może jednak z niemieckim i NIemcami jesteśmy mocniej związani kulturowo niż z Chinami?
Ja nie jestem. Nie jestem z Niemcami związany w żaden sposób. Nawet niemieckich filmów nie oglądam, za to chińskie uwielbiam.
Stary Ork napisał/a:
ze względu na udział niemieckich firm w polskim rynku pracy
"Made in China" a "Made in Germany" - wystarczy porównać, którego jest w Polsce więcej. Chiny są jednym z największych producentów na świecie. A co do niemieckich firm: nie wiem, jakie to mogą być, bo nie znam. Już prędzej znam japońskie, amerykańskie i holenderskie. No, może jakieś samochodowe niemieckie się znajdą - ale znajdą się również japońskie i koreańskie.
Stary Ork napisał/a:
Nemiecki po prostu przeciętnemu Polakowi przyda się bardziej niż litewski
A kogo zaliczasz do "przeciętnego Polaka"?
Bądź co bądź, Litwa jest popularniejsza niż Niemcy pod względem np. turystycznym. Wilno, Troki, Kowno i Kiejdany są bardzo popularne jako miejsca zwiedzania. A w Niemczech co jest, może poza słynnym największym zoo w Berlinie, Reichstagiem i Bramą Brandenburską (czyli samymi berlińskimi obiektami)?
Stary Ork napisał/a:
z czego 350 na drugiej półkuli
Południowej? Meksyk, Ameryka Środkowa i północna część Południowej znajdują się na północnej. Chyba chodziło Ci o kontynenty, a nie o półkule.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Niemcy są naszym największym partnerem gospodarczym, znaczna część naszego importu i eksportu na nich polega.
Z widocznych rzeczy gołym okiem - niemiecka firma buduje stadion wrocławski na Euro 2012.
Ale to już nie na temat.
Odważne stwierdzenie, bo jesteś związany. Poprzez naleciałości językowe, poprzez wspólną historię, poprzez środkowoeuopejską kuchnię chociażby. Możesz się z kulturą niemiecką nie identyfikować, możesz ją wypierać, ale wpływy niemieckie w kulturze polskiej są i mają się dobrze.
Zwróć uwagę, że produkty wytwarzane w Chinach mają napis "Made in China", a nie ciąg chińskich ideogramów. Poza tym wszystko, niezależnie od pochodzenia korporacji macierzystej, jest już produkowane w Chinach - tyle, że kultura organizacji danej firmy pozostaje kulturą macierzystą i Siemens w Chinach pewnie nadal używa niemieckiego i angielskiego (bo używa na całym świecie). Więc dopóki Chińczycy nie zaczną na szeroką skalę inwestować w Polsce - dzięuję, postoję
Cytat:
A kogo zaliczasz do "przeciętnego Polaka"?
Bądź co bądź, Litwa jest popularniejsza niż Niemcy pod względem np. turystycznym. Wilno, Troki, Kowno i Kiejdany są bardzo popularne jako miejsca zwiedzania. A w Niemczech co jest, może poza słynnym największym zoo w Berlinie, Reichstagiem i Bramą Brandenburską (czyli samymi berlińskimi obiektami)?
Owszem, turystyka. Do Wilna na wycieczkę jedziesz na dwa dni. Do Heidelbergu na wymianę studencką, do Stuttgartu na szkolenie albo do Monachium do pracy na pół roku. Który język bardziej się przyda?
EDIT: Po głębokim i poważnym namyśle stwierdzam również, że Niemcy, Austria i Szwajcaria mają nieco lepszą od litewskiej infrastrukturę narciarską, więc i w turystyce punkt dla mnie .
Cytat:
Południowej? Meksyk, Ameryka Środkowa i północna część Południowej znajdują się na północnej. Chyba chodziło Ci o kontynenty, a nie o półkule.
Półkule są też wschodnia i zachodnia (dla niewtajemniczonych: rozdzielają je południki 0 i 180 stopni) - to trochę jak z nogami konia: ma dwie prawe, dwie lewe, dwie przednie i dwie tylne, co wywołuje pewną konfuzję wśród laików .
Poza tym wolę "Das Boot" i "Die unendliche Geschichte" niż kung-fu i okolice .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Gówno prawda. Niemieckim odpowiednikiem jest Randstein
BG napisał/a:
"wuszt"
Kiełbasa.
BG napisał/a:
"ruba"
Od gruby?
BG napisał/a:
Nie, czeskie. Bo Śląsk - zarówno dolny, jak i górny - to również pogranicze czeskie, tylko że od południa.
A czeski patrycjat też był zgermanizowany. Przed Husem i po Husie także.
BG napisał/a:
Nie jestem z Niemcami związany w żaden sposób. Nawet niemieckich filmów nie oglądam, za to chińskie uwielbiam.
To się chińskiego ucz.
Stary Ork napisał/a:
Odważne stwierdzenie, bo jesteś związany. Poprzez naleciałości językowe, poprzez wspólną historię, poprzez środkowoeuopejską kuchnię chociażby. Możesz się z kulturą niemiecką nie identyfikować, możesz ją wypierać, ale wpływy niemieckie w kulturze polskiej są i mają się dobrze.
Chyba zacznę Benkowi wytykać używane przez niego wyrazy pochodzenia niemieckiego lub związków frazeologicznych zaadaptowanych z tego języka.
Stary Ork napisał/a:
Owszem, turystyka. Do Wilna na wycieczkę jedziesz na dwa dni. Do Heidelbergu na wymianę studencką, do Stuttgartu na szkolenie albo do Monachium do pracy na pół roku. Który język bardziej się przyda?
W Wilnie nie byłem, i nie wiem czy pojadę. Z Litwinami miałem kontakt na semilitewskim serwerze WOWa, straszne nooby Co do Niemiec, to byłem na wymianie w liceum (Okolice Hamburga) oraz odwiedzałem kupelę (Darmstadt), wiele razy też przejeżdżałem, także by pozwiedzać. Zakładam, że Benek oglądał ten kraj na pocztówkach, bo jest tam kilka naprawdę fajnych miejsc, godnych obejrzenia. No, ale jak się jest nieuleczalnym germanofobem...
Stary Ork napisał/a:
Po głębokim i poważnym namyśle stwierdzam również, że Niemcy, Austria i Szwajcaria mają nieco lepszą od litewskiej infrastrukturę narciarską, więc i w turystyce punkt dla mnie
W Szwajcarii oraz w Austrii masz też ciekawsze rzeczy do oglądania. Wiedeń, to jedno z najpiękniejszych miast Europy.
Stary Ork napisał/a:
Półkule są też wschodnia i zachodnia (dla niewtajemniczonych: rozdzielają je południki 0 i 180 stopni) - to trochę jak z nogami konia: ma dwie prawe, dwie lewe, dwie przednie i dwie tylne, co wywołuje pewną konfuzję wśród laików
Bo koń "jaki jest, każdy widzi"
Stary Ork napisał/a:
Poza tym wolę "Das Boot"
Das Boot się zgodzę, ale Pijanego mistrza ciężko jest przebić Aczkolwiek Uwe Boll...
Das Boot się zgodzę, ale Pijanego mistrza ciężko jest przebić
A wspominane przez nas w innym wątku NRD-owskie ekranizacje Karla Maya to co, pies? . Że nie wspomnę o dorobku filmowym takich legend jak Therese Orlowski (chocia z importu). Waaaaaaaaaaaagh.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
A Litwa jest sąsiadem Polski w takim samym stopniu, w jakim Niemcy
Eee... chyba jednak w nieco mniejszym. Cała zachodnia granica jest z Niemcami, a z Litwą ledwo kawalątek na wschodzie. Może białoruskiego raczej powinno się uczyć (jeśli już masz takie pomysły)?
W ogóle zastanawiam się, do czego zmierzasz, tak negując ten niemiecki i wszystko co z nim związane. Każe Ci się ktoś go uczyć? Każą Ci go używać gdzieś?
Czemu się uczymy angielskiego a nie chińskiego? Jak już wspominano wyżej, w większości świata (a przynajmniej Europy) dogadasz się po angielsku.
BG napisał/a:
No i co z tego? Jeśliby kierować się liczbą ludzi używających danego języka, to bardziej niż niemieckiego powinno się w Polsce uczyć języka chińskiego (używa go miliard ludzi na świecie),
No ale po co, skoro nikt w naszym otoczeniu go nie używa? No i po co kierować się liczbą ludności, która używa danego języka, a nie prawdopodobieństwem zetknięcia się z nim?
BG napisał/a:
A w Niemczech co jest, może poza słynnym największym zoo w Berlinie, Reichstagiem i Bramą Brandenburską (czyli samymi berlińskimi obiektami)?
Dla Ciebie Niemcy składają się tylko z Berlina? Ciekawe.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Ja nie jestem. Nie jestem z Niemcami związany w żaden sposób. Nawet niemieckich filmów nie oglądam, za to chińskie uwielbiam.
Jesteś. Szansa że nie masz nawet daleko niemieckiego przodka jest mała. Szczególnie że biorąc pod uwagę gdzie mieszkasz ty i twoja rodzina. Zresztą wpływy kulturowe Niemiec są niezaprzeczalne.
BG napisał/a:
Bądź co bądź, Litwa jest popularniejsza niż Niemcy pod względem np. turystycznym. Wilno, Troki, Kowno i Kiejdany są bardzo popularne jako miejsca zwiedzania. A w Niemczech co jest, może poza słynnym największym zoo w Berlinie, Reichstagiem i Bramą Brandenburską (czyli samymi berlińskimi obiektami)?
W Niemczech jest do zwiedzania bardzo bardzo wile. Tam Samo Austria , Szwajcaria. Do Każdego z kych krajów wyjeżdża wiecej polaków niż na Litwę
Stary Ork napisał/a:
(chociaż włada nim 400 mln ludzi, z czego 350 na drugiej półkuli ). Waaaaaaaaaaaaaaaaaagh.
urzędowy Argentyna, Boliwia, Chile, Dominikana, Ekwador, Gwatemala, Gwinea Równikowa, Hiszpania, Honduras, Kolumbia, Kostaryka, Kuba, Meksyk, Nikaragua, Panama, Paragwaj, Peru, Salwador, Urugwaj, Wenezuela, jeden z języków urzędowych ONZ, Unii Europejskiej, UNESCO, Unii Afrykańskiej, Organizacji Państw Amerykańskich oraz Mercosur
Pozostałe miejsca:
Nowy Meksyk, Stany Zjednoczone (de facto język urzędowy stanu [1], obok de facto angielskiego)
Portoryko, Stany Zjednoczone (język urzędowy terytorium zależnego, obok angielskiego)
Filipiny (język urzędowy do roku 1977)
Dogadasz się tez pewnie w Maroku. W kilku mniejszych państwach Afrykańskich możesz złapać coś z włoskiego i portugalskiego .
Uczenie się Hiszpańskiego IMO ma wile sensu.
Z tym że Rosyjski też warto zdecydowanie.
Co do śląska to Zawsze ,mnie śmieszy ta chęć oderwanie się bo wielu " Ślązaków " ma dziadków za Buga ( pozdro Jąder ) II wojna zmieniał oblicze śląska. Wielu zginęło wielu się z niego wyniosło. Do tego zawożenie osadników z Akcji wisła i nie tylko. Ja sam jestem że śląska Cieszyńskiego. Dość Specyficznego regiony ( z którym łączy meni tylko fakt że się tam urodziłem ) gdzie więcej jednak wpływów czeskich niż niemieckich. Co do Deklaracji to tez mnie to śmieszy. Pozwólcie się ludziom deklarować od tak za kogo chcą i nagle będzie w Polsce mnóstwo, Amerykanów, Chińczyków, Francuzów i Bóg wie kogo. Sama deklaracja jestr nic nie warta nie podparta pochodzeniem czy ciągłością kultury.
Ślązak pochodzący spod Lwowa czy Mińska to śmiechu warte
Jaką wspólną historię? Chodzi chyba tylko o zabory? Prawda?
Ale Polacy nie po to wywoływali powstania w 1794, 1806-1807, 1848 i 1918-1919, żeby mieć wspólną historię z Niemcami.
Stary Ork napisał/a:
poprzez środkowoeuopejską kuchnię chociażby.
Które polskie potrawy przyszły z Niemiec? Albo śląskie?
Stary Ork napisał/a:
Do Heidelbergu na wymianę studencką, do Stuttgartu na szkolenie albo do Monachium do pracy na pół roku
A to do Wilna lub Kowna nie można jechać na wymianę studencką, na szkolenie albo do pracy na pół roku?
Stary Ork napisał/a:
Półkule są też wschodnia i zachodnia (dla niewtajemniczonych: rozdzielają je południki 0 i 180 stopni)
Wiem. A co do przykładu z końmi, to znam inny - z uszami: lewe, prawe, środkowe, wewnętrzne i zewnętrzne - czyli w sumie pięć uszu.
Stary Ork napisał/a:
"Das Boot" i "Die unendliche Geschichte"
Nie znam żadnego z tych tytułów.
Spellsinger napisał/a:
Gówno prawda. Niemieckim odpowiednikiem jest Randstein
Może to po prostu synonim innego niemieckiego słowa.
Spellsinger napisał/a:
Kiełbasa.
Czyli z niemieckiego "Wurst", tylko bez "r" i z "sz" zamiast "s".
Spellsinger napisał/a:
czeski patrycjat też był zgermanizowany.
Wiem. Ale w latach 1418-1434 usiłowano to zmienić - i do pewnego stopnia to się udało. Praga została dość skutecznie zdegermanizowana od 1419 r. Poza tym, jakoś w środkowej Europie już tak było, że w miastach dominowali Niemcy, a na wsiach - ludność miejscowa. Nie licząc małych miast.
Spellsinger napisał/a:
To się chińskiego ucz.
Chętnie, ale nie było takiego lektoratu na uczelni.
Spellsinger napisał/a:
Zakładam, że Benek oglądał ten kraj na pocztówkach
W 1998 byłem w Hanowerze, a w 2007 byłem w Berlinie, Husum i Simonsbergu oraz na wyspie Helgoland. Tak dla Twojej wiadomości.
Spellsinger napisał/a:
W Szwajcarii oraz w Austrii masz też ciekawsze rzeczy do oglądania. Wiedeń, to jedno z najpiękniejszych miast Europy.
Wiem. Ale czy Szwajcarów i Austriaków można uznać za Niemców? No nie wiem.
Spellsinger napisał/a:
Uwe Boll.
Nie znam.
Elektra napisał/a:
Cała zachodnia granica jest z Niemcami, a z Litwą ledwo kawalątek na wschodzie.
Wiem. Szkoda, że obwód kaliningradzki nie należy do Litwy ani że Słowianie Połabscy nie mają własnego państwa.
Elektra napisał/a:
Każe Ci się ktoś go uczyć? Każą Ci go używać gdzieś?
Nie. Ale jak Spell i Tomasz używają germanizmów "nieogólnopolskich", to budzi to we mnie odruch germanofobiczny.
Elektra napisał/a:
po co, skoro nikt w naszym otoczeniu go nie używa? No i po co kierować się liczbą ludności, która używa danego języka, a nie prawdopodobieństwem zetknięcia się z nim?
Nie wiem, na ile prawdopodobne jest zetknięcie się z angielskim. Na ogół nie jeżdżę na Zachód, a w tych krajach, do których jeżdżę, próbuję się dogadać po polsku lub po rosyjsku.
Elektra napisał/a:
Dla Ciebie Niemcy składają się tylko z Berlina?
Nie. Po prostu napisałem o tym, co widziałem.
Toudisław napisał/a:
Szczególnie że biorąc pod uwagę gdzie mieszkasz ty i twoja rodzina.
Czy ja już gdzieś nie pisałem, że moja rodzina pochodzi z różnych rejonów? Jeden dziadek - syn warszawiaka i bydgoszczanki, drugi - syn uniejowiaka i (pod)krakowianki, jedna babcia - córka pakościanki i gąsawianina, druga - córka podkarpacianina i (pod)brasławianki.
Toudisław napisał/a:
II wojna zmieniał oblicze śląska.
Też tak napisałem. We Wrocławiu, Opolu, Katowicach, Bytomiu, Czechowicach-Dziedzicach itd. wielu mieszkańców to lwowiacy, tarnopolanie, stryjanie, stanisławowianie, kołomyjanie, czortkowianie itd.. Sam mam rodzinę w Bytomiu i Czechowicach m.in.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
ToŁdi - nie da się stworzyć jasnego kryterium, dlatego uważam kryterium deklaracyjne za najlepsze, choć z tym jak z demokracją - po prostu lepszego nie wymyślono.Poza tym deklaracja to deklaracja, nie musi mieć odbicia w dowodzie osobistym, paszporcie, zasiłkach czy innych przywilejach.
Absurdem jest, że nagle w Polsce pojawi się mnóstwo Amerykanów, Chińczyków, Tybetańczyków czy innych, bo da im się możliwość swobodnej deklaracji.
Nie wiem o jakim odrywaniu się mówisz, Śląsk odrywać się od Polski nie chce.
Na Śląsku się urodziłem i mówiąc skąd pochodzę mówię o Śląsku, z korzeniami kresowymi. Jestem ostrożny z nazywaniem siebie Ślązakiem, ale nie czuję się wśród nich obco. Śląsk to piękne miejsce i będę je chwalił nawet nie będąc Ślązakiem.
pozdrawiam
ToŁdi - nie da się stworzyć jasnego kryterium, dlatego uważam kryterium deklaracyjne za najlepsze, choć z tym jak z demokracją - po prostu lepszego nie wymyślono
Wymyślono oczywiście. Udowodnij że mieszkasz co najmniej 5 pokoleń ( chodzo o kożenie ze Śląskiem sprzed II Wojny kiedy śLąsk żeczywiście miał pewną odrębność i kulturową i polityczną ) Udowodnij że znasz gawrę śląską.
Jander napisał/a:
Absurdem jest, że nagle w Polsce pojawi się mnóstwo Amerykanów, Chińczyków, Tybetańczyków czy innych, bo da im się możliwość swobodnej deklaracji.
Ale czmu ? Tobi można dać tą swobodę a innym to już nie ? Po pierwsze Chiny, Francja , USA mają swoje narody. Śląsk nie miał nigdy Narodu co najwyżej lużną grupę etniczną. Tyle
Jander napisał/a:
Nie wiem o jakim odrywaniu się mówisz, Śląsk odrywać się od Polski nie chce.
Takie głosy się pojawiają
Ślązaków już parwi nie ma. Resztki się ostały. Wielu to emigranci i tyle
To chyba prędzej zna Lesij, jako niedźwiedź - czyli mieszkaniec gawry.
Toudisław napisał/a:
Chiny, Francja , USA mają swoje narody.
W Chinach Mandżurowie są w sumie odmienni od kantończyków. We Francji są Alzatczycy, którym bliżej do Niemców. W USA są WASP-owie, a poza tym Irlandczycy, Szkoci, Niemcy, Latynosi, Murzyni i Indianie.
A co ze Szwajcarią? Niemcy, Francuzi i Włosi w jednym.
Toudisław napisał/a:
Śląsk nie miał nigdy Narodu co najwyżej lużną grupę etniczną.
A Kaszubi? W sumie też grupa etniczna - słowiańska, ale zgermanizowana.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Które polskie potrawy przyszły z Niemiec? Albo śląskie?
Schabowy to kalka winersznycla. Rolady śląskie to także specyfik przytargany z Niemiec. Kiełbasa to pomysł niemiecki. Niemal całka kuchnia śląska opiera się na niemieckiej.
BG napisał/a:
A to do Wilna lub Kowna nie można jechać na wymianę studencką, na szkolenie albo do pracy na pół roku?
Można, ale porównaj sobie ile osób jedzie do Niemiec, a ile na Litwę.
BG napisał/a:
Nie znam żadnego z tych tytułów.
Das Boot obejrzyj koniecznie. Niekończącą się opowieść niekoniecznie
BG napisał/a:
Może to po prostu synonim innego niemieckiego słowa.
Nie. sprawdzałem.
BG napisał/a:
Czyli z niemieckiego "Wurst", tylko bez "r" i z "sz" zamiast "s".
Tak.
BG napisał/a:
Chętnie, ale nie było takiego lektoratu na uczelni.
Dla chcącego nic trudnego. Kolega prywatnie japońskiego się uczy.
BG napisał/a:
W 1998 byłem w Hanowerze, a w 2007 byłem w Berlinie, Husum i Simonsbergu oraz na wyspie Helgoland. Tak dla Twojej wiadomości.
Dobrze wiedzieć, ale widzę, że niewiele wyniosłeś z tych wycieczek.
BG napisał/a:
Wiem. Ale czy Szwajcarów i Austriaków można uznać za Niemców? No nie wiem.
Ale chyba chodzi o jakiś konkretny rodzaj kiełbasy, a nie o kiełbasę jako taką. Zresztą, współcześnie (nie wiem jak było kiedyś) to polska kiełbasa jest najlepsza. Niemiecka jest w ogóle bez smaku. Zresztą, chleb też mają gorszy.
Spellsinger napisał/a:
porównaj sobie ile osób jedzie do Niemiec, a ile na Litwę.
Pewnie dlatego, że uczelnie w Niemczech są u nas bardziej znane i promowane. Bądź co bądź, Niemcy przez cały czas były samodzielnym państwem, a Litwa przez długie lata nie była podmiotem, tylko jedną z republik sowieckich.
Spellsinger napisał/a:
Niekończącą się opowieść
To akurat znam, i to od najmłodszych lat. Wiem, że to niemiecki film, choć z drugiej strony - mówią tam po angielsku, a główną rolę gra Metys (Atreyu), a nie Niemiec.
Spellsinger napisał/a:
widzę, że niewiele wyniosłeś z tych wycieczek.
Bo nie było za dużo do zwiedzania - oprócz tego, co wymieniłem. Zobaczyłem na żywo Knuta i głuptaki na Helgolandzie (wyspie, na której w 1850 zmarł gen. Ignacy Prądzyński), owce nad Morzem Północnym, mnóstwo wiatraków wytwarzających prąd, Reichstag i tyle.
Spellsinger napisał/a:
Za ludność germańską? Na pewno.
Duńczycy, Szwedzi, Norwegowie i Islandczycy to też ludność germańska, ale nie Niemcy. Tak samo Czesi to Słowianie, ale nie Polacy. Podobnie Serbowie, Chorwaci, Słoweńcy itd.
Spellsinger napisał/a:
I nawet dobrze
Bo?
edit: Toudi:
Cytat:
No to na 100 % masz krew germańską
To w podkrakowskich wsiach też mieszkali Niemcy? To polska rodzina szlachecka (Rutkowscy herbu Pobóg). Co to ma wspólnego z Niemcami?
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
To w podkrakowskich wsiach też mieszkali Niemcy? To polska rodzina szlachecka (Rutkowscy herbu Pobóg). Co to ma wspólnego z Niemcami?
W Galicji mieszanie się z Niemcami, Austryjakami było czeste i powszechne. Zresztą słonawie gdy dotarli na te tereny wchłonęli resztki gotów które tu zostały
Ale chyba chodzi o jakiś konkretny rodzaj kiełbasy, a nie o kiełbasę jako taką. Zresztą, współcześnie (nie wiem jak było kiedyś) to polska kiełbasa jest najlepsza. Niemiecka jest w ogóle bez smaku. Zresztą, chleb też mają gorszy.
No i co w związku z tym?
BG napisał/a:
To akurat znam, i to od najmłodszych lat. Wiem, że to niemiecki film, choć z drugiej strony - mówią tam po angielsku, a główną rolę gra Metys (Atreyu), a nie Niemiec.
Jest to też niemiecka powieść.
BG napisał/a:
Bo nie było za dużo do zwiedzania - oprócz tego, co wymieniłem.
Nie było, czy nie zainteresowałeś się, co można by jeszcze zobaczyć? Co do innych miast. Np. Kolonia, jedno z najstarszych miast w Niemczech. Katedra w Kolonii, stare miasto tamże. Muzeum czekolady. *.*
Ciągle zastanawiam się, o co Ci chodzi. Jedziesz po tych Niemcach, niemieckim języku, niemieckich naleciałościach na Śląsku w Polsce, a z drugiej strony wykazujesz taką ignorancję: nie ma nic do zwiedzania w Niemczech, nie znasz żadnych niemieckich firm w Polsce...
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
I nie lubi bawarskiego wusztu Golonko w musztardzie to też niemiecka potrawa. Hot Doga wymyślił Niemiec. No i wolę niemieckie piwa od polskich A chleb faktycznie mają do dupy. Ale krakusy i warszawioki też mają dupiate pieczywo. Pszczyński chleb IMO najlepszy
A i wprowadziłem Cię w błąd, gdyż kiełbasa nie jest wynalazkiem Niemieckim. Porypałem z historią frankfuterki
Cytat:
Wynalazcy kiełbasy nie znamy wprawdzie z imienia i nazwiska, lecz pierwsze wzmianki o „kiszce krwią i tłuszczem nadzianej” znaleźć możemy już w VIII wieku p.n.e. – w „Odysei” Homera. Odyseusz po powrocie do Itaki, przebrany przez Atenę za żebraka, zostaje wyzwany na pojedynek przez innego żebraka, Irosa:
„I Antinoj tak mówił do gachów gromady:
"Słuchajcie mię, druhowie! Widzicie tam ano
Kozią kiszkę, krwią zsiadłą i tłuszczem nadzianą,
Jak się smaży na węglach dla nas do wieczerzy?
Owoż wygrywający jeden z tych szermierzy
Może przyjść, wybrać kiszkę podług woli swojej
I zawsze jadać z nami.” ( „Odyseja” w przekładzie Lucjana Siemieńskiego)
Poeta opisuje w niej popularną u starożytnych Greków „walkę o kiełbasę”. Kto podczas takiej walki wykazał się największą odwagą, w nagrodę otrzymywał ... najsmaczniejszą kiełbasę.
Rzymianie cieszyli się sławą prawdziwych kiełbasianych smakoszy. Przy czym nie poprzestawali oni na niewielkich kiełbaskach w charakterze zakąski. Nierzadko jako danie główne na rzymski stół wjeżdżało prosię z rożna „nadziane” serdelkami. Szczególną popularnością cieszyła się wśród Rzymian kiełbasa z mózgu, do której przygotowania potrzebne były następujące składniki: mózg, jajko, orzeszki piniowe i szczypta wilczomlecza oraz specjalne przyprawy. Autorem tego rzmskiego delikatesu był ówczesny mistrz kucharski Caelius Apicius – uważany również za autora pierwszej w historii książki kucharskiej. I pomimo tego, że dzisiaj na samą myśl o takiej kiełbasie dostajemy mdłości, Rzymianie zajadali się nią z wielkim apetytem.
Kiełbasa jest jednym z najstarszych produktów żywnościowych. Jest ona widoczna na rysunkach i malowidłach sprzed 5 tys. lat p.n.e., pochodzących z Egiptu, Chin i Syrii. Współczesne słowo kiełbasa (sausage) ma łaciński źródłosłów. „Salsus” to po łacinie „solony”. Prawdopodobnie w średniowieczu termin ten miał o wiele szersze znaczenie, można go było bowiem stosować nie tylko względem kiebas w naszym dzisiejszym rozumieniu, lecz w ogóle względem solonego lub konserwowanego mięsa. Do wynalezienia lodówki było bowiem jeszcze daleko, a więc przygotowanie kiełbas (gotowanych i wędzonych) – zwłaszcza w sprzyjającym gniciu klimacie - było świetnym sposobem na to, żeby mięso dłużej zachowywało swoją świeżość.
Również w średniowieczu urządano pojedynki na kiełbasy. Polegały one na tym, że rzeźnicy na oczach widzów współzawodniczyli ze sobą w ich produkcji. Który z nich wykonał najcięższą lub najdłuższą kiełbasę, był ogłaszany zwycięzcą. W tych czasach jadanie kiełbas było przywilejem najbogatszych i świadczyło o wysokiej pozycji społecznej, a spiżarnie obfitujące w wyroby wędliniarskie – o zamożności właściciela.
Słowiański wyraz „kiełbasa“, używane już w XII wieku, pochodzi natomiast prawdopodobnie od węgierskiego „kolbász” lub tureckiego „kulbasty”, co oznacza „mięso podsmażone na patelni”. Niektórzy językoznawcy wskazują również na hebrajskie „kol’ basar” (כל בשר), co oznacza „całe mięso” lub „ciało”.
Z biegiem czasu ludzie coraz bardziej doskonalili się w wyrobie kiełbas, a ich produkcja nabierała cech narodowych. W zależności od położenia geograficznego oraz strefy klimatycznej na świecie zaczęły pojawiać się różne rodzaje kiełbas i przepisy na ich przygotowanie. Na zimniejszych obszarach północnej Europy, gdzie do dzisiaj lodówki nie są niezbędnym sprzętem domowym, a surowe mięso można przechowywać przez dłuższy czas w zwykłych warunkach, szczególną popularność zyskały sobie twarde kiełbasy z surowego mięsa. Latem, kiedy temperatura się podnosiła, surowe kiełbasy wędzono. W ten sposób pojawiły się kiełbasy wędzone na surowo.
Bardziej na południe Europy, a także w Azji, przygotowywano suche kiełbasy, susząc mięso w promieniach słonecznych bez dodatkowych zabiegów. Przykładem takiej kiełbasy jest turecki sucuk, który koczownicze plemiona z azjatyckich stepów woziły na koniach pod siodłem, wystawiając go podczas podróży na działanie promieni słonecznych.
Mistrzowie wędliniarstwa mieszkający w określonych miastach zaczęli wymyślać oryginalne przepisy na kiełbasę - w ten sposób pojawiły się kiełbasy wiedeńskie, angielskie, włoskie, krakowskie czy wiele innych. Kiełbasy i kiełbaski zajmują szczególne miejsce w jadłospisie Niemców. W bawarskim miasteczku Gasseldorf wzniesiono pomnik Johanna Georga Lahnera, który według Bawarczyków był autorem kiełbasek wiedeńskich, zwanych niekiedy parówkami. Pewien rzeźnik z Frankfurtu wynalazł natomiast kiełbaski (frankfurterki), które zyskały sobie światową sławę pod postacią hot dogów. No właśnie – ale dlaczego gorąca kiełbaska z ketchupem, zawinięta w długa bułkę, nazwana została „gorącym psem”? Ów frankfurcki rzeźnik nazwał przygotowywaną według prywatnej receptury kiełbaskę „Dackelwurst” („Dackel” – jamnik, „Wurst” - kiełbasa), uzasadniając, że kiełbaska ta musi być zgięta niczym grzbiet jamnika. Wynalazek, który świetnie się przyjął w Ameryce, gdzie kiełbaski te sprzedawane były w bułce, otrzymał prostszą w wymowie nazwę „hot dog”, choć z psem ma on jednak niewiele wspólnego.
Kolonia, jedno z najstarszych miast w Niemczech. Katedra w Kolonii, stare miasto tamże. Muzeum czekolady.
O tym akurat słyszałem. Ale nie byłem w Koln.
Spellsinger napisał/a:
Golonko w musztardzie to też niemiecka potrawa.
Ja jakoś za golonką nie przepadam. Nogi wolę z kurczaka lub z indyka niż z wieprza.
Spellsinger napisał/a:
Hot Doga wymyślił Niemiec.
A nie hamburgera? Przecież nazwa "hamburger" pasuje do Niemiec (Hamburg), a hot-dog do Anglii lub USA.
Spellsinger napisał/a:
wolę niemieckie piwa od polskich
Tutaj nie mam porównania, bo nie próbowałem żadnego.
P.S. Mam nadzieję, że nie lubisz heinekena, bo to komusze piwsko - spod znaku czerwonej gwiazdy.
Spellsinger napisał/a:
Pszczyński chleb IMO najlepszy
Ja tam wolę chlib kulikowski.
Spellsinger napisał/a:
Słowiański wyraz „kiełbasa“, używane już w XII wieku, pochodzi natomiast prawdopodobnie od węgierskiego „kolbász” lub tureckiego „kulbasty”,
W sumie to nie wiem, kto od kogo zapożyczył - Słowianie od Węgrów czy Węgrzy od Słowian - bo zapożyczenia były w obie strony. Pomijając hipotezę o tureckim pochodzeniu - bo jeśli jest prawdziwa, to logiczne, że najpierw przejęli ją Węgrzy (mieli bliżej do Turków - no chyba że Słowianie południowi), a po nich Słowianie za ich właśnie pośrednictwem (tak jak np. słowo "szereg" pochodzi z tureckiego za pośrednictwem węgierskiego).
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
A nie hamburgera? Przecież nazwa "hamburger" pasuje do Niemiec (Hamburg), a hot-dog do Anglii lub USA.
Cytat:
Pewien rzeźnik z Frankfurtu wynalazł natomiast kiełbaski (frankfurterki), które zyskały sobie światową sławę pod postacią hot dogów. No właśnie – ale dlaczego gorąca kiełbaska z ketchupem, zawinięta w długa bułkę, nazwana została „gorącym psem”? Ów frankfurcki rzeźnik nazwał przygotowywaną według prywatnej receptury kiełbaskę „Dackelwurst” („Dackel” – jamnik, „Wurst” - kiełbasa), uzasadniając, że kiełbaska ta musi być zgięta niczym grzbiet jamnika. Wynalazek, który świetnie się przyjął w Ameryce, gdzie kiełbaski te sprzedawane były w bułce, otrzymał prostszą w wymowie nazwę „hot dog”, choć z psem ma on jednak niewiele wspólnego.
BG napisał/a:
P.S. Mam nadzieję, że nie lubisz heinekena, bo to komusze piwsko - spod znaku czerwonej gwiazdy.
Nie lubię Heinekena, bo w Polsce rozlewa go Żywiec. No i Heineken jest holenderski.
Pewien rzeźnik z Frankfurtu wynalazł natomiast kiełbaski (frankfurterki), które zyskały sobie światową sławę pod postacią hot dogów.
Ciekawe, kiedy to było i jak się nazywał.
W ogóle to niektóre wynalazki są starsze niż może się wydawać. Np. coca-colę wymyślił 8 czerwca 1886 John Pemberton. Choć pierwotnie zawierała ona kokainę (stąd pierwszy człon nazwy).
Spellsinger napisał/a:
bo w Polsce rozlewa go Żywiec.
Masz coś przeciwko Żywcowi? Ja lubię to miasto.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Historia hot doga zaczęła się we Frankfurcie nad Menem, któremu tradycyjnie przypisuje się miejsce powstania parówek w 1487, stąd też polska nazwa "Frankfurterki". Inna wersja głosi, że parówki wynalazł Johann Georghehner, rzeźnik z zawodu, który około 1600 roku wynalazł parówki zwane dachshund, czyli "jamnik", z którymi potem powędrował do Frankfurtu.
Następny etap wiąże się z przybyciem do USA imigrantów z różnych państw. Wśród nich byli także rzeźnicy, między innymi Charles Feltman, Niemiec, który w 1871 roku otworzył na Coney Island pierwszą budkę z "dachshundem" w bułce mlecznej. W ciągu pierwszego roku sprzedał 3684 takich "hot dogów" – wtedy tak jeszcze nie nazywanych. Niektórzy twierdzą, że przed Feltmanem, już ok. 1860-1865 roku bliżej nieznany Niemiec otworzył taką samą budkę.
W 1893 roku nastąpiła popularyzacja hot doga – po pierwsze za sprawą Wystawy Kolumba, ostatniej wystawy światowej (World Fair) w XIX w. Tam właśnie, aby zaspokoić potrzeby wielomilionowej rzeszy zwiedzających, pootwierano setki stanowisk z takimi bułkami z parówkami. Drugim ważnym zdarzeniem było otwarcie pierwszego stoiska z hot dogami na stadionie baseballowym, przez Niemca, Chrisa von de Ahe, ówczesnego właściciela St. Louis Browns, drużyny Major Leauge of Baseball.
Inna wersja twierdzi, iż hot dog taki jakim go dziś znamy został wynaleziony w 1904 roku przez Bawarczyka Antona Feuchtwangera. Był on sprzedawcą na Wystawie o Zakupie Luizjany. Podczas tej wystawy pożyczał on różnym osobom swoje białe rękawiczki, aby mogli trzymać jego rozgrzane parówki. Jako że większość rękawiczek nie była zwracana, zwrócił się o pomoc do swojego szwagra, piekarza, który przygotował dla niego specjalne długie bułki, do których mógłby wkładać owe parówki.
Historyk kulinariów Bruce Kraig, emerytowany profesor Uniwersytetu Roosevelta, zaznaczył, iż wielu chciałoby przypisać sobie miano "wynalazcy" hot doga, ale najprawdopodobniej, biorąc pod uwagę, że z Niemiec pochodzi kultura jedzenia parówek z chlebem, ta forma jedzenia pochodzi od niemieckich imigrantów, którzy rozpropagowali ją i w nieco zmienionej formie stała się częścią amerykańskiej kultury.
BG napisał/a:
Masz coś przeciwko Żywcowi?
Miasto jest brudne i zapyziałe. Nie ma tam dosłownie nic. A wiem co mówię, bo moi rodzice mieszkają zaraz pod tym paskudnym miastem, ale w ładnej okolicy blisko góry Skrzyczne. Pisząc Żywiec miałem na myśli browar Żywiecki rozlewający najbardziej dupiate piwo pod słońcem. Nie pijam tego piwa odkąd wiem, skąd pobierana jest woda A jak Żywiec jest słodkawy, to od razu mi mówcie, bo muszę w takim wypadku iść do lekarza
Toudi, w przeciwieństwie do Ciebie nie czerpie wiedzy na ten tematy tylko z internetu Byłam na Litwie (fakt, że ładnych parę lat temu), miałam okazję rozmawiać z mieszkającymi tam Polakami (jak parę razy zdarzyło nam się u takich nocować ;-)) i sformułowanie "Litwini nienawidzą Polaków" uważam za spore nadużycie. Porównanie do sytuacji do tej z Białorusi zresztą też. Nie przeczę, że animozje są (bo to zrozumiałe), ale raczej nie rysują się w aż tak ciemnych barwach
El, a kto to wie... ;P
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Walka z fobiami? Precz ze stereotypami? Korzenie kiełbasy i nie tylko? Śląsk i okolice (Litwa też)? Czy na pewno mam rację?*
* niepotrzebne skreślić/potrzebne dopisać
Ale żarty na bok. Podoba mi się taka luźna dyskusja na tematy różniste. I dygresje. Proponuję zostawić, bo parę interesujących wiadomości się tu znalazło. Może zmienić nazwę wątku?
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Tylko po co, skoro część mieszkańców Śląska to emigracja z Kresów - to Litwa (a także Ukraina) ze Śląskiem akurat ma dość dużo wspólnego, przynajmniej historycznie.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Pomyślałam, że warto poszerzyć temat wątku na wypadek, gdyby jakieś niekorzystne fluidy zaczęły powodować rozglądanie się za nożyczkami. Być może jestem przeczulona, ale... tego... no, to takie dodatkowe zabezpieczenie.
A w temacie: z Niemcami mamy wspólną historię - laliśmy się przecież regularnie przez ponad tysiąc lat. I nie uważam, aby te kontakty były bez wpływu na kulturę czy na język - zawsze coś tam przenikało - tu jakieś słowo, tam konstrukcja składniowa. O, przypomniało mi się - wyrażenie "w międzyczasie" jest germanizmem, tak samo jak "być w posiadaniu". Nb., ciekawe czy jakieś polonizmy w niemieckim można odnaleźć (nie prowadzę niemieckiego, więc nie wiem)?
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
- laliśmy się przecież regularnie przez ponad tysiąc lat.
No bez przesady. Jak nie liczyć zakonu krzyżackiego to od okresu podziału dzielnicowego do zaborów był spokój generalnie. Ale wspólna historia to fakt któremu trudno zaprzeczyć.
Co do Języka to język niemiecki wkradł się w fachowy. Jak ktoś pracował na budowie to może zaobserwować
Niemcy i Litwa to dwa osobne kraje i należy obydwa przypadki traktować osobno.
Właśnie. Mimo że Kłajpeda z okręgiem należała kiedyś do Prus.
Beata napisał/a:
"w międzyczasie" jest germanizmem, tak samo jak "być w posiadaniu".
Podobnie jak "parowóz" i "parostatek" jest kalką z niemieckiego. I fraza "cieszyć się na coś" (jak pierwszy raz zetknąłem się z tą frazą, to mnie ona zdziwiła - wydała mi się jakaś niepolska).
Toudisław napisał/a:
Jak nie liczyć zakonu krzyżackiego to od okresu podziału dzielnicowego do zaborów był spokój generalnie.
Nie licząc wojenek z Brandenburgią o Pomorze Gdańskie w latach 1270-1308, udziału Brandenburgii w potopie szwedzkim 1656-1657 (bitwa pod Prostkami m.i.) i bitwy pod Byczyną 1588.
Toudisław napisał/a:
wspólna historia to fakt któremu trudno zaprzeczyć.
Chodzi tylko o lokację miast na prawie magdeburskim, czy o coś więcej?
Toudisław napisał/a:
język niemiecki wkradł się w fachowy. Jak ktoś pracował na budowie to może zaobserwować
Jakieś przykłady?
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Waserwaga, krajzega i majzel chociażby . Poza tym prawie cała terminologia żeglarska, jeśli się nie mylę, pochodzi z niemieckiego. No i jest jeszcze nieśmiertelny wihajster i dynks .
EDIT: A tutaj masz nieśmiertelnego Tuwima:
Cytat:
Julian Tuwim "Ślusarz"
W łazience co się zatkało, rura chrapała przeraźliwie, aż do przeciągłego wycia, woda kapała ciurkiem. Po wypróbowaniu kilku domowych środków zaradczych (dłubanie w rurze szczoteczką do zębów, dmuchanie w otwór, ustna perswazja etc.) - sprowadziłem ślusarza. Ślusarz był chudy, wysoki, z siwą szczeciną na twarzy, w okularach na ostrym nosie. Patrzył spode łba wielkimi niebieskimi oczyma, jakimś załzawionym wzrokiem. Wszedł do łazienki, pokręcił krany na wszystkie strony, stuknął młotkiem w rurę i powiedział: - Ferszlus trzeba roztrajbować.
Szybka ta diagnoza zaimponowała mi wprawdzie, nie mrugnąłem jednak i zapytałem: - A dlaczego?
Ślusarz był zaskoczony moją ciekawością, ale po pierwszym odruchu zdziwienia, które wyraziło się w spojrzeniu sponad okularów, chrząknął i rzekł: - Bo droselklapa tandetnie zblindowana i ryksztosuje.
- Aha, - powiedziałem - rozumiem! Więc gdyby droselklapa była w swoim czasie solidnie zablindowana, nie ryksztosowała by teraz i roztrajbowanie ferszlusu byłoby zbyteczne?
- Ano chyba. A teraz pufer trzeba lochować, czyli dać mu szprajc, żeby tender udychtować. Trzy razy stuknąłem młotkiem w kran, pokiwałem głową i stwierdziłem: - Nawet słychać.
Ślusarz spojrzał doć zdumiony: - Co słychać?
- Słychać, że tender nie udychtowany. Ale przekonany jestem, że gdy pan mu da odpowiedni szprajc przez lochowanie pufra, to droselklapa zostanie zablindowana, nie będzie już więcej ryksztosować i, co za tym idzie ferszlus będzie roztrajbowany.
I zmierzyłem ślusarza zimnem, bezczelnym spojrzeniem. Moja fachowa wymowa oraz nonszalancja, z jaką sypałem zasłyszanymi poraz pierwszy w życiu terminami, zbiła z tropu ascetycznego ślusarza. Poczuł, że musi mi czymś zaimponować. - Ale teraz nie zrobię, bo holajzy nie zabrałem. A kosztować będzie reperacja - wyczekał chwilę, by zmiażdżyć mnie efektem ceny - kosztować będzie... 7 złotych 85 groszy.
- To niedużo, - odrzekłem spokojnie - myślałem, że co najmniej dwa razy tyle. Co się za tyczy holajzy, to doprawdy nie widzę potrzeby, aby pan miał fatygować się po nią do domu. Spróbujemy bez holajzy.
Ślusarz był blady i nienawidził mnie. Uśmiechnął się drwiąco i powiedział:
- Bez holajzy? Jak ja mam bez holajzy lochbajtel kryptować? Żeby trychter był na szoner robiony, to tak. Ale on jest krajcowany i we flanszy culajtungu nie ma, to na sam abszperwentyl nie zrobię.
- No wie pan, - zawołałem, rozkładając ręce - czegoś podobnego nie spodziewałem się po panu! Więc ten trychter według pana nie jest zrobiony na szoner? Ha, ha, ha! Pusty miech mnie bierze! Gdzież on na litość Boga jest krajcowany?
- Jak to, gdzie? - warknął ślusarz - Przecież ma kajlę na uberlaufie!
Zarumieniłem się po uszy i szepnąłem wstydliwie:
- Rzeczywiście. Nie zauważyłem, że na uberlaufie jest kajla. W takim razie zwracam honor: bez holajzy ani rusz.
I poszedł po holajzę. Albowiem z powodu kajli na uberlaufie trychter rzeczywiście robiony był na szoner, nie za krajcowany, i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się zakryptować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy przez lochowanie tendra, aby roztrajbować ferszlus, który źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Pierwsze słyszę te wyrazy. One są znane tylko na Śląsku, czy w innych rejonach Polski też?
Stary Ork napisał/a:
prawie cała terminologia żeglarska, jeśli się nie mylę, pochodzi z niemieckiego.
A nie z holenderskiego i po części angielskiego?
Np. słowo "kubryk" jest holenderskiego pochodzenia.
Co do Tuwima, to znam to od dawna. Ale chyba ów ślusarz (czy raczej hydraulik) zbyt długi czas spędził w Niemczech. A Tuwim sam stwierdził, że nigdy wcześniej nie zetknął się z tymi terminami, ale mimo to właśnie w ten sposób kpił z hydraulika, że udawał, że je zna.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum