FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
[UW] Paolo Bacigalupi
Autor Wiadomość
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-03, 23:03   

Cytat:
Dlaczego ludzie nie wykorzystują energii słonecznej, nie budują elektrowni wiatrowych, wodnych itd. tylko poświęcają jakąś szaloną ilość wysiłku na nakręcanie sprężyn...

To bardzo dobre pytanie. Np. Wawrzyniec Podrzucki jako ścisłowiec na swoim blogu http://www.blog.podrzucki.eu/?p=96 stwierdził że to zwyczajna głupota. Ja np. mam totalnie odmienne podejście. Przede wszystkim trzeba zaznaczyć że "Nakręcana Dziewczyna" to powieść której głównym wątkiem jest zjawisko postkolonializmu. Tylko że tutaj podmiotami postkolonialnymi nie są mocarstwa, tylko na nieco cyberpunkową modłę - korporacje. Przedmiotami "postkolonizowanymi" są natomiast stare państwa narodowe. Nie jest to powiedziane wprost ale wydaje się że korporacje w świecie "Nakręcanej..." zwyczajnie "zamroziły" inne sposoby pozyskiwania energii żeby jeszcze bardziej uzależnić od siebie swych klientów. Tak jak dzisiaj koncerny naftowe korzystając z swojej wiodącej pozycji, wykupują patenty na alternatywna źródła energii, często wkłądając je do lodówki. W istocie proza Bacigalupiego to proza nie o sprężynach, nowych gatunkach, tylko o własności intelektualnej. Bacigalupi pokazuje jak obracając abstrakcyjnymi przecież zasadami i prawami własności można kształtować rzeczywistość, w nie mniejszym stopniu niż technologiami. Zresztą cały ten cynizm korporcji, to że potrafią wciskac kit swoim postkolonialnym klientom a nawet jawnie szkodliwe rzeczy, to że potrafią dosłownie wywoływac plagi na które sprzedają lekarstwa, przemawia za tą tezą. A właczając państwo w globalną gospodarkę musisz grać wedle reguł korporacji - możesz oczewiście zamknąc granice i skończyć jak samowystarczalna Korea Północna.

Przekonałem Cię? ; )
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2011-09-03, 23:19   

Ł napisał/a:
Np. Wawrzyniec Podrzucki jako ścisłowiec na swoim blogu http://www.blog.podrzucki.eu/?p=96 stwierdził że to zwyczajna głupota. Ja np. mam totalnie odmienne podejście.

Ale oba się łączą - aby mówić o wszechwładnych koncernach, autor musiał nagiąć świat do wizji. Stąd błędy czy uproszczenia.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-03, 23:26   

Błąd to coś niezamierzonego. Więc raczej zamierzone uproszczenie w sensie tworzenia modelu, w którym jeszcze lepiej widać pewne procesy. Moim zdaniem Bacigalupi wprowadził bardzo mądry społeczny wątek do fikcji naukowej stawiając pytanie - co nam z takiego czy innego rozwoju technologicznego skoro system praw własności intelektualnej nas w ten sposób warunkuje.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2011-09-03, 23:31   

Chodziło mi bardziej o uproszczenie w sensie artystycznym, co jest błędem w rozumieniu naukowym. Coś jak efekty dźwiękowe podczas bitwy w próżni.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-03, 23:35   

Jeśli postrzegasz to co zrobił Bacigalupi w kategoriach artystycznego widzimisie (jak dźwięki w próżni), czy jedynie wymówki to namalowania tak wyglądającego świata, to znaczy że nie zrozumiałeś zasadniczego przesłania powieści. Ona jest tak a nie inaczej skonstruowana z jak najbardziej naukowych przesłanek. Tylko że nie jest to naukowość spod znaku "jakie źródło energii jest najefektywniejsze" tylko refleksja na temat globalnego systemu politycznego, gdzie wyznacznikiem władzy jest posiadanie praw własności intelektualnej.

Przykład:

Jestem globalną korporacją z świata "Nakręcanej". Mój dochód jest generowany w oparciu o GMO stanowiące podstawę gospodarki żywieniowej, energetycznej i tak dalej. Wykupuje z góry patenty na alternatywne źródła energii i zamiatam je pod dywam. Jeśli jakieś państwo nie respektuje praw własności intelektualnej i łamie je (np korzystając z tych technologii) doprowadzam do jego ekonomicznego upadku, głodu, zsyłam plagę ale wprost - swoją armię. W ten sposób utrzymuje swoje postkolonialne monopolistyczne królestwo. I się kręci mimo iż teoretycznie te techonologie są na wyciągnięcie ręki.
  
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2011-09-03, 23:42   

No dla mnie takim artystycznym widzimisiem było pominięcie energii atomowej. Jej nieobecność (czy utrzymywanie w rękach korporacji) była konieczna do stworzenia takiego świata i tego, co chciał przez to autor powiedzieć, dlatego to zaakceptowałem. Zresztą sam pomysł na prawa intelektualne na żywność powoduje ciarki, chociaż nie wiem, czy od strony technicznej było by to wykonywalne.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-03, 23:46   

Tixon - 1. przeczytaj przykłąd jaki dodałem w powyższym poście. 2. Będąc globalną korporacją o takiej potędze jak te w świecie Bacigalupiego możesz przeforsować np. całkowity zakaz używania energii jądrowej. A na kazdego kto rozkreci swój własny reaktorek wysyłać armię (oczywiście zgodnie z prawem międzynarodowym, to nie będzie wojna tylko interwencja humanitarna ocalająca ludzi przed trującymi odpadami promieniotwórczymi).
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2011-09-04, 00:38   

Ł napisał/a:
Nie jest to powiedziane wprost ale wydaje się że korporacje w świecie "Nakręcanej..." zwyczajnie "zamroziły" inne sposoby pozyskiwania energii żeby jeszcze bardziej uzależnić od siebie swych klientów.


Jak tak czytam, to mi się mgliście kojarzy, że w którymś momencie była w książce mowa o tych alternatywnych źródłach energii, dlaczego się ich nie wykorzystuje, ale musiałabym sprawdzić, bo Warka nie dość, że niedobra, to jeszcze pogłębia moją sklerozę.

Ł napisał/a:
W istocie proza Bacigalupiego to proza nie o sprężynach, nowych gatunkach, tylko o własności intelektualnej.


To zabawne - dla mnie to była przede wszystkim rzecz o ludziach i problemach, z jakimi muszą się borykać, bo ktoś tam gdzieś chce zarobić więcej pieniędzy. O tym, gdzie leżą granice, których nauka przekraczać nie powinna. A jeśli już przekroczy, jak bardzo zwyczajni ludzie będą nienawidzili i bali się tych swoich "dzieci". Dlatego szalenie podobała mi się końcówka "Nakręcanej dziewczyny". Aż mi się Szymborska przypomniała:

W. Szymborska napisał/a:
Wierzę w wielkie odkrycie.
Wierzę w człowieka, który dokona odkrycia
Wierzę w przestrach człowieka, który dokona odkrycia.

Wierzę wbladość jego twarzy,
w mdłości, w zimny pot na wardze.

Wierzę w spalene notatek,
w spalenie ich na popiół,
w spalenie co do jednej.

Wierzę w rozsypanie liczb,
w rozsypanie ich bez żalu.


Cóż, Szymborska wierzy, Bacigalupi nie. Podobnie jak ja.

Ł napisał/a:
Przekonałem Cię? ; )


Częściowo, acz niezupełnie XD . Monopol Korporacji, jeśli chodzi o modyfikowaną żywność, pcha się czytelnikowi w oczy i uszy, jest podkreślany i akcentowany na każdym kroku. Wszelkie natomiast informacje na temat źródeł energii są okropnie mgliste i niejasne. Nie żebym zaraz życzyła sobie wykładów na temat reakcji łańcuchowej umieszczonych na co drugiej stronie, jednakowoż skoro nawet ja odczułam niedosyt, to coś znaczy, wierz mi... :badgrin:

Edyta:
Gdyby kiedykolwiek miała jakieś złudzenia, że alkohol podnosi moje walory intelektualne, powyższy post z pewnością by je rozwiał :mrgreen: W zasadzie mogłabym go usunąć, ale niech tam. Zawsze lubiłam dostarczać bliźnim radości :mrgreen:

Ad rem:

Nie wiem, dlaczego Bacigalupi nie wykorzystał Twojego, Łaku, pomysłu, żeby wygodnie, wiarygodnie i przejrzyście wybrnąć z tej energetycznej zapaści - tym wygodniej, że zasadniczo wszystko pasuje: korporacje sprzedają żarcie potrzebne do nakarmienia stworzeń niezbędnych do nakręcania sprężyn, zaś alternatywne źródła energii oficjalnie nie istnieją. No właśnie. Tylko po co wyżej wymienione korporacje miałyby same sobie komplikować życie? Wyrzekać się prostych i, przede wszystkim, szybkich środków transportu na rzecz skomplikowanych i dużo wolniejszych? Sam fakt kontrolowania rynku ŻYWNOŚCI stawia ich wszak na pozycji, z której mogą dyktować, co chcą i komu chcą.
Jednym słowem, jakoś mi się to kupy nie chce trzymać, chociaż, jak mi to KTOŚ niedawno wytknął ( :P ), wykazuję okropnie dużo dobrej woli, jeśli chodzi o książki i ich autorów.
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
  
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-09-04, 10:39   

Bacigulapiego jeszcze nie czytałem, ale:
Ł napisał/a:
2. Będąc globalną korporacją o takiej potędze jak te w świecie Bacigalupiego możesz przeforsować np. całkowity zakaz używania energii jądrowej. A na kazdego kto rozkreci swój własny reaktorek wysyłać armię (oczywiście zgodnie z prawem międzynarodowym, to nie będzie wojna tylko interwencja humanitarna ocalająca ludzi przed trującymi odpadami promieniotwórczymi).

Czy z podobną sytuacją i implikacjami tejże nie mamy do czynienia w Diunie?
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-04, 10:52   

No w Diunie jest to wyłożone wprost, a w "Nakręcanej Dziewczynie" trzeba się domyślać... wciąż myślę że to najlepsze wytłumaczenie, ponieważ jedyną niesprężynową formą pozyskiwania energii jaką Bacigalupi wymienia jest węgiel, co do którego wykorzystania nie trzeba zaawansowanej technologii którą dałoby się opatentować.
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2011-09-04, 11:14   

Ł napisał/a:
Nie jest to powiedziane wprost ale wydaje się że korporacje w świecie "Nakręcanej..." zwyczajnie "zamroziły" inne sposoby pozyskiwania energii żeby jeszcze bardziej uzależnić od siebie swych klientów. Tak jak dzisiaj koncerny naftowe korzystając z swojej wiodącej pozycji, wykupują patenty na alternatywna źródła energii, często wkłądając je do lodówki.

Ale to możemy sobie tylko dośpiewać, ekstrapolując nieopisaną konstrukcję świata na podstawie dostępnych już informacji. A tych jest niewiele. Bacigalupi w ogóle nie skupia się na innych źródłach energii (NAWET O NICH NIE WSPOMINA!), są tylko sprężyny, węgiel (dosyć ekstrawagancki, na wymarciu) i benzyna (bardzo ekstrawagancka, na wymarciu). I o ile przy energii atomowej można próbować takiej argumentacji (zresztą to równiez kwestia możliwości technicznych), to trudno uwierzyć, by zbanowane zostały baterie słoneczne albo wiatraki. Nawet komputery są pedałowe. Przy całym tym świetle słonecznym! Dobra, po części wynika to z faktu, że w takich warunkach królową nauk jest biologia. Bardzo wątpliwe jednak, by ludzkość nie próbowała powracać do/rozwijać innych technologii. A przecież od "kataklizmu" minęło dopiero (mniej więcej) pół wieku. Korporacje nie zdołałyby utrzymać ludzkiej natury pod kluczem. Po prostu nie przekonuje mnie obraz, w którym upadły wszystkie technologie i cały przemysł poza bioinżynierią i mechaniką (na bardzo prymitywnym poziomie). Zresztą w świecie Bacigalupiego Tajlandia jakoś sobie radzi sama. Podobnie Japonia. A ze wspomnień bohaterów wynika, że i Finlandia krwawo rozprawiła się z kaloriarzami.

Drugą sprawą, która wciąż mnie zastanawiała, było pytanie: Dlaczego ludzie nie próbują jeszcze przepisać się na nowe geny? To nie na rękę korporacjom (choć prezesi by pewnie z chęcią ulepszyli swe dziatki), a np. Tajowie odrzucają tę możliwość ze względów religijno-obyczajowych. Lecz świat jest wielki. Japończycy bez żenady "produkują" kolejnych nakrencańców. No ale dlatego dawni ludzi "wyginą", jak koty wchłoniętę przez rasę cheshire'ów.

Ł napisał/a:
Przede wszystkim trzeba zaznaczyć że "Nakręcana Dziewczyna" to powieść której głównym wątkiem jest zjawisko postkolonializmu. Tylko że tutaj podmiotami postkolonialnymi nie są mocarstwa, tylko na nieco cyberpunkową modłę - korporacje. Przedmiotami "postkolonizowanymi" są natomiast stare państwa narodowe.

Dokładnie o tym samym pomyślałem. Nie odnieśliście wrażenia, że nowa era przedstawiona przez Bacigalupiego to epoka retro-wiktoriańska? Druga ekspansja kolonialna, wiek nowego imperializmu. Nie na darmo Bacigalupi umieścił akcję w królestwie Tajlandii. W czasach wikoriańskich Tajlandia, znana jako Syjam, rozgrywała kolonialne potęgi - Anglię i Francję - by utrzymać niepodległość. Zresztą same rekwizyty wykorzystywane przez autora odwołują nas do tej epoki (a przynajmniej moją wyobraźnię): sprężyny, różnorakie mechanizmy żywcem wyjętę z Big Bena, sterowce i powrót do morskiego transportu.

Jednak, jak dla mnie, ten świat to przede wszystkim swoiste postapo. Być może to właśnie nurt postkolonialny powinien przebijać się tutaj na wierzch, ale ja na każdym kroku mogłem myśleć niemal tylko o "kataklizmie", który nastąpił, o tym jak połozył cywilizację i zdegradował ludzkość.

Tak czy inaczej - dopiero ta powieść nakłoniła mnie, by z zaangażowaniem i premedytacją sięgnąć po całą UW. Dotąd zaliczyłem "Wieki Światła", które bardzo mi się podobały i choć fabularnie były mniej wciągające od historii Bacigalupiego, czytało się je lekko i szybko; potem "Viriconium", które czytało się z dosyć ciężko i mozolnie, jednak z perspektywy czasu oceniam je coraz lepiej i lepiej; na koniec "Slepowidzenie", gdzie wizja świata oraz pierwszego kontaktu całkowicie dominują nad pozostałymi aspektami powieści, fabuła średnio mnie interesiła, raczej na zasadzie - co autor jeszcze wymyślił. Teraz pewnie wyjdę poza "co wpadnie w ręcę" i zacznę polować.
  
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23145
Wysłany: 2011-09-04, 11:28   

Ł napisał/a:
Jestem globalną korporacją z świata "Nakręcanej". Mój dochód jest generowany w oparciu o GMO stanowiące podstawę gospodarki żywieniowej, energetycznej i tak dalej. Wykupuje z góry patenty na alternatywne źródła energii i zamiatam je pod dywam. Jeśli jakieś państwo nie respektuje praw własności intelektualnej i łamie je (np korzystając z tych technologii) doprowadzam do jego ekonomicznego upadku, głodu, zsyłam plagę ale wprost - swoją armię. W ten sposób utrzymuje swoje postkolonialne monopolistyczne królestwo. I się kręci mimo iż teoretycznie te techonologie są na wyciągnięcie ręki.

To nawet nie jest fantastyka :) Niedawno był dokument na HBO "Korporacyjna żywność". Takie działania, tylko na mikro-skalę, przeciwko drobnym producentom żywności są już prowadzone od lat przez korporacje zajmujące się masową produkcją żywności, czy żywności GMO. Ta korporacja http://www.monsanto.pl/ miażdżenie oponentów doprowadziła do tego, że niektore amerykańskie sądy wydają nawet zakazy publicznego wypowiadania się krytyków korporacji na temat sposobów produkcji żywności przez Monsanto. A w USA naruszenie takiego zakazu nie skutkuje procesem - od razu trafia się do więzienia za to.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-04, 13:26   

dworkin napisał/a:
I o ile przy energii atomowej można próbować takiej argumentacji (zresztą to równiez kwestia możliwości technicznych), to trudno uwierzyć, by zbanowane zostały baterie słoneczne albo wiatraki. Nawet komputery są pedałowe. Przy całym tym świetle słonecznym!

Odsyłam Cie do do wygooglanego na szybko przykładu z rzeczywistości - http://www.voanews.com/le...1-83137737.html - nawet dziś w niektórych miejscach na świecie pedałuje się żeby użyć komputera. Poza tym nie przesadzajcie z tymi alternatywnymi źródłami energii - zarówno baterie słoneczne jak i wiatraki nie mają wciąż wysokiej efektywności za to potrzebują wielkich nakładów, przestrzeni i potencjału technologicznego żeby skutecznie działać. Wyobrażacie sobie jak wiele musiałybyć pola wiatraków albo paneli słoecznych żeby napędzać wielomilonowe miasta azjatyckie?

dworkin napisał/a:
Zresztą w świecie Bacigalupiego Tajlandia jakoś sobie radzi sama. Podobnie Japonia. A ze wspomniej bohaterów wynika, że i Finlandia krwawo rozprawiła się z kaloriarzami.

Tajlandia nie radzi sobie sama tylko otwiera się na świat czemu oręduje ministerstwo handlu a oponuje ministerstwo środowiska. Pozatym z tego co wiemy Tajlandia jest w tym swiecie uprzywilejowana nieco bo posiada bank nasion - inne kraje regionu są w o wiele gorszej sytuacji. Japonia jako silny gracz jest z pewnością włączona również w globalną gospodarkę, więc twoje założenie o jejs amodzielnosci wydaje mi się lekko wątpliwe. O finalndii wiemy za mało. Ale tak jak stwierdziłem - tak teoretycznie możliwe jest wycofanie się z globalnego rynku, tylko taka izolacja skazuje Cię na los Korei Północnej (która dziś zresztą istnieje nie dlatego że sama tego chce, ale dlatego że status quo jest na rekę wielkim graczom regionu). Co z tego że możesz wyprodukować technologie które uniezależniają Cię od rynku światowego (choćź jest to wątpliwe żeby postkolonialne państwo rzeczywiście ma takie możliwości technologiczne żeby przerzucić całą gospodarkę na alternatywne źródła energii), skoro samo odcięnie tego rynku = głod oblający twoje rządy.
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2011-09-04, 14:16   

Ł napisał/a:
Odsyłam Cie do do wygooglanego na szybko przykładu z rzeczywistości - http://www.voanews.com/le...1-83137737.html - nawet dziś w niektórych miejscach na świecie pedałuje się żeby użyć komputera. Poza tym nie przesadzajcie z tymi alternatywnymi źródłami energii - zarówno baterie słoneczne jak i wiatraki nie mają wciąż wysokiej efektywności za to potrzebują wielkich nakładów, przestrzeni i potencjału technologicznego żeby skutecznie działać. Wyobrażacie sobie jak wiele musiałybyć pola wiatraków albo paneli słoecznych żeby napędzać wielomilonowe miasta azjatyckie?

Nawet na poziomie pojedynczych gospodarstw? Np. w opku "Łowca tamaryszków", gdzie dom głównego bohatera jest wyposażony w ogniwa słoneczne, zapewniając mu energię. Dlaczego więc tutaj rodziny nie miałyby korzystać z energii słonecznej albo energii wiatru? Na tym poziomie nie są to już tak wielkie koszta. A co dopiero, gdyby ktoś zaczął rozwijać tę technologie na większa skalę. Tak czy inaczej wciąż odpowiadamy sobie na te pytania sami. Pozostaje nam tylko usprawiedliwianie autora. Twoje być może jest najbardziej spójne, ale jak dla mnie nadal nie wyczerpuje wszystkich wątpiwości na tyle, by z pełnym przekonaniem je zaakceptować.

Ł napisał/a:
Tajlandia nie radzi sobie sama tylko otwiera się na świat czemu oręduje ministerstwo handlu a oponuje ministerstwo środowiska. Pozatym z tego co wiemy Tajlandia jest w tym swiecie uprzywilejowana nieco bo posiada bank nasion - inne kraje regionu są w o wiele gorszej sytuacji.

Z fabuły wynika jednak, a przynajmniej tak tłumaczą to białe koszule, że właśnie izolacja pozwoliła Tajlandii przetrwać. I czy na koniec nie łamie ona jednak wszelkich ustaleń, całkowicie wypychając AgriGen poza granice kraju? Co Bacigalupi zdaje się raczej pochwalać. Choć ja osobiście miałem problemy ze wskazaniem jasnej i ciemnej strony mocy w tej powieści. Z narracji wynika, że to przeciwnicy korporacji są pozytywnymi bohaterami, ale ja nie potrafiłem się do tego całkiem przekonać. Ich stosunek do nakrencańców, fanatyzm w walce z zewnętrznymi bodźcami, pozwalanie na masowy głód, choć gotowe do spożycia zboża leżą w strefie celnej na samej granicy, licencjonowanie metanu. Zresztą samo zatopienie miasta, lepsze niż "niewola u AgriGenu", zdaje mi się trochę chore. Nie, żebym kibicował korporacjom, ostatecznie Tajowie zyskali chyba więcej z mojej sympatii. Tak naprawdę tylko Emiko była postacią, której kibocowałem od poczatku do końca.

Ale co najważniejsze - przecież monopol korporacji łamią tam pojedynczy ludzie. Bowman złamał monopol zboża SoyPro. Gibbons łamie go w Tajlandii. Zatem, co Bacigalupiemu się bardzo podoba, wystarczy jeden wybitny umysł, aby rozbić w pył dotychczasowy porządek. W jaki sposób korporacje miałyby zatrzymać napływ innych technologii?
  
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-04, 14:41   

Dworkin napisał/a:
Dlaczego więc tutaj rodziny nie miałyby korzystać z energii słonecznej albo energii wiatru? Na tym poziomie nie są to już tak wielkie koszta.

Bo musi istnieć preżny przemysł, produkujący i serwisujący takie technologie, a u Bacigalupiego go nie ma. Pięc węglowy może zbudowac każdy z nas. Ogniowo słoneczne już niekoniecznie. Co do wykorzystania energii wiatru/wodu to pewnie nawet u Bacigalupiego istnieją takie miejsca, ale to w skali wiatraka, koła młyńskiego.

Dworkin napisał/a:
W jaki sposób korporacje miałyby zatrzymać napływ innych technologii?

W taki sam sposób w jaki dziś państwa ONZ sankcjonują monopol na broń masowego rażenia. Najpierw ostracyzm polityczny, później sankcje ekonomiczne, a jak to nie pomoże to interwencje bezpośrednie. Poza tym świat Bacigalupiego jest tak skonstruowany że biotechnologia i sprężyny zajmując nisze innych technologii sprawiły że nieopłacalne jest inwestowanie w rozwój hightechu. Zwłaszcza że jest to świat w jakimś sensiwe, postapokaliptyczny gdzie poziom życie jest dużo gorszy niż nasz poziom życie. Zwórć uwagę że nawet dzisiejsze Niemcy, gigant gospodarczy eksportujący więcej niż USA, tez mimo szczerych chęci przerzucenia się na zielone źródła energii, uznaje takie działania za pieśń przyszłości. A jak mają się do tego biedne postkolonialne państewka z świata Bacigalupiego?

Dworkin napisał/a:
Z fabuły wynika jednak, a przynajmniej tak tłumaczą to białe koszule, że właśnie izolacja pozwoliła Tajlandii przetrwać.

No własnie ale białe koszule, mimo całej sympatii do nich to jednak fanatycy tworzacy coś na kształt zakonu w strukturze państwowej. Generalnie Bacigalupi pokazuje że zarówno globalne gospodarka jak i autarkia są źródłem zła, bo nie ma rozwiązań idealnych - i jest to bardzo życiowe podejście, które można odnieść również do naszego świata.
 
 
Shadowmage 


Posty: 3212
Skąd: Wawa
Wysłany: 2011-09-04, 14:46   

Ł napisał/a:
Bo musi istnieć preżny przemysł, produkujący i serwisujący takie technologie, a u Bacigalupiego go nie ma. Pięc węglowy może zbudowac każdy z nas. Ogniowo słoneczne już niekoniecznie. Co do wykorzystania energii wiatru/wodu to pewnie nawet u Bacigalupiego istnieją takie miejsca, ale to w skali wiatraka, koła młyńskiego.
Też podążałem tą argumentacją aż do momentu, w którym sobie uzmysłowiłem, że wytworzenie stopów o odpowiednich właściwościach by aż tak dobrze magazynować energię w sprężynach też wymaga nie lada technologii :P
_________________
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-04, 14:57   

Ale Shadow, ta technologie jest odkrywana przez kolonizatorów (korporacje) a tylko produkowana w państwach postkolonialnych (pewnie ze względu na koszty produkcji). Innymi słowy to znów cześć samonapędzającej się machiny gospodarki GMO-spręzynowej, która jest silnikiem dominacji jednych ludzi nad drugimi.
 
 
Shadowmage 


Posty: 3212
Skąd: Wawa
Wysłany: 2011-09-04, 15:56   

Z tego co pamiętam dokładnie ten sam mechanizm działa w państwach korporacyjnych, bo chyba w byłym USA ma miejsce "Kaloryk".
_________________
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2011-09-04, 16:07   

Ł napisał/a:
Zwórć uwagę że nawet dzisiejsze Niemcy, gigant gospodarczy eksportujący więcej niż USA, tez mimo szczerych chęci przerzucenia się na zielone źródła energii, uznaje takie działania za pieśń przyszłości. A jak mają się do tego biedne postkolonialne państewka z świata Bacigalupiego?

Ale ciężko odnieść dzisiejszy świat do tego, który przedstawia nam Bacigalupi. To zupełnie inny układ rzeczywistości, w którym, moim zdaniem, inwestycja w energię śłoneczną lub energię wiatru albo jakąkolwiek inną niż sprężynowa zdaje się jak najbardziej opłacalna. Szczególnie że np. dla pojedynczych gospodarstw właśnie tego typu technologie to jedyna szansa na energetyczną niezależność. Przecież dzisiaj zbudowanie wiatraka czy młynka wodnego jest w zasięgu praktycznie każdego człowieka, tak samo położenie ogniw słonecznych, choć nie wiem, na ile trudno je wytworzyć. Trzeba przy tym pamiętać, że nie mamy tam do czynienia z rozwijaniem jakichś nowatorskich technologii, tylko powrotem do starych, przed kataklizmem już obcykanych.

Ł napisał/a:
W taki sam sposób w jaki dziś państwa ONZ sankcjonują monopol na broń masowego rażenia. Najpierw ostracyzm polityczny, później sankcje ekonomiczne, a jak to nie pomoże to interwencje bezpośrednie.

Mimo całej potęgi niektórych instytucji, działają one w dzikim świecie. Przynajmniej w porównaniu do tego, który istniał wcześniej. Nie istnieje już centralny mechanim inwigilacji, który dostarczałby korporacjom aktualne dane z każdego zakątka globu. Tzn. na pewno istnieją jakieś twory tego typu, ale są bardzo niedoskonałe. Przecież Anderson dowiedział się o owocu ngoh zupełnie przypadkiem, kiedy ten już sprzedawał się w najlepsze na byle jarmarku. Dlatego nie wierzę, by w takim środowisku korporacje zdołały trzymać wszystkie technologie pod kluczem.

Jedynie fakt, że od kataklizmu minęło zaledwie 50-60 lat może to usprawiedlić. Ale wciąż trudno uwierzyć, by tak nagle, przez tak krótki okres czasu, przepadła cała wiedza i technologia starego świata.

Ogólnie powracam do zdania: " Tak czy inaczej wciąż odpowiadamy sobie na te pytania sami. Pozostaje nam tylko usprawiedliwianie autora. Twoje być może jest najbardziej spójne, ale jak dla mnie nadal nie wyczerpuje wszystkich wątpiwości na tyle, by z pełnym przekonaniem je zaakceptować."
Po prostu już intuicyjnie czuję, że czegoś tu brakuje. Ale zgadzam się, że to nie wyjaśnienie tych faktów jest w prozie Bacigalupiego najważniejsze. Autor podkreśla konkretne szczegóły, zwracając uwagę na konkretne problemy. Dla mnie stworzona przez niego rzeczywistość jest mimo wszystko bardzo przekonująca. Głównie dzięki narracji. Opisom zachowań i recepcji świata przez zamieszkujących go ludzi.
  
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-04, 16:20   

Shadowmage napisał/a:
Z tego co pamiętam dokładnie ten sam mechanizm działa w państwach korporacyjnych, bo chyba w byłym USA ma miejsce "Kaloryk".

Ten obszar stanów z Kaloryka też odczytywałbym jako obszar kolonialny. Bo to nowy kolonializm korporacyjny, on może występować nawet w granicach jednego państwa. Zresztą z tego co pamiętam w Kaloryku przedstawione jest południe USA, a więc obszar który i w naszych czasach ma słabą gospodarkę, odstającą kilkanaście lat od tego co dzieje się na wschodnim i zachodniym wybrzezu.

Dworkin napisał/a:
Przecież dzisiaj zbudowanie wiatraka czy młynka wodnego jest w zasięgu praktycznie każdego człowieka"

Gdyby tak było to na początku XX wieku zamiast ciągnąc linie energetyczne każdy by budował własny wiatrak i młynek...

Dworkin napisał/a:
Przecież Anderson dowiedział się o owocu ngoh zupełnie przypadkiem, kiedy ten już sprzedawał się w najlepsze na byle jarmarku.

No ja to odczytuje właśnie tak że od razu owoc wchodzi na rynek i już Agrogen o tym wie - więc raczej sukces niż porażka. Zresztą oni nawet nie musialiby mieć szpiegów - wystarczy przejrzeć księgowośc i zobaczyć który kraj przestaje od nich kupować pasze energetyczną, licencje na produkcje sprezyn i już cytując klasyka "wiedz że coś się dzieje". Zresztą tak dzisiaj działa przytaczane przez Romka Monsanto - jeśli raz coś u nich kupiłeś a później przestajesz, to oni wysyłają swoich kontrolów którzy patrzą co masz na polach. Jeśli siejesz ich ziarno bez licencji to masz problem.
  
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2011-09-04, 16:25   

Ł napisał/a:
Dworkin napisał/a:
Przecież Anderson dowiedział się o owocu ngoh zupełnie przypadkiem, kiedy ten już sprzedawał się w najlepsze na byle jarmarku.

No ja to odczytuje właśnie tak że od razu owoc wchodzi na rynek i już Agrogen o tym wie - więc raczej sukces niż porażka. Zresztą oni nawet nie musialiby mieć szpiegów - wystarczy przejrzeć księgowośc i zobaczyć który kraj przestaje od nich kupować pasze energetyczną, licencje na produkcje sprezyn i już cytując klasyka "wiedz że coś się dzieje".

Tu chyba masz rację, nie jest to przypadek. Anderson czegoś szuka, choć zdaje się, że sam do końca nie wie - czego. Prawdopodobnie to właśnie informacja/plotka o nowej generacji owoców naprowadziła AgriGen na trop banku nasion w Tajlandii. Choć to raczej wątpliwe, by właśnie korporacje utraciły tego rodzaju dane. Nie zabezpieczyły ich.
  
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-04, 16:32   

No właśnie tak wyobrażam sobie to działa - korporacja kierują się rachunkiem ekonomicznym więc najpierw korzystają z białego wywiadu, jak widzą że coś nie gra, to wysyłają agentów, jak agenci widzą że coś nie gra to zaczynają działać ale przy wykorzystaniu raczej wpływów i zachęt (m.i. sondowanie przez Andersona sceny politycznej, próby ułożenia się z stronncitwami) a jak to nie da rady to koporacja wysyła wojsko - rozwiązane ostateczne bo najdroższe ale za to skuteczne. No chyba że ktoś zatopi cały interes...
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-09-04, 16:42   

Dla mnie ważny wydaje się wątek globalizacji - po kryzysie na szczycie globalizacji pozostały korporacje, silniejsze od państw, a potem długo długo nic - zapewne większość międzynarodowych, pozakorporacyjnych tworów się rozpadło - wszelkie unie czy silniejsze NGOsy. A takie projekty jak energia atomowa (i energie odnawialne) wymaga współpracy wielu podmiotów - teraz przy okazji UE jest to sporo łatwiejsze, bo Unia przy instalacji paneli słonecznych inwestuje połowę ceny.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2011-09-04, 16:53   

Ł napisał/a:
Dworkin napisał/a:
Przecież dzisiaj zbudowanie wiatraka czy młynka wodnego jest w zasięgu praktycznie każdego człowieka"

Gdyby tak było to na początku XX wieku zamiast ciągnąc linie energetyczne każdy by budował własny wiatrak i młynek...

No ale ktoś im wtedy, centralnie, te linie ciągnął. Dziwie się zresztą, że w świecie Bacigalupiego nawet większe instytucje państwowe nie inwestują w tego rodzaju energię. Główny tajski ośrodek obliczeniowy pozyskuje energię z weglą. No i właśnie... Co z tym węglem? Czyżby jego złoża były już tak dalece wyczerpane?

Ł napisał/a:
No właśnie tak wyobrażam sobie to działa - korporacja kierują się rachunkiem ekonomicznym więc najpierw korzystają z białego wywiadu, jak widzą że coś nie gra, to wysyłają agentów, jak agenci widzą że coś nie gra to zaczynają działać ale przy wykorzystaniu raczej wpływów i zachęt (m.i. sondowanie przez Andersona sceny politycznej, próby ułożenia się z stronncitwami) a jak to nie da rady to koporacja wysyła wojsko - rozwiązane ostateczne bo najdroższe ale za to skuteczne. No chyba że ktoś zatopi cały interes...

Jednak wciąż byłaby to wiedza spóźniona. Korporacja musiałaby więc ścinać drzewa już dające owoce. Czy wysłałaby wojsko? I to wojsko, które byłoby w stanie pokonać np. całą tajską armię na jej własnym terenie? Ciężko stwierdzić. Anderson musiał z Finlandii uciekać, nie wiemy, co stało się dalej. Zaś do Tajlandii AgriGen wysłał tylko jeden oddział (batalion? pułk?) uderzeniowy.
  
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23145
Wysłany: 2011-09-04, 18:24   

Dokument "Korporacyjna żywność" można obejrzeć na YouTube z polskimi napisami. Tytuł "Korporacje i żywność". Za zgodą dystrybutora. Ostrzegam, że momentami jest drastyczny. Ale - co najlepsze - dwóch fragmentów (7 i 8 ) nie zobaczycie bo na to dystrybutor nie wyraził zgody. A dotyczą one właśnie działalności Monsanto w stosunku do swoich patentów, "kupowania" praw w Kongresie, procesów z rolnikami. Nie muszą do Tajlandii wysyłać żadnych wojsk - rząd USA zadzwoni do rządu w Tajlandii i im powie, co mają zrobić. Albo Monsanto wybuduje tam swoją fabrykę żywności, z modyfikowanym genetycznie ziarnem i zacznie szantażować rząd, albo lobbować za zacieśnieniem przepisów dotyczących ochrony patentów. Monsanto próbowało opatentować nawet geny świni! I nikt się nie śmiał, że to absurd. Na pewno nie kancelarie adwokackie i lobbingowe, które próbowały przepchnąć ten pomysł. Nie wiem, czy im się udało. Chyba nie :)

Bacigalupi nie musiał pisać fantastyki. Powieść dziejąca się Tu i Teraz dotycząca produkcji żywności byłaby znacznie bardziej przerażająca. Fragmenty "Food Inc." dotyczące potęgi Monsanto i wpływu tej (i kilku innych korporacji) na rzeczywistość (prawną przede wszystkim) są wystarczająco przerażające. A metody egzekwowania prawa w USA stawiają włosy na głowie w przerażeniu. W Tajlandii pewnie zrobiliby to jeszcze skuteczniej i taniej. Bez wystrzału.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2011-09-04, 18:58   

Ok, ale Monsato działa na arenie rolniczo-spożywczej i ogranicza się do monopolu w tej właśnie dziedzinie. Nie walczy o patenty branży mechanicznej albo fotonicznej. Choć pewnie można sobie i to wyobrazić.

Romulus napisał/a:
Nie muszą do Tajlandii wysyłać żadnych wojsk - rząd USA zadzwoni do rządu w Tajlandii i im powie, co mają zrobić. Albo Monsanto wybuduje tam swoją fabrykę żywności, z modyfikowanym genetycznie ziarnem i zacznie szantażować rząd, albo lobbować za zacieśnieniem przepisów dotyczących ochrony patentów.

Tylko że warunki w powieści są inne od dzisiejszych. Ciężko stwierdzić, jak miałoby się prawo patentowe w rzeczywistości postapokaliptycznej (u Bacigalupiego strzegą go monopolicjanci, ale o większej skali niczego nie wiemy). W pewnym momencie Anderson proponuje tajskiemu premierowi najnowsze sadzonki ryżu U-Tex, jednocześnie obawiając się, że Tajowie mogą zacząć go eksportować. Czyli zakłada, że nie byłby już w stanie zatrzymać łamania monopolu. Zresztą np. Brazylia masowo łamie patenty farmaceutyczne. I dobrze :-P
  
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-05, 01:24   

Dworkin napisał/a:
Dziwie się zresztą, że w świecie Bacigalupiego nawet większe instytucje państwowe nie inwestują w tego rodzaju energię.

A ja się dziwie że dzisiejsze państwa trzeciego świata mają dość ubogi program kosmiczny. Jak jesteś państwem postkolonialnym, egzystującym w warunkach załamania cywilizacyjnego to swoje zasoby poświęcasz na doraźne sprawy a nie na rozwijanie technologii która potrzebuje dekad ( http://en.wikipedia.org/w..._of_solar_cells ) żeby uzyskać jako-taką skuteczność...
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2011-09-05, 12:10   

dworkin napisał/a:
że i Finlandia krwawo rozprawiła się z kaloriarzami.
Mam wrażenie, że dano do zrozumienia, że w Finlandii nie przetrwał bank nasion. To dobrze Finom nie wróżyło.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2011-09-05, 12:27   

Też tak sądzę. Ale sam przebieg był bardzo podobny do tego w Tajlandii. Finowie się zbuntowali i przegnali kaloriarzy (Anderson ledwo uszedł z życiem).
  
 
 
utrivv 
Roztargniony mag


Posty: 7116
Skąd: Z kapusty
Wysłany: 2011-09-05, 13:26   

Ciekawe czy Bacigalupi lubił grać w Syberie...
_________________
Beata: co to jest "gangrena zobczenia"? //ooo
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.

Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Wydawnictwo Solaris


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,17 sekundy. Zapytań do SQL: 13