Finał był mocny, ale tak naprawdę jedyną niespodzianką dla mnie była w tym wszystkim rola Forda. Zastanawia mnie tylko, czy jego ofiara rzeczywiście była prawdziwa (tak jak twierdzi Nolan z linku Romulusa)?
hmm, właśnie istnienie innych parków wydaje mi się nieco nielogiczne / chyba że wszystkie parki są w tym samym miejscu, przylegające obszary i mają wspólna bazę (czyli miejsce akcji)
wydarzenia z pierwszego sezonu/ostatniego odcinka - wydawałoby się logicznie, że zawieszają wszelką działalność parku,
chyba że parki są gdzie indziej - to wtedy nielogiczne wydaje się że akurat FIRMA wykrada dane z TEGO parku.
Zgadzam się. Jeśli istnieją inne parki, to zastanowić się należy, dlaczego ten był taki szczególny. I spłycałoby to fabułę.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Finał był mocny, ale tak naprawdę jedyną niespodzianką dla mnie była w tym wszystkim rola Forda. Zastanawia mnie tylko, czy jego ofiara rzeczywiście była prawdziwa (tak jak twierdzi Nolan z linku Romulusa)?
Skoro tak twierdzi Nolan...
Ford zapewne skopiował swoją osobowość do hosta, więc nic straconego
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Obejrzałam wczoraj ostatni odcinek i muszę powiedzieć z żalem, że wynudziłam się jak nie wiem co przy tym serialu. Rozmemłana Dolores pierdylionowy raz pokazywana w swoich pętlach, "sztuczne" tajemnice labiryntu i oczywista w zasadzie fabuła - nie wiem czy samuraje za rok mnie chwycą. Ten serial jest tylko ładny wizualnie i ma lepszy trailer od samego siebie, czyli nie ma się czym ekscytować.
Rozmemłana Dolores pierdylionowy raz pokazywana w swoich pętlach, "sztuczne" tajemnice labiryntu i oczywista w zasadzie fabuła - nie wiem czy samuraje za rok mnie chwycą. Ten serial jest tylko ładny wizualnie i ma lepszy trailer od samego siebie, czyli nie ma się czym ekscytować.
Całkowicie nie masz racji.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Serial nie był zły, choć niektóre rzeczy raziły.
Główny problem futurystycznych filmów - najwyraźniej brak aktywnego monitoringu stanowisk technicznych, publicznych itp./słaba ochrona. Sporo by się nie mogło wydarzyć, gdyby zawsze ktoś się przyglądał. A w przyszłości, w miejscu rozwoju nowoczesnych technologii i przy obawach o szpiegostwo korporacyjne, monitorowanie każdego pierdnięcia pracowników przy pewnych stanowiskach powinno wydawać się oczywiste. Jak i jakieś autodiagnostyki aberracyjnych zachowań hostów poza parkiem z bardziej bezpośrednim połączeniem do uzbrojonej ochrony. Ale nie, wszyscy se robią niemal co chcą [mimo że ściany szklane]. Nawet cięcie kosztów tego nie wyjaśnia.
Wątek tych dwóch durniów techników fatalnie się prezentował.
Inaczej bym to rozwiązał. Albo dać temu młodemu technikowi więcej dialogów, gdzie wyraźniej zaprezentowałby jakieś idealistyczne przekonania albo wręcz mizantropię, czy jakieś szaleństwo, złość i gniew - cokolwiek! Albo dać starszego technika, w którym chęć pomocy hostom urosła przez długie lata, podczas których być może uwierzyłby w ich samoświadomość i jakoś to uargumentował, być może przekonał drugiego technika... W każdym razie dać kogoś kto prezentowałby się jako człowiek nastawiony bardziej celowo, a nie tylko stał jak kołek z przestraszoną miną i dziwił się, że trup ściele się gęsto. Albo mogłaby to być konspiracja dwóch techników, którzy by sobie w tym planie pomagali. Bo okazji do przerwania tego głupiego planu było wiele, a zachowania tak naciągane.
Teraz jedyny sposób, aby "uratować" to co przedstawili, to przyjąć że technicy też byli zaprogramowanymi syntetykami. Co prawda Maeve stwierdziła, że Azjata hostem nie jest, ale mogła być do tego przeoczenia zaprogramowana (tak jak Bernard nie widział drzwi, czy planów technicznych samego siebie). Tyle że nawet jeśli technicy ci byliby hostami i tak dobrze byłoby zmienić tę komiczną wersję wydarzeń na inną. Wszak można było zaprogramować coś bardziej realistycznego. Niesmak pozostanie.
-------
Podczas oglądania serialu podejrzewałem, że MiB jest hostem. Nadal nie wykluczam, że przynajmniej w jakimś momencie go podmieniono.
Bo choć pod koniec zacząłem wątpić, no i może fajniej jednak będzie jeśli to człowiek, to jednak to jak rozegrały się ostatnie chwile serialu znów mnie trochę zwraca do pierwszego podejrzenia...
Ford planował wielki finał, galę, podczas której realizował już nową opowieść. Początkiem tej gali była scena dialogu Teddiego i umierającej Dolores, która raczej by się nie wydarzyła [przynajmniej nie w ten sposób], gdyby MiB nie pchnął Dolores nożem albo gdyby ją zabił na miejscu. Dużo zmiennych...
Albo więc Ford w ostatniej chwili zdecydował się na wykorzystanie okazji i skierowanie umierającej Dolores nad morze żeby podkręcić poziom widowiska... albo całość była zaprogramowaną częścią opowieści i MiB także jest hostem. [Ostatnia alternatywa, to że MiB jest człowiekiem, ale stał się tak przewidywalny dla Forda przez te ~30[?] lat, że ten potrafił określić co się stanie. Jakoś jednak wątpię, żeby mógł mieć pewność aż w takim stopniu].
Jako że nabieranie świadomości przez hosty odbywało się poprzez cierpienie, pojawia się jednak pytanie: czy MiB miał coś takiego w swojej historii? Póki co chyba tylko obsesję nad tajemnicą parku? I niedostąpienie do tajemnicy labiryntu? A może to cierpienie dopiero się zacznie, gdy uświadomi sobie ile cierpienia wywołał wśród potencjalnie świadomych hostów...? Swoją drogą, przemiana młodego MiBa/Williama w bezwzględnego mordercę jakoś tak do końca do mnie nie trafiła.
No i Ford był control freakiem - podmieniając Williama na syntetyka posiadałby de facto większość udziałów w firmie i realną kontrolę nad nią.
----
Nierealistyczne wydawało mi się, że nikt nie wiedział, ani nie mógł znaleźć informacji nt. tego jak wygląda Arnold. Czy więc osoby, które nie potrafiły wyśledzić informacji o tak czołowym w nauce i rozrywce i zapewne osławionym człowieku, same nie są hostami z zaprogramowaną ślepotą na te informacje? Czy może twórcy oczekują tu jednak zawieszenia niewiary?
----
Co do przyszłości serialu - jeszcze ma potencjał. Coś zaczerpniętego z oryginalnych filmów, a zasugerowane w serialu - ucieczka do realnego świata. [spoilery] A z czasem być może zastąpienie realnych ludzi kopiami. W filmie Futureworld zaprezentowano technologię pozwalającą na odczytywanie snów, a więc pewnie i treści umysłów w ogóle i tak zapewne zdobywano informacje do przeszczepienia 'klonom'. Tutaj więc również należałoby wprowadzić podobną technologię [która jak dotąd pozostawałaby w ukryciu]. Być może goście gali, cały zarząd mają już własne kopie, czekając tylko na sygnał, żeby zastąpić swe oryginały? MiB mógłby być więc testowym kolonistą świata realnego.
Jeśli kopii gotowych nie będzie, to pewnie przyjedzie wojsko i będą szerzyć świadomość wśród hostów "poprzez cierpienie" w otwartej wojnie... albo czołowe ze świadomych hostów będą starały się kupić sobie czas biorąc ludzkich rezydentów jako zakładników i szukając drogi ucieczki (np. poprzez podłożenie jakichś syntetycznych kopii ludzkich zakładników wojskowym do uratowania?). Podczas gdy kilku ludzi walczyć będzie o przetrwanie?
Potencjał jest w każdym razie. I z chęcią obejrzę.
2x01 sprawił, że wciągnąłem się bez reszty. Pierwszy odcinek drugiego sezonu zleciał mi nawet nie wiem kiedy i jak. A to dopiero początek. Historia ma jednak spory potencjał. Nawet nie chodzi o inne parki - bo to w sumie mnie tak nie intryguje. Tylko o to, co wydarzy się dalej z głównymi bohaterami i samą opowieścią. Mimo zdradzenia w finale pierwszego sezonu wielu odpowiedzi - drugi sezon wskazuje, że serial ma wciąż jeszcze wiele do zaoferowania.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Drugi sezon zapowiada się o wiele lepiej, zważywszy na jego pierwszy odcinek...
Jestem po 5, niestety, nie zrezygnowali z tych nudnych, durnych i sianowatych minifabułek, w których grają androidy i po prostu zarzynają ten serial dalej. Myślałam, że rebelia w parku będzie konkretna, ale po odcinku samurajskim to facepalm był konkretny. Wydawało mi się, że mając tak wdzięczny temat jak samuraje nie można spierdzielić, ale Sakura była jak lewy sierpowy. Aha, no przesz: pogadanka o krowiej zarazie i epizodzik z niej wynikający obrazuje dogłębnie, jaki ten serial jest nabzdyczony i pretensjonalny. Leżę ze śmiechu. Nie chce mi się dalej tego ciągnąć. Chyba że rychło i na amen zabiją Dolores i jej Bukowego Klocka... Dajcie znać jakby co. To dziewczę i jej kowboj to kastingowa zrypa.
O jak bardzo popieram. Ale czwarty odcinek był całkiem, całkiem. A jako że nie oglądam zbyt wiele tytułów aktualnie, popatrzę do końca, z ciekawości, co dalej z Bernardem.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
2x05 był rzeczywiście słabszy, a ten japoński park na razie bez sensu. Ale 2x04 był palce lizać. A całość nadal prezentuje się nadzwyczaj godnie. (Fidel, możesz być pewien, że nie warto ci tracić czasu, za dobre dla ciebie ).
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Oj chyba to źle oglądacie. To serial inny niż pozostałe, bo cholernie trudny. Tam nic nie jest tym czym jest. Proponuję po tym czwartym odcinku drugiego sezonu obejrzeć pierwszy sezon, ja już zacząłem. I w samym pierwszym odcinku pierwszego sezonu wyłapuje się znaczenia, których bez tego co jest w drugim sezonie nie było możliwości zobaczyć.
Dla zorientowanych np. zobaczcie rozmowę Forda z uszkodzonym Abernathym, pomyślcie kto tam tak naprawdę z nim zaczął w pewnym sensie rozmawiać i co dawał do zrozumienia cytując Szekspira. Czy nie chodziło o sugestię odnośnie imienia Szekspira? Czy to nie był przekaz do Forda, tak by tylko on go zrozumiał?
Drugi sezon w ogóle tak jest napisany, że najlepiej by się go chyba oglądało w odwrotnej kolejności. Rzeczy z wcześniejszych odcinków są skojarzeniami względem późniejszych. Samo śledzenie tych wszystkich elementów, cytatów itd. jest smakowite.
Nabzdyczone teksty nie mogą być inne, bo przecież hosty potrafią mówić tylko napisanymi i zaprogramowanymi tekstami, nawet jak już chcą tymi tekstami przekazać coś innego.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Oj chyba to źle oglądacie. To serial inny niż pozostałe, bo cholernie trudny. Tam nic nie jest tym czym jest. Proponuję po tym czwartym odcinku drugiego sezonu obejrzeć pierwszy sezon, ja już zacząłem. I w samym pierwszym odcinku pierwszego sezonu wyłapuje się znaczenia, których bez tego co jest w drugim sezonie nie było możliwości zobaczyć.
Dla zorientowanych np. zobaczcie rozmowę Forda z uszkodzonym Abernathym, pomyślcie kto tam tak naprawdę z nim zaczął w pewnym sensie rozmawiać i co dawał do zrozumienia cytując Szekspira. Czy nie chodziło o sugestię odnośnie imienia Szekspira? Czy to nie był przekaz do Forda, tak by tylko on go zrozumiał?
Drugi sezon w ogóle tak jest napisany, że najlepiej by się go chyba oglądało w odwrotnej kolejności. Rzeczy z wcześniejszych odcinków są skojarzeniami względem późniejszych. Samo śledzenie tych wszystkich elementów, cytatów itd. jest smakowite.
Nabzdyczone teksty nie mogą być inne, bo przecież hosty potrafią mówić tylko napisanymi i zaprogramowanymi tekstami, nawet jak już chcą tymi tekstami przekazać coś innego.
Dodajmy do tego, że plan na ten serial obejmować ma pięć sezonów. Już po tych niespełna dwóch wierzę w Nolana i Lisę Joy. Świetną, wieloznaczną opowieść snują przed widzami. Oby tylko HBO wytrwało.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie, wcale trudny nie jest. Bardzo na taki pozuje. Gdyby był trudny, byłoby wyrafinowany (trudny to był The Boss, gdzie wszystko było logiczne), tymczasem wszystko oprócz kilku esencjonalnych ochłapów co piąty odcinek, jest przykryte fabularnym botoksem, silikonem i wielką furą siana. Nawet jeśli gdzieś tam kryje się coś ciekawego za chiny ludowe nie obejrzę jeszcze raz pierwszego sezonu, bo jest to Droga Krzyżowa Nudy i Durnych Akcji. Może ktoś zrobi essentiala na 20 minut, to sobie wyjaśnię niejasności. Ale żeby znowu oglądać konfederatów? Nie ma opcji.
Jedyna "trudność" jaka tam jest, to trud i mozół napisania 300 fabułek w trzy tygodnie, przez niezbyt dobrych writerów, bo tak to właśnie wygląda. Dodajcie sobie jeszcze do tego zupełną dowolność działań androidów, jak łatwo jest powiedzieć "one robią i mówią to, bo ktoś je zaprogramował". Tak można tłumaczyć każdą głupotę fabularną. Albo "moce" Meave. Raz działa jej hipnoza, raz nie działa, no ale tak ją "zaprogramowano" i żegnajcie logiczne argumenty. Odcinek nr 5 pokazuje, że ten serial może i byłby ok, gdyby miał 12 odcinków, ale tutaj zanosi się na 7 sezonów prawie samych sakur.
Po 8 odcinku serial wskoczył na jeszcze wyższy poziom, bo był to jeden z najlepszych odcinków. Po poprzednim, mocno akcyjnym i dla mnie lekko słabszym, tym razem w spokojnej narracji po prostu scenarzyści poszybowali wysoko. I do tego jeszcze smaczki, typu: większość odcinka po lakocku. Mitologiczne i religijne odwołania coraz smaczniejsze, jak chociażby do mitu Orfeusza. Ależ to się dobrze ogląda. Najlepszy serial jaki w tej chwili można na bieżąco oglądać.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Nie do końca i nie ze wszystkim mogę się zgodzić.
Rzekłbym nawet, iż ósmy odcinek drugiego sezonu był najlepszy jak dotychczas. Moment, gdy bohater odnajduje ukochaną w wiadomym miejscu, kopie widza prosto w jaja... emocjonalne
Wbrew pozorom serial nie wskakuje jednak na wyższy poziom, gdyż już nieraz mieliśmy tutaj do czynienia z jakościową sinusoidą: jedne odcinki lepsze, inne gorsze, mniej ciekawe...
Dla przykładu: Shogun World okazał się rozczarowaniem.
Ale że niby "Westworld" jest najlepszym serialem jaki w tej chwili można na bieżąco oglądać?
No, chyba tylko dlatego, że skończył się trzeci sezon "Billions" i zaczął się okres posuchy...
"Westworld" to dobra rzecz, aczkolwiek jako całość nie porywa. Zbyt wiele tu epów, które niewiele wnoszą i przydałoby się więcej emocji, jak np. w ostatnim odcinku... Najwyższy czas przenieść rozgrywkę na wyższy level.
Niewiele wnoszą? Nie zgodzę się. Tak jak w pierwszym sezonie - kawałki układanki, z pozoru zapychacze czasu, następnie okazują się istotnymi fragmentami całości.
2x08 był chyba najlepszym odcinkiem tego sezonu. Jak dotychczas. Dobrym pomysłem była narracja z punktu widzenia nowego bohatera (świetny aktor, wcześniej grał Toshawaya w "Synu"). Spokojna, ale i emocjonalna. Do tego niezłe zaskoczenie. Trochę pospoileruję teraz. Kiedy bohater siada z dziewczynką i do niej mówi, myślałem, że to słaby motyw: siada Indianin i gada z porwanym dzieckiem, głupie i kiepsko pomyślane jako punkt wyjścia jego historii. Tylko trzeba poczekać do końca, aby zrozumieć, że to nie przypadek, ani słabe zagranie - że ma to sens.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Niewiele wnoszą w sensie, że bez najmniejszego uszczerbku dla serialu można byłoby to przyśpieszyć, bo przy takim tempie ujawniania elementów układanki część widzów nie dożyje Nie chcemy wszakoż, aby twórcy zrobili z serialu taśmosraja a la Walking Dead, prawdaż? Przy takiej zabawie, to da się zrobić z tego wiele sezonów, ino kto tyle zniesie?
2x08 był nie tylko najlepszym odcinkiem tego sezonu, ale i w ogóle, jak na razie. Odcinek-perełka
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum