FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Co gały widziały...
Autor Wiadomość
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-01-25, 22:16   

"Amerykański gangster" - dobry, może nawet bardzo dobry film, ale nie rewelacyjny. W skrócie jest to historia pierwszego afroamerykańskiego gangstera, który dorobił się na handlu herą. Nazywał sie Frank Lucas i razem ze swoją rodziną trząsł Harlemem na przełomie lat 60-tych i 70-tych XX wieku. Drugim bohaterem jest Richie Robins - gliniarz który chce Franca zamknąć w wiezieniu.
Film ogląda sie bardzo dobrze, chociaż brakowało mi trochę dynamicznych scen - wiem, ze to film oparty na faktach, ale ciut akcji by nie zaszkodziło. Wadą jest za to niedokończenie niektórych wątków - np ze chciwym dealerem - pewnie za rok czy dwa wyjdzie wersja reżyserska, która rozszerzy je dokończy. Niezła jest muzyka, zdjęcia i scenografia.
Największym atutem jest bez dwóch zdań gra aktorska. Ridley Scott zgromadził świetną ekipę z dwoma megagwiazdami - Russelem Crowem i Denzelem Washingtonem. Obaj grają bardzo dobrze, chociaż bez fajerwerków. Mam jednak, mimo wszystko, pewne zastrzeżenia, co do obsady D.W. Niby od pierwszej sceny reżyser stara sie pokazać jaki to on jest zły drań, ale mu się to nie udaje. Widz w to nie wierzy. Wystarczy, ze Denzel błyśnie swoim firmowym uśmiechem i wszystko mu sie wybacza. Szkoda bo "Człowiek w ogniu" udawadnia, ze Denzel potrafio grać mroczne postaci. Za to przekonywująco wypada drugi plan - podoba mi się Armand Assante jako włoski mafioso i Joshs Brolin w roli skorumpowanego gliny.
Reasumując 7/10
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
KreoL 

Posty: 430
Wysłany: 2008-01-26, 18:58   

"Asterix na olimpiadzie"

Tak przypadkiem sie wybrałem i ogólnie musze powiedzieć ,że zawiodłem sie nawet w porównaniu do poprzednich filmów o Galach jest słaby, troche wątków i elementów komiksowych przeplatajacych sie z dowcipem będącym jednak na dość niskim poziomie, poza 2-3 ma momentami w filmie niczego śmiesznego ani zaskakującego, można powiedzieć kolejna cześć telenoweli. Wątek miłosny, ciągłe zamachy Brutusa na Cezara, itp. jedynym nowym elementem było wprowadzenie postaci świata sportu ,które wyszło dośc dobrze, no i oczywiście mimo iż nie lubie dublingu w filmach zazwyczaj musze przyznać, że postarali sie jak zwykle w tego typu filmach wykorzystując kilka odnośników do polityki i postaci sportowych.Ogólnie po sali widziałem przelewające sie znudzenie i sennośc.

OCENA 4/10 tak wiem wybredna paskuda ze mnie :) ale jak już robią filmy to niech sie postarają a nie liczą tylko ,że fani komiksów zapewnią wystarczające wpływy do kasy.
 
 
Wilko 
Blue


Posty: 99
Skąd: Castle in the Sky
Wysłany: 2008-01-27, 12:31   

Jestem legendą

Trzeba zaznaczyć, że zbytnio nie przepadam za takimi filmami, co nie przeszkadza mi od czasu do czasu na coś takiego się wybrać.

I już od samego początku napotykamy się z krotka informacją na temat tego co stało się ze światem w formie wywiadu, aż się zainteresowałam. Potem oczywiście zaczęłam analizować, czy to o czym mówią ma sens, nie czy jest możliwe, ale czy ma sens. Wszystko się zaczęło od tego, że chciano wymyślić lek na nowotwór i to się udało poprzez zmodyfikowanie wirusa bodajże odry. Jak wiadomo wirusy niszczą całe komórki, a nowotwór to nic innego, jak zmutowane komórki. Super to jest logiczne, a takie rzeczy bardzo lubię, duży plus.
Życie Roberta Neville i gra aktorska Willa Smitha nienaganne. Doskonale ukazana walka z samotnością i świadomością, że nikt poza nim nie istnieje. Chociaż nie traci nadziei i szuka innych ludzi, wysyłając codziennie krótkie komunikaty. Szkoda zdradzać, jak sobie radzi z brakiem innych ludzi, najlepiej to zobaczyć.

Potem zaczynają się wątpliwości. Skąd Neville wziął sportowy samochód i ma do niego paliwo. Chociaż z drugiej strony z braku kogokolwiek w mieście może korzystać z wszystkich jego możliwości. Oczywiście samochód błyszczy, bo głównemu bohaterowi chciało się go pucować.

Jak na razie wszystko bez większych zastrzeżeń i pojawia się scena polowania. Dziwi mnie tylko, że goniąc samochodem antylopy Neville nie może ich dogonić, chociaż silnik poruszany na najwyższych obrotach, ale za to na piechotę dogania ją bez trudu.

Jak to gry aktorskiej 'ludzkiej' nie mam zastrzeżeń to pojawiające się zwierzęta i stwory wzbudzają we mnie niezadowolenie. Nie wyobrażam sobie, że przestraszone i zapędzone do rogu zwierzę ruszy do miejsca nieznanego sobie, a tym bardziej ciemnej dziury. Bardziej prawdopodobne jest, że zaatakuje albo ruszy w tym kierunku, z którego przybyło.
W stworach widzę pewną niekonsekwencję, przyczyną ich odmienności miała być choroba skoro da się to uleczyć. Tym czasem wychodzi na to, że tworzą własne społeczeństwo, mają przywódcę, a nawet zwierzęta do pomocy. Naprawdę nie wiem, jak z tego można się wyleczyć. Trochę lepiej prezentuje się pies Nevilla, Samantha. To prawdopodobnie ona powoduje, że jeszcze ten człowiek zajmuje się badaniami na co dzień. Może w końcu z kimś pogadać, a i strach lepiej przeżywać we dwoje.

Trochę zawiodła mnie scena z pojawieniem się kolejnych ludzi, którzy przeżyli. Oczywiste dla mnie było, że musiał przeżyć nie tylko Neville, chociaż przyznam, że momentami w to wątpiłam. W każdym razie spodziewałam się czegoś innego, czegoś lepszego.
I zakończenie takie trochę za szybkie, jak cały film ciągnął się jednostajnym tempem to pod koniec gwałtownie przyspieszyło, co mnie trochę zmęczyło.
Ogółem nie było takie złe, spodziewałam się czegoś gorszego, a wypadło całkiem sympatycznie i warto było wydać kasę na kino mimo, że niektóre sceny nie przypadły do mojego gustu.

7/10
_________________
Widzimy, jak pulsuje w nich ciemnoczerwona krew.
Nawet w dżdżownicach, w nartnikach i w świerszczach.
Wszyscy żyjemy, każdy z nas.
I potrafimy się śmiać, bo mamy życia dar.
Gdy wyciągamy dłonie ku słońcu i patrzymy przez palce,
widzimy, jak pulsuje w nich ciemnoczerwona krew.
Nawet w ważkach, w żabach i w pszczołach.
Wszyscy żyjemy, każdy z nas...
 
 
Shadowrunner 
Dusza Dzikiego Ludu


Posty: 404
Skąd: Majorat Rabsztyński
Wysłany: 2008-02-03, 15:54   

Elżbieta: Złoty Wiek (Elizabeth: The Golden Age)

O czym ten film jest to pewnie wszyscy wiedzą - bo to film kostiumowy, historyczny - i opowiada o tym, o czym w tytule, choć nie o całym życiu królowej Elżbiety a jedynie o okresie uwięzienia Marii Stuart, nieudanej próbie obalenia protestanckiej monarchii, następnie w wyniku tego zgładzenia królowej Szkotów, co staje się powodem wybuchu wojny między Anglią a Hiszpanią i kończy nieudanym rajdem hiszpańskiej Armady. I to jest cała oś fabularna filmu - a więc w sumie niewiele.

Szczerze powiedziawszy to ciężko jest mi wystawić jakąś konkretną ocenę temu filmowi, ponieważ:
film jest ogólnie nudny
- scen batalistycznych jest w moim rozumieniu filmu historycznego ZA MAŁO i na dobrą sprawę wcale nie są scenami batalistycznymi tylko migawkami z wojny i tyle
- romans który jest obecny w filmie jest słaby i mało interesujący
- intrygi między stronnictwami są przedstawione w sposób jałowy, czysto kronikarski, wcale nie porywają, są nieciekawie przedstawione - mimo iż na dobrą sprawę są to rzeczy które miały kluczowe znaczenie dla historii Europy i później świata...

Ale jest też kilka rzeczy które warto pochwalić:
- film jest niesamowicie wysmakowany pod względem plastycznym, wizualnym - momentami ma się wrażenie że nie film się ogląda, ale ruchome obrazy mistrzów pędzla z tamtego okresu. Szczególnie np. niektóry sceny z wypłynięciem Armady czy królową stojąca na mapie świata sprawiają takie niesamowite wrażenie. Zdjęcia i montaż to majstersztyk...
- jest kapitalna oprawa dźwiękowa, szczególnie podobał mi się motyw muzyczny gdy królowa stała na klifach obserwując pożar Armady
- aktorstwo Kate Blanchet, które chyba potrafiłoby uratować nawet najgorszy film; z tym że jak ją tu oglądałem to się zastanawiałem czy ta kreacja to była wzorowana na postaci Galadrieli, czy jak ona wcześniej grała Galadrielę to wzorowała się na manierze tej królowej - bo momentami można było dostrzec pewne bliźniacze podobieństwa tych kreacji, i to nie koniecznie związane z tym, że ta sama aktorka grała obie
- aktorstwo tego gościa co grał hiszpańskiego króla - pseudonim "tuptuś" :-P Ja nie wiem czy ten król był chromy na ciele, był pedałem czy co - ale nie mogłem się po prostu doczekać każdej kolejnej sceny z jego udziałem jak tak śmiesznie podreptywał sobie w te i wewte podskakując jak jakaś kukiełka :mrgreen: To było po prostu przekomiczne 8) I całkiem nieźle wychodziło mu odgrywanie takiego XVI wiecznego mohera - z tą całą jego wyegzaltowaną dewocją - trochę było to przerysowane, wręcz prześmiewcze - ale całkiem fajnie wyszło.

UWAGA SPOILER
Szczególnie w tej scenie jak się modli przy dopalającej się świecy czekając na wieści z bitwy i przejętym, natchnionym głosem mówi: "Elżbieta jest mrokiem, a jam jest światłością".

I świeca gaśnie...

A "tuptuś" mało zawału nie dostał... :badgrin:
KONIEC SPOILERA

Tak więc zasadniczo to obejrzałbym ten film - wyłącznie dla tych kilku zajebiaszczych scen... ale kasy nań to by mi było chyba żal...
_________________
"Summoned I come... Why do you come here? I come to serve... Who do you serve? I serve the truth... What is the truth? That we are one people, one voice... Will you follow me into fire? Will you follow me into darkness? Will you follow me into death? I will follow... Then follow."

Polskie forum eRPG
 
 
jeke 
Maruda


Posty: 140
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-02-12, 12:12   

Lejdis
Krótko i treściwie - dawno z mych trzewi nie wydobywał sie tak radosny rechocik, sucie okraszony pokwikiwaniem , jak w trakcie oglądania tego filmu. xDDD Duża dawka endorfin - serio serio :mrgreen:

Doborowa obsada - właściwie sama górna półka polskich aktorów, świetna i przede wszystkim niegłupia fabuła, komizm słowny i sytuacyjny.. Jak dla mnie REWELKA! :mrgreen:
O czym?... Ogólnie mówiąc o nas, czyli relacjach damsko męskich w rzeczywistym wydaniu . Bez upiększeń, no może tylko ciut przerysowanych ;) I ogólnie o życiu..
Ubaw po pachy, ale i łezka w oku też może sie zakręcić.... Oj może.

Polecam! i będę bardzo zaskoczona, jeśli ktoś wyjdzie z kina narzekając na brak dobrej rozrywki
_________________
Pisząc nie trzeba tak wyczerpywać przedmiotu, aby nic nie pozostało dla czytelnika. Nie chodzi wszako o to, aby ludzie czytali, ale aby myśleli - Monteskiusz
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-02-12, 20:30   

Shadowrunner napisał/a:

Ja nie wiem czy ten król był chromy na ciele, był pedałem czy co


Ani nie był chromy, ani nie był pedałem. Wikipedia podaje całkiem uczciwą biografię tego nietuzinkowego monarchy. A po klęsce Wielkiej Armady specjalnie nie płakał - kazał wybudować drugą.


jeke napisał/a:
Polecam! i będę bardzo zaskoczona, jeśli ktoś wyjdzie z kina narzekając na brak dobrej rozrywki

Nie omieszkam się jutro sprawdzić "na żywca" w kinie.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

  
 
 
Prev 
Wina Korwina


Posty: 751
Skąd: Z Twojego ekranu
Wysłany: 2008-02-13, 15:09   

"2009 - Lost memories" (Utracona pamięć)

Doskonały przykład dobrego, azjatyckiego kina. Film z gatunku SF, a dokładniej historii alternatywnej.
Spoilers
Japończycy odnajdują starożytne tablice, które pozwalają przenosić się w czasie, dzięki czemu zmanipulowali oni historię. Japonia podczas II WŚ stała się sojusznikiem USA, a bomby atomowe spadły na Berlin. Nigdy nie powstała Korea, Japonia stała się światowym imperium. Detektyw, który z pochodzenia jest koreańczykiem (jego rodzina pochodzi z obszarów Korei) prowadzi dochodzenie w sprawie tajemniczej grupy terrorystów, którzy chcą ukraść antyczne przedmioty. Mimo iż początkowo oddany jest systemowi i Japonii w miarę jak zagłębia się w tajemnicę jego nastawienie do otaczającej go rzeczywistości zmienia się coraz bardziej...
end spoilers
Uważam ten film za jeden z najlepszych filmów kina azjatyckiego, spokojnie może konkurować z takimi produkcjami jak "Hero", czy "Przyczajony tygrys, ukryty smok". Jedna z lepszych ról Dong-Kun Janga (Równie doskonała rola w filmie "The coast guard", ten pan powoli staje się moim ulubionym azjatyckim aktorem). Serdecznie polecam film, choćby po to żeby odpocząć od tej amerykanizacji przemysłu filmowego i zobaczyć że nie tylko oni robią zajebiste filmy :mrgreen:

Moja ocena: 8/10
_________________
Zapraszam na bloga - http://wirtokracja.blogspot.com/
I zawsze tak wypadnie, że ten, kto ci nie jest przyjacielem, żądać będzie od ciebie neutralności, a ten kto ci jest przyjacielem, żądać będzie otwartego wystąpienia z bronią. - N. Machiavelli
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-02-13, 22:15   

Tigana napisał/a:
jeke napisał/a:
Polecam! i będę bardzo zaskoczona, jeśli ktoś wyjdzie z kina narzekając na brak dobrej rozrywki

Nie omieszkam się jutro sprawdzić "na żywca" w kinie.


No to zacznij się dziwić Jeke :mrgreen:
STANOWCZO ODRADZAM :!: :!: :!:
Słabiutki film z kiepską grą aktorów (szczególnie płci żeńskiej) a na dodatek z mdłym scenariuszem przypominającym kolejny odcinek "Magdy M." Filmu nie ratują liczne wulgaryzmy - Linda robi to o wiele lepiej. Najsmutniejsze jest jednak to, ze ten film nie śmieszy - o ile moje liczne koleżanki (seans dla nauczycieli) rechotały co chwila - ja może roześmiałem się raz czy dwa. A zapewniam, ze nie mam zbyt wyrafinowanego poczucia humoru - np "American Pie" uważam za zabawny film. Przed wyjściem z kina powstrzymała mnie jedynie chęć zobaczenia do końca perypetii braci Dywaników ( Szyc i Więckiewicz) i mały Szymek, który kilka razy miał dobre wejścia.
Ocena 1/10
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
jeke 
Maruda


Posty: 140
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-02-14, 08:55   

Tigana napisał/a:

STANOWCZO ODRADZAM :!: :!: :!:
Słabiutki film z kiepską grą aktorów (szczególnie płci żeńskiej) a na dodatek z mdłym scenariuszem przypominającym kolejny odcinek "Magdy M." Filmu nie ratują liczne wulgaryzmy - Linda robi to o wiele lepiej. Najsmutniejsze jest jednak to, ze ten film nie śmieszy [...] A zapewniam, ze nie mam zbyt wyrafinowanego poczucia humoru - np "American Pie" uważam za zabawny film.


Najwidoczniej mamy inne poczucie humoru :)) American Pie wynudził mnie okrutnie i ani razu nawet się nie uśmiechnęłam, abstrahując, że nie byłam w stanie obejrzeć go do końca (mocno głupawy film). Lindę z kolei uważam za jednego z najgorszych polskich aktorów (przynajmniej jeśli chodzi o końcówkę jego aktorstwa).
Gusta i guściki :mrgreen:
Na Lejdis ja się ubawiłam setnie, chociaż przyznaję, że Korba mogłaby nieco mniej rzucać mięsem i na złe filmowi by to nie wyszło

P.S. Zapytam z ciekawości - Testosteron też nie przypadł Ci do gustu?
_________________
Pisząc nie trzeba tak wyczerpywać przedmiotu, aby nic nie pozostało dla czytelnika. Nie chodzi wszako o to, aby ludzie czytali, ale aby myśleli - Monteskiusz
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-02-14, 10:22   

Troll dokonał autodestrukcji swego złośliwego posta. :-P

Jednym z ostatnich filmów o który zdarzyło mi się "potknąć" była któraś część "Piły" - produkcja tak głupia, że aż z wrażenia zapomniałem cyferki. W każdym razie dzielnie wytrzymałem do końca projekcji (za bilet oczywiście nie płaciłem). Byłem ciekaw tylko jednej rzeczy - jak głęboko sięgnie bezsens całej tej historii i rzeczywiście, pod tym względem było na co popatrzeć i czego posłuchać... Tak przepotwornej otchłani bezdennego idiotyzmu już dawno nie widziałem. :badgrin: Zakończenie przebija nawet końcówkę "Jestem legendą". :-P
  
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-02-14, 15:10   

jeke napisał/a:
P.S. Zapytam z ciekawości - Testosteron też nie przypadł Ci do gustu?

Nie miałem przyjemności, ale przy najbliższej sposobności na C+ czemu nie. Mnie najbardziej przypadła końcówka ze szpitala, gdy Szyc mówi bratu, kogo widział na korytarzu w szpitalu. No i można pochwalić Adamczyka, ze po roli papieża zagrał kogo zagrał. Ogólnie w "babskim" filmie mężczyźni górą.

ASX76 napisał/a:
Może gdyby Tigana zmienił płeć i zrobił sobie afro... film Mu by się spodobał. ;) :-P

Bardzo proszę o skasowanie powyższego postu jako złośliwego i niewnoszącego nic nowego do dyskusji. Trollom mówimy zdecydowane nie :P
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Tanit 
Czarnoskrzydła


Posty: 1459
Wysłany: 2008-02-14, 18:08   

Właśnie z kina wróciłam z omawianych właśnie Lejdis - i tu w opinii zgadzam się z jeke ^^
Dawno się tak nie śmiałam, a Korba stała się mi wyjątkowo bliska ;)
Dla porównania American Pie było dla mnie nudne :P
Cóż Tigano - widać, że inne poczucie humoru ;)
Gra aktorska była przeciętna. Cóż muzyka, scenografia tu nawet nie ma co mówić... ale wykonanie było w porządku. Generalnie - podobało się. Dobra komedyjka do obejrzenia w Walentynki :mrgreen:
Ocena: 6/10

Atonement - Pokuta
Naprawdę bardzo dobry i piękny film. Muzyka jest urzekająca i to ona buduje niecodzienny nastrój. Gra aktorska na wysokim poziomie - zresztą czegóż można było by się spodziewać po takiej obsadzie ;) Fabuła filmu... z początku może wydawać się zawiła, ale z biegiem czasu wszystko pięknie sie klaruje.
Film zmusza do pewnych refleksji. Zakończenie jest wzruszające i uwaga! - wcale nie takie szczęśliwe.
Niekoniecznie trzeba iść do kina - równie dobrze nadaje się by obejrzeć w domu ^^
Oceniam wysoko: 8,5/10
(choć zawahałam się czy nie dać '9' ;) )

Au revoir!
_________________
***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat...

TanBlog
 
 
Prev 
Wina Korwina


Posty: 751
Skąd: Z Twojego ekranu
Wysłany: 2008-02-15, 00:39   

Lejdis - kompletne dno --_-
Oglądałem całe, chociaż nawet nie mam pojęcia czemu, bo po ok. 30 min. chciałem iść porobić coś bardziej konstruktywnego... Na przykład popatrzeć na piękną, jednobarwną paletę kolorów mojego sufitu... W sumie to mam całkiem ładny kolor sufitu, oliwkowy... Ale zaraz, a tak, ten film... --_-
Były chyba 2 momenty w filmie gdzie miałem lekki uśmiech to wspomniany już Szymek i...
I to w sumie wszystko, nawet nie chce mi się marnować klawiatury na pisanie o tym...

Moja ocena: 1/10

P.S. A tak swoją drogą, żeby mi nic nie zarzucać, "American Pie" też uważam za syf niemiłosierny... Ja chyba ogólnie nie za bardzo trawię komedie o_O
_________________
Zapraszam na bloga - http://wirtokracja.blogspot.com/
I zawsze tak wypadnie, że ten, kto ci nie jest przyjacielem, żądać będzie od ciebie neutralności, a ten kto ci jest przyjacielem, żądać będzie otwartego wystąpienia z bronią. - N. Machiavelli
 
 
Gand 
Smart Guy


Posty: 680
Wysłany: 2008-02-16, 02:19   

To nie jest kraj dla starych ludzi

Recenzja w czterech słowach: nowy film braci Coenów.

A teraz coś dłuższego:

Nowy film braci Coenów. Czy potrzeba jeszcze jakieś rekomendacji? Teoretycznie możemy oczekiwać niebanalnych dialogów, dziwnej historii, dziwnego zakończenia i nieszablonowych jak jasna cholera bohaterów.
I wszystko to dostajemy.
Czy film jest więc przewidywalny? Wręcz przeciwnie. Każdy z tych elementów podany zostaje w iście mistrzowskim stylu, do czego - jeśli ktoś zetknął się z filmami Cohenów wcześniej - można się przyzwyczaić.
To nie jest kraj dla starych ludzi budzi skojarzenie z Fargo. Mamy tutaj rzeczy podobne - zabójstwa, motyw ucieczki, pieniądze, stróżów prawa którzy rozwiązują sprawę. Paradoksalnie choć tyle rzeczy zdaje się być takich samych, to wszystko jest inne. Cohenowie potrafią opowiedzieć niebanalną historię z niebanalnymi bohaterami w sposób - zgadliście - niebanalny. 70% dialogów to perełki. Nie, nie perełki - prawdziwe perły. Naprawdę trudno się nimi nie zachwycić.
To było kilka słów odnośnie treści - teraz czas na formę.
Jest skromnie. Zero efektów specjalnych, praktycznie brak jakiejkolwiek dynamiki - nawet sceny, które teoretycznie powinny wywoływać więcej emocji - i wywołują - nakręcone są w kompletnie inny, niż oczekiwany przez widza sposób. Czyli - jest wspaniale. Mimo pozornej ascezy na ten film chce się patrzeć, jest w nim coś niesamowitego, co nie pozwala oderwać wzroku.
Co tu dużo mówić - świetny film, najlepszy jaki oglądałem od długich miesięcy - kto wie, czy nie od lat? Polecam, bo warto. Zostawia niesamowite, nieco niepokojące wrażenie.
No i - cholernie daje do myślenia.
"Pozwól, że cię o coś zapytam. Skoro zasady, którymi się kierujesz, przywiodły cię do tego, jaki one mają sens?"
9+/10
_________________
We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun

We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye

We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
  
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-02-16, 20:43   

Gand napisał/a:
Recenzja w czterech słowach: nowy film braci Coenów.

A w zakichanym Sosnowcu nie ma tego filmu //mur Owszem mamy dwa (pseudo)kina, ale oczywiście z okazji Walentynek można w nich obejrzeć tylko takie arcydzieła jak "Lejdis", "Rozmowy wieczorne" czy "P.S Kocham Cię"
Na pociechę za tydzień premiera "Sweeney Todd"
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Zła 
Lód


Posty: 463
Skąd: Wrocław - Łódź
Wysłany: 2008-02-16, 20:48   

Tigano - Rozmowy nocą :P

Ostatnio widzianym przeze mnie filmem było... Lejdis. Nie lubię komedii, na film polazłam, bo to był pożegnalny seans koleżanki.
Ogólnie nie było tak źle, nawet kilka razy się zaśmiałam :)) ale nie zapłaciłabym kasy, żeby obejrzeć ten film...
7/10
_________________

 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-02-16, 20:51   

Zła napisał/a:
Tigano - Rozmowy nocą :P

Jeden szajs >.<
Zła napisał/a:
Ogólnie nie było tak źle, nawet kilka razy się zaśmiałam :)) ale nie zapłaciłabym kasy, żeby obejrzeć ten film...
7/10

To nie za duża ocena jak na kilka uśmiechów :P
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Zła 
Lód


Posty: 463
Skąd: Wrocław - Łódź
Wysłany: 2008-02-16, 20:57   

O faktycznie pomyliła mi się 4 z 7, hrhrhr
Chyba muszę zacząć zakładać okulary do pisania przy kompie.

A co nowego filmu braci Coen, nie możesz się wybrać się do kina gdzie grają ten film? Chyba, że czas jaki posiadasz jest mocno ograniczony, w tym przypadku pozostaje tylko czekanie.
_________________

 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-02-16, 21:03   

Zła napisał/a:
Chyba, że czas jaki posiadasz jest mocno ograniczony, w tym przypadku pozostaje tylko czekanie.

Niestety ostatnio jestem mocno ograniczony czasem i przestrzenią do Sosnowca, chociaż spróbuje coś pokombinować :knuje:
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2008-02-16, 21:31   

To ja znowu o Pokucie. Na prośbę (polecenie :) ) Ganda.

Generalnie film jest szufladkowany w różnych omówieniach (bo nie recenzjach) jako melodramat. Nic bardziej mylącego. To piękny, wzruszający film o nieszczęśliwej miłości, rozdzielonej przez rozgoryczoną wyobraźnię "wzgardzonej" dziewczynki. Film o prawdzie, której nie ma. O pokucie, która nie prowadzi do rozgrzeszenia. O poczuciu winy, które naznacza całe życie głównej bohaterki. Film opowiada historię, która mogła się wydarzyć z obietnicą dobrego zakończenia, które mogło się ziścić, gdyby nie... Los, fatum, przeznaczenie, albo po prostu: życie.

Rozpada się on na 3 części. Każda to jakby oddzielny film. Wszystkie łączą się w finale. Film ten jest ekranizacją powieści Iana McEwana, która postanowiłem nabyć, bo nie mogę po obejrzeniu filmu jej nie przeczytać. Tak jak pisałem wcześniej: muszę mieć ten film, po prostu nie wyobrażam sobie, że nie miałbym go w swojej filmotece. Dawno już nie oglądałem filmu, który poruszyłby mnie tak bardzo. O miłości bez schematów znanych z melodramatów "konwencjonalnych". I cały jego urok tkwi w niedopowiedzeniach, w tym co widz musi sam sobie dopowiedzieć łącznie z tą najtrudniejszą częścią tej historii. Zmusza do tego zakończenie, wyznanie głownej bohaterki po wielu latach, w trakcie wywiadu telewizyjnego.

Po tym filmie nie mozna ot tak po prostu pójść na kolejny seans łzawej komedii romantycznej. Ani obejrzeć żadnej love story bez zniecierpliwienia. Ten film to pozycja obowiązkowa. Dla każdego, kto szuka w kinie czasami czegoś więcej niż rozrywka.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Gand 
Smart Guy


Posty: 680
Wysłany: 2008-02-16, 23:12   

Tigana napisał/a:

A w zakichanym Sosnowcu nie ma tego filmu //mur Owszem mamy dwa (pseudo)kina, ale oczywiście z okazji Walentynek można w nich obejrzeć tylko takie arcydzieła jak "Lejdis", "Rozmowy wieczorne" czy "P.S Kocham Cię"

Tigano, powiem ci tylko tyle, że u mnie jest identyczna sytuacja. Z tym, że ja zniecierpliwiony beznadziejnością mojego kina [ciekawe, kiedy zagrają Sweeney Todd....] film po prostu... ściągnąłem. : P Oczywiście gdy pojawi się u mnie w kinie zapewne wybiorę się nań tak czy siak, ale nie chciało mi się czekać. Zwłaszcza, że bardzo chciałem go zobaczyć.
_________________
We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun

We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye

We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
 
 
Kasmira 
Chochlik


Posty: 121
Skąd: Spod pierzyny
Wysłany: 2008-02-17, 15:35   

Dosłownie parę minutek temu skończyłam oglądać "Człowieka Przyszłości" z Robinem Williamsen i Samem Neilem. Film można porównać do tytułów "Ja, Robot", czy "A.I.". Trąca o zagadnienie czym jest człowieczeństwo i co sprawia, ze kogoś można nazwać człowiekiem. Film mi osobiście sie bardzo podobał, a i reszcie rodzinki też. Pełen humoru, a daje też do myślenia, zakończenie smutne, ale wesołe. Od taki nieco inny niż wszystkie filmy :) Naprawdę polecam bo trudno coś więcej napisać niż własne nieco zagmatwane odczucia. Dziewczynom polecam wziąć zapas chusteczek, bo ja beczałam co sie rzadko zdarza.
_________________
If something blows up, and you know it's your fault you...RUN LIKE HELL!
I'm smiling because they haven't found the bodies yet.
There are times in life when you must ask...WTF?!?!?!?
It's ok we're insane.
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-02-23, 00:23   

Czego gały nie widziały //mur Dwa kina w Sosnowcu, oba zapowiadały, że wyświetlą najnowszy film Burtona i oczywiście oba zrezygnowały. No bo po co jakiś bardziej skomplikowany film, dla garstki fanów, kiedy tyle pięknych i śłitaśnych komedyj romantycznych można puścić w kinie. HORROR.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
jeke 
Maruda


Posty: 140
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-02-25, 13:26   

Wojna Charliego Wilsona
reż. Mike Nichols

Film podobno oparty na faktach. Piszę "podobno", bo niestety nie znam historii Stanów Zjednoczonych, szczególnie tej zakulisowej, na tyle dobrze, by móc zweryfikować prawdziwość sfilmowanej opowieści.
Jest ona jednak zapodana w ten sposób, że nawet komuś mocno średnio orientującemu się w podłożu konfliktu w Afganistanie (lata 80-te), film może się spodobać.

Bardzo dobra obsada aktorska, świetne, dowcipne dialogi i ciekawa, płynna fabuła zapewniają rozrywkę na bardzo przyzwoitym poziomie.
Mnie się podobało :) - szczególnie postaci i kwestie agenta Gus'a (postać kreowana przez Philipa Seymoura Hoffmana) i kongresmena Charlie Wilson'a (Tom Hanks).
Dodatkowa pochwała dla filmu za brak patriotycznego zadęcia typu "my Amerykanie znów ratujemy/uratowalismy świat, w imię demokracji, niepodległości etc" zazwyczaj towarzyszącemu tego typu produkcjom. Zakulisowe operacje i postaci, w których gestii leży być lub nie być jakiegoś kraju, pokazano w sposób bardzo rzeczywisty. Z wszelkimi ich wadami, niekompetencja i niejednokrotnie niewiedzą.
7/10
_________________
Pisząc nie trzeba tak wyczerpywać przedmiotu, aby nic nie pozostało dla czytelnika. Nie chodzi wszako o to, aby ludzie czytali, ale aby myśleli - Monteskiusz
 
 
jeke 
Maruda


Posty: 140
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-03-04, 15:09   

Zapytam - może ktoś widział i cokolwiek powie... //mysli
Rzucił mi się w oczy tytuł "Istota doskonała". Coś ponoć o wampirach, czy jakoś tak. Ktoś to oglądał?
Warto wypożyczyć?
_________________
Pisząc nie trzeba tak wyczerpywać przedmiotu, aby nic nie pozostało dla czytelnika. Nie chodzi wszako o to, aby ludzie czytali, ale aby myśleli - Monteskiusz
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-03-05, 14:48   

jeke napisał/a:
Zapytam - może ktoś widział i cokolwiek powie... //mysli
Rzucił mi się w oczy tytuł "Istota doskonała". Coś ponoć o wampirach, czy jakoś tak. Ktoś to oglądał?
Warto wypożyczyć?


Filmu co prawda nie oglądałem, ale biorąc pod uwagę wypowiedzi osób, które zainteresowały się tą produkcją - nie warto. Gdyby to było coś w miarę sensownego na pewno "obiłoby się" o moje małe uszy.
_________________
Buk, Horror, Dziczyzna
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-03-07, 22:45   

"John Rambo" Bez wątpienia słabiutki fil, najgorszy z całej serii. Sly jest kijowo ubrany, porusza się z gracją niedźwiedzia i jeszcze bełkocze coś pod nosem. Niestety to nie "dwójka" gdy rozprawiał się z Armią Czerwoną w wietnamskiej dżungli czy na pustyniach Afganistanu.Co gorsza zabrakło w tym filmie miejsca na ciekawie zarysowaną postać głównego oponenta - od początku jest pokazany jako skurczybyk pierwszego sortu, ale to wszystko. Zero komentarza - a chociażby taki Rusek z "trójki" był całkiem, całkiem.Scenariusz - ponoć jest, ale tylko ponoć, bo w sumie jest zbędny. Tak więc ocena filmu 1/10
Koszmar, ale....
Sceny walki są świetne - naturalizm, naturalizm, naturalizm. Flaki, krew, członki wszystko to przewala się przez ekran na w dużych ilościach, i w dużych zbliżeniach. A jak Sly dobiera sie do karabinu maszynowego (prawie działka) to dech zapiera. Pod tym względem 10/10
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4476
Skąd: fnord
Wysłany: 2008-03-14, 18:31   

Konkwale (2006)


Rzym, rok 1458. Pięć lat po upadku Konstantynopola i przejęciu go przez wyznawców Islamu umiera papież Kalikst III pozostawiając Kościół na rozstaju dróg...

Głownym bohaterem jest Rodrigo de Borgia, 26 letni "karydynał-bratanek" (nazywany tak pogardliwie przez innych karydnałów, z powodu wieku i pokrewieństwa z papaieżem). W momencie śmierci swego protektora on i jego brat (dowódca straży papaieskiej) muszą uciekac do hiszpanii przez zemstą rzymskich rodów. Borgia jednak decyduje się na pozostanie. Film zaczyna się właściwie sceną miłosną karynała-bratanka i jego kochanki która zostaje przerwana przez więść o rychłym końcu papieża.

Moim zdaniem w filmie przedewszystkim bardzo dobra jest gra aktorska. Przez cały film mamy ten sam wysoki poziom każdy z kardynłów ma swoj charakter i to widać. Manakamentem jest natomiast scnariusz - niby głownym bohaterem jest Borgia ale im dalej końca filmu tym mniej to widać. Wątek kochanki i rywala-biskupa też jest jakiś taki miałki, pojawia się tylko żeby się nie rozwinąć. Na plus napewo idzie bardzo mocno osadzenie w realiach historycznych o których wspomina się często i gęsto [sieci powiązań, chołdów, protektoratów, przekupstw]. Głównym wątkiem filmu jest przecież polityka - wybór nowego "władcy świata". Film nie jest jednak antyklerykalny na siłę, w dość żetelny sposób traktuje tamte realia. Scenografia jest dobra ale bez fajerwerków.

Generalnie po obejrzeniu ma się uczucie że czegoś tutaj zabrakło, że można by to jakoś inaczej przedstawić - a jednocześnie nie ma żalu i poczucia straconego czasu. W sumie półtorej godziny filmu mija dość szybko. Polecam, może nie gorąco.
 
 
Farin 


Posty: 93
Skąd: Pabianice
Wysłany: 2008-03-20, 20:40   

Widziałem sobie taki oto filmik:
"Vexille" - pełnometrażowe anime. Klimaty oczywiście SF.
Wszystko by było w porządku: wartka akcja, trochę filozofii, roboty bardzo ciekawie pomyślane, fabuła nawet niczego sobie jak na film akcji, itp.
Niestety daję filmowi 5/10 gdyż pojawia się tu podstawowy błąd, który jak na ironię jest znakiem firmowym filmów akcji+SF from holywood, a przedstawię go za pomocą obrazka:
_________________
"Są dwie rzeczy bezgraniczne:
wszechświat i ludzka głupota. Co do wszechświata nie mam pewności." A. Einstein
 
 
Tanit 
Czarnoskrzydła


Posty: 1459
Wysłany: 2008-03-21, 17:10   

właśnie skończyłam oglądać '1408' (horror/thriller)
Opowiada o autorze książek rozy opisującym straszne miejsca. Michael dostaje od kogoś kartkę by 'nie wchodził do pokoju 1408'. Ktoś go podpuszczał? jednak wyobraźnia pisarza bierze górę i po kilku trudnościach wynajmuje w hotelu 'Dolphin' pokój 1408...

Horror jak horror. Po prosu go oglądając jest filmem po prostu... z innej perspektywy jest ciekawym portretem psychologicznym osoby po trudnych doświadczeniach emocjonalnych. Poprzez podłe halucynacje (a może prawdę - jak to w horrorach nigdy nie wiadomo) bohater poznaje sam siebie, rozumie siebie własne postępowanie. Jako silna osobowość nie daje ponieść się uczuciom. gdyby nie podtekst psychologiczny byłby to film mierny... a w takim wypadku...
Oceniam go na aż 4,5/10

Au revoir!
_________________
***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat...

TanBlog
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Neil Gaiman- blog w polskiej wersji językowej


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,41 sekundy. Zapytań do SQL: 13