Wysłany: 2010-05-29, 12:31 Wyobrażasz sobie NAWET hobbita?
Temat inspirowany sentencją z bloga WO w którym napisał "Jako miłośnik fantastyki potrafię sobie wyobrazić nawet hobbita, ale mam kłopoty z wyobrażeniem sobie prawicowego blogera kupującego bilet do Muranowa na film von Triera." - sens tematu jest taki - gdzie kończy się wasza granica imaginacji pewnych konstruktów fantastycznych - i czy jest to już ten moment przed możliwością wyobrażenia sobie hobbita czy nawet gdzieś hen daleko, w abstrakcyjnych bytach posthobbitowskich.
Ja przyznam że miałem trudności z wyobrażeniem sobie budowy matemu z Peantemy - mimo iż autor podał bardzo skrupulatny opis, to jakoś nie mogłem zdobyć się na wysiłek by zwizualizować sobie to wszystko spójnie i jako zastepczy środek figurowała u mnie ilustracja okładkowa, łączona z wspomnieniami z gier komputerowych gdzie było dużo świątynno-zamkowo-monstyrowej architektury (np.Soul Reaver). Pamiętam też celowo zabiegi w "Innych Pieśniach" gdzie cała te rozmywanie się formy, też miało na celu zmuszenie wyobraźni czytelnika do większego wysiłku.
Co wy jeszcze możecie sobie wyobrazić i czego już nie, czy to z powodu abstrakcyjności opisu, czy z powodu głupiej wizji autora, czy z powodu niedostatecznych danych?
Nie jestem w stanie rozróżnić tak jak Ty wizualizacji "konstruktu" (tak to roboczo nazwijmy) opartej o różne wzorce zaszczepione nam przez kulturę od wyobraźni. Mam wrażenie, że wyobraźnia w wersji nie skalanej takimi "obrazami podstawowymi" (kolejne określenie robocze, być może nazbyt ogólnikowe, ale chyba zrozumiałe) jest baaardzo rzadkie. Na wyobraźnię, jak i na wiele innych obszarów naszej aktywości (wszystkie?), całość bagażu kulturowego przyswojonego w życiu ma przemożny wpływ. Taką czystą wyobraźnię można chyba porównać do objawień wiodących do epokowych odkryć (Newton, Mendelejew oraz być może Einstein - nie jestem pewien).
W związku z powyższym mogę stwierdzić, że wiele "konstruktów" stworzonych przez autorów jestem w stanie sobie wyobrazić/przybliżyć za pomocą różnych obrazów kojarzących się z danym "konstruktem".
Ja przyznam że miałem trudności z wyobrażeniem sobie budowy matemu z Peantemy - mimo iż autor podał bardzo skrupulatny opis, to jakoś nie mogłem zdobyć się na wysiłek by zwizualizować sobie to wszystko spójnie i jako zastepczy środek figurowała u mnie ilustracja okładkowa, łączona z wspomnieniami z gier komputerowych gdzie było dużo świątynno-zamkowo-monstyrowej architektury (np.Soul Reaver).
Matem wizualizowałem trochę jak widzianą z zewnątrz stolicę Cyrodiil z Obliviona.
Co do wizualizacji. Przyłapałem się na tym, że podczas czytania Sagi Sapkowskiego po skończeniu gry wizualizowałem postacie oraz świat przedstawiony przez pryzmat skończonej gry (opisałem to nawet w magisterce w kontekście podwójnego kodowania interpretowania intertekstu). Co jest w sumie odrobinę dziwne, bo przed grą Sagę czytałem sześć razy (średnio co dwa lata od trzynastego roku życia...) i gra całkowicie wyparła moje własne, wcześniejsze wyobrażenia "konstrukty" (prócz postaci, które nie występowały w grze).
Mag_Droon napisał/a:
W związku z powyższym mogę stwierdzić, że wiele "konstruktów" stworzonych przez autorów jestem w stanie sobie wyobrazić/przybliżyć za pomocą różnych obrazów kojarzących się z danym "konstruktem".
Całkowicie się zgadzam. Widzę to na przykładzie pisania systemu autorskiego. Z Żarnym* jesteśmy po tych samych filmach, lekturach, grach, graliśmy w te same systemy u tych samych MG i naprawdę myślimy bardzo podobnie. Potrafimy się bez problemu dogadać przy kreowaniu świata (Główną frakcję wizualizujemy jak Tamriel właśnie, ale bardziej z Morrowinda niż Onliviona - z drugiej strony, Żarny słabo zna legendy arturiański i inna frakcja sprawia mu problemy, bardziej posiłkuje się znajomością samego średniowiecza niż legendy). "Konstrukty" tworzymy przez pryzmat naszego kulturowego "doświadczenia". I tu Ameryki nie odkrywamy
Bez większych problemów wyobrażam sobie wszelkie formy humanoidalne -także hobbity - oraz różne stworzenia zakorzenione mocno w kulturze - smoki, gryfy, trójgłowe psy i takie tam. Miałam trochę problemów z Chyżwarem, mimo, że był nieźle opisany, także z Entami i Lutymi (?). A już zupełnie przerosła mnie Solarisowa "galareta". Sam ocean potrafię sobie zwizualizować jako coś podobnego do półpłynnej żelatyny, natomiast zachowania, jakie podejmuje ten, hm, byt są poza zasięgiem mojej wyobraźni.
Kiedy czytałam, stosunkowo niedawno, 'Podziemia Veniss' przyznam, że miałam niezłą zabawę, czasami problem by wyobrazić sobie... to wszystko, stworzenia. s-f jest dla mnie dziwne, to było dziwne, ale i pobudzało wyobraźnię. Czytałam jadąc do/z uczelni (ponad 30 min) i potrafiłam przez 5-10 min gapić się w okno wyobrażając sobie ten świat ^_^
_________________ ***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat... TanBlog
Wszystko zależy czy mam ochotę. Jak jestem bardzo zmęczony, a nie mogę się oderwać od fabuły, to czytam w ogóle sobie nie wyobrażając, na zasadzie takiej, hm, osmozy danych . Hobbit, smok, gotycki zamek, miasto Króla Burz, ocean z Solaris - nie ma problemu. Tylko dwie rzeczy są dla mnie nie do przejścia: Duża ilość szczegółów (wymiękam przy opisach postaci u Eriksona) i ludzkie twarze. Za nic nie potrafię sobie wymyślić twarzy i najczęściej posiłkuję się gotowcami. Np. Konrada z "Dziadów" wyobrażałem sobie jako Mickiewicza .
Ma to swoje dobre strony - nie mam problemów z akceptacją aktorów w ekranizacjach .
_________________ "(...)jeżeli nie umiem się "skupić", jeżeli "gubię" się w bezznaczeniowości drobiazgów życia codziennego, jeżeli daję się "ścierać" przez różne drobne przeciwności życiowe(...) - wówczas powoli rozpadam się w czasie. Wówczas sam jego upływ mię niszczy "z dnia na dzień" coraz bardziej staję się "niczym"."
- Roman Ingarden
Bardzo rzadko wyobrażam sobie coś podczas czytania, jeśli chodzi o jakieś stworzenia typu hobbity, smoki to raczej nie mam problemu z wyobrażeniem ich sobie, ale to wyłącznie dzięki filmom. Jeśli pojawia się w książce jakieś stworzenie wymyślone przez autora to funkcjonuje w mojej głowie wyłącznie jako pojęcie. Z miejscami podobnie, choć czasami tworzę własny obraz niekoniecznie zgodny z opisem autora, ale oddający jakoś nastrój książki. Choć najgorzej jest z twarzami, za nic nie jestem w stanie wyobrazić sobie nawet tych najdokładniej opisanych, zresztą nawet zbytnio się nie staram i o ile jest to możliwe przybierają w mojej wyobraźni wygląd aktorów.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum