FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Ulubione i znienawidzone gatunki muzyczne.
Autor Wiadomość
dream92 
The Bohemian

Posty: 127
Skąd: Chojnów
Wysłany: 2009-06-25, 13:21   

Sam fakt śpiewania o własnych przeżyciach może nie czyni tekstu ambitnym, ja tylko chciałem udowodnić, że niektóre teksty można jednak odczytywać w kontekście biografii autora.
 
 
Saika 
Czarna katana


Posty: 2969
Skąd: Z Pierwotnego Chaosu
Wysłany: 2009-06-25, 13:29   

Oczywiście, że nie czyni... Ale takie teksty przynajmniej są prawdziwe.
_________________

 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2009-06-27, 19:19   

Saika napisał/a:
Ale takie teksty przynajmniej są prawdziwe.

No i co z tego że są?
 
 
Saika 
Czarna katana


Posty: 2969
Skąd: Z Pierwotnego Chaosu
Wysłany: 2009-06-27, 21:10   

Oho, Łaku przybył się poznęcać... ;)
Jak to co z tego??
Widzisz... dla mnie muzyka jest formą przekazu, jak sztuka w ogóle. Pytasz: Przekazu czego? Odpowiem: pewnych treści. To mogą być albo autentyczne przeżycia, albo własne refleksje, albo, niestety, chała pod publiczkę... A ja bym chciała, by muzyk komunikował to, co chce powiedzieć, a nie to, o czym sądzi, że się spodoba. Oczywiście naiwnością byłoby myśleć, że inwestuje się w wypromowanie czegoś (tu:piosenki) co się nie spodoba, czego stworzenie i wypromowanie się nie zwróci... ale ja wolę szczerość. Bo skoro nie, muzyka albo staje się tanią rozrywką mas, albo czystym popisem umiejętności- umiejętności, owszem, cennych i wartych rozwijania, ale nie dających nic, jeśli je pozbawić treści.
_________________

 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2009-06-27, 22:59   

A ja mam w dupie czy wokaliście/teksciarzowi tata wchodził do wanny podczas kąpieli albo że psa potrącił mu meteoryt na jego oczach. Jeśli potrzebujesz tego podobnych informacji czerpanych z Bravo Girl czy innego źródła gdzie pojawiają się wywiady z LP, do czerpania satysfakcji z muzyki albo usprawiedliwiania się przed sobą że to co słuchasz ma jakaś wartość "bo jest prawdziwe" to SRY żal.

Ja oczekuje od tekstu żeby był lyricznie znośny (w kwestii formy a nie treści), był osadzony dobrze w utworze, i fakultatywnie może być sobie "głęboki" - a może nie być - ale jak będzie w swojej treści komiksowy, to dobra jego. Jest tyle konwencji w którymi można się bawić i przy tworzeniu i przy słuchaniu że bania mała - jak ktoś tego nie rozumie to nie ma dystansu i do siebie i do muzyki i może się zabić.
 
 
Saika 
Czarna katana


Posty: 2969
Skąd: Z Pierwotnego Chaosu
Wysłany: 2009-06-28, 19:40   

Nigdy jakoś nie byłam zeszmacona na tyle, by czytać takie szmatławce, znam lepsze źródła informacji... proszę więc ponownie- bez osobistych wycieczek. Może Cię to nie obchodzić, czy to, co ktoś opisuje jest prawdziwe czy też nie- można i tak. Ale szanuj szczerość kogoś, kto się w ten sposób otwiera.
_________________

 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2009-06-28, 20:26   

Saika napisał/a:
Nigdy jakoś nie byłam zeszmacona na tyle

To Ty się zeszmacałaś? :mrgreen: Czego ja się o ludziach dowiaduję...
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Saika 
Czarna katana


Posty: 2969
Skąd: Z Pierwotnego Chaosu
Wysłany: 2009-06-28, 20:53   

Spell, to historyczny moment- Twój pierwszy offtop za mojej "kadencji" na tym wspaniałym Forum! :-) Błagam... Ty tylko o jednym, a ja myślałam o szmaceniu się w swerze intelektualnej. :-)
A teraz, żeby nie popełnić tego samego błędu- naprawdę nie trzeba czytywać plotkarskich magazynów, by coś wiedzieć o swoim zespole- duzo lepsze są strony danej kapeli (oficjalne lub nie) albo magazyny branżowe- jeśli ktoś ma do nich dostęp, a są wersje wirtualne, więc to pikuś.

Co do szczerości- może być "sztuka dla sztuki", i ona też jest potrzebna. Nie tylko trzeba wiedzieć co przekazać, ale i jak to zrobić. Ale samo "jak" może prowadzić (choć nie musi) do skostnienia i banału. Albo zabić oryginalność i autentyzm, które dla mnie też są istotne.
_________________

 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2009-06-28, 21:29   

Saika napisał/a:
Spell, to historyczny moment- Twój pierwszy offtop za mojej "kadencji" na tym wspaniałym Forum!

Głupawka przedegzaminacyjna, wybaczenia proszę :)
Saika napisał/a:
Błagam... Ty tylko o jednym, a ja myślałam o szmaceniu się w swerze intelektualnej.

Niestety jestem typowym samcem z samczym humorem oraz samczymi skojarzeniami ;)
Saika napisał/a:
A teraz, żeby nie popełnić tego samego błędu- naprawdę nie trzeba czytywać plotkarskich magazynów, by coś wiedzieć o swoim zespole- duzo lepsze są strony danej kapeli (oficjalne lub nie) albo magazyny branżowe- jeśli ktoś ma do nich dostęp, a są wersje wirtualne, więc to pikuś.

Jeszcze lepszy jest Pudelek :mrgreen:

Ł napisał/a:
Ja oczekuje od tekstu żeby był lyricznie znośny (w kwestii formy a nie treści), był osadzony dobrze w utworze, i fakultatywnie może być sobie "głęboki" - a może nie być - ale jak będzie w swojej treści komiksowy, to dobra jego. Jest tyle konwencji w którymi można się bawić i przy tworzeniu i przy słuchaniu że bania mała - jak ktoś tego nie rozumie to nie ma dystansu i do siebie i do muzyki i może się zabić.

Ogólnie wyznaję pogląd podobny Łakowemu jeżeli chodzi o tekst i jego "autentyczność". Tekst w muzyce ma pełnić funkcje czysto liryczne, jeżeli przy tym jest znośny to tym lepiej dla niego. Co innego jeżeli mamy do czynienia z concept albumami gdzie zazwyczaj poprzez muzykę opowiadana jest jakaś historia. Muzykę i czasem tekst. Dalej jednak nie jest ważne na ile historia jest prawdziwa, tylko o ile jest chwytliwa... literacko :)
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Saika 
Czarna katana


Posty: 2969
Skąd: Z Pierwotnego Chaosu
Wysłany: 2009-06-28, 21:41   

Dzięki, Spell... nie myślałam, że to Ty właśnie zadasz ostatni cios... :-P
Nie sądzę, aby autentyzm był sprzeczny z wymogami czysto technicznymi... Nie jest też konieczny. Ale jest dobry. Jeśli go nie ma- możemy wpaść w tą samą pułapkę, w którą wpadł swego czasu Shinoda z LP (a jakże! :-) )- opowiadaniu o czymś, o czym nie ma się pojęcia i sprowadzeniu wszystkiego do banału... Podkreślam: Możemy, nie musimy.
_________________

 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2009-06-28, 22:01   

Saika napisał/a:
Jeśli go nie ma- możemy wpaść w tą samą pułapkę, w którą wpadł swego czasu Shinoda z LP (a jakże! :-) )- opowiadaniu o czymś, o czym nie ma się pojęcia i sprowadzeniu wszystkiego do banału... Podkreślam: Możemy, nie musimy.

Dla mnie doskonałym przykładem jest Marylin Manson, którego wizerunku za cholerę nie potrafiłem polubić. Tak sobie kiedyś myślałem jakim to trzeba być porytym człowiekiem by tak się prezentować. Do momentu kiedy obejrzałem jakiś wywiad z tym gościem. W wywiadzie tym stwierdził, że to wszystko pic na wodę fotomontaż, robi to dla kasy, a to że ludzie tak świrują i dorabiają filozofię to już nie jego wina. Od tamtej pory przestał mi przeszkadzać. Moim zdaniem zdrowe podejście.

Inaczej też wygląda jakiś gangsta raper z ponad sześciocyfrowym kontem w banku, który śpiewa o slumsach, biedzie i jak to mu źle na świecie. W tym momencie brak autentyzmu wręcz razi. W innych wypadkach... tekst to tylko dodatek, który może przedstawiać sobą jakąś wartość ale wcale nie musi.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Saika 
Czarna katana


Posty: 2969
Skąd: Z Pierwotnego Chaosu
Wysłany: 2009-06-28, 22:16   

Bywa tak, bywa i w drugą stronę... Naiwna nie jestem- wielu robi to dla kasy, nikt za darmo palcem nie kiwnie, a wytwórnie tym bardziej... Problem polega na tym, że akurat z panem B. jest inaczej- nie zbudował swego wizerunku jak inni, nie kreował się- po prostu miał życiorys, jaki miał, a fani (czy raczej fanki) widzieli i wciąż widzą w Nim tego samego, skrzywdzonego chłopaka, którego trzeba kochać... i kochają. (dziwne, ale prawdziwe- gdyby biografia Chestera nie miała takich rys, nie spodobałby się, nie wybił ponad Mike'a. Nie stał by się wyrazicielem tego, o czym amerykańska "szczęśliwa młodzież" nie chce pamiętać.)
_________________

 
 
Gand 
Smart Guy


Posty: 680
Wysłany: 2009-06-30, 21:28   

Saika napisał/a:
Ale jest dobry. Jeśli go nie ma- możemy wpaść w tą samą pułapkę, w którą wpadł swego czasu Shinoda z LP (a jakże! :-) )- opowiadaniu o czymś, o czym nie ma się pojęcia i sprowadzeniu wszystkiego do banału...

Abstrahując już od co najwyżej średnich liryków LP - CO Z TEGO? Naprawdę nie potrafisz przyjąć założenia, że treści zawarte w tekście mogą być tym, o czym piszą Łak i Spell, czyli *tylko* tekstem piosenki, nie powiązanym z życiem osobistym danego muzyka? Możliwe, że ów tekściarz z Linkin Park pisze o tym, o czym pisze dlatego, że trafia to do targetu, do którego skierowana jest muzyka i "przekaz" Linkin Park. Sprowadzanie wszystkiego do autentyzmu oraz szczerości (prawdziwości=zgodności z rzeczywistością/życiorysem autora) jest dość płytkie.
Saika napisał/a:
Problem polega na tym, że akurat z panem B. jest inaczej- nie zbudował swego wizerunku jak inni, nie kreował się- po prostu miał życiorys, jaki miał, a fani (czy raczej fanki) widzieli i wciąż widzą w Nim tego samego, skrzywdzonego chłopaka, którego trzeba kochać... i kochają. (dziwne, ale prawdziwe- gdyby biografia Chestera nie miała takich rys, nie spodobałby się, nie wybił ponad Mike'a. Nie stał by się wyrazicielem tego, o czym amerykańska "szczęśliwa młodzież" nie chce pamiętać.)

Skąd pewność, że tego wizerunku nie zbudował? W moich oczach z kolei Linkin Park wygląda jak doskonały twór marketingowców, skierowany ku konkretnemu odbiory w dobrym momencie. Mamy więc i rapera/gangstera, i niegrzecznego, poszkodowanego przez los chłopca z bolącym tyłkiem. Dla gimnazjalistów, którzy chcą posłuchać czegoś "ostrego" i mieć niby-przesłanie BOMBA.
Swoją drogą - czym jest amerykańska "szczęśliwa młodzież"? Bo nie do końca rozumiem co miałaś na myśli a może to wprowadzić naszą rozmowę na CAŁKIEM NOWY POZIOM! //osochozi
_________________
We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun

We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye

We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
 
 
Saika 
Czarna katana


Posty: 2969
Skąd: Z Pierwotnego Chaosu
Wysłany: 2009-06-30, 21:48   

Ah ah zaczęło mi brakować Twoich wynurzeń... :-P
Ależ pisałam przecież, że:
Saika napisał/a:
Nie sądzę, aby autentyzm był sprzeczny z wymogami czysto technicznymi... Nie jest też konieczny. Ale jest dobry.

Czyli wyraźnie zaznaczyłam rozłączność. Pisałam, że autentyzm (uwaga!) nie jest konieczny!
Czy z kolei Ty nie mógłbyś zaakceptować faktu, że szczerość może być wartością? Przeszkadza Ci to, że ją sobię cenię?

A co do tej wypowiedzi:
Gand napisał/a:
Skąd pewność, że tego wizerunku nie zbudował? W moich oczach z kolei Linkin Park wygląda jak doskonały twór marketingowców, skierowany ku konkretnemu odbiory w dobrym momencie. Mamy więc i rapera/gangstera, i niegrzecznego, poszkodowanego przez los chłopca z bolącym tyłkiem. Dla gimnazjalistów, którzy chcą posłuchać czegoś "ostrego" i mieć niby-przesłanie BOMBA.
Swoją drogą - czym jest amerykańska "szczęśliwa młodzież"? Bo nie do końca rozumiem co miałaś na myśli a może to wprowadzić naszą rozmowę na CAŁKIEM NOWY POZIOM! //osochozi

Heh może i tak to wygląda... Ale czy wiesz, jak się zaczęło? Otóż zaczęło się odejściem pierwszego wokalisty Xero... przypadkiem ktoś znał Chestera i tak się zaczęło... (I pominę fakt, że Mike'owi daleko do bycia "gangsterem"- pisałam, że to chłopak z dobrego domu) Ukartowane? Hmmm wklep w google "Get me gone"- oto, co zrobił "chłopiec z bolącym tyłkiem" :-)
_________________

 
 
Gand 
Smart Guy


Posty: 680
Wysłany: 2009-06-30, 22:13   

Saika napisał/a:

Czyli wyraźnie zaznaczyłam rozłączność. Pisałam, że autentyzm (uwaga!) nie jest konieczny!

Teraz przeczytaj co napisałem i co pisałaś wcześniej. Chodzi o nacisk jak ty nie ja kładziesz na autentyzm. I tak, także o pogrubione słowa:
Saika napisał/a:
Nie jest też konieczny. Ale jest dobry.

Czekam ciągle ze szczerym i autentycznym (a jakże) zaciekawieniem aż rozwiniesz myśl dalej niż stwierdzenie, że autentyczny tekst jest dobry tylko dlatego iż jest autentyczny, bo to takie masło maślane trochę, wiesz?
I tak, uważam, że postawa, którą prezentujesz jest strasznie naiwna - każdy przez to przechodzi, ale większość z nas wyrasta w pewnym wieku.
Saika napisał/a:
Heh może i tak to wygląda... Ale czy wiesz, jak się zaczęło? Otóż zaczęło się odejściem pierwszego wokalisty Xero... przypadkiem ktoś znał Chestera i tak się zaczęło...

Rozwinę zatem myśl z poprzedniego posta. Określając LP tworem marketingowym nie miałem na myśli stworzenia przez ludzi z tego sektora zespołu od podstaw (tak jak robi to np. Disney). Raczej o dostosowanie istniejącego tworu do realiów rynku, ukierunkowanie go w stronę konkretnej grupy odbiorców. LP z resztą szybko porzucił swój "styl" i znów podążył za trendami panującymi w muzyce rockowej - przemiana na ostatnim albumie tylko utwierdza mnie w moim przekonaniu.
Saika napisał/a:
I pominę fakt, że Mike'owi daleko do bycia "gangsterem"- pisałam, że to chłopak z dobrego domu)

Odnosiłem się do jednego z twoich poprzednich postów, w którym pisałaś o Shinodzie kreującym się na gangstera.
Saika napisał/a:
Hmmm wklep w google "Get me gone"- oto, co zrobił "chłopiec z bolącym tyłkiem" :-)

No i o czym to ma świadczyć (poza tym, że to naprawdę słaby kawałek z głupim tekstem : P)? O tym, że jeden koleś na początku istnienia zespołu nie chciał, żeby drugi w nim rapował? No ok, ale to ma być argument świadczący przeciw możliwości oddziaływania na stylistykę muzyki granej przez LP przez speców od marketingu? Czy o tym, jaki to ten Chester (już imiona nawet zapamiętałem //jupi ) jest zły i niewrażliwy na artystyczną duszę kolegi? :roll:
_________________
We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun

We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye

We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2009-06-30, 22:34   

Gand napisał/a:
Czekam ciągle ze szczerym i autentycznym (a jakże) zaciekawieniem aż rozwiniesz myśl dalej niż stwierdzenie, że autentyczny tekst jest dobry tylko dlatego iż jest autentyczny, bo to takie masło maślane trochę, wiesz?

Jejku, wymagasz od niej głębokiej analizy treści utworów LP? Jeżeli twierdzi, że autentyzm to atut o charakterze dogmatycznym to pochylmy nisko głowy i przyjmijmy to z wiarą i pokorą :mrgreen:
Gand napisał/a:
I tak, uważam, że postawa, którą prezentujesz jest strasznie naiwna - każdy przez to przechodzi, ale większość z nas wyrasta w pewnym wieku.

I tylko z Króla Lwa się nie wyrasta :P

Cytat:
Rozwinę zatem myśl z poprzedniego posta. Określając LP tworem marketingowym nie miałem na myśli stworzenia przez ludzi z tego sektora zespołu od podstaw (tak jak robi to np. Disney). Raczej o dostosowanie istniejącego tworu do realiów rynku, ukierunkowanie go w stronę konkretnej grupy odbiorców. LP z resztą szybko porzucił swój "styl" i znów podążył za trendami panującymi w muzyce rockowej - przemiana na ostatnim albumie tylko utwierdza mnie w moim przekonaniu.

Jest jak mówisz. Cała reszta to dorabianie filozofii. Nie wiem, może to było autentyczne jak grali jakąś garażową muzykę ale potem to już działa czyste prawo kilku cyfrowego konta. Mało który 'artysta' jest odporny na jego działanie ;)
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Saika 
Czarna katana


Posty: 2969
Skąd: Z Pierwotnego Chaosu
Wysłany: 2009-06-30, 22:35   

Im dłużej czytam, tym bardziej mnie bawi...
Ale ok. Chcesz, żebym napisała, czemu to "autentyzm" jest dobry. Widzisz... może na takiego Dreama (swoją drogą osłuchany chłopak!) "czysto techniczne granie" działa... ale na mnie nie. Zawsze odbierałam muzykę emocjonalnie- i dla mnie musi zawierać "krew, pot i łzy", inaczej to może być popis. Godny podziwu, ale popis. Popis, któremu brakuje "ognia". A moim zdaniem lekiem na to jest autentyzm.

Co do "marketingu"- tu jest decyzja całej kapeli... i wiesz co? To efekt tego, że ci kolesie słuchają (no, przynajmniej starają się słuchać) swoich fanów... Z resztą, kawałki "obrabia" Mike, więc... Często doprowadza mnie to do szału... i to jest powód, dla którego wolę stare, "garażowe" Grey Daze, w którym Chester mówił to, co chciał...

M2M to była płyta generalnie "dojrzalsza", Linkini nie kreowali się już na chłopców, to z resztą też zasługa producenta. (Zgroza- pracują z nim nad jej kontynuacją!) A więc nie tylko "szli z prądem"- ale też się rozwijali.

Wiesz, jak odebrałam "Get me gone"?
To był kawałek napisany przez frustrata- Mike jest perfekcjonistą, a tu ktoś kradnie mu palmę pierwszeństwa w zespole. O tym jest "Get me gone" Zapomniał nasz biedny Shinoda o tym, że to Chaz przyjął propozycję wspólpracy, gdy potrzebowali wokalisty. O tym, że Demo Tape Xero zawierał aż 4 kawałki, z których żaden nie wybiłby się bez charakterystycznego wokalu pana B. Zapomniał o tym, że brak mu znajomości pewnych tematów... Że bez Chaza LP nie wspiąłby się szczyt.

Jesli ktoś tu jest "komercyjny"- to jest to, z całym szacunkiem, Shinoda. Nie traktuj tego wywodu jako prawdy powrzechnie obowiązującej- to tylko moje zdanie.
_________________

 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2009-06-30, 23:40   

Saika napisał/a:
Im dłużej czytam, tym bardziej mnie bawi...
Ale ok. Chcesz, żebym napisała, czemu to "autentyzm" jest dobry. Widzisz... może na takiego Dreama (swoją drogą osłuchany chłopak!) "czysto techniczne granie" działa... ale na mnie nie. Zawsze odbierałam muzykę emocjonalnie- i dla mnie musi zawierać "krew, pot i łzy", inaczej to może być popis. Godny podziwu, ale popis. Popis, któremu brakuje "ognia". A moim zdaniem lekiem na to jest autentyzm.

Przepraszam czy ja jestem na forum ZB, czy to już forum Bravo Girl? Aaaa to post Saiki! No wszystko jasne - jak zwykle ogólnikowe mambo-dżambo utrzymane w konwencji wielkiej pompy i z gwizdkiem.

Tak to musi być to - grupa kolesi (ew kolesiówek, ale jest jedna rzecz która wychodzi kobietą generalnie gorzej niż słuchanie muzyki - jej granie) spotykająca się by mieć frajde z wspólnego muzykowania nie jest autentyczna. Autentyzm to jest to jak ojca któregoś z nichy rozdziobały pterodaktyle i oni o tym napisali emo-songa.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2009-07-01, 00:32   

Ł napisał/a:
grupa kolesi (ew kolesiówek, ale jest jedna rzecz która wychodzi kobietą generalnie gorzej niż słuchanie muzyki - jej granie) spotykająca się by mieć frajde z wspólnego muzykowania nie jest autentyczna

Autentyczny jako prawdziwy, rzeczywisty - jeżeli Ci goście robią to dla samej frajdy to to ma znamiona autentyczności. To jest prawdziwe, po to by sobie pograć, poszarpać struny, ponapierdalać w gary. Tak dla frajdy. Muzyka wychodzi im tak spod wątroby. Potem pojawia się kasa ale to już inna autentyczność ;) A często i jej brak. Co do muzyki granej przez kobiety, masz chyba na myśli tylko wszelkie konwencje metalu i cięższego rocka :P

Ł napisał/a:
Autentyzm to jest to jak ojca któregoś z nich rozdziobały pterodaktyle i oni o tym napisali emo-songa.

Umówmy się, że chodzi tu o teksty nacechowane wątkami autobiograficznymi. Bo ja akurat trochę inaczej definiuję autentyczność.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2009-07-01, 00:54   

No ja też ostro inaczej definiuje autentyczność i cała moja wypowiedź to polewka z Saiki. Ograniczanie autentyczności do autobiograficzności to oznaka umysłowego platfusa.

A z tymi kobietami to taka prowokacja-generalizacja, myślałem że ktoś się inny złapie niż Ty. :P
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2009-07-01, 01:21   

Łak: Nauka na egzamin uszkodziła mi mózg, bo dopiero teraz załapałem sarkazm w Twoim poście, to już TA godzina XD

Ł napisał/a:
No ja też ostro inaczej definiuje autentyczność i cała moja wypowiedź to polewka z Saiki. Ograniczanie autentyczności do autobiograficzności to oznaka umysłowego platfusa.

No kurna, dla mnie tekst o pszczółce Mai jest autentyczny zwłaszcza w wykonaniu Wodeckiego :mrgreen: Ta ekspresja XD

Ogólnie nie chcę dobijać Saiki ale moim zdaniem dziewczyno wprowadzasz tu mały burdel pojęciowy. Na filozofii powinni was uczyć precyzyjnego wyrażania się. Jest to umiejętność przydatna nie tylko w dyskusjach o budowie silnika czy o traktatach filozoficznych ale także w takich niewinnych rozmowach o ulubionych zespołach czy konwencjach muzycznych.

Saika napisał/a:
Ale ok. Chcesz, żebym napisała, czemu to "autentyzm" jest dobry. Widzisz... może na takiego Dreama (swoją drogą osłuchany chłopak!) "czysto techniczne granie" działa... ale na mnie nie. Zawsze odbierałam muzykę emocjonalnie- i dla mnie musi zawierać "krew, pot i łzy", inaczej to może być popis. Godny podziwu, ale popis. Popis, któremu brakuje "ognia". A moim zdaniem lekiem na to jest autentyzm.

Udane, instrumentalne aranżacje muzyczne potrafią ukazać więcej prawdy o twórcy niż najbardziej wypieszczony emo-tekst. Sama prawda w tekście się nie liczy. Liczy się wykonanie przedstawienia tej prawdy. Ekspresja, środki wyrazu, kunszt - coś, czego nie widzę w ostatnio poznanej twórczości LP/GD i innych.

Tori Amos "Me And A Gun"

5am
Friday morning
Thursday night
Far from sleep
I'm still up and driving
Can't go home
obviously
So I'll just change direction
Cause they'll soon konw where I live
And I wanna live

Got a full tank and some chips
It was me and a gun
And a man on my back
And I sang "holy holy" as he buttoned down his pants
You can laugh
It's kind of funny things you think
at times like these
Like I haven't seen Barbados
So I must get out of this

Yes I wore a slinky red thing
Does that mean I should spread
For you, your friends your father, Mr. Ed

Me and a gun
and a man
On my back
But I haven't seen Barbados
So I must get out of this
Yes I wore a slinky red thing
Does that mean I should spread
For you, your friends your father, Mr. Ed
And I know what this means
Me and Jesus a few years back
Used to hang and he said
"It's your choice babe just remember
I don't think you'll be back in 3 days time
So you choose well"
Tell me what's right
Is it my right to be on my stomach
of Fred's Seville

Me and a gun
and a man
On my back
But I haven't seen Barbados
So I must get out of this

And do you know Carolina
Where the biscuits are soft and sweet
These things go through you head
When there's a man on your back
And you're pushed flat on your stomach
It's not a classic cadillac

Me and a gun
and a man
On my back
But I haven't seen Barbados
So I must get out of this


Tekst jest autobiograficzny. Tori w wieku 21 lat, wracając z koncertu, zdecydowała się podwieźć jednego z uczestników. On sterroryzował ją nożem i straszył, że pokroi ją na kawałki. Zgwałcił ją i dodatkowo 'w trakcie' kazał jej śpiewać hymny. Przy odsłuchiwaniu całej płyty ten kawałek zawsze pomijam. Wykonany a capella, głosem od którego naprawdę boli serce. Dlatego rozumiem Twoje emocjonalne podejście do tekstu, ale czy ta piosenka w wykonaniu kogo innego lub gdyby nie była 'prawdziwa' czy przez to straciłaby na wartości? Moim zdaniem byłaby tak samo wstrząsająca i 'prawdziwa' bo to mogło się przydarzyć każdemu.

Ł napisał/a:
A z tymi kobietami to taka prowokacja-generalizacja, myślałem że ktoś się inny złapie niż Ty.

Bo ja się daje nabierać jak woda wiaderkiem :P Zresztą z Twoim muzycznym autorytaryzmem to penis Cię wie :P
_________________
Instagram
Twitter
 
 
dream92 
The Bohemian

Posty: 127
Skąd: Chojnów
Wysłany: 2009-07-01, 08:34   

Saika napisał/a:
może na takiego Dreama (swoją drogą osłuchany chłopak!) "czysto techniczne granie" działa... ale na mnie nie. Zawsze odbierałam muzykę emocjonalnie- i dla mnie musi zawierać "krew, pot i łzy", inaczej to może być popis. Godny podziwu, ale popis. Popis, któremu brakuje "ognia". A moim zdaniem lekiem na to jest autentyzm.

CO? Ja też odbieram muzykę emocjonalnie. Popisy /ogniste!/ na zaawansowanym poziomie technicznym są środkiem do wyrażenia tych emocji.
Najlepszy przykład: jak słucham suity "Octavarium" to mam delikatny orgazm pod koniec.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2009-07-01, 09:11   

dream92 napisał/a:
Najlepszy przykład: jak słucham suity "Octavarium" to mam delikatny orgazm pod koniec.

//osochozi

No zazwyczaj jest pod koniec :mrgreen:
_________________
Instagram
Twitter
 
 
dream92 
The Bohemian

Posty: 127
Skąd: Chojnów
Wysłany: 2009-07-01, 10:30   

Bo na koniec jest takie solo na gitarze elektrycznej... najpiękniejsze, jakie słyszałem...
Nawiasem, cała ta suita przypomina mi trochę stosunek seksualny. Trwa 24 minuty, a tyle czasu trwa podobno przeciętny seks.
Pierwsza połówka tego utworu to głównie płaczliwy wokal, leniwe uderzanie bębnów i delikatne brzdąkanie na gitarce basowej, akustycznej i elektrycznej, które kojarzy mi się z pieszczotami podczas gry wstępnej ;)
Następnie utwór cały czas stopniowo nabiera tempa i mocy, zmierzając ku punktowi szczytowemu, czyli finałowi solówki /innymi słowy, zwiększanie tempa i siły ruchów frykcyjnych, które prowadzą do wiadomego finału/.

EDIT

Przesłuchałem ten utwór Tori Amos, o którym pisał Spell, jest mocny. Wymiata. Od razu mi się spodobał. Chyba już go gdzieś słyszałem wcześniej. Lubię takie smęcenie.
 
 
Saika 
Czarna katana


Posty: 2969
Skąd: Z Pierwotnego Chaosu
Wysłany: 2009-07-01, 20:29   

Tia... przejechaliście się po mnie ładnie, zadowoleni? :-P
To odbiję piłeczkę.
Co do piosenki wspomnianej przez Spella- wiesz, po pierwsze, w innej sytuacji w ogóle by nie powstała, po drugie- sądzę, że Autorka (Łaku, czytaj teraz) nie byłaby w stanie wykonać jej w taki sposób- z takim wkładem emocjonalnym. I nie napisałaby takiego tekstu.

Dream, dobrze wiesz, że nie dyskutuję nad wartością muzyczną wspomnianej suity... chodzi o to, że dla mnie emocje powinno wyrażać się w technicznych popisach (jeśli trzeba), a nie tworzyć coś dla samej sztuki... Oczywiście tworzyć trzeba umieć (i tu możecie sobie poużywać na Linkinach) - ale nie wiem, bez zaangażowania to dla mnie nie to samo... I zaznaczam- utwór emocjonalnie zaangażowany czy autobiograficzny (a to nie to samo) to nie musi być emo song.

Spellu, oczywiście ważne jest wykonanie- ale ja nie wyobrażam sobie jak można wykonać tekst tak osobisty w sposób nie zaangażowany, bez ekspresji, na zimno...
(Swoją drogą "grać" też niektórzy potrafią- obejżyjcie koncówkę "Tańcząc w ciemnościach"- Bjork jest genialna!)
_________________

 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2009-07-01, 21:28   

Saika napisał/a:
Spellu, oczywiście ważne jest wykonanie- ale ja nie wyobrażam sobie jak można wykonać tekst tak osobisty w sposób nie zaangażowany, bez ekspresji, na zimno...
(Swoją drogą "grać" też niektórzy potrafią- obejżyjcie koncówkę "Tańcząc w ciemnościach"- Bjork jest genialna!)
Ech, można. Kiedyś po śmierci Bardiniego wypowiadali się jego podopieczni o jego wpływie. Znamienna była wypowiedź Łazuki o tym jak to profesor "ułożył" go do wykonania piosenki, tak aby wyglądała jakby była jego rzeczywistością.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Saika 
Czarna katana


Posty: 2969
Skąd: Z Pierwotnego Chaosu
Wysłany: 2009-07-01, 22:47   

Widać źle to wytłumaczyłam...
Ja nie mówię, że nie da się "zagrać" wkładu emocjonalnego... Pisałam przecież o Bjork! Ale jeśli tworzy się tekst osobisty- wydaje mi się, że wykonanie go "na zimno" jest trudne, jeśli nie niemożliwe...
Weźmy "Breaking the habit"- bardzo użyteczny jako ilustracja.
Tekst nie był autorstwa kogoś, kogo on dotyczył... Pisał go Mike, ale odnosił się do życiorysu Chaza. (może ze względu na osobę Autora operuje ogólnikami?)- ale wykonuje go właśnie Chester... i to nie jest "na zimno"...
Grać można, i można udanie. Ale... czy o udawanie nam chodzi??
_________________

 
 
Gand 
Smart Guy


Posty: 680
Wysłany: 2009-07-01, 23:26   

Saika napisał/a:
Widać źle to wytłumaczyłam...

Nie tyle źle wytłumaczyłaś, co po prostu pieprzysz już jak potłuczona, serio, inaczej nie mogę tego ująć. : D
Saika napisał/a:
Ja nie mówię, że nie da się "zagrać" wkładu emocjonalnego... Pisałam przecież o Bjork! Ale jeśli tworzy się tekst osobisty- wydaje mi się, że wykonanie go "na zimno" jest trudne, jeśli nie niemożliwe...

Wystarczy poczytać wywiady z muzykami by wiedzieć, że wykonując dany utwór po raz setny na żywo emocje towarzyszące pisaniu tekstu odchodzą na dalszy plan a sam artysta bazuje bardziej na rutynie. Słowa są słowami, tworzą za to melodię istotną w kontekście utworu. Nie warto traktować wokali jako kanału, którym można przekazać pewne 'mondrości', raczej jako kolejny instrument.
Poza tym - muzyką można emocje wyrazić lepiej niż słowami >>klik<<
Saika napisał/a:
Tekst nie był autorstwa kogoś, kogo on dotyczył... Pisał go Mike, ale odnosił się do życiorysu Chaza. (może ze względu na osobę Autora operuje ogólnikami?)- ale wykonuje go właśnie Chester... i to nie jest "na zimno"...

Może wyjdź w końcu w kwestii przykładów poza Linkin Park? Serio, to męczące.
Saika napisał/a:
Grać można, i można udanie. Ale... czy o udawanie nam chodzi??

No ja nie wiem o co tobie chodzi. :lol:
_________________
We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun

We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye

We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
 
 
Saika 
Czarna katana


Posty: 2969
Skąd: Z Pierwotnego Chaosu
Wysłany: 2009-07-02, 00:03   

Gand napisał/a:
Nie tyle źle wytłumaczyłaś, co po prostu pieprzysz już jak potłuczona, serio, inaczej nie mogę tego ująć. : D

Łakiem zapachniało... wiesz, ja taka niemiła nie jestem...z resztą- czytaj, Gand, dalej.

Gand napisał/a:
Wystarczy poczytać wywiady z muzykami by wiedzieć, że wykonując dany utwór po raz setny na żywo emocje towarzyszące pisaniu tekstu odchodzą na dalszy plan a sam artysta bazuje bardziej na rutynie. Słowa są słowami, tworzą za to melodię istotną w kontekście utworu. Nie warto traktować wokali jako kanału, którym można przekazać pewne 'mondrości', raczej jako kolejny instrument.
Poza tym - muzyką można emocje wyrazić lepiej niż słowami

Wystarczy poczytać tłumaczenia wywiadów na podanych przeze mnie stronach... to nie boli!
Np. http://lpzion.org/artykuly,ia_024
http://lpzion.org/artykuly,ia_ker2 [po angielsku]
Uwierz mi- może i wielu popada w rutynę... ale często też emocje wracają. (Chester nawet wspominał o tym, ale musiałabym poszperać)
Co do ostatniego zdania- zgoda. Traktujmy jako narzędzie. Narzędzie przekazu (jak instrument) Przekazu czego? Pewnych treści i... dalej znasz.

Gand napisał/a:
Może wyjdź w końcu w kwestii przykładów poza Linkin Park? Serio, to męczące.

Znam tę kapelę bardzo dobrze... tak mi najwygodniej.

Gand napisał/a:
No ja nie wiem o co tobie chodzi. :lol:

Jesteś pewien? :lol: Bo mnie się zdaje, że nie... I prosiłam-bez osobistych wycieczek.
_________________

 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2009-07-02, 00:11   

Saika napisał/a:
Widać źle to wytłumaczyłam...

Problemem nie jest to jak tłumaczysz ale to że to co twierdzisz nie ma sensu.

Saika napisał/a:
Co do piosenki wspomnianej przez Spella- wiesz, po pierwsze, w innej sytuacji w ogóle by nie powstała, po drugie- sądzę, że Autorka (Łaku, czytaj teraz) nie byłaby w stanie wykonać jej w taki sposób- z takim wkładem emocjonalnym. I nie napisałaby takiego tekstu.

No widzisz nie każdy ma w domu wkłademocjonalnymeter jak Ty i my jesteśmy zdani tylko na własne ucha - jeśli coś brzmi dobrze to brzmi dobrze. Nie dorabiamy do tego filozofii - są dobre kawałki o postaciach z komiksów i są dobre kawałki o śmierci kolegi - jedne i drugie są na swój sposób emocjonalne - no i co z tego?

Ty znowu tworzysz sobie coś na kształt własnego świata gdzie nad nad wszelką trzeźwoscią i zdrowym rozsądkiem stoi twoje infantylne ego, które karze wymyślać Ci dupne teorie, w których za pomoca niewidzialnej zmiennej stratyfikujesz muzykę. Sory ale to już jakaś odmiana choroby sierocej.

wikipedia napisał/a:
Dzieci starsze i nastolatki dotknięte chorobą sierocą cechują się problemami z:
wyobraźnią
koncentracją uwagi
ze zrozumieniem siebie i innych
własną inicjatywą
logicznym rozumowaniem
abstrakcyjnym myśleniem.

Borykają się również z bardzo silną potrzeba więzi emocjonalnych i ogromnym strachem przed bliskością, pragnieniem silnych bodźców emocjonalnych


Spełniasz większośc warunków. Tylko weź może nie narzucaj się z tym na forum, plz?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

OGIEN I LÓD - Przystan mil/osników prozy Georgea R. R. Martina


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 1,6 sekundy. Zapytań do SQL: 13