Ufff, dobrze, że też się przyznałeś, inaczej sama musiałabym się wstydzić posiadania burżujskiego podwórka w Zadupnicach Kolonii
Ja mam tylko mało burżujski dom z ogrodem. Dodatkowo jestem w trakcie remontu, a że porcelanowych sedesów nie będę raczej posiadał, to o jakim my tu burżujstwie mówimy? Psa wezmę po renowacji ogrodzenia, bo teraz byłoby łatwo o ucieczkę
Do dyskusji o psach należy się jedno sprostowanie: duże rasy potrzebują o wiele mniej ruchu niż małe. Jeśli ktoś kupi sobie yorka licząc na to, że cały dzień będzie spędzał na poduszeczce, noszony na rączkach ubrany w kretyńskie ubranka może się mocno zdziwić. Natomiast ten opis, z wyjątkiem noszenia na rączkach, odpowiadałby praktycznie każdemu molosowi o sporych gabarytach. Dla yorka i przyległości ogródek lub długie spacery z możliwością wybiegania się są niezbędne.
kupi sobie yorka licząc na to, że cały dzień będzie spędzał na poduszeczce
jakbym słyszał mojego kumpla , szczęśliwie ironizował, niemniej to było jego marzenie
co do dużych ras to nie do końca, taki owczarek niemiecki na ten przykład powinien, dla zdrowia psychicznego i fizycznego pokonywac trasę kilkunastu kilometrów dziennie
ogólnie rzecz biorąc, psy pracujące - owczarki, myśłiwskie - powinny sporo się ruszać
Wiesz, moja zona ma yorka. Może i on musi się wybiegać, ale większość jego wybiegania załatwia gonienie dookoła stołu za piłką. Trzy, cztery razy dziennie wyjdziesz z nim na 10-15 minut i mu wystarcza. Czasem dłuższy spacer. To jest też zawsze pytanie jakiej przestrzeni potrzebuje pies do wybiegania. Duży pies po mieszkaniu za piłką raczej nie pobiega, prawda?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Tomaszu, można by w zasadzie dyskutować czy wybieganie za piłką wokół stołu daje yorkowi wystarczająca porcje szczęścia, szczęścia, które postuluje się w przypadku psów większych gabarytowo, odmawiając im prawa mieszkania w mieszkaniach. Bo idąc tym tropem można by zamontować np. bieżnię, która wiele miejsca nie zajmie, a i właściciel może z korzyścią dla zdrowia skorzystać. Ale ja dyskutować nie będę, bo akurat szczęście yorków jest mi kompletnie obojętne. Pisząc o psach z kawałkiem zieleni i ogródka, należałoby pamiętać, iż obecnie uważa się, że pies mieszkający nawet w największym ogrodzie powinien chodzić na regularne spacery. Powinien, jeśli ma być zrównoważony, powinien poznawać nowe tereny, potrzebuje tego jego psychika. Taki spacer jest też okazją do kontaktów z psem i nauki, a potem przypominania zasad posłuszeństwa, wykonywania poleceń itd. Ciekawe, że zasady te zakładają wychowanie psa i ustalenie hierarchii w stadzie, więc pewnie będąc złotym wzorcem, bardzo niewielu właścicieli może je stosować.
I oczywiście trudno mówić o „uszczęśliwianiu psa”, ale biorąc sobie jakiekolwiek żywe stworzenie dobrze byłoby szanować jego naturę. Jeśli ktoś potrzebuje maskotkę, niech sobie kupi pluszaka. Jeśli ktoś potrzebuje zabójcę, niech sobie kupi na bazarze broń albo wynajmie ruskich. Pies ma prawo do kontaktu z innymi psami, ma prawo wytarzać się w śmierdzących rzeczach, napić się z kałuży. Ma prawo być psem, a o tym cała masa ludzi nie pamięta uczłowieczając na siłę albo traktując jak przedmiot. I nie zawsze przestrzeń mieszkania/ogrodu ma jakiekolwiek znaczenie.
ihan trochę pijesz tą wypowiedzią do mnie, więc odpowiadam. Na pewno nasz york ma tyle spacerów ile mu trzeba. Tylko warto zauważyć, że nawet jak duży pies potrzebuje mniej spacerów, to w samym mieszkaniu york może sobie pobiegać, pobawić się, potarzać, powygłupiać itd. Widziałem za to mnóstwo ogromnych psów w ciasnych zagraconych mieszkaniach, gdzie nie ma się taki pies nawet gdzie obrócić, a jak się gdzieś położy akurat nie tam gdzie mu zrobiono legowisko to wszyscy się niemal o niego przewracają, deptają go itd. Dlatego dla mnie pseudo teorie, że duże psy można trzymać w mieszkaniach, bo mniej biegania potrzebują są idiotyczne.
Jak ktoś kto mieszka w bloku chce kupić/przygarnąć psa, to ważne żeby najpierw się zorientował co taki pies potrzebuje, jakie ma wymagania, ile potrzebuje ruchu itd. A nie kupował tego który mu się najbardziej podoba jako szczeniak. Jak widzę dobermana w mieszkaniu dwupokojowym, gdzie mieszkają dwie dorosłe osoby i dwoje dzieci i przez około 8 h w ciągu dnia nikogo nie ma w domu, to ja takiemu psu współczuję.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Eeee tam, nie piłam do ciebie tylko do mitu, że nie można w żadnym wypadku trzymać dużych psów w mieszkaniach, natomiast są one stworzone dla psów małych. Taka kategoryzacja. Bo: dobrze, zakładając, że doberman jest psem dużym (dla mnie to wciąż średni, ale niech będzie), doberman akurat będzie potrzebował dużo ruchu. Jak każdy sznaucer, jak pinczer, bo te popularne "sarenki" będące psami małymi też sporo ruchu będą potrzebować. Dużo więcej ruchu niż przywołany przeze mnie dog, który, o dziwo w takim mieszkaniu może być mniej uciążliwy niż którykolwiek z terierów. Podobnie jak panująca teraz moda choćby na beagle, które to dopiero mają sporo energii, a duże nie są. Bo jeszcze raz, to nie tylko wielkość, ale charakter i temperament. Chcemy mieć spokojnego leniwca: proszę bardzo, buldog angielski świetnie się nadaje. Albo mops. Inna sprawa, że spokój ich w dużej mierze z problemów fizycznych wynikających z za krótkiej kufy wynika. I coś w tych oczekiwaniach rynku pewnie jest, bo moda na yorki mija, by teraz wybuchnąć buldogami francuskimi. Choć ze względu na trudności z rozmnażaniem nie osiągnie takiego apogeum.
Bo popatrz, w sumie apelujemy o to samo: poznanie potrzeb danej rasy zanim się na konkretnego psa zdecydujemy. A jeśli nikogo nie mam przez 8h dziennie (i zapewne więcej, bo do pracy trzeba jeszcze dojechać, przyjechać, wstąpić na zakupy), to jest to tak samo problematyczne dla rasy małej i dużej. Bo mały pies wcale nie potrzebuje mniej uwagi, i za przeproszeniem pseudoteorie, że można mieć w niewielkim mieszkaniu małego psa dla którego się nie ma czasu, bo się go wybiega na mniejszej przestrzeni są bez sensu. Można dobrać dużego psa do niewielkiego mieszkania robiąc to z głową. W niewielkim, to nie znaczy 12 m2 z wnęką kuchenną, rodziną dwunastoosobową, szafą trzydrzwiową z lustrem i wyprowadzając go 3 razy dziennie na 5 minut. W przywołanym przez ciebie zagraconym dwupokojowym mieszkaniu ze spora ilością zamieszkujących je, zapracowanych ludzi IMHO nie ma miejsca na żadnego psa. Naprawdę, można inaczej zutylizować swoje instynkty.
Znajomi mają Yorka i dziennie chodzą z nim kilka km a w soboty/niedziele po 20 km i więcej.
Oczywiście piesek nie jest nawet zmęczony
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Może brzydzić się z powodów etycznych - nie smakowych.
No to powody etyczne spróbowałam przywołać u siebie w ramach testu.
"Pyszny kotlet sojowy o smaku pieska", "Smalec z oleju jak z kota", "Pieczeń wegetariańska o smaku człowieka". Przekonałoby kogoś?
Moje moralne opory przed zjedzeniem psa powodują u mnie automatyczny wstręt do czegoś, co miałoby jego mięso udawać. Jestem praktycznie pewna, że przy rozszerzeniu mojej strefy etycznie niejadalnej na świnie odrzucałoby mnie od "wieprzowiny". Chyba, że ten mechanizm nie jest uniwersalny...
Spellu, masz fajnego i mądrego psa. Poza tym bardzo urósł
No to powody etyczne spróbowałam przywołać u siebie w ramach testu.
"Pyszny kotlet sojowy o smaku pieska", "Smalec z oleju jak z kota", "Pieczeń wegetariańska o smaku człowieka". Przekonałoby kogoś?
Mniam, mniam!
Cytat:
Opowiedziałem mojemu psu o idei wegetariańskiego smalcu. Zareagował tak:
Mój podobnie, ale teraz muszę przed nim chować, bo bardziej się nim jara niż ścierwem. A jeszcze bardziej serem, za ser zrobi wszystko.
_________________ Meet Minsky. He understands that stability is destabilizing. Be like Minsky.
Mój jest na suchej karmie, ale owszem - zawiera ona ścierwo.
W każdej suchej karmie jest.
No chyba, że ktoś kupuje specjalną wegańską.
Mój siedzi na Acanie Premium już 2 lata, ale od dwóch dni jedzie na mieszaninie ryż+kurczak+marchew+mięsna puszka (jest po sterylizacji i zdejmowaniu kamienia, ma podrażnione dziąsła i nie może gryźć kulek)
_________________ Meet Minsky. He understands that stability is destabilizing. Be like Minsky.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum