FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Moje pierwsze zetknięcie z literaturą fantastyczną.
Autor Wiadomość
Procella 


Posty: 1193
Skąd: L-space
Wysłany: 2008-07-25, 19:10   

Pominę może okres dzieciństwa.

Nigdy nie interesowałam się fantastyką, ale kiedyś (całkiem niedawno) postanowiłam sprawdzic kilka klasycznych pozycji, po pierwsze uważam, że klasyję należy znac, nawet, jeżeli nas niespecjalnie zachwyca, a po drugie chiałam trochę się zapoznac z gatunkiem, żeby lepiej odczytywac zabawy konwencją u Pratchetta, którego już wtedy namiętnie czytałam (ale ze względu na specyficzny charakter jego książek nie chcę mówic, że moja przygoda z fantastyką zaczęła się od niego ;) ). Sięgnęłam więc po cykl o Ziemiomorzu, po "Władcę..." i okazało się, że jednak nie są to takie bezsensowne bajeczki, jak wcześniej myślałam.

Za sf jeszcze się nie zabrałam. Ciągle walczę ze szkolną traumą po Pirxie.
_________________
Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween

http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2008-08-06, 06:59   

To już dość dawno było. Ale prawie na pewno to był "Hobbit". Dostałem książkę na urodziny, a po dłuższym czasie zdecydowałem się ją przeczytać. Spodobał mi się, więc sięgnąłem po "WP" i tak już poszło z górki. Potem miałem okres fascynacji "Gwiezdnymi Wojnami" i podobną literaturą. Za coś bardziej ambitnego wziąłem się chyba dopiero na studiach, a już na pewno po pojawieniu się na Forum MAGa.
 
 
Shalimar 


Posty: 1
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-08-06, 10:04   

Ja zaczęłam od "Niekończącej się historii" M. Ende. Było to gdzieś w trzeciej albo czwartej klasie podstawówki. W szóstej jako obowiązkową lekturę miałam "Hobbita". Gdyby nie to, że zaciekawił mnie opis, chyba nigdy bym nie przeczytała (no bo lektur się nie czyta^^'). W każdym razie po "Hobbicie" przyszedł czas na WP, a potem to już z górki.
 
 
Uriel 
Basileios Iakovos


Posty: 53
Skąd: Małopolska
Wysłany: 2008-08-06, 11:35   

Pamiętam że jak byłem naprawdę berbeciem (3-4 latka), to tata wziął mnie do kina na Niekończącą się opowieść. Z tym że jedyne co pamiętam to ten śmieszny drzewiec podczas wyrębu lasu. ;)

Pierwszym świadomym spotkaniem z fantastyką był Jakub Wędrowycz i Siedmiu Krasnoludków przeczytany bodajże pod koniec podstawówki w specjalnym wydaniu Clicka. Pamiętam debatę rodziców "czy pozwolić młodemu to czytać"... Problem tkwił w tym, że ja już dawno opowiadanko miałem od dechy do dechy przerobione. Potem podczas zakupów w Empiku wpadł mi w ręce Zapach Szkła Ziemiańskiego... No i poleciało :)
_________________
 
 
elTadziko 


Posty: 335
Skąd: Oława
Wysłany: 2008-08-06, 18:34   

Ja niestety za bardzo nie pamiętam jak zaczęła się moja przygoda z fantasy, ale chyba było mniej więcej tak, że zacząłem od Harry'ego Pottera :) Słyszałem różne pochwały o nim i chciałem kupić, ale mama się coś nie chciała zgodzić :P No co, chodziłem wtedy do podstawówki ^^ Ale jako, że bardzo chciałem to przeczytać, to sobie załatwiłem te książki i pożyczyłem od koleżanki z klasy. Wtedy w Polsce były wydane już 3 tomy. Harry mi się bardzo spodobał. Jak wyszedł czwarty tom, wujek przywiózł mi go jako prezent, więc miałem wymówkę, by kupić wcześniejsze tomy :P
Potem chyba było "Miasteczko Dry Water". Będąc na wycieczce klasowej w Koronie (1 gimnazjum) nie mogłem oprzeć sie pokusie, by kupić coś na stoisku taniej książki :P Kupiłem więc "Miasteczko..." i "Shadowrun: Znajdź własną drogę". "Miasteczko..." przeczytałem i bardzo mi się spodobało (teraz jestem pod wrażeniem, ze w tak młodym wieku taką książkę przeczytałem ^^). Shadowrun to był trzeci tom cyklu, więc nie mogłem się połapać i dałem sobie z nim spokój (do tej pory leży gdzieś na półce ;) Może czas do niego wrócić?).
Potem był "Władca Pierścieni". Nie mam pojęcia, czy Hobbita przeczytałem przed, czy po nim. Samą książką chyba zainteresowałem się zanim film wyszedł, ale nie dam sobie głowy uciąć.
A później, szczególnie po gimnazjum, poleciało już z górki :) Teraz czytuję co raz więcej książek fantastycznych i staram się sięgać na wyższe półki :)

Jeśli chodzi o moja przygodę z science fiction, jest ona o wiele prostsza :P Zaczęła się od "Przygód pilota Pirxa" Lema, które były lektura w podstawówce. Książka ta skutecznie mnie odrzuciła od tego gatunku na długo. W sumie nawet do tej pory mam po niej lekki uraz ^^ Po dłuuugim czasie przeczytałem zbiór opowiadań "Coś się kończy, coś się zaczyna" Sapkowskiego ze względu na opowiadanie wiedźmińskie. W zbiorze tym było tez trochę sf, ale ogólnie cała ksiązka nie przypadła mi do gustu... Potem był Martin i jego "Retrospektywa" t. I. Tu po raz pierwszy spodobało mi się sf, ale tylko umiarkowanie. A co było później? Za namową kuzyna obejrzałem wszystkie części Star Warsów xD I spodobały mi się. Dalej to "Retkrospektywa" t. II, "Hyperion" i "Światło się mroczy". Teraz w miarę możliwości będę starać się rozwijać swoje horyzonty w tym gatunku :) Na pewno przeczytam "Zagładę Hyperiona" i dylogię "Endymion", a co będzie potem, to się zobaczy :P
 
 
Jardan 


Posty: 14
Skąd: RhaDoom
Wysłany: 2008-09-10, 17:49   

Jeśli chodzi o literature fantastyczna to oczywiście "Władca Pierścieni", ale wczesniej był (pewnie niektorzy sie obruszą) komiks "Thorgal" i "Szninkiel" Rosińskiego i VanHamme'a. No i filmy Willow i "niekończąca sie opowieść" :D
 
 
Elektra 


Posty: 3693
Skąd: z Gdyni
Wysłany: 2008-09-10, 18:09   

Jardan napisał/a:
(pewnie niektorzy sie obruszą)

A dlaczego mieliby to robić? :> Tutaj nie jeden (i nie jedna) od Thorgala zaczynał. ;P
_________________
Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
 
 
Jardan 


Posty: 14
Skąd: RhaDoom
Wysłany: 2008-09-10, 18:13   

No wiesz... literaci.. znam takich co nie uważają komiksów zupełnie... ach głupcy
 
 
Elektra 


Posty: 3693
Skąd: z Gdyni
Wysłany: 2008-09-10, 19:51   

Znasz takich, co nie uważają komiksów za co?
Swoją drogą, zaczynasz od obrażania niektórych, zupełnie nieznanych. Zakładasz, że się ktoś obruszy, a potem nazywasz go głupcem.
_________________
Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
 
 
Jardan 


Posty: 14
Skąd: RhaDoom
Wysłany: 2008-09-10, 20:06   

Elektro... znam osobiście takich dla których komiks to kaczory donaldy z kiosku za 5 zł lub bzdurne obrazki dla małych dzieci.. Nie potrafią przemysleć ile pracy kosztuje i jaki warsztat musi posiadać autor (mowa o rysowniku) by zilustrować scenariusz. Powstanie komiksu to długi proces i wymaga wielkiego wkładu pracy i czasu.

Arcy pieknie jest narysowany BLACKSAD (jak kto nie zna to polecam). Ten komiks to mistrzostwo. Kryminał jakich mało..

czy zaspokoiłem Twoja ciekawość?
 
 
red91 
Latoj


Posty: 44
Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-09-11, 08:22   

Jardan pewnie w zamyśle chciał wklepać słowo "uznają", a nie "uważają" ;)
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5370
Wysłany: 2008-09-11, 08:51   

red91 napisał/a:
Jardan pewnie w zamyśle chciał wklepać słowo "uznają", a nie "uważają" ;)

Nieważne, co chciał - ważne, co mu wyszło...

Jardan napisał/a:
literaci.. znam takich co nie uważają komiksów zupełnie... ach głupcy

Mam prośbę, Jardan - wpisz mnie na swoją listę... głupców. Bo nieważne jest, czy ja komiksy uważam, czy nie - ważne, że poczułam się dotknięta epitetem. Choćby ten epitet kogoś obcego dotyczył.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2008-09-11, 09:24   

Beata, to nie obelga, z jego ust to komplement :mrgreen: tak jak w rozmowie Merry'ego z Frodo'em po wyproszeniu Lobelii spod Pagorka.

Zeby nie bylo OT, to ja takze z komiksem sie zetknalem jako pierwszym, z pierwsza fala polskiego komiksu w latach 79-80. Co prawda bardzo mnie jeszcze wtedy proces czytania meczyl, ale walczylem bo chcialem wiedziec "o co cho" w tych fajnych obrazkach.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
wred 


Posty: 3609
Wysłany: 2008-09-11, 10:52   

oczywiście komiksy - jakaś połowa lat siedemdziesiątych, Świat Młodych i ostatnia strona z różnościami :P , miałem takich ostatnich stron cały wielki segregator a potem (co za głupiec ze mnie) wyrzuciłem //pacnij , jak się nauczyłem czytać to chyba pierwszą stricte fantastyczną książką była Cyberiada (kocham ją do dziś pierwszą miłością) notabene komiksy nałogowo zbieram i oglądać uwielbiam nadal ;p
 
 
Procella 


Posty: 1193
Skąd: L-space
Wysłany: 2008-09-11, 18:02   

Ja osobiście za komiksami nie przepadam, bo jestem ogólnie nastawiona "antywizualnie" (filmów też oglądam bardzo mało) i nigdy nie odegrały jakiejś specjalnej roli w moim "życiu czytelniczym". Jestem jednak daleka od stwierdzenia, że nie mogą być ciekawe i ambitne.
_________________
Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween

http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
 
 
Jardan 


Posty: 14
Skąd: RhaDoom
Wysłany: 2008-09-11, 22:32   

No i zaczęło się..
Krucjata co poniektórych przeciw komiksowi jako formie artystycznej. Cóż, każdy ma swoje zdanie, widocznie "przeciwnicy" nie zetknęli sie z pozycjami, które by sprawiły że docenia komiks i autorów komiksów. Nie mówie oczywiście tylko o rysownikach. Wszyscy widza że np. pozycje wydawane przez Fabrykę, maja świetne layouty. Tworzą je plastycy etc. tacy sami artyści jak Ci którzy tworzą to co kryje komiks, jego historia oprawiona "zawodowymi" ilustracjami.. cóż.. nikogo na siłę nie będę przecież nawracał... :)
a co do stwierdzenia "głupcy"
Nie wycofuje sie z niego, gdyż za takich uważam (nie za debili - bo to zupełnie co innego) tych którzy permanentnie negują komiks jako coś nie wartego ZUPEŁNIE uwagi...
takie mam zdanie, ot co..

Pozdrawiam serdecznie
Gadający koń :P
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2008-09-11, 22:59   

Ktoś tu jest przeciwny komiksowi jako formie artystycznej?
Chyba nie, więc nie rozumiem po co ta tarcza antykrucjatowa.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Elektra 


Posty: 3693
Skąd: z Gdyni
Wysłany: 2008-09-12, 07:01   

Jardan napisał/a:
Krucjata co poniektórych przeciw komiksowi jako formie artystycznej.

Gdzie ta krucjata? Na pewno na tym forum? Chyba jesteś przewrażliwiony. Albo awanturniczy. ;)

Dyskusję o komiksach proszę kontynuować tutaj.
_________________
Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
 
 
Procella 


Posty: 1193
Skąd: L-space
Wysłany: 2008-09-12, 08:01   

Przepraszam, ale po prostu muszę to napisać:

Aż przeczytałam jeszcze raz dwie ostatnie strony... nie ma ani jednej wypowiedzi "antykomiksowej" - chyba najradykalniejsze było moje "nie interesują mnie, ale nie twierdzę, że są złe", co chyba trudno uznać za "krucjatę przeciwko komiksom", jako że wyraźnie zaznaczyłam moje "niebycie anty" :shock:

Ktoś tu chyba nie widzi tego, co jest napisane, a to, co chciałby zobaczyć, żeby mieć okazję do SWOJEJ krucjaty...
_________________
Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween

http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
 
 
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3200
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2008-10-24, 07:56   

Mój pierwszy raz? Taak... Pamiętam. Wypiliśmy za dużo, a ona była taka piękna... :mrgreen: Ups. To nie o tym miało być :P
Moje pierwsze spotkanie z fantastyką miało miejsce około 10 lat temu. Był to deszczowy dzień wakacji anno domini 1998. Nudząc się setnie sięgnąłem po "Planetę Zła" Roberta Sheckley’a, a potem po powieścinkę "Conan i Bóg-Pająk" L. Sprague de Campa. Obie mnie pochłonęły i tak już zostałem, choć zawsze lawirowałem pomiędzy gatunkami literackimi, sięgając po thrillery, horrory, czy ostatnio po powieści historyczne oraz literaturę scricte naukową...
_________________
Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz //orc [Stary Ork]

Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje //utrivv [utrivv]

"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
 
 
KreoL 

Posty: 430
Wysłany: 2008-11-02, 17:16   

Troche późno pisze tutaj ale ale lepiej późno niż wcale ;) mój pierwszy odnotowany w kronikach i pamięci raz z LF to piewszy dzień liceum. Poznaje się ludzi nowych, którzy w jakiś sposób determinują kolejne 4 lata Twojego środowiska. Pierwszą osobą jaką poznałem był mój kolega, który wtedy podszedł do mnie i na otwarciu zadał standardową serie pytań:

Q:Masz komputer?
A:Nie
Q:A w starcrafta grałeś?
A:Tak

jak przełamały się pierwsze lody i było widać, żę można jakoś będzie się przez te 4 lata trzymać razem zadał kolejne:

Q: A Tolkiena czytałeś?
A: Nie
Q: A chcesz pożyczyć?
A: Pewnie

Dostałem w ręce "Władce pierścieni" i tak to się wszystko zaczął się początek sagi jeśli chodzi o czytanie literatury typowo fantastycznej, bo z fantastyką wcześniej miałem styczność przy sesjach RPG, planszówkach itp ale czytałem głównie przygodowe np Szklarskiego,możę były wcześniej jakieś wypożyczone z biblioteki jak byłem chory ale nie pamiętam w tym momęcie :)
 
 
Tifa Lockhart 
Bogini głodomorów


Posty: 39
Skąd: Augustowskie pola
Wysłany: 2008-11-04, 20:43   

Co by tu nie myśleć Harry Potter. ;D A zaraz po nim Hobbit. ;D
 
 
PonuryTropiciel 


Posty: 10
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-11-09, 11:40   

Moja przygoda z fantastyką jak i literaturą w ogóle, zaczęła się od… kina.

Gdy byłem małym szkrabem, często zabierano mnie do kina. Zwykle szedłem z jednym z rodziców. W zasadzie nie pamiętam żadnych bajek, gdzieś tam kołacze mi się jakiś Kleks, Bolek i Lolek ale to by było na tyle. Z tatą oglądaliśmy sensacje i westerny, natomiast z mamą to była jazda – Terminator, Conan, Indiana Jones, Nieśmiertelny (do niego jeszcze wrócę), Czerwona Sonja, potem jeszcze Niekończąca się opowieść i Wilow.

Niby fajna rzecz, tyle że jaszcze wtedy nie potrafiłem czytać… Na seansach z ojcem prawie zawsze zasypiałem. Raz, że mało tam się działo (znaczy dużo gadali), dwa – co chwile kazano mi zasłaniać oczy ze względu na goliznę . Inaczej było z matką. Filmy które wybierała intuicyjnie wciągały, szarpałem ją za rękaw pytając o dialogi, a ona – wciągnięta w fabułę – tylko mnie uciszała. Miarka się przebrała właśnie po Nieśmiertelnym, po powrocie do domu zażądałem by nauczono mnie czytać. Potem już samo jakoś poszło…

Nie pamiętam swoich pierwszych lektur, korzystałem z biblioteki mamy i byłem zdecydowanie za młody na to co czytałem. Pierwszy kontakt z literaturą stricte fantastyczną to „Wojna Światów” Wells’a.
 
 
Kennedy 
Sepulka


Posty: 601
Skąd: Chasm City
Wysłany: 2008-11-09, 15:59   

Ciekawy temat.
Właściwie to nie bardzo pamiętam, co było na samym początku, ale pamiętam jak w wieku lat sześciu matka zaprowadziła mnie do biblioteki i zacząłem sobie na jej konto pozyczać książki. Na początku pożyczałem z działu przygodowego i literatury dziecięcej/młodzieżowej. Katowałem Szklarskiego, "Szkołe przy Cmentarzu", jakieś takie książeczki z cyklu "Mroczny Krąg" (?) i przede wszyystkim Verne'a, którego polecił mi ojciec (fanatyk science fiction, notabene). Verne'a uwielbiam do dzisiaj.
Później (około siódemgo roku życia) zawędrowałem na dział z fantastyką. Ten przygodowy mnie znudził, bo nic tam nie było już cierkawego, a na fantastyce wszystkie ksiązki miały kolorowe okładki, ciekawe ilustracje na nich i fajne tytuły :mrgreen: Pożyczyłem "Szalonego Demona" Lyona Sprague de Campa i to była moja pierwsza prawdziwa powieść fantasy, na którą notabene byłem zdecydowanie za mały, hehe. Straszna szmira, ale to tak na marginesie.

Później nie pamiętam jak to szło, w wieku lat 7 czy 8 poznałem Crichtona i jego "Jurassic Park", później Lewisa, Lema, Douglasa Adamsa (Autostop) i jeszcze parę innych rzeczy z zakresu okołofantastycznego. W czwartej klasie poznałem ""Hobbita", a w piątej - "Władcę Pierścieni". I od tego momentu poleciałem już w fantasykę na amen.
 
 
Estel 
Marzycielka.

Posty: 3
Skąd: Z daleka
Wysłany: 2008-11-10, 11:14   

W sumie to ciężko mi określić co było najpierw... Może Harry(HP)... A może nie... W każdym razie rozkwitła wieelka miłość. :-> Następnie to już poszło szybko... Wszystko jak leci z miejscowej biblioteki... Niektórych tytułów nawet nie pamiętam już, choć moja przygoda rozpoczęła się stosunkowo niedawno... ;) Tolkien... Colfer... Paolino.... Różnie to bywało...
_________________
"My, serca, umieramy na samą myśl o miłościach, które przepadły na zawsze, o chwilach, które mogły być piękne, a nie były, o skarbach, które mogły być odkryte, ale pozostały na zawsze niewidoczne pod piaskiem."
 
 
nastka 
Fire!


Posty: 46
Skąd: Częstochowa/Warszawa
Wysłany: 2008-11-10, 14:53   

Moja przygoda z fantastyką zaczęła się od Tolkiena. W sumie całe czytanie się od niego zaczęło. Nie żałuję, a fantastyka wciąga mnie coraz bardziej do swojego pokręconego, magicznego świata ;)
_________________
"Puść go i nie trzymaj
Nie skręcaj, nie naginaj
Capniesz go za łachy, będzie wierzgał, fikał
Przez palce wyciekał

Bo ten który minął, do ciebie nie należał
I ten który nadejdzie, także twój nie będzie (...)"
 
 
Black
Żydowska Małpa


Posty: 370
Wysłany: 2008-11-11, 12:14   

Mało oryginalne, ale ja również zaczynałem od Tolkiena. W gruncie rzeczy odpowiedzialność za moje zainteresowanie fantastyką ponosi mój ojciec. Kiedyś, kiedy jeszcze zabierał mnie na narty opowiedział mi o Tolkienie, o wykreowanym przez niego świecie i cóż... po prostu kazał mi przeczytać Hobbita. Pamiętam jak czytałem tą książkę w samochodzie podczas jednej z licznych podróży... no i wsiąkłem. Przeczytałem to w jakieś trzy godziny i pamiętam jaki zaskoczony byłem, kiedy okazało się, że jest tego więcej ;) . Na następny wyjazd na narty ojciec miał już przygotowaną "Drużynę Pierścienia" i do dziś pamiętam moje pierwze spotkanie z tą książką - cholerne zimno, samochód trząsł się i niemiłosiernie hałasował a ja siedziałem skulony na przednim siedzeniu i nie mogłem się oderwać od lektury. Potem były "Dwie Wieże" i "Powrót Króla"... co ciekawe, pierwszą część przeczytałem w tłumaczeniu Skibniewskiej, dwie kolejne zaś - w tłumaczeniu Łozińskiego. Wtedy mi to nie przeszkadzało, co dowodzi, że jak się ma siedem lat to ma się dużo bardziej pozytywne podejście do życia ;) Potem znalazłem w szkolnej bibliotece "Morta" Pratchetta i... to już samo poszło. Teraz wprawdzie fantastyki już nie czytam (z wyjątkiem Świata Dysku i paru książek które są lekturą obowiązkową), ale w zasadzie, gdyby nie ten Władca Pierścieni jedenaście lat temu to nie wiem, czy byłbym tą samą osobą którą jestem teraz.
 
 
Zireael 


Posty: 516
Skąd: Maribor
Wysłany: 2008-11-11, 15:28   

A ja jestem oryginalna i nie zaczęłam od Tolkiena. :P
Dziewięć lat temu, myszkując wśród książek rodziców, natknęłam się na Bajki robotów pióra S. Lema. Kniga wyglądała niegroźnie(ledwo 200 stron, kieszonkowy format), ale poddałam się chyba po pierwszym opowiadaniu. Niezbyt mnie to dziwi, w końcu byłam szkrabem z drugiej albo trzeciej klasy.
Teraz jestem poważną licealistką i co jakiś czas zabieram się kończenie tego zbioru. Powiadają, że wytrwałość jest nagradzana. :P
Pierwszą fantastyczną pozycją, którą połknęłam od początku do końca jest pierwsza część Opowieści z Narnii C.S. Lewisa. Miałam wtedy 9 lub 10 lat. Do dziś darzę ten cykl ogromną sympatią i sentymentem i nie zanosi się, abym prędko zaniechała odwiedzin w starej szafie. : )
Kilka lat później zaczęła szaleć moda na Pottera. Bardzo długo się jej opierałam, w związku z tym, kiedy do księgarń w Polsce wchodził czwarty tom przygód młodego czarodzieja, ja dopiero zabierałam się za pierwszy. Fascynacja Hogawartem(na szczęście) bezpowrotnie minęła pod koniec gimnazjum. Natomiast w pierwszej klasie tego przybytku na liście lektur obowiązkowych miałam Hobbita. Zabrałam się za niego i... Wsiąknęłam bezpowrotnie.
Natychmiast po skończeniu opowieści o Bagginsie seniorze pognałam do biblioteki po Władcę Pierścieni. Świat stworzony przez Tolkiena wywarł na mnie ogromne wrażenie, urzekł i nie dawał porównać się z niczym, z czym zetknęłam się wcześniej. Pewien zgrzyt w poznawaniu twórczości Mistrza spowodował fakt, że poszczególne części cyklu czytałam w różnych tłumaczeniach(Dwie wieże Łozińskiego), co powodowało daleko idącą niespójność stylistyczną, później jednak przeczytałam trylogię raz jeszcze, tym razem w całości przekład Skibniewskiej. :)
Pomijając epizod z Lemem dość długo nie miałam do czynienia z rodzimą fantastyką. Przełomem okazał się Wiedźmin, którego poznałam w drugiej gimnazjum i od pierwszego opowiadania zaczęłam uwielbiać.
Będzie tego dobrego, bo się robi nazbyt sentymentalnie i wspominkowo. : P
Pozdrawiam.
 
 
Sunshine 


Posty: 216
Wysłany: 2008-11-11, 20:39   

Ja też nie zaczęłam od Tokiena, ha. :P
Jeśli za fantastykę uznać lekkostrawne powieścidełka Sandemo "Saga o Ludziach Lodu" to właśnie od nich zaczęłam. A jeśli je pominąć litościwym milczeniem, to zaczęłam od... "Wiedźmina" :mrgreen: potem był Tolkien. Utknęłam w połowie "Dwóch wież" (czytałam tłumaczenie Łozińskiego - niestety, wersji Skibniewskiej nie czytałam) i od... <liczy> 5 lat obiecuję sobie skończyć, bo to klasyk, a klasyka wstyd nie znać. :P Niemniej póki co na obiecywaniu sobie się kończy. Potem była długa przerwa. Na studiach, za sprawa przyjaciółki, wróciłam do czytania fantastyki i tu poszły w magiel czytadła FS, takie jak "Achaja", "Siewca wiatru" czy trylogia o kuzynkach Kruszewskich. ale nie czytałam wszystkiego jak leci. Z czasem poznałam MAG-a. Niestety, w chwili obecnej w porównaniu z niektórymi tutaj, jestem w krzakach. Moje zaległości sa ogromne. --_-
 
 
PonuryTropiciel 


Posty: 10
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-11-13, 01:18   

Sunshine napisał/a:
Niestety, w chwili obecnej w porównaniu z niektórymi tutaj, jestem w krzakach. Moje zaległości sa ogromne. --_-


Nie masz się czym przejmować. Można być miłośnikiem fantasy nie znając Tolkiena, tak samo, jak można kochać teatr, nie będąc na żadnej sztuce Szekspira.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Neil Gaiman- blog w polskiej wersji językowej


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,14 sekundy. Zapytań do SQL: 14