Jeżeli zapełniasz czasu to OK, ale niektóre z tych ruchów same nazywają się Kościołem, czyli przypisują sobie cechy zorganizowanej religii.
Pieprzysz głupoty, Kościół to wspólnota, a nie od razu zorganizowana religia z określoną architekturą, dogmatami i limuzynami dla kapłanów.
adamo0 napisał/a:
Widzę, że społeczeństwu mało wiary w aniołki, świętych i inne allahy. Teraz jeszcze czczą światowida, pramatkę i zeusa. Żałosne.
Nie ma społeczeństwa bez religii i różnych wierzeń. Deal with it.
Młodzik napisał/a:
Moja jedyna myśl była taka, że większym wstydem jest wyznawać bogów, którzy tej ciocie dali się pokonać.
W Crusader Kings II można temu zapobiec. U mnie to katolicy są w odwrocie i za jakiś czas o chrześcijańskim pogaństwie nikt nie będzie pamiętał. Wystarczy każdego misjonarza zamykać, a potem ćwia... znaczy, pobierać okup. A jak przyjdzie cesarz niemiecki wprowadzać siłą katolicyzm to pochować się w lasach i czekać na dogodną okazję.
Kościół to wspólnota, a nie od razu zorganizowana religia z określoną architekturą, dogmatami i limuzynami dla kapłanów
No, ale nie jest to nieformalna grupa, tak? Samo użycie pojęcia "Kościół", czy "Związek wyznaniowy" zakłada, że jest to pewna organizacja o określonej strukturze (nawet przecież sekty mają swoich liderów). Nawet przecież gdyby założyć, że istnieje Kościół działający na zasadach pełnej demokracji (nie wiem jak miałoby to wyglądać bez rozróżnienia na kapłanów i zwykłych wyznawców), to nawet demokracja jest przecież pewną strukturą organizacyjną. Poza tym nie wiem jak sobie wyobrażasz Kościół bez dogmatów, doktryny i hierarchii - każda religia ma swoją doktrynę bez której przecież nie istnieje.
Teraz tak - przyjmując Twój tok rozumowania, czyli stawiając znak równości pomiędzy wspólnotą i Kościołem, za Kościół można by uznać komunę squatersów, bo przecież tworzą wspólnotę. Jednak nie jest to wspólnota religijna, nie? My nie rozmawiamy o wspólnotach jako takich, tylko o wspólnotach, kościołach i związkach wyznaniowych, a te - według mnie - wymuszają same przez się określoną organizację, strukturę, hierarchię i doktrynę.
Jander napisał/a:
Nie ma społeczeństwa bez religii i różnych wierzeń. Deal with it.
Napisałem potem, że niech każdy wierzy w co chce. Nie przeszkadza mi to, co nie zmienia faktu, że dla mnie takie ruchy religijne są śmieszne, bo uważam, że ich członkowie nie działają z rzeczywistej potrzeby ducha, lecz kierują się pewnymi ukierunkowanymi zainteresowaniami, których taka 'religia' stanowi dopełnienie.
Moja jedyna myśl była taka, że większym wstydem jest wyznawać bogów, którzy tej ciocie dali się pokonać.
W Crusader Kings II można temu zapobiec. U mnie to katolicy są w odwrocie i za jakiś czas o chrześcijańskim pogaństwie nikt nie będzie pamiętał. Wystarczy każdego misjonarza zamykać, a potem ćwia... znaczy, pobierać okup. A jak przyjdzie cesarz niemiecki wprowadzać siłą katolicyzm to pochować się w lasach i czekać na dogodną okazję.
Zawsze to jakiś sposób na odgrywanie się za 2000 lat indoktrynacji .
No, ale nie jest to nieformalna grupa, tak? Samo użycie pojęcia "Kościół", czy "Związek wyznaniowy" zakłada, że jest to pewna organizacja o określonej strukturze (nawet przecież sekty mają swoich liderów). Nawet przecież gdyby założyć, że istnieje Kościół działający na zasadach pełnej demokracji (nie wiem jak miałoby to wyglądać bez rozróżnienia na kapłanów i zwykłych wyznawców), to nawet demokracja jest przecież pewną strukturą organizacyjną. Poza tym nie wiem jak sobie wyobrażasz Kościół bez dogmatów, doktryny i hierarchii - każda religia ma swoją doktrynę bez której przecież nie istnieje.
Oczywiście, nawet organizacje anarchistyczne mają strukturę. Spokojnie mogą istnieć wspólnoty zdecentralizowane, nie każda musi mieć podział na kapłanów i zwykłych wyznawców - każdy może być kapłanem, grupa może wybrać przewodniczącego danego spotkania etc. Mogą istnieć liderzy, ale mogą być oni nieformalni. A i mogą istnieć wspólnoty, której jedyną doktryną jest brak doktryny (chaoci).
adamo0 napisał/a:
Jednak nie jest to wspólnota religijna, nie? My nie rozmawiamy o wspólnotach jako takich, tylko o wspólnotach, kościołach i związkach wyznaniowych, a te - według mnie - wymuszają same przez się określoną organizację, strukturę, hierarchię i doktrynę.
Nie, to mogą być grupy skrajnie zdecentralizowane, spotykające się cztery razy do roku na przesilenia i równonoce, w celu picia miodu z rogu, skakania przez ognisko i śpiewania songów dla Swarożyca. Część będzie się określała na poważnie poganami, a część będzie to robiła tylko dla zabawy.
adamo0 napisał/a:
uważam, że ich członkowie nie działają z rzeczywistej potrzeby ducha, lecz kierują się pewnymi ukierunkowanymi zainteresowaniami, których taka 'religia' stanowi dopełnienie.
A jeżeli zainteresowania wynikają z potrzeby ducha? No przepraszam, dla mnie to bez różnicy.
Nie przeszkadza mi to, co nie zmienia faktu, że dla mnie takie ruchy religijne są śmieszne, bo uważam, że ich członkowie nie działają z rzeczywistej potrzeby ducha, lecz kierują się pewnymi ukierunkowanymi zainteresowaniami, których taka 'religia' stanowi dopełnienie.
Mało to śmieszne w sumie, kiedy ktoś swoją duchowość kieruje w stronę tego, co mu bliskie także na innych płaszczyznach. Rzekłabym, że dalece bardziej godne poważania, niż trzymanie się kurczowo tego, co mu narzucono w danym kręgu kulturowym, niespecjalnie pytając o zdanie. A ocenianie cudzych 'rzeczywistych potrzeb ducha' to dość... śmiałe posunięcie :D
W neopogaństwie odpowiada mi głównie to, że wiele jego nurtów oscyluje wokoło bliskich mi symboli i bardziej opiera się to wszystko na swobodnym rozwijaniu własnej duchowości, niż na skostniałych, dogmatycznych prawdach objawionych, które trzeba przyjąć i koniec.
Mało to śmieszne w sumie, kiedy ktoś swoją duchowość kieruje w stronę tego, co mu bliskie także na innych płaszczyznach. Rzekłabym, że dalece bardziej godne poważania, niż trzymanie się kurczowo tego, co mu narzucono w danym kręgu kulturowym, niespecjalnie pytając o zdanie. A ocenianie cudzych 'rzeczywistych potrzeb ducha' to dość... śmiałe posunięcie :D
Tylko ja twierdzę, że to nie wynika z duchowości tylko z zainteresowań. Twierdzę, że to nie rzeczywista potrzeba ducha kieruje nagle ludzi w stronę Zeusa, Amona-Re czy duchów drzewa, tylko ich zainteresowania. Sam mam kolegę, który zaczynając przygodę z grupami rekonstrukcyjnymi wikingów wkrótce stał się 'wyznawcą' bogów skandynawskich. Tak samo podejrzewam wygląda to w większości pozostałych przypadków (chociaż pewnie są osoby, które rzeczywiście wierzą że po śmierci przeprawią się przez Styks).
Fidel-F2 napisał/a:
Jezebel, jaka kuźwa duchowość?
Ciężko mi to przechodzi przez gardło, ale Fidel ma rację
Jak ktoś nie chce lub nie potrafi czegoś zrozumieć - to najbezpieczniejsza reakcją dla niego jest śmiech. W sumie lepsze to niż agresja, jako objaw lęku przed nieznanym.
Tylko ja twierdzę, że to nie wynika z duchowości tylko z zainteresowań. Twierdzę, że to nie rzeczywista potrzeba ducha kieruje nagle ludzi w stronę Zeusa, Amona-Re czy duchów drzewa, tylko ich zainteresowania. Sam mam kolegę, który zaczynając przygodę z grupami rekonstrukcyjnymi wikingów wkrótce stał się 'wyznawcą' bogów skandynawskich. Tak samo podejrzewam wygląda to w większości pozostałych przypadków (chociaż pewnie są osoby, które rzeczywiście wierzą że po śmierci przeprawią się przez Styks).
Widzisz, z nurtami neopogańskimi sprawa ma się tak, że nie są dogmatywne, rzadko narzucają cokolwiek 'na sztywno' i dla mało kogo, kto z nimi sympatyzuje, to wszystko odbywa się 'na poważnie' (jako porównanie weźmy powagę w podejściu do religii charakterystyczną chociażby dla katolików). trudno więc mówić o wyznawaniu konkretnych religii, konkretnych bóstw, przynajmniej w takich kategoriach, w jakich zdajesz się to postrzegać. Rodzimowiercy czy sympatycy pogaństwa w wydaniu celtyckim lub nordyckim traktują wierzenia jako zbiór symboli, które są im bliskie, a bogów jako personifikacje wyznawanych wartości, a nie osobowe byty wyższe. Nie ma więc bezpośredniego przełożenia katolickiej wiary w Niebo na wiarę w pośmiertną przeprawę przez Styks, nie postrzega się luźnych systemów wierzeń (często wręcz systemów filozoficzno-światopoglądowych) w kategoriach zdogmatyzowanych religii. Bo nimi nie są.
W każdym razie twierdzenie, że skoro neopoganie podchodzą do preferowanych systemów wierzeń bez kija w dupie, śmiertelnej powagi i bezkrytycznego łykania wszystkiego, co kapłani łyknąć każą, to ich 'wiara' jest nieszczera i pozerska to spore nadużycie, bo po pierwsze nie posiadasz wiedzy uprawomocniającej tego typu stwierdzenia, a po drugie przykładasz wziętą z dupy miarę
A Wicca to akurat wyjątkowo śmieszny system, bo cała ta inicjacyjna szopka jest niczym innym, jak właśnie omawianym wyżej kijem w dupie.
U Indian jest chyba trochę inaczej, bo tam te wierzenia są mocno zakorzenione w ich kulturze. Kiedyś był na mniej więcej ten temat (wierzeń indiańskich) artykuł w aleHistoria albo Focusie Historia. U nas to całe rodzimowierstwo słowiańskie, takiego zakorzenienia nie ma (przynajmniej nie w okresie pochrześcijańskim). Nie jestem religioznawcą, więc ciężko wdawać się w coraz bardziej poważną dyskusję, ale dla mnie to wygląda tak: "lubię się opalać, więc będę wyznawcą słońca".
U nas to całe rodzimowierstwo słowiańskie, takiego zakorzenienia nie ma (przynajmniej nie w okresie pochrześcijańskim).
Czyli w naszym kraju każda osoba niebędąca ateistą i posiadająca jakiekolwiek 'potrzeby duchowe' skazana jest na chrześcijaństwo (czy wręcz wyłącznie katolicyzm), w dodatku tylko dlatego, że się wpieprzyło na te tereny odpowiednio dawno? Zastanów się nad tym jeszcze raz.
dyskusja przypominać zaczyna tą, którą rozpoczęli pastafarianie gdy się chcieli zarejestrować i ministerstwo administracji im odmówiło powołując się na biegłych, którzy ocenili że wiara nie jest wiarą. .. jakby większość katolików nie podchodziła do swojej religii tak jak to opisuje adamo0 - tzn. wierzę, bo taki mam kaprys, w takim Jestem towarzystwie, wiec muszę się dostosować.
To Ty się zastanów. Jednemu ruchowi odmawiasz prawa bytu, nazywać go cytuję 'zabawą', a potem nagle bronisz reszty, która jak wnioskuję jest Ci bliższa? Albo tak albo tak.
I po ran enty powtarzam, że dla mnie nie są to potrzeby duchowe. Kropka.
Skoro jestem fanem Gwiezdnych Wojen, to jeżeli zostanę wyznawcą Jedi to będzie to wynikało bardziej z moich zainteresowań czy z faktycznej, rzeczywistej i szczerej potrzeby ducha? Oczywiście może być i tak i tak - wtedy jest najlepiej. Ja obstawiam, a chyba mam do tego prawo skoro dyskusja się toczy, że w przeważającej części przypadków wynika to tylko i wyłącznie z zainteresować, na zasadzie "lubię się opalać, więc będę wyznawcą słońca".
Zresztą wróć do pierwszego posta w tym temacie i zobacz przywołany przez iselora casus spisu powszechnego.
iselor napisał/a:
trzy związki wyznaniowe skupiające rodzimowierców tj. ludzi wyznających słowiańskich bogów przedchrześcijańskich mówią że:
Rodzimy Kościół Polski posiada około:4000 członków.
Zachodniosłowiański Związek Wyznaniowy "Słowiańska Wiara" - 296
Rodzima wiara - 180.
Wyżej w poście piszesz, że to nie jest wiara, to nie jest religia. To co to jest, skoro ludzie deklarują wiarę w "słowiańskich bogów przedchrześcijańskich"? Albo iselor pisze bzdury albo ja czegoś nie rozumiem albo ty przypisujesz czemuś takie cechy jakich nie ma.
Możesz też wejść z ciekawości na stronę Rodzimego Kościoła Polskiego gdzie wprost jest mowa, że
Cytat:
Bogiem Najwyższym jest on zazwyczaj Bogiem bezosobowym lub nie podlegającym w pełni ludzkiemu poznaniu, reprezentowanym przez szereg Bóstw stanowiących poszczególne aspekty natury lub poprezez te aspekty natury przejawiający swe istnienie, np.: Dadźbóg-Swarożyc - Bóg ognia, słońca, Perun - Bóg burzy, wojny, Rod - Bóg losu, Weles - Bóg śmierci i zmarłych, Mokosz - Bogini wilgotnej ziemi, itd.
Każdy może wyznawać Boga / Bogów / Boginie, najbliższych swojemu pojmowaniu i rozumieniu, lub którym w danej chwili powierza swój los. Rodzimowiercy Słowiańscy nie zastrzegają też sobie prawa do posiadania monopolu na prawdę. Uznają pluralizm religijny.
Wulf napisał/a:
dyskusja przypominać zaczyna tą, którą rozpoczęli pastafarianie gdy się chcieli zarejestrować i ministerstwo administracji im odmówiło powołując się na biegłych, którzy ocenili że wiara nie jest wiarą
Nikt nie mówi, że wiara nie jest wiarą. Mi chodzi tylko o motywy, które skłaniają ludzi do odwoływania się do wierzeń nordyckich czy greckich.
U Indian jest chyba trochę inaczej, bo tam te wierzenia są mocno zakorzenione w ich kulturze.
To jak nazwać fakt, iż szeroko wykorzystuje rodzimowierstwo elementy i obrzędy kultury krajów w których się rozwija ( a rozwija w już większości krajów Słowiańskich ), jak nie zakorzenieniem rodzimowierstwa w kulturze rodzimej?
A jaki ma pierwotny korzeń kultura Polski, jak nie Słowiański ( pogański )?
Kultura europejska, w tym Słowiańska ( a w niej Polska ) korzeniami sięga czasów przedchrześcijańskich.
Przedchrześcijański rodowód mają przesądy, legendy o duchach i tzw. "demonach" ( południce, Boruta, czarty, skrzaty, temu podobne ), baśnie, obrzędy wiejskie ( np. korowód kolędniczy ), święta ( Dożynki, Śmigus, Dyngus itp. ), obrzędowość świąteczna ( malowanie pisanek, siano pod obrusem na Boże Narodzenie, puste miejsce przy stole itp. ) i tak wyliczać i opisywać można godzinami. Wieżenia w wszelkiego rodzaju "licha leśne", "błędne ogniki", "wilkołaki" obecne były w tym kraju jeszcze młodości dzisiejszych babć i prababć.
Nawet stroje ludowe mają swój rodowód w czasach pogańskich ( oczywiście ewoluowały ale widać wciąż iż mają prapoczątki wspólne ze strojami innych krajów słowiańskich ). Widać jeszcze w nich symbolikę powstałą w pogańskich czasach ( romby symbolizujące ziemię, faliste linie symbolizujące wodę, symbolika kolorów, kwiatów itp. ).
To że nie używa się w jakichś kręgach imion słowiańskich Bogów nie oznacza że ich obrzędowość nie jest przesiąknięta pogaństwem.
adamo0 napisał/a:
Kiedyś był na mniej więcej ten temat (wierzeń indiańskich) artykuł w aleHistoria albo Focusie Historia. U nas to całe rodzimowierstwo słowiańskie, takiego zakorzenienia nie ma (przynajmniej nie w okresie pochrześcijańskim).
Wszystko co wymieniłem u górze ma pochodzenie nie inne, a pogańskie, przedchrześcijańskie, słowiańskie.
Jeśli coś dochodziło z chrześcijaństwem, to naczęściej wraz z pogańskimi elementami "schrystainizowanymi" z krajów przez które owe "chrześcijaństwo" przechodziło [ od Grecji czy Rzymu poczynając ].
Chrześcijaństwo obrosło elementami europejskiego pogaństwa naprawdę "tłusto".
adamo0 napisał/a:
Nie jestem religioznawcą, więc ciężko wdawać się w coraz bardziej poważną dyskusję,
ale dla mnie to wygląda tak: "lubię się opalać, więc będę wyznawcą słońca".
Więc polecam zapoznać się z tematem głębiej, przed formułowaniem sądów.
Ale ja nie twierdzę, że jest inaczej niż piszesz. Pewnie nawet w katolicyzmie jest od groma elementów zapożyczonych z religii pogańskich. Twierdzę jedynie, że skoro od iluś setek lat nie żyjemy już w kręgu wierzeń pogańskich, to te elementy nie są na tyle widoczne jak w przypadku kultury Indian, których religia jest przecież pogańska w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. U nich elementy pogańskie są codziennością u nas tylko elementem folkloru.
A tak w ogóle przecież nie o tym głównie toczy się od jakiegoś czasu dyskusja w tym temacie, więc nie rozumiem kontekstu Twojej wypowiedzi, tym bardziej że pojawiłeś się tutaj nie wiadomo skąd i od razu reklamujesz swoją sektę (bo tak rozumiem Twoją sygnaturkę), jednocześnie odmawiając mi prawa opinii. Swoją drogą ciekaw jestem, czy sam jesteś religioznawcą (jak napiszesz, że tak to umrę ze śmiechu), skoro uważasz się za kompetentnego do stawiania jedynie słusznech tez i wygłaszania jedynie słusznych opinii.
Mi chodzi tylko o motywy, które skłaniają ludzi do odwoływania się do wierzeń nordyckich czy greckich
takie same jak katolicyzmu czy islamu. Wszystkie religie sprzedają ten sam bullshit, tylko różnie pakowany i z różnymi promocjami. I ludzie to kupują z tych samych powodów.
Stwierdzenie braku zakorzenienia rodzimowierstwa w kulturze że to tak określę "miejscowej", odebrałem jednak inaczej. Zdanie nie niosło dla mnie informacji iż takowe fakty potwierdzasz.
adamo0 napisał/a:
Pewnie nawet w katolicyzmie jest od groma elementów zapożyczonych z religii pogańskich.
Tu się zgadzamy.
adamo0 napisał/a:
Twierdzę jedynie, że skoro od iluś setek lat nie żyjemy już w kręgu wierzeń pogańskich, to te elementy nie są na tyle widoczne jak w przypadku kultury Indian, których religia jest przecież pogańska w dzisiejszym rozumieniu tego słowa.
Czyli tu ma miejsce subiektywna ocena od kiedy sa "już tak widoczne", a kiedy "już nie są tak widoczne".
Kryteriów swych kwalifikowania do jednej z grup nie znalazłem w wypowiedzi rozmówcy. "Dzisiejsze rozumienie tego słowa" również jest daleko nieprecyzyjnym wyrażeniem. Dla mnie może ( i prawdopodobnie tak jest ) mieć to wyrażenie zupełnie inne znaczenie niż dla współrozmówcy.
Dla mnie w chrześcijaństwie pogaństwo wręcz krzyczy manifestacją swej obecności.
adamo0 napisał/a:
U nich elementy pogańskie są codziennością u nas tylko elementem folkloru.
Folklor jest częścią kultury. Może nie każdego pokolenia/okolic/środowiska ale jednak to część kulturowego dziedzictwa. Do tego dziedzictwa odwołuje się rodzimowierstwo. Stąd dla mnie rodzimowierstwo ma zakorzenienie w kulturze.
adamo0 napisał/a:
A tak w ogóle przecież nie o tym głównie toczy się od jakiegoś czasu dyskusja w tym temacie, więc nie rozumiem kontekstu Twojej wypowiedzi, tym bardziej że pojawiłeś się tutaj nie wiadomo skąd
Zauważyłem tezę którą zinterpretowałem jako zarzucającą brak kulturowych korzeni rodzimowierstwa w kulturze w której się rozwija, więc zabrałem głos. Zalogowałem się podałem swą opinię i argumentację. Czy zawieranie głosu w dyskusji jest niezgodne z regulaminem?
adamo0 napisał/a:
i od razu reklamujesz swoją sektę (bo tak rozumiem Twoją sygnaturkę),
Która część zdania "Rodzimowierstwo - etniczna, rodzima "pogańska" wiara Słowian." zawiera treści sugerujące reklamę? To zdanie oznajmujące, krótka definicja czym jest według mnie rodzimowierstwo. Ani fałszu ani perswazji nie zawiera. Jeśli jest inaczej jestem otwarty na uargumentowane uwagi.
Czy współrozmówca umieszczając sentencję "Ignoti et Quasi Occulti" w swej sygnaturze reklamuje ową sentencję i to co ona wyraża?
Jeśli termin "sekta" jest użyta w sensie innym niż to co mieści się w okolicach "grupa w obrębie jakiejś religii", czy grupa "religijna", to byłoby miło dowiedzieć się dlaczego. Dobrym zwyczajem jest popierać ewentualne oskarżenia argumentami ( jeśli to było jakieś oskarżenie ).
adamo0 napisał/a:
jednocześnie odmawiając mi prawa opinii.
W którym miejscu? W którym zdaniu? "Polecam", to nie nakazuję. Użyłem tego wyrażenia jako odniesienia
do słów
adamo0 napisał/a:
ale dla mnie to wygląda tak: "lubię się opalać, więc będę wyznawcą słońca"
które uważam za conajmniej nietrafione podsumowanie. A w każdym razie dające bardzo wąskie pole do domysłów "co autor miał na myśli".
Nie mam zamiaru nikomu zabraniać posiadania opinii. Intencją było jedynie wyrażenia opinii odmiennej od tej którą odczytałem w wypowiedzi współrozmówcy.
adamo0 napisał/a:
Swoją drogą ciekaw jestem, czy sam jesteś religioznawcą (jak napiszesz, że tak to umrę ze śmiechu),
Nie mam papierów poświadczających ukończenie państwowych czy prywatnych studiów w tym kierunku, jeśli o to chodzi.
adamo0 napisał/a:
skoro uważasz się za kompetentnego do stawiania jedynie słusznech tez i wygłaszania jedynie słusznych opinii.
Zgadzam się, że to jeden bullshit, tylko w przypadku katolicyzmu czy islamu jest to dla mnie bardziej zrozumiałe przez indoktrynację od najmłodszych lat. Jednak tak bzdury jak światowidy, herkulesy i inne ra to już bardziej świadomy wybór. I o ten motyw mi najbardziej chodzi.
Zgadzam się, że to jeden bullshit, tylko w przypadku katolicyzmu czy islamu jest to dla mnie bardziej zrozumiałe przez indoktrynację od najmłodszych lat. Jednak tak bzdury jak światowidy, herkulesy i inne ra to już bardziej świadomy wybór. I o ten motyw mi najbardziej chodzi.
No to istnieje możliwość zapytania na ich forach przynajmniej części z nich. Adresy łatwe do odnalezienia w internecie. A i parę padło w pierwszym poście.
Ale i tak każdy będzie miał iswoją motywację - czasem zbieżną z innymi, czasem inną.
Widzisz, z nurtami neopogańskimi sprawa ma się tak, że nie są dogmatywne, rzadko narzucają cokolwiek 'na sztywno'
Zresztą w nieposiadających centralizacji religiach obecnych po dziś dzień, od czasów dawnych, jest podobnie.
Jezebel napisał/a:
i dla mało kogo, kto z nimi sympatyzuje, to wszystko odbywa się 'na poważnie' (jako porównanie weźmy powagę w podejściu do religii charakterystyczną chociażby dla katolików). trudno więc mówić o wyznawaniu konkretnych religii, konkretnych bóstw, przynajmniej w takich kategoriach, w jakich zdajesz się to postrzegać.
W znaczeniu "to nie odbywa się na poważnie, na poważnie jest u katolików", czy też że "to odbywa się na poważnie, tak jak na poważnie jest u katolików", czy inny wariant. Mam problem z odczytaniem myśli w tym zdaniu. Jest ono niejednoznaczne.
Jezebel napisał/a:
Rodzimowiercy czy sympatycy pogaństwa w wydaniu celtyckim lub nordyckim traktują wierzenia jako zbiór symboli, które są im bliskie, a bogów jako personifikacje wyznawanych wartości, a nie osobowe byty wyższe.
Nie posuwałbym się aż tak daleko w uogólnieniach. Tu bywa różnie. Dla kogoś to będą byty osobowe, dla kogoś nieosobowe, dla jednych czysty politeizm, dla innych henoteizm itd.
Jezebel napisał/a:
W każdym razie twierdzenie, że skoro neopoganie podchodzą do preferowanych systemów wierzeń bez kija w dupie, śmiertelnej powagi i bezkrytycznego łykania wszystkiego, co kapłani łyknąć każą, to ich 'wiara' jest nieszczera i pozerska to spore nadużycie, bo po pierwsze nie posiadasz wiedzy uprawomocniającej tego typu stwierdzenia, a po drugie przykładasz wziętą z dupy miarę
Z mojej strony dodam, że istnieje coś takiego jak postawa nie zakładania nieomylności doktryny religijnej. Nie wyklucza ona wiary w wyższą siłę, czy duszę, wędrówkę dusz czy inne pozamaterialne byty/elementy/pojęcia itd.
-------------------------------------------------
adamo0 napisał/a:
Zgadzam się, że to jeden bullshit, tylko w przypadku katolicyzmu czy islamu jest to dla mnie bardziej zrozumiałe przez indoktrynację od najmłodszych lat. Jednak tak bzdury jak światowidy, herkulesy i inne ra to już bardziej świadomy wybór. I o ten motyw mi najbardziej chodzi.
Pisanie imion bogów z małej litery to bardziej brak szacunku dla zasad ortografii niż imion i tego co reprezentują. No chyba że imiona ludzi których współrozmówca nie szanuje też pisze z małej litery.
Czy może to próba wyśmiania ich wyznawców? W sumie sporo analogicznych tak stylistycznie, treściowo i ortograficznie wypowiedzi mozna poczytać na, że tak powiem, "forach okołochrześcijańskich". Jak to mówią śmiech to zdrowie. Jako zaś narzędzie walki z religią to raczej wątpliwa broń. Zwłaszcz gdy słychać więcej śmiechu niż rzeczowych argumentów. Odporność na lekceważące wycieczki, ośmieszające rodzimowierstwo, rodzimowiercy mają już wyrobioną, dzięki co poniektórym chrześcijanom i ich kapłanom, u których to lekceważące podejście jest częste, jeśli już w ogóle wspominają, że coś takiego jak religia niechrześcijańska w tym kraju istnieje.
Wulf napisał/a:
adamo0 napisał/a:
Mi chodzi tylko o motywy, które skłaniają ludzi do odwoływania się do wierzeń nordyckich czy greckich
takie same jak katolicyzmu czy islamu. Wszystkie religie sprzedają ten sam bullshit, tylko różnie pakowany i z różnymi promocjami. I ludzie to kupują z tych samych powodów.
Cóż gdyby zapytać chrześcijanina dlaczego wierzy to dla przykładu można usłyszeć o Jezusie i jego miłości, objawiającej się poświęceniem dla zbawienia ludzkości. Rodzimowiercy raczej o Jezusie i zbawieniu opowiadać nie będą. Zważywszy na pogańską wiarę ( nie mówię jednak iż każdy poganin w nią wierzy ) w reinkarnację też raczej odpada motyw "chęci kupienia miejsca w raju" ( bo i ta zakłada powrót do świata żywych w kolejnym wcieleniu ). Opowieści będą odmienne. Także w obrębie jednej religii.
No chyba że rozmówca ma na myśli coś bardziej abstrakcyjnego czy ogólnego.
Jeśli tak to jestem ciekaw co to jest. Czy można się dowiedzieć ewentualnie o co chodzi?
Pisanie imion bogów z małej litery to bardziej brak szacunku dla zasad ortografii niż imion i tego co reprezentują. No chyba że imiona ludzi których współrozmówca nie szanuje też pisze z małej litery.
Czy może to próba wyśmiania ich wyznawców? W sumie sporo analogicznych tak stylistycznie, treściowo i ortograficznie wypowiedzi mozna poczytać na, że tak powiem, "forach okołochrześcijańskich".
slowianin, wszystko pokręciłeś, to nie z Adamo0 miałeś dyskutować ale z łakiem, stawiam piontke z minuzem
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum