Assasins Creed. Hmm. Nawet niezłe -czyli mam na myśli że lepsze niż by mogło wynikać z ocen , ale chyba trudne w odbiorze dla niezorientowanych (ja trochę wiem bo M. grała w jedynkę). Bardziej przegadany niż akcjowy , skoki akcji rwane mogą dezorientowac.
Fassbender pasuje.
Dałbym 5,89/10
Chyba nikt nie ma wątpliwości że Madoff był takim. ... amerykanskim Rywinem -coś jest w tym temacie w filmie?
Once upon the time in the West na Stopklatce. Myślałem, że widziałem wszystkie westerny i nie tylko Leone. Cudo. Nie śpieszył się. Obsada jak z bajki męska. No i CC. Nie rozumiem zachwytów nad Bellucci. Napuchnięta maska bez mimiki. Czas pięknych Włoszek już minął.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Nie widziałeś wcześniej? najlepsza scena otwarcia ever, w ogóle jedna z najlepszych scen ever.
+milion!
łapanie muchy ... przecież już nikt w dzisiejszych czasach nie zrobi takiej sceny, bo teraz musi być szybko, z błyskami, akcją i bez sensu ...
A motyw muzyczny harmonijki pamiętam od czasu pierwszego zobaczenia na VHSach jeszcze. Zawodziła tak, że na początku można było mieć wrażenie, że to kasetę ci wciąga (zorientowani z tamtych czasów wiedzą o co chodzi). Gdyby nie ten film to pewnie nie zwróciłbym aż takiej uwagi, mając lat naście, na nazwisko Ennio Morricone ...
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
W Unforgiven pierwsze skrzypce nie gra kamera i jej współgranie z muzyką jak u Leone, tylko fabuła. Cały kontekst w jakim ten pojedynek zaistniał, to cud, miód i ojapierdolę
No... to miałem na myśli pisząc o finale. W sensie o punkcie kulminacyjnym. Scena od finału rady wojennej (gdzie podpalają Brytyjczyka) do epickiego fatality w wykonaniu Chingachgooka
Nie znacie się. Najrzewniej się ryczy przy "freeeeedoooom" w Braveheart. Ale przyznaję, że Mohikanin zajmuje zaszczytne drugie miejsce.
Hehe, zastanawiałem się kiedy padnie Braveheart.
Chociaż sam film jest taki sobie IMHO, ale: Braveheart, Robroy, Ostatni Mohikanin ... wygrywają u mnie muzyką.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
W Małym Wielkim Człowieku pod koniec Skóra Ze Starego Namiotu idzie z Crabbem by umrzeć na górze. Kładzie się. Zamyka oczy. Zaczyna padać deszcz. Napadał mu do oczu. Czy umarłem? Nie. To wracamy do domu. Wódz SZSN jest moim drugim ulubionym Wodzem po tym z Lotu nad kukułczym gniazdem. Ale tamten wszak prawdziwym wodzem nie był. Tylko tak go nazywali, bo Indianin. Howg!
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Wódz SZSN jest moim drugim ulubionym Wodzem po tym z Lotu nad kukułczym gniazdem
Nobody z Truposza też jest zapadający. A co Małego Wielkiego, to jednak książka, jakoś ten film mi się nie podobał, może przez Hoffamna, którego nie mogę zdierżyć. I SZSN też jakiś w książce był fajniejszy.
Nie znacie się. Najrzewniej się ryczy przy "freeeeedoooom" w Braveheart. Ale przyznaję, że Mohikanin zajmuje zaszczytne drugie miejsce.
Końcówka Gladiatora też niczego sobie.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum