Jako iż niedopuszczalne jest, aby na forum nie było tematu o filmie noir, taki temat zakładam.
wiki napisał/a:
nurt, stylistyka lub gatunek w kinie amerykańskim, wywodzący się z kina gangsterskiego, rozwijany głównie w latach 40. XX wieku i pierwszej połowie lat 50. XX wieku. Filmy noir unikają jasnego podziału na dobro i zło, pokazują często niewyjaśnione zbrodnie i perwersję, unikają moralizowania i happy endów. Do charakterystycznych elementów stylu noir należą m.in. silne kontrasty, operowanie cieniami, obrazy nocnego miasta. Typowymi bohaterami tego typu filmów są m.in. femme fatale, przeciętni ludzie wplątani przypadkowo w świat przestępczy oraz prywatni detektywi.
Znacie? Nie znacie? Lubicie? Nie lubicie? Jak widać ja raczej przepadam, plusem jest też to, że mnóstwo filmów noir znajduje się w domenie publicznej i można je obejrzeć na yt, czy ściągnąć bez obawy z sieci (np. Detour). Dziś oglądam Somewhere in the Night, tak więc podzielę się wrażeniami jutro.
_________________ Meet Minsky. He understands that stability is destabilizing. Be like Minsky.
Somewhere In The Night - solidna rzemieślnicza robota, miejscami wybijająca się ponad przeciętność, wykorzystująca jedne z podstawowych ram obecnych w filmie noir - traumę po II Wojnie Światowej i amnezję, jednak od filmów wymienionych wyżej trochę odstaje, głównie za sprawą Johna Hodiaka i Nancy Guild, którzy nie sprawdzili się w roli głównych bohaterów - całe show kradnie im Lloyd Nolan jaka Lt. Donald Kendall oraz Fritz Kortner jako dr. Oracle. Przy czym ciekawie widać w tym filmie jak twórcy noir stali się świadomi faktu obracania się w pewnej specyficznej konwencji. Jak napiszę recenzję to podlinkuje.
_________________ Meet Minsky. He understands that stability is destabilizing. Be like Minsky.
Znam i lubię, nawet bardzo. Zwłaszcza, że duża część popkultury kinem noir stoi, ale taką wielką zajawkę na wyżej wspomniane filmy miałem jakieś 5-7 lat temu (wczesne lata studenckie). W sumie nawet o tym bym porozmawiał, ale że ostatnio tylko maluję figurki i w sumie piszę tylko o figurkach, to mi się za bardzo nie chce.
Zwłaszcza, że duża część popkultury kinem noir stoi.
Często zdaje mi się niezauważana sprawa - pewnie dlatego, że w popkulturze istnieje raczej sztywne wyobrażenie cech filmu noir - czy też w powszechnej świadomości utarły się przede wszystkim trzy klisze - detektyw (który występuje w mniejszości filmów noir), famme fatale (która też nie jest niezbędnym elementem), mroczne miasto i deszcz (ok, z miasta ciężko się wybronić, pojedyncze sceny wiejskie przychodzą mi na myśl) a sprawa zdaje się dużo bardziej płynna np. klasyczny - Criss Cross z Burtem Luncasterem w reż. Roberta Siodmiaka, film który wyciska noir jak cytrynę, nie ma detektywa, jest famme fatale, akcja dzieję się słonecznym Los Angeles.
Wystarczy spojrzeć na listę filmów neo-noir zaczerpniętą z wiki (ok, nie ze wszystkim na niej trzeba się zgadzać), ale pokazuje rozmiar wpływów zjawiska).
Tu możliwość obejrzenia klasycznego dzieła Edgara G. Ulmera Detour - który jak nie którzy mówią (zwłaszcza on sam) miał współpracować przy Der Golem, Metropolis i M - Eine Stadt sucht einen Mörder
edit: i to jest właśnie przykład na to, że miasto nie jest niezbędnym elementem noir
_________________ Meet Minsky. He understands that stability is destabilizing. Be like Minsky.
Poczytuję z doskoku album wydawnictwa Taschen poświęcony kinu noir. Zejdzie mi jeszcze z pół roku, bo to po angielsku. A ja wolno czytam, aby czytać ze zrozumieniem. Pierwsza część poświęcona jest kinu noir w ogólności i analizuje elementy charakterystyczne. Ciekawy jest literacki origin, na którego nie znałem - Emil Zola, a nawet Victor Hugo.
Druga część to omówienie poszczególnych filmów, które wydawnictwo uznało za najlepsze i które powstały w latach 1940 - 1960.
Wszystko okraszone mnóstwem zdjęć, toteż czytanie ponad 600-stronnicowej książki idzie stosunkowo szybko.
A poza tym nagrałem sobie ostatnio i obejrzałem pierwszy raz w życiu "Sunset Boulevard". Wstyd się przyznać, że nie znałem go wcześniej, ale skoro już poznałem, to wstyd mniejszy. Co za film. Kreacja Glorii Swanson jest hipnotyczna, ale ona chyba specjalnie gra w tym filmie jak gwiazda kina niemego, którą odtwarza. Jej związek z młodszym scenarzystą, spłukanym i bez pracy od początku jest naznaczony śmiercią - wszak film otwiera słynna scena, kiedy bohatera poznajemy martwego w basenie i kiedy zaczyna swoją opowieść niejako zza grobu. Pomijając elementy kina noir, to jest to piękna opowieść o kinie. Nic nowego nie napiszę o filmie, który jest klasyką. Ale po jego obejrzeniu mogę go postawić na równi z "Obywatelem Kane" Orsona Wellesa, który z kolei widziałem trzy razy i za każdym z zachwytem.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Wrzuć zdjęcie okładki albo daj jakiegoś linka coby zerknąć co to za książka.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum