Przepraszam za offtop, ale z której strony "TO!" jest genialne? Przecie to dziadostwo straszne.
Sam jesteś dziad
"TO" oprócz tego, że z każdej strony jest genialne, to jest zdecydowanie najlepszą powieścią, która wyszła spod pióra Stephena Kinga. To fantastyczna opowieść o dzieciństwie, sile przyjaźni i olbrzymim strachu... a to wszystko wpisane w kapitalny klimat małego miasteczka lat 60-tych w Stanach Zjednoczonych. Cud, miód i orzeszki... Czytałem 8 razy i zaopatrzyłem się w egzemplarz twardookładkowy
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
No widzisz, to dla mnie najgorsza powieść Kinga, jaką przeczytałem. Zresztą miedzy Bogiem a prawdą nie lubię jego książek. Nie mam im nic do zarzucenia, co by wychodziło poza gust, ale w "TO" było kilka zagrań, od których zęby mnie bolały. Jak chcesz to możemy kontynuować kłótnię na priv albo w wątku Kinga, bo zaraz nas moderatorzy pogonią .
Właśnie skończyłam Drooda i - mimo, że nie przepadam za Dickensem, gdyż katowano mnie "Davidem Copperfieldem" w dzieciństwie - jestem oczarowana*. Powieść jest absolutnie kompletna, coś wspaniałego. Granice między tym, co wydarzyło się rzeczywiście, a tym, co narratorowi wydaje się, że się wydarzyło są przecudownie zatarte - i to pomimo, że od początku wiadomo, że jego punkt widzenia może być hmm... lekko zniekształcony. Twist w zakończeniu jest świetny, nie napiszę że nowatorski, bo "wszystko już było, rzekł Ben Akiba"**, ale idealnie dopasowany do postaci, która go wykonuje. No taki misię na koniec: najgorsze horrory tworzy nasza własna wyobraźnia. Sami to sobie robimy.
* Do tego stopnia, że nawet jestem skłonna lekko przejść nad nieodróżnianiem "wypadku" od "przypadku", choć zazwyczaj zwroty "w tym wypadku" czy "w takim wypadku" doprowadzają mnie do rozpaczy.
** Czasami wydaje mi się, że wszystko już napisano, nam pozostaje tylko sprytnie wybierać cytaty.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
choć zazwyczaj zwroty "w tym wypadku" czy "w takim wypadku" doprowadzają mnie do rozpaczy.
Dlaczego? Są poprawne. Obecnie w większości przypadków/wypadków traktuje się je, jako synonimy. "Nowy słownik poprawnej polszczyzny" PWN podaje, że mówi się i pisze na przykład w najlepszym przypadku lub w najlepszym wypadku; w przypadku zatrucia lub w wypadku zatrucia.
Sobie mogą być. "Unikalny" też figuruje w słownikach, co nie zmienia faktu, że dla mnie nie istnieje. Jestem stara szkoła i tyle.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Sobie mogą być. "Unikalny" też figuruje w słownikach, co nie zmienia faktu, że dla mnie nie istnieje. Jestem stara szkoła i tyle.
W tym wypadku i w takim wypadku to właśnie "stara" szkoła. Obecnie wypadek jest coraz częściej wypierany przez przypadek, ponieważ zapominamy, iż wypadek oznacza nie tylko nieszczęśliwe zdarzenie, ale również „zdarzenie w ogóle, okoliczność, fakt” .
Kilka przykładów z klasyki:
I w tym wypadku byłeś pan przed pół rokiem innego zdania - wtrącił Rzecki.
- Myli się pani. Tak dalece nie jestem zazdrosny, że wcale nie przeszkadzam
pannie Izabeli wybierać pomiędzy mną i panem Molinarim. Wiem przecie, że w
tym wypadku obaj mamy równe prawa.
Wszystko jest możliwe na świecie, a w
takim wypadku należy się zabezpieczyć, jeżeli nie od zawodu, to przynajmniej
od śmieszności.
Touche!, zwłaszcza ostatni przykład. Czyli jestem nie-stara szkoła. Po prostu mam jakieś tam reguły językowe wbite na mur i wciąż uczę się z nimi żyć.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Przeczytałem 500 stron. Nie wiem, czy arcydzieło, ale doskonała lektura na pewno.
Cintryjka napisał/a:
Jestem na 252 stronie Drooda i tymczasem przyłączam się do zachwytów.
Oj zaostrzacie mi apetyt. Ponieważ o innych książkach Simmonsa niż tetralogia "Hyperiona" i Ilion/Olimp słyszałem niewiele dobrego, z zakupem "Drooda" postanowiłem się wstrzymać aż do ukazania się pierwszych opinii. Ale plany zakupowe mam dość sztywne, więc najwcześniej dopiero w okolicach świąt zacznę czytać.
To słabo słuchałeś najwyraźniej, bo "Terror" czy "Muza ognia" też są bardzo dobre (w ogóle to im więcej czasu mija, tym bardziej się przekonuję, że "Terror" to moja ulubiona książka Simmonsa... chociaż "Drood" ma szanse ją zdetronizować).
No właśnie o Terrorze różne opinie słyszałem, a książka/i wydane przez Prószyńskiego w ogóle zostały zjechane. Z drugiej strony nawet lepiej gdyby się okazało, że się przesłyszałem . Żeby tylko Simmons wrócił do SF.
No właśnie A jak dla mnie to w sumie im mniej fantastyki tym lepiej ostatnio u Simmonsa
_________________
Fenris [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-14, 10:47
Młodzik napisał/a:
No właśnie o Terrorze różne opinie słyszałem, a książka/i wydane przez Prószyńskiego w ogóle zostały zjechane. Z drugiej strony nawet lepiej gdyby się okazało, że się przesłyszałem . Żeby tylko Simmons wrócił do SF.
Chyba faktycznie się przesłyszałeś, bo Prószkowy Simmons wysokie noty zebrał.
Hehe... świat dzieli się na tych, którym podoba się "Wydrążony..." i na tych, których zakochali się w "Muzie...";)
Chyba tylko mnie podobają się oba teksty, chociaż "Muza..." bardziej. Ta mikropowieść doskonale spełnia założenia "nowej space opery", łącząc w sobie epickość klasycznej space opery z głębią, której jej brakowało. Antologia, w której się ukazała, miała stanowić dowód na to, że ten gatunek wciąż ma przyszłość i że może być ambitny. Tylko kilku twórcom udało się to osiągnąć, co zauważył Jacek Dukaj, w tym Simmonsowi.
Ale fajnie, że chociaż "Wydrążony..." się spodobał.
Dzięki za recenzję.
Mnie bardziej podobała się Muza Ognia, ale bez szału. Za to Wydrążony człowiek był zbyt kiczowaty, szczególnie w końcówce. Z kolei Terror jest świetny a Drood jest napisany na podobnej zasadzie - wydarzenia znane uzupełnione fikcją, ale raczej opowieścią niesamowitą niż bardziej konwencjonalną fantastyką. W Droodzie Simmons nawet przywołuje wyprawę Franklina w poszukiwaniu Przejścia Północno-Zachodniego.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Z Simmonsów nie polecam tylko "Ostrza Darwina" - ta książka to chyba jakiś wypadek przy jego pracy.
A czemu? Nie pamiętam już dokładnie tej książki, ale ogólne wrażenie mam pozytywne. Całkiem niezłe czytadło.
Kiepska książka sensacyjna, banalna, zupełnie bez iskierki geniuszu Simmonsa. Z trudem obleciałoby jako książka jakiegoś "zwyczajnego" autora, jako książka jednego z najlepszych pisarzy jakich znam - cienizna.
Jobi właśnie sprzedaje
Simmons Dan
Hyperion I i II/Amber/94
Wydrążony człowiek/Prószyński/97
Zagłada Hyperiona/Amber/97
po 5zł - warto kupić?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Ale bez przesady, czytać się spokojnie da.
Dobijam do połowy Drooda (gdyby nie tzw. "prawdziwe życie", już bym pewnie skończyła:) - ta książka to coś wspaniałego.
Od września mam literacka Gwiazdkę, najpierw Reamde, teraz Drood.
A Simmons chyba od tego czasu już dwie nowe pozycje napisał. Wyjdzie coś u nas?
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Ale bez przesady, czytać się spokojnie da.
Dobijam do połowy Drooda (gdyby nie tzw. "prawdziwe życie", już bym pewnie skończyła:) - ta książka to coś wspaniałego.
Od września mam literacka Gwiazdkę, najpierw Reamde, teraz Drood.
A Simmons chyba od tego czasu już dwie nowe pozycje napisał. Wyjdzie coś u nas?
Na razie wydamy Carrion Comfort (koło kwietnia), to jedna z moich ulubionych książek SImmonsa, chociaż w ciągu ostatnich 10 lat nie wracałem do niej, więc może mi się zmieniło . Jest trochę jak Frankenstein, spełnia wszystkie kryteria, żeby uznać ją za horror i przy okazji science fiction, więc mam nadzieję, będzie ciekawie.
Potem wznowienie Ilionu i Olimpu. A jeszcze później, jeśli wszystko będzie dobrze szło, coś następnego.
Najbardziej ciekawi mnie Flashback, z tego, co poczytałam. No nic, horror to nie moje klimaty, ale poczekamy, zobaczymy. A ze wznowienia dylogii "greckiej" bardzo się cieszę, bo moja gdzieś zaginęła w akcji. Choć Olimp jest trochę słabszy, zwłaszcza sam koniec, to jakby wszystkie książki były takie słabe, świat byłby piękny:)
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Na razie wydamy Carrion Comfort (koło kwietnia), to jedna z moich ulubionych książek SImmonsa, chociaż w ciągu ostatnich 10 lat nie wracałem do niej, więc może mi się zmieniło . (..)
Potem wznowienie Ilionu i Olimpu.
A jeszcze później, jeśli wszystk0o będzie dobrze szło, coś następnego.
1. Trzymam za słowo! Jako że wielu czytelników zwraca uwagę na to, co znajduje się na okładkach, zwłaszcza mam na myśli miłośników horrorów, wypada wspomnieć o takich cudku:
Czy jest szansa, że polskie wydanie będzie wyglądało w ten deseń?
2. Wznowienie, o ile dobrze rozumiem, łączone i w formacie a la Hyperionki?
3. Jeśli wszystko będzie dobrze szło, to cóż może się kryć pod enigmatycznym "coś następnego"? Jakieś przymiarki, choćby w "szkicu"?
Najbardziej ciekawi mnie Flashback, z tego, co poczytałam. No nic, horror to nie moje klimaty, ale poczekamy, zobaczymy. A ze wznowienia dylogii "greckiej" bardzo się cieszę, bo moja gdzieś zaginęła w akcji. Choć Olimp jest trochę słabszy, zwłaszcza sam koniec, to jakby wszystkie książki były takie słabe, świat byłby piękny:)
Potraktuj to zatem jako mroczną science fiction .
ASX76 napisał/a:
AM napisał/a:
Na razie wydamy Carrion Comfort (koło kwietnia), to jedna z moich ulubionych książek SImmonsa, chociaż w ciągu ostatnich 10 lat nie wracałem do niej, więc może mi się zmieniło . (..)
Potem wznowienie Ilionu i Olimpu.
A jeszcze później, jeśli wszystk0o będzie dobrze szło, coś następnego.
1. Trzymam za słowo! Jako że wielu czytelników zwraca uwagę na to, co znajduje się na okładkach, zwłaszcza mam na myśli miłośników horrorów, wypada wspomnieć o takich cudku:
Czy jest szansa, że polskie wydanie będzie wyglądało w ten deseń?
2. Wznowienie, o ile dobrze rozumiem, łączone i w formacie a la Hyperionki?
3. Jeśli wszystko będzie dobrze szło, to cóż może się kryć pod enigmatycznym "coś następnego"? Jakieś przymiarki, choćby w "szkicu"?
Nie, okładka nie będzie przypominała tej powyżej .
Tak, wznowienie łączone.
Przed podjęciem decyzji, chciałbym zobaczyć tekst The Abominable.
In June 1924, famous British climber George Mallory and his climbing partner Andrew Irvine disappeared on the North East Ridge of Mount Everest. Most of the subsequent publicity did not mention that two other climbers were missing: the future Lord Wessex and an unnamed German support climber.
A year later, climber, poet and war hero Richard David Deacon sees a way he and his friends can reach the heights of Mount Everest. He tells Lady Wessex that they will look for her son if she bankrolls the operation.
Now the danger Deacon and his group face is not only from the treacherous conditions; they are also warned of the mythical 'man bear' demons of the mountain - which they dismiss until they hear roars so loud they drown out the 100 mile-per-hour wind that is tearing their canvas tent to shreds around them...
No nic, horror to nie moje klimaty, ale poczekamy, zobaczymy.
"Terror" też nie?
Terrorem byłam zachwycona, ale to nie horror. To już Drood jest straszniejszy
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Pasażerowie/rozbitkowie jakby nie było przeżywają horror. Dla czytelnika jest on niekoniecznie straszny, bo dziennikowy sposób opisu daje nam pewien dystans.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum