Wiele pochlebnych opinii słyszałam/czytałam o tym serialu. A że mam słabość do wszelkich kostiumowych produkcji, to i pewnie niedługo się za to zabiorę.
Ja się dołączam do tych pochlebnych opinii, zdecydowanie warto dać mu szansę. A że nie jest to tasiemiec i jak na serial stosunkowo niewiele czasu pochłania, to tym bardziej warto. Czymś trzeba zapełnić pustkę w oczekiwaniu na 3. sezon Sherlocka.
Romulus napisał/a:
Ciekawe, czy i kiedy planują go skończyć. Wprawdzie 3 sezon był słabszy, ale nie aż tak, żeby był zły. I częściowo słabość ta wynikała z decyzji dwójki aktorów (którzy pewnie za dobrze na tym nie wyjdą ostatecznie), a nie scenarzystów.
Ponoć czwarty sezon będzie nieodwołalnie ostatni. I prawdę mówiąc mam nadzieję, że to prawda, jakoś nie przepadam, jak się seriale ciągną w nieskończoność, nawet jak je bardzo lubię. Już w trzecim sezonie DA widać było te problemy z odchodzącymi aktorami, więc nie chcę sobie wyobrażać, ilu jeszcze zniknęłoby przez kolejne sezony.
Mam nadzieję, że w 4 sezonie wyjdą z wirażu
Zwłaszcza że BBC zaczęła z nimi konkurować "The Village" - jeszcze nie oglądałem, ale zapowiada się interesująco i z rozmachem fabularnym (akcja zaczyna się przed I wojną światową a ma w kolejnych sezonach dociągnąć do epoki M. Thatcher).
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Obejrzałam wszystko, co dotąd wyszło, oprócz chyba ostatniego odcinka specjalnego. Pierwszy odcinek mnie nie porwał, po drugi sięgnęłam jakoś dopiero po kilku tygodniach. I wtedy zaskoczyło Fabularnie serial nie jest niczym wybitnym, ot, przyzwoita opowieść obyczajowa (plus za fajnie odmalowane tło, przemiany społeczne i światopoglądowe). Większość 'robią' kreacje bohaterów, tu się naprawdę postarano. No i Maggie Smith <3
Dobrze się bawiłam przy tych ponad 20 odcinkach, mimo świadomości, że przewidywalne toto jak diabli i oryginalnością nie grzeszy. To naprawdę w niczym nie przeszkadza
Paul Giamatti w IV sezonie. Wprawdzie tylko w odcinku specjalnym - świątecznym, ale zawsze to miło zobaczyć tego aktora na ekranie. I to jeszcze jako playboya:
http://www.bbcamerica.com...and-other-news/
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
W ostatnim odcinku pojechali. POJECHALI! Miała tam miejsce majmocniejsza jak dotąd scena w całym serialu. Rozpoczynająca, prawdopodobnie, najmocniejszy wątek. Niby ostrzegali, że będzie ostro, ale ja nie byłem przygotowany. I nie wiem, czy do produkcji takiej jak "Downton" pasują podobne zagrywki. Czy jej widzowie oczekują podobnych zagrywek. Szczególnie, że oglądalność serialu nie spada. A może bali się spadku po śmierci Matthew? Ofcoz, technicznie rzecz biorąc scena była ok, ale... Przynajmniej mi wjechała na psychę. Chyba z wiekiem, zamiast stawać się bardziej cynicznym, staję się bardziej wrażliwym.
dworkin - łotafak? Obejrzałem na razie dwa i nic niczego nie zwiastuje. Teraz boję się oglądać trzeci Poczekam na napisy, choć jeśli się popłaczę przed ekranem, to i tak na nic mi się nie przydadzą
Pierwszy odcinek - tandetne chwyty: najpierw początek w żałobie, smutno, ponuro, czerń. A na koniec zza chmurki wychodzi słońce, robi się jasno, kwiatki piękne i sielanka. Co za tandeta. Naprawdę mnie to zabolało.
W drugim już było normalnie. Na szczęście.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
W ostatnim odcinku pojechali. POJECHALI! Miała tam miejsce majmocniejsza jak dotąd scena w całym serialu. Rozpoczynająca, prawdopodobnie, najmocniejszy wątek. Niby ostrzegali, że będzie ostro, ale ja nie byłem przygotowany. I nie wiem, czy do produkcji takiej jak "Downton" pasują podobne zagrywki.
Że najmocnejsza, nie sposób się nie zgodzić, ale serial ma to do siebie, że nie stroni od kodejmowania kontrowersyjnych tematów. Pewnie, nigdy nie są one pierwszoplanowe, nie stanowią esencji tego, co twórcy chcą pokazać, bo ci ostatni najwyraźniej starają się nie popaść w tanie szokowanie (zresztą ten wątek też pewnie nie stanie się wiodącym), ale gdzieś w tle już niejednokrotnie przewijały się takie kwestie, jak homoseksualizm, skrajny konserwatyzm dzielący społeczeństwo na nad- i podludzi (tutaj prym wiedzie Carson, którego, jako zabawnego gbura zazwyczaj nie bierze się na poważnie, ale który nieraz mówi rzeczy skrajnie niedopuszczalne w ustach kogokolwiek żyjącego współcześnie), seks przedmałżeński, mezalianse i tak dalej. W czasach, o których serial traktuje i wcześniejszych nadużywanie dominującej pozycji w relacji zależności (służba wywodząca się z niskich klas podległa praktycznie bezkarnym przedstawicielom klas wyższych, wiadomo) najpewniej nie było niczym rzadkim (to najpewniej daleko idący eufemizm). A skoro serial chce oddawać specyfikę epoki (a taki zdaje się mieć cel, bardzo często pod warstwą lukru chowając krzywe zwierciadło), omawiany wątek do niego pasuje i nie odczułam, by ktokolwiek jakoś strasznie "pojechał".
Choć czysto emocjonalnie mnie to oczywiście ruszyło.
Serial homoseksualizmu zaledwie dotknął, niemal niczego z nim nie robiąc. Konserwatyzm Carsona leży w specyfice epoki, która właśnie przemija, i jest traktowany tak samo z przymrużeniem oka (i pewnym liberalizmem), co orientacja Thomasa. Jak sama rzekłaś - to drugi plan. Cały czas prawisz jednak o tematyce - po prostu podejmowanych tematach. Ja mówię o estetyce, wizualizacji zdarzeń. Gdyby wspomniana akcja została tylko wspomniana, nie zrobiłaby na nikim takiego wrażenia. Ona została jednak pokazana z całym dobrodziejstwem inwentarza (no, prawie, gdzie trzeba pozwoliła działać wyobraźni). I takiego pokazania w "Downton" jeszcze nie było - skąd flejm w sieci. Bo nie tylko ja zostałem tą sceną zmiażdzony - bardzo wielu internautów zarzuca twórcom prostacki skok na oglądalność (google it). Po prostu - ta scena nie pasuje do wypracowanego charakteru produkcji. Sądzisz, że dlaczego nie byłem na nią przygotowany? Bo odpalając kolejny odcinek nastawiłem się na określony rodzaj widowiska. Nie mówię przy tym, że ta akcja była zupełnie be, bo, ekranowo, była dobra. Nad tym jednak, czy coś takiego powinno znaleźć się w "Downton", muszę jeszcze podumać.
Tak jak mówiłam - moim zdaniem pasuje do serialu, bo pasuje do realiów, w których go osadzono. A w kontekście tonu, jaki "Downton Abbey" dotychczas przyjmowało... Tu rzeczywiście taki krok może dziwić, ale skok na oglądalność? Nawet mi to do głowy nie przyszło. Raczej byłam nieco zaskoczona odwagą twórców, bo dotąd rzeczywiście o kontrowersjach raczej mówiono, niż je pokazywano. Pozytywnie, jeśli w tym kontekście w ogóle można tak powiedzieć.
Obejrzałem - nie podobało mi się to. Nie lubię, jestem rozczarowany sięgnięciem po taką "broń" fabularną.
A co do "Downton Abbey" - nie sądzę, aby to był serial, który jakoś wiernie przedstawia Dawne Czasy. To raczej serial pisany z sentymentem do nich. Z chęci pamiętania tego dobrego w starym porządku. Gdzie każdy znał swe miejsce. A nawet w tym niby skostniałym świecie była przestrzeń do awansu społecznego: od lokaja po podkamerdynera a na końcu kamerdynera. Od służącej, do pokojówki. Społeczeństwo klasowe było sprawiedliwe, bo nad wszystkim czuwał taki pan jak lord Robert, który był ostoją tego porządku, autorytetem, głową rodziny i głową lokalnej społeczności.
Jednostki, które przeciwko temu systemowi się buntują, na ogół kończą nieciekawie. Poza tą pokojówką z pierwszego sezonu, która została sekretarką. Ale i jej do emancypacji jeszcze daleko, zresztą wątek został porzucony. Branson - on też doznał awansu społecznego. Choć na początku był buntownikiem z socjalizmem w głowie. Chciał wywracać stary porządek. Ale ten porządek go wchłonął (nie w sposób naturalny, tylko... hmm..., bocznymi drzwiami), obłaskawił. Teraz chłopak czuje znowu, że nie jest na miejscu. Ale wątpię, aby był dla niego powrót do buntowniczej rewolucyjnej młodości. Raczej będzie postacią tragiczną, rozdarty między przeszłością a teraźniejszością, do której nie może się dopasować, jak sam odkrył.
Tak ten świat wygląda z perspektywy Juliana Fellowesa. Ale czy to był realny obraz tego starego porządku? Śmiem wątpić. Nie wiem, czy serial będzie w stanie, czy ma ambicję, pokazać "upadek" tego systemu, postępującą demokratyzację społeczeństwa.
Arystokracja w "Downton Abbey" żyje obok realnego świata, który już przecież w latach 20-tych XX wieku nabrał rozpędu. Reformy polityczne szybko wywróciły system klasowy. I pewnie obowiązuje on w jakiejś formie do dziś.
Przecież w Anglii żyją jeszcze potomkowie starych szlacheckich rodów jeszcze z czasów Plantagenetów i mają się bardzo dobrze. 11 książę Northumberland - Henry Percy (od wieków Percy) zmarł w 1995 r. jako jeden z największych posiadaczy ziemskich w UK. http://pl.wikipedia.org/w..._Northumberland
Ale nie jest to ten sam porządek jak w 1922 r. Po II wojnie światowej takie posiadłości jak Downton Abbey już nie miały jak na siebie zarabiać. Co zresztą już widać teraz w serialu - kwestia podatku spadkowego. Tyle, że w serialu Jakoś To Rozwiążą. I to jest właśnie klucz do tego świata wykreowanego przez Fellowesa. W nim Stary Porządek znajduje sposób na istnienie.
Nie wiem, ile jeszcze serii planują nakręcić. Ale w końcu ponura rzeczywistość zapuka w okna tej posiadłości.
EDIT: odnośnie tych Percych to 1 książę Northumberland http://pl.wikipedia.org/w..._Northumberland Był Dudleyem. Ale jak prześledzić jego drzewo genealogiczne to spokojnie można dojść do Plantagenetów i - znowu - Percych. Skończyłem niedawno książkę o Wojnie Dwóch Róż i tam też piszą o Percych. Ich konflikt z Nevillami był głośny w Anglii już w XV wieku.
A obecny, 12 książę Northumberland - to nadal wielki posiadacz ziemski: http://pl.wikipedia.org/w..._Northumberland No i Percy
A to tylko jeden ród. Znalazłoby się jeszcze kilka, które przetrwały do czasów współczesnych a ich prawa do angielskiego tronu, jakby się trzymać ściśle litery prawa (która zaburzona została już za czasów Plantagenetów), mają większe niż królowa Elżbieta II i cała dynastia Windsorów razem wzięta
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
A co do "Downton Abbey" - nie sądzę, aby to był serial, który jakoś wiernie przedstawia Dawne Czasy. To raczej serial pisany z sentymentem do nich. Z chęci pamiętania tego dobrego w starym porządku. Gdzie każdy znał swe miejsce. A nawet w tym niby skostniałym świecie była przestrzeń do awansu społecznego: od lokaja po podkamerdynera a na końcu kamerdynera. Od służącej, do pokojówki. Społeczeństwo klasowe było sprawiedliwe, bo nad wszystkim czuwał taki pan jak lord Robert, który był ostoją tego porządku, autorytetem, głową rodziny i głową lokalnej społeczności.
Może i byłoby tak, jak mówisz, gdyby nie to, że serial za pomocą niektórych bohaterów subtelnie i inteligentnie, ale jednoznacznie z tego porządku "dawnych czasów" ironizuje
To prawda. Ale to ciepła ironia a nie np. mruganie do widza "patrz, jaki to był absurdalny system społeczny" lub krytyka społeczna. Od krytyki społecznej ten serial trzyma się z daleka.
Już bliższy realizmowi wydaje się być serial "The Village", który przedstawia podgląd znacznie szerszy niż "DA", bo na przykładzie małej społeczności przedstawia losy wszystkich jej warstw. Od tej najniższej, najemnych pracowników, drobnych rolników, mieszczan, ziemiaństwa. Jest bardziej surowy i ostry. Choć to także nie jest jakiś dramat społeczny, tylko po prostu opowieść o epoce. Pierwszy sezon kończy się po I wojnie światowej. Kolejne mają dociągnąć fabułę aż do czasów Margaret Thatcher. Polecam. Nie ma tam jakiejś glamour fabuły jak w "DA". Ale to ciekawy serial, świetnie obsadzony.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
To prawda. Ale to ciepła ironia a nie np. mruganie do widza "patrz, jaki to był absurdalny system społeczny"
A widzisz, ja odnoszę dokładnie odwrotne wrażenie - że to mruganie o takim właśnie wydźwięku. Subtelne i nienachalne, ale jednak inteligentnie krytyczne wobec specyfiki epoki.
Zgadzam się z Romulusem, "Downton" to nie ironia na tamte dni. Nic na to nie wskazuje. Serial z umiarkowaną powagą i dostojeństwem, ale również ciepłem, prezentuje pewną wizję minionej epoki. Po co miałby jednocześnie ją wyszydzać? To byłby sprzeczny dualizm. Zresztą podśmiechujki z Carsona jeszcze o niczym nie świadczą, bo w przypadku Lorda Crawleya nie było już żartów, zmiany zostały wymuszone, choć bez wielkiego oporu. No i na koniec - bezzasadne jest ideologiczne wyśmiewania dawnych dni przez pryzmat dzisiejszych standardów. Szydera ideolo ma sens tylko, gdy odnosi się (w jakiś sposób) do aktualnych układów.
Jeśli jednak w serialu ma miejsce jakakolwiek liberalna propaganda, to odbywa się ona nienachalnie, właśnie przez powolną akceptację zmian w Downton. Bo ostatecznie nikt nie rozdziera szat, rodzina Crawleyów przyjmuje nowe obyczaje. Godzi się z nimi jakby z czymś mimo wszystko właściwym.
Jeśli jednak w serialu ma miejsce jakakolwiek liberalna propaganda, to odbywa się ona nienachalnie, właśnie przez powolną akceptację zmian w Downton. Bo ostatecznie nikt nie rozdziera szat, rodzina Crawleyów przyjmuje nowe obyczaje. Godzi się z nimi jakby z czymś mimo wszystko właściwym.
I to też jest w jakiś sposób realistyczne. Bo przecież nie wszystkie arystokratyczne rody upadły, w tym sensie, że zbiedniały i arystokraci musieli zabrać się do pracy na swoje utrzymanie.
Z innej beczki. Co angielski serial to angielski. Jak mówią o znakomitym winie, to także je pokazują: Haut-Brion, czy Chateau Margaux. I już każdy, kto odrobinę zna francuskie wina wie, że chodzi o najwyższą półkę.
W tych hamerykańskich serialach snobizmem jest zamawianie Chateau La Tour i to jeszcze z jakiegoś kosmicznego rocznika Mogliby się przestać pławić w kompleksach i zacząć, dla odmiany, zamawiać jakieś boskie roczniki własne. Na przykład Roberto Mondavi czy inne, które wygrywały ślepe degustacje z nobliwymi francuskimi killerami
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ale nie w charakter (estetykę itp.) produkcji. No i nikt mnie wcześniej nie ostrzegł Zasiadając przed ekran spodziewałem się widowiska konkretnego rodzaju, stąd moje OMG.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum