czas przygotowania: zacny, można pić po kilku h
szmoc: na oko coś pod 30-35 voltów
sposób podawania: schłodzona, wchodzi jak soczek
uwagi: w większych ilościach u niektórych użyszkodników wywołuje efekt "chłopaki na górze impreza, wracamy" lub dwudniowego kaca
8 cytryn
2 szklanki gorącej wody
1,5 szklanki cukru
1/2 l spiritus sancti
Cytryny umyć, odkroić dupki, pociąc na grubsze plastry. Cukier rozpuścić w wodzie, zalać cytryny, "podziubać" cytryny widelcem czy inną chińską pałeczką, coby zacniej soki puszczały.Po przestygnięciu dodać spiritus sancti. Zamknąć w szczelnym naczyniu. Odstawić na 8h+ do lodówki. Cytryny wycisnąć, całośc przecedzić, wrzucić do zamrażarki coby temperatury odpowiedniej nabrało. Pić.
Wczorajsze próby anyżówki własnego wytopu (sześć gwiazdek anyżu, cztery łyżki cukru, ćwiarta spirytusu) okazały się podwójnym sukcesem: primo, wyszła zajebójczo, secundo, po degustacji okazało się, że nikt poza mną nie chce jej pić . Więc na długie, jesienne wieczory cała butla dla mnie, chłechłechłe.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Na świecie istnieje nikły % zwyroli, którzy lubią smak anyżku.
mogłoby sie tak wydawać z naszej perspektywy, niemniej są regiony gdzie anyżek króluje, we Francji a szczególnie na jej południu żłopią pastis aż miło
tru tru, jeszcze jest Grecja gdzie anyżkowe Ouzo chlają 'dla ochłody' jak to mawiał znajomy Grek
lubię ouzo ^_^
_________________ ***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat... TanBlog
Korzenna miodówka typu przegląd skrzynki z przyprawami przetestowana, niestety, technologia produkcji zaginęła i następna partia będzie mocno improwizowana. A szkoda, bo udała się przezacnie, podpijawszy w trakcie leżakowania bez trudu stwierdziłem, że z biegiem czasu nuta cynamonowa zeszła na dalszy plan, a do przodu wysunęły się goździki. Popijam to cudeńko w proporcji 1:5 z sokiem jabłkowym i jest to para, która pasuje do siebie jak dyktatura do Ameryki Łacińskiej; w pierwszym odruchu smak przywołuje wspomnienia babcinej szarlotki, ale trunek kopie jak swąd z dziadkowych kamaszy. Jestem z siebie umiarkowanie zadowolony. Waaaaaaaaaaaaagh.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
po pierwsze pigwówka, tylko, że trzeba znaleźć źródło pigwy, bo to niezbyt często spotykany owoc. na razie proponuję nabyć suszone gruszki i żurawinę. szybko oddają aromat spirytusowi.
jeżeli chodzi o świeże owoce to gorąco polecam dereń, głóg, różę, wiśnie oczywiście, ale jak wiadomo do owoców jeszcze trochę czasu. nie polecam natomiast truskawek.
mam w domu cytrynę, która idealnie się zasuszyła (w całości). Planuję nagotować syropu podtopić w nim ponacinaną cytrynę i goździki a efekt końcowy potraktować spyrolem, zajzajem może być ostry w smaku, ale wypróbować warto.
Przegryza się pierwszy rzut czeremchówki.
Syrop z zasypanych owoców został zalany spyrolem, same owoce z resztami cukru zalałem Żołądkową czystą. Około 0,75 kg owoców jeszcze puszcza sok, więc sądzę, że około 3,5-4 litry czeremchówki będzie.
Pod koniec tygodnia zrobię też miksturę z 1/4 miodu, 1/4 wody i 1/2 spyrolu, którą zaleję swoją paprykówkę, która nadal wypala język (bynajmniej nie spirytusem). Też będzie tego 3,5 do 4 litrów. Czeka mnie smaczna Wielkanoc i Majówka. Kto wie, może i na Boże Ciało zostanie trochę.
W okolicach świąt znowu zrobię "kompocik" na szuszu owocowo-bakaliowo-przyprawowym a w przyszłym roku będę dodawał zamiast miodu propolis do nalewek - zobaczymy jak to wpłynie na jakość.
Czeremchówki wyszło 9 flaszek. W okolicach świąt/nowego roku otworzę jedną by skontrolować jakość wyrobu, reszta poczeka do marca-kwietnia. Na Pyrkon będzie w sam raz.
Cztery pigwy dostałem od teściowej. Niby niewiele, ale od wczorajszego pokrojenia i zasypania cukrem mam już około pół litra syropu. Sądzę, że w sumie może się uzbierać na około 2 litry mocnej (38-40%) nalewki.
Na razie mam piętnaście flaszek dojrzewających produktów regionalnych.
Przyszły rok (Pyrkon, Polcon i może OFF) zapowiada się smacznie.
Z powodów finansowych zarzucam chwilowo projekt ginu i korzennej miodówki a'la Orqu oraz "kompocików" z suszu owocowego. Może tylko suszone gruszki potraktuję połóweczką spyrolu, żeby mi się nie ckniło do pełnych słojów, bo nalewki podczas naciągania wyglądają nad wyraz estetycznie i są miłym kontrapunktem wobec ogólnego nieładu zwanego kuchnią.
Przed chwilą otwarłam jeżynówkę. I jest... niezła! Trochę za mocna, ale jak na pierwszą w życiu domową nalewkę wyszło naprawdę przyzwoicie. Przepis najprostszy na świecie: jeżyny + cukier + wódka + spirytus. Proporcji nie pamiętam, ale i na nic one nikomu, bo receptura wymaga dopracowania. W każdym razie po udanym debiucie stwierdzam, że na tym się nie skończy ^^ W tym roku może gruszki? Albo wiśnie na rumie?
Dziękuję za inspirujący pomysł. Lubię suszone owoce (oraz alkohole z ich posmakiem, patrz: Bursztyn Krymu <3), więc prędzej czy później pewnie skorzystam.
Jeżeli tak to rozważ jeszcze szuszoną żurawinę oraz koniecznie zestaw suszonych owoców a'la kompocik wigilijny, koniecznie z cynamonem, imbirem i gożdzikami. Efekt wyborny.
Początek nowego sezonu już niedługo - sosnówka pierwsza. Kusi mnie, żeby wzbogacić ją odrobiną pędów świerkowych, myślicie, że to dobry pomysł?
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Zrobiłem inwentaryzację i widzę, że jest słabiutko.
Litr dość słabego (ok 30 volt) syropu sosnowego, 0,7 mocnej pigwówki (niestety musi jeszcze długo leżakować, bo pigwy miałem mało), połówka paprykówki i 1,2 l czeremchówki.
Jakoś się rozeszły, kruca bomba.
Ale mam obietnicę, że będę miał moc czeremch pod koniec lata, więc naciągnie jeszcze kilka litrów.
Wszystkie nalewki moich rodziców smakują jak kolorowy spirytus, a ja wolę kiedy bardziej czuć ten niealkoholowy składnik; chyba spróbuję w tym roku sama. Zacznę od kwiatu czarnego bzu.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum