Skończyłem czytać "Normalnych ludzi" Sally Rooney. Doskonała powieść. W zasadzie wszystko, co o niej wcześniej przeczytałem było trafne. Oczywiście, ten najbardziej skrajny hurra-entuzjazm można pominąć. Fabuła była zdolna mnie poruszyć. Wciągająca jest, owszem, ale to nie jest w niej najważniejsze. Druga zaleta - bardziej "formalna" - to talent autorki. Nie skończyła chyba jeszcze trzydziestki a w takim stylu dała się poznać światu, że teraz jej współczuję. Wprawdzie to chyba nie był jej debiut, ale oczekiwania odnośnie kolejnej książki mogą ją wykończyć. Oby tak się nie stało. Wracając do talentu, to przejawia się on nie tylko w umiejętności wciągnięcia czytelnika w narrację, ale także w tym, jak autorka ominęła niebezpieczne rafy. Historia zaczyna się, kiedy dwójka bohaterów poznaje się w ostatniej klasie liceum. Fabuła toczy się jeszcze przez kolejne cztery, czy pięć lat. Wystarczy włączyć seriale na serwisach streamingowych, aby przekonać się jaki to był trudny - współcześnie - temat. Zinfantylizowany, przestylizowany i przeładowany formą, choć nie treścią (albo: z rzadka pełen treści). Do tego oczywiste, na pierwszy rzut oka na opis fabuły, zaszufladkowanie jako "powieści młodzieżowej". Tymczasem, nic z tych rzeczy. To inteligentna powieść, której nie sposób postawić obok jakiegokolwiek innego dzieła współczesnej kultury traktującej o miłości dwojga ludzi, którzy dopiero wchodzą w dorosłość. A przy tym poruszającą nawet dla faceta w średnim wieku. Szacunek.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Skończyłem czytać "Normalnych ludzi" Sally Rooney. (..) Do tego oczywiste, na pierwszy rzut oka na opis fabuły, zaszufladkowanie jako "powieści młodzieżowej". Tymczasem, nic z tych rzeczy.
To ciekawe, bo np. świetny cykl komiksowy "Locke & Key" (Netflix zrobił z tego kupę, ale nie dziwota, skoro Wieśmaka także "położył") zaszufladkowałeś Pan nie wiedzeć czemu jako "młodzieżowy" i dlatego tknąć nie chcesz, a tymczasem w przypadku "Normalnych ludzi" jakoś to nie przeszkadzało Logiki w tym nie widzę
Skończyłem czytać "Normalnych ludzi" Sally Rooney. (..) Do tego oczywiste, na pierwszy rzut oka na opis fabuły, zaszufladkowanie jako "powieści młodzieżowej". Tymczasem, nic z tych rzeczy.
To ciekawe, bo np. świetny cykl komiksowy "Locke & Key" (Netflix zrobił z tego kupę, ale nie dziwota, skoro Wieśmaka także "położył") zaszufladkowałeś Pan nie wiedzeć czemu jako "młodzieżowy" i dlatego tknąć nie chcesz, a tymczasem w przypadku "Normalnych ludzi" jakoś to nie przeszkadzało Logiki w tym nie widzę
"Normalni ludzie" nie są powieścią dla młodzieży, ani nawet o młodzieży mimo że bohaterów poznajemy w liceum. "Locke & Key" to nic innego jak młodzieżówka horrorówka przygodówka. Nic dla mnie, aktualnie. Porównując "Normalnych ludzi" i tenże komiks porównujesz dzieła nieporównywalne.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Porównując "Normalnych ludzi" i tenże komiks porównujesz dzieła nieporównywalne.
Nie porównuję książki z komiksem, tylko i wyłącznie Pański stosunek do nich, a to zasadnicza różnica
Przeczytaj książkę, a dowiesz się, że młodzi bohaterowie są w niej raczej narzędziem niż sednem fabuły. Sorry, ale oglądanie/czytanie o kolejnym gówniarzu na tropie tajemnicy i z wątkami inicjacyjnymi mocno mi się przejadło na jakiś, zapewne dłuższy, czas. W "Normalnych ludziach" wątek inicjacyjny to punkt wyjścia, potem ciekawsze jest jak z upływem tygodni, miesięcy bohaterowie rozwijają się, a sednem stają się ich traumy, uprzedzenia, które definiują ich wybory życiowe. Bez łatwych odpowiedzi i rozwiązań. "Normalni ludzie" to książka bardzo dorosła, bardzo dojrzała. "Locke & Key" to - z tego co czytałem w recenzjach polskich i zagranicznych - zwykłe rozrywkowe dzieło i tylko rozrywkowe. Nic w tym złego - to zapewne 90% tego co czytam i oglądam i nie zamierzam przestać. Tego nie tknę, bo nudzą i męczą mnie nastolatki w tego typu produkcjach.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Kończę powieść doskonałą w swym gatunku. Po pierwsze dla pieniędzy otwiera cykl o Stefci Śliwce, która zostaje łowczynią głów( nie stawiających się po wyroku do mamra). Doskonała w swej nijakości. W zlewaniu się z tłem. Nie ma w niej ani jednego elementu oryginalnego. Wszystko, jak klocki Lego, jest złożone z ujednoliconych elementów. Ale wszystkie do siebie pasują. Jakość jest. Lektura na rozprażoną słońcem plaże, gdy szara substancja płowieje i nie można czynić żadnych wysiłków głową. Myślałem, że to hamerykańska Chmielewska, ale to hamerykańska Daria Doncowa ( którą wszak reklamowano jako rosyjską Chmielewską). A przy wszystkich słabościach jest to lektura dość zabawna i miła. Bohaterka jest sympatyczna i jak trzeba umiejąca ładować się w tarapaty co krok. Grepsy standardowo amerykańskie są jedna rzeczywiście śmieszne i dla mnie nieosłuchane. Gdybym czytał to, gdy wyszła to z racji młodości ocenił bym wyżej. Może zobaczę film, bo acz ponoć nie cudo, to z Kaśką Heigl. Też urocza.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
"Zwrotnice dziejów" - czyli alternatywne scenariusze historii Polski. Bardzo wciągająca lektura, choć nie wiem czy wątpliwości nie powinien budzić fakt, że każdy alternatywny scenariusz co do zasady jest korzystniejszy dla Polski niż "normalny" bieg historii. Nie jest to jakoś męczące, nie nazwę tego wadą. W zasadzie autorzy w trakcie rozmów analizują kilka scenariuszy: brak rozbicia dzielnicowego, przedłużenie panowania Piastów po śmierci Kazimierza Wielkiego (Ziemowit IV płocki), brak unii z Litwą, rozwalenie Zakonu, Konstytucja 3 Maja, polski kościół narodowy. Fajna, rzeczowa i soczysta książka. Trzyma się faktów, bez zbytniego fantajowania. Do tego przystępna forma (rozmowa).
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Zwrotnice dziejów" - czyli alternatywne scenariusze historii Polski. Bardzo wciągająca lektura, choć nie wiem czy wątpliwości nie powinien budzić fakt, że każdy alternatywny scenariusz co do zasady jest korzystniejszy dla Polski niż "normalny" bieg historii. Nie jest to jakoś męczące, nie nazwę tego wadą. W zasadzie autorzy w trakcie rozmów analizują kilka scenariuszy: brak rozbicia dzielnicowego, przedłużenie panowania Piastów po śmierci Kazimierza Wielkiego (Ziemowit IV płocki), brak unii z Litwą, rozwalenie Zakonu, Konstytucja 3 Maja, polski kościół narodowy. Fajna, rzeczowa i soczysta książka. Trzyma się faktów, bez zbytniego fantajowania. Do tego przystępna forma (rozmowa).
No wiesz, jak się tak przyjrzeć to nasze story to są raczej złe wybory. Może nie te najgorsze scenariusze, ale zdecydowanie złe. Nie wiem czy tych dobrych czasów zebrałoby się z 200 lat.
Czytam sobie Diabli dykcjonarz Ambrose'a Bierce'a. Ma moc. Owszem, czuje się, że to rzecz nienowa i na wskroś amerykańska. Ale ma moc.
Na rybkę kilka cytatów:
"Abba. Ojciec, który ślubował, że nigdy nie zostanie mężem."
"Abnegacja. Rezygnacja z nieopłacalnych przyjemności lub bolesnych korzyści."
"Admirał. Część okrętu wojennego odpowiedzialna za mówienie. Za myślenie odpowiada galion."
"Brandy. Kordiał sporządzony z uncji pioruna, uncji wyrzutów sumienia, dwóch uncji krwawego mordu, uncji śmierci, grobu i piekła oraz czterech uncji klarowanego Szatana. Dawka: żeby w głowie cały czas szumiało. Doktor Johnson [Samuel Johnson, twórca 'A Dictionary of the English Language'] powiada, że brandy to napój bohaterów. Tylko bohater odważy się wypić."
"Epidemia. Choroba lubiąca towarzystwo i mająca niewiele uprzedzeń."
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Bea, zarzekam się, że gdyby autorzy Fantasy mieli takie zdania w swych zdań stajniach to bym ich czytał częściej. O wiele. Jednocześnie przyznaję, że nie szukam zbyt aktywnie takich prawdziwych atrakcji, na codzień zadowalając się podróbkami. Jedna pani weszła mi na odcisk, po angielsku pisząc, że nie zmogła The Sound and The Fury Faulknera. Muszę sprawdzić czemu nie pamiętam, że tak można. Czasem potrzebuję kopa by się uambitnić w lekturach. Bierce nie był zły, jak pamiętam z ambitnej młodości.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Zaletą sporą, i w mojej opinii jedyną, tej pozycji to koncepcja sztucznie stworzonego języka, na podobieństwo dopracowanego hi-techowego narzędzia. Autor sugeruje, że tyle możemy ile potrafimy powiedzieć, a precyzyjnie stworzony język sam z siebie może być bronią. Pomijając fakt, że to czyste fiction bez cienia science i taki język z różnych powodów nie może istnieć, pomysł jest ciekawy i choćby skłania do zastanowienia czy różnorodność ludzkich języków nie wpływa na posługujących się nimi ludźmi na tyle istotnie by można było odnaleźć różnice w patrzeniu na świat.
Cała reszta tej powieści to minusy.
Autor miał pomysł, ale nie chciało mu się, czy też nie potrafił, pociągnąć tego intelektualnie i rozważyć konsekwencji wynikających z takiego zaburzenia rzeczywistości. Fabuła to zbiór niespecjalnie trzymających się razem, chaotycznych scenek, na dodatek skonstruowanych infantylnie i niemożebnie nudno. W tym wszystkim mamy bohaterów z najcieńszej dostępnej na rynku tekturki i dialogi sztywne i sztuczne, w wielu miejscach zbędne. W zasadzie sztuczność, uproszczenia i infantylizm to fundament, filary i zwieńczenie tej konstrukcji. W każdym twórczym aspekcie. Całość przypomina quasi-oniryczną opowieść naćpanego hipisa, gdzie ni ładu ni składu, ale na koniec wzór na wszechświat. Być może tak pisało się w latach sześćdziesiątych (acz dyskutowałbym), ale dziś czyni to z Babel 17 okrutnie zramociałą staruszkę.
Mimo naprawdę niewielkich rozmiarów książki, męczyłem się przez kilka tygodni, widząc i doceniając koncepcję ale z trudem cierpiąc wykonanie.
Podsumowując, interesujący pomysł w beznadziejnym wykonaniu. Tytuł w sam raz dla archeologów literatury, redaktorów pism fantastycznych i recenzentów z prawdziwego zdarzenia, którzy powinni znać korzenie by się nie błaźnić durnymi wypowiedziami. Czytelnikom poszukującym interesującej, zgrabnej fantastyki zdecydowanie odradzam. W mojej ocenie szkoda czasu na twórczość Delany'ego z powodu jego bełkotliwej nieudolności literackiej. Prywatnie, skreślam go z moich planów czytelniczych. Bez możliwości odwołania.
Delany to wciąż dla mnie terra nieodkryta. Co do Babela zgoda. Zacząłem jakiś czas temu Dhalgren i to jest odczapowe. Ale: za grube i nieco trudne językowo. Ja go nie skreślę za Chiny ludowe. Natomiast wciąż leży odłogiem. Nie un jedyny.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Zacząłem jakiś czas temu Dhalgren i to jest odczapowe. Ale: za grube i nieco trudne językowo.
Czyli co - apel do AM, żeby znalazł tłumacza i jednak wydał? Kiedyś, gdzieś pisał, że może...
Nie widzę tego. Tym bardziej, że pula pozycji do wydania w UW zrobiła się już dłuższa
No, chyba że w perspektywie "za kilka lat", naturalnie o ile przetrwamy Królewskiego Wirusa
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum