Niedzierżenie Hoffmana oznacza całkowity brak zrozumienia na czym opiera się kino aktorów. Powiedz po prostu, że kręcą cię wielcy faceci z kwadratowymi szczękami szczerzący 72 mlecznobiałe kły. Hoffman dlatego jest wielki, że taki mały i brzydki. Odrób lekcję ponownie.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
na czym opiera się kino aktorów. Powiedz po prostu, że kręcą cię wielcy faceci z kwadratowymi szczękami szczerzący 72 mlecznobiałe kły. Hoffman dlatego jest wielki, że taki mały i brzydki.
Bezedura. Aktorzy, a faceci co mnie kręcą, to czasem są kwestie styczne, ale jednak nie tożsame. Jak rozumiem analogicznie zdradziłeś swoje preferencje a Claudia Cardinale to tylko mydlenie oczów
ps. Ala Pacino bardzo lubię choć mikrus. I De Vito.
Zwierzogród, film z kluczem, łopatą podają tezę którą widz ma odkryć
ale
leniwce
fajne
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Nie znacie się. Najrzewniej się ryczy przy "freeeeedoooom" w Braveheart. Ale przyznaję, że Mohikanin zajmuje zaszczytne drugie miejsce.
Naa, scena z Troi kiedy Priam błaga Achillesa o ciało Hektora u mnie mogłaby zamieść całym Braveheartem i jeszcze Królestwem niebieskim na dokładkę (Gladiatorem nie, Gladiatora to ty szanuj). Ale zasadniczo cała Troja ssie i mlaszcze więc dla jednej sceny nie warto się męczyć przez cały film, więc macie. Peter O'Toole jest gigantyczny.
Za Hoffmann nie przepadam, jego aktorstwo jest zbyt przerysowane, nadmiernie teatralne. Tylko w Rainmanie to jego aktorstwo było na miejscu. Bo autystyk z punktu widzenia normalnego człowieka nie jest naturalny. Podobnie mam z Jandą, która wg. mnie jest fatalna. To jej manieryczne, koszmarnie sztuczne aktorstwo pasowało jedynie do Przesłuchania, bo taka była jej bohaterka.
Bycie dobrym artystą nie ma nic wspólnego z byciem przyzwoitym [lub nie] człowiekiem. Oczywiście niech normy przyzwoitości każdy sobie wstawi podług siebie.
Problem aktorstwa Jandy dobrze określił Fidelito /za pierwszym razem.
Janda nie gra roli, nie wciela się w postać, a dostosowuje/przeksztalca ją do siebie- czasami to pasuje (przesłuchanie, człowieki ) a czasami nie, w zależności od plastycznosci postaci.
czasami to pasuje (przesłuchanie, człowieki ) a czasami nie, w zależności od plastycznosci postaci.
Problem z Jandą, przynajmniej u mnie, jest taki, że ja nie znoszę egzaltowanych ludzi. Aktor mimo wszystko powinien umieć oddzielić "siebie" od tego co robi na scenie, inaczej gra wiecznie siebie a nie rolę. Trudno tu mówić o umiejętnościach, zdolnościach kamaelona, metamorfozach jeśli wszędzie masz Jandę.
I to jest taki przykład takiego ujowego "kina aktorskiego" - ludzie się zachwycili Wajdą, człowiekami a potem się utarło, że Janda jest wielką aktorką.
Nie moją.
O Hoffmanie też mogę się pod Fidelem podpisać - z drobną różnicą, że mnie się absolutnie żaden film z tym facetem nie podobał. Taki barszcz, jak to mówi Doda, pierdolnięty z torebki.
A umysłowo chorego najlepiej w dziejach kina zagrał DiCaprio w Gilbercie. Ani Hoffaman ani Sigurney Waever, która tez kiedyś się za autystyczną rolę wzięła, nie wyszli poza barszcz instant.
edyta: no dobra, u Peckinpaha, we Wściekłych psach zapomniałam o tym gościu, znaczy się, film był dobry. Być może dlatego, że tak jak u Jandy - zagrał siebie, a że nieodmiennie kojarzy mi się z jakimś pizdusiem, no to casting był w pytę.
Agree. Mnie się wersja rozszerzona nawet podobała. I gdyby Petersen nie zdecydował się tak chamsko poprawić Homera w końcówce (noipochuj, jak mawia mój kolega), to uznałabym efekt za zadowalający.
BTW, zawsze pociągam nosem przy końcówce Thelmy i Louise. Zawsze.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Hoffman przerysowany? Czasem. Jak de Niro i legion świetnych aktorów. Gdzie jest przerysowanie w Absolwencie, Nocnym kowboju, Nędznych psach i Papillionie?. Fakt, że w wielu przypadkach starzejący się aktorzy zastygają w manierze. Pamięta się najlepsze.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Hoffman przerysowany? Czasem. Jak de Niro i legion świetnych aktorów. Gdzie jest przerysowanie w Absolwencie, Nocnym kowboju, Nędznych psach i Papillionie?. Fakt, że w wielu przypadkach starzejący się aktorzy zastygają w manierze. Pamięta się najlepsze.
Nie jarzysz zwykłych ludzkich sympatii i antypatii do aktorów? Tylko umysłowe ameby są bezkrytyczne, na zasadzie Sienkiewicz wielkim pisarzem był.
I to jest taki przykład takiego ujowego "kina aktorskiego" - ludzie się zachwycili Wajdą, człowiekami a potem się utarło, że Janda jest wielką aktorką.
wyjęłaś mi to z ust
Rashmika napisał/a:
O Hoffmanie też mogę się pod Fidelem podpisać - z drobną różnicą, że mnie się absolutnie żaden film z tym facetem nie podobał. Taki barszcz, jak to mówi Doda, pierdolnięty z torebki.
Zgoda poza Rain Manem. Nie kumam tych zachwytów nad Absolwentem czy Nocnym kowbojem
Rashmika napisał/a:
A umysłowo chorego najlepiej w dziejach kina zagrał DiCaprio w Gilbercie.
był bezkonkurencyjny ale co do Rain mana kolejny raz się nie zgodzimy
Rashmika napisał/a:
no dobra, u Peckinpaha, we Wściekłych psach zapomniałam o tym gościu, znaczy się, film był dobry.
Co do Packinpaha to zrobił najlepszy western wszech, czyli Pat Garrett i Billy Kid. Jeszcze jedną cudną wariację na koniec westernu, czyli Ballada o Cable'u Hogue'u . A ten film z Hoffmanem to miał tytuł Nędzne psy. Już się z tego tłumaczyłem. Czemu powielać błędy? Bo pamięć nie taka, czy mamy w dupie, co piszą inni?
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Czemu powielać błędy? Bo pamięć nie taka, czy mamy w dupie, co piszą inni?
no i co z tego? zwyczajnie mi się pomylilo ze Wscieklymi psami, no i sory, że nie czytam twoich postow i nie karbuje w memorii gotykiem. no tak, bramka nr dwa, od dzisiaj mam w dupie, tym bardziej, że spazmujesz i każesz mi protekcjonalnie jakieś lekcje odrabiać.
"War Machine" - świetny film, choć rozumiem rozczarowanie. Mnie się podobał, ponieważ nie miałem w stosunku do niego żadnych oczekiwań. To adaptacja książki, która ukazała się (lub zaraz się to stanie) również w Polsce pt. "Wszyscy ludzie generała" http://www.znak.com.pl/ka...ludzie-generala o amerykańskim generale McChrystalu. W filmie, aby uniknąć pozwów, zmieniono jego nazwisko. Rzecz w tym, że pozbawiono go też wszelkiej kontrowersji, wygładzając co drażliwsze fragmenty (takie mam wrażenie). Przy tym główny bohater wydaje się być Enigmą. A nie wojskowym lanserem - celebrytą, prężącym muskuły w Afganistanie. Świetnie zagrał go Brad Pitt, ale z przesadą graniczącą z karykaturą. Choć Ben Kingsley jako Hamid Karzaj w epizodach kradł mu ten film. Dobrze się to oglądało, bo poza grą jest także świetnie napisanym filmem. Nakręcono go dla Netflixa, a przy tym przyczynił się on do dyskusji nad przyszłością kina (w Cannes) lub nagród (czy wręczać je filmom, które nie miały kinowej dystrybucji). I może być tylko z tego powodu zapamiętany w wąskim światku. https://www.youtube.com/watch?v=JIO_BFCf8fU
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Może być, niczego nie urywa ale nie boli. Reżyser nie może się zdecydować czy robi film o jakimś tam problemie czy jednak horror fantastyczny. Element fantastyczny jest tu zupenie zbędny i psuje film sugerując, że multiosobowości to jednak tylko wymysł. Aktorstwo przyzwoite, James McAvoy rewelacyjny. Fabuła prosta, standardowa bez żadnych niespodzianek. Film nie gra fabułą a klimatem
[SPOILER]
Irytująca scena w której gość dostaje dwa strzały z shotguna w tułów, w tym jeden w serce lub w bespośredniej bliskości serca i nie robi to na nim wrażenia do tego stopnia, że potrafi w takim stanie rozgiąć kraty z 1,5 cm prętów stalowych. meeh
Zwycięzca(Race) - czyli historia Jesse'go Owensa i Olimpiady w Berlinie (4 złota). Nie jest to film o lekkiej atletyce, raczej o postaci słynnego biegacza - o przygotowaniach i życiu w tamtych czasach. Oczywiście film z mocnymi akcentami antyhitlerowskimi. Przewija się Leni Riefenstahl ze swoją robotą(Olympia). Troszkę podkolorowany : Hitler ponoć jednak złożył gratulacje/HH, w przeciwieństwie do Franklina R. + urocza scena na koniec z przyjęciem na cześć. Można popatrzeć acz niekoniecznie.
BTW, zawsze pociągam nosem przy końcówce Thelmy i Louise. Zawsze.
Tyle piszecie o końcówkach filmów, a pominęliście (chyba że nieuważnie czytałem) trzymający za gardło finał "Stowarzyszenia Umarłych Poetów".
- O kapitanie, mój kapitanie!
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum