Pierwsza część to klasa Mody na sukces. Można zejść z nudy. Jestem w połowie drugiej, jest trochę lepiej ale wciąż niczym nie zaskoczył/zainteresował specjalnie. Sposób pisania wciąż upierdliwy. Zamiast napisać, że ktoś odgrzał kluski w mikrofali gość opisuje jak to prąd powstał gdzieś w elektrowni, zachwyca się podróżą elektronów po kablach opisuje przejścia przez kolejne trafo i na końcu mechanizm działania mikrofali i proces wzrostu drgań monotlenku diwodoru. W międzyczasie błyszczy znajomością wszystkich praw i teorii fizycznych mających zastosowanie w toku występujących po drodze zjawisk a na koniec ma po prostu ciepłe kluski.
Ja sadzę w (bardziej lub mniej entuzjastycznych) podskokach przez cykl "Expanse". Entuzjastyczne były, kiedy w czytaniu wyprzedzałam serial. Z chwilą, gdy jakoś tak wyszło, że niechcący skończyłam sezon trzeci, a "Wrota Abaddona" wciąż czekały na zakup, mój entuzjazm oklapł. Albowiem jest to cykl, który się czyta li i jedynie dla fabuły.
W międzyczasie słucham sobie audiobooka "Służące do wszystkiego" Joanny Kuciel - Frydryszak. Książki, której tytuł tłumaczy niemal wszystko. Nigdy nie miałam złudzeń, że dwudziestolecie wojenne to był jakiś aetas aurea, a już na pewno nie był nim dla tych wszystkich nieszczęsnych dziewczyn i kobiet pełniących nieraz rolę popychadeł od czarnej roboty. Większość opisanych w książce historii jest przygnębiająco smutna i człowiek zaczyna sobie myśleć, że ostatecznie dobrze się miewa ze swoją marną pensją i brakiem poszanowania ze strony społeczeństwa
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Ja sadzę w (bardziej lub mniej entuzjastycznych) podskokach przez cykl "Expanse". (ciach) Albowiem jest to cykl, który się czyta li i jedynie dla fabuły.
Ostrzegałem, że serial w zupełności wystarczy i jest lepszy od literackiego pierwowzoru.
Ale serial też śledzi się tylko dla fabuły. Cóż tam jest wiekopomne poza tym, że to serial sci-fi, który daje się dobrze oglądać. Ale o książkach można powiedzieć, że świetnie się je czyta. Ani jedno, ani drugie wyrafinowanym dziełem nie jest.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Tam zaraz od razu wielkopomne, czy wyrafinowane...
W serialu mamy atrakcje wizualne, a rezygnując z książek oszczędzamy: oczy, czas i kasę, którą możemy przeznaczyć na znacznie lepsze pozycje niekoniecznie z fantastyki.
Skoro serialowa wersja jest lepsza od literackiego cyklosraja, to po kiego Wacka czytać?
Skoro serialowa wersja jest lepsza od literackiego cyklosraja, to po kiego Wacka czytać?
Piszesz o PLiO, rzecz jasna?
Abercrombiego Zemstę... przytargałem do domu z biblioteki, a skoro już przytargałem to chyba przeczytam. Jakby nie weszło, mam w odwodzie Historię brzydoty.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Skończyłam 80-te. Jak naprawdę żyliśmy w ostatniej dekadzie PRL Joanny Solskiej. To IMHO ważna książka i dobrze, że została napisana.
Pamiętam tamte czasy. Do tego stopnia dobrze, że do dziś alergicznie reaguję na dowolnego rodzaju "centralność". Moja młodsza siostra, gdy czasem wymknie mi się jakiś komentarz do przeszłości, reaguje tak, jak autorka napisała we wstępie: przyjmuje informację, ale nic ona dla niej osobiście nie znaczy, traktuje ją jako anegdotę, nijak nie potrafi osadzić jej w kontekście. To zrozumiałe, bo przecież go nie zna, osobiście nie doświadczyła, nigdy nie musiała uczestniczyć w aktywnościach tego paskudnego systemu, który wymuszał na obywatelach współudział w zasadzie w dowolnej patologii: łapówkarstwie, złodziejstwie (bo czymże innym było "załatwianie"), w zaopatrywaniu się u paserów, w przemycie. Uczył kombinowania, kłamstwa, kradzieży, donoszenia.
Przeczytałam "80-te..." nie z sentymentu do czasów dzieciństwa i wczesnej młodości, ale by nie zapomnieć. O wszechobecnej szarzyźnie, o poczuciu beznadziei. O biedzie, powszechnej przaśności, o nocach spędzanych na dyżurach w komitetach kolejkowych najróżniejszego rodzaju, o wiecznie łatanych dziurach, które tajemniczym sposobem pojawiały się co roku w tych samych miejscach. Przeczytałam dla poczucia ulgi, że to przeszłość, która nie wróci, że tamte czasy bezpowrotnie minęły. Siostrze podsunę tę lekturę ku przestrodze. I by miała szansę zrozumieć.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
No właśnie, dwa razy nie da się śledzić z takim samym zajęciem BTW, nie mam problemu z filmowymi i serialowymi adaptacjami, oglądam z przyjemnością, jeśli są dobre, a w drugą stronę mnie trochę zamuliło. Ale od czwartku do niedzieli mam weekend, pewnie wpełznę sobie pod kocyk i nadrobię
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
W sumie przez chwilę dumałem, Zemsta czy Czerwona ale dla potrzeb fabuły uznałem, że Zemsta. Jej specyfika konstrukcyjna, forma pętli rekurencyjnej tudzież ronda, powoduje że szybko się nudzi. Cztery razy czytasz to samo a już po drugim masz świadomość, że gość spokojnie mógłby dopisać kolejne cztery pętelki i nic by to nie wyniosło ani nie zmieniło.
Zemsta jest słaba. Na fali popularności trylogii trzeba było szybko napisać coś do podtrzymania razgawora a pomysłu za bardzo nie było. No ale to wciąż przyzwoite czytadło. No ale dopiero potem, Bohaterowie, to cud, miód i orzeszki. Najlepsza rzecz jaka wyszła spod pióra Abercrombiego.
Z Abercrombiem jeszcze przyjemności nie miałem, zobaczymy, czy zaiskrzy między nami. Zemsta akurat była na wysokości oczu, więc bezrefleksyjnie zgarnąłem - a skoro już takie cegliszcze niesie się cztery kilometry do domu, to wypada przeczytać żeby nie generować pustych przebiegów.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Jeżeli nie miałeś to daruj sobie Zemstę i zacznij od trylogii. Naprawdę nie warto w tym przypadku zmieniać kolejności. Niby to standalone ale w zasadzie wszyscy bohaterowie debiutowali w trylogii co ma znaczenie. No a potem Bohaterowie, niby taki piąty tom. Czyste mistrzostwo. Najlepsza rzecz autora i jedna z najlepszych książek fantastycznych ever.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Pierwsza jedna trzecia pierwszego tomu jest trudna, przynajmniej w pierwszej wersji tłumaczenia, a potem łyka się jak bociek kluski. Glokta i Krwawy-dziewięć to jedni z najlepiej skrojonych postaci literackich. Reszta też nie odbiega. Zawsze możesz przeczytać Bohaterów z pominięciem trylogii, będzie w sumie ok. Ale trochę szkoda.
pierwsze wydanie ma fatalne tłumaczenie (pierwszej części pierwszego tomu)
taaaaa, a potem w drugiej połowie się tłumacz zmienił, co?
Pierwsze dwa tomy pierwszego przekładu są ujowo zrobione, dopiero Szypuła w trzecim pokazuje klasę.
Niekoniecznie, jest dość drętwy ale po kilkudziesięciu stronach przyzwyczajasz się do "stylu" i zęby przestają boleć, ćmią jedynie w tle a zajebistość opowieści przytłumia to uczucie. No ale jest przecież nowe tłumaczenie.
jest-li ten przekład w stanie czymś mnie zaskoczyć?
Owszem, tym, że bohaterka siada po turecku w świecie, gdzie nie ma Turcji i Turków.
Szkoda, że piła przy tym kawy po turecku zagryzając sermikiem wiedenskim.
W każdym fantasy jest król, które to słowo wywodzi etymologię od Karola Wielkiego, którego w żadnym z tych światów nie było. Podobnie z carem/cesarzem i Julkiem Cezarem. Tak, że ten tego, twój argument jest inwalidą.
Postmodernizm as fuck. Ale z drugiej strony czytałem powieści o starożytnym Egipcie gdzie faraon w rozmowie z synem podawał odległości w kilometrach, więc nie jestem ani wstrząśnięty, ani nawet zmieszany
EDIT: Fidel, mimo wszystko, siadanie po turecku.to trochę inny ciężar gatunkowy
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
nie szukają potraw wyszukanych czy egzotycznych, ale wolą dania konwencjonalne, jak embriony ptaków nielotów, mielone organy w powłoce jelit, plastry ciała świń czy bulwy bylin przypalane na zwierzęcym tłuszczu; w ich gwarze określa się je jako jajka, kiełbasę, bekon i frytki.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Stary Orku, jestem przekonana, że były to kilometry egipskie.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum