FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Polityka okiem idealisty - czyli "Kolejna władza"
Autor Wiadomość
Abstynent 
Khe?


Posty: 2
Skąd: Z zaskoczenia
Wysłany: 2007-12-06, 19:36   Polityka okiem idealisty - czyli "Kolejna władza"

Moje opowiadanie zapewne wielu z Was się nie spodoba, jednak bardzo długo nosiłem się z opisaniem tego, co wolno rodziło się w mej głowie.
Będę je aktualizował co jakiś czas, gdy napiszę nowsze zdarzenia. Opiszę tutaj dużo ciekawych spraw patrząc moim oczami idealisty ^^.
Czekam na komentarze z Waszej strony.
I przede wszystkim – jest to historia naprawdę z hiperbolizowana.
Dlaczego? Ponieważ nigdy ultraprawica nie doszłaby do władzy.
_____________

Wprowadzenie

Rzecz się dzieje w dzisiejszej Polsce, w roku 2007.

Po trzech latach rządzenia „Porozumienia dla Polski” – partii centrum i liberałów – z koalicją z „Jedyną Lewicą” rozpisano nowe wybory. Dawny premier oraz lider „Porozumienia”, Leon Audykowski, został wybrany Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. Nowym prezesem partii jak i jej liderem został Paweł Antonii Wawrzyniec – młody, tylko trzydziesto trzy letni politolog, z łysiną i charakterystyczną kozią bródką z białym cypem.

Wybory wygrała partia ultraprawicowa nosząca nazwę „Front Konserwatystów Polskich”, która była połączeniem najbardziej prawicowych partii w kraju. Ich prezesem, jak i nowym premierem, jest Sławomir Rózga, czterdziestoośmioletni mężczyzna o siwych włosach, niezbyt wysoki, przysadzisty, zawsze ze starannie zawiązanym krawatem i „wilczymi oczyma”.

Koalicja została założona z Partią Prawicy „Sprawiedliwość”, która po wyborach została trzecią siłą w sejmie. Ich liderem jest największy krzykacz w parlamencie – Adrian Koniecpolski (pięćdziesięciopięcioletni, z bujną grzywą rudych włosów).

„Jedyna Lewica” na czele z jedną z niewielu kobiet w Sejmie – Anną Dąbrówną – stanowi teraz ostatnią siłą w parlamencie.

Rozkład sił w parlamencie:
- 182 mandatów – „Front Konserwatystów Polskich”;
- 149 mandatów – „Porozumienie dla Polski”;
- 51 mandatów – „Sprawiedliwość”
- 36 mandatów – „Jedyna Lewica”;
- 2 mandaty – mniejszość niemiecka.

_____________


-Kurwa mać! – wykrzyknął Wawrzyniec. Kopnął w najbliższy mebel co zaowocowało tym, że szklanka stojąca na nim spadła na ziemię rozbijając się. Oparł się rękoma o swoje ogromne biurko.

Do gabinetu weszła jego żona, Martyna. Podeszła do niego i po prostu pogłaskała go po głowie.

-Co się znów stało? – zapytała przytulając go do siebie. Ten jednak dalej zawzięcie walczył ze sobą trzymając mocno kant biurka.

-Ten minister edukacji od siedmiu boleści, Koniecpolski, złożył ustawę o zmianie ordynacji wyborczej. Chce zastąpić Jednookręgowe Mandaty Wyborcze jakąś śmieszną ordynacją proporcjonalną. Przecież to wszystko zmieni... Wrócimy do sytuacji sprzed czterech lat! Kurwa mać! – uderzył pięścią w blat biurka. Huk poniósł się po całym mieszkaniu.

-Czemu tego nie zostawisz...? – spytała Martyna patrząc na niego – Aż tak Cię to wciągnęło? Dlaczego nie możesz znów pójść na uczelnie i tam to po prostu wykładać? Powiedz mi, dlaczego nie może być tak jak dawniej...?

Odwrócił się do niej. Kozia bródka, z białym czubkiem, dotknęła jej czoła, a usta ucałował głowę. Przytulił ją do siebie mocniej.

-Wiesz, że to nie tak... Ale nie mogę pozwolić by to, o co walczyliśmy przez cztery lata zostało zaprzepaszczone... Pamiętasz ile wtedy zrobiliśmy... Ile nocy nie przespałem...

-Teraz też nie wiele śpisz. Myślisz, że nie wiem? – podniosła głowę i spojrzała swoimi niebieskimi oczyma w jego piwne. – Nie jestem ślepa. Nawet gdy sama śpię czuję, że Cię przy mnie nie ma.

Mężczyzna zaśmiał się głośno.

-Nigdy nic się przed Tobą nie ukryje. Wiesz jaki jestem. Łysy i coraz bardziej grubszy – ucałował tym razem jej czoło. Klepnął w pośladek i uwolnił z jej uścisku – Zrobisz mi kawę? Czas zacząć normalnie funkcjonować. I gdzie są dzieci?

-U moich rodziców. Sebek i Wiola się stęsknili za czułością, a Ciebie dla nich nigdy przecież nie ma. Nie wiesz jak to jest? – mrugnęła do niego i wyszła z gabinetu kierując się do kuchni.

Paweł usiadł w swoim bujanym fotelu. Włączył telewizor, wrzucił kanał informacyjny. I oczywiście, jako pierwszy pokazali Koniecpolskiego w swoim zielonym garniturze, twarzą z „wyrwami” po ospowych bombach i małymi, świńskimi oczkami. Śmiano się z niego gdy poprawiał sobie mikrofon w mównicy, że sejm powinien zainwestować w większe stołki.

Panie wicepremierze dlaczego „Sprawiedliwość” ma zamiar wrócić do starych praktyk? Czy to nie sabotaż z Waszej strony? - zapytał dziennikarz.

Sabotaż? O czym pan Redaktor mówi? Moja partia doszła do wniosku, że mniejsze koszty
obejmowała dawna ordynacja niż obecna. Przecież w interesie państwa leży to by zmniejszać koszty, a nie je podwyższać
- odpowiedział Koniecpolski z tym lizusowskim uśmiechem na twarzy.

Wawrzyniec parsknął śmiechem. Złapał komórkę leżącą na blacie stolika, odblokował klawiaturę i wykręcił numer.

-Wojtek? Cześć, tutaj Wawrzyniec. Słyszałeś już? Tak, chodzi o ordynację. Musimy zwołać radę. U Rafała? Niech będzie. Jest 13. O 17? Dobra. Będę na pewno. Cześć, cześc – rozłączył się.

Ułożył dłonie na karku i zaczął się bujać to w przód, to w tył.

Martyna weszła do gabinetu niosąc mu kubek kawy.

-Dziękuję – uśmiechnął się do niej. Odstawił kawę na biurko i przyciągnął do siebie żonę. Ucałował jej usta. – Kocham Cię – zaśmiał się głośno.

-Wiem, skarbie. Wiem – usiadła mu na kolanach i przytuliła mocno do niego...

_____________


Jedna z modnych dzielnic Warszawy kryła w sobie mieszkanie jednego z członków zarządu „Porozumienia” – Rafała Przybysza, syna . Sam Zarząd składał się z pięciu członków. Każdy z nich był młody, energiczny i zdecydowany w działaniu. Prezesem był Wawrzyniec, wiceprezesami byli Wojciech Borowicz, doktor ekonomii, i Rafał Przybysz, prawnik jakich mało. Piątkę dopełniali Marcin Kwiecień (historyk i archeolog z zamiłowania) oraz Adam Rajtar kulejący na lewą nogę. Kontuzja wyeliminowała go niestety w sporcie.

Wawrzyniec zapukał do drzwi mieszkania. Otworzyła mu wysoka dziewczyna o miłej, spokojnej twarzy. Uśmiechnęła się do niego ciepło. Widać już było jej krągły brzuch.

-Cześć Paweł. Wejdź, Rafał już siedzi w gabinecie. Reszta ma dopiero przyjść.

Mężczyzna wszedł do środka, ściągnął płaszcz.

-Jak moje włosy? – mrugnął do niej i niby to przejechał dłonią po swojej wypolerowanej łysinie. Oboje wybuchnęli głośnym śmiechem. – Jak się czujesz? I który to już miesiąc?

-Trzeci miesiąc. Przy Rafale nie mam na co narzekać – zaśmiała się i pogładziła po brzuchu. – Jak mam jakąś zachciankę od razu biegnie do sklepu. Chyba go wykończę.

-Paweł! Chodź już a nie plotkujesz z Pauliną – z biura wyszedł mężczyzna o krótko przyciętych blond włosach, dobrze wygolonym zaroście i błyszczących wesoło niebieskich oczach. – Potrzebujesz czegoś kochanie? Wiesz, musimy się teraz zająć partią, sama rozumiesz... – ucałował jej policzek i wepchnął do gabinetu Wawrzynia.

Gabinet wyglądał raczej normalnie – dość duży, z pięcioma krzesłami wokół okrągłego stołu stojącego pośrodku. Na nim już czekały napoje, pięć szklanek i ogórki kiszone pocięte w „pionki”.

Zajął jedno z miejsc, rozparł się wygodnie, łyknął jednego ogórka i uśmiechnął się leniwie. Do środka wszedł Rafał.

-O, widzę, że już po ogóreczku. Dobre zrobiła moja kochana – sam też wziął jednego i zjadł ze smakiem. – Reszta zaraz będzie. – blondyn usiadł przy Pawle. – Chodzi Ci o tą ustawę? Ja też jestem wkurzony, ale nic nie zrobimy. No, chyba, że Leon nam pomoże. Ale to Ty byś musiał z nim pogadać. Wiesz, że nas raczej nie trawi.

-Przecież go kontrolują. Ustawili mu jakaś służbę czy coś. BOR próbuje ich odganiać, a Ci pokazują im śmieszne odznaki i dupa, robią co chcą. Dobrze, że nie śpią u niego w łóżku.

-Sam walnie im veto. Zobaczysz. Nie jest na tyle głupi by tego nie zrobić. Sam przecież dał pomysł o jowach.

-Mam ja taką nadzieję – politolog pokiwał głową.

Usłyszeli lekko przytłumiony odgłos dzwonka, otwieranych drzwi, jakiegoś rumoru w przedpokoju i do gabinetu weszło trzech mężczyzn. Pierwszym był Marcin Kwiecień jak zwykle ubrany w swój czarny garnitur z nieskazitelnie czystym białym krawatem. Następnym był Wojtek Borowicz, wysoki, z uśmiechem na twarzy, krótko ściętych rudych włosach i ubranym w taki sam garnitur jak jego poprzednik. Na końcu wszedł Adam Rajtar. Mimo ciągłych rehabilitacji nadal kulał. Słowiańska twarz i gęste ciemne włosy nadawały mu wygląd spokojnego chłopa ze wsi. Ten odbiegał całkowicie od jego kolegów, bo ubrany był w proste dresy adidasa. Każdy z nich, po wymianie uścisków z siedzącymi, zajął swoje miejsce przy stole.

-Panowie witam Was na pierwszym posiedzeniu Rady Partii „Porozumienie dla Polski” – rzekł Wawrzyniec i stuknął trzy razy szklanką o stół. – Wiecie, że nasza sytuacja raczej nie jest zbyt ciekawa. W szczególności, że lewica nam już nie pomoże. A Ci prawicowcy to już w ogóle.

-Przestań pieprzyć Paweł. Mamy tylko jedno wyjście i jest to veto Audykowskiego. Nic tutaj nie zrobimy. Martwmy się o wymysł Rózgi. Premier chce zatrzymać eksport mięsa do Rosji. Przecież to dopiero zniszczy Polskę na arenie międzynarodowej! Nie mówiąc o niszczącej polityce tego debila Sierdzińskiego... Ile się staraliśmy by zdjąć od niech embargo? Dwa lata? Jak nie więcej! Dobrze, że Wilczyński, wiecie ten, co jest naszą wtyczką w ministerstwie gospodarki, dzwonił dzisiaj i mi o tym powiedział. Trzeba by to jakoś zablokować – powiedział wyraźnie zdenerwowany Kwiecień.

-Wszystkiego nie da się zrobić ustawą. I, panowie, my jesteśmy w OPOZYCJI. Nie mamy tutaj wpływu. No, chyba, że ten cały Wilczyński coś zrobi. Kim on tam jest? – były sportowiec sięgnął po ogórka.

-Chyba jest tam jednym z współpracowników podsekretarza stanu. Chłopak, mimo młody, ma jednak kompetencje i kwalifikacje. Przecież sam nam pomagał w tym by nawiązać współpracę z Ligą Państw Arabskich. A teraz możemy poszczycić się tańszą ropą. Mało kto może się tym jednak pochwalić.

-Dobra, dobra. Czy Liga pomoże nam w tej sprawie? Wątpię. Niech Wilczyński zrobi wszystko by to oddalić jak najdłużej może. Panowie jutro będziemy w sejmie. Jest do przegłosowania nasza ustawa o pracy w więzieniach. To jest nasz priorytet – zaczął Wawrzyniec zjadając kolejnego ogórka. Mlasnął cicho, uśmiechnął i ciągnął dalej - Lewica zagłosuje za, ponoć i „Sprawiedliwość”. Ale jest problem. Musimy mieć jakieś zabezpieczenie. Wiem też, że Front miał ochotę zgłosić coś podobnego do tego...

Borowicz zaśmiał się głośno.

-Paweł odbiło Ci? Chcesz byśmy rozmawiali z tymi debilami? Nie, no cholera jasna... Tak, tak. „Istnieją ważniejsze sprawy niż przynależność partyjna”, ale to pierdoły dla mediów! Słyszysz?! Dla mediów! Mamy się płaszczyć?! Za jedną ustawę?!

Wawrzyniec wstał. Jego łysina błysnęła przez moment w świetle żarówki.

-Pamiętasz co powiedziałeś mi gdy pierwszy raz się spotkaliśmy? Że chcesz tutaj być by pomóc ludziom? Polsce?! Do jasnej cholery gdzie się to podziało?! No, odpowiedz mi! Wiem co to polityka. Wiem. I musimy tak postąpić by Polska miała więcej w budżecie, a budżet to dobro kraju. Tylko trzeba jeszcze jakoś te pieniądze przeznaczyć. Czyli Wojtek zajmij się sprawdzeniem na co najbardziej trzeba przeznaczyć te sześćset milionów złotych. Ja myślę, że na nauczycieli albo na jakąś inwestycję.

-Na kiedy?

-Jak to na kiedy? Na wczoraj – łysy zaśmiał się głośno.

Do środka weszła Paulina niosąc tacę z kieliszkami i butelką czystej. Rajtar potarł o siebie dłonie, uśmiechnął szeroko i już przygotował zagrychę. Kobieta położyła na stole tacę i wyszła gładząc się cały czas po brzuchu.

Rafał pierwszy otworzył butelkę, polał do kieliszków i podał je każdemu z obecnych.

-No, to panowie. Za co?

-Za Twojego syna! By żył w czasach gdy my będziemy rządzić!

Wszyscy wypili do dna i zagryźli kiszonym ogórkiem...

_____________
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2007-12-07, 03:49   

Nie wiem od czego zacząć - może od postaci - te zachowują się równie wiarygodnie jak manekiny podczas crushtestów. "-Kurwa mać! – wykrzyknął Wawrzyniec. Kopnął w najbliższy mebel co zaowocowało tym, że szklanka stojąca na nim spadła na ziemię rozbijając się. Oparł się rękoma o swoje ogromne biurko. Do gabinetu weszła jego żona, Martyna. Podeszła do niego i po prostu pogłaskała go po głowie.
-Co się znów stało? – zapytała przytulając go do siebie. Ten jednak dalej zawzięcie walczył ze sobą trzymając mocno kant biurka."

Ta sytacja jest... dziwna. Nie nieprawdopobna ale sztuczna. Crushtest. Masz trudności z właściwym oddaniem sytacji. Postacie zachowują się jak roboty z jednolinijkowym programem - on denerwować się, ona zachowywać jak serdeczna babcia z demencją starczą. Szkoda że jeszcze nie dodała "zjesz zupke"? Dzień Świra.

Czasem opisujesz coś jeszcze dziwniej "Sebek i Wiola się stęsknili za czułością, a Ciebie dla nich nigdy przecież nie ma. Nie wiesz jak to jest? - mrugnęła" Gdyby te zdanie było bez mrugnięcia na końcu jeszcze byłoby do przełknięcia. Możnaby założyć że jest wypowiadane z posmaczkiem zarzutu. Ale stary jak ktoś kwintuje fraze mrugnięciem to znaczy że ujmuje ją w cudzysłów, nadaje dwuznaczności. Może jestem spierdolony i mam dziwne skojarzenia ale po tym co napisałeś zaczełem podejrzewać rodzine Wawrzyńców o relacje o jakich rozmawiamy w tym temacie http://www.zaginiona-bibl...7696b4b7e2#6828

Następna sprawa:
Dobrze, że Wilczyński, wiecie ten, co jest naszą wtyczką w ministerstwie gospodarki, dzwonił dzisiaj i mi o tym powiedział. [...]

-No, chyba, że ten cały Wilczyński coś zrobi. Kim on tam jest? – były sportowiec sięgnął po ogórka.


Pierwszy fragment mówi że członkowie zarządu znają Wilczyńskiego i jego krecią robote - po czym jeden z członków zarządu reaguje jakby słyszał o nim 1 raz.

Trzy, nie wiem czy widziałes kiedykolwiek kobiete w ciąży inaczej niż od wewnątrz ale 3 miesiąc to raczej nie faza "zaokrąglania" się brzuszka.

Cztery, już nie chce mi się pisac, dodam że cały ten tekst przypomina mi literacki ripoff pierwszych odcinków "Ekipy" Agnieszki Holland. Większośc wątków i konwencja - łudząco podobna. Tyle że wykonanie na poziomie... bardzo słabym.

Ps. już nie czepiając się szczegułów od strony politologicznej, bo partia nie mogąca skontaktować się z własnym przydentem, czy choćby to że nic nie wspomniałeś o konstytucji co stawia pod znakiem zapytania te twoje wyliczenia na początku.
 
 
Asuryan 
Król Bogów

Posty: 3386
Skąd: Łódź
Wysłany: 2007-12-09, 10:57   Re: Polityka okiem idealisty - czyli "Kolejna władza&qu

Oprócz tego co wymienił Łaku, ja dodam jeszcze niestaranność. I tak:

Abstynent napisał/a:
„Jedyna Lewica” na czele z jedną z niewielu kobiet w Sejmie – Anną Dąbrówną – stanowi teraz ostatnią siłą w parlamencie.

siłę

Abstynent napisał/a:
Odwrócił się do niej. Kozia bródka, z białym czubkiem, dotknęła jej czoła, a usta ucałował głowę.

ucałowały

Abstynent napisał/a:
Ile się staraliśmy by zdjąć od niech embargo?

od nich, choć lepiej by brzmiało ich (bez tego niepotrzebnego od).

Abstynent napisał/a:
Chłopak, mimo młody, ma jednak kompetencje i kwalifikacje.

mimo że

Niby to tylko literówki, ale z drugiej strony nie zamieszczasz tego w brudnopisie, lecz na forum :P :mrgreen:
_________________
"Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Wydawnictwo MAG


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,38 sekundy. Zapytań do SQL: 14