Marvel zdecydowanie daje radę w ekranizacjach serialowych swoich komiksów. Serialowy "Daredevil" miał w sobie to, czego nie miały wszystkie filmy Marvela razem wzięte. Trochę fajnego mroczku, który nadawał smaku całej fabule. I nie było filmowego cekiniarstwa, które daje się oglądać tylko jeśli jest przyprawione humorem.
Dwa miesiące. Poczekamy zobaczymy, ale staram się nie mieć zbyt wysokich oczekiwań. Deadpool to przegięcie które bardzo łatwo złamać.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Captain America: Civil War.
Z jednej strony film pokazuje jak robić kino superbohaterskie (wgniatając przy okazji Bat i Super chłopców), żonglując scenami humorystycznymi (Spider Man i Ant Man powinni mieć pojedynek na onelinery) i dramatycznymi (wtedy już nie jest nikomu do śmiechu).
Z drugiej strony, brakuje im pazura aby zabrać się za temat poważnie, nadal są tylko ekranizacjami komiksów, wybierając powierzchowne odbicie rzeczywistości i złudzenie głębi.
Film ma rewelacyjne sceny walk, jedne z najlepszych, ale płaci za to fabuła i postać głównego złego.
O tym ostatnim można powiedzieć tylko tyle, że jest i mataczy coś z cienia. Ultron przy nim jest pierwszorzędnym nemesis... chociaż i tak ma więcej motywacji niż Lex Luthor.
Fabuła pisana była w stronę konkretnego starcia i to widać. Zarzuty w stronę Avengersów są nieprzekonywujące (zwłaszcza przytaczanie wydarzeń z Nowego Jorku, KTÓRY ZOSTAŁ ZAATAKOWANY PRZEZ KOSMITÓW I W KTÓRY CHCIANO WALNĄĆ ATOMÓWKĄ), przez to wybory i motywacje są grubymi nićmi szyte.
Nie jest to film zły, na pewne lepszy od Ultrona, ale Zimowego Żołnierza to on nie przeskoczył. Chociaż miał potencjał.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Mnie się Kapitan 3 podobał bardziej niż Winter Soldier, ale ja zawsze miałem słabość do filmów, które grają mi na emocjach, a ten grał, oj grał. Mnie się główny zły bardzo podobał, choćby dlatego, że nie jest zły. Wreszcie ktoś inny niż Zły Lord pragnący władzy nad światem albo totalnego zniszczenia. To pierwszy film komiksowy, gdzie czarny charakter nie dość, że osiąga to, co sobie zamierzył, to jeszcze po wszystkim chce popełnić samobójstwo.
Mam problem z głównym złym, który bierze się znikąd, tworzy mastermind plan w oparciu o informacje które też ma znikąd (poważnie, skąd wie o żołnierzach, dacie, tym kto kogo zabił - czy ja coś przegapiłem, czy oni próbowali to rozwiązać metodą "miałem dużo czasu i determinacji"?), dokonuje porwań, morderstw i zamachów bombowych aby skłócić ludzi (którzy może się przy okazji pozabijają), którzy byli w okolicy gdy jego rodzina zginęła.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie jest znikąd, bo wiadomo kim jest i jaką ma motywację a i można zakładać, że był członkiem Hydry (jeśli opierać się o komiksowy rodowód). Członkostwo w Hydrze wyjaśnia od razu, skąd cała jego wiedza (a jeśli nawet - dowódca spec-oddziału też jest niezłym tłumaczeniem). Jego planu nie zamierzam bronić, bo za dużo było w nim "jeśli", ale z drugiej strony - nie zależało mu wcale na przeżyciu, więc i tak raczej niespecjalnie przejmował się tym, czy mu się uda, czy nie. No i nie można powiedzieć, że chce zniszczyć ludzi, którzy od tak byli sobie tam, gdzie zginęła jego rodzina. Byli aktywnymi członkami wydarzeń i pośrednio przyczynili się do tej śmierci.
można zakładać, że był członkiem Hydry (jeśli opierać się o komiksowy rodowód).
No właśnie, że nie - ten błąd popełniono przy BVS, gdzie większość rzeczy miałeś sobie dopowiedzieć z komiksów. Jeśli mamy film, to gościa wypadało by przedstawić.
Młodzik napisał/a:
Członkostwo w Hydrze wyjaśnia od razu, skąd cała jego wiedza
Znowu się nie zgodzę - patrz zakończenie Zimowego. Wyraźnie jest pokazane, że Hydra ma wiele głów i poszczególne niewiele o sobie wiedzą. Tak, że utniesz jedną - zostaną pozostałe.
A skoro już przy tym jesteśmy, muszę wyznać, że nie cierpię wątku hydry - tajnej organizacji która od czasów II WŚ jest zła, chce władzy nad światem i jest chłopcem do bicia.
Młodzik napisał/a:
a jeśli nawet - dowódca spec-oddziału też jest niezłym tłumaczeniem
Sokowi
Młodzik napisał/a:
Byli aktywnymi członkami wydarzeń i pośrednio przyczynili się do tej śmierci.
Byli ekipą ratunkową. To jest ten sam poziom absurdu, co oskarżanie Avengersów za inwazję obcych w NY, rozwalenie SHIELDu czy ofiary w ludziach po samobójczej śmierci gościa wykradającego broń biologiczną.
Można mieć pretensje do Supermana o to, że z Zodem zrobili sobie z miasta arenę, ale w powyższym to jest (nomen omen) komiksowe podejście do zemsty.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
No właśnie, że nie - ten błąd popełniono przy BVS, gdzie większość rzeczy miałeś sobie dopowiedzieć z komiksów. Jeśli mamy film, to gościa wypadało by przedstawić.
Punkt dla ciebie.
Tixon napisał/a:
Byli ekipą ratunkową. To jest ten sam poziom absurdu, co oskarżanie Avengersów za inwazję obcych w NY, rozwalenie SHIELDu czy ofiary w ludziach po samobójczej śmierci gościa wykradającego broń biologiczną.
Można mieć pretensje do Supermana o to, że z Zodem zrobili sobie z miasta arenę, ale w powyższym to jest (nomen omen) komiksowe podejście do zemsty.
Tak, bo Ultrona stworzyła Hydra, wcale nie Stark . Poza tym nie chcę próbować wymądrzać się nt. tego co siedzi w głowie człowiekowi, któremu świat się zawalił, bo nigdy nie byłem w jego sytuacji. Także ja taką motywację kupiłem.
I ten Starkowy Ultron leci sobie do tajnej bazy wojskowej Hydry w Sokowi aby się dozbroić i stworzyć miniony. Czemu akurat tam? No bo skąd pochodzi Ultron? Ano z tajnej bazy wojskowej Hydry w Sokowi. A czemu Stark chce go stworzyć/odpalić? A bo Scarlet Witch zaszczepiła mu taką sugestię.
Oczywiście mało kto o tym wie ale to samo jest z Ultronem - grono osób które wiedzą, że ma coś wspólnego ze Starkiem, jest ograniczone.
Młodzik napisał/a:
Także ja taką motywację kupiłem.
Ha, uwierzyłeś bad guy na słowo? A co, jeśli to wszystko była zasłona dymna, a koleś był sterowany przez Thanosa by rozbić drużynę Avengerów? Taki plot twist ja chciałbym zobaczyć
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Czy ktoś się już z tego doktoryzował? Rozkminiacie to jak Dukaja
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
hmm, w latach '90 miałem dłuższy romans z komiksami TM-Semic ale do takiego stopnia zażyłości nie doszliśmy....
ogólnie przez moment było kolorowo i wypaśnie, ale na dłuższą metę nie dało się ciągnąć tego związku. jakiś taki pusty w środku był...
pozostała niezła orientacja who-is-who w universum MRVL / słabiej DC
ale - filmy przerastają komiksy intelektualnie... w zasadzie ciężko znaleźć skalę
fajnie się je ogląda, ale większej rozkminy nie wytrzymują
ps. czekam na Dr.Strange (koniec roku) - bo zajawkowo wyglądał lepiej od Incepcji
To chyba najfajniejszy superbohaterski film ze "stajni" Marvela. Żadnych kosmitów, żadnej inwazji. Dobra historia, w której bohaterowie muszą mierzyć się ze skutkami swojego superbohaterstwa - oczywiście, jest to mierzenie się w sam raz do podjadania popkornu, a nie żaden dramat. Najsłabszym elementem fabuły były przyczyny konfliktu. Przez większość czasu wszystko opierało się na tym, że żaden z panów nie chciał odpuścić rywalizacji na mierzenie sobie wacków. Dopiero w finale pojawił się prawdziwy powód do tego, aby się ponaparzać między sobą.
I mogliby sobie nieco odpuścić humoru. Walka na lotnisku nawet przez moment nie była poważna, dopiero pod koniec. A już samo pojawienie się Spider-Mana w fabule zasługuje na uznanie. I na tym bym poprzestał jeśli chodzi o dawkowanie humoru. Ale się nie znam.
Kolejny jasny punkt - Pan Zły, fajna postać, inteligentna, z dramatem, z którym można się jakoś utożsamić. Zły z krwi i kości, a nie z jakiegoś boskiego siedliszcza, czy innego wymiaru lub z "próbówki".
Wkurzający element - jak zwykle, sceny po napisach. Tym razem to była najsłabsza część filmu. Marvel powinien sobie odpuścić zmuszanie widzów do czytania napisów końcowych. Zresztą i tak odpaliłem wtedy smartfona i przeglądałem prognozę pogody. A sceny nic nie wnoszą do fabuły. Zresztą, jak większość tych scen po napisach, których spokojnie mogłoby nie być. Bo w następnym filmie i tak wszystko zostanie wyłożone kawa na ławę, aby popkorn mógł być spokojnie konsumowany i żadna niepotrzebna myśl nie wprowadzała zamętu do głowy widza.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Oglądałem i bawiłem się świetnie. To szczytowa ekranizacja komiksu o superbohaterach, bo nigdy dotąd nie było aż tak dobrze. W końcu nie tylko jednoznacznie i cukierkowo, ale również niepewnie i mrocznie. Oto nastała moda na kwestionowanie superbohaterskich archetypów na naszym demokratycznym poletku. Fabuła i logika świata przedstawionego kuluja na tyle, na ile kuleć z racji pochodzenia musza, lecz nie przekracza to zdroworozsądkowych norm. Po chłopsku - w ramach konwencji wszystko jest w miarę spójne. Zresztą naiwności i bezsensy bledną w obliczu zajebistości międzybohaterskich prężeń, starć i bon motów, bowiem zaprawdę są one zajebiste. DC może się od Marvela tylko uczyć.
Oglądałem i bawiłem się świetnie. To szczytowa ekranizacja komiksu o superbohaterach, bo nigdy dotąd nie było aż tak dobrze. W końcu nie tylko jednoznacznie i cukierkowo, ale również niepewnie i mrocznie.
Z tego wniosek, że ekranizacji "Strażników" Pan nie oglądałeś
No, ok. "Strażnicy" czy "Sandman" są czymś więcej (i czymś innym) niż amerykańskimi popkomiskami o superbohaterach i tym samym są (byłby w przypadku Sandmana) ich ekranizacje. Nie tę klasę komiksów miałem jednak na myśli. Zas ekranizacje Nolana sa czyms wiecej niz po prostu przeniesieniem komiksu.
Macie zajebiste docinki, ale teraz chciałbym zobaczyć jakieś argumenty.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie, poważnie. Są filmy lepsze bądź gorsze, mające pretekstową fabułę bądź nie, ładnie realizujące kino superbohaterskie (bądź leżące na całej linii jak BVS) i zawierające smaczki dla fanów (bądź całe kadry z komiksów). Czemu zamieniać rozmowy o tym na puste docinki?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum