[Tixon]

Jestem świeżo po lekturze reportażu znajomej Przystanek 57 i wywiadu Okulary z innej bajki o bezdomnych w Łodzi, i muszę przyznać, że mocno mnie trafiło. Roznosząc z bratem ulotki siłą rzeczy zwiedziłem większość Piły, zarówno nowe i zamknięte osiedla, jak i stare, śmierdzące kamienice, ale problem bezdomnych istniał w mojej świadomości tylko okazyjnie. Ot czasami się widziało gościa śpiącego (myślę, że śpiącego) między śmietnikami, co jakiś czas okolicę przemierzali złomiarze, trudniący się również porządkowaniem zawartości pojemników na śmieci. Ale przystanki autobusowe i dworzec PKP (chociaż strasznie jadący moczem) wolne były od nocujących. Ale Piła to tylko 75 tyś mieszkańców, więc można powiedzieć, że mam oszczędzone problemy większych miast, zwłaszcza tych przemysłowych.
No chyba, że wliczać w to menelstwo, ludzi wyłudzających pieniądze (ostatnio przyjęli metodę na szczerość : "nie będę cie kłamał, brakuje 50 groszy na wino"), bo na tych zawsze można gdzieś trafić.
Dobra, ja się uzewnętrzniłem. Co wy o tym sądzicie?

[Romulus]

Problem bezdomności dociera do mnie, kiedy przychodzi zima. Wówczas media informują o bezdomnych, którzy zamarzli albo ryzykują zamarznięcie i nie chcą iść do schronisk bo tam nie można spożywać alkoholu.

[You Know My Name]

A dla mnie jest to jeden z całkiem irracjonalnych (na razie) lęków. Lęk przed bezdomnością. Może ktoś ma między skillami modern latin i stworzy dla mnie nazwę jednostki chorobowej?
To nie trolling, to całkiem serioznie.