Ostatnia sprawa Agnieszki Chodkowskiej-Gyurics. Zbrodnia, wiele zastanawiających okoliczności, które należy wyjaśnić, wielu powiązanych ludzi. Nie nudziłam się ani przez chwilę. Solidna robota.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
No patrzaj Pani, to szkoda, bo ja z założenia nie czytam niczego napisanego przez nawet w niewielkim stopniu znajomych, na wypadek gdyby mnie spytali ajakcisię?
Dla całkowitego oderwania od naporu współczesnej SF wróciłem do przedsennego czytania kryminalnej klasyki z czasu młodości. Na pierwszy ogień Rossa Macdonalda Ruchomy cel. I wiem, że dostaję czegom chciał.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Okazuje się, że we wszechświecie jest sporo cywilizacji. Z większością idzie się dogadać, ale nie ze wszystkimi. No i mamy wojnę, której przyszłe losy nie wyglądają dla ziemian różowo, przeciwnik ma wyraźną przewagę technologiczną i zupełnie nie interesuje go jakiekolwiek porozumienie. Na planetę Świat wyrusza wyprawa antropologiczna, która jednak jest tylko przykrywką dla badań militarnych. Otóż jeden z księżyców Świata okazuje się sztucznym tworem, artefaktem, który odpowiednio wykorzystany może wzmocnić ziemskie siły.
Mamy tu dwa wątki fabularne, oczywiście w końcu splatające się. Pierwszy to wydarzenia dotyczące ekipy naukowców na planecie, gdzie preindustrialna cywilizacja Światan, o specyficznych mechanizmach społecznych, to niezłe wyzwanie dla badaczy. Tu autorka skupia się głównie na aspektach społecznych, psychologicznych (choć nie tylko). Drugi wątek, militarystyczno-spaceoperowy, to badania artefaktu i starcia z jednostkami wroga.
Pod względem konstrukcji fabularnej, powieść jest przykładem nadzwyczaj rzetelnej, inteligentnej roboty. Z jednej strony przemyślana, bez dziur i nielogiczności, z drugiej, narracja nie pozwala się nudzić. Nie chodzi jednak o akcję gnającą na łeb na szyję (choć są i takie momenty), ale o fascynujące odkrywanie rzeczywistości.
Połączenie tych wszystkich elementów (plus bardzo dobra robota stricte literacka) czyni Księżyc prawdopodobieństwa powieścią skrojoną niemal idealnie pod moje prywatne gusta. Lektura była czystą przyjemnością - interesująca, błyskotliwa intelektualnie, świetnie napisana. Z pewnością będę kontynuował.
Przekonałeś mnie chyba. Jakoś nigdy nie przeczytałem żadnej jej powieści, ani z tłumaczonych, ani w oryginale, bo tych kilka się kurzy w tylnych rzędach. Natomiast zaliczyłem parę powieści jej męża, czyli niestety już w innym kosmosie będącego Charlesa Sheffielda. Oceniam go z sympatią, acz bez rewerencji. Kress z pewnością literacko jest sprawniejsza. Tak, że dokładam do półki, a poza tym Xanio z pewnością włożył w wydanie tej trylogii dużo serca i wysiłku, więc dobrym jest docenić pracę kolegi z foruma.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Masz rację bio. Podobała/podoba mi się ta trylogia, lubię prozę Kress.
Dlatego też wiedząc, że seria nie wypaliła i trzeba ją zamknąć, to dokończyłem trylogię, bo myślę, że jej się to należało. No i oczywiście czytelnikom.
Ze Swannem i Achmanowem już tak nie miałem.
Szkoda, że nie wypaliło, bo kierunek ( czyli ogólnie ujmując nie codzienna sieczka ) był OK. Niestety takich mamy odbiorców SF. Będą się srali, że nowy Harrington przysłowiowy, ale zero ciekawości i potrzeby eksploracji nieznanego kosmosu. A Księżyc ... Nancy już mam.
PS. Trojan fakt, że nie przeczytałem nic Kressowej do tej pory. Ale na swe usprawiedliwienie mam to, że nie przeczytałem też cyklu W poszukiwaniu straconego czasu Prousta, Braci Karamazow Fiedii D., ani Smutku tropików chociażby. Poza oczywistością nierównomiernego rozłożenia ciężaru podaży i mocy przerobowych czytacza robaczka istotną rolę w doborze lektur ma przypadek. W mym przypadku ominął on twórczość tej pani. Jak i wielu innych wartych czytania. To się już nie dziw.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Fantazmat Wielkiej Lechii. Jak pseudonauka zawładnęła umysłami Polaków Artura Wójcika. Dobra. I potrzebna. Pokazuje przepaść pomiędzy podejściem naukowym, a wymysłami. Dziękuję autorowi za sumienną kwerendę tych ostatnich, bo sama nie miałabym siły eksplorować tej części Otchłani. I za metodyczne rozprawienie się z tymi "snami o potędze".
Na ciężkim kacu. Nowa Rosja Putina i duchy przeszłości Shauna Walkera. Bardzo podoba mi się podejście autora: od szczegółu do ogółu. Wiele przeprowadzonych wywiadów i sprawdzonych historii pojedynczych ludzi (analiza szczegółowa) daje autorowi punkt wyjścia do syntezy: jak Rosja (czytaj: Putin) prowadzi politykę historyczną, jak odbudowuje patriotyzm, jak buduje wspólnotę narodową, wokół jakich idei i jakimi środkami.
IMHO wartościowa pozycja.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Książeczka obrazkowa z niewielką ilością tekstu. O przemijaniu, samotności, pamięci przeszłości, odchodzeniu. Rodzaj poezji wizualnej. Estetycznie przemyślana i dopracowana. Po lekturze całości, później, kiedyś, można po prostu otworzyć na dowolnej stronie i rozmyślać po swojemu nad obrazkiem który się trafił. Można całość traktować jak jeden utwór, ale równie dobrze, każda strona, każda niemal grafika, może być odrębnym wierszem, odrębna historią. Pozycja podatna na rozmaite interpretacje, mocno uzależnione od osobowości i doświadczeń życiowych. Interesujące.
Ludzie ponoć mocno się wzruszają przy lekturze, ja jednakowoż pozostałem raczej chłodny, ale doceniam koncepcję.
7/10
"To" Stephena Kinga. Jedna z trzech moich ulubionych powieści tego autora, obok "Bastionu" i "Miasteczka Salem". Kupiłem sobie nowe wydanie, które ukazało się przy okazji premiery drugiej części filmu. Powieść czytałem sto lat temu, pewnie jeszcze w liceum. Właśnie byłem po przeczytaniu "Miasteczka Salem" i połknąłem haczyk horroru. "To" było drugą powieścią, która mnie przestraszyła, choć nie tak jak "Miasteczko...". Ale lektura była pasjonująca. Niemniej, czytając ją po latach odbieram ją inaczej. Chyba lepiej. Nie skupiam się już na szukaniu w niej strachu tylko na wszystkim innym, otoczce obyczajowej, psychologicznej. Doceniam dialogi i sytuacje znając lepiej ich historyczny kontekst. Generalnie, jestem zadowolony z powrotu do niej. To już inna powieść. I wcale nie gorsza, zwłaszcza że z horroru dosyć szybko wyrosłem za sprawą samego horroru. Od wielkiego dzwonu coś wywoła u mnie ciarki na plecach. "The Haunting of Hill House", który jest bardzo Kingowski i na dodatek to miniserial, bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę w zeszłym(?) roku. Dlatego nawet nie oglądałem filmowej adaptacji "To".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Czytam w ramach odtrutki całego Wiedźmina. Ciurkiem. Właśnie dotarłam do spotkania z Regisem.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Ja to chyba jakiś nienormalny jestem. Przez cały grudzień (a chyba nawet w listopadzie zacząłem) męczyłem się z "Pol Pot. Pola śmierci" Shorta. Nie dlatego, że to zła książka, ale dlatego, że temat ciężki. Wpadło trochę wolnego, to w niecałe dwa dni przeczytałem więcej niż przez wcześniejsze kilka tygodni. W ramach odtrutki wziąłem się za "Za żelazną kurtyną" Anne Applebaum. Podświadomie spodziewałem się czegoś w rodzaju jej "Gułagu", a tu jednak naprawdę trafiłem na coś lżejszego i też lecę ekspresowo.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Zbiór opowiadań zrobiony w typowy dla Cabré sposób, czyli po pierwsze nonszalancja formalna jeśli idzie o styl - mieszanie czasów, niepowszednia interpunkcja, niezapowiedziane skoki planów i czasów, swoisty realizm magiczny, itp. - wszystko to mistrzowskie; do tego mamy, czasem z przymrużeniem oka, haczyki zaczepiające wzajemnie opowiadania, które tak naprawę są odrębnymi bytami; po trzecie autor okrasza wszystko specyficznym rodzajem humoru, gorzkiego tudzież podszytego ironicznym szyderstwem; by w końcu całość spiąć wspólną ideą, motywem morderstwa rozmaitego. Drugi motyw wiodący, to człowiek i jego relacja ze sztuką.
Fabularnie brak tu fajerwerków, autor w dość prostych historiach skupia się na odkrywaniu perfidii przypadku, niepewności świata, podłości bliźnich, fasadowości wielkich idei, iluzji sprawiedliwości. Opowiadania lepsze lub gorsze, trzymają jednak bardzo równy poziom, trafiający się w dobrze wykonanych powieściach. Najbardziej podobało mi się opowiadanie zatytułowane Srebrna kula, alegoryczna opowieść o sprawowaniu władzy.
Rzecz jest dopieszczona edytorsko, wyśmienicie przełożona przez Annę Sawicką.
8/10
"Do błyskawicy podobne" Palmer. Początek intrygujący - przyszłość, zasugerowane jakieś dziwne wojny(?) religijne między teraz a teraz w narracji. Muszę przeczytać do sylwestra, bo inaczej będę ciągnął przez 3 miesiące. Trzymajcie kciuki.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
"Do błyskawicy podobne" Palmer. Początek intrygujący - przyszłość, zasugerowane jakieś dziwne wojny(?) religijne między teraz a teraz w narracji. Muszę przeczytać do sylwestra, bo inaczej będę ciągnął przez 3 miesiące. Trzymajcie kciuki.
Ha! Ciekawe, czy ci się uda. Ja nie dałem rady szybko. Spróbuję kolejny raz, kiedy dostanę drugą część.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"To" Stephena Kinga "weszło" mi zaskakująco dobrze. Tym razem, jak pisałem, skupiałem się na wszystkim tym w tej fabule, co nie było bezpośrednio związane ze straszeniem. I muszę przyznać, że rację mają ci, którzy uważają tę powieść Kinga za najlepsze jego dokonanie na niwie horroru. Ta powieść to arcydzieło, głównie gatunkowe, ale nie umniejsza to jej wartości.
W związku z tym, zacząłem czytać "Wzlot Persepolis" Coreya wcześniej niż planowałem. I od razu, od pierwszego zdania - strzał. Nie będę spoilerował, ale zaskoczenie było duże. Zwłaszcza że szybko okazało się, że to jednak prawda.
Tak, czy siak, cieszę się ogromnie, że czytam "Ekspansję" nie czekając na serial. "Gry Nemezis" i "Prochy Babilonu", które pewnie będą kanwą piątego sezonu, choć pewnie rozłożą się i na szósty mogą się okazać ostatnimi, które będą wierną adaptacją powieści. Bo "Wzlot Persepolis" to rewolucja większa niż w "Grach...". Z góry gratuluję scenarzystom odwagi, jeśli pójdą drogą wierności tej powieści.
Fabuła z oczywistego powodu (pierwsze zdanie), tak mnie wciągnęła, że w jeden dzień dotarłem do 150 strony. Jeśli reszta tego tygodnia będzie płynęła tak leniwie i bezstresowo, 6 stycznia skończę.
Wtedy zostanie tylko czekanie na "Tiamath's Wraith" i finałową część, która ma się ukazać w 2020 r.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"To" Stephena Kinga "weszło" mi zaskakująco dobrze. (ciach) I muszę przyznać, że rację mają ci, którzy uważają tę powieść Kinga za najlepsze jego dokonanie na niwie horroru. 2020 r.
Okazuje się, że nie. Choć "Miasteczko..." było bardziej skondensowane fabularnie i w związku z tym ten strach był tam intensywniejszy. Ale "To" jest powieścią pod każdym względem bogatszą, a strach choć kluczowy, nie dominuje. Kingowi zdarzały się powieści przegadane. Ale w "To" wszystko jest tak konsekwentne, zdyscyplinowane, że napisanie tak opasłej i kompletnej powieści (w nowym wydaniu ok. 1100 stron i to nie wielką trzcionką) można przypłacić depresją, czy jakimś załamaniem psychicznym lub uzależnieniem. W co jestem w stanie uwierzyć po jej przeczytaniu. A King chyba już wtedy był uzależniony.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Gry Nemezis" i "Prochy Babilonu", które pewnie będą kanwą piątego sezonu, choć pewnie rozłożą się i na szósty mogą się okazać ostatnimi, które będą wierną adaptacją powieści. Bo "Wzlot Persepolis" to rewolucja większa niż w "Grach...". Z góry gratuluję scenarzystom odwagi, jeśli pójdą drogą wierności tej powieści.
Nie, dlaczego? Zrobią jak w czwartym sezonie, gdzie książka dzieje się niemal w całości na Ilusie, a serial... Jeśli oglądałeś, to wiesz, co mam na myśli (nie chcę spoilerować). I uważam, że to tu był punkt rozejścia się książek z serialem. Spodziewam się zresztą większych zmian, wprowadzenia ekipy pana D. na większą skalę już w piątym sezonie, max. szóstym. Bo widać, że scenarzyści przesunęli punkt ciężkości - co serialowi wychodzi na zdrowie. (Czwarty tom jest najsłabszym z siedmiu. Sezon czwarty w zasadzie nie odbiega jakością od pozostałych - właśnie przez ten zabieg narracyjny.)
Nie udało się z całością, jestem w połowie. Wciąga jak diabli, ale jednak miałem mniej czasu niż się spodziewałem i ambitny plan pochłonięcia całości nie wypalił. Trochę jakbym czytał skrzyżowanie Perfekcyjnej niedoskonałości z Zamiecią. Narrator podrzuca kawałki, czasami podpowiada jak je łączyć, a czasami niemal dosłownie "próbuj coś z tego zrozumieć, ale to bez sensu na tym etapie (później nabierze sensu)".
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum