Ech, brakuje mi Twojego zacięcia, ale powoli wzbiera we mnie wola by systemowo zabrać się za wina pół- i wytrawne. Kto wie, jeśli w marcu się nie stoczę w jaką irlandzką ´berbeluchę´ (bushmills mnie kusi) to przejrzę ten temat i wyciągnę co ciekawsze wskazówki.
Ech, brakuje mi Twojego zacięcia, ale powoli wzbiera we mnie wola by systemowo zabrać się za wina pół- i wytrawne. Kto wie, jeśli w marcu się nie stoczę w jaką irlandzką ´berbeluchę´ (bushmills mnie kusi) to przejrzę ten temat i wyciągnę co ciekawsze wskazówki.
Akurat zacięcia dużo nie trzeba Wystarczy odrobina, bo wino - dobre wino - wchodzi jak woda. A po opanowaniu umiejętności czytania i rozumienia etykiet, wystarczy jeszcze mieć Google pod ręką albo niezastąpionego Andre Domine http://www.empik.com/wino-ksiazka,prod4410017,p (w ramach prezentu urodzinowego mam zamiar wyłudzić jego "Alkohole Świata"). Potem pozostaje już tylko skupienie i trening kubków smakowych, aby były wrażliwe na smaki - fajki i spiryt, to masakra.
Wino z etykietką Denominació D'Origen - zatem pochodzi z dobrej produkcji, aczkolwiek nie od jednego z największych jego lokalnych producentów, mimo to etykietka ta zapewnia, że należy on do jednego z 9 katalońskich DO zgrupowanych, jak mi ładnie pisze Domine, w VCPRD (Vinos de Calidad Producidos en Regiones Determinados - wina jakościowe produkowane w określonych regionach - we Włoszech też takie małe regiony "łączą się" w jeden duży region... jakości, tak samo we Francji - to chyba odpowiedź na masowy atak merlotów, cabernetów itd., z Australii, czy USA).
Wino "łączone" tzn. zawiera w sobie, jak wskazuje etykietka na odwrocie butelki, merlota i tempranillę. Choć proporcja jest zdecydowanie na korzyść merlota to dodanie winogron tempranilla, które są najwyższą i najbogatszą odmianą pośród hiszpańskich winorośli, może dać intrygujący efekt.
Hiszpańskich win jeszcze nie znam zbyt dobrze, ale spodziewam się atłasu: łagodnego, miękkiego połączenia malin i jeżyn. Zwłaszcza że wino dojrzewało w dębowych (American oak) beczkach, a nie kadziach metalowych (to nie grzech), a to oferuje mocną zdecydowaną budowę i - przede wszystkim - wyraźny aromat tanin.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
No nic, wreszcie zostałem doceniony. Pan z winiarni, w której kupuję wino regularnie postanowił nagrodzić mój zapał i "zadręczanie" go pytaniami i wręczył mi złotą kartę rabatową na wszystkie wina, bo jego winiarnia nalezy do tej sieci: http://www.alkohole.com.pl/index.html i mam teraz 15 procent zniżki na każdy alkohol Mała rzecz a cieszy. Zwłaszcza w kontekście ostatnich zakupów. Dziś wypiję za to.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Lean, summer wine (jak je nazywam) polubiłem bardzo późno a i tak podchodziłem do nich z nieufnością - wszystko to przez przesłodzone sikacze, którymi kiedyś się opijałem. Ale po spróbowaniu włoskich różowych win z Wenecji Euganejskiej - jest to moje ulubione wino na letnie skwary. Zwłaszcza że - jak wskazuje etykietka - można je przytrzymać w trochę niższej temperaturze, niż wina czerwone: http://picasaweb.google.p...feat=directlink
Lekko musujący smak, intensywna nuta malin i cierpkich (może młodych) winogron. Miażdży i nie wymaga szczególnego podejścia.
A mój weekend to znowu moja klasyka. Sięgnąłem na wyższą półkę w winiarni (wszystko za sprawą srebrnej karty z 15 % zniżką) i dzięki temu będę kosztował to oto chianti: http://picasaweb.google.p...feat=directlink http://picasaweb.google.p...feat=directlink http://picasaweb.google.p...feat=directlink
Także to wino pochodzi z Castellina in Chianti, serca winiarskiej Toskanii, wsi położonej bliżej Sieny, niż Florencji, na wzgórzu, która słynie z produkcji tego wina. Jak sprawdziłem w przewodniku (ślinię się do niego co jakiś czas) - znajduje się w niej zamek, który obecnie jest ratuszem mieszczącym także etruskie muzeum. Znajduje się w niej także Enoteca Vini Gallo Nero - centrum degustacji chianti (i nie tylko). Za rok - jak zawieją pomyślne wiatry, zwiedzę to miejsce bardzo bardzo dokładnie.
Wybrane przeze mnie wino nie jest "zwykłym" (co nie znaczy gorszym) chianti. Należy do tej bardziej ekskluzywnej części tych win. Chianti ekskluzywne od zwykłego odróżnia mały, acz istotny element: gallo nero, czarny kogucik wytłoczony na szyjce, który jest symbolem Consorzio Chianti Classico: http://picasaweb.google.p...feat=directlink Tu można więcej poczytać, nie ma sensu, abym kopiował - http://www.chianticlassico.com/ (w dziale Downloads można pobrać fajne tapety).
Ech... I jeszcze nowe kieliszki ochrzczę dziś tym winem
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ehhh... Aż się łezka w oku zakręciła... Minęło już sporo czasu od pierwszego w życiu wina. Kosztowało chyba z 2,80 zł + butelka. Co za smak, co za doznania, co za kapeć w mordzie na drugi dzień...
Lubię wino, nawet bardzo... Uważam, że pokłon należy Bachusowi oddawać bez żadnych wątpliwości. Na romantyczny wieczór z kobietą, jest to wręcz napój obowiązkowy. Do tego odpowiednio dobrane szkło, muzyka, świece, potrawy... Niestety, nie jestem znawcą, choć trochę w życiu wypiłem. Ostatnio piję głównie bułgarskie wina: BRASCO, czerwone wytrawne oraz KADARKA, czerwone półwytrawne. Bardzo przyjemny, delikatny smak i nawet całkiem słodkie. Ogólnie niedrogie i godne polecenia.
A w chwili obecnej sączę gorącego GRZAŃCA GALICYJSKIEGO z kawałkami mandarynek. Już się nie mogę doczekać wyjadania nasączonych kawałków
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Ha! Ja jakoś młodość wspominam przez pryzmat browarów i wódy. Jaboli nigdy nie piłem, poza jednym spróbowaniem. Nie podeszło.
Martinus Jachus napisał/a:
Ostatnio piję głównie bułgarskie wina: BRASCO, czerwone wytrawne oraz KADARKA, czerwone półwytrawne. Bardzo przyjemny, delikatny smak i nawet całkiem słodkie. Ogólnie niedrogie i godne polecenia.
W jednym serialu padł taki snobistyczny tekst: to, ze jakiś kraj produkuje wina nie oznacza, że musimy je pić. Ale serio: Bułgaria ma dosyć długą tradycję w produkcji wina. Aczkolwiek nie są to wina wybitne, jeśli chcesz potrenować na nich swoje kubki smakowe. Mimo to istnieje tam 47 apelacji o systemie klasyfikacji wina zbliżonym do francuskiego (tj. bułgarskie ma odpowiedniki klas, wzorowane na francuskich). Z krajów wschodnioeuropejskich to własnie wina bułgarskie uważane są za najlepsze. Jeśli chodzi o winogrona to mają swój własny szczep: rubin Z bułgarskich znam i cenię tylko Tchergę. Kadarka już mi nie podchodzi. Aczkolwiek straciłem na razie zainteresowanie winami innymi niż wytrawne. Cukrem można wiele ukryć i oszukać. Wino wytrawne nigdy nie kłamie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ech, Romku... jak czytam twoje wypowiedzi w tym wątku to czuję się takim ignorantem. Ale jednocześnie cały czas sobie obiecuję, że kiedyś, w końcu moje zainteresowanie skieruje się bardziej na degustację wina. I wtedy na pewno będę sięgać do postów eksperta
A jak Jachu wspomniała Kadarkę, to przypomniała mi się jak na studiach kolega przyniósł buteleczkę. Wypiliśmy w przerwie, poprawiając paroma piwami i kolejne zajęcia do najłatwiejszych nie należały xD
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Kadarka to klasyka dobrego wina na studencką kieszeń, różne rodzaje, najlepsza wytrawna. Ostatnio za to kupiłem lidlowskie Tempranillo, z Walencji. Zapłaciłem 7zł i byłem zachwycony - bardzo porządne jak na mój gust wytrawne wino. Nawet nie wypiłem całego, co w przypadku win jest pozytywem odróżniającym od innych.
Dzisiaj mam z żoną telewizyjną nasiadówę z winem. Zapasy okazały się skromne. Trzy butelki, do tego pasują do siebie jak wcale.
Moscato d'Asti 2009 (5% to właściwie sok z białych winogron a nie wino)
Vina Altair 2009 (czerwone półsłodkie sic!)
i na koniec Baturrica Tarragona Gran Reserva 2003 (to wygląda najlepiej)
Nic o nich nie wiem, wypiję to może coś napiszę. Cóż, trzeba raz na jakiś czas powypijać różne okazjonalne "prezenty".
Romulus, może jako znawca mnie zaskoczysz, że to jednak nie tragedia w kieliszkach będzie?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Romulus, może jako znawca mnie zaskoczysz, że to jednak nie tragedia w kieliszkach będzie?
Znawca - amator, czy samouk. Dlatego się nie wypowiem, bo tych nie spożywałem. Musiałbym etykietki obejrzeć bo tam są - na ogół - wszystkie informacje na temat wina.
Ale - najważniejsze jest to, żeby wino smakowało. Czy to jakieś wymagające i luksusowe wino z Montepulciano D'Abruzzo (przywołuję włoskie, bo je znam najlepiej), czy zwykłe stołowe. Tak naprawdę liczy się tylko i wyłącznie otoczka: sposób podania, jedzenie, towarzystwo i klimat wieczoru To najbardziej decyduje o klasie wina Moim zdaniem. Bo próbowanie w samotności nawet najlepszego gatunkowo trunku to już nie taka frajda (wiem, bo połowica pija rzadko i mało).
Drugi krok "wtajemniczenia" to umiejętność czytania naklejek. Przy francuskich winach znajomość co oznacza skrót AOC, przy włoskich DOC lub DOCG (ew. IGT), przy hiszpańskich co najmniej DO - daje pewność, że pijesz wina jakościowe. I w ramach tych klas możesz się już próbowac bawić w eksperta. I trenować kubki smakowe.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Vino nobile z Montepulciano d'Abruzzo.
Wspominane przeze mnie mimochodem trochę wcześniej - dziś ląduje w moim przełyku. I... hmm... kwiatowa nuta i armat są bardzo uderzające. W moim "pomocniku" piszą o tym, że da się wyodrębnić wyraźny fiołkowy zapach i aromat, ale - dla moich niewprawionych widać kubków smakowych, czuć wyraźny smak rabarbaru. Wino idealne do mocnych mięsnych potraw. Myślę, że spokojnie obroni się w starciu ze stekiem, czy jakimś zawiesistym gulaszem (ech, chodzi za mną od powrotu z Czech, chodzi...).
W porównaniu z chianti - bardziej alkoholowe, bez wątpienia. Aksamitny smak w przełyku po początkowej mocnej, kwasowej nucie pozostawia gardziołko w przyjemnym "okryciu", jak pod miękkim prześcieradłem.
Na jutro przewiduję to:
http://picasaweb.google.p...feat=directlink
Salice Salentino to jedno z najważniejszych i najlepszych win z Apulii (patrząc na Włochy jak na bucik, to mówimy tu o górnej części obcasa ), która jest bardzo obfitym regionem winiarskim, ale wina osiągają tam klasę "tylko" DOC (o DOCG jak chianti, czy vino nobile marzyć nie mogą) z powodu zbyt przemysłowo nastawionej produkcji. Ale właśnie pośród tych win Salice Salentino to wino - po noć - wyborne.
Jak wskazuje uzycie zwrotu "riserva" http://picasaweb.google.p...feat=directlink http://picasaweb.google.p...feat=directlink
jest to wino, które leżakowało dłużej, niż przewidywany okres niezbędny do jego spożycia. To może gwarantować głeboki, dębowy posmak (tak wynika z moich własnych, dotychczasowych spostrzeżeń związanych z "riservą").
Jestem go ogromnie ciekaw. Dla kontrastu z chianti chociażby, które stało się dla mnie stałą, miernikiem jakości dla innych win.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ja wczoraj u teściów raczyłem się sushi, a do tego paroma butelkami wina, w tym na koniec szczególnie mi smakującym winem (dokładnej nazwy nie pamiętam) ze szczepu Gewürztraminer. Polecam. Bardzo dobry szczep białego wina. Całkiem inaczej smakuje niż wszelakie Chardonnay czy Sauvignon Blanc.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
A ja mam poważny problem. W sierpniu lub wrześniu mamy z przyszłą małżonką zaproszenie w dwa ciekawe miejsca: Do Rzymu (rodzina Pani Spellowej) oraz do wioski w Gaskonii rzut beretem od Bordeaux (moja rodzina). Dylemat taki, gdyż wuj Pani Spellowej od dwudziestu lat jest szefem kelnerów w burżujskiej knajpie nad morzem, a mój wuj od siedemdziesięciu lat jest Francuzem (tak, to ten wuj rasista, którego uwielbiam). Gdzie ja mam na nauki jechać?!
Wybrałbym Gaskonię, skoro rzut beretem od Bordeaux. Bo z Rzymu musiałbyś jednak wyjechać kawałek dalej na północ (w kierunku Toskanii: Florencji lub Sieny i w te cudne wioski między nimi zanurkować, aby skosztować chianti znanego i nieznanego). Ewentualnie do Apulii - ta Anticaia o której pisałem jest niesamowicie aromatyczna, zawiesista i głęboka. Albo na południe. Tak czy siak - musiałbyś się z Rzymu ruszyć.
A z Gaskonii do Bordeaux zawsze bliżej i mniej cię będzie głowa bolała - jeden i to legendarny, region winiarski. Nie będziesz musiał się zastanawiać, jak we Włoszech, który wybrać.
Aczkolwiek Rzym sam w sobie, niezależnie od wina, wart jest grzechu. Ale skoro to wino ma być wyznacznikiem, to Żabojadowo
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Wybrałbym Gaskonię, skoro rzut beretem od Bordeaux.
Też tak myślę. Raz, że już dwa razy tam byłem (tylko wtedy winem się nie interesowałem z racji młodego wieku), a dwa gospodarza uwielbiam. Trzy, jest tam naprawdę pięknie. Cisza, spokój i rzut beretem do Atlantyku. Gospodarz często jeździ do zaprzyjaźnionej winnicy i jak przyleciał na ślub brata, to przywiózł naprawdę fajne rzeczy. Od niego po maturze dostałem butelkę Médoc (było to w 2004, ale rocznik chyba 2003 lub nawet 2002... tak, to był rocznik 2002), którą miałem wypić dopiero po obronie pracy magisterskiej (2009). Tak też uczyniłem.
Wujek jest już stary... a na Rzym, na Rzym będę miał czas.
@
No i będą tam sery! (Wuj mieszka też rzut beretem od Roquefort , ale niestety nie tego od serów )
Wino jest specjalnością ojca, domowymi metodami od lat wytwarza. Najczęściej z winogrona, ale ostatnimi laty zdarzało się i z wiśni, i cytryn. Wykorzystując sytuację, co roku odkładałem po dwie buteleczki do piwnicy na własny użytek (ta jasne, prędzej aby raz do roku poczęstować kolegów i znajomych). Obecnie mam ze 4 butelki, spokojnie sobie leżakują. W sumie wino to jedyny alkohol który mogę bez zbytniego krzywienia się wypić, co nie znaczy, że mi to smakuje
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
A mnie dzisiaj nóżki jakoś tak nóżki same zaniosły na stoisko z alkoholami. Ale zamiast wyjść z jakimś whiskaczem czy ginem, w mojej torbie znalazło się wino. Samo wskoczyło
Białe Dourthe Bordeaux, jak dla mnie bardzo dobre, takie delikatne. Chociaż porównania wielkiego nie mam. W domu stwierdziłam, że ma na etykiecie oznaczenie AOC, przy okazji dowiedziałam się jak to jest en francais i skąd się wzięło
Będę się musiała za jakiś czas przejść na Krupniczą, ma być tam podobno dobry sklep z winami z kompetentnym personelem.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Kupując francuskie AOC masz większą gwarancję jakości, niż przy włoskich DOC, czy DOCG. Bo we Włoszech wielu producentów uznaje te klasyfikacje za kostyczną biurokrację i się do ich zasad nie stosuje. W związku z tym włoskie wina - jak większość rzeczy we Włoszech - cechuje pewien chaos. Można znaleźć wiele słabych win z klasyfikacją DOC lub DOCG i wiele win wyśmienitych i drogich bez tych kwalifikacji, albo oznaczonych tzw. klasyfikacją regionalną - IGT Indicazione Geografica Tipica, oznaczającej wino jako charakterystyczne dla danego regionu.
Włoski bałagan i tyle.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
W związku z tym włoskie wina - jak większość rzeczy we Włoszech - cechuje pewien chaos.
dlatego pewnie pite przeze mnie jakiś rok temu niezbyt drogie wina z Montepulciano D'Abruzzo, mimo posiadanych klas, sprawiały wrażenie odrzutu z produkcji octu winnego
Nie żeby nie dawało się ich pić, im bardziej wytrawne tym lepiej, ale te zbliżały się już do granic mojej wytrzymałości.
Kupując francuskie AOC masz większą gwarancję jakości
Tak w ogóle Romulus to dzięki że na to zwróciłem kiedyś uwagę, bo parę już z AOC wypiłem i fakt, że się nie zawiodłem.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Ha, czyli jeszcze jeden powód do tego, żeby nie lubić Włochów I jak ktoś nie poleci jakieś sprawdzonego i dobrego, to człowiek jest skazany na żmudny proces własnych prób i błędów w wyborze takiego wina.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Dobre włoskie: chianti - jakiekolwiek, byle z kogucikiem na szyjce i nie z rocznika 2005 (bo - podobno - słaby); Barolo - nie czytałem o nim zadnej niepochlebnej opinii; vino nobile z Montepulciano.
Moje trzy pewniaki.
Do francuskich dopiero się przymierzam, bo w winiarni znalazłem już tylko jedno włoskie, którego nie próbowałem i właśnie je chłepcę (trzymając kieliszek za nóżkę zwalczyłem odginanie paluszka ). Producent zacny (Cantina San Donaci), samo wino (Fontenera się nazywa, z Salento) kwaskowe bardzo, ale - intensywnie aromatyczne. Pozostawia jednak mocny, ale trochę gorzki posmak truskawek na podniebieniu. Sząłu nie robi, ale dziś akurat wystarczy mi dobry smak. Na zachwyty nie mam ochoty i nastroju.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Po wina sięgam w sumie tylko okazyjnie ale.... hiszpańskie amontillado - półwytrawne sherry jest moim zdaniem naprawdę godne polecenia cenowo bywa różnie ale jeśli jest okazja to warto jeszcze gdy można kogoś w piwnicy zamurować... takie Poe-tyckie
Po bardzo ciekawych wspomnieniach z kilku butelek Porto u Spella przez długi czas poszukiwałem tego wina w różnych miejscach. Dopiero kilka dni temu odnalazłem je w Biedronce, Porto Tawny za cenę 19,99. Wczoraj wyzerowana - bardzo słodkie, jak to Porto, co bardzo mi odpowiada. Mocno rozgrzewa. Nie trzepło mnie jakoś specjalnie, a spodziewałem się, że będzie gorzej (jak to pamiętam u Spella, znaczy raczej nie pamiętam). Bardzo mi odpowiadało, chociaż nie wiem czy cenowo będę w stanie kupować je tak często jak bym chciał. Ale bardzo mi odpowiada, więc na pewno będę po nie często sięgał.
Powrót do win z włoskiej Apulii:
http://picasaweb.google.p...feat=directlink
Jak się okazuje - powrót bardzo udany i satysfakcjonujący. "Salice Salentino" 2007 r., riserva. To, co w tym winie jest najlepsze to końcówka. O ile w smaku wybija się wyraźna truskawkowa nuta, to końcówka daje wspaniały migdałowy finisz, który wszystko zmienia. Szukałem "Salice Salentino", które nie leżakowałoby na tyle długo by "zasłużyć" na "pieczątkę" "Riserva", ale mi się nie udało. A mam wrażenie, że miałoby niebywałe "uderzenie" w kubki smakowe. Bo jednak zbyt duża zawartość alkoholu w nieprawnej gębie zabija nieco pełną satysfakcję.
Bosssskie...
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jako alkoholik-słodka dziurka nie mogłem przejść obojętnie obok bardzo pijalnego porto z Biedronki; za 20 pln dostajemy trunek ciężki jak dowcip Andrzeja Leppera, gęsty jak atmosfera na stypie po teściowej grabarza, mocny jak pierwsze sceny "Wroga u bram" i zdradziecki jak agentka GRU. Ostrożność w spożyciu wskazana - można się obudzić nazajutrz z głową niemieszczącą się w sypialni. Ale jest ryzyko, jest zabawa. Ork poleca.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum