Widzę różnicę między 'kupiłem' a 'przypadkowo wpadło mi w ręce'.
A ja byłam gotowa przeczytać Wampira z M3, ale siostrzeniec przyjechał z Anglii i zabrał.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Patrzcież, wszyscy mówią, że Pilipiuk kiche pisze, a ludziska kupują jego książki i kupują, i kupują i ... ( autor powyższego postu kupił 1 tom - stwierdził, że kicha, więc kupił 2 i stwierdził, że kicha więc szybko kupił tom 3, by stwierdzić, że kicha ) Wtf z tym Pilipiukiem ?
Też się właśnie zastanawiałem. Wychodzi na to, że jakaś część osób kupująca jego książki uważa je za delikatnie mówiąc słabe. A mimo wszystko, zamiast kupować inne, bardzo dobre rzeczy, które u nas się też wydaje, wydają pieniądze na Wielkiego Grafomana. Myślę, że działa tu tzw. moda i owczy pęd. Coś takiego jak np. popularność Dana Browna i "Kodu Leonarda da Vinci". Po prostu skoro popularne to trzeba kupić a i może przeczytać. Na naszym poletku fantastyki, ktoś kto nie ma bardzo wyrobionego gustu i nie jest odporny na takie naciski, kupuje Pilipiuka, bo to Pilipiuk, ten najbardziej popularny, którego wszyscy kupują, wszyscy czytają itd.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Fascynacja złem To jak z horrorami klasy B - wiemy, że są tragiczne, ale oglądamy
Tak sobie przynajmniej przypuszczam, bo od kilku lat już Pilipiuka nie kupuję.
Kto powiedział, że kupiłem pierwszy tom i po przeczytaniu pobiegłem szybko kupić dwa następne? "Wpadły mi w ręce" oznacza, że podrzucił mi je kolega, który myślał, że mi się to spodoba. Nigdy nie kupiłem i nie kupię żadnej książki Pilipiuka, bo widzę że to strata pieniędzy, a "śmieszna fantastyka" (fantastyka z humorem) nigdy mnie nie kręciła. Wolę dołożyć parę złoty i mieć coś lepszego. Mogę też kupić coś tańszego i dużo lepszego (ostatnio - Miecz Liktora Wolfe'a za 5 zł).
Dawno, dawno temu w odległych czasach ś.p. Fenixa opowiadania o Jakubie były fajne. Były fajne, tak jak fajne są felietony w czasopismach, takie krotochwile jako przerywniki dla reszty mięsa, jednorazówki do szybkiego zapomnienia. I w takiej roli się sprawdzały. I przyznaję, takiego autora, pozostającego przy śmiesznostkach pewnie bym lubiła i myślała o nim z sympatią. Nawet nabyłam pierwszy tom opowiadań o Jakubie, niestety w dużym stężeniu wychodzą wszystkie niedociągnięcia. I zwyczajnie nudzą, bo ile można o tym samym, według tego samego schematu? Tzn. można, ale trzeba mieć sporo, sporo talentu.
Jednak kompletnie nie rozumiem dlaczego twórczość ta jest zaliczana do fantastyki i przy każdej dyskusji w mediach Pilipiuk jako autor fantastyczny jest przywoływany? Utrwala się mem: fantastyka= kicha. I jeszcze wpiera mem, że czytelnicy fantastyki=czytelnicy Pilipiuka. A ja akurat sobie wypraszam
Co do powieści, przez Kuzynki nie byłam w stanie przebrnąć. Dlatego nie liczyłabym na istotną zmianę jakościową i nie zwalałabym na czytelników odpowiedzialności za hmmmm, niską jakość, podczas gdy autorowi w duszy gra, oj gra, że hej.
EDIT:
Romulus napisał/a:
Moje oczekiwania wobec Pilipiuka: tanie porno dla niedojrzałych onanistów.
Brawo Romulusie, trafne podsumowanie. I wielorazowego użytku, bo jeśli wstawimy zamiast: "Pilipiuk": "Przewodas" jest równie trafne.
Co do zdania Dukaja o wyrazistym bohaterze, chyba rzeczywiście w tamtym momencie pełna zgoda. Moja memoria może być fragilis, fakt, ale wg moich wspomnień fantastyka w Polsce bardzo długo nie była kojarzona z kiczem i badziewiem. Bo rodzima to mocno Zajdlowska, z Zachodu co się przemykało to raczej wyższa półka, Conanopodobne wyroby pojawiły się dopiero z jakimiś tłumaczeniami fanowskimi. I nagle w pełni rozrywkowy, cykliczny antybohater, co to ani nie latał rakietą, ani nie służył do obchodzenia cenzury. Bardzo charakterystyczny jednak. I w pełni pop-kulturalny, taka swojska namiastka rozrywkowej sieczki.
Jednak kompletnie nie rozumiem dlaczego twórczość ta jest zaliczana do fantastyki i przy każdej dyskusji w mediach Pilipiuk jako autor fantastyczny jest przywoływany?
To akurat jest proste -parę nazwisk łatwiej zapamiętać. Nasi uznani znawcy są leniwi i wszystko szufladkują. Polska fantastyka to dla nich Lem AS, Dukaj i Pilipiuk - resztę olewają, bo są im nie potrzebni. Teraz w zależności od stawianej tezy wykorzystują jedno z nazwisk - fantastyka to ZUO/ ewentualnie papka dla mało wymagających czytelników - ->Pilipiuk, fantastyka rozrywka dla mas - -> AS , fantastyka literatura wyższa - -> Dukaj, Polak znany na świecie - -> Lem. Podobnie jest z ludźmi z innych branży - np polski kryminał to wyłącznie Chmielewska i Krajewski itp.
ihan napisał/a:
Utrwala się mem: fantastyka= kicha. I jeszcze wpiera mem, że czytelnicy fantastyki=czytelnicy Pilipiuka. A ja akurat sobie wypraszam
na pewno wiele osób czyta i Pilipiuka i fantastykę, a jeszcze więcej tylko Pilipiuka. I git.
Z ogólną negatywną ocena Pilipiuka się nie zgadzam - oprócz przytoczonych przez ciebie przykładów jeszcze istnieją zbiory opowiadań tzw bezjakubowych. I chociaż jest to nadal literatura rozrywkowa to stoi ona kilka poziomów wyżej niż Jakub W. czy "Kuzynki".
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Tigana, oczywiście masz prawo się nie zgadzać. Ja w warstwie językowej nie widzę różnic między opowiadaniami Jakubowymi a tymi bez niego. Coś mi się opowiadanie o jakiejś wiewiórce morderczej kołacze, które nie tylko w warstwie językowej, ale i logicznej kompletnie się sypało. Dlatego, dla mnie, nie główny bohater i nie tylko historia opowiadana jest problemem. Mem, fantastyka=Pilipiuk to nie tylko znienawidzeni krytycy głównonurtowi, którymi straszy się dzieci na spotkaniach fandomowych. Ludzie zaczynający przygodę z fantastyką, wchodząc do księgarni i pytając księgarza zostaną skierowani do półki, gdzie 90% to będzie Pilipiuk. Pytając znajomych, czytając fora, początkujący usłyszą to samo. No, gdyby coś o fantasy przebąknęli, może by dostali Sapkowskiego (wybacz, ale AS zawsze mi się z Dionizym, Ursynem itd. kojarzy, tak, ten żart autora głęboko mi w pamięć zapadł). I gdy pomyślę, że w pacholęctwie, poszukując horrorów analogicznie otrzymałabym jakiś Zmierzch zamiast Poego, czy choćby mistrzowsko sprawnego rzemieślniczo Kinga, smutno mi się robi. Bo nie odkryłabym sporej ilości fajnych książek zniechęcona na wejściu. A wampiry zmierzchowe tyle z horrorem mają właśnie wspólnego. I właśnie o tę intensywną propagandę mam żal do ludzi żyjących z Pilipiuka.
I dla jasności, w określeniu literatura rozrywkowa nic złego nie widzę. Bo dla mnie rozrywkowy jest Sapkowski, i Kres, i Erikson, i Grzędowicz, i King, i mój ukochany Chiang. Zresztą jako osoba pracująca dużo czytuję wyłącznie rozrywkę, bo z reguły jestem tak zmęczona, że nie mam siły na żadne głębokie lektury. Rozrywkowy nie musi być równoznaczny z brakiem wyczucia języka, nie zawsze to, co dopuszczalne w języku mówionym jest dopuszczalne w literaturze. I jeśli mnie, kompletnie niehumanistce to przeszkadza, to nie jest dobrze.
I gdy pomyślę, że w pacholęctwie, poszukując horrorów analogicznie otrzymałabym jakiś Zmierzch zamiast Poego, czy choćby mistrzowsko sprawnego rzemieślniczo Kinga, smutno mi się robi. Bo nie odkryłabym sporej ilości fajnych książek zniechęcona na wejściu.
Z tym, że dla jakiejś części osób "Zmierch" będzie pierwszym krokiem do sięgnięcia po Kinga (tam było ze mną i Mastertonem, bez którego nie sięgnąłbym po ambitniejsze rzeczy), a książki Pilipiuka preludium do Sapkowskiego czy Martina. W końcu to co jednych przeraża, innych może zachęcić.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Mniej więcej w połowie wywiadu pada: "Dukaj to zdrajca fantastyki które poszedł w jakieś takie dziwne klimaty". Dobrze że Pilipiuk jako papież polskiej fantastyki nie obłożył go (jeszcze) anatemą jak zrobił to w przypadku pewnego autora którego nazwisko brzmi całkiem jak 6 dzień tygodnia, a którego z uwagi na klątwę Pilipiuka nikt już nie wymawia głośno.
Ł, a za cóż to autora onego Pilipiuk ekskomuniką obłożył?
http://ksiazki.polter.pl/...ek-Sobota-c8659 -> komentarze (wiem że wykopywanie tego to po trochu archeologia, ale jak usłyszałem że Pilipiuk uderza w tony "zdrady na fantastyce" to od razu zaskoczyło)
Fakty - to czego nie możecie podważyć - są takie: Ktoś wyzywa sobotę na pojedynek. Wezwanie dociera do adresata. ma 4 honorowe wyjścia 1) pojednanie 2) odwołanie do sadu kolleżeńskiego celem odrzucenia wyzwania 3) przedstawienie zaświadczeń lekarskich o niezdolności do pojedynku i ewentualne wyznaczenie zastępcy lub innego terminy 4) stawienie się na ubietej ziemi. TO ROZWIAZANIA HONOROWE. a sami doskonale wiecie co wybrał. *** Dalatego proszę raz jeszcze. Jesli cenicie sobie HONOR uznajcie moją anatemę nałożoną na sobotę.
Dooobre
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
No wiecie, on występuje jako "ekspert" w reportażach TVNu kiedy potrzebują komentarza ekscentrycznego młodzieżowego guru, także...
No.
_________________ Grigori
" W dzisiejszych czasach konwencjonalna opinia głosi, że to światło tworzy cienie. Prawda wygląda jednak inaczej. Ciemność była pierwsza. Jest nieporównywalnie starsza i trwalsza niż światło. [...]
Jeśli prawda rzeczywiście jest tym, co trwa i nigdy nie zmienia swej natury, niebyt jest prawdziwszy od bytu. "
K. J. Bishop "Akwaforta"
"Dukaj to zdrajca fantastyki które poszedł w jakieś takie dziwne klimaty".
Widać Pilipiuk jest wyznawcą tezy, że fantastyka to debilna literatura pisana cepem, której nikt powyżej liceum przy stanie trzeźwości nie powinien tykać, bo wstyd.
MORT napisał/a:
Kolejna teza: Dukaje bez Pilipiuków by nie [za]istnieli, ech...
Taaak. Pilipiuk tak się zna na polskiej fantastyce, że pewnie uważa, że przed nim nikogo nie wydano, a już na pewno nie Dukaja. Oczywiście przed Fabryką Słów nie było też w Polsce żadnego wydawnictwa, a co dopiero wydającego fantastykę. A "Xavras Wyżryn" i SuperNOWA to mit, legenda i nieprawda.
Ł napisał/a:
Dobrze że Pilipiuk jako papież polskiej fantastyki nie obłożył go (jeszcze) anatemą jak zrobił to w przypadku pewnego autora którego nazwisko brzmi całkiem jak 6 dzień tygodnia, a którego z uwagi na klątwę Pilipiuka nikt już nie wymawia głośno.
Ja napiszę: SOBOTA. Gość, który pisze tak orientacyjnie: 100 razy lepiej niż pan Pilipiuk. A do tego jakie tematy jeszcze porusza.
I myślę że czas zmienić nazwę tematu na "Andrzej Pilipiuk - papież polskiej fantastyki"
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Kolejna teza: Dukaje bez Pilipiuków by nie [za]istnieli, ech...
Ale przecież to zrozumiałe, jakby sam Dukaj pisał tylko w Polsce to by nie miał tła aby się wyróżnić. Tylko niekoniecznie w tym twierdzeniu powinien być Pilipiuk.
Inna sprawa, że w "okolicach zbliżonych do..." twierdzenie niepopularne są "debilizmami i idiotyzmami".
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Panowie spokojnie, w końcu nie wiemy czy Pilipiuk o Dukaju mówił DUŻYMI czy małymi literami. To że nie było wyzwania na pojedynek w imię honoru zdradzonej fantastyki daje podstawę do zakładania optymistycznej wersji, że jednak zaledwie "Dukaj zdradził" a nie (wrażliwi niech zamkną oczy) "dukaj ZDRADZIŁ"...
Tomasz napisał/a:
I myślę że czas zmienić nazwę tematu na "Andrzej Pilipiuk - papież polskiej fantastyki"
Tylko niech zmieniającemu nie omsknie się ręką i nie napisze papierzak polskiej fantastyki, bo wtedy pojedynkowanie się murowane. "W przypadku jednak gdyby uchylił się od pojedynku proponuję jako jedyne honorowe wyjście: Ogłoszenie publiczne infamii, zerwanie kontaktów zawodowych i towarzyskich, zaprzestanie publikacji jakichkolwiek Jego tekstów w naszych czasopismach branżowych i fanzinach. Niech odejdzie w niesławie, pozbawiony honoru i dobrego imienia."
Kolejna teza: Dukaje bez Pilipiuków by nie [za]istnieli, ech...
Ale przecież to zrozumiałe, jakby sam Dukaj pisał tylko w Polsce to by nie miał tła aby się wyróżnić.
A czy Lem potrzebował swoich Pilipiuków żeby się wyróżnić? Co było Pilipiukiem przed Pilipiukiem? Może oryginalny Pan Samochodzik (to tłumaczyłoby czemu sam Pilipiuk wszedł w tą niszę)?
Lema przeczytałem jedną małą książeczkę, Dukaja w ogóle nie zamierzam, o Sobocie dotąd nawet nie słyszałem - a po klika pozycji Pilipiuka pewno jeszcze sięgnę. Co prawda nie jest to literatura wysokich lotów... i bardzo dobrze, bo takiej po Pilipiuku się nie spodziewam. Jak będę chciał przeczytać cokolwiek ambitniejszego - to sięgnę po twórczość Wegnera, czy Eriksona.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Dukajowi wg mnie do Lema wiele brakuje, więc na to pytanie Ci nie odpowiem.
Odwracasz kota ogonem. Celem pytania nie było dowiedzenie się który autor ma więcej punktów zajebiozy w Twoim prywatnym rankingu, tylko modelowe porównanie hermetycznego a jednoczesnie popularnego pisarza sf (a takim był zarówno Lem jak i Dukaj) w stosunku do środowiska w jakim funkcjonuje. Nie zadymiaj; odpowiadaj.
MadMill napisał/a:
Ale w tez może być w druga stronę, że nie byłoby Pilipiuka bez Dukajów lub Lemów lub nawet Sapkowskich.
Moim zdaniem rozpatrywanie tego problemu tylko na gruncie fantastyki (bo takich twórców przytoczyłeś) to nieporozumienie. Większość czytelników Pilipiuka wydaje mi się trudno policzyć nawet do szeroko rozumianego fandomu fantastycznego. Przywołałem nisze Pana Samochodzika własnie po to żeby zasygnalizować że Lem też funkcjonował w warunkach że obok niego istnieła literatura łatwiejsza, przygodowa. I tak jak niszę Lema zajął Dukaj tak w buty Nienackiego wszedł Pilipiuk. Pewne trendy istnieją stale, tylko oblekają się w różne formy.
Pan Sobota imputował mi zapożyczenia z bodaj
czterech różnych autorów. Nazwiska trzech pierwszych nic mi nie mówiły.
Językiem angielskim nie władam, nie czytałem ich utworów. Tłumaczeń nie
znam - krytykiem literackim nie jestem i nie czytam wszystkiego co po polsku
wydano choćby ze względów finansowych
Cytat:
Wielki Krytyk jak rozumiem nie czytywał Fenixa(...) . Dawniej ludzie z pogardą
odnosili się do nieuków publicznie obnoszących się ze swoją niewiedzą. Kto
uczynił Go krytykiem i zlecił recenzowanie tekstów, (polskich autorów!)
litościwie przymykając oko na brak wykształcenia?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Odwracasz kota ogonem. Celem pytania nie było dowiedzenie się który autor ma więcej punktów zajebiozy w Twoim prywatnym rankingu, tylko modelowe porównanie hermetycznego a jednoczesnie popularnego pisarza sf (a takim był zarówno Lem jak i Dukaj) w stosunku do środowiska w jakim funkcjonuje. Nie zadymiaj; odpowiadaj.
Ja nie potrzebuję modelowania porównań, bo wystarcza mi tylko mój ranking zajebiozy autora.
Ł napisał/a:
Moim zdaniem rozpatrywanie tego problemu tylko na gruncie fantastyki (bo takich twórców przytoczyłeś) to nieporozumienie. Większość czytelników Pilipiuka wydaje mi się trudno policzyć nawet do szeroko rozumianego fandomu fantastycznego. Przywołałem nisze Pana Samochodzika własnie po to żeby zasygnalizować że Lem też funkcjonował w warunkach że obok niego istnieła literatura łatwiejsza, przygodowa. I tak jak niszę Lema zajął Dukaj tak w buty Nienackiego wszedł Pilipiuk. Pewne trendy istnieją stale, tylko oblekają się w różne formy.
Czyli Pilipiuk stwierdził od wieków wstępująca zależność.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Ja nie potrzebuję modelowania porównań, bo wystarcza mi tylko mój ranking zajebiozy autora.
Pss, temat dyskusji nie jest o twoim rankingu? Może załóż sobie o nim temat, tu rozmawiamy o konkretnej kwestii relacji między autorami, jeśli się do niego nie odnosisz to nie wiem po co marnujesz swoimi wpisami miejsce na serwerze.
MadMill napisał/a:
Czyli Pilipiuk stwierdził od wieków wstępująca zależność.
Nie? Co było najpierw - książki uznawane dziś za powieści klasyczne czy pulpowe powieści?
No ale to wiadomo prawie każdemu, że Pilipiuk wielkim pisarzem nie jest. Jest zwykłym wyrobnikiem, tak jak nie przymierzając taki Goodking.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Pss, temat dyskusji nie jest o twoim rankingu? Może załóż sobie o nim temat, tu rozmawiamy o konkretnej kwestii relacji między autorami, jeśli się do niego nie odnosisz to nie wiem po co marnujesz swoimi wpisami miejsce na serwerze.
Aby trochę spamu wprowadzić między mondre wypowiedzi.
Ł napisał/a:
Nie? Co było najpierw - książki uznawane dziś za powieści klasyczne czy pulpowe powieści?
Pierw był komiks, a on uznawany jest zazwyczaj za pulpę.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Pierw był komiks, a on uznawany jest zazwyczaj za pulpę.
Weź nie pisz w tej obrzydliwie bezosobowej formie "uznawany jest zazwyczaj". I nie wiem czy masz na myśli hieroglify czy malunki jaskiniowe, ale do obu określenie pulpa pasuje jak pięśc do nosa.
Ojoj, przepraszam, że nie wyraziłem się jaśniej. Tak, moim zdaniem pierw była pulpa, literatura gorsza jak kto tam woli, a potem zaczęło pojawiać się lepsze dzieła (ambitniejsze) i pojawiają się do dzisiaj coraz lepsze i wg mnie jest to spowodowane ciągłym rozwojem gatunku ludzkiego i ewolucją i temu dla mnie stwierdzenie Pilipiuka jest celne.
Tylko niekoniecznie "pilipiukowie" to sam Pilipiuk, tylko autorzy piszący łatwiej, przyjemniej i będący lepiej dostosowani do czytelników niż "dukaje".
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
pisz co chcesz, wciąż jednak nie jest prawdą, że bez pilipiuków Dukaj by nie zaistniał. Może byłby mniej znany, a może wręcz bardziej, gdyby był teraz jedynym pisarzem po Lemie w Polsce.
Tekstów zawartych w Gilgameszu choćby (a później Biblii i innych mitologii) też pulpą bym nie nazwał, czy to w swoim, czy w obecnym czasie. Oczywiście, na podstawie mitologii tworzono później bardziej pulpowe opowieści o bogach i ich scysjach [np. w Grecji], które teraz również do mitologii zwykle włączamy.
Malunki naskalne, owszem, dotyczyły bardziej przyziemnych spraw, ale nie za bardzo jesteśmy na pozycji żeby decydować jak były odbierane przez współczesnych. Dziś jednak, na pewno pulpą bym ich nie nazwał.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum