Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Po raz pińcetny Mistrza i Małgorzatę, tym razem w tłumaczeniu Drawicza. Gdyż gwałtownie potrzebowałam odtrutki, albowiem - o mały włos - a uciekałabym z wielkim krzykiem na sam widok zadrukowanych stronic. Szczęśliwie, Bułhakow po raz kolejny podziałał.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Po raz pińcetny Mistrza i Małgorzatę, tym razem w tłumaczeniu Drawicza. Gdyż gwałtownie potrzebowałam odtrutki, albowiem - o mały włos - a uciekałabym z wielkim krzykiem na sam widok zadrukowanych stronic. Szczęśliwie, Bułhakow po raz kolejny podziałał.
A czytałaś Mistrz i Diabeł? Drawicz o MiM
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
"Lśnij, morze Edenu" za mną. Przyjemna lektura, z odniesieniami do innych powieści, do postaci znanych z historii i motywów kultury masowej. Zapewne nie jest to dzieło wybitne, ale większość moich lektur wybitna nie jest. Może to i zresztą dobrze.
Teraz na tapecie "Miasto w ogniu" Hallberga, rzecz raczej poważniejszego kalibru. I nie da się ukryć, że gość potrafi pisać.
_________________ no i jestem
widzisz jestem
nie miałem nadziei
ale jestem
"Lśnij, morze Edenu" za mną. Przyjemna lektura, z odniesieniami do innych powieści, do postaci znanych z historii i motywów kultury masowej. Zapewne nie jest to dzieło wybitne, ale większość moich lektur wybitna nie jest. Może to i zresztą dobrze.
Teraz na tapecie "Miasto w ogniu" Hallberga, rzecz raczej poważniejszego kalibru. I nie da się ukryć, że gość potrafi pisać.
Zacząłem czytać wczoraj, bo mi Tidhar pod koniec nie idzie. I całkiem ciekawy początek, oczywiście wiem, że nawiązania do "Lost" itd., ale dobrze się to czyta. A "Miasto w ogniu" odpuściłem na razie. Daj znać, jeśli się wgryziesz albo przeczytasz do końca, bo mnie jednak nieco ta powieść zmęczyła na starcie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Szczerze polecam, dla każdego miłośnika Mistrza i Małgorzaty kopalnia wiedzy i ciekawych spostrzeżeń.
BTW na YT widziałem jakąś nową sztukę w rosyjskim wykonaniu, wydaje się świetna
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
"Skrzydła nocy" Silverberga, nostalgiczna opowieść o zrujnowanym i utraconym świecie. Mam sentyment do tego autora, bo jedną z moich pierwszych lektur s-f był "Człowiek w labiryncie". Teraz kusi mnie, żeby wrócić do Majipooru, z którego kiedyś liznąłem dwa pierwsze tomy.
_________________ no i jestem
widzisz jestem
nie miałem nadziei
ale jestem
Czytam "Złodzieja dusz" Anety Jadowskiej. Dostałam kiedyś od córki i wypomniała mi, ze leży. Cóż mogę powiedzieć. Nie mam duszy hejtera, więc stwierdzę tylko, że nie jest to udane dzieło. Nawet w kategorii przygodowo - romansowo - fantastycznych zapychaczy czasu służących do umilania czasu na nudnych posiedzeniach i dyżurach. Narratorka jest tak straszliwie wspaniała, że po kilkunastu stronach człowiek zaczyna sobie życzyć, by ją spotkało coś niemiłego. Na przykład śmierć w męczarniach.
Na drugie oko mam "Twierdzę" P. Wilsona. Początek znajdowałam niezmiernie wciągającym, głównie z powodu dusznego klimaciku, mrocznej zagadki i nazistów w roli potencjalnego żeru. Niestety, im dalej, tym gorzej. Zło odarte z tajemnicy przestaje być intrygujące, a zaczyna bawić, wątek romansowy wydaje się głupi i wciśnięty na siłę, jedyna kobieta wśród bohaterów to dziwaczne pomieszanie słodkiej idiotki, sierotki Marysi i Sydney Fox. Czytam jednak dzielnie, może chociaż finał okaże się zajmujący.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Na drugie oko mam "Twierdzę" P. Wilsona. Początek znajdowałam niezmiernie wciągającym, głównie z powodu dusznego klimaciku, mrocznej zagadki i nazistów w roli potencjalnego żeru. Niestety, im dalej, tym gorzej.
Czytałam to w wieku 13-14 lat. Wtedy mi się podobało. I chyba nawet trochę się bałam. Teraz pewnie nie dałabym rady.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Youval Noah Harari, "Od zwierząt do bogów. Krótka historia ludzkości" (zachęcił mnie tekst z Wyborczej, okazało się, że przedruk z Guardiana)
Jak przeczytasz napisz parę słów, będę wiedziała czy też wydać na to kasę. Tekstu z Wyborczej nie czytałam ale tytuł brzmi zachęcająco.
Trochę czasu minęło od zakupu, ale przeczytałem. Artykuł w Wyborczej obiecywał więcej niż dostałem, ale ogólnie jestem zadowolony. Autor opisuje historię ludzkości (a to niespodzianka!) - kluczowe momenty to rewolucja agrarna, wynalezienie pisma i ostatnie 500 lat. Próbuje odpowiedzieć na pytanie dlaczego Europa Zachodnia, wcześniej zapóźniona, odniosła sukces i jak to się stało, że kultura światowa to kultura Zachodu. Wersja mocno "pop", ale trudno oczekiwać czegoś innego od takiej cieniutkiej książeczki próbującej opisać tak długi okres.
W międzyczasie połknąłem książkę Danielsa. Bardzo czytelnie napisana o podstawach treningu biegowego, plus sporo tabelek, na podstawie których można dobierać odpowiednie tempa treningowe wynikające ze startów kontrolnych. Lektura do ciągłego wracania - już nie w całości, ale do poszczególnych rozdziałów.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Youval Noah Harari, "Od zwierząt do bogów. Krótka historia ludzkości" (zachęcił mnie tekst z Wyborczej, okazało się, że przedruk z Guardiana)
Jak przeczytasz napisz parę słów, będę wiedziała czy też wydać na to kasę. Tekstu z Wyborczej nie czytałam ale tytuł brzmi zachęcająco.
Trochę czasu minęło od zakupu, ale przeczytałem. Artykuł w Wyborczej obiecywał więcej niż dostałem, ale ogólnie jestem zadowolony. Autor opisuje historię ludzkości (a to niespodzianka!) - kluczowe momenty to rewolucja agrarna, wynalezienie pisma i ostatnie 500 lat. Próbuje odpowiedzieć na pytanie dlaczego Europa Zachodnia, wcześniej zapóźniona, odniosła sukces i jak to się stało, że kultura światowa to kultura Zachodu. Wersja mocno "pop", ale trudno oczekiwać czegoś innego od takiej cieniutkiej książeczki próbującej opisać tak długi okres.
To ciekawe. Niall Ferguson w swojej "Cywilizacji" (książce i serialu) też próbował odpowiedzieć na to pytanie. Wskazał tam chyba sześć kluczowych czynników. Ciekawe będzie sobie porównać, bo książkę będę niedługo czytał.
Skończyłem Tidhara. A z racji wyjazdu na długi weekend skupiam się na "Oto jestem" Foera (bo mam na czytniku). I okazuje się, że to znakomita powieść o pewnej amerykańskiej rodzinie żydowskiego pochodzenia. Zbliża się barmicwa ich najstarszego syna, narastają napięcia, nie tylko związane z tym, ale i ogólnie wynikające ze skrywanych urazów, rozczarowań itp. Do tego dochodzi powoli żydowskie dziedzictwo. Doskonale się to czyta, a autor bywa boleśnie szczery wobec swoich bohaterów. Znakomita proza. Ale chyba tylko na jeden raz - zatem dobrze, że w ebooku kupiłem.
Po powrocie wracam do Ibaneza i do jakiejś recenzenckiej powieści. Chyba "Losy Tearlingu" - będę czytał i płakał.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jeszcze tylko wypada dodać, iż kolejne części nie mają już tego klimatu. Kilka pomysłów w "Twierdzy" było fajnych np. obraz wisielca. Niestety, obok nich znajdują się całkowicie chybione i durne, co szczególnie w finale rozkłada powieść na obie łopatki
Po zakończeniu przedsennej lektury Biblioteki utraconych książek Alexandra Pechmanna na moment nie wiedziałem co dalej. A "dalej" leżało o półkę obok. I wracam do książki, którą zacząwszy haniebnie porzuciłem kiedyś. Księga Ksiąg Utraconych Stuarta Kelly'ego. Na przed snem miodzio. Ciurkiem nie dałbym rady. A po rozdzialikach - jak chodzenie po wodzie.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Tytułowy okręt to krążownik przeciwlotniczy, w rzeczywistości nieistniejący, jednak jego dzieje oparte są na wydarzeniach w których brały udział rzeczywiście istniejące brytyjskie krążowniki tej podklasy. Użycie w tytule nazwy okrętu jest odrobinę mylące, bo gra on w powieści rolę drugoplanową. Głównym bohaterem jest dowodzący nim kapitan i jego problemy psychiczne związane ze stresem bojowym, odpowiedzialnością za podległych ludzi oraz ze sposobu wychowania w domu rodzinnym. Przez pierwsze sto stron bohater zmaga się ze sobą będąc na granicy załamania nerwowego wynikającego z urazów psychicznych, wywołanych wcześniejszą służbą, potem pojawia się HMS Marathon, dostaje torpedę i przez dwieście stron jest holowany do portu. W tym czasie zasadniczo nic się nie dzieje poza zimnem, zmęczeniem i ogólną lipą emocjonalną. Kapitan nieustannie wszystko mocno przeżywa. W porcie z miejsca się załamuje i ląduje w psychiatryku. Kolejne sto stron jest poddawany psychoanalizie, godzi się z ojcem, kocha z żoną i wszyscy żyją długo i szczęśliwie (poza tymi co umarli od torpedy i innych drobiazgów). Ergo nie jest to stricte powieść marynistyczna ale raczej psychologiczna. Psychologizowanie autora jest raczej mierne i dość nudne tudzież męczące, choć, trzeba przyznać, wziął się za temat w sumie dość interesujący.
Styl niewybijający się, potoczny, przeciętny. Czyta się. Tłumacz wydaję się niezachwycającym. Z jakiegoś powodu krążownik ma dzioba, nie wiedzieś czemu Jervis Bay miast być krążownikiem pomocniczym jest "krążownikiem pomocniczym" i takie tam.
Postacie skrojone dość przyjemnie, mimo tej amatorki psychologicznej, można się na chwilę z nimi zaprzyjaźnić.
Morskie detale odrobione przyzwoicie, chociaż tu i tam są potknięcia. Np. artylerzyści ładują armatę workami z prochem, oddają strzał, a po otwarciu zamka wypada z niego łuska.
W miarę przyjemne czytadło krzyżujące powieść marynistyczną z obyczajem. Ambitna chęć zwrócenia uwagi na problemy wynikające ze stresu bojowego, z braku umiejętności, udała się średnio.
"Lśnij, morze Edenu" Ibaneza - ależ świetnie napisana powieść. Czytam z ogromną przyjemnością. Każdy rozdział, każdy bohater jest ciekawy, stoi za nim ciekawa historia, a ogólnie fabuła dotycząca katastrofy i życia na tajemniczej wyspie opowiadana jest tak, że chciałoby się tam z nimi znaleźć. Dwieście stron za mną, jeszcze dobrych sześćset przede mną. Nawiązania, czy inspiracje "Lost" są oczywiste, więc nie będę się rozwodził. Dodam tylko od siebie, że z miejsca nabrałem ochoty, aby obejrzeć sobie ten serial od początku do końca jeszcze raz.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Siła perswazji" Lee Childa, kolejna z cyklu o Jacku Reacherze. Trochę przypomina mi "Siłę strachu"i Alistaira MacLeana, którego kiedyś bardzo lubiłem. Najlepsza z serii o JR, jakie dotychczas przeczytałem.
_________________ no i jestem
widzisz jestem
nie miałem nadziei
ale jestem
"Lśnij, morze Edenu" Ibaneza - ależ świetnie napisana powieść. Czytam z ogromną przyjemnością. Każdy rozdział, każdy bohater jest ciekawy, stoi za nim ciekawa historia, a ogólnie fabuła dotycząca katastrofy i życia na tajemniczej wyspie opowiadana jest tak, że chciałoby się tam z nimi znaleźć. Dwieście stron za mną, jeszcze dobrych sześćset przede mną. Nawiązania, czy inspiracje "Lost" są oczywiste, więc nie będę się rozwodził. Dodam tylko od siebie, że z miejsca nabrałem ochoty, aby obejrzeć sobie ten serial od początku do końca jeszcze raz.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum