"Mayday" - polska komedia, na podstawie scenariusza komediowej sztuki. Głównym bohaterem jest taksówkarz, który jest bigamistą. Nie powiem, momentami bardzo zabawnie. Choć film ten robi głównie Adam Woronowicz jako kumpel, na którego zawsze można "liczyć". Taka głupotka, również do odprężenia się. Aczkolwiek to polska komedia i choć nieco lepsza od "normalych" tego typu tytułów to jednak to polska komedia. https://www.youtube.com/watch?v=NvjjaXv7jXE
Widziałem dwa razy na deskach, zajebista angielska farsa, bezwzględnie polecam jeśli ktoś to jeszcze wystawia. Ale na hasło "polska komedia" mam ostry atak achondroplazji, a "z Adamczykiem" dokłada mi do tego rzęsistą menstruację, więc raczej nie będę się ustawiał w kolejce żeby zobaczyć ile krindżu wycisnęli z tego scenariusza.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Oglądam sobie Enemy Mine na TNT. Czas obchodzi się z takimi produkcjami okrutnie. Ale sentyment pozostał. To była legenda konwentów połowy lat 80. Piękne czasy pirackich kopii na odtwarzaczach video.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Piękne czasy pirackich kopii na odtwarzaczach video.
Wypożyczalnie kaset video w Polsce były piractwem w czystej, niczym nie skrępowanej formie. Jako okładki, o ile takowe w ogóle były, robiły skserowane czarno-białe wydań zachodnich, oczywiście w dennej jakości. Później państwo podjęło walkę i piraci poginęli w odmętach bezkresnych mórz
"Piętnastu chłopa na Umrzyka Skrzyni..."
Oglądam sobie Enemy Mine na TNT. Czas obchodzi się z takimi produkcjami okrutnie. Ale sentyment pozostał. To była legenda konwentów połowy lat 80. Piękne czasy pirackich kopii na odtwarzaczach video.
To było okrutne, kiedy ja to na vhs oglądałem w latach 90-tych. Jesteś perwersyjny, że chciało ci się to obejrzeć w 2020 r.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jako okładki, o ile takowe w ogóle były, robiły skserowane czarno-białe wydań zachodnich, oczywiście w dennej jakości.
To były czasy przedokładkowe. Kasety krążyły w fabrycznych opakowaniach i tylko opisywało się flamastrami tytuły na grzbiecie. Oczywiście, jeśli chciało się zachować film i wyłamało płytkę.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
To były czasy przedokładkowe. Kasety krążyły w fabrycznych opakowaniach i tylko opisywało się flamastrami tytuły na grzbiecie. Oczywiście, jeśli chciało się zachować film i wyłamało płytkę.
Nie no, oczami wspomnień sięgnąłem dalej licząc od początku, bo wtedy to piractwo miało już przynajmniej jakiś przezroczysty "listek figowy"
też nie rozumie
ASX jest ciut za młody by to chyba pamiętać
pamiętam były wymienialnie VHS - na targach, na świeżym powietrzu (teraz ! jak znalazł) stali tacy jedni z drugimi i się przynosiło własną kasetę i wymieniało na coś nowego (jeżeli była tak wola -z niedużą dopłatą) albo po prostu kupowało. A klasowe wypożyczalnie - to w blaszakach
no i dużo później - Bevery Hills, ale ich poskładało w mgnieniu oka....
Jednak dla mnie mistrzostwem świata był normalny sklep z płytami CD w którym można było też po prostu nagrać na kasetę magnetofonową wybraną płytę - mało kto miał wtedy w ogóle CDka
Jednak dla mnie mistrzostwem świata był normalny sklep z płytami CD w którym można było też po prostu nagrać na kasetę magnetofonową wybraną płytę - mało kto miał wtedy w ogóle CDka
Oh yeah, to było to. Niedawno wyjebałem cały karton takich kaset. Jakbym kurwa topił małego kotka.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Jedno ze wspomnień dzieciństwa, to odtwarzacz VHS w bardzo wczesnych latach 90'.
I osiedlowa wypożyczalnia Video, którą prowadziła sąsiadka w garażu.
I sąsiad handlujący kasetami, o których piszecie.
Właśnie na VHSie widziałem pierwszego obcego, może dlatego nie sprawił takiego wrażenia jak drugi w kinie. Chyba z większą atencją wspominam magnetofony szpulowe
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Właśnie na VHSie widziałem pierwszego obcego, może dlatego nie sprawił takiego wrażenia jak drugi w kinie.
No nie, ta scena z obcym wyłażacym facetowi z trzewi w kinie wgniatała w fotel.
Właśnie, w kinie. Na VHS to już tak nie straszyło a ja nigdy pierwszego obcego w kinie nie widziałem
W Kinie to nawet kosmiczne jaja były niesamowite
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Włoch, drobny cwaniaczek, robi za kierowcę czarnoskórego, wybitnego pianisty odbywającego tournee po południu USA. Są wczesne lata 60-te więc sytuacja jest konfliktowa. Zupełnie różni, lecz obaj to porządni ludzie, uczą się od siebie odmiennych spojrzeń. Film opowiada o godności.
Rzecz na faktach. To już źle wróży. Jednak tym razem ten stereotyp się nie sprawdza, i choć oczywiście praca pod pewną tezę jest tu ewidentna, to wykonana jest pierwszorzędnie. Film ciepły, wzruszający, z humorem, ogląda się z przyjemnością. Viggo Mortensen i Mahershala Ali stworzyli świetne kreacje, świetny duet.
"Captain America: The First Avenger" - całkiem dobry film, choć IMHO nie jest jednym z najlepszych z MCU. Za lepsze uważam dwa sequele tego filmu (tak się złożyło, że najpierw obejrzałem "dwójkę", później "trójkę", a dopiero na końcu "jedynkę"). Jako jedyny z filmów o tytułach zaczynających się od "Captain America" faktycznie skupia się na tej właśnie postaci i jest głównie o Stevie Rogersie. Jednocześnie, jak dla mnie jest to najsłabszy film z trylogii "Kapitana Ameryki"
"Iron Man" - wciągnął mnie bardziej niż w/w film, i bardziej mi się podobał. Może to kwestia tego, że Tony'ego Starka uważam za barwniejszą postać niż Rogersa, może kwestia większej ilości humoru, a może jednego i drugiego.
"Iron Man 3" - jak dla mnie, co najmniej dorównuje "jedynce", a już na pewno jest lepszy od "dwójki" (kolejny przypadek, gdy najpierw widziałem sequel, a dopiero potem "jedynkę"). Ma świetnie napisany scenariusz i najcięższą atmosferę ze wszystkich "Iron Manów", mimo dużej ilości humoru.
"Deadpool" - świetne połączenie filmu akcji, s-f i czarnej komedii. Już podczas oglądania napisów początkowych bardzo polubiłem ten film. Uwielbiam w nim to, że nie traktuje się serio, tylko wszystko jest z przymrużeniem oka. A jednocześnie ilość przemocy, czarnego humoru i wulgarności momentami nasuwała mi skojarzenia bardziej z filmami Tarantino niż z filmami Marvela. Poza tym, to chyba pierwszy i jedyny film Marvela, w którym ma miejsce "burzenie czwartej ściany". Poza nim jedynymi filmami dla dorosłych, w którym widziałem coś takiego, były filmy Woody'ego Allena i Mela Brooksa (nie licząc produkcji z Flipem i Flapem). Twórcy postawili na śmiałość i ryzyko i za to doceniam ich dzieło. A scena z kwestią Vanessy "Relax. And happy International Women's Day" - piękna.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
"Captain America: The First Avenger" - całkiem dobry film, choć IMHO nie jest jednym z najlepszych z MCU.
"Iron Man" - wciągnął mnie bardziej niż w/w film, i bardziej mi się podobał.
"Iron Man 3" - jak dla mnie, co najmniej dorównuje "jedynce", a już na pewno jest lepszy od "dwójki" (kolejny przypadek, gdy najpierw widziałem sequel, a dopiero potem "jedynkę").
"Deadpool" - świetne połączenie filmu akcji, s-f i czarnej komedii.
1. Zupełnie nie trawię marvelozy oprócz bardzo nielicznych wyjątków.
2. Dla mnie o niebo bardziej.
3. A tutaj mam diametralnie inne zdanie. Przez "trójkę" nawet nie przebrnąłem rozczarowany dialogami i "żarcikami".
4. Nic dodać, nic ująć Aczkolwiek muszę się przyznać, że przez pierwsze 10-15 min. miałem wrażenie: "WTF!?!" i przymierzałem się do rzucenia tego w diabły Na swoje szczęście wytrzymałem. "Dwójka" też fajna
"Czarny Łabędź" - obejrzałem (w końcu) ze względu na Natalie Portman. Jeśli ten film miał mi COŚ POWIEDZIEĆ o CZYMKOLWIEK, to nie powiedział mi niczego interesującego. Zwłaszcza jeśli tym czymś miała być SZTUKA. Ale doceniam grę Natalie Portman i Mili Kunis. Do tego Vincent Cassel, dla którego zawsze warto obejrzeć film. I niezła realizacja scen baletowych. Generalnie: odhaczone.
A potem koncert Pink Floyd z 1987 r. Doskonała realizacja, same największe przeboje tej grupy. Sentyment się obudził i chyba sobie zrobię jakąś składankę.
Po raz fafdziesiąty "Dobry Rok" Ridleya Scotta. Muzyka, klimat, słabe dialogi i taka sobie gra aktorska. Urocze. Może za kilka lat znowu wrócę.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Dziennikarka tropi ślady obciążające polityków, w końcu trafia jej się jakaś sprawa gdzie angażuje się osobiście. Halle Berry plus Bruce Willis w wyjątkowo tandetnym wydaniu. Szmirowate, wtórne byle co.
3/10
Zła edukacja
O gigantycznej defraudacji publicznych pieniędzy w amerykańskim systemie szkolnictwa. Jest kilka dobrych momentów, są dobre role, ale całość taka sobie średnia.
"Zła Edukacja" czeka na swoją kolej na liście na HBO GO. Ostatnio obejrzałem tam dwa dobre filmy dokumentalne. "After Truth" o fejk niusach, głównie szerzonych przez prawicowych onanistów https://www.youtube.com/watch?v=GLi7cNAJKA8 W sumie nic odkrywczego, ale kilka przypadków analizowanych w tym filmie i tak sprawiało, że otwierał mi się nóż w kieszeni. I "Kill Chain" o rosyjskim ataku na amerykańskie wybory https://www.youtube.com/watch?v=AwSVN_dgio8 . Niezła produkcja, dobrze ją oglądać w powiązaniu z tą wcześniejszą. Choć HBO Dockumentary robiło już lepsze produkcje, choćby zajebisty "The Inventor". Wspominałem o nim już w zeszłym roku, ale jeśli macie okazję i chęć oraz żelazne nerwy to mocno polecam: https://www.youtube.com/watch?v=wtDaP18OGfw
A ja dalej łowię po różnych kanałach "klasykę", którą mam ochotę sobie przypomnieć. Tym razem padło na "Kelly's Heroes" - polski tytuł "Złoto dla zuchwałych". Widziałem ten film szczenięciem będąc i niewiele rozumiejąc. Pamiętam jak dziś, że oglądałem go z dziadkiem, ojcem i wujami. Strasznie rechotali na tym filmie i ja też - za nimi. Wbiło mi się do łba, że to film z humorem. Potem latami jakoś nie było okazji albo świadomie omijałem, kiedy powroty do przeszłości z innymi filmami kończyły się rozczarowaniem. Tu rozczarowania nie było, ale dlaczego się nie śmiałem, jak wcześniej, nie wiem. Mimo to, fajny powrót do przeszłości.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Brazil" - bardzo ciekawe i brawurowe połączenie klimatu Monty Pythona, orwellowskiego "Roku 1984" i Don Kichota, a wszystko mocno zaprawione surrealizmem. Dużo śmiechu, choć w wielu przypadkach jest to śmiech przez łzy. A jednocześnie, nie brakuje refleksji, jakie się nasuwają podczas oglądania.
Ogólnie, jak przystało na Gilliama, jest to bardzo dziwny film. Na pewno jeden z najciekawszych i najoryginalniejszych filmów lat 80.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
A ja dalej łowię po różnych kanałach "klasykę", którą mam ochotę sobie przypomnieć. Tym razem padło na "Kelly's Heroes" - polski tytuł "Złoto dla zuchwałych". Widziałem ten film szczenięciem będąc i niewiele rozumiejąc. Pamiętam jak dziś, że oglądałem go z dziadkiem, ojcem i wujami. Strasznie rechotali na tym filmie i ja też - za nimi. Wbiło mi się do łba, że to film z humorem. Potem latami jakoś nie było okazji albo świadomie omijałem, kiedy powroty do przeszłości z innymi filmami kończyły się rozczarowaniem. Tu rozczarowania nie było, ale dlaczego się nie śmiałem, jak wcześniej, nie wiem. Mimo to, fajny powrót do przeszłości.
W tym filmie jest kilka scenek, przy których się można uśmiechnąć i jedna przy której szczęka szczerzy się na całego ;-) - jak idzie trzech rewolwerowców na Tygrysa w dodatku z muzyczką ewidentnie klimatem z westernów. Poza tym Sutherland gra tak, jak chyba nigdzie indziej nie zagrał (w tej scenie również).
Poza tym, to po prostu fajny film przygodowy w scenerii IIWŚ, taki odpowiednik (dla mnie) 4 pancernych z psem (zachowując proporcje związane z realizacją), chociaż robiony chyba hurtem razem z "O 1 most za daleko" czy "Parszywą dwunastką", które jednak nie są tak lekkie. Kilka scenek wojennych fajnie zrealizowanych (przebijanie się, wyjazd czołgów z tunelu, nawalanka w miasteczku z Tygrysami). I ścieżka dźwiękowa, z "Burning bridges" na czele, które mam nawet na USBku z muzyczką do samochodu.
Taka lekka niewymagająca, ale i nie odstraszająca rozrywka.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Goldsun +1.
Kelly's Heroes to jeden z moich ulubionych filmów ever. Widziałam go już z dziesiąt razy, i pewnie jeszcze drugie tyle razy obejrzę. Sutherland zagrał absolutnie rewelacyjnie, nie wyobrażam sobie nikogo innego w roli Adboo. Ta postać, w całej swojej absurdalności, przecudownie nawiązuje do klimatu Paragrafu 22. Że film jest przygodówką, to jedno, ale przede wszystkim odbrązawia, odziera z pazłotka amerykański turbopatriotyzm, w ogóle nie ma w nim tego irytującego holiwódzkiego nadęcia.
Edit: no i bym zapomniała o najważniejszym. Kilroy was there!
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Ze starych filmów wojennych chyba najmilej wspominam "O jeden most za daleko". Lata później z zaskoczeniem odkryłem przy lekturze pierwowzoru, że adaptacja była całkiem wierna. Momentami 1 do 1.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum