Wysłany: 2007-11-13, 00:23 Pieśń Lodu i Ognia vs. Malazańska Księga Poległych.
Pieśń Lodu i Ognia oraz Malazańska Księga Poległych stanowią obecnie sztandarowe cykle fantasy a ich autorzy zaliczani są do ścisłej światowej czołówki gatunku jakim jest fantastyka. Na forach toczą się zacięte boje pomiędzy zwolennikami obu cykli, którzy przekrzykują się, która saga jest lepsza i w czym góruje nad rywalem.
Pora więc aby i ten pojedynek odbył się na tym forum. Mamy już wątki poświęcone każdemu cyklowi z osobna. Czas zatem na konfrontację
Oddajcie głos w ankiecie możecie zadecydować o wyniku rywalizacji. Udzielcie wsparcia swemu faworytowi. No i napiszcie czemu bierze górę nad rywalem
A jeśli tak samo lubicie (uwielbiacie) oba cykle... Cóż, zdecydujcie który bardziej, mimo wszystko. Tak jak było ze mną.
_________________ Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
Oczywiście głosowałam na Pieśń Lodu i Ognia. Jej przewaga nad Malazańską została wielokrotnie udowodniona w ramach offtopów w odpowiednich tematach. Pokrótce:
- bardziej realistyczny świat
- więcej zgonów na amen
- ciekawsze postacie
Prywatnie bardziej mi odpowiadają intrygi polityczne niż walki na pierwszej linii frontu.
Jedyną naprawdę poważną wadą Pieśni jest koszmarna powolność pisarza >.>
Za orgazmogenną heroiczność postaci, za Tehola i Bugga, za całą zgraję zgorzkniałych, złamanych, cynicznych skurwysynów potocznie nazywanych Podpalaczami Mostów, poza tym za humor. I przede wszystkim za stworzenie tak choleeeeernie wielkiego świata.
(...)
Jedyną naprawdę poważną wadą Pieśni jest koszmarna powolność pisarza >.>
Łatwo Ci mówić o wadzie... Najchętniej to byście przykuli maestro Martina do fotela (tudzież innego siedziska), przystawili pistolet (albo pistolecik a la Kaczyński) do głowy i nie odpuścili, dopóki by nie skończył. Proszę, choć na chwilę, postawić się w sytuacji pisarza. Życie jest zbyt krótkie, żeby poświęcać je wyłącznie pisaniu, a wymaganie aż takiego heroizmu od człowieka, którego cenicie/cenimy za pracę, którą wykonuje, jest co najmniej nie na miejscu. Bądź co bądź jemu również coś się od życia należy.
Prawdziwy fan rozumie takie sprawy, a przynajmniej powinien się bardziej postarać.
Jeśli już szafować nieuprawnionym i grubo przesadzonym słowem - wada - to nie odnosi się ona do Pieśni (co ma piernik do wiatraka ), a tylko i wyłącznie (jeśli już przy tym tak bardzo się upierasz) do samego autora. Innymi słowy koszmarna powolność to "wina" pisarza, a nie książki.
Dla mnie "Pieśń Lodu i Ognia" jest dziełem atrakcyjniejszym pod każdym względem. Przede wszystkim rzecz jest znacznie bardziej realistyczna (pod względem konstrukcji postaci i fabuły), a także o niebo lepiej napisana.
Erikson ma wyraźne problemy z częściami opisowymi, jego bohaterowie w większości mnie nie przekonują, jednak największy problem stanowi dla mnie kompletnie niestrawne poczucie humoru. Kiedy próbowała dowcipkować w ten sposób jedna postać, było to (jeszcze) do przyjęcia, jednak gdy więcej postaci "pieprzy" w tym samym slangu, to już puszczają mi nerwy.
Dla mnie obydwa są na tym samym, znakomitym poziomie. Autorzy zajmują się nieco innymi sprawami z innych perspektyw i z innymi kreacjami bohaterów. Gdybym musiał wybrać to musiałbym najpierw zobaczyć zakończenie obydwóch sag, a jest to jeszcze fizycznie niemożliwe. Ale póki co wygrywa Malazan za bardziej fantastyczny świat, więcej magii i więcej mocy w bohaterach. Ogólnie chyba za większą skalę (w Pieśni los gł. jednego kontynentu, a w Malazańskiej całego świata) wolę Malazan.
Powolność pisania mi nie przeszkadza, potrafię sobie dawkować przyjemność, dlatego nie przeczytałem żadnej z tych serii za jednym zamachem.
pozdrawiam
Weźcie, to się robi nudne. Porównajcie jakieś inne dzieła, chociaż zbliżone do siebie - bo im więcej czytam tych dwóch autorów tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to jakby porównywać rower z hulajnogą.
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
Nabek, zakładasz taki wątek na każdym forum, na którym się pojawisz i takiego jeszcze nie ma? Lubisz w kółko dyskutować o tym samym?
Tak, zakładam taki wątek na wszystkich dwóch forach:P Nie widzę powodu dlaczego mam tego nie robić, skoro wątek jest ciekawy i kontrowersyjny (im bardziej tym lepiej:P). Skąd masz pewność, że nie ma tu debiutantów, którzy nie dyskutowali jeszcze na ten temat?
Elektra napisał/a:
Poproszę o trzecią opcję: lubię obu tak samo. Bo teraz ta ankieta jest do niczego.
O to chodzi aby rozstrzygnąć spór na korzyść jednego autora a nie bawić się w nudne konwenanse pisząc: oba cykle lubię tak samo. Zbyt sztampowe i ugodowe. Zwycięzca może być tylko jeden
A w kwestii rywalizacji pomiędzy oboma cyklami... Zarówno Pieśń jak i Malazańską cenię ogromnie, bardzo też oba cykle przypadły mi do gustu. Zresztą zajmuję najwyższe miejsca w mym prywatnym rankingu ulubionych książek. Z tą mała różnica, że jednak Pieśń jest na miejscu pierwszym a Malazańska na drugim? Dlaczego faworyzuję uniwersum stworzone przez Martina? Hmm... Ciężko wskazać jakieś zalety w przypadku gdy daną rzecz uważa się za idealną A właśnie za idealny uważam cykl Martina. Postacie, świat, fabułę... Także warsztat autora. Dosłownie wszystko. Natomiast w Malazańskiej, mimo ogólnej wspaniałości, potrafię dostrzec drobne wady - zbyt dużą rolę magii oraz nudne dłużyzny. No i to właściwie wszystko co mogę zarzucić Eriksonowi. Niby drobiazgi, ale przesądziły o tym, iż bardziej cenię Martina i snutą przez niego Pieśń.
_________________ Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
Nie da się dojść do konsensusu jakiegokolwiek jeśli chodzi o poczucie, która książek nam się bardziej podoba.
Jednemu będzie to co Nabu napisał odnośnie magii, przeszkadzało, drugiemu będzie się cholernie podobało. Jednemu dłużyzny opisowe u Eriksona przeszkadzać nie będą, drugiemu będą, itd, itp.
I po co to, skoro i tak każdy z nas wie najlepiej co mu się podoba bardziej i wątpię, by argumenty innych przekonały kogokolwiek do czyjegoś zdania.
Obydwa cykle przeczytałem, jednak jeśli czuję chęć czytania czegoś po raz drugi, a potem trzeci, a potem czwarty, to znaczy, że mi się podoba, a tak właśnie było z MPK, nie z PLiO, więc uznaję wyższość Eriksona.
_________________ "O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
O to chodzi aby rozstrzygnąć spór na korzyść jednego autora a nie bawić się w nudne konwenanse pisząc: oba cykle lubię tak samo. Zbyt sztampowe i ugodowe. Zwycięzca może być tylko jeden
Po co rozstrzygać ten spór? Jakieś nagrody są? Dla kogo? Kto je funduje? Dlaczego to w ogóle musi być spór? Dlaczego nie może być remisu? Weź, proszę, mi to logicznie uzasadnij. Bo na razie manipulujesz rzeczywistością, odrzucając jedną opcję. I masz gdzieś część czytelników.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Po co rozstrzygać ten spór? Jakieś nagrody są? Dla kogo? Kto je funduje? Dlaczego to w ogóle musi być spór? Dlaczego nie może być remisu? Weź, proszę, mi to logicznie uzasadnij. Bo na razie manipulujesz rzeczywistością, odrzucając jedną opcję. I masz gdzieś część czytelników.
Po co od razu tak ostre słowa? Jestem pewien, że można dyskutować w miłej atmosferze wzajemnego szacunku i tolerancji
Powtarzam po raz kolejny - wątek jest po to aby rozstrzygnąć spór pomiędzy zwolennikami obu cykli i pokazać, który z nich ma więcej zwolenników na forum. Jeśli ktoś nie jest tym zainteresowany przecież nikt go do odpowiedzi nie zmusza. Zawsze może wypowiadać się w innych wątkach. Nic na siłę.
A po co rozstrzygać spór? Choćby z ciekawości.
_________________ Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
Powtarzam po raz kolejny - wątek jest po to aby rozstrzygnąć spór pomiędzy zwolennikami obu cykli i pokazać, który z nich ma więcej zwolenników na forum.
Sporu takiego nie da się rozstrzygnąć inaczej niż ankietą, bo argumenty pisane przez zwolenników czy to MPK czy to PLiO'u nie przekonają drugich, z racji tego, że są różnice w gustach. Wypowiadanie się inaczej, niż deklarując się co się bardziej komuś podoba, i przekonywania innych mija się z z sensem.
I faktycznie, przydałaby się trzecia możliwość w ankiecie.
_________________ "O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
Zdecydowanie MPK - za świat pełen oryginalnej magii i bogów. Za to że MPK czytam błyskawicznie, a z PLiO męczę się około miesiąca nad jedną książką. Za to że do MPK mam chęć wracać, a do powtarzania PLiO nie ciągnie mnie zupełnie.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Asu, a do obu książek podchodziłeś tak samo? Tzn. naczytawszy się tych wszystkich peanów pochwalnych na ich cześć? I może przez to miałeś nie wiadomo jak wielkie oczekiwania? Może to właśnie dlatego nie podchodzi ci PLiO? No właśnie, dlaczego tak się przy tym męczycz? Może nie przykładasz się właściwie? Jakieś teorie na ten temat?
Poza tym, MKP jest napisana dużo bardziej skomplikowanym językiem niż PLiO. Nie miałeś trudności z początkiem MKP? Od razu poszło ci tak łatwi wsiąkłeś? Wielu forumowiczów ma spore problemy na początku "Ogrodów Księżyca".
_________________ Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
Asu, a do obu książek podchodziłeś tak samo? Tzn. naczytawszy się tych wszystkich peanów pochwalnych na ich cześć? I może przez to miałeś nie wiadomo jak wielkie oczekiwania?
Tak - do obydwóch podchodziłem z równie wysokimi wymaganiami.
Nabu Nezzar napisał/a:
No właśnie, dlaczego tak się przy tym męczycz?
Ponieważ przeczytawszy już tyle, chcę się dowiedzieć jak zakończy się cała historia. Trochę odrzuca mnie od PLiO szczątkowość występowania magii.
Nabu Nezzar napisał/a:
Nie miałeś trudności z początkiem MKP? Od razu poszło ci tak łatwi wsiąkłeś? Wielu forumowiczów ma spore problemy na początku "Ogrodów Księżyca".
Owszem miałem - po przeczytaniu jakiś 200 stron Ogrodów Księżyca musiałem je zacząć czytać od początku. Od tego momentu wsiąkłem całkowicie i nie miałem już żadnych trudności w przyswajaniu lektury.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
andy [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-19, 16:37
Hmm, tego jeszcze nie czytalem, a namawiany jestem juz od dość dlugiego czasu. Może Wy dacie radę. Ale taki myk nie lubię cykli pisanych przez jednego autora (obojętnie czy SF czy fantasy) jak to się nie kończy w miarę przyzwoicie w okolicach jakiegoś dziesiątego tomu. Może mam uraz z Piers lub Pratchetta?.
Będzie więcej argumentow merytorycznych dlaczego warto, a nie tylko och i ach bo to taki wspaniały autor to może się i skuszę
nie lubię cykli pisanych przez jednego autora (obojętnie czy SF czy fantasy) jak to się nie kończy w miarę przyzwoicie w okolicach jakiegoś dziesiątego tomu.
Zapowiedziana dlugosc MKP to 10 tomow. (dostepne poki co 7 i na ile mozna przewidziec prawdopodobnie zamknie sie w 10)
PLiO planowane jest zdaje sie na 7 tomow (dostepne poki co 4 - mnostwo niedokonczonych watkow, ktorych konca nie widac. Ciezko zgadywac czy sie zamknie w tych 7, ale do 10 raczej nie dobije)
_________________ We are the Dwarfs. You will be decapitated. Resistance is futile.
Malazańską poznałem praktycznie na własną rękę, nie miałem oczekiwań że będzie to coś ogromnego a spotkałem się z naprawdę wspaniałym cyklem.
Pieśń Lodu i Ognia zacząłem z niewielkimi oczekiwaniami, każdy mówił jaki to Martin nie jest wspaniały, a ja spodziewałem się dobrze napisanego czytadła - wciągnęło mnie bardzo szybko i sam uznałem, że Martin jest świetny. A pewnie bez Dhuaine w ogóle bym nie kupił (tak samo jak ja ją przekonywałem do świata malazańskiego).
pozdrawiam
O to chodzi aby rozstrzygnąć spór na korzyść jednego autora a nie bawić się w nudne konwenanse pisząc: oba cykle lubię tak samo. Zbyt sztampowe i ugodowe. Zwycięzca może być tylko jeden
Po co rozstrzygać ten spór? Jakieś nagrody są? Dla kogo? Kto je funduje? Dlaczego to w ogóle musi być spór? Dlaczego nie może być remisu? Weź, proszę, mi to logicznie uzasadnij. Bo na razie manipulujesz rzeczywistością, odrzucając jedną opcję. I masz gdzieś część czytelników.
Mądrze gadasz El
Nie wiem, po raz który czytam dyskusje na ten sam temat - co lepsze MKP czy PLiO ? A ja za Elektrą się pytam, czy nie może sie podobać jedno i drugie? Mnie się podoba.
Czytam z równą przyjemnością i Malazańską i Pieśń. W jednym i drugim przypadku są tomy lepsze i tomy gorsze. Jeden i drugi cykl jest przemyślany i dobrze rozbudowywany. Jeden i drugi nie jest skończony. Jeden i drugi ma dobrą fabułę i piórem niezgorszym jest napisany.
A może właśnie w tym rzecz - są różne a jednocześnie podobne i...oba tak samo dobre? Bo czemu nie rozpętuje się dyskusja porównawcza np. cykl Pieśń Lodu i Ognia contra Wojna Światów Feista albo Boże Monarchie Kearney'a lub co tam bądź (na opak też można - vide Malazańska contra...) ???
_________________ Pisząc nie trzeba tak wyczerpywać przedmiotu, aby nic nie pozostało dla czytelnika. Nie chodzi wszako o to, aby ludzie czytali, ale aby myśleli - Monteskiusz
A pewnie bez Dhuaine w ogóle bym nie kupił (tak samo jak ja ją przekonywałem do świata malazańskiego).
Ciekawie to słyszeć, zwłaszcza że to właśnie Ty mnie ganiałeś, żebym w końcu zaczęła czytać PLiO A potem role się odwróciły xD
Prywatnie uważam, że Martin pisze bardziej przystępnie niż Erikson. Nie mam żadnych problemów ze zrozumieniem go, w przeciwieństwie do Malazańskiej. O.o
A pewnie bez Dhuaine w ogóle bym nie kupił (tak samo jak ja ją przekonywałem do świata malazańskiego).
Ciekawie to słyszeć, zwłaszcza że to właśnie Ty mnie ganiałeś, żebym w końcu zaczęła czytać PLiO A potem role się odwróciły xD
Życie Powiązania jak w malazańskiej :D
W jednym momencie Erikson wkurzył mnie niemiłosiernie - gdy w Łowcach Kości uśmiercił wszystkich bohaterów najnudniejszego dla mnie wątku (bardzo się z tego cieszyłem w rozmowie z Dhu), a w następnym rozdziale Erikson poskładał ich, pozszywał i w ogóle przywrócił ze świata martwych. A jak Martin w pierwszej części pozbawił mojego ulubionego bohatera głowy to teraz istnieje on tylko we wspomnieniach bohaterów...
Jeśli chodzi o uśmiercanie bohaterów to rzeczywiście Martin bije tu Eriksona na głowę. I to jest plus. U Martina jeśli ktoś zginie to robi to definitywnie, natomiast u Eriksona albo zmartwychwstaje, albo pojawia się jako duch, albo cudem jednak przeżywa. A jeśli ktoś nie ożył jeszcze do tej pory, to możemy być pewni, że powróci w którymś z następnych tomów
_________________ Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
Trujecie. Marudzicie i idziecie w zaparte nie widząc dobrych stron pozycji za którymi nie przepadacie, a z drugiej strony nie widzicie mankamentów pozycji która ubóstwiacie - tyle moralizatorstwa przejdźmy do sedna sprawy.
Martin: świetny język, który w oryginale jest jeszcze lepszy i traci po przekładzie na polski. Czyta się lekko i naprawdę wciąga. Fabuła nie jest zanadto skomplikowana, można pokusić się o stwierdzenie, że jest prosta co wcale minusem nie jest, bo moim zdaniem Martin najprostszymi sposobami zmierza do celu, bez udziwnień i eksperymentów, co daje naprawdę świetne wyniki. Choć czasami może to znużyć.
Erikson: intrygi i magia. To chyba esencja książek Eriksona. Nowatorski świat i system magiczny. Świat pełen możliwości i niedopowiedzeń, jest powiedziałbym że mistyczny. Mankamentami Eriksona są pewnie jego niedoświadczenie i na początku cyklu warsztat pisarski - chociaż moim zdaniem z książki na książkę jest lepiej, a siódmy tom czytało mi się niezwykle lekko i przyjemnie.
Ciężko oceniać czy PLiO czy MKP. Ponieważ moim zdaniem są różne, można tak samo dorzucić do tego Śródziemie, Ziemiomorze, Królestwo Sześciu Księstw, Szerer i porównywać same światy i cykle, ale czy jest sens robić to w taki sposób? To trochę naciągane.
Dla mnie Erikson jest lepszy, bo bardziej pasuje w moje gusta - magia, intrygi, bogowie, humor. Dlatego MKP cenie bardziej niż PLiO. Tylko, że z Martina czytałem GoT i połowę Starcia Królów i oceniam oby dwie pozycje jak na razie bardzo wysoko, co nie znaczy, że zaraz zostanę fanem Martina. Martin pisze świetnie co nie oznacza, że zaraz będę piał na jego punkcie. To samo tyczy się np. Kresa i powiedzmy Sapka - Sapkowski wydaje się że pisze lepiej, ale co z tego? Dla mnie pisze nudne książki, a świat jest blady, a Kres pisze moze toporniej, ale jego Szerer jest po prostu świetny, mroczny, i trafia w moje gusta -ale tutaj nie mowa o tych autorach, ale analogicznie świat MKP jest dla mnie o wiele bardziej atrakcyjny niż świat Martina. Temu Erikson jest tym lepszym w tej klasyfikacji, co nie oznacza, ze skreślam Martina. Na Boga, przecież jakby tak było miałbym nie-po-kolei w głowie chyba. Facet pisze bardzo dobrze, czyta się go świetnie i nie powiem nigdy, że jest mierny.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Mam już porównanie. Przeczytałem Gre o tron Martina i Ogrody księżyca Eriksona. Oczywiście że można porównać obie pozycje. Obie książki mają inne tytułu, innych autorów, bohaterów, inne wątki. Wydały je inne wydawnictwa, różnią się okładkami, ilością stron.
Na takie porównanie można się pokusić to na pewno, ale chyba na tej podstawie nie da się wywnioskować która pozycja jest lepsza.
Jest brać się za treść to już nie widzę żadnych punktów, które mogły by posłużyć za podstawę do porównania. To tak jakby porównać mrówkę do słonia.
Pewnie po tym jak będę sięgać po kolejne tomy moja sympatie przynajmniej większą część zdobędzie któryś z autrów ale nie pokuszę się o stwierdzenie która pozycja jest lepsza. Inne realia, Erikson bardziej magiczny, więcej w nim „mistyki” (bogowie mieszający się w sprawy śmiertelników) ale Martin bardziej realistyczny. Co innego podoba mi się w PLiO, co innego MPK. Ja stawiam znak równości jeśli już.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Zaprawdę powiadam wam nie ma pisarza nad Eriksona Kto mówi inaczej Obraża bogów
A tan na poważnie to jednak Erikson. MKP zrobiła na mnie dużo o większe wrażenie. Nie tylko warsztatem językowym ale i pomysłem jak wile wątków skleić w całość. Postacie są naturalnie i emanują z nich emocję
U Martina już nie czułem tego w taki sposób. MPK jest po prostu bardziej barwna więcej w niej odcienie szarości
Oczywiście że postacie Eriksona biją na głowę Martina. U Martina jest trohę typowo Arya taka Ciri. w Fantastyce już jest trochę małych dziewczynek z dużym mieczem. Tyrion to taki dobry wśród złych każeł o złotym sercu ble ble bel ......
Niby fajne postacie ale nie cudowne. mało szare jak na mój gust.
Erikson to inna bajka. Sujeczka , Toc młodszy. Dujek. Szybki Ben, Można by i kilkadziesiąt podobnych znaleźć. Różnorodne i harakterystyczne postacie.
Jedni odchodzą inny się pojawiają. U Martina nie ma takiej postaci której nie chciałbym by zginęła. Nie żyje ? No trudno idziemy dalej
Erikson bardziej mnie wciągnął bo wymagał więcej skupienia. Martin jest dużo lżejszą i łatwiejszą w odbiorze literaturą.
Erikson wciągaj jak narkotyk Martin co najwyżej jak papierosy
Zielonooki Zielony-> Papierosy także są narkotykiem - uzależniają i szkodzą zdrowiu, z tą różnicą, że wyniszczają organizm wolniej. Na raty.
Sorry Green Ogr, ale twierdzenie, jakoby Erikson przewyższał warsztatem językowym Martina, jest bzdurą do co najmniej potęgi trzeciej. Obiektywnie rzecz biorąc.
To właśnie postacie u Martina są bardziej realistyczne (może za wyjątkiem Aryi).
U Eriksona są bardziej bajkowe/fantasy... i jakoś "dziwnie" mają "problemy" ze śmiercią ostateczną.
To właśnie postacie u Martina są bardziej realistyczne (może za wyjątkiem Aryi).
U Eriksona są bardziej bajkowe/fantasy... i jakoś "dziwnie" mają "problemy" ze śmiercią ostateczną.
Na dodatek każda postać to wielki filozof - od kuchcika po dzikusa, na nieumarłych skończywszy.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Na dodatek każda postać to wielki filozof - od kuchcika po dzikusa, na nieumarłych skończywszy.
Niewiele sie to rozni od sytuacji na tym forum (jak i innych). A ze autor pokazuje ich czesciej jak probuja wyprodukowac cos bardziej odkrywczego od porannego stolca to nie mozemy miec do niego pretensji. Gdyby ich pokazywal tylko od kuchni i alkowy to powinien zostac tworca naturalistycznym a nie fantastycznym.
Mag, odnosiłam się do realizmu postaci - u którego z autorów bohaterowie są prawdziwsi.
Na Bogów, a ty mi ty strzelasz taką aluzją, że ręce mi opadają przy samych kostkach xDD
Gratulacje :D:D
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum