FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Guy Gavriel Kay
Autor Wiadomość
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2008-08-17, 19:44   

PIEŚŃ DLA ARBONNE skończona.

Książkę oceniam bardzo pozytywnie. Choć podchodziłem do niej z nieufnością początkowo. Myślałem, że kroi się tu jakiś romans fantasy, który doprowadzi mnie do prób samobójczych, kiedy dojdzie do "romantycznych", infantylnych, miłosnych dialogów, powłóczystych spojrzeń i ufajaniania wszystkiego co się da. Trochę mi wstyd, że po tylu przeczytanych powieściach tego autora w dalszym ciągu żywię w stosunku do niego takie niecne podejrzenia.

Nie jest to powieść wybitna ani oryginalna, ale fakt, że G.G. Kay jest solidnym pisarzem sprawia, że czytelnik nie musi się obawiać tandety. Czyta się ją bowiem z dużą przyjemnością.

Jako minus trzeba policzyć zbyt jednoznaczny podział na Dobrych i Złych. W zasadzie tylko postać Ranalda de Garsenc wyszła Kayowi po mistrzowsku, rozdarta, świadoma własnej klęski i daremności dotychczasowego życia. Ale znowu: dał mu Kay szansę na przejście na stronę Dobrych w ostatnich chwilach. Postaci głównych bohaterów są słodkie i milutkie - jak młode kocięta. A sama Wielka Tragedia łącząca przeszłość dwóch książąt Arbonne - mimo że wiarygodna, pod koniec nabiera trochę karykaturalnego wydźwięku.

Bo zakończenie, tj. rozwiązanie wszystkich wątków, przypominało mi trochę tanie romansidło z tymi rozdzierającymi tragediami, wyjaśnionymi zagadkami itp. Ale akurat co do wybranego momentu zakończenia powieści nie zgodzę się z Elektrą. Cieszyło mnie ostatecznie to, że nie dopisał autor, co było dalej: czyli czy Bertran i Rosala "ten teges", albo Blaise i miła kapłaneczka też "co nieco...". Myślę, że zepsułoby mi to powieść. Tak jak niezrozumiałe post scriptum odnośnie dalszych losów Lisseut trubadurki, która musiała się zadowolić tylko przyjaźnią z głównym hirołem (choć z tego PS wynika, że jednak i ona się doczekała czegoś więcej - że tak brutalnie dopowiem).

I faktycznie, Arbonne, jak na krainę rzekomo rządzoną przez kobiety, była mało feministyczna. Mam wrażenie, że ten motyw dopowiedział sobie po prostu autor blurba na końcu, bo czyż hrabina Arbonne nie była czasem mężata i to nie jej mąż także decydował o losach królestwa?

Jak na powieść właśnie o królestwie kobiet traciły sporo naprawdę ciekawe postacie drugoplanowe, np. Rosala de Garsenc - po prostu kapitalna, ale potencjał jej został zmarnowany trochę poprzez porzucenie jej na drugim planie. A odnośnie Lucianny i jej urody oraz drapieżności, trzeba uwierzyć Kayowi na słowo.

I minus największy: czyli master of puppets, na którego wykreował Kay na szybko w końcówce ojca głównego bohatera, niezłego fanatyka i sukinsyna. W ogóle nie przekonujący był to manewr i trochę mnie zirytował, kiedy wszystko tak naprawdę okazało się jego szatańskim planem. E... tam... - aby mocniej nie napisać.

Jednak powieść polecam każdemu. Kay ma talent do opowiadania wciągających historii, bez infantylizmu. Czyni to w sposób zajmujący: kiedy zacząłem czytać trudno mi było się oderwać. Dziś przed południem skończyłem dopiero. A cała deszczora sobota skutecznie oderwała mnie (poza małymi przerwami) od rzeczywistości. Do szczęścia nie potrzebowałem wiele: wystarczyła ta książka pod ręką.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Subgard
Pan Mróz

Posty: 30
Wysłany: 2008-08-20, 21:15   

Tigana
Jest tu sporo do powiedzenia, ale nie będe zanudzać was swoimi wywodami, więc ogranicze się do możliwie skondensowanej wypowiedzi ;) Moje ogólne wrażenie jest proste...to świetna książka, można jej zarzucić pewne drobnostki, ale uważam, że są one mało istotne i właściwie nie przeszkadzają ani nic nie psują. Tu na przykład postać Devina. Nie którzy zarzucają tej postaci, że była zbyt płaska i nienaturalna. Ja nie odniosłem takiego wrażenia. Co do płaskości to moim zdaniem wcale taka płaska nie była, a powinniśmy zwrócić uwagę na to, że Devin to właściwie rodzaj narratora. Jest pewnego rodzaju obserwatorem wydarzeń, podobnie jak i my. Zwiazku ze swoją rolą został być może odrobine uproszczony, ale żeby aż tak, aby to mu wyrzucać? Nie sądze. Styl jest dobry, a fabuła jeszcze lepsza. każdy znajdzie tu bohatera dla siebie. Jedni wolą histore Dianory(to ja^^), a drudzy Baerda. Postacie moim zdaniem to mocna strona książki i właściwie nic specjalnego nie mam im do zarzucenia. Podobała mi sie rownież fabuła, która zaskakiwała mnie chwilami. Jedyny poważniejszy zarzut móglbym wyciągnać w stosunku do ostaniej bitwy. Spodziewałem się czegoś lepszego, zwiększym rozmachem. Niemniej tragicznie nie było. Moja ocena to 9. Tigana mimo, że nie jest arcydziełem, jest jedną z książek, którą lubie szczególnie.

Pozdrawiam
_________________
Nie ma nic wspanialszego od lodowca otulonego szczelnie śniegowym płaszczem...
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-08-20, 22:49   

Subgard napisał/a:
Jedyny poważniejszy zarzut móglbym wyciągnać w stosunku do ostaniej bitwy. Spodziewałem się czegoś lepszego, zwiększym rozmachem. Niemniej tragicznie nie było.

Kay nigdy nie był batalistą - lepiej mu wychodzą opisy pojedynków "jeden na jeden" niż ogarnięcie całego pola bitwy.
Subgard napisał/a:
Moja ocena to 9.

Co tak nisko :-(

Subgard napisał/a:
Tigana mimo, że nie jest arcydziełem, jest jedną z książek, którą lubie szczególnie.

I tak trzymać
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Subgard
Pan Mróz

Posty: 30
Wysłany: 2008-08-20, 23:26   

Tigana napisał/a:
Subgard napisał/a:
Jedyny poważniejszy zarzut móglbym wyciągnać w stosunku do ostaniej bitwy. Spodziewałem się czegoś lepszego, zwiększym rozmachem. Niemniej tragicznie nie było.
Kay nigdy nie był batalistą - lepiej mu wychodzą opisy pojedynków "jeden na jeden" niż ogarnięcie całego pola bitwy.


Cóż, może wystarczyło krótkie zapoznanie się z realiami. Wbrew pozorom jeśli ma się dobry styl, a Kuy go ma, to już stosunkowo łatwo opisać taką bitwę. Niemniej nie wyszło źle, choć jak powiedziałem, po całości spodziewałem się czegoś lepszego.

Tigana napisał/a:
Subgard napisał/a:
Moja ocena to 9.

Co tak nisko

9 na 10 to nie słabo ;D A bitwie czegoś zabrakło :P Wiem czepiam się, ale na 10 musze nie widzieź żadnych wad :D
_________________
Nie ma nic wspanialszego od lodowca otulonego szczelnie śniegowym płaszczem...
 
 
Regissa 
wredna wiedźma


Posty: 578
Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-08-26, 08:09   

Właśnie skończyłam czytać "Lwy Al-Rassanu" i muszę przyznać, że w moim prywatnym rankingu zajęły pierwsze miejsce, przed Mozaiką nawet... Fantastycznie klimatyczna, ze świetnie wychwyconymi (i przerobionymi) cechami charakterystycznymi dawnych mieszkańców Iberii, niemal czuć zapach gorących piasków i orientalnych przypraw :mrgreen: Może główni bohaterowie są zbyt wszechwiedzący, co czasami doprowadza czytelnika (a zwłaszcza czytelniczkę, bo wszechwiedzący są oczywiście faceci) do stanu irytacji, ale jestem to w stanie wybaczyć autorowi, w podziękowaniu za stworzenie postaci Mirandy Belmonte :mrgreen:
No cóż, zobaczymy czy "Tigana", "Pieśń dla Arbonne" lub "Ysabel" (zamierzam ją przeczytać pomimo złych recenzji) zdetronizują Lwy :mrgreen:
_________________
Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-08-27, 11:08   

Regissa napisał/a:
Właśnie skończyłam czytać "Lwy Al-Rassanu" i muszę przyznać, że w moim prywatnym rankingu zajęły pierwsze miejsce, przed Mozaiką nawet...

Bo to chyba najfajniejsza książka Kaya jest. Świetnie oddany klimat zmierzchu pewnej epoki i ciekawi bohaterzy. Szczególnie podobała mi się końcówka, w której autor wodzi czytelników za nos.
Regissa napisał/a:
No cóż, zobaczymy czy "Tigana", "Pieśń dla Arbonne" lub "Ysabel" (zamierzam ją przeczytać pomimo złych recenzji) zdetronizują Lwy :mrgreen:

"Ysabel" zdecydowanie nie. "Pieśni" nie czytałem więc nie będę się wypowiadał. "Tigana" ma duży potencjał emocjonalny i kilka niebanalnie zarysowanych postaci. Powinno Ci się spodobać.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-08-28, 11:58   

Regissa napisał/a:
(...)
No cóż, zobaczymy czy "Tigana", "Pieśń dla Arbonne" lub "Ysabel" (zamierzam ją przeczytać pomimo złych recenzji) zdetronizują Lwy :mrgreen:


Nie mają żadnych szans. :-P

"Tigana" jest za bardzo przegadana. No i ten nieszczęsny syndrom "ofiary"...

"Pieśń dla Arbonne" - jak dla mnie najsłabsza książka Kaya. Liczba "cudownych" zbiegów okoliczności i nieprawdopodobieństw wykracza daleko poza ludzką tolerancję. ;)

"Ysabel" to już insza bajka.

Świetnie oddają klimat zmierzchu pewnej epoki również "Ostatnie promienie słońca". :-)
 
 
Regissa 
wredna wiedźma


Posty: 578
Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-08-28, 12:36   

AEsIx napisał/a:
Świetnie oddają klimat zmierzchu pewnej epoki również "Ostatnie promienie słońca". :-)

Owszem, nieźle, ale jednak inaczej. Do poziomu "Lwów" jednak nie dorastają. Może za dużo tam zdarzeń niewytłumaczalnych i istot z innego wymiaru :) A poza tym obydwie książki są dość podobne w wymowie: jak zachowują się ludzie z różnych kręgów kulturowych, zmuszeni do życia "po sąsiedzku" XD Optymistyczne książki, bo zawsze się okazuje, że jest garstka myślących, którzy inność traktują jak bogactwo, a nie zagrożenie :->

A co do wodzenia czytelnika za nos, to lubię ten kayowski sposób :mrgreen: Zwłaszcza z epilogu "Lwów"... Mniodzio :mrgreen:
_________________
Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-08-28, 13:43   

ASX76 napisał/a:
Świetnie oddają klimat zmierzchu pewnej epoki również "Ostatnie promienie słońca". :-)

W tej książce się zmierzcha jak słońce zachodzi. IMO gdyby nie wciśnięty wątek magiczny to w ogóle nie można by było odczuć, ze coś się kończy. Być może potrzebuje bardziej dosłownych wrażeń niżli półsłówek, ale ja taki bezpośredni człowiek jestem.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-08-28, 13:53   

Tigana napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Świetnie oddają klimat zmierzchu pewnej epoki również "Ostatnie promienie słońca". :-)

W tej książce się zmierzcha jak słońce zachodzi. IMO gdyby nie wciśnięty wątek magiczny to w ogóle nie można by było odczuć, ze coś się kończy. Być może potrzebuje bardziej dosłownych wrażeń niżli półsłówek, ale ja taki bezpośredni człowiek jestem.


Może mniej wrażliwy, Tigana-san? Za dużo czytasz książek Pilipiuka i Piekary... Jednak szkodzą. :-P
 
 
Liv 
Sine Qua Non


Posty: 1045
Wysłany: 2008-08-28, 15:46   

Bardziej sobie cenię pierwszy zbiór opowiadań o Mordimerze, niż "Ostatnie promienie..."
_________________
"Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"

chomikuj.pl/pchlaszachraika
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-08-28, 20:45   

Liv napisał/a:
Bardziej sobie cenię pierwszy zbiór opowiadań o Mordimerze, niż "Ostatnie promienie..."

Może bym tak daleko nie poszedł ze swoją opinią (mimo wszystko Kay ma lepszy styl) za to zgadzam się, że "OPS" to już nie to to. Chyba tak jak pisał kiedyś AM - "Mozaika" to szczyt osiągnięć autora, a potem już zaczyna się spadek formy. Być może miałbym inne zdanie, gdybym przeczytał te książkę nieco wcześniej np przed "Lwami".
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-08-29, 21:41   

Liv napisał/a:
Bardziej sobie cenię pierwszy zbiór opowiadań o Mordimerze, niż "Ostatnie promienie..."


Udam że tego nie widziałem. ;)

Regissa -> Które zdarzenia z "OPS" są niewytłumaczalne? Czy wszystko musi być wyłożone jak na tacy? ;)
 
 
Regissa 
wredna wiedźma


Posty: 578
Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-08-29, 21:46   

ASX76 napisał/a:
Które zdarzenia z "OPS" są niewytłumaczalne?

Pewnie te z istotami z innego wymiaru i książętami różnych nacji :-PP

"Ostatnie promienie" czytałam najpierw (znaczy się przed "Lwami"), więc, według teorii Tigany, mają prawo mi się podobać :mrgreen: A może to przez Thorgala? //mysli
_________________
Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-08-29, 21:58   

Regissa napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Które zdarzenia z "OPS" są niewytłumaczalne?

Pewnie te z istotami z innego wymiaru i książętami różnych nacji :-PP

"Ostatnie promienie" czytałam najpierw (znaczy się przed "Lwami"), więc, według teorii Tigany, mają prawo mi się podobać :mrgreen: A może to przez Thorgala? //mysli


Sławetny Tigana sam wątpi w swoją teorię, tudzież nie jest przy pewności, więc... ;)

Pojawianie się istot z innych wymiarów w książkach o tematyce fantastycznej jest czymś normalnym/naturalnym. Nie poznałaś Elfów, Pani? ;)
 
 
Liv 
Sine Qua Non


Posty: 1045
Wysłany: 2008-08-30, 01:45   

Niczego nie musisz udawać. ;)
Prawda jest taka, że czasami zwykły burger jest lepszy od Maca.
_________________
"Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"

chomikuj.pl/pchlaszachraika
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-08-31, 07:46   

Liv napisał/a:
Niczego nie musisz udawać. ;)
Prawda jest taka, że czasami zwykły burger jest lepszy od Maca.


To już zakrawa na znęcanie się, ale jako prawy chrześcijanin nadstawię drugi policzek. Bij i patrz czy równo puchnie. ;)
Prawda jest taka, że każdy ma swoją prawdę, bo jednemu smakuje to, a drugiemu jeszcze cuś inszego.
Prawdę rzekłszy nie jadam żadnego z tych fastfoodowych "frykasów", więc nie "czaję" pokarmowej różnicy. :-P
Twoja prawda o wyższości pisaniny Piekary nad "OPS" Kaya, jest dla mnie nie do przyjęcia, a skoro niczego nie muszę udawać... <ASX, za karę, targa Liv za uszęta i zastanawia się przy tym, czy wyciągną się do samych kostek podobnie jak wcześniej rączki> ;)
 
 
Liv 
Sine Qua Non


Posty: 1045
Wysłany: 2008-08-31, 09:53   

Jesteś doprawdy mistrzem spamu i wodolejstwa ;)

Pieśni jeszcze nie dokończyłam. Utknęłam jakiś czas temu w połowie, a książka poszła w odstawkę.
_________________
"Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"

chomikuj.pl/pchlaszachraika
 
 
Regissa 
wredna wiedźma


Posty: 578
Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-09-02, 14:42   

ASX76 napisał/a:
Pojawianie się istot z innych wymiarów w książkach o tematyce fantastycznej jest czymś normalnym/naturalnym.

Owszem, ale jednak u Kaya uwidacznia się różne natężenie tego pojawiania się. I tak w "Ostatnich promieniach słońca" autor posiłkuje się owymi "istotami", żeby akcja jakoś się toczyła. W "Lwach" tego nie wykorzystuje, bo prawdopodobnie nie potrzebuje nadprzyrodzonej pomocy, żeby akcja mogła gnać do przodu ;)
I tylko o to mi chodziło. Li i jedynie ;)
_________________
Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-09-08, 11:53   

ASX76 napisał/a:
Pojawianie się istot z innych wymiarów w książkach o tematyce fantastycznej jest czymś normalnym/naturalnym.

Kay w jednym z wywiadów mówił, ze od czasów "Gobelinu" z każdą jego książką ubywa magii , a jak jest to w ilościach śladowych. Na dobrą sprawę jeszcze tylko "Tigana" jest magiczna. W pozostałych książkach nad przyrodzone moce to albo jakieś święte miejsca albo dary (jasnowidzenie, uleczanie). Co więcej im mniej jest w niej magii tym lepiej dla książki - wyjątek "Tigana" i "Gobelin" rzecz jasna, ale te dwie pozycje mają najwięcej wspólnego z klasyczną fantasy.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2008-09-08, 12:54   

Bardzo, ale to bardzo podoba mi się fantasy bez magii (trawię ją tylko u Eriksona). Pieśń dla Arbonne chyba w ogóle nie jest fabularnie "zmieszana" z magią, albo było jej tam tak mało, że w ogóle tego nie "zarejestrowałem".

Teraz mam zamiar zakupić w przyszłym miesiącu "Ostatnie promienie...".
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
iselor 


Posty: 342
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-09-11, 17:55   

Tigana. Mistrzowskie fantasy. Jedna z pięciu najlepszych książek fantasy jakie czytałem. Niedługo kupię sobie pozostałe książki tego pisarza:)
 
 
Regissa 
wredna wiedźma


Posty: 578
Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-09-11, 21:44   

Wracam do mojego rankingu: "Tigana" jest piękną opowieścią, ale jednak "Lwy" pozostają u mnie na pierwszym miejscu :) Może to właśnie z powodu obecności magii? Wiem, wiem, w fantasy magia to standard i wcale mi nie przeszkadza, ale kiedy autor potrafi stworzyć wspaniałą powieść "niemagiczną", a ciągle w kręgach fantasy, to tym bardziej zasługuje na uznanie. Przynajmniej moje :mrgreen:

Ale przyznaję, że "Tigana" ma niezwykły klimat, choć ciągle mi przypominała dziewiętnastowieczne dzieje Polski :mrgreen:
_________________
Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-09-11, 22:08   

Regissa napisał/a:
Wracam do mojego rankingu: "Tigana" jest piękną opowieścią, ale jednak "Lwy" pozostają u mnie na pierwszym miejscu :)

Do "Tigany" mam wielki sentyment i tak pozostanie, ale faktycznie "Lwy Al-Rassanu"s są chyba najlepsiejsze.
Regissa napisał/a:
Ale przyznaję, że "Tigana" ma niezwykły klimat, choć ciągle mi przypominała dziewiętnastowieczne dzieje Polski :mrgreen:

A to miały być renesansowe Włochy ;)
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Regissa 
wredna wiedźma


Posty: 578
Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-09-18, 15:25   

Tigana napisał/a:

A to miały być renesansowe Włochy ;)


Widocznie za mało się znam na renesansowych Włoszech, w przeciwieństwie do dziewiętnastowiecznej Polski. Zresztą obydwie te nazwy brzmią równie dziwacznie, więc pewne podobieństwo jest :mrgreen:
_________________
Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2008-09-28, 15:54   

Przeczytałem wreszcie Tigane. No i chyba dam sobie spokój z Kayem. Może książka zła nie jest, może nie jest źle napisana, może Kay nie jest beznadziejny, może nawet pisze zgrabnie, ładnie i przyjemnie się go czyta - niektórym. Tylko jedna sprawa jest taka, to jest zupełnie nie w moim guście. Jego postacie do mnie nie przemawiają, a po przeczytaniu Lwów i Tigany podczas lektury tej drugiej miałem wrażenie ze czytam to samo tylko, że we Włoszech, a nie w Hiszpanii. Wszyscy by się w niej mścili i jedynym motorem napędowym dla bohaterów była zemsta. Wynudziłem się strasznie, więzi z postaciami nie czułem, zupełnie żadnych emocji u mnie nie wywoływały, no chyba ze litość, że niektóre są tępe i naiwne... Tigana to obok Mozaiki podobno najlepsza pozycja Kaya, może za jakiś czas jeszcze do Mozaiki podejdę, ale to na pewno nie w tym roku.
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-09-28, 18:12   

MadMill napisał/a:
Tigana to obok Mozaiki podobno najlepsza pozycja Kaya, może za jakiś czas jeszcze do Mozaiki podejdę, ale to na pewno nie w tym roku.


Jak dla mnie, "Tigana" jest wyraźnie słabsza od "Mozaiki", "Ostatnich promieni słońca" i "Lwów Al-Rassanu". Całkowicie zgadzam się z Tobą, że zawiera sporo dłużyzn i niestety, nudzi. Najkrócej rzecz ujmując - przereklamowana książka. I piszę to jako osoba ceniąca twórczość Kaya, choć, rzecz jasna, nie wszystko. Spartaczona "Pieśń dla Arbonne" do dziś prześladuje mnie w sennych koszmarach. ;)
 
 
iselor 


Posty: 342
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-10-05, 20:04   

Oj, czy "Pieśń dla Arbonne" jest takie słabe?:-/Bo nie wiem czy kupić... Słyszałem że "Ysabel" jest słabe, ale że to....Ech, szkoda....
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2008-10-05, 21:34   

Zależy, czego potrzebujesz. Jeśli o mnie chodzi czytało się świetnie, jest porządnie napisana choć pozostaje tylko czytadłem, "zwykłą" rozrywką. Ale mało jest takich powieści, które zapewniają zwykłą, nie - infantylną rozrywkę w fantasy.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-10-06, 06:14   

iselor napisał/a:
Oj, czy "Pieśń dla Arbonne" jest takie słabe?:-/Bo nie wiem czy kupić... (...)


Nie opłaca się kupować. Około do połowy objętości książka jest ok, ale później zaczyna się dramatyczna (jakościowo) "jazda w dół", do ziemi".
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

OGIEN I LÓD - Przystan mil/osników prozy Georgea R. R. Martina


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 13