FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Co teraz czytam? V2.0
Autor Wiadomość
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1818
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2019-01-01, 21:51   

Jako odtrutka zawsze Adrian Mole we wszystkich odkryciach.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
goldsun 
Szeregowy


Posty: 1639
Skąd: Bytom
Wysłany: 2019-01-02, 09:45   

James S.A. Corey "Gorączka Ciboli" czyli 4 tom serii Expanse.
Gdzieś wyczytałem, że książka jest słabsza od poprzednich.
I mam mieszane uczucie co do takiego stwierdzenia.
Gdzieś po 1/3 tekstu miałem jedno porównanie - ta część w porównaniu do poprzednich jest jak "nowa trylogia starwarsów w porównianiu do starej". :-) Przy czym raczej "Zemsta Sithów" niż "Mroczne widmo". Czytaj - nie dużo gorsza, raczej po prostu inna.
Nie całkiem inna, to dalej ten sam świat, ci sami bohaterowie, ale się różni.
Po.1. Jest bardziej "kameralnie" niż wcześniej. Nie ma miliona wątków, wszystko dzieje się w raptem 2-3 lokalizacjach, krąg osób zaangażowanych jest skończony i cała akcja nie dotyczy "całej ludzkości".
Po.2. Jeszcze bardziej widać coś, co już mi podpadało w poprzednim tomie - przez większość książki mamy strony: szarą i szarą. Nie ma "dobrych/złych", każda strona ma swoje racje i to sytuacja w której po prostu dwie strony chcą osiągnąć swoje cele, tyle, że cel jednej jest w konflikcie z celem drugiej.
I jest to też jeszcze wyraźniejsza sytuacja w której:
- jest ten konflikt interesów
- i dałoby się pewnie ten konflikt jakoś rozwiązać, gdyby nie eskalowanie problemów przez kilku osobników, którzy "muszą wygrać, bo tak".
W gruncie rzeczy są góra 3 osoby, których działania powodują ofiary i cały burdel, więc można je ewentualnie uznać za "bad guyów".
I nie są to osoby, które są korporacjami jak wcześniej, ani nawet jakoś mocno od korpo nie są zależne (mimo, że niektóre tak uzasadniają swoje postępowanie). To ewidentnie jest efekt ich cech charakterów, a nie "chęci zysku" itp.
Po.3. Mam wrażenie, że autorzy próbują swoich sił w ciut innej stylistyce, niż wcześniej. Co akurat niekoniecznie im wychodzi najlepiej. Mamy wątek mocno katastroficzny, ale jakoś tego wątku nie czuję, i to jest IMHO największa wada tej książki.
Może gdybym kiedyś nie przeczytał "Wędrowca" Leibera, albo innej książki podobnej o rozpadającej się planecie, to byłbym mniej krytyczny, ale akurat cała akcja z armageddonem na planecie jakoś mnie nie przekonała. Mam niejasne wrażenie, że efekty, wynikające po prostu ze zwykłej fizyki (siły, grawitacja itp.) powinny być jednak ciut większe. Nie mam również przekonania czy "zachmurzenie" nie powinno trwać o wiele dłużej. Chociaż mam spory problem z określeniem "ile właściwie trwa cała akcja w książce", czy liczy się w dniach, tygodniach, miesiącach?
A już dokładanie coraz to nowszych zagrożeń, mimo, że oczywiście w nowym środowisku jest to uzasadnione, po prostu nie powoduje innego efektu poza zniecierpliwieniem. W dodatku rozwiązanie jednego z tych problemów było podane tak na tacy i podpowiadane od początku, że aż zgrzytały mi zęby - komuś tu bardzo brakło wyobraźni/pomysłów chyba.
Po.4. Zgrzytał mi też przez dłuższy czas wątek Elvi. Włącznie z "ciurlać ci się chce po prostu" ... ;-) Jakoś tak ... nie pasuje mi to do tej książki.
Po.5. Mamy za to ciekawy pomysł na rozwinięcie/odkrywanie jakiegoś kawalątka informacji o obcych. To akurat IMHO na plus.
Chociaż mocno się zastanawiam: jak właściwie działało środowisko/ekosystem na tej planecie. Może po prostu "nie ogarniam tego swoim małym rozumkiem", albo za mało jest o nim informacji.
Po.6. No i sam koniec, czyli wątek "co będzie dalej" - rokuje jakieś nadzieje na kolejny tom, chociaż trochę obawiam się, czy nie pójdą w politykę za bardzo.


Podsumowując - jak tak patrzę co napisałem ... to jednak ta część wychodzi słabiej od poprzednich IMHO.
Ale jak ktoś przeczytał wcześniejsze, to tę też pewnie warto.
_________________
Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun

Per ASperger ad astra
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23151
Wysłany: 2019-01-02, 19:00   

"Piorun kulisty" - Cixina Liu. Dostałem do recenzji. Trudno wyrokować po pięćdziesięciu stronach, ale podoba mi się. Fabuła ma najprostsze z możliwych streszczenie: bohater po traumie bada naukowo fenomen pioruna kulistego i co z tego wynika. Spodziewam się inżynierskiej sci-fi, nastawionej na pomysły, a nie na literacki styl.

"Osiem białych nocy" Andre Acimana. Nie kupiłbym tej powieści gdybym nie obejrzał adaptacji innej ksiązki tego pisarza. "Call me by your name" - jako film - podobało mi się ogromnie. Piękna, subtelna i niewinna opowieść o miłości. "Osiem białych nocy" to chyba jest o tym samym, tylko tu mamy rodzące się uczucie między kobietą i mężczyzną. Rozpisane na osiem kolejnych nocy w trakcie których bohaterowie poznają się. Aciman nieźle pisze, unika banału i myślę, że to byłaby piekielnie trudna do zekranizowania powieść. Aby uniknąć filmowego banału należałoby przenieść na ekran jej styl, a to mi się wydaje niemożliwe. Ale się nie znam. Może "Call me by your name" też takie niefilmowalne było? Napisane znakomicie, taki współczesny Henry James :) jeśli chodzi o pisanie o uczuciach i psychologii postaci, bez zamęczania czytelnika. Bardzo interesująca powieść na, zdawałoby się, wyświechtany temat rodem z jakiegoś romansidła.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1818
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2019-01-07, 13:49   

Rosewater skończone. Bardzo dobra narracja i dobrze wystartowana historia o tajemnicy, ale popsuta czasem zbyt łatwymi łopatologiami. Na szczęście nie do końca. Ogólnie na plus, zobaczymy jak się rozwinie dalej, bo to planowana trylogia. Zaczęta For We Are Many Dennisa E. Taylora , druga część bobiverse. Od razu człowiek czuje się zrelaksowany i zaciekawiony pędem zdarzeń. Prawdziwa rzadkość w gatunku -dystans i poczucie humoru. Następna zaczęta to Before Mars Emmy Newman. I to już inna bajka. To trzecia część cyklu, luźno związanych powieści dziejących się w jednej przyszłości, nie tak znowu odległej. Jako, że każda jest osobną opowieścią zacząłem od trzeciej, bo ona doczekała się największej liczby poleceń z różnych stron. Wchodzi się w nią z marszu, ze świadomością, że nie jest to czcza rozrywka i czeka nas czas refleksji i niepewności. No i na koniec Ostępy nocy Djuny Barnes. Nie myślałem nawet, że kiedykolwiek tę powieść wydadzą u nas i przeleżała ciągle odsuwana w kolejce do zakupu na bookdepo. I bach! Ossolineum się popisało. Czytam i jakby tu rzec? No poczytam jeszcze, bo na razie nie wiem co i jak i dlaczego?
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5372
Wysłany: 2019-01-07, 17:05   

bio napisał/a:
Zaczęta For We Are Many Dennisa E. Taylora , druga część bobiverse.

Ktoś słyszał może, czy któryś z naszych wydawców się do tego przymierza? Opisy i opinie wyglądają zachęcająco.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1818
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2019-01-07, 22:10   

Szukałem, ale kosmos milczy. Zresztą u nas wydawcy nie chwalą się za bardzo poza tym, co i tak wszyscy wiedzą. A nawet jak coś ciekawego dość wyjdzie, to mija bez echa, bo nie nagłośnione. Przypomina mi się Harry Potter, którego pierwsza część bardzo kiepsko się u nas sprzedawała, aż wydawnictwo zastanawiało się nad kontynuacją. A potem? Każdy wie. Filma zrobili. To samo ze ( tfu!) Zmierzchem.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
Trojan 


Posty: 11297
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2019-01-08, 11:27   

Cryptonomicon - Neal Stephenson

Ambiwalentne wrażenia po lekturze.

Kryptologiczna II WŚ
Książka bardzo nierówna w swoim tempie, wpływająca czasem na obszary przedługaśnych opisów prozaicznych spraw, częste skoki w czasie i przestrzeni (czego nigdy nie lubiłem) z tasowaniem bohaterów, w ostatecznym rozrachunku gigantyczna naiwność książki?/bohaterów?autora?
Gdybym to przeczytał w latach '90 - byłbym zachwycony.
z perspektywy czasu - wizyjne spostrzeżenia rewolucji internetowej (kryptowaluty!?wow).
(zapewne:) ) fantastyczna zabawa dla matematyków (zamierzam "sprzedać" książkę kumplowi-topologowi), poziom intrygancki rozciągnięty na 50 lat.
Rys bohaterów z najwyższej półki - postać mat-geniusza rewelacja.
Wszystkie zagadnienia czy to historyczne czy naukowe bardzo solidnie przygotowane.

Świetnie się czyta.... jednocześnie, nie wiem
nie ciągnęło mnie, potrafiłem zostawić książkę na dwa dni.
Na pewno dawno żadna książka mnie tak nie zmęczyła

8/10
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2019-01-08, 11:38   

Trojan napisał/a:
żadna książka mnie tak nie zmęczyła


Ręczna rekonfiguracja nie pomogła? //panda

Trojan napisał/a:
obszary przedługaśnych opisów prozaicznych spraw


Ab-so-krużwa-lutnie genialne, może nie na poziomie Cortazarowych instrukcji wchodzenia po schodach, ale kapitalne.
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
Trojan 


Posty: 11297
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2019-01-08, 11:44   

Stary Ork napisał/a:
Trojan napisał/a:
żadna książka mnie tak nie zmęczyła


Ręczna rekonfiguracja nie pomogła? //panda

Trojan napisał/a:
obszary przedługaśnych opisów prozaicznych spraw


Ab-so-krużwa-lutnie genialne, może nie na poziomie Cortazarowych instrukcji wchodzenia po schodach, ale kapitalne.
,

jakkolwiek to nie zabrzmi - musiałem trochę przekonfigurować materiał przed lekturą (:

opisy/momenty są genialne - ale nie wszystkie, i czasami po prostu męczące.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23151
Wysłany: 2019-01-09, 17:58   

"Piorun kulisty" Cixina Liu za mną. Science fiction "inżynierska". Jeśli komuś nie przypadła trylogia ("Problem trzech ciał" i reszta) nie ma czego szukać w tej powieści. Fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa, postacie prawie papierowe, z pewnymi zadatkami, ale Liu się nie pręży na literackie pitolenie, leci pomysłami, strzela nimi jak z kałacha. Co rozdział (niemal) to inny naukowy zwrot akcji. Coraz bardziej lubię tego gościa, nawet jeśli nie skupia się za mocno na warstwie czysto literackiej. Standardowej fabuły używa tylko do tego, aby "ożywiać" pomysły, a nie bohaterów. Kupuję to.

Z innej beczki: "Wracać wciąż do domu" Ursuli LeGuin. Całkowite przeciwieństwo. Bardzo wolna, skupiona na postaciach opowieść. Odpręża, ale i stanowi wyzwanie. Na razie brnę przez "Kroniki Zachodniego Brzegu", a to prawie połowa książki. Będzie ciężko, ale dla Ursuli dam radę. :-P
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Trojan 


Posty: 11297
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2019-01-09, 20:46   

Cytat:
Ja po N. wzięlem coś lajtowego - trylogia Shadowruna, czyli nigdy nie ufaj smokom.


i chyba tego nie skończę
nie to że bardzo słabe - bo czytałem słabsze
ale jakieś takie niemrawe
  
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2019-01-09, 23:43   

Romulus napisał/a:
"Piorun kulisty" Cixina Liu za mną. Science fiction "inżynierska". Jeśli komuś nie przypadła trylogia ("Problem trzech ciał" i reszta) nie ma czego szukać w tej powieści. Fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa, postacie prawie papierowe, z pewnymi zadatkami, ale Liu się nie pręży na literackie pitolenie, leci pomysłami, strzela nimi jak z kałacha. Co rozdział (niemal) to inny naukowy zwrot akcji. Coraz bardziej lubię tego gościa, nawet jeśli nie skupia się za mocno na warstwie czysto literackiej. Standardowej fabuły używa tylko do tego, aby "ożywiać" pomysły, a nie bohaterów. Kupuję to.

Podpisuję się w sumie pod wszystkim, bo to dokładnie taka właśnie powieść. Dodam jeszcze, że czasem nieco przeszarżowana. W skrócie - nie wiem czy pamiętacie, co zrobił chociażby Egan w finale "Kwarantanny". Otóż dosłownie wziął założenia funkcji falowej (nieoznaczoność, kot Schrodingera, kolaps w wyniku obserwacji itd.), które fajnie działają na papierze i w jakoś tam wyjaśniają świat w skali mikro. Potem wyciągnął to do skali makro i uznał, że to działa. I opisał wszystkie konsekwencje tego faktu.
Liu robi całkiem podobnie - robił to już przecież w Trylogii. "Piorun kulisty" jest jeszcze bardziej hermetyczny, jeszcze bardziej hard. Jakbym miał wskazać pisarza najbardziej podobnego do Cixina Liu to byłby to zdecydowanie Greg Egan. Wielkie teorie istniejące w papierowych równaniach, działające tu i teraz, na parapecie za oknem. Mi się też podobało.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23151
Wysłany: 2019-01-15, 18:55   

Imogen Hermes Gowar "Syrena Pani Hancock" - debiutancka powieść, którą czytam przedpremierowo do recenzji. Ładnie wydana. Okładka przykuwa wzrok, twarda oprawa, staranność wykonania. :) Tylko tak czytam i czytam, zbliżam się do końca i nie wiem, jak to ugryźć. Nie jest to skomplikowana fabularnie powieść. Tytułowa syrena wprowadza do niej szczyptę czegoś na kształt realizmu magicznego w XVIII wiecznym Londynie. Losy bohaterów, a w zasadzie bohaterki być może proszą o jakąś refleksję na temat doli kobiet w tychże czasach. Ale czy da się to odnieść do współczesności, a zatem i "zuniwersalizować"? Śmiem wątpić, póki co. Ładnie to jest napisane - czytam z przyjemnością, choć początek zwiastował jakiś koszmar czytelniczy. Niemniej, po kilku rozdziałach lektura sprawiała mi już umiarkowaną przyjemność. Autorka nie przywaliła czytelnika nadmiarem opisów osiemnastowiecznej rzeczywistości, a mimo to ma się wrażenie, że bardzo dokładnie odrobiła lekcje z researchu historycznego. Reasumując, nie wiem. Fajne, ale trochę o niczym, trochę jako wariacja na temat historii opowiadanych przez Jane Austen. Trochę w tym Dickensa (na ile pamiętam "Davida Copperfielda" i "Małą Dorrit"). Jak na debiut jest to solidna porcja niezłej warsztatowo literatury (choć trochę letniej). I może to dobra zachęta, aby śledzić dalsze poczynania pisarskie pani Gowar.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1818
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2019-01-15, 21:55   

Drugi tom Bobiverse skończony. Koncepcyjnie nie wrzuca wiele nowego, a raczej logicznie rozwija poprzednie założenia. Poszczególne wątki związane z kolejnymi replikantami Boba są coraz bogatsze. Czas leci. Trwa akcja ratowania tego co pozostało z ludzkości. odkrywane kolejne planety nadające się do życia, z tym że ograniczenie prędkości czyni ten postęp powolnym, acz stałym. Dochodzi w końcu do kontaktu z Obcymi, którzy przewyższają ludzi technologią i bezwzględnością. Prowadząc zakrojone na wielką skalę prace inżynieryjne w swym układzie niszczą wszystkie planety w przydatnym zasięgu pozbawiając je rabunkowo bogactw naturalnych, a życie biologiczne używają jako karmy. Pierwsze zmagania pokazuję bezsilność naszej okulawionej cywilizacji. Rozpoczyna się wyścig z czasem, bo Obcy już wiedzą gdzie nas szukać. Nie śpiesząc się, systematycznie rozszerzają swe pole działania. Dotrą i do Ziemi. Powieść kończy się po nieudanej próbie ratowania młodej cywilizacji, która znalazła się na drodze złych Obcych. W skrócie wygląda to może niezbyt oryginalnie, ale wykonanie jest zupełnie wyjątkowe, zaś koncepcja kolejnych replik pierwszego bohatera, które zmieniają osobowość, dryfująco odchodząc od pierwowzoru jest świetnie wykorzystana dramaturgicznie. Oczywiści w pamięci mamy, że jest to przede wszystkim powieść rozrywkowa, w której pewne implikacje filozoficznej natury podane są jako wynik działania, a nie objaśnienie mechanizmów tego świata. Chciałoby sie już wiedzieć co dalej, ale zrobię sobie przerwą, bo wiem, że długo nie znajdę czegoś tak fajnego. Taylor kilka dni temu napisał ba fb, że właśnie powiadomił go agent iż rok 2018 zamknął się sprzedażą milionowego egzemplarza jego książek. Wiele tego nie wydał. Przed trylogią Outland, który po wyczerpaniu nakładu osiąga jakieś paranoiczne ceny, oraz ostatnio The Singularity Trap z innego już uniwersum. Wygląda na to, że swą popularność osiągnął nie przez reklamę i akcje promocyjne, a przez wieść szerzoną w necie między czytelnikami. Wydaje w niezależnym małym wydawnictwie, a żeby było zabawniej to trylogia drukowana była we Wrocławiu. Być może Amazon ma prawo do własnych dodruków.
Czy czytał kto coś Paula Beatty'ego?, bo to co piszą w grudniowych Książkach, brzmi zachęcająco.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
m_m 
Uchodźca

Posty: 1881
Skąd: Zewsząd
Wysłany: 2019-01-15, 22:02   

Bio, piszesz jak Pynchon.
_________________
quot libros, quam breve tempus
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13171
Wysłany: 2019-01-15, 22:30   

Nie obrażaj bio
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13171
Wysłany: 2019-01-15, 22:32   

bio, zachęciłeś mocno, ale kutwa, po angielsku nie dam rady. Może kto kiedy u nas wyda bo wygląda, że to mocno w moim guście.
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1818
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2019-01-15, 23:04   

Pomyślałem sobie, że najprościej będzie spytać Taylora, czy jakieś wydawnictwo w Polsce zainteresowało się jego książkami. Muszą się z tym przespać. A co z tym Pynchonem mam wspólnego m_m?
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
m_m 
Uchodźca

Posty: 1881
Skąd: Zewsząd
Wysłany: 2019-01-15, 23:06   

Bio to proste, trudny język.
_________________
quot libros, quam breve tempus
 
 
Trojan 


Posty: 11297
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2019-01-15, 23:24   

bio
Ten Bobiverse wygląda bardzo ciekawie z tego co piszesz.

W sumie M. powinien czytać to co piszesz ;)

Houston, Houston,
Do You Read?
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5372
Wysłany: 2019-01-15, 23:25   

bio napisał/a:
Czy czytał kto coś Paula Beatty'ego?, bo to co piszą w grudniowych Książkach, brzmi zachęcająco.

Sprzedawczyka ja czytał. Booker IMHO zasłużony. :) Satyra, momentami groteskowa, język nieprzyczesany. Fabuła prosta w sumie, ale nie odczułam niedosytu (przeciwnie, gdyby była bardziej skomplikowana, przypuszczam że przytłoczyłaby to, co Beatty chciał powiedzieć). Warto. :)
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
Cintryjka 

Posty: 1858
Wysłany: 2019-01-16, 11:03   

Również czytałam sprzedawczyka i polecam.
_________________
Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci

J.K.
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2019-01-16, 12:47   

Czytam w końcu „Kroniki marsjańskie. Człowiek ilustrowany. Złociste jabłka słońca” Bradbury’ego. „Kroniki…” za mną – oniryczne, momentami przyprawiające o ciarki na grzbiecie science fiction, z ideą w centrum której nie stoi nauka (jak u Egana czy Liu) lecz sama ludzkość. To taka krytyczna refleksja nad współczesną Bradbury'emu cywilizacją, podążającą w dość mroczne ostępy. Pojedyncze opowiadania to praktycznie gotowe odcinki „Strefy Mroku”. Teraz jestem w trakcie „Ilustrowanego…” i jest jeszcze lepiej. To taki literacki odpowiednik serialu „Black Mirror” z połowy zeszłego wieku, choć i tu klimatu „Strefy…” nie brakuje. Świetna klasyka, naprawdę bardzo polecam – nie sądzę, aby „Złociste jabłka słońca” obniżyły całościową ocenę.
 
 
Trojan 


Posty: 11297
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2019-01-16, 13:01   

heh
mając w pamięci Człowieka ilustrowanego
sięgnąłem po Malowanego człowieka

oczekując nieoczekiwanego (nie czytałem recenzji - ale kojarzyłem dobre zdanie o)


ależ to było rozczarowanie
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23151
Wysłany: 2019-01-16, 17:23   

Beata napisał/a:
bio napisał/a:
Czy czytał kto coś Paula Beatty'ego?, bo to co piszą w grudniowych Książkach, brzmi zachęcająco.

Sprzedawczyka ja czytał. Booker IMHO zasłużony. :) Satyra, momentami groteskowa, język nieprzyczesany. Fabuła prosta w sumie, ale nie odczułam niedosytu (przeciwnie, gdyby była bardziej skomplikowana, przypuszczam że przytłoczyłaby to, co Beatty chciał powiedzieć). Warto. :)

Kupił mnie jednym cytatem, o wieszaniu. :-P
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
goldsun 
Szeregowy


Posty: 1639
Skąd: Bytom
Wysłany: 2019-01-17, 09:32   

"Proxima" Stephena Baxtera. Pierwszy tom dylogii, drugi pewnie za jakiś czas wyjdzie po polsku.
No i muszę ponarzekać.
Od razu ostrzegam, że ciut pospojleruję, ale ciężko mi narzekać na konkrety, bez choćby minimalnego nakreślenia o co chodzi.
Zacznijmy od tego, że na samym początku, książka mnie praktycznie odrzuciła.
Główny bohater (jeden z kilku późniejszych) budzi się, nie wie gdzie jest, nie wie o co chodzi, wygląda jakby był więźniem, ale co najmniej o zaostrzonym rygorze, a właściwie - ze strażnikami gorszymi niż więźniowie, bo za samo pytanie "o co chodzi" dostaje od strażników wp...l. I po przeczytaniu całej książki - dalej nie za bardzo wiem, po co autor ich tak ukazał, tym bardziej, że z kilkoma z tych strażników się później jeszcze spotkamy. Rozumiem czemu autor chciał zrobić kolonizację zaczynając od skazańców - bo i tak pewnie niewielu przeżyje, a przynajmniej przetrą szlak. Zresztą, chyba Australia została tak skolonizowana w rzeczywistości? Ale dlaczego strażnicy się zachowują na początku, tak jak się zachowują - nie wiem, nie widzę po co autor tak zrobił.
W dodatku, za chwilę mamy przeskok w inne miejsce, do innych postaci i innych wydarzeń. Przez całą książkę śledzimy kilka postaci w wydarzeniach, które się w pewnym momencie połączą/zazębią. Tyle, że przeskakiwanie pomiędzy tymi wątkami jest dosłownie - co kilka stron. I mamy sytuację: jakieś wydarzenie, coś się z kimś dzieje, stało się i od razu przeskok na inny wątek, w którym też coś tam się dzieje, po czym znowu przeskok ... ale "minęło 4 miesiące" albo "minęły 4 lata", albo "minęło 10 lat" ... Mamy wydarzenia, ale nie widzimy jak te wydarzenia wpływają na postacie "w krótkim czasie". Wiadomo, ze w dłuższym czasie zobaczymy jakiś efekt, ale taki sposób pisania powoduje, że kompletnie nie wiem jak postacie się zachowują, reagują "na bieżąco" - zero psychologii postaci.

Poza tym autor IMHO "wyciąga różne strzelby i potem z nich nie strzela".
- pierwszy efekt otwarcia włazu - po co jest potrzebny w tej fabule, czemu tak działa, czemu tak zadziałał tylko raz - nijak nie wiem. Może w drugim tomie się wyjaśni.
- po co jest cały wątek wysyłania tej AI osobno? Wygląda jakby tylko po to, żeby trochę o fizyce poopowiadać, bo jedyne co robi to na końcu "wskazuje kierunek".
- wątek "budowniczych" czyli obcej inteligencji - fajnie się rozwija, może być coś ciekawego z tego, ale po "powrocie" (nie chcę spojlerować za bardzo) budowniczowie "znikają" z powieści. Co jest - wytrzebili ich? uciekli? Nie wiadomo, bo autor wygląda jakby o nich "zapomniał".
- technologia "ziaren" - poza tym, że jest i że jest wykorzystywana do lotów kosmicznych, to nie dowiadujemy się chyba nic, a co najmniej dwie główne postacie zajmują się ich badaniem ...
- główny bohater (ten więzień) - niby jest trochę z jego historii wcześniejszej, ale w pewnym momencie pada zdanie "może powiesz jak się naprawdę nazywasz", co sugeruje, że to co o nim wiemy do tej pory, to jednak nie wszystko. I to nie jest w żaden sposób w książce pociągnięte dalej - nie dowiadujemy się "kim jest naprawdę". Znowu miałem wrażenie, że autor "zapomniał tego wątku jakoś dokończyć".
Dodatkowo jest jedna rzecz, która już ewidentnie mi "się gryzie" i uważam to za błąd.
"Koloniści" nie dostają technologii, bo mają poradzić sobie w nowym środowisku, jedynym wyjątkiem jest robot, który ma służyć za "skarbnicę wiedzy", sam realizuje program "dostosywania gleby do ziemskiej roślinności" itp. Z czego ten robot jest zasilany (wydarzenia w książce opisują chyba około 30 lat) - mógłbym założyć, że ma jakiś generator własny itp. Niech będzie.
Ale jest jeszcze drugi wyjątek - koloniści dostali ... tadaam! tablety (SIC!). Serio, to nie jest pomyłka, ewidentnie tabletem ktoś robi w którymś momencie zdjęcie, a w innym używa go do rozświetlenia ciemności (serio zastanawiałem się na początku, czy to nie jest błąd tłumacza). I te tablety też działają te XX lat! Z czego one są zasilane, albo jak ładowane - tego też nie wiem. Autor słowem nie zająknął się na temat źródeł zasilania ani robotów, ani tabletów. Ani tym bardziej po co właściwie te tablety i dlaczego nie mogli dostać jeszcze paru innych przedmiotów zasilanych prądem ...

Baxter wygląda jakby był pisarzem nie z tej epoki. :-) Tzn. pisze jak pisali inżynierowie w latach 80tych. Mamy dbanie o fizykę (w miarę), mamy kilka pomysłów technicznych, za to psychologia postaci leży na całej linii. Wypisz, wymaluj niektórzy pisarze z lat 70-80 ubiegłego wieku. :-) Problem dla mnie w tym, że odnosiłem cały czas wrażenie, że "już takie coś kiedyś czytałem".
Przykładowo:
- zrzucenie przez Chiny asteroidy na Ziemię, czytałem na pewno w ciągu ostatniego pół roku. Jak przejrzę co czytałem ostatnio, to na bank znajdę w której to było książce. Nie jestem pewien czy nawet nie w dwóch książkach ...
- "gwiezdne wrota" odmieniane przez różne przypadki, też czytałem już co najmniej kilkukrotnie, chociaż nie przypominam sobie, czy ktoś pokusił się o przesył z prędkością światła, zamiast zaginania przestrzeni
- kolonizacja planety (co jest jednym z głównych wątków) - to temat przerabiany wielokrotnie i niewiele tu czegoś nowego dostałem, a to co dostałem jest pobieżnie i po łebkach w większości
- obca inteligencja oparta o inny system działania (tutaj "trójkowy") - też nie wiem ile razy się spotkałem, mam wrażenie nawet, że z podobnym "trójkowym" już miałem do czynienia
- układ planetarny, czyli planeta, która ma jedną stronę zawsze jasną a drugą ciemną - wypisz wymaluj Księżyc, tutaj dostajemy tylko trochę biologii przystosowanej do takiego układu
Wszystko to powoduje, że książka niby jest fajna, ale ... jak ktoś trochę sajfajów albo nawet popularnonaukowych z fizyki/astronomii itp przeczytał, to może mieć efekt "to już gdzieś było".
Dopiero sama końcówka, w której "zaczyna coś się dziać" i znowu mamy trochę astrofizyki plus wątek konfliktu ONZ kontra Chiny, była dla mnie czymś co mnie bardziej przyciągnęło i jednak sięgnę pewnie po drugą część. Jest szansa, że w drugim tomie będzie ciekawiej, bo jednak autor "zaorał" kilka tematów i już nie będzie mógł do nich wrócić, więc jest szansa na "coś nowszego". Więc jeśli ktoś chce przeczytać, to chyba jednak zalecałbym poczekanie, aż wyjdzie drugi tom (i miejmy nadzieję, że autor pamiętał różne wątki, które pozaczynał w pierwszym i je dokończy jednak).
_________________
Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun

Per ASperger ad astra
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13171
Wysłany: 2019-01-17, 10:33   

goldsun napisał/a:
ale ... jak ktoś trochę sajfajów albo nawet popularnonaukowych z fizyki/astronomii itp przeczytał, to może mieć efekt "to już gdzieś było".".
brzmi zajebiście, bo jakby się uprzeć to każdej książce można by coś zarzucić, np. działanie grawitacji, zadumać się na chwilę i powiedzieć, że "to już gdzieś było"
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
goldsun 
Szeregowy


Posty: 1639
Skąd: Bytom
Wysłany: 2019-01-17, 11:18   

Fidel-F2 napisał/a:
goldsun napisał/a:
ale ... jak ktoś trochę sajfajów albo nawet popularnonaukowych z fizyki/astronomii itp przeczytał, to może mieć efekt "to już gdzieś było".".
brzmi zajebiście, bo jakby się uprzeć to każdej książce można by coś zarzucić, np. działanie grawitacji, zadumać się na chwilę i powiedzieć, że "to już gdzieś było"

Oczywiście, że tak.
Tylko:
- jeśli większość pomysłów w książce powoduje u mnie efekt "już to gdzieś czytałem"
- jeśli większość pomysłów w książce jest potraktowana po łebkach
to jednak trochę zniechęca.

Jeśli przeczytasz jeden podręcznik do fizyki na poziomie i zgodny z programem szkoły średniej, a potem weźmiesz drugi z tego samego poziomu, tej samej szkoły średniej, to jednak nie będzie się to czytało "z wypiekami na twarzy", tylko raczej ze znużeniem. I prawdopodobnie niewiele się podczas tego drugiego czytania dowiesz nowego.

Dla porównania:
- problem 3 ciał - też jeździ po innym układzie planetarnym, ale potrafi opisać ciekawe zjawiska, nawet trochę powyciągać z nich wniosków i dodać jak musiałaby się w takim przypadku zachowywać "przyroda" - u Baxtera jest to IMHO po łebkach
- ostatni Corey (mimo, że też nie jest to idealna książka) - też pisze o kolonizacji nowej planety, ale przynajmniej masz bakterie, które wpływają na kolonistów, masz całą przyrodę, która jest bardziej dopracowana niż u Baxtera - powiem więcej, u Baxtera przyroda, odmienna przecież od ziemskiej, praktycznie wcale nie ma wpływu na kolonistów. Zero. Null. Oddychają normalnie, wodę filtrują, chyba w którymś miejscu próbują nawet coś zjeść ZTCP. Ziemska gleba uprawiana przez robota przyjmuje się bez żadnych problemów na nowym gruncie i to wiele razy, a po jakichś 20 latach to się czujesz praktycznie jak na Ziemi. Mimo, że w międzyczasie masz efekty "plam na gwieździe", albo wątek "wędrówki jeziora" z powodów również związanych z gwiazdą. Nie wspominając o praktycznie braku efektów związanych chociażby z "ciągłym dniem" - bo tam nie ma nocy, bo planeta jest cały czas, tą samą stroną w stronę gwiazdy odwrócona. W ogóle nie czujesz, że to inna planeta, chyba, że pojawią się akurat "obcy", a pojawiają się tylko trochę i tylko przez pół książki. (pomijając ewentualnie końcówkę i "ciemną stronę")
- ile razy był przerabiany wątek "pierwszego kontaktu"? - a Watts w Ślepowidzeniu potrafił zrobić z tego coś całkiem innego i pokazać całkiem inaczej. Tu ten pierwszy kontakt leci ... właściwie nie leci, pierwszy kontakt jest głównie z tym robotem rolnym, który co najwyżej coś relacjonuje kolonistom, o ile go akurat słuchają. Tylko 2 razy chyba pojawia się jakaś większa interakcja kolonistów z "obcymi".

To tak jak z kryminałami - jeśli po raz n-ty przeczytasz na końcu, że "zabił lokaj, który był porzuconym kiedyś synem", to raczej nie będziesz zachwalać książki, chyba, że znajdziesz w niej coś innego, godnego polecenia.

Poza dosłownie kilkoma momentami:
- końcówka z rozwiniętym konfliktem ONZ vs Chiny, w tym ten kawałek astrofizyki ("zima", fala cząstek)
- "budowniczowie" czyli obca inteligencja - fajnie zaczęty, a potem niestety "zniknięty"
- wątek "efektu pierwszego otwarcia włazu" - który niestety nie jest rozwiązany i nawet nie za bardzo wiadomo czemu ma służyć
nie widzę w tej książce czegoś co mógłbym polecić.

SajFaje czytam namiętnie od lat. I te gorsze, i te lepsze i te które tylko udają sajfaje, a są zwykłymi strzelankami też (czyli space opery i fantasy w kosmosie też). A wcześniej trochę książek z astrofizyki, astronomii i trochę fizyki też. Baxter wygląda jakby próbował być lepszym sajfajem z zaznaczeniem tego "saj". Tyle, że tego "saj" jest za mało i za bardzo pobieżnie IMHO, a "faj" nie potrafi tego zrekompensować. Może jak dostanę 2 tom, to kilka rzeczy będę mógł bardziej docenić, ale na podstawie tylko pierwszego, to trochę dla mnie "słabiutko".
_________________
Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun

Per ASperger ad astra
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23151
Wysłany: 2019-01-17, 18:36   

MOGĄ BYĆ SPOILERY Z "PROXIMY" BAXTERA

goldsun napisał/a:
"Proxima" Stephena Baxtera. Pierwszy tom dylogii, drugi pewnie za jakiś czas wyjdzie po polsku.
No i muszę ponarzekać.
Od razu ostrzegam, że ciut pospojleruję, ale ciężko mi narzekać na konkrety, bez choćby minimalnego nakreślenia o co chodzi.
Zacznijmy od tego, że na samym początku, książka mnie praktycznie odrzuciła.
Główny bohater (jeden z kilku późniejszych) budzi się, nie wie gdzie jest, nie wie o co chodzi, wygląda jakby był więźniem, ale co najmniej o zaostrzonym rygorze, a właściwie - ze strażnikami gorszymi niż więźniowie, bo za samo pytanie "o co chodzi" dostaje od strażników wp...l. I po przeczytaniu całej książki - dalej nie za bardzo wiem, po co autor ich tak ukazał, tym bardziej, że z kilkoma z tych strażników się później jeszcze spotkamy. Rozumiem czemu autor chciał zrobić kolonizację zaczynając od skazańców - bo i tak pewnie niewielu przeżyje, a przynajmniej przetrą szlak. Zresztą, chyba Australia została tak skolonizowana w rzeczywistości? Ale dlaczego strażnicy się zachowują na początku, tak jak się zachowują - nie wiem, nie widzę po co autor tak zrobił.

Dlaczego tak się zachowują? Mają władzę, to mogą. A pewnie nie są dobrze opłacani, ani może tej roboty nie lubią. Zatem władza, frustracja i stres - idealne połączenie, aby się wyżyć na kimś.

goldsun napisał/a:
W dodatku, za chwilę mamy przeskok w inne miejsce, do innych postaci i innych wydarzeń. Przez całą książkę śledzimy kilka postaci w wydarzeniach, które się w pewnym momencie połączą/zazębią. Tyle, że przeskakiwanie pomiędzy tymi wątkami jest dosłownie - co kilka stron. I mamy sytuację: jakieś wydarzenie, coś się z kimś dzieje, stało się i od razu przeskok na inny wątek, w którym też coś tam się dzieje, po czym znowu przeskok ... ale "minęło 4 miesiące" albo "minęły 4 lata", albo "minęło 10 lat" ... Mamy wydarzenia, ale nie widzimy jak te wydarzenia wpływają na postacie "w krótkim czasie". Wiadomo, ze w dłuższym czasie zobaczymy jakiś efekt, ale taki sposób pisania powoduje, że kompletnie nie wiem jak postacie się zachowują, reagują "na bieżąco" - zero psychologii postaci.

Z twojego postu poniżej wynika, dlaczego tak jest. Inżynierska science-fiction. :)

goldsun napisał/a:
Poza tym autor IMHO "wyciąga różne strzelby i potem z nich nie strzela".
- pierwszy efekt otwarcia włazu - po co jest potrzebny w tej fabule, czemu tak działa, czemu tak zadziałał tylko raz - nijak nie wiem. Może w drugim tomie się wyjaśni.
- po co jest cały wątek wysyłania tej AI osobno? Wygląda jakby tylko po to, żeby trochę o fizyce poopowiadać, bo jedyne co robi to na końcu "wskazuje kierunek".
- wątek "budowniczych" czyli obcej inteligencji - fajnie się rozwija, może być coś ciekawego z tego, ale po "powrocie" (nie chcę spojlerować za bardzo) budowniczowie "znikają" z powieści. Co jest - wytrzebili ich? uciekli? Nie wiadomo, bo autor wygląda jakby o nich "zapomniał".
- technologia "ziaren" - poza tym, że jest i że jest wykorzystywana do lotów kosmicznych, to nie dowiadujemy się chyba nic, a co najmniej dwie główne postacie zajmują się ich badaniem ...
- główny bohater (ten więzień) - niby jest trochę z jego historii wcześniejszej, ale w pewnym momencie pada zdanie "może powiesz jak się naprawdę nazywasz", co sugeruje, że to co o nim wiemy do tej pory, to jednak nie wszystko. I to nie jest w żaden sposób w książce pociągnięte dalej - nie dowiadujemy się "kim jest naprawdę". Znowu miałem wrażenie, że autor "zapomniał tego wątku jakoś dokończyć".

1. Może się o losie tego włazu dowiemy, może nie. Też chciałbym wiedzieć.
2. Wysyłanie AI osobno i potem porzucenie jej wydaje się oczywiste - zmiana politycznego podejścia i jej konsekwencje.
3. Z tymi "budowniczymi" może być jak z samym włazem.
4. Ale czy musimy się dowiadywać o działaniu każdej technologii? Nawet tak istotnej? Po co mi ta wiedza? Nie znam się, nie ocenię jej zgodności z nauką, czy wartości samej spekulacji autora w tym zakresie.
5. Bohater - rzeczywiście jest postacią enigmatyczną. Ale z biegiem fabuły jego pochodzenie zostanie ujawnione. Nie ma znaczenia, jak się naprawdę nazywał, skoro przez całą powieść znamy go z fałszywego nazwiska. Ale dowiadujemy się, dlaczego to pochodzenie było ukryte. Z racji przeszłości jego rodziny, tego czego była reprezentantem, skutków niepokojów społecznych na Ziemi związanych z katastrofą klimatyczną.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1818
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2019-01-17, 23:05   

Jak by nie było, widzę, że trzeba zakupić i samemu przeczytać. Nie będzie bolało, bo ja tam Baxtera lubię niezmiennie.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Qfant


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,44 sekundy. Zapytań do SQL: 13