a ja się zastanawiam nad przerzuceniem się na readera bo zaczyna mi w mieszkaniu brakowac miejsca na knigi, a jak juz mam to jest "smok na skarbach" i nie jestem się w stanie rozstać.
Niniejszym nasuwa "się mnie się" pytanie- ma ktoś doświadczenia z readerami, jakie, z jakimi, na co zwracać uwagę etc oraz: skąd (prócz torrentów ) można ściągać knigi, jakie to zazwyczaj są koszta i jak mają się do tego, co jest aktualnei wydawane? ew jakiego poślizgu się spodziewać i czy z fantastyki spokojnie da się dorwac to, co po "polskiemu" wyszło czy są z tym niejakie problema?
_________________ Pitbull- morderca miejsca w łóżku i Twoich kanapek.
Nawet na forum więcej dyskutujemy o tym co autor napisał, a nie jak wydawnictwo wydało książkę.
Gdyby nowa książka Sapkowskiego została wydana tylko w wersji elektronicznej, wówczas druga kwestia była by bardziej poruszająca i poruszana zarazem.
Co do cen książek w wersji papierowej - są różnego rodzaju promocje/rabaty/zniżki, gdzie można dokonać zakupu nawet za 30-50% mniej, tak więc proszę nie tak prędko z szafowaniem 75% dodatkowych kosztów w przypadku skuszenia się na paper version.
Określenie "fetyszyści" było podpuchą. Wszak lubienie zapachu i dotyku książki nie czyni osobnika fetyszystą. Co innego, gdy wąchanie i macanie stanie się manią.
Co do cen książek w wersji papierowej - są różnego rodzaju promocje/rabaty/zniżki, gdzie można dokonać zakupu nawet za 30-50% mniej, tak więc proszę nie tak prędko z szafowaniem 75% dodatkowych kosztów w przypadku skuszenia się na paper version.
Nie nie nie, chodziło mi o Twoje podejście - dla mnie wydanie to gdzieś 10-20% wartości (niekoniecznie pieniężnej) książki.
Makatka - czytniki są różne, ja mam Kindle i sobie cenię, niestety z dostępnością e-książek, zwłaszcza fantastyki po polsku, jest słabo. Jest Runa, Fabryka Słów, wchodzi Ars Machina, ma wejść Powergraph, natomiast z MAGiem czy Solaris nic nie wiadomo. Polskie wydawnictwa boją się elektronicznych wersji/jest to dla nich za duży wydatek, więc rzadko w to wchodzą. Póki co największym sklepem z polskimi e-książkami jest niestety Chomikuj. Natomiast w marcu ma wchodzić do polski Amazon i jest spora szansa, że pojawi się sporo więcej e-książek po polsku. Koszta e-książek nie są zwykle mniejsze niż zwykłych - VAT 23% skutecznie zniechęca do zakupów.
Póki co największym sklepem z polskimi e-książkami jest niestety Chomikuj.
"sklepem" taaaaa....
no i właśnie tego się boję...
ostatnio miałam nie-przyjemność drukowania paru knig z chomika, któreż to knigi są nader cięzkie do dostania.
ogólem: formaty RTF, bardzo wiele znaków pogubionych, o akapitach i takich tam "drobiażdżkach" lepiej nie wspominać
Jander napisał/a:
Koszta e-książek nie są zwykle mniejsze niż zwykłych - VAT 23% skutecznie zniechęca do zakupów.
ueeee.. to tu mnie waćpan nie pocieszasz
_________________ Pitbull- morderca miejsca w łóżku i Twoich kanapek.
Korzystanie z Chomika jest bardzo tanią i wygodną opcją, jeśli chodzi o ściąganie książek (najlepiej w pliku pdf). Na pewno wyjdzie o niebo taniej, niż zakup poszczególnych kniżek u e-wydawców...
Panie Jand --> Książkę w wersji papierowej nieraz można odsprzedać z dużym zyskiem (polecam zaglądać na Allegro). W przypadku pozycji w wersji elektronicznej nie ma takiej możliwości. Co Pan na to?
Korzystanie z Chomika jest bardzo tanią i wygodną opcją, jeśli chodzi o ściąganie książek (najlepiej w pliku pdf). Na pewno wyjdzie o niebo taniej, niż zakup poszczególnych kniżek u e-wydawców...
tyle to i ja wiem. nie ucz waść grafika w czym teksty ściągać
_________________ Pitbull- morderca miejsca w łóżku i Twoich kanapek.
Książkę w wersji papierowej nieraz można odsprzedać z dużym zyskiem (polecam zaglądać na Allegro).
Ten argument działa tylko na tych, którzy się nie przywiązują do swoich książek Kiedy kupuję sobie książkę to nie po to, żeby ją sprzedawać. A 14 zł za książkę to jest ta cena, przy której wychodzisz z księgarni i szukasz jucznego osła, żeby to wszystko jakoś dotaszczyć do domu.
jak juz mam to jest "smok na skarbach" i nie jestem się w stanie rozstać.
Czasem myślę czy nie przenieść się całkowicie na wersje elektroniczne i sprzedać wszystko to co mam na półkach i zarazem na czytniku. Jednak jeśli to zrobię to tylko w czarną godzinę. Poza tym od kupna czytnika już nie kupuję tak nałogowo książek, więc mam spore oszczędności.
Nie mam problemów z tym, że nie mogę odsprzedać wersji elektronicznych - tak samo mam sporo gier w wersji cyfrowej (Steam) i zupełnie mi nie przeszkadza niemożność odsprzedaży. Dla mnie jest to wygodniejsze, nie muszę ze sobą wozić gier, szukać płytek etc. wystarczy dostęp do internetu i mam.
Ten argument działa tylko na tych, którzy się nie przywiązują do swoich książek
Kiedy kupuję sobie książkę to nie po to, żeby ją sprzedawać.
A 14 zł za książkę to jest ta cena, przy której wychodzisz z księgarni i szukasz jucznego osła, żeby to wszystko jakoś dotaszczyć do domu.
1. Czyli jednak fetyszystów jest więcej niż sądziłem. Dlaczegóż nie można spojrzeć na tę kwestię z innej strony: sprzedam daną pozycję np. z pięciokrotną przebitką, to będę mieć środki na zakup kilku nowych w miejsce jednej... Wydawca za jakiś czas zapewne ją wznowi, a ja skoro i tak nie planuję ponownie czytać w ciągu kilku najbliższych lat (a nawet jeśli, to można (wy)pożyczyć), to co mi szkodzi/przeszkadza poza nielogicznym nastawieniem?
2. Książkę kupuje się po to, aby ją przeczytać i ewentualnie postawić na półce. Jednak w sytuacji opisanej przeze mnie w pkt. 1 niemądrze jest trzymać się tej zasady za wszelką cenę.
3. Nie no, jeśli zakup jest tak duży, że wymaga skorzystania z jucznego osła, to najlepiej dokonać zamówienia za pośrednictwem Internetu.
P.S. Dziwni jesteście, z tym podejściem "nie sprzedam i koniec!"
Korzystanie z Chomika jest bardzo tanią i wygodną opcją, jeśli chodzi o ściąganie książek (najlepiej w pliku pdf). Na pewno wyjdzie o niebo taniej, niż zakup poszczególnych kniżek u e-wydawców...
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
1. Czyli jednak fetyszystów jest więcej niż sądziłem. Dlaczegóż nie można spojrzeć na tę kwestię z innej strony: sprzedam daną pozycję np. z pięciokrotną przebitką, to będę mieć środki na zakup kilku nowych w miejsce jednej... Wydawca za jakiś czas zapewne ją wznowi, a ja skoro i tak nie planuję ponownie czytać w ciągu kilku najbliższych lat (a nawet jeśli, to można (wy)pożyczyć), to co mi szkodzi/przeszkadza poza nielogicznym nastawieniem?
a co do tego nie masz pewności
poza tym (jak na moje, oczywiście można się ze mną nei zgadzać ) pierwsze wydania Sapka i Kresa były dużo bardziej klimatyczne niż dostępne obecnie.
ASX76 napisał/a:
2. Książkę kupuje się po to, aby ją przeczytać i ewentualnie postawić na półce. Jednak w sytuacji opisanej przeze mnie w pkt. 1 niemądrze jest trzymać się tej zasady za wszelką cenę.
lubię mieć. lubię mieć świadomośc, że w ciągu 3 min jestem w stanie wyszukać pozycję i znaleźć (dajmy na to) rozdział/akapit, który coś/jakieś wydarzenie/przeczytany cuś/cokolwiek mi nasunęło na myśl.
ASX76 napisał/a:
3. Nie no, jeśli zakup jest tak duży, że wymaga skorzystania z jucznego osła, to najlepiej dokonać zamówienia za pośrednictwem Internetu.
gorzej, jeśli to jest tzw "tania ksiązka" na warszawskich Koszykach i prowadzi tylko sprzedaż w punkcie
ASX76 napisał/a:
P.S. Dziwni jesteście, z tym podejściem "nie sprzedam i koniec!"
sam jesteś dziwny
acz fakt faktem- jam chyba fetyszystka lubię ksiązki "spod igły", pachnące świeżym papierem i farbą drukarską.
za ebookami przemawia drastycznie malejąca ilość miejsca. Acz jeszcze ze 2 lata temu byłam nastawiona negatywnie, bo "to nie to samo".
_________________ Pitbull- morderca miejsca w łóżku i Twoich kanapek.
Czyli jednak fetyszystów jest więcej niż sądziłem.
Nie jestem fetyszystką zapachu farby i przewracania kartek - owszem, jest to miły element, ale nie niezbędny. Nawet się zastanawiam, czy sobie kiedyś nie sprawić czytnika, ale musiałabym się bardziej rozeznać w sytuacji. Pewnie gdybym już miała czytnik, to miałabym podejście do kupowania takie, jak teraz w przypadku już przeczytanych, a nieposiadanych książek: jeśli widzę powód, żeby do jakiejś książki wracać co jakiś czas, to chętnie ją przygarnę na półkę. Mogę więc być co najwyżej fetyszystką posiadania - no przecież to moje książeczki są, spora część ma dodatkową wartość sentymentalną, jakżebym mogła?
Ja też jestem fetyszystą, co prawda ostatnio zrobiłem wietrzenie biblioteczki (przygniótł mnie Brak Miejsca), ale spokojnie - nic cennego nie poszło. Za to pomysł płacenia za e-książki - dla mnie to hi hi, hehe, ho ho ho. Kolega kupił sobie ostatnio Kindle'a i z obserwacji oraz własnych prób podejścia do niego, stwierdzam że kompletnie nie rozumiem/popieram tej gałęzi technicznej ewolucji
No chyba że chodzi o książki naukowe, które potrzebuję na studia. Wtedy zasady padają a Chomik staje się przyjacielem.
Korzystanie z Chomika jest bardzo tanią i wygodną opcją, jeśli chodzi o ściąganie książek (najlepiej w pliku pdf). Na pewno wyjdzie o niebo taniej, niż zakup poszczególnych kniżek u e-wydawców...
I płacić paserom? Głupi pomysł.
Pański argument jest wysoce nielogiczny, by nie użyć mocniejszego wyrazu. Oprę się na jasnym niczym słońce na bezchmurnym niebie przykładzie: książka niejakiej Sulik (czy jak jej tam) z wydawnictwa Runa kosztuje w e-booku około 14 zł. Nie wiem jakich rozmiarów jest ten plik, natomiast chyba zbliżona do niego objętością "Kwarantanna" Egana w pdf-ie zajmuje 1,09MB. Transfer 9GB kosztuje na Chomiku 8,30 zł... Różnica jest kosmiczna, jak widać.
Głupi to jest ten, który wybiera tragicznie nieekonomiczne rozwiązanie, a później narzeka, że nie ma $ na zakupy książek.
Paserstwo? Grube nadużycie tego określenia.
makatka napisał/a:
ASX76 napisał/a:
1. Czyli jednak fetyszystów jest więcej niż sądziłem. Dlaczegóż nie można spojrzeć na tę kwestię z innej strony: sprzedam daną pozycję np. z pięciokrotną przebitką, to będę mieć środki na zakup kilku nowych w miejsce jednej... Wydawca za jakiś czas zapewne ją wznowi, a ja skoro i tak nie planuję ponownie czytać w ciągu kilku najbliższych lat (a nawet jeśli, to można (wy)pożyczyć), to co mi szkodzi/przeszkadza poza nielogicznym nastawieniem?
a co do tego nie masz pewności
poza tym (jak na moje, oczywiście można się ze mną nei zgadzać ) pierwsze wydania Sapka i Kresa były dużo bardziej klimatyczne niż dostępne obecnie.
lubię mieć. lubię mieć świadomośc, że w ciągu 3 min jestem w stanie wyszukać pozycję i znaleźć (dajmy na to) rozdział/akapit, który coś/jakieś wydarzenie/przeczytany cuś/cokolwiek mi nasunęło na myśl.
gorzej, jeśli to jest tzw "tania ksiązka" na warszawskich Koszykach i prowadzi tylko sprzedaż w punkcie
sam jesteś dziwny
acz fakt faktem- jam chyba fetyszystka lubię ksiązki "spod igły", pachnące świeżym papierem i farbą drukarską.
za ebookami przemawia drastycznie malejąca ilość miejsca. Acz jeszcze ze 2 lata temu byłam nastawiona negatywnie, bo "to nie to samo".
1. Jedyna pewna pewność to taka, że każdy kiedyś umrze. Tak czy siak: książkę papierową zawsze można sprzedać (niekoniecznie z zyskiem, lub choćby zminimalizować poniesiony koszt), o ile ktoś nie jest EMO-fetyszystą. Przy e-bookach niewiele można wykombinować.
2. Pozwolę sobie się nie zgodzić z tą kontrowersją.
3. Czy można prosić o przedstawienie tego zdania w zrozumiałej formie? Bo nie chciałbym zgadywać, o co chodzi...
4. Wyjątki potwierdzają regułę. W tej sytuacji podjeżdża się samochodem/wynajmuje tragarza/zamawia taxi... Możliwości jest wiele.
5. I kto tu bardziej dziwny, a? E tam, lubienie książek czystych i nowych świadczy o poczuciu estetyki, niekoniecznie o fetyszu...
6. No tak, jak się trzęsie nad książkami niczym kwoka nad jajkami, kokosi je i nikomu nie chce żadnych oddać/sprzedać, to i sama sobie stwarza problem z brakiem miejsca. Drastycznie malejąca ilość miejsca przemawia za "pozbyciem się" tych pozycji, po które nie zamierzamy już sięgać, tudzież nie spełniły naszych oczekiwań.
Luinloth napisał/a:
Mogę więc być co najwyżej fetyszystką posiadania - no przecież to moje książeczki są, spora część ma dodatkową wartość sentymentalną, jakżebym mogła?
Na moje kaprawe oko, mylisz pojęcia, Pani. Wartość sentymentalna a fetyszyzm to dwie różne "bajki".
Zatem "sporą część" o znaczeniu sentymentalnym pozostawić, natomiast pozostałą sprzedać/rozdać i tym samym zrobi się więcej miejsca na nowości.
Sentymenty nie są złe, lecz w nadmiarze szkodzą.
Sorry ASX ale mając do wyboru dać kasę autorowi i wydawnictwu, a dać 1% właścicielom Chomika - wolę to pierwsze.
Sammael napisał/a:
Kolega kupił sobie ostatnio Kindle'a i z obserwacji oraz własnych prób podejścia do niego, stwierdzam że kompletnie nie rozumiem/popieram tej gałęzi technicznej ewolucji
Większej filozofii nie ma, weź Lód Dukaja na wycieczkę, pojeździj z nim pociągiem, autobusem, pochodź po górach, potrzymaj w jednej ręce. A potem zrób to samo z Kindle. Jest różnica?
Sorry ASX ale mając do wyboru dać kasę autorowi i wydawnictwu, a dać 1% właścicielom Chomika - wolę to pierwsze.
To ja tak: w przypadku wydania książki w wersji papierowej oczywiście wolę dać kasę autorowi i wydawcy, natomiast gdy w grę wchodzi jedynie czytanie w e-booku, to wybieram Chomika lub darmowe ściągnięcie z innego źródła.
Większej filozofii nie ma, weź Lód Dukaja na wycieczkę, pojeździj z nim pociągiem, autobusem, pochodź po górach, potrzymaj w jednej ręce. A potem zrób to samo z Kindle. Jest różnica?
Tak, będę się bał że zniszczę ustrojstwo warte niemałe pieniądze Poza tym, kto mówił, że wszystkie książki muszą być dobrem z którego można korzystać wszędzie? Jak gdzieś jadę i nie mam miejsca/warunków, to biorę cieńszą książkę, cegły czytam w domu bądź w miejscu gdzie są do tego warunki. Nie istnieje coś takiego jak prawny/obyczajowy przymus czytania "Lodu" podczas wycieczki w góry.
Poza tym, na wycieczki/w góry jeździ się m. in. po to, żeby podziwiać widoki/aktywnie wypoczywać, a nie targać/poświęcać uwagę książkom/czytać...
Skoro ktoś czuje że musi, to w podróż bierze się lżejsze pozycje, również gatunkowo.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie mam problemów z tym, że nie mogę odsprzedać wersji elektronicznych - tak samo mam sporo gier w wersji cyfrowej (Steam) i zupełnie mi nie przeszkadza niemożność odsprzedaży
Jak wcześniej rzucałem urwami i wujami na Steam, tak teraz twierdzę, że to ustrojstwo jest bardzo wygodne. Zwłaszcza jak stracę płytkę z grą.
ASX76 napisał/a:
Dziwni jesteście, z tym podejściem "nie sprzedam i koniec!"
Też nie sprzedaję, co najwyżej mogę oddać. Bibliotece, dobremu znajomemu...
ASX76 napisał/a:
Pański argument jest wysoce nielogiczny, by nie użyć mocniejszego wyrazu. Oprę się na jasnym niczym słońce na bezchmurnym niebie przykładzie: książka niejakiej Sulik (czy jak jej tam) z wydawnictwa Runa kosztuje w e-booku około 14 zł. Nie wiem jakich rozmiarów jest ten plik, natomiast chyba zbliżona do niego objętością "Kwarantanna" Egana w pdf-ie zajmuje 1,09MB. Transfer 9GB kosztuje na Chomiku 8,30 zł... Różnica jest kosmiczna, jak widać.
Głupi to jest ten, który wybiera tragicznie nieekonomiczne rozwiązanie, a później narzeka, że nie ma $ na zakupy książek.
Paserstwo? Grube nadużycie tego określenia.
Jest to nielegalne czerpanie korzyści z cudzej własności intelektualnej. Jest to także kradzież. Pośrednik, który sprzedaje kradzione rzeczy bywa nazywany paserem.
ASX i jego relatywizm moralny. Dziwisz się, że MAG nie wchodzi w e-booki, skoro nawet Trybun Ludowy namawia do kupna zrabowanych dóbr?
Sammael napisał/a:
Wtedy zasady padają a Chomik staje się przyjacielem.
A to inna sprawa. Niektóre rzeczy po prostu inaczej nie są dostępne, lub cena jest wzięta z kosmosu (Allegro, antykwariat). To akurat jest spekulacja
Sammael napisał/a:
Nie istnieje coś takiego jak prawny/obyczajowy przymus czytania "Lodu" podczas wycieczki w góry.
Ale za to jaki szpan!
Sammael napisał/a:
Tak, będę się bał że zniszczę ustrojstwo warte niemałe pieniądze
Dla mnie e-book to idealne rozwiązanie dla wydawnictw naukowych lub uczelnianych. Niektóre cegły z literaturoznawstwa chętnie bym skompostował i wziął zamiennik w pdf. Ale tak fajnie w biblioteczce nie wygląda...
U mnie kwestią czasu jest kupno iPada, bo samego czytnika pewnie nie kupię. A iPad idealnie nadaje się do czytania e-booków. Miałem sobie kupić czytnik Kindle, ale nie wiem do końca co to za urządzenie, tzn. jak bardzo jest wielofunkcyjne W konsekwencji wszystko u mnie zmierza do tego, aby przesiąść się na czytnik. Nie spieszę się z tym, ale to nieuniknione. Poczekam na jakiś standard, bo nie chcę być forpocztą rewolucji Ostatecznie i tak wszystko zmierza do tego, aby umarły nawet komputery, tj. nie będzie już twardych dysków w komputerach tylko połączenie z siecią i z Chmurą, w której wszystkie dane są zabezpieczone i przechowywane poza jednostką, z kórej się korzysta. Apple już tak robi w najnowszej wersji swojego systemu operacyjnego i sam się przesiadam na iCloud, choć na razie mój ajFon nie stanowi jakiegoś istotnego miejsca przechowywania danych.
Póki co, korzystać z czytnika, który mam w ajFonie i czytanie jest dosyć przyjemne, np. w trakcie podróży. Sprawdzałem wydania gazet i książek na iPadzie kolegi i to naprawdę jest alternatywa dla prasy i książek. Przebieram nogami z niecierpliwości, aby kupić.
Z książkami mam jak Luinloth. Nie kupuję, aby sprzedawać. Staram się kontrolować wydatki i kupować z rozwagą, omijając makulaturę. Np. ostatnio okazało się, że dobrym pomysłem było nie kupowanie najnowszej powieści Umberto Eco I tak w końcu kupię, coś co okaże się pomyłką, ale wtedy zawsze mogę komuś oddać, wymienić, lub - najczęściej - spalić w piecu z wściekłości, że wyrzuciłem pieniądze na taką makulaturę.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Książki mają jedną podstawową zaletę która sprawia że nawet nie rozważam zastąpienia mojego zbiorku - żaden gówniarz z sąsiedztwa czy wirus nie włamie się na czytnik i nie wykasuje mi tego co od lat zbieram.
Owszem mógłbym kupować e-czytadła takie na jeden raz, szybki numerek. Wtedy e-book ma wielką zaletę - mogę go mieć od razu.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Też nie sprzedaję, co najwyżej mogę oddać. Bibliotece, dobremu znajomemu...
To szlachetne. Aczkolwiek odkąd moja matka oddała połowę książek z domu do biblioteki z braku miejsca, a kilka lat później okazało się, że podrosłam i chętnie przeczytałabym to i owo z tamtego zbioru, nawet do oddawania podchodzę bardzo ostrożnie - kto wie, może książka jeszcze się przyda mnie albo komuś innemu. Możliwe, że dałabym dobremu znajomemu jakąś pozycję, na której mocno by mu zależało, chociaż chyba nawet wtedy raczej kupiłabym mu w prezencie nową. Cóż, trauma ze wczesnej młodości i mamy smoka na skarbach.
Jestem jak Makatka i Lu, jak już kupię/dostanę, to nikomu nie oddam . Jest tylko jeden wyjątek od tej reguły - szkolne loterie fantowe. Wtedy z małą mną robimy przegląd naszego mienia i z bólem serca odstępujemy jego część na cele dobroczynne. Hm, trzeba uczyć młodzież obywatelskiej postawy...
Poza wszystkim, jak już mam płacić za książkę, to tylko za papierową. Jestem za stara na taką rewolucyję światopoglądową jak czytniki. Mogę korzystać z ebooków, jak już muszę, ale nikt mnie nie zmusi, żebym to polubiła.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Jestem jak Makatka i Lu, jak już kupię/dostanę, to nikomu nie oddam .
Mam dokładnie tak samo. No chyba, że są to wyjątkowe gnioty typu cykl Miecz Prawdy Goodkinga, który najpierw miał trafić do Toudiego, ale znalazła się chętna osoba z rodziny do wzięcia tej makulatury.
Z przestawieniem się na czytnik miałabym problem ze względów... nazwijmy to estetycznych. Chodzi mi o książki na półkach. Regał solidnie wypchany książkami, po których widać, że były solidnie przez parę osób "wyczytane", jest dla mnie czymś, co sprawia, że czuję się bezpiecznie i domowo. Plastikowe (czy z czego tam to ustrojstwo robią) pudełko mi tego nie zapewni.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Nie no, ja piszę o książkach, a nie o ich mniej lub bardziej marnych e-imitacjach
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum