Mi bardziej chodziło o sam proces twórczy. Wyobraź sobie, że masz Pomysł i siadasz do pisania powieści. Trzaskasz kilkaset stron, na bank ciekawie - przecież jesteś Dukajem. Rozumiem, że ewoluuje twoje podejście do tematu, ba, Ty sam ewoluujesz. Nie chce mi się jednak wierzyć, że możesz ot tak zanegować miesiące (lata) pracy i stwierdzić, że nie wiesz jak to porządnie zakończyć.
Znaczy co, byłeś nieprzytomny cały czas i pisałeś w amoku?
Może przesadzam. Może już Dukaja po prostu nie interesuje pisanie jako takie.
Nie wiem, ale są chyba tylko trzy wytłumaczenia - Dukaj z jakiegoś powodu przestał pisać lub znacząco ograniczył czas poświęcany tej czynności; Dukaj pisze, ale nie znajduje wydawcy (w to wątpię); Dukaj pisze, ale ciągle zaczyna od nowa - nie kończy, zapisuje na dysku i tworzy kolejną iterację tekstu lub zabiera się za kolejny pomysł. Jaka jest prawda? Nie dowiemy się tego dopóki sam autor nie wyjdzie z cienia. A na to raczej nie mamy co liczyć przed premierą kolejnej książki. Co może już nie nastąpić, jeśli podejrzenia o zaprzestaniu pisania są słuszne.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
W najnowszym magazynie "Książki" (od dziś w kioskach), esej Dukaja o Josephie Conradzie. Pochodzi z jakiegoś zbioru, "Condralogy" (ale nie dukajowego, chyba).
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Wchodziłem na temat z nadzieją, że Dukaj w końcu coś nowego napisał, a tu taki CH... news w sumie
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Przeczytałem ten esej, bo najwidoczniej jestem głodny nowej twórczości Dukaja. Nawet takiej. I tekst jest mocarny. "Siłowałem się" z nim dwa wieczory. Nie dziwię się, że został wybrany do tego angielskiego, zdaje się, zbioru. Jest głęboki, przenikliwy i napisany w stylu Dukaja. Ależ się to czyta! Szczególnie odniesienia, czy spojrzenia na Conrada przez pryzmat współczesności, nowych technologii (Ficebook Live), itd. Nie napinam się, że wszystko pojąłem. Ale uczta była i tak.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie jestem tłumaczem. Jestem autorem Josepha Conrada piszącego Heart of Darkness dla dwudziestopierwszowiecznych polskich czytelników.
Po tym jakże satysfakcjonującym eseju aż powtórzyłem sobie Jądro Ciemności, by przygotować się na nadchodzące Coś Dukaja
PS W Książkach nie cenią Zajdla ni Żuławskiego, nagród jakichś fanboyów. Wg magazynu Dukaj to: "Pisarz. Laureat Nagrody Kościelskich i Europejskiej Nagrody Literackiej za Lód. Ostatnio wydał Starość askolotla (2015)"
Dlaczego? Deklaracja Dukaja jest idealną konsekwencją tez, jakie zawarł w swoim eseju. Oficjalnie to będzie po prostu tłumaczenie, ale twórczo, w sferze pojęć i symboli, zbyt od oryginału odległe, by być zwyczajnym przekładem języka obcego.
Po pierwsze - z artykułu wynika, że nie da się doskonale przekazać dalej transmisji z zewnątrz, bo będzie zniekształcona wiedzą, doświadczeniem i uczuciami przekazującego. Tylko pierwszy nadawca (ten z zewnątrz) niby doskonale czuje, co chce powiedzieć, ale niekoniecznie umie to przełożyć na uczucia odbiorcy. Tak samo przez ostatnie sto lat (z haczykiem) zmienił się aparat pojęciowy żyjących, nie są w stanie nie tylko idealnie przekazać, ale też idealnie zrozumieć aparatu ówczesnych. Po drugie - najdoskonalszy przekaz z ichniego na ich miał już miejsce. Polskiego tłumaczenia dokonała żyjąca ówcześnie kuzynka Conrada, przy jego wskazówkach i błogosławieństwie. Po co wyważać otwarte drzwi? Nie istnieje natomiast przekaz z ichniego na nasz. I nawet jeśli Dukaj nie zdoła tak dobrze zrozumieć ducha tamtej epoki jak Aniela Zagórska, znacznie lepiej rozumie ducha epoki tej. Jego uwielbienie Conrada i kognitywistyczna obsesja są najlepszą rekomendacją.
Po pierwsze - z artykułu wynika, że nie da się doskonale przekazać przekazu z zewnątrz, bo zawsze będzie zniekształcony wiedzą, doświadczeniem i uczuciami przekazującego. Tylko nadawca doskonale czuje, co chce powiedzieć. Tak samo przez ostatnie sto lat (z haczykiem) zmienił się aparat pojęciowy żyjących, nie są w stanie nie tylko idealnie przekazać, ale też idealnie zrozumieć aparatu ówczesnych. Po drugie - najdoskonalszy przekaz z ichniego na ich miał już miejsce. Polskiego tłumaczenia dokonała żyjąca ówcześnie kuzynka Conrada, przy jego wskazówkach i błogosławieństwie. Po co wyważać otwarte drzwi? Nie istnieje natomiast przekaz z ichniego na nasz. I nawet jeśli Dukaj nie zdoła tak dobrze zrozumieć ducha tamtej epoki jak Aniela Zagórska, znacznie lepiej rozumie ducha tej epoki. Jego uwielbienie Conrada i kongnitywistyczna obsesja są najlepszą rekomendacją.
z całym szacunkiem, to się nazywa papier toaletowy
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Tekst na jedno posiedzenie, ale niestety, z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem przerwać. Moim zdaniem dobry, ale nie jestem pewien czy będzie zachwyt, czy po prostu zadowolenie. To nie jest po prostu tłumaczenie, a nowa interpretacja dzieła Conrada. Porównaj początek:
Jądro ciemności w tłumaczeniu Anieli Zagórskiej napisał/a:
Jacht krążowniczy „Nellie” obrócił się na kotwicy bez najlżejszego trzepotu żagli i stanął bez ruchu. Przypływ się skończył, wiatr ucichł prawie zupełnie, a że jacht kierował się w dół rzeki, nie pozostawało nic innego, tylko zatrzymać się i czekać odpływu.
Przymorski obszar Tamizy rozciągał się przed nami jak początek nieskończonego wodnego szlaku. Morze i niebo w oddali spajały się z sobą bez śladu, a w świetlistej przestrzeni wysuszone na słońcu żagle szkut, dryfujących w górę z przypływem, zdawały się tkwić spokojnie w kępkach czerwonych, mocno napiętych płócien, błyskając pokostowanymi rejkami. Na niskich brzegach stała mgła, ścieląca się ku morzu coraz cieńszą warstwą. Powietrze było ciemne nad Gravesend, a jeszcze dalej w głąb zdawało się zgęszczać w ponury mrok, skupiony w posępnym bezruchu nad najbardziej rozległym i najpotężniejszym miastem świata.
Serce ciemności w interpretacji Jacka Dukaja napisał/a:
Gardziel Tamizy otwarta w bezkres wód.
Morze i niebo spięte bez szwu, i w ich rozświetlonej przestrzeni: ławice barek w dryfie, żagle jak czerwone liście, maszty żagwie. Nie ma wiatru.
Mgła leży na brzegach.
Nad największym, najwspanialszym miastem świata ścina się żałobna ciemność.
„Nellie” zakołysała się na kotwicy, ani szeptu żagli, zakołysała się i zamarła. Pozostaje czekać na odpływ.
Dyrektor sprawdził kotwicę i usiadł z nami na rufie; Dyrektor jest nasz gospodarz. Z prawej strony rufy, oparty o maszt, siedzi Marlow: zapadłe policzki, pożółkła cera, ręce wzdłuż ciała, otwarte dłonie – asceta, bożek, Budda.
Mieliśmy domino; nie chciało się nam grać w domino. Zamieniliśmy parę słów; nie chciało się nam rozmawiać. Zapatrzeni na rzekę i miasto i niebo.
Gdyby Dukaj był słabszym pisarzem napisałby po prostu "Zgniłe jądro ciemności" z armią zombiaków (dobra, nie wiem czy gdzieś dalej zombiaki się nie pojawią ). Wyszedł z innych założeń, ciekawy eksperyment, ale raczej nie wróżę wielkiej popularności.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Przepisał po swojemu. I nie zgodzę się z Plejbekiem, że to nie po dukajowemu. Jego styl jest bardzo charakterystyczny, tutaj zauważalny i nie do końca pasuje do realiów końca XIX wieku to już inna sprawa. Mnie ten język pasuje, ale wolałbym jakiś nowy tekst. Warto wspomnieć, że ponowną interpretację utworu Conrada Dukaj już przerabiał w "Sercu mroku". Niedługo potem ukazały się jego najlepsze utwory ("Extensa", "Inne pieśni"). Może to jakiś znak? Z innych ciekawostek.
Cytat:
W czerwcu 2017 roku podpisana została umowa z brytyjskim wydawnictwem Head of Zeus na wydanie w języku angielskim „Lodu”.
Projekt obecnie znajduje się na etapie selekcji tłumacza. Wstępnie przewidywany czas prac to ok. 4 lat.
Problem jest taki, że już raz za tłumaczenie "Lodu" się zabierano, ale nic z tego nie wyszło. I trochę dziwne, że jednak nie próbują z czymś krótszym, np. "Innymi pieśniami" - bardziej uniwersalne (szczególnie jeśli chodzi o warstwę słowotwórczą) i raczej prostsze w przekładzie. Wciąż jest to silne osadzenie niby-Polski jako państwa w zagrożeniu ze strony demona ze Wschodu, ale osadzenie w niby-Polskości nie jest głównym elementem powieści i IP są chyba bardziej przystępne "kulturowo". Z drugiej strony - chciałbym zobaczyć adaptację "Lodu" i scenę jak Piłsudski w kalesonach stawia pasjansa o losy Polski (zdaje się, że był to pasjans czy Polska odzyska niepodległość?). Bez obecności książki na zachodzie nie ma na to szans. Ale mogę sobie marzyć, polska kinematografia tego nie udźwignie, a hollywood ma lepsze sposoby na topienie kasy.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie, no napisałem, że nie jest jakoś szczególnie dukajowy. Ja też tu czuję Dukaja, po prostu nie jakoś mocno. I mi też się podoba to jak napisał - tylko nie widzę potrzeby tego rodzaju eksperymentu.
Mnie tak naprawdę do sięgnięcia po ten tekst zachęciło słuchanie "Wytępić całe to bydło" Lindqvista. Co chwilę jest odwołanie do "Jądra ciemności" i aż zacząłem się głupio czuć, że tak niewiele pamiętam. Niektóre sceny, do których odwołuje się Lindqvist pamiętam tak naprawdę bardziej przez obrazy z "Czasu Apokalipsy", nie z oryginału, który czytałem jakieś 15 lat temu. Co prawda mogłem sięgnąć po oryginalnego Conrada, ale postanowiłem sprawdzić, co wymyślił Dukaj, tym bardziej, że jestem głodny jego tekstów. Pewnie skończy się tym, że za jakiś czas zaliczę też oryginał i "Serce mroku" i na koniec jeszcze dołożę filmem Coppoli.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Masowy bojkot profanacji wypoconej przez Dukaja zniechęciłby go do powielania tego typu konceptów w przyszłości. Wolicie takie "cuś", czy jakąś jego nową powieść?
Masowy bojkot profanacji wypoconej przez Dukaja zniechęciłby go do powielania tego typu konceptów w przyszłości. Wolicie takie "cuś", czy jakąś jego nową powieść?
To chyba tak nie działa ASX.
Przeczytaj tytuł wywiadu i to:
"Liczy się robota nad tekstem, czytelnicy są okolicznością przygodną. Fajnie, jeśli moje rzeczy do nich trafiają, ale nieodmiennie mnie zdumiewa, że ktoś ma wystarczająco podobny aparat mózgowy do mojego, żeby się nimi przejąć".
Osobiście jak najbardziej rozumiem Dukaja. Cierpi na tym moje fanbojstwo, bo nie liczę już na żadną "Rekursję", ale rozumiem.
Nie wiem, ale są chyba tylko trzy wytłumaczenia - Dukaj z jakiegoś powodu przestał pisać lub znacząco ograniczył czas poświęcany tej czynności; Dukaj pisze, ale nie znajduje wydawcy (w to wątpię); Dukaj pisze, ale ciągle zaczyna od nowa - nie kończy, zapisuje na dysku i tworzy kolejną iterację tekstu lub zabiera się za kolejny pomysł. Jaka jest prawda? Nie dowiemy się tego dopóki sam autor nie wyjdzie z cienia. A na to raczej nie mamy co liczyć przed premierą kolejnej książki. Co może już nie nastąpić, jeśli podejrzenia o zaprzestaniu pisania są słuszne.
Praca pisarza nie musi się ograniczać do powieściopisarstwa. Ktoś taki jak Dukaj ma co robić (ot, choćby rozwijanie języka jakim posługują się różne AI byłoby dla niego doskonałym zadaniem).
Zaś co do kolejnej powieść SF, to raczej bym na to nie liczył w najbliższej przyszłości (lub w ogóle). Dukaja interesują teraz co najwyżej eksperymenty formalne i chyba nie podnieca go wizja kolejnej książki science fiction.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum