Wcześniej "na oko" oceniłam, że przeczytałam w zeszłym roku ok. 80 książek. Okazuje się jednak, że oko mam mocno nieprecyzyjne Zrobiłam przeliczenie oparte na postach na forum - wyszło mi ok. 135 książek
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
A gdybym nie wchodziła na foru to bym miała jakieś 250
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Ja średnio udanie - 51 pozycji przeczytanych, za to trochę dużo trafiło na półki bo 143. O swoich typach pisałem wcześniej (trochę bajzel w tym temacie zapanował).
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Bo czy nie jest tak, że zawsze będzie w człowieku to przeświadczenie, że zawsze mógł, mimo wszystko więcej czasu w ciągu roku przeznaczyć na czytanie?
Dokładnie, ja w 2008roku przeczytałem tylko 36 książek, w tym udało mi się wygospodarować więcej czasu i mogłem przeczytać więcej. W tym roku planuje to samo, tzn 51 to minimum.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Ładny skok, u mnie natomiast to jest w drugą stroną, mały regres. W 2008 miałam 38, teraz 32 różnica może nie tak duża, ale w końcu na początku 2009 powtarzałam sobie, że tak, w nadchodzącym roku trzeba będzie więcej czasu poświęcić na lektury. I teraz... jest tak samo Okaże się z jakim skutkiem.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Widzę, że każdy ma "średnio udanie", choćby przeczytał 1000 pozycji.
Polacy - zawsze niezadowoleni.
Bo to jest bardzo bezpieczna miara, nieważne czy 50 czy 1000 czy k pozycji to zawsze sobie można postękać, ponieważ jest to konkretna liczba i nie trudno wyobrazić sobie k+1 pozycji. Problem jest taki że są osoby dla których taka forma rachowania to jest przysłowiowe mierzenie penisa z kręgosłupem. Dla mnie prawdziwym wyznacznikiem "przeczytania" książki jest jej ogarnięcie stanowiące więcej niż przelecenie 300 kartek, co niestety jest do zweryfikowania tylko w dyskusji , bo trudno spotkac kogoś kto nie dba o dobre samopoczucie i rozgłasza że nie bardzo ogarnia co czyta, już nie wspominając o indywidualnym charakterze kazdej książki. I to jest prawdziwy siermiężny stęk wyrażający niemożliwośc poznania, a nie jakies emo popiardywanie "mogłem więcej".
Rok 2009 był dla mnie spektakularnym czytelniczym failem- 23 knigi niebądące lekturami (lektur pewnie drugie tyle). Staram się pocieszać, że po maturze sobie odbije.
2009 był lepszy od 2008, choć w tamtym nie prowadziłam statystyki, więc nie wiem dokładnie, ile przeczytałam... Ale i tak rok oceniam na średni Miałam dwa miesiące, w których nic nie przeczytałam - fail. W 2010 zamierzam czytać więcej i może nadrobię zaległości...
47 przeczytanych (w tym 21 fantasy), 65 kupionych, + ok. 80 tomów przeczytanej mangi.
To lepiej ode mnie, sam mam gdzieś około 20, nie licząc tego na onemanga (Elfen Lied, Claymore, Bleach).
Rok zakończyłem ze 125 pozycjami na koncie, z czego mogę być wielce zadowolony i tylko liczyć, aby utrzymać tempo. Biblioteka powiększyła się o 68 nowych książek, co też jest całkiem przyzwoitym wynikiem. Niestety, lista książek do przeczytania zamiast maleć, rośnie. Stety, że oczekują pozycje albo dobre, albo będące przyjemnymi czytadłami.
Najlepsze wrażenia z polskich autorów zrobił Wegner, z zagranicznych Stover
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Już myślałam, że to tylko moja przypadłość, że kupuję dużo więcej książek, niż jestem w stanie przeczytać, ale jak widzę czytając ten wątek, to jednak dość powszechne zjawisko. Chyba to oznacza, że wbrew powszechnym opiniom o Polakach - jesteśmy optymistami
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Zakupione 142 książki ........... przeczytane 128.
Najwięcej było sensacji potem fantastyka , przygoda , biografie , romans.
Większa połowa z pozycji mnie pochłonęła reszta się dłużyła .
Do tej pory myślałem ze za mało czytam , ale czytając posty powyżej doszedłem do wniosku ze powinienem ograniczyć ilość przeczytanych książek i na poważnie przybrać się do tematyki pt. płeć piękna .
Ale od roweru i mleka nikt mnie nie oderwie
_________________ Ktoś, kto całe życie spędził pod gołym niebem, umie docenić solidną, grubą księgę. Jeśli człowiek ostrożnie wyrywa kartki, taka księga wystarczy na cały rok rozpalania ognisk.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Już wiem czemu maturę z matematyki robią obowiązkową
Świadomie użyłem takiego sformułowania.
Co do obowiązkowej matury z matematyki to popieram bo to najłatwiejszy przedmiot z jakim miałem do czynienia.
Matematyka to sama logika bez pułapek myślowych i nie rozumiem dlaczego ktoś ma z nią problemy.
Ja miałem problemy z przedmiotami na których uczono o tym co ktoś wydumał ze tak powinno być .........
czyli języki - ortografia i interpretacja lektur i wierszy
oraz nauki o społeczeństwie
_________________ Ktoś, kto całe życie spędził pod gołym niebem, umie docenić solidną, grubą księgę. Jeśli człowiek ostrożnie wyrywa kartki, taka księga wystarczy na cały rok rozpalania ognisk.
Jeśli chodzi o mnie, przeczytałem około 60 książek, mniej więcej w stosunku 2/1 na korzyść fantastyki. W znakomitej większości były to dzieła wydane przed rokiem 2009, a nawet klasyczne. Spośród zeszłorocznych pozycji za najlepszą uważam Viriconium M. Harrisona.
Pijący_mleko napisał/a:
Ja miałem problemy z przedmiotami na których uczono o tym co ktoś wydumał ze tak powinno być .........
czyli języki - ortografia
Moim zdaniem byłeś po prostu zbyt leniwy, aby podjąć próbę opanowania polskiej gramatyki. Wszak jest niczym innym jak zbiorem pewnych zasad, których trzeba się nauczyć. Analogicznie do zasad matematyki. A przecież reguły te, skomplikowaniem, w porównaniu z regułami matematyki przypominają raczej zabawę.
ja chyba się nie wpisze do tego klubu. Dla mnie to jednak opowieści sieroty. Ta książka ma dla mnie niesamowitą magię. Viriconium na pewno przeczytam jeszcze raz
Przeczytałem ponad 100 książek ( może kołu 120 ) wiec pal zrealizowany. Jestem też zadowolony z tego co przeczytałem. Kilka naprawdę dobrych pozycji. No i chyba jak nigdy poznałem polską fantastykę. Tutaj już bywało różnie
"Poszedłem" metodą Fidela (tyle że przejrzałem swoje wpisy w "Co teraz czytam"), zweryfikowaną dodatkowo przejrzeniem bliblioteczki na Fantaście i wyszło mi łącznie 74 tytuły. Uwieczniłem to w pliczku, przyda się może do porównań lub omówień. Lub do zwyczajnej statystyki.
Przeczytałem więcej książek niż kupiłem - to skutek zachodzenia do książnicy miejskiej (niestety, od kilku miesięcy nie bywam z braku czasu) i kilku książek dostarczonych do recenzji.
Jeśli tak będzie w 2010 r. to będzie sukces. Ale, nie spodziewam się.
W sumie to bardzo fajny wynik. Do setki nie mam już szans się zbliżyć.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Moim zdaniem byłeś po prostu zbyt leniwy, aby podjąć próbę opanowania polskiej gramatyki. Wszak jest niczym innym jak zbiorem pewnych zasad, których trzeba się nauczyć. Analogicznie do zasad matematyki. A przecież reguły te, skomplikowaniem, w porównaniu z regułami matematyki przypominają raczej zabawę.
Nie pisałbyś tak, gdybyś musiał opanować taki przedmiot jak gramatyka opisowa plus gramatyka historyczna. Na filologii zawsze z tego jest największy odsiew. Opanowanie gramatyki NIE JEST proste, wierz mi
Nie podliczałem, ale wyszłoby tego całkiem sporo. Zważając, że tak naprawdę magisterkę pisałem w pierwszej połowie ubiegłego roku. No i dodać trzeba także zaległy egzamin z XX lecia. Jak wezmę to wszystko pod uwagę, to tytułów będzie dobrze ponad setka.
Nie pisałbyś tak, gdybyś musiał opanować taki przedmiot jak gramatyka opisowa plus gramatyka historyczna. Na filologii zawsze z tego jest największy odsiew. Opanowanie gramatyki NIE JEST proste, wierz mi
Właśnie o gramatyce opisowej między innymi myślałem. Faktycznie jest to jeden z upiorów polonistyki - do dzisiaj pamiętam matczyne przekleństwa sprzed lat. Siostra również studiuje filologię polską. Mam więc dostęp do podręczników. Po pobieżnej lekturze jestem skłonny stwierdzić, że byłbym w stanie opanować tę dziedzinę na podstawie samych źródeł (kwestia czasu). Zaś w porównaniu do algebry lub statystyki np, których uczyłem się na studiach, budzi ona wręcz nostalgiczne uczucia.
Zatem z grubsza podtrzymuję swoje zdanie, choć nie użyłbym już słowa "zabawa"
Cytat:
Zważając, że tak naprawdę magisterkę pisałem w pierwszej połowie ubiegłego roku. No i dodać trzeba także zaległy egzamin z XX lecia. Jak wezmę to wszystko pod uwagę, to tytułów będzie dobrze ponad setka.
No, gdyby doliczyć wszystkie pozycje, przez które musiałem przebrnąć w drodze do własnej magisterki, stanęłoby pod setką
wybieraj cieniutkie tomy, dasz radę, poczytaj stare powieści, w większości 150-250 stron,
Wspaniałe pozycje autorstwa Le Guin, Strugackich. Szkoda, że teraz niektórzy starają się wydać krótkie teksty jakby miały dwa razy więcej stron (z tym wiąże się wyższa cena).
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Równie dobrze, jak już idziemy na ilość, można wybierać książki FS (czy niektóre z ostatnich Runy i Maga) - niby książki grube, ale czyta się je w jeden, maksimum dwa wieczory.
A tak przez ciekawość - jak liczycie np. łączone książki Solarisu - niby dwie powieści, ale książka jedna
Jakbym się uparł, to mógłbym policzyć jako cztery, skoro mam podwójnie.
Nie mam nic przeciwko książkom cienkim, ani grubym. Byle była dobra (czyli ja jako czytelnik mam uznać, że jest dobra) i nikt nie robił mnie w balona. Tak się czuję widząc ostatnie 4 książki Kossakowskiej (Upiór południa, tak?). Przecież to jest tyle tekstu może co w jednych Krokach w nieznane (a może i mniej). A cena? 100 zł. Ja wysiadam.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
A tak przez ciekawość - jak liczycie np. łączone książki Solarisu - niby dwie powieści, ale książka jedna
Czyli dwie, a jak podział na dwa tomy jak w przypadku Eriksona - to jedna. Czyli po tytule. Nie jest to miarodajne, ale chyba bardziej fair liczyć właśnie po tytule, a nie po ilości tomów. Więcej jest książek dzielonych u nas, niż tych scalanych.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
A tak przez ciekawość - jak liczycie np. łączone książki Solarisu - niby dwie powieści, ale książka jedna
Ostatnio czytałem Martina jak i Stovera, również podzielonego i policzyłem za dwóch, a to z tego, że najpierw przeczytałem jedną książkę (tom I), który wywołał pewne uczucia, a potem tom drugi który miał dał zupełnie odmienne. Co prawda jest to ciągle ten sam wątek, ale dla mnie nie różni się to od takiego Pana Lodowego Ogrodu tomy 1, 2, 3 - składają się na pewną całość, ale są podzielone na osobne części. No i za każdą osobną muszę płacić osobno, więc w bazie podliczającej wydatki figurują oddzielnie.
Wyjątkiem tu jest wydanie kilku tomów w jednym jak Kroniki Czarnej Kompani Cooka, Trylogia Douglasa czy Księgi Nomów Pratchetta - są to trzy książki zebrane w jednej i chociaż cenowo płacimy raz za trzy, są to trzy możliwie różne oceny.
MadMill napisał/a:
Czyli dwie, a jak podział na dwa tomy jak w przypadku Eriksona - to jedna. Czyli po tytule. Nie jest to miarodajne, ale chyba bardziej fair liczyć właśnie po tytule, a nie po ilości tomów
Czy ja wiem... Oceniasz za to, co dostajesz. Dostajesz tom I, oceniasz tom I, dostajesz tom II, oceniasz tom II.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum