Już trzeci dzień budzę się w przedziale 7-9 sama z siebie Przypuszczam, że jestem chora, bo to wybitnie nienormalne.
A swoją drogą, mogłoby się utrzymać jeszcze przez trzy dni, bo wtedy akurat mam zajęcia w porannych godzinach. xD
No to ja budzik mam nastawiony na 6:20 i sam z siebie budzę się o 6:15. Nie wiem, chyba jakiś mechanizm obronny przed szokiem budzikowym (mam nastawione SOAD w komórce ) Za to w weekendy śpię teraz maksymalnie do siódmej, chyba że zabaluję lub się zasiedzę, a to się ostatnimi czasy rzadko zdarza.
Ja mam też nastawiony na 6:20, ale jak wstanę o 6:50 to jest sukces I bardzo rzadko mi się zdarza, że się obudzę przed budzikiem. O wiele częstsza jest sytuacja kiedy go w ogóle nie usłyszę albo wyłączę jak jeszcze de facto śpię - i w związku z tym tego nie pamiętam xD
Co ja poradzę, że ja tak lubię spać
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Hmmm... czy ten skrót oznaczający towarzyszkę życiową/towarzysza życiowego nie został czasem zaczerpnięty z żeńskiego forum wizaż.pl? Tak tylko pytam. Bo po wgooglowaniu "tż" właśnie to wyskakuje.
http://www.google.pl/sear...le&lr=&aq=f&oq=
Dhuaine napisał/a:
Już trzeci dzień budzę się w przedziale 7-9 sama z siebie
To i tak masz lepiej niż ja, który już od dłuższego czasu najczęściej budzi się sam z siebie w przedziale 3-4, a potem z trudem zasypiam z powrotem. Może to się wzięło po części stąd, że dwa dni w tygodniu muszę wstawać ok. 5:30 (i na tą godzinę mam nastawiony budzik), żeby wyjść o 6:20 zdążyć na PKS na 6:40 (bo odjęli PKS o 6:55, czego im nie mogę wybaczyć). Czasem mi się udaje obudzić pięć minut przed zadzwonieniem budzika - chyba tak jak Spell mam jakiś mechanizm obronny przed szokiem budzikowym. A może mam jakąś zdolność budzenia się o tej porze, o jakiej postanowię się obudzić przed zaśnięciem.
W weekendy najczęściej budzę się w przedziale 6-7, po czym po skorzystaniu z WC najczęściej zasypiam znowu i śpię do 9 - 9:30.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Jestem niestety sowa... Dzien zaczyna się dla mnie w godzinach popołudniowych, konczy ok. 4-5 nad ranem. Niestety tak się żyć nie da. Co ja bym dała aby być skowronkiem. Jakiś czas temu odwiedziłam moja kochana babcie, do łóżka kładłam się o 22, czytałam do 24, wstawałam ok. 8 rano. Tak przez cały tydzien, nawet tego ostatniego dnia, wstajać o 8, niby osiem godzin przespane, czyli powinnam czuć się super, byłam średnio przytomna Chciałabym wstawać sama z siebie, najpóźniej, o 9, czuć się wyspana, mieć cały dzień przed soba.
Na moje oko, tylko ludzie mający dużo wolnego czasu mogą sobie pozwolić na bycie sową.
Właśnie kiedy miałem go zdecydowanie zbyt wiele, wtedy chodziłem spać nad ranem, a wstawałem poznym popołudniem.
W momencie kiedy doszło więcej obowiązków nie mogę sobie pozwolić na chodzenie spać później niż o 24.
Z prostego powodu, nie mógłbym sprawnie funkcjonować po 3 czy 4 godzinach snu, to zdecydowanie zbyt mało, moim zdaniem niezależnie od organizmu.
O pewnego rodzaju preferencjach można mówić kiedy wchodzą w gre przedziały od 6 wzwyż.
Jeżeli nie mam wcześniej zajęć, przeważnie wstaje przed 9-10.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Hmmm... czy ten skrót oznaczający towarzyszkę życiową/towarzysza życiowego nie został czasem zaczerpnięty z żeńskiego forum wizaż.pl? Tak tylko pytam. Bo po wgooglowaniu "tż" właśnie to wyskakuje.
To teraz żeś mnie zagiął i wyjdzie, że jestem stałym użytkownikiem jakiegoś żeńskiego forum Na poważnie, to nawet nie wiedziałem że takie forum istnieje. Formę skrótową TŻ używa moja kumpela i jakoś tak od niej załapałem.
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
TŻ jest popularnym skrótem, używanym na całej masie forów.
Jaskier napisał/a:
Na moje oko, tylko ludzie mający dużo wolnego czasu mogą sobie pozwolić na bycie sową.
Tylko że tu nie chodzi o pozwolenie sobie. Są ludzie, którzy naprawdę lepiej funkcjonują wieczora, a inni są całkiem przytomni i w znakomitym samopoczuciu od rana.
Ja tam jestem skowronkiem. Nie to, żebym wstawała o świcie, ale w wolny dzień wystarcza mi tak koło 8. Chyba że bardzo późno pójdę spać, ale spanie do południa? Niee... nie dość, że szkoda mi dnia, to jeszcze jest on całkiem rozbity, przez większość czasu snuję się i nie wiem, co ze sobą zrobić.
A jeśli chodzi o ilość snu, to najlepiej się czuję po 9 godzinach, tylko jakoś rzadko mi się zdarza tyle spać, z reguły jest to 7-7,5 godziny.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Są ludzie, którzy naprawdę lepiej funkcjonują wieczora
Może są chorzy?
Albo mają rozregulowany zegar wewnętrzny.
Podobno ludzki organizm(a szczególnie mózg) jest najbardziej wydajny wbrew pozorom rano, między godziną 9-12, takie uwarunkowanie biologiczne.
Ważne egzaminy, rozmowy itp zazwyczaj odbywają się mniej wiecej, właśnie w tym przedziale czasowym.
Na co chorzy?
A zegar wewnętrzny, skoro to zegar, można przestawić.
Lepiej funkcjonuję późną nocą, a wstaję zwykle o tej samej godzinie (w dzień wolny). Nawet jak pójdę spać o północy to śpię do 11, bo rano zwyczajnie mi się nie chce wstawać.
Nie wiem na co, ale to nie do końca naturalne, jeżeli ktoś regularnie kładzie się spać nad ranem i śpi do popołudnia, tylko dlatego że lepiej funkcjonuje wieczorem.
Może jakiś zespół wesołego wampira albo światłowstręt, uzależnienie.
Jaskrze, ale zobacz, są np. ludzie, którzy znacznie lepiej przyswajają wiedzę wieczorami/nocami, a inni wolą pouczyć się rano. Tak już po prostu mają. Przyzwyczajenie można zmienić (np. chodzenie do pracy na normalną, poranną godzinę), ale czy zmieni im się samopoczucie i otwartość umysłu? Wątpię.
Czy to jest naturalne czy nie? Może kiedyś było, gdy ludzie funkcjonowali od świtu do zmierzchu, zgodnie z naturą, ale teraz cywilizacja nam trochę przeszkadza (a u niektórych wyzwoliła cechy 'nocnego marka').
Jaskier napisał/a:
Ważne egzaminy, rozmowy itp zazwyczaj odbywają się mniej wiecej, właśnie w tym przedziale czasowym.
Wcale nie jest powiedziane, że to jest dobrze dla wszystkich.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Nie wiem z czego wynikają tego typu preferencje, może tacy ludzie którzy wola funkcjonować w nocy, powinni utworzyć jakąś zrzeszoną organizację nocnych marków.
Podczas lata proponuje im emigrować na biegun południowy, a w zimie na północny.
Nie chce kwestionować tego co jest dla kogo dobre, a co nie. Niech każdy sam o tym decyduje, jednak nie możesz zaprzeczyć że osoby które żyją w ten sposób zazwyczaj mają więcej wolnego czasu, mniej obowiązków. To takie troche beztroskie zycie.
Oczywiste jest że w nocy życie publiczne praktycznie nie funkcjonuje, co za tym idzie nie jestesmy w stanie niczego załawić.
Śpiąc do późnych godzin popołudniowych czas który można konstruktywnie(wedle preferencji) wykorzystać jest bardziej ograniczony.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
To takie troche beztroskie zycie.
Oczywiste jest że w nocy życie publiczne praktycznie nie funkcjonuje, co za tym idzie nie jestesmy w stanie niczego załatwić.
W Polsce? Owszem. W wielkich zachodnioeuropejskich lub amerykańskich (Azjatyckich pewnie też) miastach w nocy ponoć masz nawet otwarte niektóre urzędy. U nas praktycznie nie istnieje dosłowny termin "życie nocne".
Śpiąc do późnych godzin popołudniowych czas który można konstruktywnie(wedle preferencji) wykorzystać jest bardziej ograniczony.
Często do godziny 18 nie robię nic sensownego, dopiero potem zaczynam się budzić do czegoś konstruktywnego. A taka wena literacka zawsze mi się pojawia po północy. Nawet obiad gotuję wieczorem, wcześniej mogę najwyżej napić się piwa, gdy jest gorąco (a w moim pokoju od rana do wieczora jest sauna).
Nie chce kwestionować tego co jest dla kogo dobre, a co nie. Niech każdy sam o tym decyduje, jednak nie możesz zaprzeczyć że osoby które żyją w ten sposób zazwyczaj mają więcej wolnego czasu, mniej obowiązków. To takie troche beztroskie zycie.
Chyba nie rozumiesz do końca. Oni by chcieli tak funkcjonować, ale nie zawsze mogą. Ktoś wolałby pospać do południa, czy dłużej, ale nie może, bo praca, obowiązki itp. I funkcjonuje niezgodnie ze swoim rytmem dobowym. A jak ma wolne, to znowu się przestawia.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Akurat w tym konkretnym przypadku miałem na mysli wyłacznie nasz kraj.
Jander napisał/a:
Często do godziny 18 nie robię nic sensownego
To się nazywa lenistwo
Elektra napisał/a:
Oni by chcieli tak funkcjonować, ale nie zawsze mogą.
Ojoj, jacy to oni biedni.
Przecież każdy ma wolną wolę. Zawsze jesli chca moga funkcjonować w ten sposób, tylko jakie będą tego konsekwencje, i własnie o to mi chodzi.
Sprecyzujmy- ludzie którzy regularnie żyją w stylu nocnych marków, mają albo nawet w zasadzie muszą mieć więcej wolnego czasu i mniej obowiązków.
Owszem, wyłącznie z lenistwa nie posiadam pucharu Strong Mana, nie wygrałem w szachy z Kasparowem, nie założyłem własnej restauracji, a i nie byłem nawet na Mount Everest, ani Biegunie Północnym. Zapomniałem wspomnieć o rozwinięciu teorii kwantowych i wynalezieniu leku na raka. Czysty leń ze mnie.
Czyli jak powiedzmy pracuję na trzecią zmianę, to jestem leniem?
Ja też tak mam, że najaktywniejszy jestem gdzieś miedzy godziną 18.00-23.00. Nawet jak teraz pracuję, a z domu wychodzę powiedzmy w okolicach 7.00. Wracam w okolicach 16:30 a we wtorki jestem jeszcze później (z wyjątkiem dzisiejszego) bo do domu docieram o 21:30 Moja magisterka została napisana w godzinach 18.00-23.00
Jaskier napisał/a:
Ojoj, jacy to oni biedni.
Przecież każdy ma wolną wolę. Zawsze jesli chca moga funkcjonować w ten sposób, tylko jakie będą tego konsekwencje, i własnie o to mi chodzi.
Chodzi tu o naturalne predyspozycje i albo ktoś się dostosuje, albo nie. Ci co nie potrafią się dostosować, a mają szczęście to albo są wolnymi strzelcami, albo szefami
Pewnie, że biedni. Ale na szczęście jest taki wynalazek jak kawa czy drzemki w ciągu dnia i można szaleć do późnych godzin nocnych. Dla mnie nienormalne jest chodzenie spać koło godziny 22, jak dzień dopiero na dobre zdążył się rozkręcić
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Ale na szczęście jest taki wynalazek jak kawa czy drzemki w ciągu dnia i można szaleć do późnych godzin nocnych. Dla mnie nienormalne jest chodzenie spać koło godziny 22, jak dzień dopiero na dobre zdążył się rozkręcić
O, dokładnie mam tak samo. Jeśli muszę wstać o 4.50, by zdążyć do pracy na 6.00 - to pierwsze co robię po dotarciu do pracy, to piję kawę. Po powrocie z pracy zjadam obiadek i kładę się na 3-4 h drzemkę. Później bez problemu funkcjonuję do godziny 2.00, o której niestety muszę się położyć, żeby następnego dnia wstać o tej 4.50. O ileż piękniejsze są tygodnie gdy pracuję na drugą zmianę
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Zabawna rzecz. Tydzień na L4, gdzie musiałem wstać za dwie ósma by wypić antybiotyk. I teraz tak jakoś ciężko mi się wstaje o tej 6.20. By się oszukać przestawiłem budzik na 6:25, zawsze po kibelku, prysznicu i ubraniu się mam te 15 minut rezerwy. To je zredukowałem do 10 i zdążę jeszcze coś ciepłego wypić przed drogą.
Asuryan napisał/a:
O ileż piękniejsze są tygodnie gdy pracuję na drugą zmianę
Szczerze? Bardzo odpowiada mi tryb 8.00-16.00. Boję się co będzie jeżeli przejdę całkowicie na uczelnię i będę miał rozbabrany cały tydzień. Nic, zobaczymy. Chwilowo wtorków nienawidzę, bo wracam do domu o 22.00 (od 7 rano )
Ja mam czas pracy "normowany wymiarem zadań", więc formalnie tylko siedzę w pracy do 15.00 lub 16.00, potem i tak muszę dopracować w domu. Dlatego, aby nie popaść w jakąś chaotyczną rozlazłość po faszystowsku organizuję sobie czas i tego się twardo trzymam, bo inaczej nie miałbym na nic czasu. O forum nie wspominając. Wstaję o 6.30 po około 7 godzinach snu (minimum, które jest niezbędne dla mojego mózgu). Ale zauważyłem ostatnio, że mój organizm jest już tak wyćwiczony, że budzi się bez budzika. Zastanawiam się, czy nie przesunąć sobie trochę granicy na 6.15.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
O forum nie wspominając. Wstaję o 6.30 po około 7 godzinach snu (minimum, które jest niezbędne dla mojego mózgu). Ale zauważyłem ostatnio, że mój organizm jest już tak wyćwiczony, że budzi się bez budzika. Zastanawiam się, czy nie przesunąć sobie trochę granicy na 6.15.
Przed tym tygodniowym L4 tak miałem. Budziłem się 5 minut przed alarmem, widocznie mój organizm musi wrócić do normy
Romulus napisał/a:
a mam czas pracy "normowany wymiarem zadań", więc formalnie tylko siedzę w pracy do 15.00 lub 16.00, potem i tak muszę dopracować w domu. Dlatego, aby nie popaść w jakąś chaotyczną rozlazłość po faszystowsku organizuję sobie czas i tego się twardo trzymam
U mnie bywa kiepsko z organizacją czasu. Często jak muszę coś napisać lub przygotować, to zostawiam to na ostatnią chwilę. Oj, czasem boli
zauważyłem ostatnio, że mój organizm jest już tak wyćwiczony, że budzi się bez budzika.
Też tak mam i to od niepamiętnych czasów. Już jak dojeżdżałem do szkoły średniej, to budziłem się parę minut przed przeraźliwie dzwoniącym budzikiem. Zostało mi to i na czas studiów i teraz, kiedy pracuję zawodowo.
Romulus napisał/a:
Zastanawiam się, czy nie przesunąć sobie trochę granicy na 6.15.
Dobry pomysł, tylko nie licz na natychmiastowe efekty. Może się okazać, że jeszcze przez tydzień, może dwa, będziesz się budził według "starego rozkładu jazdy"
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
A ja powoli wracam do mojego porządnego, dawnego, studenckiego trybu życia. Wszystko dzięki wypracowywanej pozycji w kancelarii (coś tam się przebąkuje o wspólniku itd ) więc ćwiczę wszystkich których mogę (tylko sędziów nie mogę, oni mnie nie rozumieją i walą rozprawy rano) i zajeżdżam do roboty na 10, a planuję na 11, ale to za pół roku może się uda bezboleśnie zrobić.
Dzięki temu mogę rano poleniuchować w łóżku, a nawet jak wstanę to nie muszę pędzić do roboty i odzyskuję formę, dzięki czemu po pierwsze zaczynam przysiadywać w nocy (co mi ogromnie odpowiada) a po drugie mogę mniej sypiać, każde urwane 15 minut po 7 rano powoduje że mogę z godzinę dłużej w nocy posiedzieć. Nie wiem jak to działa, ale działa.
Znów chodzę spać między 3 a 4 w nocy i nie jestem zaspany rano ani nie padam na pysk wieczorem.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum