"Thor" czy "Kapitan Ameryka" prezentują podobny poziom co inne filmy Marvela, więc ciężko nazwać je porażką.
Natomiast "Mroczny Rycerz powstaje" jest mocno poniżej poziomu, do którego przyzwyczaił widzów Nolan, stąd spokojnie można go nazwać porażką.
Nie widziałem ani Thora, ani Kapitana Ameryki. Z trzecim Batmanem nie mogłem się jednak w ogóle zsynchronizować. Niemal wszystko wydawało się takie nijakie, emocje takie sztuczne, patos, kiepskie sceny walki, zero klimatu... Nawet kocica ledwo mnie wzruszyła, a głos Bane'a tylko śmieszył.
A wątpię, żeby to była moja wina. Nadal lubię obejrzeć sobie dobrą bajkę.
emocje takie sztuczne, patos, kiepskie sceny walki, zero klimatu... Nawet kocica ledwo mnie wzruszyła
1) Alfred naprawdę był wzruszony
2) Mój patosometr nie stwierdził przekroczenia dopuszczalnej normy. A może to jest potasometr?
3) Jak dla mnie te kiepskie sceny walki były niekiepskie, bo nie były specjalnie przebajerowane. Batman napierdalał z sierpa i z dyni i wychodziło bardzo naturalnie.
By nie było, IMO najlepsza scena walki w historii kinematografii:
No właśnie aktora nie poznałem, bo jego gra aktorska mnie nie przekonała. Ani w ogóle cały ten wątek z opuszczeniem Wayne'a.
Cytat:
2) Mój patosometr nie stwierdził przekroczenia dopuszczalnej normy. A może to jest potasometr?
Może w całym filmie, jak uśrednić, to nie. Ale miejscami było mi mdło.
Szczególnie wszystkie sceny w studni i te głupie jęki puszczane z taśmy.
O scenach typu szarża policjantów nie wspominając. Sztuczna, jak szczęka mojej prababci.
Cytat:
3) Jak dla mnie te kiepskie sceny walki były niekiepskie, bo nie były specjalnie przebajerowane. Batman napierdalał z sierpa i z dyni i wychodziło bardzo naturalnie.
4) Faktycznie za mało Gotham w Gotham. Tu się zgodzę.
Sceny walki były nudne. Wcale nie potrzebowałbym wymyślnych, przerysowanych sekwencji, wygibasów i matrixów, ale można było spokojnie dorobić im klimat światłem i pracą kamery. To, że było mniej Gothamsko, to jeszcze minimalnie usprawiedliwione, bo po tym całym Dent Act, przestępczość zmalała, nastał pokój itd.
Cytat:
5) Hmm... mały teścik:
Czy Twój wzruszometr drgnął?
Opadł na ujemną skalę. Kocica nie była wystarczająco kocia. Ot, zwykła, wygimnastykowana złodziejka. Zero szalonego błysku w oku. Meh.
Nolanowski Batman potęgą jest i basta. Od biedy zgodzę się, że może być słabszy od "Mrocznego Rycerza", co wadą być nie może. Z uwagi na fakt, iż Nolan nie starał się przebić Jokera i chyba odpuścił "rywalizację" ze samym sobą w tym zakresie. I tak by poległ więc dobrze, że nie próbował.
W święta obejrzę sobie na blu-rayu, mam nadzieję, że będą fajne dodatki z jakimiś dodatkowymi, czy usuniętymi/niewykorzystanymi scenami.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
No dobra, przekonałeś mnie. Przy tym liźnięciu pocałunek w nowym Batku to taki przedszkolny cmok. Ale Anne Hathaway tak czy inaczej mnie wzrusza.
Romulus napisał/a:
Nolanowski Batman potęgą jest i basta.
Pierwszy owszem, drugi trzyma poziom, a trzeci już tak trochę odstaje. Nie twierdzę, że to całkiem zły film. Twierdzę tylko, że jest wyraźnie słabszy od poprzednich części.
Mi się podobało chociaż w sumie nie mam póki co chęci oglądać ponownie. Co może sugerować że moja ocena może być zaburzona przez kinowy zachwyt. A Bane'a albo sie kocha albo nienawidzi. Mnie kupił.
Hathaway jako Kocica gra na subtelnościach - np. moment w którym "zrzuca maskę" pokojówki jest arcykoci. Owszem kuku na muniu+ kostium BDSM u Burtona miały swój niezaprzeczalny urok ale nijak się ma to do wizji Nolana w którą ta postać została wpisana konsekwentnie.
Za mocno zasugerowałeś się klipem - tylko sprawdzałem, czy mój wzruszometr się nie popsuł.
Hathaway po prostu nie jest w moim typie. A i swoją grą specjalnie mnie nie porwała.
Film może nie porażka, ale tyłka nie urywa. Będę pewnie osamotniony w opinii, że najlepszy Batman Nolanowski to Batman Begins, gdzie Gotham wyglądało jak Gotham, a film był przede wszystkim o Batmanie i miał klimat.
Pozostałe części sprawiają wrażenie rozmieniania na drobne: wątki porozrzucane, akcja, nie wiedzieć czemu, przeniesiona do Nowego Jorku, a Batmana jest tyle, że prawie go nie ma. W dodatku niektóre sceny poważnie trącą amerykańskim patosem. To wszystko negatywnie zaskoczyło mnie w części drugiej, ale przynajmniej wiedziałem czego się spodziewać po trzeciej.
Co do kina akcji w 2012, najlepiej wspominam Dredda 3D (mogę założyć się, że spora część z Was będzie pluć sobie w brodę za ominięcie tego w kinie), Avengers było z kolei całkiem rozrywkowe, nie nudziłem się ani przez minutę. Skyfall także tyłka nie urwało, ale ponownie dostałem to czego się spodziewałem. Za najlepszą część z Craigiem nadal uważam Casino Royale.
Odrzucam filmy z 3D za 3D. Źle robię? Jestem uprzedzony i średnio widzę komfort oglądania w brylach 3D nalozonych na moich brylach.
Co do Avengersow to mam takie samo nastawienie jak do Kickass. Zobaczyć i zapomnieć. Nie przepadam za komiksiarstwem.
Będę pewnie osamotniony w opinii, że najlepszy Batman Nolanowski to Batman Begins, gdzie Gotham wyglądało jak Gotham, a film był przede wszystkim o Batmanie i miał klimat.
Nie oglądałem trójki, ale widząc w jakim kierunku Nolan zmierzał (chociaż są wątpliwości, czy to on rzeczywiście stał za takim filmem), to raczej nie muszę, by się z Tobą zgodzić.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
To jest wątek nad którym wypada przysiąść dłużej. Na uwadze trzeba mieć nie tylko sposób ukazania pewnych miejsc i motywów, rozpiętość w czasie (przecież to kilkanaście lat życie B Wayna) ale i wewnętrzna przemianę miasta.
Gothman z Begins to miasta oldschoolowo gangsterskie stąd "chicagowski" rys jego ukazania. Nawet wydaje mi się że częściej operowano tam sepią, a w Dark Knightach bardziej zimnymi flitrami obrazu. W każdym razem w późniejszych filmach albo mamy sytuacje w której hydrze odcięto łeb albo kilka lat później względnego pokoju, stąd różnica w ukazywaniu. To zresztą bardzo fajna ewolucja całej serii która sugeruje ze gangsterskie zagrożenia są współcześnie niczym przy terrorystycznych.
Zresztą myślę że I i III cześć serii łączy więcej (mp. motyw oblężenia wyspy) , niż z II która jest apogeum całej serii, przy której poprzednik i nastepca są raczej rozbudowanym ale grającym w tej samej tonacji intrem i kodą. Ale ja to wiecie, jestem prosty amator który musi film zobaczyć i trochę nad nim pomyśleć; gdzie mi do poziomu Mastera Tixona który bez oglądania III części wyrokuje na jej temat.
Odrzucam filmy z 3D za 3D. Źle robię? Jestem uprzedzony i średnio widzę komfort oglądania w brylach 3D nalozonych na moich brylach.
+1. Z tym, że ja testowałam, więc bardziej wiem, co mówię. W dodatku to 3D nie wygląda idealnie naturalnie i mnie potem zawsze napieprzają oczy/łeb. Możliwe, że to wynika z tego, iż zakładam te okulary za nisko i obraz nie skupia się perfekcyjnie, ale tu wracamy do pierwszego punktu.
Poza tym uważam, że jeśli chodzi o filmy fabularne, to dobry film obroni się bez 3D i strata będzie nieduża, a jeżeli bez 3D robi się słaby i bez sensu, to tego sensu nigdy nie miał (Avatar).
Nie oglądałem trójki, ale widząc w jakim kierunku Nolan zmierzał (chociaż są wątpliwości, czy to on rzeczywiście stał za takim filmem), to raczej nie muszę, by się z Tobą zgodzić.
Na te wątpliwości co do udziału Nolana to masz jakieś źródło, czy tak sobie po prostu wyimaginowałeś? I co masz na myśli pisząc takim? Przecież nie widziałeś tego filmu.
Odrzucam filmy z 3D za 3D. Źle robię? Jestem uprzedzony i średnio widzę komfort oglądania w brylach 3D nalozonych na moich brylach.
+1. Z tym, że ja testowałam, więc bardziej wiem, co mówię. W dodatku to 3D nie wygląda idealnie naturalnie i mnie potem zawsze napieprzają oczy/łeb. Możliwe, że to wynika z tego, iż zakładam te okulary za nisko i obraz nie skupia się perfekcyjnie, ale tu wracamy do pierwszego punktu.
Poza tym uważam, że jeśli chodzi o filmy fabularne, to dobry film obroni się bez 3D i strata będzie nieduża, a jeżeli bez 3D robi się słaby i bez sensu, to tego sensu nigdy nie miał (Avatar).
Blu-ray na 50 calowym ekranie i wszystko jasne
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ostatnia część Batmana w mojej opinii jest najgorszą częścią z trylogii Nolana.
Czarny charakter jest za mało czarny, a do tego te wątki historyczno-psychologiczne wyjaśniające jego smutną przemianę - wtf?
Batman jest ciotowaty, Robin jest ciotowaty. Kobieta Kot daje radę.
Generalnie jak na film akcji jest w trzeciej części mało akcji. W sumie niewiele się dzieje na ekranie.
Jednak na tle innych filmów z niezbyt ambitną fabułą nie jest to film najgorszy. Jest średni i tyle.
Romulus napisał/a:
Blu-ray na 50 calowym ekranie i wszystko jasne
Szczerze Romku, to dałem się dwa lata temu naciągnąć razem z teściem na kupno rzutnika, głośników i odtwarzacza blu-ray. Czyli generalnie mieliśmy w domu własne kino.
Powiem Ci, że nie widzę do tej pory różnicy między dvd a blu-ray. Oczywiście mogę mlaskać w towarzystwie i rozwodzić się nad 'jakością i głębią obrazu' ale dla mnie to jakaś ściema. Pod rząd kiedyś testowałem Bękarty Wojny na dvd i na blu-ray. Bez zauważalnych różnic...
Zgadza się, nie każdy film na blu-rayu wygląda zarąbiście. Właśnie dlatego uważnie dobieram sobie zakupy tych płyt. Taki "Avatar" znacznie bardziej podoba mi się na blu-rayu niż w 3D. Zaś oglądając np. jakiś kameralny dramat nie ma większej różnicy między blu-ray a dvd. Poza ostrością i głębią obrazu, ale nie jest to jakiś szczególny wyznacznik w przypadkach mało efektownych wizualnie filmów.
Ale oglądając "Batmany" na blu-rayu jednak różnicę widać. Nie jest to walące po oczach, ale jest.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
(chociaż są wątpliwości, czy to on rzeczywiście stał za takim filmem)
Mam dwa podejrzenia co do tej kwestii.
1. Nolan nie był producentem filmu, więc taka wizja Gotham mogła być kompromisem pomiędzy nim a producentami.
2. Nie miał jeszcze całkowicie skrystalizowanej wersji uniwersum Batmana (bądź zabrakło mu odwagi), więc sięgnął do konwencji komiksu i starych filmów.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum