Przekłamaniem jest uznanie chrztu za akt wbrew woli rodziców.
Ja Tixona w pewnym sensie rozumiem, ale tylko dlatego że sam słyszałem w domu "idź, bo co ludzie powiedzą... będziesz miał problemy, etc.". Zaś na moje pytanie "dlaczego sam nie pójdziesz" usłyszałem "bo ja już się nachodziłem". Czasami jest tak, że w takim przypadku "wolna wola" rodziców jest "wolną wolą" pozornie. Bo sami chętnie sprawę by olali, na ale babcia/ciotka/sąsiad będzie się krzywo patrzył....
Moi rodzice mówili "Nie chodzimy ale to nasza świadoma decyzja, ty jednak jeszcze o sobie stanowić nie możesz, a my zobowiązaliśmy się świadomie wychować cię po katolicku (chrzest)"
Dzięki temu wcześnie zetknąłem się z pojęciem odpowiedzialności, kiedy mogłem decydować odszedłem z KK ale nawróciłem się na studiach.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Nie jestem katoliczką, aczkolwiek zostałam w dzieciństwie ochrzczona. Gdybym była ateistką, pewnie nie robiłoby mi to żadnej różnicy. Ale z racji, że w moim światopoglądzie znalazło się miejsce na pewne rodzaje mistycyzmu, duchowości, w pewnym stopniu wierzę w moc rytuałów (a już szczególnie stojących za nimi intencji), chrzest mi trochę ciąży. Rozważam apostazję, właśnie jako rodzaj antyrytuału albo rytuału odwracającego. Niby mogłabym to przeprowadzić sama, po swojemu. Ale to jednak byłoby nie do końca to, o co mi chodzi. Po co mam w jakiś tam symboliczny sposób tkwić w czymś, co w ogóle nie spójne z moim światopoglądem, nie jest mi w żadnym stopniu bliskie?
Swoich dzieci chrzcić nie zamierzam, ślubu kościelnego nie planuję. Czułabym się okropnie, gdybym zdecydowała się na którykolwiek z tych sakramentów wbrew sobie, pod naciskiem z zewnątrz. Uprzedzając pytania - tak, moja rodzina jest już uświadomiona i nie zamierza się stawiać
Też byłem w dzieciństwie ochrzczony, ale właściwie mi to zwisa i zawsze to ignorowałem.
Jedyny argument, który skłania mnie do tego aby być może załatwić sobie w przyszłości apostazję na papierku, to pogłoski jakoby KK licząc swoich wyznawców używał właśnie ilości ochrzczonych minus apostatów (czy jakoś tak), a nie tylko praktykujących (oczywiście, tak byłoby trudniej).
Akurat jedynym sensownym kryterium liczby wyznawców jest liczba ochrzczonych. Ale KK co roku zdaje się liczy ile osób w niedzielę jest w kościołach, czyli po prostu dzieli na praktykujących i niepraktykujących.
Akurat jedynym sensownym kryterium liczby wyznawców jest liczba ochrzczonych
Dobrze, że te dzieci wiedzą, że są tymi wyznawcami
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ale z racji, że w moim światopoglądzie znalazło się miejsce na pewne rodzaje mistycyzmu, duchowości, w pewnym stopniu wierzę w moc rytuałów (a już szczególnie stojących za nimi intencji), chrzest mi trochę ciąży. Rozważam apostazję, właśnie jako rodzaj antyrytuału albo rytuału odwracającego.
Tylko że apostazja jako taka w żaden sposób nie odwraca/neguje/etc sakramentu/rytuału chrztu.
w takim razie, Jezebel musi choć na chwilę oddać duszę diabłu...
(choć właściwie to nie wiem, czy to by się liczyło, czy cokolwiek by się dla KK liczyło).
@Asuryan - No tak, według KK 'semel catholicus, semper catholicus' (zabawni są :D). Ale nie do końca o to mi chodziło, być może nieprecyzyjnie się wyraziłam. Aspekt rytualny zawsze w największym stopniu zależy od osoby poddającej się rytuałowi, cała ta papierkowa robota jest formalnym i symbolicznym uzupełnieniem.
@MORT - Cholera, z diabłem będzie niestety dokładnie ten sam problem, co z katolickim bogiem
Jeśli patrzysz tylko z własnej perspektywy, to w ogóle nie powinno być problemu.
Czy ma znaczenie, że ktoś sobie rości prawo do twojej duszy (jak wolisz, metaforycznej, czy dosłownej), jeśli w rzeczywistości nie ma na nią najmniejszego wpływu?
Oczywiście, że nie ma. Katoliczką nie jestem i każdy, kto próbuje mi wmówić, że jest inaczej naraża się na pusty śmiech.
Bo i nie o duszę mi tu chodzi, nie mam obaw, że po mojej śmierci mogłaby trafić do katolickiego nieba/piekła (choć w to ostatnie ponoć przestali już wierzyć :D).
Jeśli dokonam apostazji, cała rzecz będzie miała dla mnie wymiar symboliczny. Tak już mam, że się przejmuję symbolami/rytuałami. A już szczególnie wtedy, kiedy są kierowane w moją stronę i stoją za nimi czyjeś intencje.
Mhm.
[Co do piekła, o ile się orientuję, to wciąż w nie wierzą - debatują tylko nad tym, czy jest puste i czy wszyscy w końcu dostaną się do nieba, czy nie. Więcej żonglerki to uprawiają chyba dzisiaj z istnieniem czyśćca].
Czy ekskomunika wiąże się z automatycznym (oczywiście po śmierci) skierowaniem ekskomunikowanego do piekła? Co, jeśli po 100-200 latach ekskomunika zostanie cofnięta? Papież wysyła telegram do Belzebuba z listą odekskomunikowanych i z poleceniem przetransportowanie pokrzywdzonych "na górę"? I dlaczego rogaty miałby słuchać rozkazów ludzi? Bez sensu
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie jestem katoliczką, aczkolwiek zostałam w dzieciństwie ochrzczona. Gdybym była ateistką, pewnie nie robiłoby mi to żadnej różnicy. Ale z racji, że w moim światopoglądzie znalazło się miejsce na pewne rodzaje mistycyzmu, duchowości, w pewnym stopniu wierzę w moc rytuałów (a już szczególnie stojących za nimi intencji)
Nie miałam z nim żadnych bezpośrednich kontaktów, nie mam w chwili obecnej żadnych namacalnych dowodów na jego istnienie (wklepanie w google najpewniej zaowocuje obrazowymi dowodami, ale po wpisaniu słowa 'bóg' jest podobnie), a mimo to jestem przekonana, że istnieje i może mieć zbawienny wpływ na moje życie. Czyli wszystko się zgadza.
MrSpellu, Asuryan, właśnie zauważyłem jak podobne w gruncie rzeczy są wasze avki. Nawet wiedza o tym co kto zacz space marines nie pomaga.
Jezebel, jeszcze cię nawrócę
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
autonomia Kościołów nie zwalnia państwa od obowiązku dbania, by nie naruszały one konstytucyjnych praw. W tym przypadku chodzi o prawo do prywatności i tzw. autonomię informacyjną, czyli prawo decydowania i kontrolowania, kto i jakie dane o nas zbiera i co z nimi robi. NSA stwierdził, że Kościoły są autonomiczne, jeśli chodzi o własnych członków. Natomiast państwo - a konkretnie GIODO - ma obowiązek chronić dane osób, które wystąpiły z Kościoła.
Nalot na kościoły: GIODO wysyła inspektorów, by sprawdzali czy księża „nadal przetwarzają” dane b. wiernych. Każdy pretekst dobry, żeby naprzykrzyć się Kościołowi?
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum