FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Jonathan Littell
Autor Wiadomość
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4469
Skąd: fnord
Wysłany: 2013-06-20, 19:17   Jonathan Littell

Jonathan Littell (ur. 10 października 1967 w Nowym Jorku) – pisarz amerykański. Od 3 roku życia mieszkał i kształcił się we Francji. Obecnie mieszka w Barcelonie. Jest absolwentem Uniwersytetu Yale. Urodził się w Nowym Jorku w żydowskiej rodzinie. Jego przodkowie o nazwisku Lidsky[1] opuścili Polskę w końcu XIX wieku, po pogromach po zamachu na cara Aleksandra II. Jego ojcem jest pisarz Robert Littell, autor powieści szpiegowskich.

W latach 1994–2001 pracował w międzynarodowej organizacji humanitarnej Action Internationale Contre la Faim.

Littel opublikował we Francji w 2006 Les Bienveillantes (Gallimard), wyd. polskie: Łaskawe, WL, Kraków 2008. Powieść opowiada historię-wspomnienia służącego na froncie wschodnim II wojny światowej fikcyjnego oficera SS Maximiliana Aue. Les Bienveillantes cieszyła się dużą popularnością – w ciągu pierwszych 6 tygodni sprzedało się ok. 280 tys. egzemplarzy.

Książka zdobyła najbardziej prestiżową francuską nagrodę literacką – Nagrodę Goncourtów (za rok 2006) oraz wiele innych francuskich wyróżnień, m.in. nagrodę Akademii Francuskiej. Chociaż oceny krytyków nie zawsze były jednoznaczne, o czym świadczyć może nagroda Bad Sex in Fiction Award z 2009 r.

Jego wcześniej opublikowane prace to powieść cyberpunkowa Bad Voltage (1989, wydawca Signet Books) i raport wywiadowczy na temat organów bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.

Lista prac:

1989 - Bad Voltage
2006 - Les Bienveillantes (wyd. polskie Łaskawe, Wydawnictwo Literackie 2008)
2006 - The Security Organs of the Russian Federation. A Brief History 1991-2004
2008 - Le Sec et L'Humide (wyd. polskie Suche i wilgotne, Wydawnictwo Literackie 2009)
2008 - Études
2008 - Georgisches Reisetagebuch
2009 - Récit sur Rien
2009 - Tchétchénie, An III (wyd. polskie Czeczenia. Rok III, Wydawnictwo Literackie 2011)
2010 - En Pièces
2011 - Triptyque Bacon
2011 - The Invisible Enemy
2012 - Carnets de Homs (wyd. polskie Zapiski z Homs, Wydawnictwo Literackie 2013



Jander zaczniesz o "Łaskawych"?
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2013-07-07, 20:50   

Tja, chociaż przydałaby się ponowna lektura.
"Łaskawe" to powieść totalna, a nawet totalitarna. Autor nie bierze jeńców i jeśli ktoś mdleje na widok krwi, to o sposobie chowania żydów na sardynki też niech nie czyta. Książka rozkręca się powoli i w gruncie rzeczy przez kilkaset stron niewiele jest fabuły, a sporo opisów brnięcia na wschód przez SS, relacji między SS a Wehrmachtem i innych popisów wiedzy autora. Później, tak od Stalingradu (spojler - Niemcy przegrywają)robi się nieco surrealistycznie i wreszcie pojawia się jakaś fabuła oraz głębsze wejście w głowę bohatera, na granicy psychoanalizy.
O ile bohater jest fikcyjny, to większość rzeczy dookoła niego jest realna, autor po spędzeniu wielu lat nad różnymi dziennikami, kronikami etc. dzieli się niebywałą wiedzą.
Najdziwniejsze, że po przeczytaniu ponad tysiąca stron o hekatombie, miałem ochotę na kolejny tysiąc i dalsze losy bohatera.
Chyba mój ulubiony moment to ucieczka z Polski i spotkanie bandy dzieciaków.
Jeśli ktoś jest fascynatem, jak ja, to polecam "Suche i wilgotne" analizujące dzienniki Léona Degrelle, pierwowzoru Maxa Auego.
Ł napisał/a:
nagroda Bad Sex in Fiction Award z 2009 r.

Ciekawe czy poszło o seks z drzewem... //mysli
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4469
Skąd: fnord
Wysłany: 2013-07-10, 18:29   

Jander napisał/a:

"Łaskawe" to powieść totalna, a nawet totalitarna.

Za te sformułowanie uracz sobie gardło koniakiem, a nawet koniem.

Cytat:
wreszcie pojawia się jakaś fabuła oraz głębsze wejście w głowę bohatera, na granicy psychoanalizy.

To znaczy jeśli przez fabułę rozumiemy rodzinne sprawy bohatera to owszem, chociaż... liczyłem na rozwinięcie wątku bliźniaczego. A w tym wątku obstawiałem niemal pewną rozmowę z Dr Menegele, znawcą tematu. I nie było.

Jander napisał/a:
Najdziwniejsze, że po przeczytaniu ponad tysiąca stron o hekatombie, miałem ochotę na kolejny tysiąc i dalsze losy bohatera.

Egzekli.

Jander napisał/a:

Ł napisał/a:
nagroda Bad Sex in Fiction Award z 2009 r.

Ciekawe czy poszło o seks z drzewem... //mysli

To nie była czarno-biała sytuacja. Brzoza zachowywała się prowokacyjnie.



Ok a teraz nelson interpretacyjny - jak rozumiesz tytuł powieści w kontekście jej ostatniego zdania? Co/kto jest łaskawe, ale czym były łaskawe?
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2013-07-10, 18:37   

Cholera, mam świeżo wypożyczone Łaskawe na półce, chyba powinienem omijać ten wątek --_- . Warto czytać, powiadacie? //mysli .
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
Młodzik 


Posty: 1367
Skąd: Heidelberg/Ladenburg
Wysłany: 2013-07-10, 18:48   

No ja przeczytałem caaaałą pierwszą stronę i gdyby nie zdrowy rozsądek, to czytałbym do czasu, aż Empik by zamknęli. Znaczy - na pewno jest dobrze napisane.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2013-07-10, 19:13   

Stary Ork napisał/a:
Cholera, mam świeżo wypożyczone Łaskawe na półce, chyba powinienem omijać ten wątek --_- . Warto czytać, powiadacie? //mysli .

To jest pod koniec.
Wcześniej czeka cię piękna proza :) Momentami trudna do wytrzymania fabuła, ale pociągająco piękna - jak impresje a la Proust, z ukraińskiego lasu, w czasie kiedy trzaskają karabiny esesmanów mordujących ludzi i małe zabłąkane dziecko... Mój ulubiony fragment z tej powieści.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4469
Skąd: fnord
Wysłany: 2013-07-10, 19:19   

Stary Ork napisał/a:
Cholera, mam świeżo wypożyczone Łaskawe na półce, chyba powinienem omijać ten wątek --_- . Warto czytać, powiadacie? //mysli .

Na rozruszek masz jeden z moich ulubionych cytatów z tej książki:

"motywacje były różne i nawet Eichmannowi, jestem przekonany, było w gruncie rzeczy obojętne, czy Żydów zabijamy, czy nie, jedyne co się dla niego liczyło to chęc pokazania, na co go stać, dowartościowanie się oraz wykorzystanie nabytych umiejetności - resztę miał w dupie, zarówno przemysł, jak i komory gazowe, jedyne czego nie miał w dupie, to strach, że ktoś ma w dupie jego"
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2013-07-10, 19:23   

Ł napisał/a:




"motywacje były różne i nawet Eichmannowi, jestem przekonany, było w gruncie rzeczy obojętne, czy Żydów zabijamy, czy nie, jedyne co się dla niego liczyło to chęc pokazania, na co go stać, dowartościowanie się oraz wykorzystanie nabytych umiejetności - resztę miał w dupie, zarówno przemysł, jak i komory gazowe, jedyne czego nie miał w dupie, to strach, że ktoś ma w dupie jego"


Kupuję. Tylko najpierw wydłużę sobie dobę do 72 godzin //mysli .
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2013-07-10, 19:43   

O, znalazłem, ze strony 118 - 119:
Wracałem ciągle na nowo i za którymś razem, tuż nad zbiorową mogiłą, dziewczynka, najwyżej czteroletnia, złapała mnie delikatnie za rękę. Chciałem ją wyrwać, wówczas chwyciła mocniej. Obok nas rozstrzeliwano Żydów. "De mama?", spytałem po ukraińsku. Pokazała palcem rów. Pogłaskałem ją po włosach. Staliśmy tak kilka minut. Miałem zawroty głowy, chciało mi się płakać. "Chodź ze mną, powiedziałem po niemiecku, nie bój się, chodź". Ruszyłem w stronę wykopu; stała jak wmurowana, chwyciła mnie mocniej za rękę i ruszyła za mną. Podniosłem ją i podałem jednemu z Waffen-SS; "Bądź dla niej dobry", poprosiłem, zupełnie bez sensu. Poczułem, jak ogarnia mnie szalona wściekłość, ale nie chciałem już zajmować się ani małą, ani żołnierzem. Zszedł na dno rowu z dziewczynką na rękach, a ja odwróciłem się szybko i wbiegłem do lasu. Był to rozległy i jasny las sosnowy, rzadki, skąpany w delikatnym świetle. Za mną trzaskały kolejne salwy. Gdy byłem mały, często bawiłem się w takich lasach, w okolicach Kilonii, gdzie zamieszkałem po wojnie; prawdę mówiąc, dziwaczne to były zabawy. Na urodziny ojciec dał mi komplet tomów Tarzana amerykańskiego pisarza E.R. Burroughsa, czytałem je z wszystkie z pasją po kilka razy, przy stole, w toalecie, w nocy przy latarce, a w lesie, tak jak bohater, rozbierałem się do naga i biegałem między drzewami, pośród wielkich paproci, kładłem się na ściółce z suchych igieł sosnowych, z rozkoszą poddając się delikatnym ukłuciom, kucałem za jakimś krzakiem albo zwalonym pniem, gdzieś przy drodze, i szpiegowałem tych, którzy spacerowali, innych, ludzkie istoty. Nie były to zabawy jawnie erotyczne, byłem na to zbyt młody, prawdopodobnie nawet mi jeszcze nie stawał, lecz dla mnie las stanowił jedną wielką strefę erogenną, wielką skórę, równie wrażliwą jak moja naga dziecięca skóra, smagana chłodem."
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4469
Skąd: fnord
Wysłany: 2013-07-10, 19:53   

Tak, a wątek twórczości E.R. Burroughsa jest później rozwijany jak Aue pisze Himmlerowi ekspertyzę rasową opartą o "Księżniczkę Marsa"...
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2013-07-12, 10:30   

Ł napisał/a:
Ok a teraz nelson interpretacyjny - jak rozumiesz tytuł powieści w kontekście jej ostatniego zdania? Co/kto jest łaskawe, ale czym były łaskawe?

Idąc tropem mitologicznym, Max zostaje uniewinniony i ścigające go Erynie stają się Łaskawymi, które pozwolą mu dożyć spokojnej starości, opiekując się nim jak Czarna Mamba Kostkiem w "Morfinie" (zabicie wiadomej-osoby na końcu wydaje się być takim podszeptem). Ale to taki trochę banalizm interpretacyjny, mam nadzieję, że masz coś lepszego.
Ł napisał/a:
liczyłem na rozwinięcie wątku bliźniaczego.

Ale to było dość jasne i nie widzę powodu, żeby go rozwijać. A Mengele to już byłby overkill, przy ilości nazistów jacy się pojawiają.
Aha, i jeszcze jedno - chciałbym zobaczyć serial na podstawie "Łaskawych". :mrgreen:
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4469
Skąd: fnord
Wysłany: 2013-07-14, 10:41   

Jander napisał/a:

Idąc tropem mitologicznym, Max zostaje uniewinniony i ścigające go Erynie stają się Łaskawymi, które pozwolą mu dożyć spokojnej starości, opiekując się nim jak Czarna Mamba Kostkiem w "Morfinie" (zabicie wiadomej-osoby na końcu wydaje się być takim podszeptem). Ale to taki trochę banalizm interpretacyjny, mam nadzieję, że masz coś lepszego.

Właśnie nie mam, i to co napisałeś wydaje mi się do przyjęcia i pokrywa się z moim odbiorem w większej częsci. Oczywiście to jak sam widzisz trochę zalatuje banałem, więc mam niedosyt i wydaje mi się że należałoby pogrzebać trochę głębiej. Coś mi się roi ale a z tym co mi się roi zaczekam do do powtórnej lektury. Zresztą chyba nie całej książki ale tych halunowych fragmentów gdzie występują ciemne postacie etc.


Jander napisał/a:

Ale to było dość jasne i nie widzę powodu, żeby go rozwijać. A Mengele to już byłby overkill, przy ilości nazistów jacy się pojawiają.

Nie no, wątek bliźniaczy występuje na kilku płaszczyznach i liczyłem na jakieś mocniejsze zazębienie tych płaszczyzn, zarówno fabularne jak i osadzenie w kontekście (pseudo)nauki nazistowskiej. Przede wszyskim Max i jego siostra, ich relacja w kontekście psychologicznym i seksualnym to jest jasno wytłumaczone. Ale już wątek jej dzieci nie (w domyśle to dzieci Auego, być może odziedziczył jakieś mordercze skłonności?) .Zwróć uwagę że np tragikomiczny i irracjonalny wątek pary policjantów ścigających Aue nawet w ostatnich dniach III Rzeszy też zahacza o jakiś strach przed bliźniaczymi parami.

Ja widzę piękne koła zębate ale one się nie zazębiają.
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2013-07-14, 22:23   

Ł napisał/a:
Oczywiście to jak sam widzisz trochę zalatuje banałem, więc mam niedosyt i wydaje mi się że należałoby pogrzebać trochę głębiej.

Czytałeś bez magicznego ołówka? Wydaje mi się, że w kwestiach interpretacyjnych Littell pozostawia sporo niedopowiedzeń i porządna interpretacja wymaga daleko idącego wnioskowania i/lub interpretacji profesjonalnej, tj. przez pryzmat różnych nauk (inaczej do książki podejdzie psycholog, psychiatra czy Żiżek) bądź paranauk (trzecie oko?). Typu wytłumacz starego żyda, którego egzekucją zajmował się Aue. I Kabała i psychiatria powie coś ciekawego na ten temat.
Ł napisał/a:
Coś mi się roi ale a z tym co mi się roi zaczekam do do powtórnej lektury.

Dawaj, nie cykaj, cho na solo. :freak:
Ł napisał/a:
Zwróć uwagę że np tragikomiczny i irracjonalny wątek pary policjantów ścigających Aue nawet w ostatnich dniach III Rzeszy też zahacza o jakiś strach przed bliźniaczymi parami.

Oni mi najbardziej przypominali Erynie, upartą sprawiedliwość niezależną od otaczającej rzeczywistości (upadek Berlina im zwisał, bo nie należeli do tego świata). Co prawda było ich dwóch, a nie trzech i byli rodzaju męskiego, ale to jest drobna różnica.
Ł napisał/a:
(w domyśle to dzieci Auego, być może odziedziczył jakieś mordercze skłonności?

Sugerujesz, że to one zabiły?
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2013-09-08, 20:05   

"Łaskawe" to jest prawdziwa czytelnicza próba. I nie mówię tu o objętości, czy scenach mordów czy seksu (rozdział Aria to jedna z bardziej pokręconych rzeczy jakie czytałem i nie do końca wiem jakie jest jej znaczenie w odniesieniu do całości). Chodzi o odkrycie tego jaki był zamysł Littela. Bo to, że można tą książkę traktować tylko jako powieść historyczną jest jasne, tylko, że wg mnie takie podejście ją zubaża.
Wysuńmy tezę: „Jeśli człowiek nie jest zwyrodnialcem to po wzięciu czynnego udziału w ludobójstwie na skalę taką jak robili to naziści, wyrzuty sumienia i poczucie winy powinno go dręczyć do końca życia”. Każdy z nas pewnie przyzna rację (może prawie każdy), że jest to zdanie prawdziwe. „Łaskawe” Littela to próba (czy udana czy nie to jest kwestia do dyskusji) obalenia tej tezy. U Littela nie istnieje coś takiego jak Zło Absolutne. Ba, nie istnieje żaden absolut, nie ma żadnego początku układu współrzędnych na którym moglibyśmy zmierzyć moralność uczynków. To, że Aue jest w tym miejscu akurat gdzie jest, że zabija Ukraińców w Babim Jarze to przypadek, równie dobrze mógłby to być jego sąsiad, przykładny ojciec i głowa rodziny. Aue miał po prostu mniej szczęścia. Jest w książce pewien fragment, który szczególnie zapadł mi w pamięć:
„Wszystkie czyny popełniłem w imię pewnych racji — dobrych czy złych, tego nie wiem, ale zawsze były to racje ludzkie. Ci, którzy zabijają, są ludźmi, podobnie jak ci, którzy są zabijani — to jest w tym wszystkim najgorsze. Nigdy nie będziecie mogli powiedzieć: nie zabiję, to niemożliwe; jedyne, co możecie powiedzieć, to: mam nadzieję nie zabijać. Ja też miałem taką nadzieję, chciałem wieść życie dobre i pożyteczne, być jednym z wielu, równy innym ludziom, ja też chciałem dołożyć cegiełkę do wspólnego dzieła. Ale te nadzieje zostały pogrzebane. Posłużono się moją naiwnością do stworzenia czegoś innego, co okazało się złe i chore, przekroczyłem ciemne wiry — całe to zło stało się częścią mojego życia, i niczego już nie da się naprawić, nigdy. Słowa też już nie przydają się do niczego, nikną, wsiąkają jak woda w piasek, a piasek wypełnia mi usta. Żyję, robię, co mogę, tak samo jak wszyscy, jestem człowiekiem jak inni, jestem człowiekiem jak wy. Zacznijmy więc, skoro mówię, że jestem taki jak wy!”

Czyli tak naprawdę zbrodniarzem może być każdy, nawet jeśli powtarza sobie usilnie, że nigdy w życiu nie skrzywdzi człowieka. Wszystko zależy od sytuacji w jakiej człowiek się znajduje. U Littela relatywizacja pojęć zła i dobra jest tak wielka, rozczłonkowanie odpowiedzialności za ludobójstwo tak totalne, że tak naprawdę poczucie winy i wyrzuty sumienia nie mają racji bytu. Skoro tak, to może właśnie tym są Erynie ścigające Auego – wyrzutami sumienia. A gdy się samousprawiedliwimy – stają się dla nas łaskawe?

Książkę właśnie przeczytałem (od razu siadłem do niej ze swoją wersją magicznego ołówka, stąd cytat) i na gorąco piszę, żeby to czego jestem pewien w swoim odbiorze zasygnalizować. Wiele rzeczy mi się jednak rozjeżdża cały czas. Nie mogę porządnie zinterpretować „jazdy stalingradzkiej” – kim jest Sardine, co symolizuje? Kim jest karzeł grający w nardy? Jaką rolę w książce pełni perwersja Auego i jej kulminacja w rozdziale „Aria”?. Co oznacza wizja Hitlera ubranego w szaty rabina?
Wiem na pewno, że wrócę do niej, na razie spróbuję wyciągnąć z niej więcej wracając do wybranych fragmentów. A powieść – wielka.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Żuławski


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 13