ASXie mój drogi. Nie uwierzę, że sam zacząłeś czytać ksiązki od np. Martina czy Simmonsa chociażby. Pewnie wcześniej było wiele mniej "poważnych pozycji", pewnie wiele których teraz nawet się wstydzisz przyznać, że je przeczytałeś. Tak samo rzecz się ma z Fabryką i innymi "lepszymi" wydawnictwami. Nikt nie zacznie swojej przygody od Dukaja lub Duncana, czy nawet Kaya.
Co do zła Fabryki to Grzędowicz tak przez Ciebie chwalony pewnie nie wydałby swoich książek gdyby włąsnie nie FS. Podobnie rzecz ma się np. z Jackiem Komudą. Nie poznalibyśmy wiele nowych autorów, a młodzi nie mieoliby się szans rozwinąc. FS jestpotrzebna, jeśli chcemy mieć polską scenę fantastyczną.
PS. Panie Grzegorzu to krypto to nie ten temat.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Pewnie, że nie konkuruje, bo WL właściwie fantastyki nie wydaje (3-4 tytuły rocznie nie oznaczają, że mamy do czynienia z wydawcą fanyastyki)
Hmnm, nie bardzo rozumiem sens twojego komentarza, przeciez po to napisałem że odnosze się do fantastyki wydawanej przez WL (np. Lem Dukaj, Huberath) a nie ogólnie ksiązek przez nich wydawanych żeby takich komentarzy uniknąć, tymbardziej sugestii że uważam WL za wydawca fantastyki - a nie między innymi fantastyki.
ASX76 napisał/a:
Całe to gadanie o synergiach i tym podobnych, to przepraszam bardzo, ale pieprzenie kotka przy pomocy młotka. Nie odróżniacie pomocy od konkurencji.
Według ciebie książki z fabryki robią konurencje autorom jakim wyżej wymieniłem odpowiadając AM'owi? Sory ASX ale nie czaje twojej co najmiej pokrętnej logiki, równie dobrze mógłbyś napisać że cukierki robią konkurencje zupie pomidorowej, bo i to i to jest pożywieniem.
ASX76 napisał/a:
A dlaczegóż to niby czytelnicy kupujący i czytający te badziewia z FS nie mieliby się "rozwijać" na np. książkach wydawanych przez MAG-a [...] Nastolatki mogą sobie dorastać na czym innym.
Ale ty to już jesteś już stary pryk, zero empatii dla młodości. : P Odpowiem ci tak - z tego samego powodu dla którego dzieci oglądają Kasztaniaki a nie filmy Kieślowskiego.
Bogowie! Dajcie mi sole trzeźwiące! Ja... Zgadzam sie z Łakiem.
Znaleźli sobie Czarnucha do bicia...
Może Fabryka jest winna temu, że dzieci w Etiopii głodują, hę?
Czy przeciętna trzynasto- czternastoletnia osoba, która dopiero zaczyna czytać fantastykę byłaby w stanie przebić się przez Pieśń Lodu i Ognia albo Solaris?
Romulus, ASX, zrozumcie, gdyby nie FS, wielu młodych ludzi w ogóle nie sięgnęłoby potem po tych Waszych wspaniałych, ambitnych, dorosłych, poważnych i ochachowych autorów. Zresztą, nie pomnę, kto to napisał, ale przytoczę znów argument, że polski rynek fantastyczny jest na tyle niewielki, że poszczególne oficyny raczej się wspierają niż próbują wygryźć. Fantastyka na dobrą sprawę jest literaturą rozrywkową, może się od czasu do czasu trafi ktoś w rodzaju Dukaja czy innego wizjonera, ale ja zgadzam się z tezą, która się wykrystalizowała w wątku o baśniach- że fantasy to baśnie dla trochę większych dzieci. A science- fiction to radosna gdybologia, związana z większym lub mniejszym prawdopodobieństwem wystąpienia opisanych zdarzeń.
ASX76 napisał/a:
A dlaczegóż to niby czytelnicy kupujący i czytający te badziewia z FS nie mieliby się "rozwijać" na np. książkach wydawanych przez MAG-a [...] Nastolatki mogą sobie dorastać na czym innym.
Rozwiną się. Daj im czas. Masz materiał do badań w postaci mnie- wyleczonej z cielącego i śliniącego się zachwytu nad Kossakowską, Pilipiukiem i Sapkowskim, opartej mocno i obiema nogami na Tolkienie i powoli przestawiającej z egzystowania na samych żabach(że posłużę się Łakociową przenośnią) na coraz liczniejsze boćki.
To, że fantastyka jest literaturą rozrywkową to nie ma wątpliwości. I nie mam absolutnie nic przeciwko temu. Wolę Eriksona niż Pilcha szczerze mówiąc. O M. Witkowskim nie wspominajac
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
A ja czegoś nie rozumiem, czy Wy naprawdę sądzicie, że czytelnicy wybierają książki ze względu na wydawnictwo? Może ja jestem jakaś dziwna, ale np. Martina kupiłabym nawet wtedy, gdyby wydało go PWN No chyba że "Zielona Sowa", to wtedy nie, ale od nich to raczej żadnej książki nie kupię, ze względu na poziom edycyjny (a nie poziom autorów, którzy w większości już nie żyją ).
Na tym forum są na to świadkowie, którzy chyba boją się przyznać co widzieli. Zdaje się, że ich wypowiedzi gdzieś tu powinny być.
Regissa jest dziwna, ponieważ nie kupiłaby książki Martina wydanej przez Zieloną Sowę. Co konkretnie masz do zarzucenia tej oficynie, jeśli wolno spytać
Mad Nie wstydzę się przyznać - przygodę z fantastyką zacząłem od opowiadań R.E. Howarda i książek K. Wagnera. Po pewnym okresie nastąpił długi rozbrat z tym gatunkiem (liczony w latach) - miałem hopla na punkcie filmów, a czytałem inne rzeczy wychodząc z błędnego założenia, że cała fantastyka to lipa. Dopiero "Wiedźmin" Sapkowskiego na nowo rozpalił moje fantastyczne żądze, choć brat musiał mnie kilka razy namawiać i w końcu, na swoje (nie)szczęście, uległem sugestiom.
Zir & Co Nie wiem czy zauważyliście, ale na końcach zdań nieraz stawiam emotikonek - - który ma dać do zrozumienia, że nie piszę w 100% poważnie. Wywód z bocianami i żabami sprowokował mnie do prowokacji.
Łaku Najpierw zadałeś mi pytanie, a potem sam na nie odpowiedziałeś. Otóż nie miałem na myśli autorów wydawanych przez WL.
Teraz będzie szczerze... Nie życzę FS znalezienia się w powydawniczym grobie. Niech tam sobie wydają co im się żywnie podoba. Denerwuje mnie insza sprawa - latami czeka się na książki zacnych autorów z innych wydawnictw, a debiutanci z Fabryki, którzy ledwo co nauczyli się machać piórem tak by nie zrobić sobie większej krzywdy, są publikowani. Pewnie, że moje pokrętne rozumowania zasadza się w tym przypadku na zasadzie: "pretensje do garbatego, że ma dzieci proste", ale cóż... Nawet taki heros jak ASX nie jest wolny od kilku niedoskonałości.
Tak więc nawet jeśli przyjąć nie do końca prawdziwą tezę o innej "niszy" literackiej, to summa summarum jej odejście w niebyt byłoby, w ogólnym rozrachunku, korzystne. Dla czytelników ambitniejszej fantastyki również.
Tego nie był bym taki pewien. Bo FS nakręca koniunkturę dla Fantastyki jako takiej. Ludzie chętniej ją kupują a wydawnictwa chętniej wydają. Jednak nie zgodze się z Łako że nie jest to konkurencja dla innej ambitniejszej fantastyki. Myślę, że jednak FS konkuruje na MAGiem \przynajmniej trochę. Ale konkurencja dobra rzecz. Problem jest w czym innym. FS wydaje książki które są dość do siebie podobne i można opisać je jako łatwa rozrywka. MAG wydaje książki dużo bardziej urozmaicone. Częściowo się więc pokrywa się target. Trudno mi powiedzieć w jakim stopniu ale popularność polskiej Fantastyki spowodowała że ta angielsko języczka sprzedaje się gorzej.
Mam pewne zarzuty do FS ale jest ona na polskim Rynku fantastycznym potrzebna
To, że fantastyka jest literaturą rozrywkową to nie ma wątpliwości
A jaka to jest literatura nierozrywkowa? Podręczniki i tym podobne wykluczam Czyżby poezja była za mało rozrywkowa? Albo taki np. Dostojewski? Uwielbiam starego Fiodora, ba, uważam, że jest jednym z najlepszych rosyjskich pisarzy, a problemy poruszone w jego książkach są istotne, ale czy to wyklucza "rozrywkowość" jego powieści? Bo w jakim celu czytam Dostojewskiego? Dla przyjemności przecież!
ASX76 napisał/a:
Regissa jest dziwna, ponieważ nie kupiłaby książki Martina wydanej przez Zieloną Sowę. Co konkretnie masz do zarzucenia tej oficynie, jeśli wolno spytać
Weź sobie którąkolwiek książkę wydaną przez tę oficynę i przejrzyj pod kątem edytorskim, a będziesz mieć odpowiedź. Drukowanie tanich książek niestety nie idzie w parze z ich jakością. I w tym przypadku tak właśnie jest...
_________________ Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
A jaka to jest literatura nierozrywkowa? Podręczniki i tym podobne wykluczam Czyżby poezja była za mało rozrywkowa? Albo taki np. Dostojewski? Uwielbiam starego Fiodora, ba, uważam, że jest jednym z najlepszych rosyjskich pisarzy, a problemy poruszone w jego książkach są istotne, ale czy to wyklucza "rozrywkowość" jego powieści? Bo w jakim celu czytam Dostojewskiego? Dla przyjemności przecież!
Mądrą to i dobrze poczytać.
Maestro Dostojewski jest nie tylko jednym z najlepszych rosyjskich pisarzy, ale i świata - oddajmy cesarzowi co cesarskie. Podobnie ma się rzecz w przypadku Bułhakowa i Tołstoja - cała trójka to prawdziwi Tytani Literatury Pięknej.
Zielona Sowa wydaje (wydawała?) między innymi serię książek w twardej oprawie i ładnych zielonych okładkach, drukowanych na białym papierze. Gdy dodać do tego stosunkowo niską cenę to chyba nie jest aż tak źle... Czyżby w środku kryły się jakieś brzydkie niespodzianki Przydałoby się podać jakieś przykłady na potwierdzenie swojej krytycznej opinii.
P.S. Nie mam dostępu do głównej części zbiorów (mam tam całkiem sporo "zielonków" ), więc sam niczego nie jestem teraz w stanie sprawdzić.
Chyba pasujący temat : notka blogowa o fantasy na serwerze poltera. Ciekaw jestem waszych opinii.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Moja opinia negatywna o artykule i jego autorze. Dobór tytułów w tzw. bibliografii też nijaki, nie wiadomo wg jakiego klucza, parę staroci, dość wybiórczo, parę nowości chaotycznie. Co z tego wynika? Nic.
Tekst jak tekst. Raczej popisywanie się autora niż coś sensownego. Powodów do dyskusji o tym tekście nie widzę.
Schematy były od początku, choć nie takie jak autor powymieniał i od początku je łamano do woli. Popularność zdobywały przedstawicieli książek z obu tych grup, tzn. i sztampowe i łamiące schematy. Czyli wynika z tego wielkie g..., poza tym że autor chce się popisać pomysłami.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Jeśli coś się robi, to wypadałoby się postarać, żeby to było zrobione porządnie. Tymczasem ten tekst sprawia wrażenie pisanego na kolanie - literówki, błędy w nazwiskach autorów(!), brak odwołań do bibliografii... Owszem, autor ma lekkie pióro, ale - jak na mój gust - nazbyt złośliwe.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Jak zwał tak zwał Zresztą dziwna metoda obrony została obrana w komentarzach - uznanie, że skoro jest to notka blogowa, to może dopuszczać szereg przekłamań, czy po prostu bzdurnych informacji.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Wartości merytorycznej komentować nie będę gdyż nie zdołałem przebrnąć przez całość - w którymś momencie odechciało mi się dalszej lektury i nie powiedziałbym, że autor ma lekkie pióro a dobra korekta by się przydała... (gdy ja tak mówią można powiedzieć, że jest źle gdyż jestem miernym użytkownikiem języka polskiego). Bibliografię autor mógł chociaż zrobić porządnie z wyglądu sortując autorów alfabetycznie a nie wrzucając w nią książki w kolejności w jakiej miał je na półce/biurku czy w jakiej mu google podały. Niechlujne to i niemiłe dla oka.
Owszem, autor ma lekkie pióro, ale - jak na mój gust - nazbyt złośliwe.
Ten tekst jest złośliwy w mniejszej części. W większej - jest po prostu silący się na złośliwość. Dla mnie to generalne rozróżnienie, ponieważ złośliwości lubię, ale męczenie buły już nie bardzo. Tekst w swojej formie jest rozciągnięty i przeciągany do granicy ziewu (może autor tak subtelnie wchodzi na poziom metazłośliwości i chce pokazać że teksty o epicko nudnych rozwleczonych fantasy muszą być adekwatne a nawet je prześcigać) - zaliczyłbym go od razu do TL;NR gdyby nie to że są krótkie i wypunktowane akapity. Cześć o kalkach charakterologicznych to apogeum. Autor powinien wrzucić HDD do mikrofali i wstąpić do jakiegoś zakonu milczącego na parę lat, ucząc się elementarnej pokory przed formą. Co do poziomu argumentacji to każdy kto porywa się na całościowe podejście i analizę gatunków powinien przeczytać "Fantastykę i Futurologie" Lema, inaczej jak ten koleś będzie pływać gdzieś po najbardziej wierzchnich warstawach. Myśle że nawet o najbardziej sztampowych fantasy da się napisać ciekawy tekst, rozbierając temat na kawałki i w paru miejscach autor nawet poszedł w tym kierunku - niestety kilka trafnych spostrzeżeń utoneło w zalewie pacynkowego prześmiestwa (ale widać w wielu komentarzach pod tekstem że takie coś też ma swoich fanów, więc zdrówko).
ps - i nie powiedziałbym że autor ma lekkie pióro np. "Mieli wiedzę i bagaż eurydycji na dziesięciu ludzi.".
Różnica jest. Ten tekst nie przechodził korekty, na oczy go nie widziałem przed publikacją. Zresztą, nie puściłbym go u siebie. Nie pisz więc, proszę, że to artykuł mojego działu, bo potem ludzie myślą, że to zwykła publikacja (vide wypowiedzi w komentach) i gotowi sobie wyrobić zdanie, że tego typu gnioty u siebie puszczam.
Gdyby miał lekkie pióro to bym chociaż przeczytał całość, ale głównie rollowałem w poszukiwaniu sensowniejszych fragmentów, a wtedy dotarłem do komentarzy.
Malakh - rozumiem, ale jednak "polter.pl" firmuje tekst w adresie, więc nawet zaznaczanie, że to nie polter, nie obroni przed skojarzeniami "słaby tekst -> polter". Chyba że zaznaczycie na początku "tekst nie jest częścią portalu i redakcja za niego nie odpowiada".
Ale dzięki temu pewnie macie więcej wejść na samego poltera. No i wszak komuś się w komentarzach spodobało.
Eeee, blogów na polterze bym za część portalu (za który redakcja odpowiada) nie uznawała. Czasem jakiś blogger tam przepis kulinarny wrzuca i jakoś by mi nie przyszło do głowy powiedzieć że na polterze są fajne przepisy.
Sam tekst - kurde, muszę jeszcze raz przemyśleć mój pomysł na opowiadanie, wydawał mi się taki oryginalny. Ale kusi też żeby podebrać kilka najbardziej schematycznych schematów ale moze to na drugi plan jednak.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Różnica jest. Ten tekst nie przechodził korekty, na oczy go nie widziałem przed publikacją. Zresztą, nie puściłbym go u siebie. Nie pisz więc, proszę, że to artykuł mojego działu, bo potem ludzie myślą, że to zwykła publikacja (vide wypowiedzi w komentach) i gotowi sobie wyrobić zdanie, że tego typu gnioty u siebie puszczam.
Edytowałem Aczkolwiek pierwsze co się rzuca w oczy po wejściu to logo poltera Przy czym jak na razie chyba nikt nie pociągał do odpowiedzialności redakcji czy korekty, a samego autora, więc nie jest tak źle
Ł napisał/a:
"Fantastykę i Futurologie" Lema
A co w niej jest takiego?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Najbardziej mnie w tej notce razi brak klarownego wyjaśnienia, o czym właściwie autor pisze. "Sztampowa fantasy na miarę 2010 roku" opiera się na schematach z... ostatnich dwudziestu lat fantasy? Bibliografia podana na końcu to kompletny strzał w stopę. Błędy w nazwiskach autorów, tytułach, kompletne pomieszanie z poplątaniem... W dodatku, jak autor przyznaje w komentarzach, część książek z listy jest całkiem niezła - więc po co opierać na nich ten artykuł? Na pewno znalazłyby się bardziej sztampowe książki, i to najlepiej z tego wieku, a nie wydane w latach 80. ubiegłego stulecia.
Tekst jest stanowczo zbyt długi. Na początku autor wypowiadał się z sensem, ale później kompletnie się pogubiłam w tym, co chciał przekazać. Artykuł zamienił się w wyliczankę wszelkich możliwych schematów, a na koniec nawet nie ma logicznych wniosków. Najbardziej absurdalne zaś jest podejście do oryginalności: jak fantasy jest zbyt oryginalna, to źle; jak zbyt sztampowa, to też źle. Autor nie podał tytułów książek, które uważa za dobre. Przypomina mi to narzekanie dla narzekania, a sam autor chyba tęskni za czasami, w których czytał klasyczne fantasy o przygodach rpgowej drużyny i mu się to podobało.
Notka czy nie notka, podanie bibliografii (mimo braku referencji) sugeruje, że tekst aspiruje do bycia czymś więcej niż zwykłą notką blogową
Gdyby miał lekkie pióro to bym chociaż przeczytał całość
No fakt - autorowi wydaje się, że ma lekkie pióro. Tak powinnam była napisać.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Bardzo klarowna i przemyślana typologia gatunków fantastycznych wraz z próbami definicji. Z tekstów np. Dukaja można wynieść pośrednio, że używa właśnie Lemowskich kryteriów przy okazji swoich recenzji czy felietonów. Ja też to czynię.
Można go czytać bez znajomości pozostałych dzieł Lema?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ogromny esej o fantastyce i futurologii jest po pierwsze: oryginalną i nowatorską próbą stworzenia teorii gatunku, po drugie: błyskotliwą autointerpretacją dzieł Lema, po trzecie: przeglądem światowego dorobku science fiction w poszukiwaniu autorów i tekstów, które byłyby zdolne stanąć w szranki z naukową futurologią i udowodnić przydatność literatury w modelowaniu przyszłości człowieka. To kolejna Lema „ogólna teoria wszystkiego" — wszystkiego, co dotyczy fantastyki i jej roli w ludzkim poznaniu.
O to chodzi Dworakin
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Wreszcie sprawa moich własnych fantastycznych utworów, cytowanych w książce. Zastanawiałem się długo, czy mam prawo wprowadzić je do tekstu, i uznałem wreszcie, że tak. Autoanaliza jest kwestią zawsze delikatną, ale w tym wypadku przełożyłem dobro sprawy nad możliwe zastrzeżenia. Pomijając własne teksty, nie mógłbym już pomijać wiedzy jako praktycznego doświadczenia, zgromadzonego podczas orki pisarskiej. Nie tylko odcinałbym wówczas tę prywatną wiedzę od książek, co wskutek wydania stały się informacją publicznie dostępną, lecz pozbawiłbym się możliwości prezentowania konkretnych przykładów, ilustrujących poszczególne punkty wywodu. Nie mógłbym wyraźnie mówić, jak wygląda robota warsztatowa, skoro nie powiedziałbym nic o tym, co się na warsztacie znajdowało i podlegało obróbkom skrawającym. W każdym razie wzmianki takie nie mają pełnić roli wzorca, tego idealnego metra, który jako sztaba irydowo–platynowa, chroniona w Sevres pod Paryżem, stanowił kiedyś światowy standard miary. Funkcja takich autoanaliz jest inna. Po pierwsze — ukazują one to, czego przemilczenie uznałem za bezsensowne — jakobym był jedynie krytykiem i tylko teoretycznie zajmował się omawianą gałęzią literatury, nie dysponując w niej doświadczeniem roboczym. Po wtóre — ilustruję na własnym przykładzie, jak może podczas pracy pisarskiej dochodzić do wywichnięcia zamiarów realizacyjnych. Po trzecie — instruktywne wydało mi się zjawisko zbieżności niektórych moich tekstów z typowymi pomysłami w obszarze Science Fiction, jeżeli kreacja miała charakter równoległy i niezawisły: gdyż wiele razy, napisawszy jakąś rzecz, przekonywałem się o tym, że wcale nie jestem pierwoodkrywcą zastosowanego w niej konceptu. Koincydencje takie są instruktywne, ponieważ świadczą o tym, że przestwór konfiguracyjny wyobraźni nie jest dla danego czasu obszarem całkowitej swobody, skoro, myśląc niezależnie w odległych od siebie geograficznie i kulturowo punktach ziemi, różni ludzie mogą dochodzić do tak podobnych myśli.
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Zeschizowałam się czytając komentarze do tej pierwszej notki - udziela się tam Martvica, zrobiłam wielkie oczy i najpierw pomyslałam że wstaję w nocy i piszę na Polterze lunatykując, a potem że moffiss się pode mnie podszywa (wcale nie mam obsesji). Na szczęście pisze kulturalnie, kimkolwiek jest. W każdym razie to nie ja, gdyby ktoś miał wątpliwości.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Zeschizowałam się czytając komentarze do tej pierwszej notki - udziela się tam Martvica, zrobiłam wielkie oczy i najpierw pomyslałam że wstaję w nocy i piszę na Polterze lunatykując, a potem że moffiss się pode mnie podszywa (wcale nie mam obsesji). Na szczęście pisze kulturalnie, kimkolwiek jest. W każdym razie to nie ja, gdyby ktoś miał wątpliwości.
Frija. Kawerna
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum