Przyjaciel do końca świata z Keirą ( Szczęką) Knightley. Nie wiem do końca co to było, ale ujmujące i dziewczyna - jak mi była obojętna, to zauroczonym jej urokiem mnie pozostawiła. Nie zmarnowany czas na mały seans w TV.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
"El hilo rojo" - historia stara jak świat. Pan spotyka panią. W samolocie. On jest pasażerem, ona flight attendant (stewardessa jest już passe). Coś między nimi iskrzy. Mają się spotkać po zakończeniu lotu, jednak zły los ich rozdziela. Nie znają swoich imion i tak dalej. Siedem lat później spotykają się ponownie. On jest mężem i ojcem, ona matką i partnerką. Znowu coś ich do siebie ciągnie. Ciąg dalszy do przewidzenia. Ale zakończenie jest mało konsekwentne. W zasadzie nie pisałbym o tym filmie, ale mi się spodobał, tylko zakończenie zepsuło efekt. Nie jest to film amerykański tylko argentyński w koprodukcji kolumbijskiej (lub na odwrót). Na ogół takie zagramaniczne, nie anglojęzyczne filmy mają w sobie jakąś rześkość, powiew świeżości, dobry koncept, unikają banałów. Tu tak nie było. Szkoda, bo był potencjał. https://www.youtube.com/watch?v=m0L_0_78lQs
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
W tej chwili Znikający punkt. Dla młodzieży - to film o Kowalskim.
A to znasz? Piosenka na motywach
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=0xBzYsE4y1k[/youtube]
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Trudno to nazwać piosenką. Trudno też dopatrzeć się motywów. Ale dzięki za chęci.
Co do Hair to oglądam se w wolnym czasie, jak nie całość, to wybrane fragmenty. Najczęściej od chwili, gdy Berger szcza na gazetę i potem tańczy na stole. Rozbieram każde ujęcie na fragmenty i jeszcze nie doszedłem do wniosku, czy Forman był taki matematyczny, czy Muzy mu szeptały do uszka.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
"Perfetti Sconosciuti" - "Perfect Strangers", polski tytuł: "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Doskonały włoski komediodramat. Grupa przyjaciół spotyka się na kolacji. W trakcie rozmowy ktoś wpada na pomysł, aby ujawniać wszystkim na bieżąco otrzymywane smsy, maile, połączenia telefoniczne. Zaczyna się niewinnie, ale nikt nie spodziewa się tego, jak potoczy się dalej akcja. Poza widzem, oczywiście. Film bardzo inteligentny, doskonale zagrany i napisany. Skłania do refleksji, ale nie do takiej, jaka wynikałaby na pierwszy rzut oka z przebiegu akcji. Aczkolwiek - nigdy nie wezmę udziału w takiej "grze". To samobójstwo. Bo nie ma w niej niewinnych. Film trafił idealnie w mój gust. Polecił mi go wcześniej przyjaciel, ale przecież w kinach nie grają takich filmów, chyba że w dużych miastach i w kinach studyjnych. Na szczęście, całkiem przypadkiem znalazłem na VOD.pl - z którego w ogóle nie korzystam i raczej nie będę, chyba że trafią mi się przypadkiem podobne filmowe cudeńka. Wysupłałem 13,95 zł na smsa i nie żałuję. Kupiłbym chętnie na płycie.
https://www.youtube.com/w...eature=youtu.be
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ostatnia rodzina - aktorsko fenomenalnie, młody Beksiński trochę przerysowany - wiem że dla znajomych Tomasz B. film, a w zasadzie jego postać mocno kontrowersyjny/ czy nawet nieprawdziwy. W każdym bądź razie - polecam.
Jack Reacher 2 - ok. ostatnie chwile Cruisa w filmach akcji. niemniej film dobry
Przez czas trwania kolacji/wieczoru. To wystarczy. Aż nadto. Ale nie będę spoilerował, bo w tym filmie zdarzają się oczywiste rozwiązania, wybiegi fabularne, ale prowadzą w ciekawe rejony i skłaniają do refleksji. Śmiejesz się, ale jednocześnie wiesz, że ten śmiech jest nieco nie na miejscu.
Znalazłem film na dvd w śmiesznej cenie na gandalf.pl. Zamówiłem. Obejrzę jeszcze raz na lub po urlopie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
"Perfetti Sconosciuti" - "Perfect Strangers", polski tytuł: "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Doskonały włoski komediodramat.
Zanotować: nie korzystać z polecanek Romulusa.
Ok, nie było tragedii, ale "doskonały"? Po pierwsze, od początk z grubsza wiadomo co będzie, widz szczęśliwy bo jest tak bystry, że przewidział ruchy scenarzystów. Poprawia mu to humor. Flipy i flapy w większości schematyczne. Ładny jedynie wątek ojca i córki która wybrała się na pierwsze bzykanie. Po drugie, pierwsza połowa filmu z kawałkiem wieje nudą. Po trzecie dialogi, w dużej części nienaturalne. Przez większość filmu miałem wrażenie, że to nie są długoletni znajomi/przyjaciele a osoby które mocno się sobą krępują i wstawiają głupie gadki żeby zabić ciszę. Tego typu filmy, bardziej przypominające teatr telewizji wymagają w tym względzie mistrzostwa. Tu tego zdecydowanie zabrakło. Po czwarte przesłanie. Mocno oczywiste dla każdego odrobinę myślącego pawiana jeśli idzie o taką grę. Głębszy wniosek, recenzujący kondycję człowieka - klasyczny Mr. Obvious.
5/10 a w najlepszym wypadku +1 za kilka zgrabnych ripost i tego ojca z córką.
Romulus napisał/a:
Śmiejesz się, ale jednocześnie wiesz, że ten śmiech jest nieco nie na miejscu.
Niom, za dwa, może trzy razy się uśmiechnąłem.
Romulus napisał/a:
Kupiłbym chętnie na płycie.
Obejrzeć to jeszcze raz? Dżizz, usnąłbym po kwadransie.
"Perfetti Sconosciuti" - "Perfect Strangers", polski tytuł: "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Doskonały włoski komediodramat.
Zanotować: nie korzystać z polecanek Romulusa.
Ok, nie było tragedii, ale "doskonały"? Po pierwsze, od początk z grubsza wiadomo co będzie, widz szczęśliwy bo jest tak bystry, że przewidział ruchy scenarzystów. Poprawia mu to humor. Flipy i flapy w większości schematyczne. Ładny jedynie wątek ojca i córki która wybrała się na pierwsze bzykanie. Po drugie, pierwsza połowa filmu z kawałkiem wieje nudą. Po trzecie dialogi, w dużej części nienaturalne. Przez większość filmu miałem wrażenie, że to nie są długoletni znajomi/przyjaciele a osoby które mocno się sobą krępują i wstawiają głupie gadki żeby zabić ciszę. Tego typu filmy, bardziej przypominające teatr telewizji wymagają w tym względzie mistrzostwa. Tu tego zdecydowanie zabrakło. Po czwarte przesłanie. Mocno oczywiste dla każdego odrobinę myślącego pawiana jeśli idzie o taką grę. Głębszy wniosek, recenzujący kondycję człowieka - klasyczny Mr. Obvious.
5/10 a w najlepszym wypadku +1 za kilka zgrabnych ripost i tego ojca z córką.
Romulus napisał/a:
Śmiejesz się, ale jednocześnie wiesz, że ten śmiech jest nieco nie na miejscu.
Niom, za dwa, może trzy razy się uśmiechnąłem.
Romulus napisał/a:
Kupiłbym chętnie na płycie.
Obejrzeć to jeszcze raz? Dżizz, usnąłbym po kwadransie.
Wychodzi na to, że oglądaliśmy dwa różne filmy. Bo nic co napisałeś nie ma najmniejszego sensu.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Wróciłem z "Dunkierki" Nolana. Tak się złożyło, że kiedy wychodziłem z kina - zaczęły wyć syreny w rocznicę Godziny "W". I mi się smutniej zrobiło. Odwrót brytyjskiej armii z plaż Dunkierki wydawać się mógł haniebny - przecież mogli dostać rozkaz, aby zostać i walczyć w bitwie, której nie mieli szans wygrać. Brytania wybrała wariant ocalenia swoich żołnierzy - jak największej ich liczby - po to, aby mogli walczyć dalej, zamiast głupio ginąć. Przy Brytyjczykach byliśmy tylko głupimi Polaczkami. Ale nie o tym.
Film był świetny. Trzymał w napięciu poprzez skupienie się na losach poszczególnych bohaterów. Przeżyją lub nie. Nie był to jakiś historyczny obraz rozliczeniowy, czy "wspominkowy". Choć takie momenty miał, ale nie o to w nim chodziło. Perspektywa, którą przedstawił Nolan w tym filmie gwarantowała napięcie. Choć nie było do kogo się przywiązać. A można było, co zwiększyłoby dramatyzm. Mimo to akurat na dramatyzm nie można było narzekać. Reżyserowi udało się go wykreować mistrzowsko dzięki temu, że wróg był niewidoczny. Padały strzały, ale skąd - nie wiadomo, płynęły torpedy, ale nie było widać u-bootów; walki w powietrzu to trudne celowanie i szukanie wroga "na oko". Podobał mi się taki realizm i przyjęta perspektywa. A do tego muzyka doprowadzała czasami na skraj fotela a do tego wstrzymywałem oddech.
Scenariusz był bardzo oszczędny. Żadnych wielkich słów. Proste zdania, spojrzenia, gesty - obsada miała duże pole do popisu i w zasadzie trudno się tu przyczepić do aktorów z czymkolwiek. Żaden się nie wybił, ale też żaden nie położył roli. Wyróżnianie ich ze zbiorowości (jeśli chodzi o żołnierzy) indywidualizowało perspektywę i dodawało realizmu.
Generalnie, mocny film. Przed premierą wróżono klapę, ale chyba Nolanowi znowu się udało. Wprawdzie wyników filmów superbohaterskich nie pobije, ale zarobi swoje. I Nolan znowu nakręci coś "swojego". Dam 9/10.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
O , pierwsza na prawdę pozytywna recenzja.
Ciekawe.
Romulus napisał/a:
Wróciłem z "Dunkierki" Nolana. Tak się złożyło, że kiedy wychodziłem z kina - zaczęły wyć syreny w rocznicę Godziny "W". I mi się smutniej zrobiło. Odwrót brytyjskiej armii z plaż Dunkierki wydawać się mógł haniebny - przecież mogli dostać rozkaz, aby zostać i walczyć w bitwie, której nie mieli szans wygrać. Brytania wybrała wariant ocalenia swoich żołnierzy - jak największej ich liczby - po to, aby mogli walczyć dalej, zamiast głupio ginąć. Przy Brytyjczykach byliśmy tylko głupimi Polaczkami.
Et tu Romulusie contra me ?
-----------
Jakoś tam nie chcę się specjalnie wymondrzac, ale kiedyś (dawno temu. ..) coś tam czytałem,
i trochę historyków uważała że Rzesza/Hitler/generalicja pozwolili anglikom się ewakuować. Tzn. Nie dążyli do zniszczenia sił brytyjskich w Dunkierce. Bardziej im pasowała ta ewakuacja.
Zapomniałem dorzucić, że trochę zgrzytało mi, że lotniczego zabezpieczenia ewakuacji dokonywały tylko trzy maszyny RAF. Wprawdzie mogło mieć to wytłumaczenie wątłymi siłami lotniczymi i niechęcią w szafowaniu nimi zbyt mocno. Ale jakoś mnie to słabo przekonuje. Kolejnym wytłumaczeniem może być to, że wątek lotniczy (tak samo jak "cywilny") to jeden dzień, a żołnierzy na plaży - tydzień.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Alien Covenant" - słaby film z kiepskim scenariuszem. Plusy: końcówka i efekty specjalne. Bardziej się emocjonowałem podczas kiszenia ogórków. Może Scott padnie przed nakręceniem kolejnego gniota w tym stylu.
Już lepiej po raz enty włączyć którąś z pierwszych trzech części (przy czym: drugą i trzecią w wersji reżyserskiej).
Obejrzałam "Atomic blonde". Jeśli ktoś lubi muzykę z lat osiemdziesiątych, będzie się kiwał w fotelu w takt najsłynniejszych kawałków z owych czasów, jako i ja czyniłam. Jeśli ów ktoś dodatkowo jest fanem Charlize Theron, zyska okazję upewnienia się w przekonaniu, że to niebywale piękna kobieta. Jeżeli jednak na seans trafi osoba nastawiona na porządnie przemyślany film szpiegowski tudzież pełną humoru nawalankę, to się srodze zawiedzie, bo ten film sam nie wie, czym chce być. Nie da się go traktować poważnie - na to fabuła jest zbyt głupia i grubymi nićmi szyta (na plus bohater grany przez Jamesa McAvoya - wprawdzie nie nosi z wdziękiem szpilek, ale próbuje mieć jakąś osobowość). Ciężko też uznać to za lekką rozrywkę na wieczór - produkcja jest kompletnie pozbawiona humoru, zadęta i sztywna. Osobiście oprócz kołysania się w rytm "Cat people" i podziwiania płaszczy Charlize Theron z uznaniem patrzyłam na sceny mordobicia - trzeba przyznać, że wyszło to całkiem przekonująco - odpowiednio widowiskowo i krwawo.
Jednym słowem, jak to w życiu - człowiek widzi zajawkę, oczekuje czegoś fajnego, a dostaje to, co zwykle
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
hmmm, film jak to polski film, czyli raczej słaby
natomiast clue zabawy czyli muzyka/piosenki - lepiej niż dobrze.
Wybór piosenek* lepszego sortu (Komeda, Osiecka), wokalnie też znakomicie (Preis to wiadomo, ale zaskakująco Fabijański) aranżacje odświeżono i przekomponowano - też w porządku - nawet kilka brzmi zaskakująco po nowemu i nadal świetnie.
czyli można obejrzeć - ale równie dobrze posłuchać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum