Nie chcę być oryginalny, ale faktycznie Ellroy od pierwszej lektury kojarzył mi się z Dostojewskim. I o ile takiegoż skoligacenia z Dickiem sam z siebie bym nie stworzył, to tutaj, z nim tak. Jak i Fiodor pisze książki, które zachwycają, ciągną na dno. I pomimo tego zachwytu nie masz od razu chęci na następną. Bo trzeba przejść rekonwalescencję. Fajnie. Czyli nie poplit. CBDU.
Z pewnym wskazaniem na Fiodora wieczorem, a na Jamesa w świetle dnia.
Na fali entuzjazmu Romulusa, kupiłem cały Kwartet i powoli zaczynam żałować. Wziąłem się za Tajemnice Los Angeles i jestem gdzieś koło setnej strony i jest co najwyżej przeciętnie. Brutalność świata jakoś nie robi na mnie wrażenia, bo to nic zaskakującego. Narracja, język - pokraczne, choć bardziej pcha mi się na język - nieudolne. Nie wiem jaka w tym zasługa autora a jaka tłumacza, ale ten ostatni raczej bystrzakiem nie jest. Spróbuję dokończyć, może nadrobi klasą fabularną.
Tajemnice Los Angeles Zachęcony histerycznym entuzjazmem co poniektórych, sięgnąłem. Do mocnych stron należy strona obyczajowa, ów brud policyjnego świata i zdecydowanie nie czarno-biała rzeczywistość. Nie ma szlachetnych i prawych, są tylko mniej unurzani w syfie. Na plus intryga fabularna jako całość, bo już poszczególne elementy momentami wymyślone słabiutko. Również ocena konstrukcji postaci musi być niejednoznaczna. Z jednej strony, każdy z dość szerokiej plejady eksponowanych bohaterów, ma swój prywatny rys, charakter, historię, motywacje, itd ale wykonane to jest dość topornie, brak tu elegancji, jakiegoś wysublimowania. I na koniec sprawa języka. Tu już ocena zdecydowanie negatywna. Trudno orzec czyja to wina. Z pewnością Ellroy mistrzem słowa nie jest, raczej rzemieślnikiem z problemami ale to co zrobił tłumacz do spółki korektorką zasługuje na dwadzieścia lat łagrów. Tłumaczem jest Wojciech Kallas a korektorką Alicja Jankowska. Mamy w tym przypadku jedno z najgorszych tłumaczeń z jakim się spotkałem. Kuriozalne konstrukcje gramatyczne, zagubione orzeczenia, nagminne kalki z angielskiego, styl żenujący. Wygląda to tak, jakby tłumacz wysłał pierwotną wersję tłumaczenia którą robił pod presją, nawet jej raz nie czytając, a pani korektor wrzuciła go do programu tekstowego i sprawdziła ortografię i niczego poza tym, a wydawca pchnął to nieświadomy stanu rzeczy lub zlewający problem. Wydawnictwu Sonia Draga należy się czerwona kartka za totalne lekceważenie czytelnika. Summa summarum mamy interesującą acz nie wybitną powieść kryminalno-obyczajową, podaną w katastrofalny sposób. Z jednej strony rzecz warta poznania, z drugiej trudno polecać książkę której lektura boli niemal fizycznie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum