FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Co gały widziały...
Autor Wiadomość
Sammael 


Posty: 668
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-11-30, 22:15   

Sucker Punch zdecydowanie znajdzie się w moim top 10 za ten rok. Kij z tym że nie było fabuły, bawiłem się świetnie. 8)
 
 
utrivv 
Roztargniony mag


Posty: 7120
Skąd: Z kapusty
Wysłany: 2011-12-01, 09:18   

Czy wasze gały widziały Scott Pilgrim vs. The World? Warto to obejrzeć?
_________________
Beata: co to jest "gangrena zobczenia"? //ooo
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.

Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4634
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2011-12-01, 09:28   

Obejrzałem "Spy", na podstawie powieści le Carre. Obsada wspaniała, ale większość z tych osób nie ma okazji do pogrania. Całość jest bardzo senna, wydarzeń mało, brak napięcia, które jest w powieściach tego pisarza. Nie sądziłem, że to napiszę po seansie, ale się nudziłem.
Jest sporo scen bez dialogów, ze wspomnieniami, z muzyczką w tle. Do tego sporo scen, które stanowią ilustrację do czyjegoś monologu ze wspomnieniami. Całość jest tak sennie zrobiona, że się trwa po prostu śledząc rozwój wydarzeń, których jest tyle co kot napłakał. Nie sądzę, żeby to był efekt zamierzony, a jeśli tak to był to pomysł chybiony. Wyszedłem z seansu bez jakichkolwiek wrażeń. Więcej emocji dostarczyły mi potężne korki w drodze do domu i próba ich objechania. Udana.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2011-12-01, 09:48   

utrivv napisał/a:
Czy wasze gały widziały Scott Pilgrim vs. The World? Warto to obejrzeć?

Uważam, że warto. Musisz wiedzieć jednak że konwencja filmu jest bardzo oryginalna. Poszukaj w necie jakichś kadrów albo opisów komiksu (o tym samym tytule) i będziesz już miał przybliżony obraz tego co Cię czeka. "KPOW!" "BANG!", "THRACK!" latają po ekranie co 5 minut - dosłownie. Odniesień do popkultury - mnóstwo, nerdowski klimat - wszechobecny.


Ja dobrze się bawiłem, ale znam przykłady osób, które się srodze zawiodły - wszystkie te osoby nie czytały za dużo komiksów w życiu.
 
 
Sammael 


Posty: 668
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-12-01, 11:58   

utrivv napisał/a:
Czy wasze gały widziały Scott Pilgrim vs. The World? Warto to obejrzeć?


Warto. Chociaż warto żebyś miał jakiś background komiksowo-nerdowski, wtedy lepiej go odbierzesz. A jeśli z taką tematyką masz mało wspólnego, to może być różnie, nie jest to film który puściłbym każdemu. Ja ubawiłem się na nim setnie, współlokator wkręcił się jeszcze bardziej i widział go już z 10 razy ;)
 
 
Black
Żydowska Małpa


Posty: 370
Wysłany: 2011-12-01, 12:54   

Warto chociażby ze względu na to, że nie ma wielu filmów tak otwarcie i "fajosko" czerpiących pełną garścią z popkultury. W dodatku jest to kawał dobrze opowiedzianej, fenomenalnie zagranej i w ogóle przyjemnej dla oka kinematografii. W sumie coś mi nie pasowało zaraz po tym jak obejrzałem ten film, ale teraz już nawet nie pamiętam co - w każdym razie mam tylko miłe wspomnienia.
 
 
utrivv 
Roztargniony mag


Posty: 7120
Skąd: Z kapusty
Wysłany: 2011-12-01, 13:01   

Zachęciliście mnie :) chętnie obejrzę. Co prawda wolę innego rodzaju komiksy (Usagi, Biocosmosis) ale mam ochotę na coś lekkiego :)
_________________
Beata: co to jest "gangrena zobczenia"? //ooo
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.

Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-12-03, 10:14   

500 Days Of Summer, bardzo fajny film.

Sammael o Sucker Punch napisał/a:
Kij z tym że nie było fabuły, bawiłem się świetnie.

Ja tam nawet jakąś fabułę widziałem. Problemem tego filmu było to, że naprawdę fajne momenty były co chwila przetykane żenuą. Twórcy najwidoczniej postawili na to, że jak powrzucają różniące się od siebie fajne kawałki, ciekawe, czasem zajebiste motywy i zrobią z tych kawałków przypadkowy kolaż, podleją solidną dawką FX, to siłą rzeczy ten kolaż też będzie zajebisty. Moim skromnym zdaniem przedobrzyli. Gdyby to jeszcze był pastisz, tak jak Maczeta lub Planet Terror... oglądając pastisz masz świadomość, że pewne rzeczy powinieneś oglądać z przymrużeniem oka. Im chętniej mrużysz oczy, tym lepiej. Pastisze roboczo dzielę na dwie kategorie. Pierwsza to taka, w którym masz wyciągniętą na warsztat konkretną konwencję i z przyjemnością oglądasz jak reżyser się nad nią pastwi (np. Rodriguez, dla mnie są to pastisze totalne), oczywiście jeżeli lubisz przerysowanie do kwadratu. Druga to taka, w której reżyser nie wali z grubej rury, tylko sięga po aluzje i delikatne przerysowania (na przykład Tajne przez poufne, dla mnie wzór inteligentnego pastiszu). Zaś Sucker Punch to garść pomysłów czerpanych chyba z całej popkultury, bez konkretnego motywu przewodniego, pozszywanych dość byle jak. Sklejka, kolaż scen. Zupełnie jak jakiś kiczowaty teledysk. Niby totalnie, a jednak banalnie. No i najgorsze, to coś było przeraźliwie nudne.

Może to moja nadinterpretacja, ale ta metryka, że dziewczyna ma 20 lat, to taka trochę ściema. Stylizowana na młodziutką nastolatkę, dużo młodszą niż w owej metryce, plus motywy jak z dziecięcej fantazji*. Taki trochę film dla miłośników jailbait ze skrzywieniem endytofilskim.

*(chociaż nie wiem, czy dzieci z psychiatryka w fantazjach przenoszą się do burdelu, a z burdelu na wyimaginowane pola bitew sf/fantasy/wizje po kwasie) o_O
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23164
Wysłany: 2011-12-03, 16:20   

MrSpellu napisał/a:
500 Days Of Summer, bardzo fajny film.

Oczywiście, że tak. Elegancki, inteligentny, zabawny.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Tanit 
Czarnoskrzydła


Posty: 1459
Wysłany: 2011-12-03, 21:53   

Mam dziwne wrażenie, że Spellu bezczelnie siedzi mi w głowie i regularnie kopiuje to co oglądam... najpierw Sucker Punch (soundtrack wybitnie mi się podoba zwłaszcza cover 'Sweet Dreams')
a teraz 500 days of summer (w sumie Romek ładnie go określił + piękne zdjęcia i ciekawa konwencja)

jak mi powiesz, że oglądasz Friends with benefits albo One Day... to zacznę się poważnie bać o.o
_________________
***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat...

TanBlog
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-12-03, 22:04   

Tanit napisał/a:
jak mi powiesz, że oglądasz Friends with benefits albo One Day... to zacznę się poważnie bać o.o

Mam w playliście na ten tydzień. Może jutro?

Byłem właśnie w kinie na In Time. Timberlake nawet się wyrabia. Ogólnie film mogę określić jako Bonnie i Clyde w konwencji sf, z jako takim happy endem. Fajnie się oglądało, wizja nawet całkiem ciekawa, ale mimo wszystko taka też trochę grubymi nićmi szyta. Tak jak myślałem, nacisk położono na akcję, ale raczej w starym, dobrym stylu. Naprawdę da się obejrzeć, ale Gattaca to to nie jest.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23164
Wysłany: 2011-12-04, 22:14   

I obejrzałem TOO BIG TO FAIL. Świetnie zrealizowany film, trzymający (o dziwo) w napięciu do końca. A do tego dynamiczny i wspaniale obsadzony i zagrany. To taka superliga, że próbowałem sobie wyobrazić polski film o tym, co się działo po katastrofie smoleńskiej. Nie osądzający, ani nie stający po żadnej stronie. Nie dałem rady. Nie wyobrażam sobie w ogóle takiego filmu, który zrobiłby z tego fabułę. Tymczasem HBO zrobiło film o tym, jak próbowano w 2008 r. gasić pożar na rynku. I oglądało się go tak, jak emocjonujący dramat. Bez stawania po żadnej ze stron. Ale punktujący błędy i administracji i rynków. Warto obejrzeć. Z doktrynerstwa nie leczy, ale daje perspektywę, aby przemyśleć swoje poglądy. Bo co by się stało, gdyby rząd nie zrobił nic i pozwolił bankom upaść? Rację miał H. Paulson (rewelacyjny William Hurt w tej roli), który mówił, że po tygodniu nie byłoby nawet mleka w sklepach. A co zrobiły banki z tą pomocą? Zamiast przeznaczyć ją na akcję kredytową, no cóż... Znakomity obraz. Będzie nominacja do Emmy, jak w banku. Do Złotego Globu również.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
utrivv 
Roztargniony mag


Posty: 7120
Skąd: Z kapusty
Wysłany: 2011-12-05, 07:51   

Scott Pilgrim vs the World - niezłe, miło się bawiłem. Mniej więcej wiedziałem czego się spodziewać ale film pozytywnie mnie zaskoczył. Dużo muzyki, odniesień do popkultury i fajtłapowaty bohater któremu chętnie przywaliłbym w mordę za to co robi dziewczynom.
Rozśmieszył mnie wątek z weganinem "Chicken isn't vegan?" :)
Ciekawi mnie skąd wziął się tytuł? Wystarczyło pobieżnie przejrzeć komiks Scott Pilgrim's Precious Little Life by zorientować się ze to właśnie na nim oparto film.
_________________
Beata: co to jest "gangrena zobczenia"? //ooo
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.

Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2011-12-05, 21:09   

Piraci z Karaibów - na nieznanych wodach.
Cienizna. Szkoda słów, szkoda czasu.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-12-05, 21:10   

Cienizna, goblizna.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Sharin 
Pigeon Slayer


Posty: 1200
Wysłany: 2011-12-05, 21:59   

Szpieg (2011)

Szpiega Tomasa Alfredsona dorosłą wersją przygód Jamesa Bonda, taką nie dla grzecznych dziewczynek? Możliwe. Czy wyszło to obrazowi na dobre? Cóż... Patrząc – i słuchając – reakcji, niektórych widzów płci pięknej można było odnieść wrażenie, że film jest nużącą, spokojną, ułożoną i grzeczną historyjką o agentach brytyjskiego wywiadu. I w sumie, niczym więcej. Różniącą się od przygód fikcyjnej postaci Iana Fleminga? Oczywiście. Koniec końców w filmie nie uświadczymy pięknych kobiet, niebezpiecznych pościgów, martini i wynalazków Q. Zatem, mając na względzie powyższe, ponawiam pytanie: czy obraz Alfredsona to udana produkcja?

Szpieg? Thriller, ale thriller szpiegowski i przez to bardziej... męski? „Wynudziłam się, jak mops. Miałam ochotę wyjść w trakcie seansu” - oznajmiła moja małżonka wychodząc z kina. Rzadko rzuca podobnymi komentarzami, więc uznałem, że z filmem faktycznie musiało być coś nie tak. Co dokładnie? Historia emerytowanego agenta Smiley'a szukającego 'kreta' w MI6 to opowieść mocno zagmatwana, trudna do rozszyfrowania dla nas, człowieczków nieobytych z meandrami świata tajnych agentów. Może, gdyby reżyser więcej czasu poświęcił na rozwiniecie pewnych kwestii zamiast zarzucać widza niejasnymi powiązaniami pomiędzy faktami, to Szpiega dałoby się oglądać. A tak? Nie każdemu się spodoba.

Będę sprawiedliwy. Oglądałem film z przyjemnością. Nie powiem, że wszystko zrozumiałem – może za drugim, trzecim razem będzie inaczej– ale na tyle, aby być zadowolonym. Duża w tym zasługa Gary'ego Oldmana, który, choć bardziej przypominał zmęczonego urzędasa niż tajnego agenta, zafascynował kreacją metodycznego analityka. Na tyle, aby otrzymać Oscara? Nie wiem, nie znam się na przyznawaniu nagród, ale nie zmartwiłbym się, gdybym dostał. Rozczarowaniem można nazwać marginesową rolę Colina Firtha. Wiedząc, jaki to świetny aktor oczekiwałem, że kamerzysta będzie bardziej za nim ganiał, ale widocznie zamysł był inny. Z gustami reżysera się nie dyskutuje.
_________________
Próżnia doskonała

Próżnia Doskonała na Facebooku
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4634
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2011-12-05, 22:11   

W tym filmie w ogóle poza Oldmanem mało kto ma coś do zagrania. Masa dobrych aktorów niewykorzystana.
Poza tym mnie ten film wynudził. Widać jestem kobietą.
Według mnie zawalił reżyser, źle to rozpracował, a i scenarzysta nie do końca dał radę przełożyć książkę na język kina.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23164
Wysłany: 2011-12-05, 22:25   

Muszę w końcu obejrzeć, ale w moim kinie nie grają :( Bo powieści Johna Le Carre (zasadniczo te napisane do "Wiernego ogrodnika" włącznie) wielbię. A jego "trylogię" o Smileyu i jego starciu z "Karlą" w szczególności. "Druciarz, Krawiec, Żołnierz, Szpieg" to pierwsza jej częśc (kolejne to "Jego Uczniowska Mość" i "Ludzie Smileya"). Ale już polski tytuł mnie wkurzył. Zabił urok oryginału na amen. Polski tytuł nowego wydania powieści jest taki sam. Ciekawe, jak z przekładem. Tak, czy siak, polecam jednak wydanie Amberu sprzed lat. Jest tam kilka pięknych zdań (np. dotyczących Anny), które chwytają za serce.

A dziś leżałem sobie na kanapie, czytałem książkę i najpierw jednym okiem a potem już także drugim wciągnąłem się w ta oto produkcję: http://www.youtube.com/watch?v=KNbPnqyvItk Polski tytuł "Łatwa dziewczyna". W zasadzie, zacząłem oglądać od kiedy zorientowałem się, że Emma Stone to ta sama aktorka z "Zombielandu". Fajny, lekki, niegłupi film, który zapowiadał się na kolejne teenage movie a okazał się przyjemną opowiastką do spędzenia czasu bez stresu i nerwów.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Sharin 
Pigeon Slayer


Posty: 1200
Wysłany: 2011-12-06, 08:54   

Romulus napisał/a:
Bo powieści Johna Le Carre (zasadniczo te napisane do "Wiernego ogrodnika" włącznie) wielbię. A jego "trylogię" o Smileyu i jego starciu z "Karlą" w szczególności. "Druciarz, Krawiec, Żołnierz, Szpieg" to pierwsza jej częśc (kolejne to "Jego Uczniowska Mość" i "Ludzie Smileya").


Tak się zastanawiam, czy nie obejrzeć miniserialu - "Druciarz, Krawiec, Żołnierz, Szpieg".
Miałeś może z nim kontakt?
_________________
Próżnia doskonała

Próżnia Doskonała na Facebooku
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23164
Wysłany: 2011-12-06, 09:46   

Lata temu był chyba w telewizji publicznej, ale nie dam za to niczego sobie obciąć :)
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
stian
Nałogowiec


Posty: 465
Wysłany: 2011-12-06, 12:13   

Obejrzałem "Szpiega"

IMO film roku. Wspaniałe, powolne, klimatyczne kino!
 
 
Sharin 
Pigeon Slayer


Posty: 1200
Wysłany: 2011-12-06, 12:40   

stian napisał/a:
IMO film roku. Wspaniałe, powolne, klimatyczne kino!


Powolne i klimatyczne.
Dzięki takim, jak Ty jest wielce prawdopodobnie, że powstanie druga i trzecia część ;)
_________________
Próżnia doskonała

Próżnia Doskonała na Facebooku
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-12-07, 09:40   

One day, kolejny bardzo fajny film. Podobał mi się tak samo jak 500 days of Summer, a może nawet bardziej.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Sharin 
Pigeon Slayer


Posty: 1200
Wysłany: 2011-12-07, 16:24   

Noc żywych trupów (1968)

Night of the Living Dead. Nie tak dawno obraz George'a Romero obchodził czterdzieste trzecie urodziny. Minęło blisko pół wieku od czasu wprowadzenia do kultury masowej postaci zombie, a mimo to motyw zmarłych powstających z grobów nadal zachwyca. Uniwersum The Walking Dead Roberta Kirkmana, beletrystyka, kontynuacje i przeróbki kinowych nieumarłych, saga Resident Evil, to tylko bardziej znane przykłady wykorzystania spuścizny wspomnianego reżysera. Ich rosnąca popularność pokazuje, jak wielkim wydarzeniem w popkulturze było pojawienie się żywych trupów. Oczywiście, nieumarłych łaknących krwi można było spotkać wcześniej. Wypadałoby chociażby wspomnieć powieść Richarda Mathesona I am Legend z 1954 roku, czy film Johna Gillinga z 1966 roku – The Plague of the Zombies. Niemniej, dopiero Romero zrealizował pomysł umarłego wstającego z grobu celem pałaszowania ludzkiego mięsa. U Mathesona zombie przypomina bardziej wampira, natomiast Gilling zapożyczył go z mitologii voodoo.

Podczas pracy nad Night of the Living Dead Romero przyznał, że inspiracją była dla niego powieść Richarda Mathesona. Zapożyczenia widać na każdym kroku. W obliczu plagi nieumarłych prosty kierowca ciężarówki, Ben (Duane Jones), wraz z grupką przypadkowo spotkanych osób barykaduje się w jednym z opuszczonych domów, aby walczyć o przetrwanie. Zombie zastąpiły wampiry, postać głównego bohatera, choć tak samo dociekliwa, jak doktor Neville, pozbyła się wewnętrznych rozterek, ale w gruncie rzeczy mamy do czynienia z tą samą historią. Romero otwarcie mówił o źródłach swojego pomysłu, Matheson otwarcie krytykował interpretację amerykańskiego reżysera. Owe „spory” nie przeszkodziły jednak karierze filmu, który doczekał się remake'ów, sequeli i prequeli. W 2001 roku obraz Romero znalazł się na dziewięćdziesiątym trzecim miejscu listy stu najlepszych amerykańskich thrillerów wszech czasów. Zwyciężyła Psycho Alfreda Hitchcocka.

Night of the Living Dead nie jest filmem skierowanym do widzów wychowanych na horrorze współczesnym i, patrząc na datę jego produkcji, nigdy nie był. Wszystko rozbija się o jego stronę techniczną. Charakteryzacja zombie ograniczyła się do wytartych łachmanów, czekoladowego syropu „Bosco” zastępującego krew i niekiedy mocno przypudrowanych twarzy. Miejscem starcia bohaterów z ghulami, nazwa „zombie” w filmie nie pada, był dom przeznaczony do rozbiórki. Muzyka, pochodząca z biblioteki Capitolu oraz EMI i zaklasyfikowana jako własność publiczna, kosztowała tysiąc pięćset dolarów. Statyści za udział w filmie otrzymali symbolicznego dolara i koszulkę z napisem „Byłem zombie w Nocy żywych trupów”. Produkcja najtańszym kosztem. Nieco lepiej wygląda sytuacja, jeżeli chodzi o sceny starć, czy też samo posilanie się nieumarłych. Reżyser kilkakrotnie przybliża nam obraz ghula pożerającego ludzkie mięso i nie jest zbyt przyjemny widok. Wrażenie robi zwłaszcza mała dziewczynka dźgająca ogrodową łopatką, a następnie zjadająca ojca. Ją zapamiętałem najbardziej.
_________________
Próżnia doskonała

Próżnia Doskonała na Facebooku
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-12-08, 20:49   

Zobaczyłem Idy Marcowe - o ile liczyłem na większą skalę filmu, tak uważam film za rewelacyjny. Clooney dobre kino robi i tyle.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23164
Wysłany: 2011-12-08, 21:02   

"Idy Marcowe" również muszę obejrzeć, bo tematyka filmu bardzo mnie interesuje. Teraz zbieram się do "Margin Call" (polski tytuł "Chciwość"). Jestem na fali filmów "kryzysowych" a to, po "Too big to fail" kolejna fabuła ze świetną obsadą: Kevin Spacey, Zachary Quinto, Jeremy Irons, Paull Bettany, Mary McDonnell. Już się cieszę na przyszły weekend :) : http://www.youtube.com/watch?v=1jQoScJFNj0

A cholernych "Id marcowych" nie ma jeszcze w zapowiedziach w moim kinie :(
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-12-08, 21:16   

A widziałeś Wall Street II? Też niezła rzecz o kryzysie. Ja się w sumie nie interesowałem tym tematem od strony filmowej.
Filmweb podaje datę 2 lutego na premierę Id. W sumie polecam zobaczyć w kinie, chociaż jak pisałem można czuć się nienasyconym.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-12-09, 22:38   

Gały widziały Crazy, Stupid, Love.
Komediodramat. Całkiem fajny.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-12-11, 00:18   

Co prawda przed chwilą skończyliśmy oglądać Wodę dla słoni z Pattisonem, ale ciągle jestem pod wrażeniem filmu The Beaver w reżyserii Jodie Foster, z Melem Gibsonem w roli głównej. Komedia, dramat, pod koniec thriller. Historia jest dość zakręcona. Człowiek cierpiący od kilku lat na depresję zostaje w końcu wyrzucony z domu. W hotelu, pod wpływem alkoholu, postanawia popełnić samobójstwo. Nieskutecznie. Bohater (przygnieciony przez telewizor) budzi się z potężnym kacem oraz pacynką bobra na ręku. Owa pacynka obiecuje mu poprawę losu, ale pod jednym warunkiem... od teraz bóbr jest szefem tego duetu.

Ten film jest zabawny, smutny i straszny jednocześnie. Polecam.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4634
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2011-12-11, 01:31   

Romulus napisał/a:
I obejrzałem TOO BIG TO FAIL. Świetnie zrealizowany film, trzymający (o dziwo) w napięciu do końca. A do tego dynamiczny i wspaniale obsadzony i zagrany. To taka superliga, że próbowałem sobie wyobrazić polski film o tym, co się działo po katastrofie smoleńskiej. Nie osądzający, ani nie stający po żadnej stronie. Nie dałem rady. Nie wyobrażam sobie w ogóle takiego filmu, który zrobiłby z tego fabułę. Tymczasem HBO zrobiło film o tym, jak próbowano w 2008 r. gasić pożar na rynku. I oglądało się go tak, jak emocjonujący dramat. Bez stawania po żadnej ze stron. Ale punktujący błędy i administracji i rynków. Warto obejrzeć. Z doktrynerstwa nie leczy, ale daje perspektywę, aby przemyśleć swoje poglądy. Bo co by się stało, gdyby rząd nie zrobił nic i pozwolił bankom upaść? Rację miał H. Paulson (rewelacyjny William Hurt w tej roli), który mówił, że po tygodniu nie byłoby nawet mleka w sklepach. A co zrobiły banki z tą pomocą? Zamiast przeznaczyć ją na akcję kredytową, no cóż... Znakomity obraz. Będzie nominacja do Emmy, jak w banku. Do Złotego Globu również.


Właśnie sobie obejrzałem. Nagrałem i teraz złapałem chwilę i mogłem zerknąć. Wbrew moim przewidywaniom wciągnęło mnie i nie puściło do samego końca. Mogę się podpisać pod tym co napisałeś w całości. Dodam, że to w zasadzie bardzo gorzki film. Przez to, że nie daje żadnej odpowiedzi, że pokazuje jaka to była pułapka bez wyjścia.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Fahrenheit 451


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,78 sekundy. Zapytań do SQL: 14