Myślałem, że w tym odcinku serial wskoczy w "finałowe koleiny". Zwłaszcza że zakończenie poprzedniego obiecywało wiele. Ale happy end w finale wszystko zepsuł. Literalnie. I w imię czego?
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
No i wreszcie zwrot ku finałowi dokonał się. Odcinek s08e20 całkiem całkiem. Obawiałem się, że po poprzednim będzie kiepsko, bo zawiodłem się na rozwiązaniu sprawy z rakiem. Ale, na szczęście, to nie było jej rozwiązanie. I jeszcze do tego odejście jednego z najważniejszych bohaterów. Jeszcze 2 odcinki.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
No i wiemy już chyba, kto umrze, a kto śmierci kogoś nie doczeka A może będzie inaczej? Mam wrażenie, że jednak nie będzie finałowego pierdyknięcia. W poniedziałek wszystko będzie jasne.
Zabiję jeśli ktoś zaspoileruje przed przyszłym piątkiem
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Wczoraj nadrobiłem zaległość z poprzedniego tygodnia i niemal jestem pewien, że House celowo udał się tam gdzie ma się udać, by zmobilizować Wilsona do walki.
Bez spojlerowania: pierwsze 30 minut nudne jak flaki z olejem, potem ciekawiej, ale jednak ciągle przewidywalne.
Takie średnie trochę i bez pierdolnięcia
A ja chyba będę jednym z nielicznych, którzy powiedzą, że finał serialu był w porządku. Nie wiem, czy w ogóle istniało satysfakcjonujące większość zakończenie. To wydawało mi się optymalne. Faktycznie, pierdolnięcia nie było, ale żaden z poprzedzających finał odcinków czegoś takiego nie zapowiadał. A myślę, że oczekiwane przez wszystkich (?) zakończenie byłoby chyba rozczarowaniem. Z drugiej strony jednak, było ono nieprzekonujące, bo trudno uwierzyć, że stało się to co się stało po prostu jednym odcinku. Góra dwóch, kiedy okazało się w poprzednim, że House został dogoniony przez przeszłość i doszło do powstania pewnej alternatywy.
Ciężko jest nie spoilerować.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ja byłem mocno zawiedziony całym tym pomysłem na zakończenie - właściwie bardziej można mówić o braku pomysłu.
Cały 8. sezon można ocenić w sumie pozytywnie (choć może to przez to, że nastąpił po beznadziejnym 7.), ale ostatni epizod to naprawdę mierny sposób zakończenia całej - oglądanej przez nas bądź co bądź kilka lat - historii.
_________________ Proszę Państwa! Macie słuszność, wszyscy właściwie macie słuszność. Z tym że oczywiście wynika ona z niewiedzy.
SPOILERY 1. House naprawdę martwy? Sam nazwałbym takie zakończenie za przegięte, "na siłę".
2. House Jak Gdyby Nigdy Nic? To dopiero byłoby rozczarowanie.
3. House Odmieniony Na Szczęśliwego? Wymagałoby to co najmniej kilkunastu odcinków uzasadnienia, ale byłoby możliwe. Ale mamy za to zakończenie, w którym główny bohater, pod wpływem choroby najbliższego i jedynego przyjaciela postanawia w końcu zrobić coś dla innych, a nie myśleć tylko o sobie. W tym sensie mamy tu do czynienia z przewartościowaniem całej jego dotychczasowej postawy. Choroba Wilsona nie odmieniła może szczególnie samego Wilsona, ale odmieniła House'a i w także tym sensie House umarł rzeczywiście. Bo umarł też niemal dosłownie, gdyż nie ma już dla niego drogi powrotu
Zakończenie uważam za optymalne, co nie znaczy, że satysfakcjonujące. Ale to, że nie było pierdolnięcia, to może i lepiej, niż gdyby było ono wymuszone.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
To jakie byłoby dobre?
1. House naprawdę martwy? Sam nazwałbym takie zakończenie za przegięte, "na siłę".
2. House Jak Gdyby Nigdy Nic? To dopiero byłoby rozczarowanie.
3. House Odmieniony Na Szczęśliwego? Wymagałoby to co najmniej kilkunastu odcinków uzasadnienia, ale byłoby możliwe. Ale mamy za to zakończenie, w którym główny bohater, pod wpływem choroby najbliższego i jedynego przyjaciela postanawia w końcu zrobić coś dla innych, a nie myśleć tylko o sobie. W tym sensie mamy tu do czynienia z przewartościowaniem całej jego dotychczasowej postawy. Choroba Wilsona nie odmieniła może szczególnie samego Wilsona, ale odmieniła House'a i w także tym sensie House umarł rzeczywiście. Bo umarł też niemal dosłownie, gdyż nie ma już dla niego drogi powrotu
Zakończenie uważam za optymalne, co nie znaczy, że satysfakcjonujące. Ale to, że nie było pierdolnięcia, to może i lepiej, niż gdyby było ono wymuszone.
Wymienione propozycje rzeczywiście byłyby jeszcze gorszymi scenariuszami od wybranego, ale to nie znaczy, iż ten jest dobry. Sam nie podejmuję się przedstawiania alternatywnego scenariusza, który miałby być lepszy, bo zwyczajnie nie czuję się na siłach (scenarzyści House'a to bądź co bądź profesjonaliści) a ponadto nie płacą mi za dobre pomysły do tego serialu, więc trochę szkoda mi czasu na ich poszukiwanie. Ale brak własnego pomysłu nie odbiera mi chyba prawa krytyki do cudzego braku pomysłu?
Widać na kilometr, że choroba Wilsona jest wciśnięta na siłę. Odejście House'a jest zmianą o tyle, że zrywa na dobre ze szpitalem będącym miejscem wydarzeń całego serialu - de facto wszystko mogłoby się toczyć dalej w jakowejś Angoli i w fundamentalnym sensie nic by to nie zmieniło.
Więc czy można mówić o zmianie wewnętrznej samego bohatera? Wydaje mi się , że ta może co najwyżej dopiero nadejść, ale póki co nic na nią nie wskazuje.
W tym sensie to dla mnie żadne zakończenie - ok House zrywa ze szpitalem, ma stracić najlepszego przyjaciela - ale czy coś z tego wynika? (przypominam, że to serial o Housie) Nawet nie bardzo wiadomo...
_________________ Proszę Państwa! Macie słuszność, wszyscy właściwie macie słuszność. Z tym że oczywiście wynika ona z niewiedzy.
Miałem zacząć ściągać dla ojca. Sam zacząłem oglądać...
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Miałem zacząć ściągać dla ojca. Sam zacząłem oglądać...
Daj znać przy którym sezonie Ci się znudzi.
_________________ All the ways you wish you could be, that's me.
I look like you wanna look.
I fuck like you wanna fuck.
I am smart, capable, and most importantly, I am free in all the ways that you are not.
Niech wytrwa do finału czwórki. Potężne pierdolnięcie.
Potem może sobie darować.
Jeszcze 5 jest dość w porządku, osobiście nie wytrwałem tylko ostatniego sezonu. To już nie to samo.
_________________ All the ways you wish you could be, that's me.
I look like you wanna look.
I fuck like you wanna fuck.
I am smart, capable, and most importantly, I am free in all the ways that you are not.
To mi przypomina, że zostało mi 5 odcinków do końca ostatniego sezonu. I nadal sobie zakończenia nie zaspojlerowałem (uprzedzając złośliwców: nie będę dalej wątku czytał), więc małe zaciekawienie jednak jest.
Mam potężną odporność nabytą przy setkach anim. Dam radę
A swoją drogą, chodzi mi po głowie plan, aby się nieco pomylić i podrzucić ojcu nie tego Doctora...
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Pierwszy sezon za mną. Świetne. Doskonale dopasowani aktorzy, pierwsze skrzypce gra oczywiście House, ale jego ekipa nie zostaje daleko w tyle. Najbardziej podoba mi się naiwna pani doktor o oczach szczeniaczka.
Nie brakuje też mocnych scen (jak choćby odcinek z epidemią wśród niemowlaków).
I chociaż nie rozumiem o czym gadają, to i tak wciąga.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Mam potężną odporność nabytą przy setkach anim. Dam radę
House po sezonie 4 zaliczył naprawdę drastyczny spadek jakości. Szalałem na punkcie tego serialu, ale i tak nie dałem rady go dokończyć. Zobaczyłem tylko pięć ostatnich odcinków S8 (i w sumie tego żałuję).
Cytat:
Jeszcze 5 jest dość w porządku
IMO nie jest, to właśnie w piątce zaczęły się przymiarki do żałosnego House/Cuddy z S7.
Jakimś cudem dobrnęłam do ostatniego sezonu... i utknęłam w połowie. Nie lubię zostawiać za sobą niedokończonych spraw, a już książek i seriali najbardziej, ale po prostu nie potrafię się zmusić do obejrzenia reszty. Niby trochę jestem ciekawa zakończenia serii. Ale tylko trochę.
Ano racja, że równia pochyła zaczęła się jakoś w okolicach piątego sezonu.
Czyli czekają mnie jeszcze trzy dobre sezony. Mogę z tym żyć
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Kończę drugi sezon. Świetne. Doskonale dopasowani aktorzy, pierwsze skrzypce gra oczywiście House, ale jego ekipa nie zostaje daleko w tyle. Najbardziej podoba mi się naiwna pani doktor o oczach szczeniaczka.
Nie brakuje też mocnych scen (jak choćby odcinek z niemowlakiem).
Jestem teraz na ostatnim odcinku, zaczyna się wystrzałowo
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ja? Pamiętam, że kilka razy prawie łezka mi pociekła, jak coś oglądałem. Nie pamiętam tylko co
Hmm, na pewno podczas zakończenia Elfen Lied.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Trzeci sezon może trochę zgasić Twój entuzjazm. Na wszelki wypadek mówię - nie zrażaj się! Dla czwartego sezonu warto! xD
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
SPOILER z trzeciego sezonu
Mnie w nim okrutnie zmęczył wątek policjanta, który ciągnął się i ciągnął i jeszcze trochę włóczył przez połowę sezonu.
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum