hmm.
na HBO z jakiejśtam okazji robią maratony StarWarsowe
bez większego zaangażowania leciało toto w czasie dnia wczoraj (odc 1-3)
więc co jakiś czas łypałem (-iśmy) na tv okiem...
jakie to krwa jest słabe ! (nigdy nie byłem fanem 2 trylogii Lucasa - ale w kinie oczywiście na premierach obecny)
dialogi niczym spod ręki scenarzysty WiedźminaTVP, ogólny prymitywizm scenariusza, pomysłów w nim zawartych, miałkość intelektualna postaci, pompatyczno-patetyczna nędza..... a Polski dubbing tylko podkreśla kompromitację tego cyklu...
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
No, muzyka też mogła być. Dialogi w obliczu nędzy otoczenia brzmiały śmiesznie, ale same w sobie niektóre były ok. Role zostały dobrane w większości nieprzyzwoicie, w mniejszości uchodziły. Gruby i za stary Jaskier? Wychudzona Pavetta? Przeciętna i za stara (jak na Yennefer) Yennefer? Ten rycerz od smoka? Plz... Mimo to Zamachowski zagrał bardzo dobrze. Żebrowski, biorąc pod uwage wszystkie kłody, jakie twórcy rzucili mu pod nogi, zagrał wybitnie. Anna Dymna i Ewa Wiśniewska dały radę. Wolszczak nie
Nie wieżę co pacze
Po wyjściu z kina niektórym krew leciała z oków, inni chcieli spalić Warszawę (kino), jeszcze inni poszli pić by zapomnieć. Ja czułem się okradziony.
Byłem w kinie na Dunkierce. Film zdecydowanie rył beret i trzymał w napięciu. Strasznie podobał mi się patent z trzema perspektywami i związanym z tym troszkę innym postrzeganiem rzeczywistości. Zdjęcia - świetne. Muzyka i udźwiękowienie - momentami wgniatające w fotel (np. cykanie zegara w tle i efekt, gdy pod koniec ustało). Dawno żaden film tak mnie nie trzymał w napięciu.
Jedyna rzecz, do której mógłbym się przypierdzielić, to scena, w której pilot bez paliwa zestrzelił maszynę wroga
Ponadto do piwka:
Ghost in the Shell - bardzo dobrze zrobiona adaptacja, w stosunku do anime fabularnie mocno spłycona co prawda, ale jako widowisko - prima sort.
Passengers - ładny film, podobał mi się. Ale ja lubię takie historie miłosne. Ostatnia scena przepiękna.
John Wick - świetnie się bawiłem, choć przyznam, że od pierwszej sceny chwyciła mnie głupawka i zaraziłem nią kumpla, z którym film oglądałem. Jak ktoś oglądał Boondock Saints, to wie czego mniej więcej może się spodziewać. Komiksowe to bardzo. Ale do piwka bardzo spoko.
Ghost in the Shell - bardzo dobrze zrobiona adaptacja, w stosunku do anime fabularnie mocno spłycona co prawda, ale jako widowisko - prima sort.
Wizualnie świetny, fabularnie przeciętny, a filozoficznie bez komentarza. Mimo to bawił, właśnie z pierwszego względu. A skoro już spłycili meritum, mogli przynajmniej wykorzystać potencjał na linii doktorka - Major. Nie wiem, jak Ty, ale ja w ich początkowych spotkaniach widziałem relację matki i córki: pierwszej jako bezdzietnej i niespełnionej, z potrzebą opieki, rzutującej to na swój cybernetyczny twór; drugiej jako zagubionej w nowym ciele i świecie, potrzebującej przewodnika. No ale zjebali to historią o porywanych dzieciach. 6/10
MrSpellu napisał/a:
Passengers - ładny film, podobał mi się. Ale ja lubię takie historie miłosne. Ostatnia scena przepiękna.
Solidne romatnische sci-fi Dałbym 5/10, ale dwa aspekty filmu wydały mi się na tyle ciekawe i oryginalne, że uznałem je za coś więcej. 1 - groteska biurokratycznej niemożności, pomimo że chamsko tendencyjna i nieprawdopodobna, to komiczna jak u Barei i obywatelom postkomuny znana. 2 - wątek dożywotnej samotności i pokusa ratowania się przez wciągnięcie do niej drugiej osoby, chyba najbardziej wartościowy. To grubsza sprawa, wspaniały archetyp i materiał do przemyśleń. No i dziewczyna zbyt niezła, by jej nie obudzić Dlatego 6/10
La La Land Pastelowa, komiksowa, wizualnie przyjemna dla oka banalna historia. Muzycznie bardzo ładnie. Drugie dno? No coś tam o ciężkim życiu w Hollywood jest, ale takie tam, nocnepolakówrozmowy bywaja głębsze. Drugi raz nie dał bym razy obejrzeć, zasnąłbym. Ale scieżkę muzyczną mógłbym mieć na płycie. Słuchałbym.
6/10
Valerian i miasto 1000 planet (czy jakoś tak) Luca Bessona
no cóż - mi się film podobał i to nawet bardzo, tym razem dostałem dokładnie to czego oczekiwałem*. Czyli fajną opowiastkę fantazyspejsoperową, aktorzy jakoś szczególnie mię nie uwierali /co tam ludziom się przewija w reckach/opiniach/
facet w typie młodego DiCaprio, laska jak Mila J. ale bląd/biały - w wieku bliżej nieokreślonym, równie dobrze mogą mieć naście jaki o 30 lat.
wizualnie film oczowypas, scenariusz - prosta historyjka o ratowaniu świata - tutaj dodam że komiksu nigdy nie czytałem (bodaj w komiksie-fantatsyka wychodził, ale od początku kreska mi nie podchodziła)
kilka scen w filmie wymiata - np. taniec na rurze / cała scena / Rhianna
a i jeszcze taka uwaga - film zbliżony w tematyce " co do zasady" do Avatara - od razu mnie to na oczy się rzuciło, a nie zauważyłem żeby ktoś o tym pisał
ogólnie - świetna zabawa dla rodziny, polecam
i bez kozery dam 7,87/10
*bo na przykład 5-ąty element był przezjębistym rozczarowaniem (jednym z większych w tamtym czasie)
hmm,
widzisz/widzicie
poszedłem na Piąty do kina bo w tamtym czasie ubóstwiałem Bessona, po jego Błękicie, Nikicie i Leonie spodziewałem się, no nie wiem, arcydzieła... poważnego dramatu SF.
a dostałem to co dostałem - czyli owszem, niezły film ale w klimacie pastiszowo-dziecinnym.
stawiam go obok Żołnierzy Kosmosu Verhovena
to nie jest zarzut że to zły film - bardzo lubię pastisze (cały czas czekam na ekranizację Billa, bohatera), ale zdecydowanie nie tego oczekiwałem.
oszedłem na Piąty do kina bo w tamtym czasie ubóstwiałem Bessona, po jego Błękicie, Nikicie i Leonie spodziewałem się, no nie wiem, arcydzieła... poważnego dramatu SF.
"Na pokuszenie" Coppoli. Znam temat, więc brakowało mi zaskoczeń. Piękne zdjęcia, stylowo,ale z trójki Kidman-Dunst-Fanning stanowczo można było więcej wycisnąć. Wersja z Eastwoodem była chyba bardziej mizoginistyczna.
_________________ no i jestem
widzisz jestem
nie miałem nadziei
ale jestem
The Saint (2017)
Wiem oczywiście że to miała być bajka ale sposób w jaki przedstawia się tu komputery sprawia że nie tylko chciało mi się ale wręcz wyłem. Kto próbował ten wie że ma to tę zaletę że wyjąc patrzy się w górę a nie na ekran.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
"Na pokuszenie" Coppoli. Znam temat, więc brakowało mi zaskoczeń. Piękne zdjęcia, stylowo,ale z trójki Kidman-Dunst-Fanning stanowczo można było więcej wycisnąć. Wersja z Eastwoodem była chyba bardziej mizoginistyczna.
Obejrzałem dziś. Poprzedniej ekranizacji nie znam. Kupiłem ebooka, ale teraz nie wiem, czy jest sens czytać w najbliższym czasie.
Podobała mi się pierwsza część: budowanie napięcia, zdjęcia, gra. Ale w drugiej części filmu wszystko to, mam wrażenie, zostało zmarnowane. W zasadzie nie wiem, co miał ten film przekazać i czy coś w ogóle. Poza tym, że żona mi powiedziała, że "wyposzczone" kobiety właśnie tak się zachowują w obecności faceta. Mimo to chyba nie o to reżyserce chodziło. Finał mnie rozczarował. Zwłaszcza że nie jest to zły film, tylko z niewykorzystanymi możliwościami. Ale nie będę się mądrzył, że mógłbym tę historię przedstawić lepiej. Świetne aktorstwo, ale zgadzam się z tobą. Można było wycisnąć z tej historii i aktorów więcej.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
11 minut -Skolimowski
niby dobry a jednak słaby. Ograne. Seria wydażeń kumulujacych się w finale w jedno wielkie bum. Takie Oszukać przenaczenie (tako to leciało? )w Warszawie po Polskiemu.
5/10
Ghost in the Shellfilm.
Od początku uważałem że bez sensu bylo robić ten film, animka jest absolutnie doskonała, i nie ma potrzeby kręcić na nowo. Tym bardziej że kawał klimatu animki robi muzyka.
Obejrzałem... I nie jest źle, nie jest to oryginał... ale jest a czym oko zawiesić.
Sama historyjka nawet chyba lepsza (jest to pewien skręt wobec oryginału), w którą wpleciono mnóstwo scen/sytuacji z anime.
Scarlett daje radę /jak zwykle.
Brak mu pewnej poezji...
nie jest to must see, ale można
7/10
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum