akoś nie widziałem, żeby ktokolwiek bawił się w "oszczędności".
Popatrz na mnie Dwa kolejne tomy (znaczy obydwie części wspomnienia lodu) cały czas czekają na półce
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
To ciekawe co piszecie, bo za knigi Eriksona łapiecie się jak tylko wyjdą, szybko kończycie i jeszcze narzekacie, że mało... Jakoś nie widziałem, żeby ktokolwiek bawił się w "oszczędności".
A nie chciało mi się rozwinąć myśli... Nie wiem, jak inni, ale ja mogę czytać jakąś serię (powieść, jedną historię, nawet wielowątkową) w całości, bez przerw (chyba że wymuszonych przez wydawnictwo), ale jeśli mam do czynienia ze zbiorami opowiadań, wolę sobie je dawkować. Tak np. ostatnio przejechałam się na zbiorach The Best of B. Aldissa i P. Andersona, wyszło, że co za dużo, to niezdrowo. Może jest tak dlatego, że każde opowiadanie jest zamkniętą historią, z pewnym schematem, który zaczyna się powtarzać przy większej ilości (jeśli w powieści, czy serii powieści zaczyna się schemat powtarzać, to też mnie zaczyna nużyć).
ASX napisał/a:
To ciekawe co piszecie, bo za knigi Eriksona łapiecie się jak tylko wyjdą, szybko kończycie i jeszcze narzekacie, że mało... Jakoś nie widziałem, żeby ktokolwiek bawił się w "oszczędności".
No, ale jest przynajmniej rok przerwy pomiędzy tomami, akurat na odetchnięcie. Jakbym kupowała i czytała Retrospektywę na bieżąco, to pewnie przesytu bym nie miała.
___
ASX76 napisał/a:
Dobrym rozwiązaniem jest wybiórcze czytanie "Retrospektyw", ale owa idea została odrzucona przez El.
Nie lubię czytać wybiórczo. Przynajmniej nie Retrospektywy. Bardzo podoba mi się forma zbioru, z komentarzami autora i chciałam się zapoznać ze wszystkimi opowiadaniami, nawet jeśli uważałeś, że nie wszystkie warto. No i okazało się też, że moje zdanie odnośnie niektórych z nich różni się nieco od Twojego.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Miałem na myśli tych fanatycznych fanów, którzy czytają na bieżąco.
Ja się tam za fana Eriksona mam, a nie czytam na bieżąco bo nie zacząłem od razu jak go wydali i mam tyle rzeczy do przeczytania że nie zawsze chcę się rzucić od razu. Do tego żeby lepiej śledzić fabułę, zacząłem po "Przypływach nocy" czytać cykl na nowo i znowu dotarłem do "Przypływów nocy".
Ale rozumiem o co ci chodzi. To było tylko takie wyjaśnienie.
Elektra napisał/a:
Nie lubię czytać wybiórczo. Przynajmniej nie Retrospektywy. Bardzo podoba mi się forma zbioru, z komentarzami autora i chciałam się zapoznać ze wszystkimi opowiadaniami, nawet jeśli uważałeś, że nie wszystkie warto. No i okazało się też, że moje zdanie odnośnie niektórych z nich różni się nieco od Twojego.
Ta forma zbioru to jej wielka zaleta. Całkiem inaczej się po tych wprowadzeniach te opowiadania odbiera niż by się je odbierało oderwane od rozwoju pisarskiego autora. Wtedy np. te pierwsze próby byłyby bardzo źle przeze mnie odbierane. A tak czytało m isię je całkiem przyjemnie, czasem z uśmiechem na twarzy.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Tak np. ostatnio przejechałam się na zbiorach The Best of B. Aldissa i P. Andersona, wyszło, że co za dużo, to niezdrowo. Może jest tak dlatego, że każde opowiadanie jest zamkniętą historią, z pewnym schematem, który zaczyna się powtarzać przy większej ilości (jeśli w powieści, czy serii powieści zaczyna się schemat powtarzać, to też mnie zaczyna nużyć).
Nie lubię czytać wybiórczo. Przynajmniej nie Retrospektywy. Bardzo podoba mi się forma zbioru, z komentarzami autora i chciałam się zapoznać ze wszystkimi opowiadaniami, nawet jeśli uważałeś, że nie wszystkie warto.
No i okazało się też, że moje zdanie odnośnie niektórych z nich różni się nieco od Twojego.
1. OK, tyle że Martin jest od nich znacznie, znacznie lepszy i nie ma u niego schematu (no, w każdym razie takiego "bijącego po oczach") ani nic nużącego.
Mnie osobiście zbiór Aldissa w ogóle się nie spodobał. Miałem dość po kilku opowiadaniach.
2. Masz rację.
Chodziło mi przede wszystkim o to, żeby osoba chcąca czytać "Retrospektywę" po kolei, nie zniechęciła się do książki początkowymi utworami, dlatego wolałem "dmuchnąć na zimne" i nachalnie zalecić wybiórczość, tzn. najpierw wziąć się za (w moim pojęciu) najlepsze, a na koniec zostawić sobie resztę.
3. Aż prosiłoby się o rozwinięcie... Niektórych, czyli...?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Chodziło mi przede wszystkim o to, żeby osoba chcąca czytać "Retrospektywę" po kolei, nie zniechęciła się do książki początkowymi utworami,
Jeśli przeczyta się przedmowy autora (ze zrozumieniem), to chyba ciężko się zniechęcać.
ASX76 napisał/a:
1. OK, tyle że Martin jest od nich znacznie, znacznie lepszy i nie ma u niego schematu (no, w każdym razie takiego "bijącego po oczach") ani nic nużącego.
Dla mnie w pewnym momencie nużąca była, już wspomniana, część 'Światło odległych gwiazd'. Siedem opowiadań to dla mnie, bez żadnej przerwy, za dużo.
ASX napisał/a:
3. Aż prosiłoby się o rozwinięcie... Niektórych, czyli...?
Na przykład tego, którym się najbardziej zachwycałeś, czyli Pieśni dla Lyanny. Oczekiwałam czegoś genialnego, a było 'tylko' bardzo dobre, chociaż w pewnym momencie chciałam, żeby już się skończyło.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Jeśli przeczyta się przedmowy autora (ze zrozumieniem), to chyba ciężko się zniechęcać.
Na przykład tego, którym się najbardziej zachwycałeś, czyli Pieśni dla Lyanny. Oczekiwałam czegoś genialnego, a było 'tylko' bardzo dobre, chociaż w pewnym momencie chciałam, żeby już się skończyło.
1. Skoro tak twierdzisz...
2. To bardzo niewielka różnica w ocenie...
Uderzyła mnie (w pozytywnym znaczeniu tego słowa/wyrazu)/zachwyciła treść/wymowa tego utworu napisanego bardzo zajmująco. Gdyby tak postawić się w sytuacji bohaterów... Co byś wybrała? Nieśmiertelność brzmi niezwykle kusząco, ale... czy w takiej formie?
Jeśli chodzi o ścisłość - podniecałem się również takimi utworami jak: "Pieśni samotności Larena Dorra" i "Lodowy smok". Nie przypominam sobie, żebym "Pieśń dla Lyanny" postawił wyżej/wyróżnił ponad te dwa, aczkolwiek nie wykluczam, że mogę się mylić.
Jeśli już miałbym przyznawać miejsca, to na pierwszym umieściłbym razem: "PdL" i "PsLD", a na drugim: "Ls".
Jakiś czas temu dokończyłem Ucztę dla wron i podzieliłem się moimi wrażeniami w odpowiednim wątku. Tydzień temu połknąłem w 2 dni Przystań wiatrów, którą Martin napisałem wraz z Lisą Tuttle, a teraz zaczytuję Tufa Wędrowca i... i wyjdzie najprawdopodobniej na to, że PLiO to najsłabsze utwory w dorobku George'a.
Przystań wiatrów czytało się o niebo lepiej niż tomy 2-4 z PLiO. Chociaż historia jest z pozoru prosta, fabuła nie komplikuje się jak w "sadze", to porusza o wiele ważniejsze problemy - dyskryminacji, czystości krwi, ksenofobii. O stokroć więcej przyjemności z czytania.
Tuf wędrowiec za to jest świetny i nie wiem kto, ale były głosy, że główny bohater jest irytujący. Specyficzne podejście do życia i jego "zaiste" nadają tej postaci barwy, a i wiele humoru opowieściom. Jestem w połowie, ale szybko to się skończy.
I PLiO mówię stanowcze nie!
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Co do "Przystani wiatrów" - lepsza jest nowelka, na podstawie której powstała później powieść. Nie ma w niej tego rozwodnienia "ważniejszych problemów". Inna sprawa, że nie są one jakoś szczególnie odkrywczo przedstawione.
A wczoraj bardzo miła pani z wydawnictwa Zysk napisała do mnie tak: "Ostatni rejs "Fevre Dream" już niebawem. Jest już nowa okładka, a prace redakcyjne zaawansowane. Proszę śledzić naszą stronę internetową, bo w tym kwartale na pewno Pani ulubiona książka trafi na rynek księgarski w nowym wydaniu." Może niekoniecznie jest to moja "ulubiona" książka, ale jedna z tych, które chciałabym mieć na półce, więc radość moja nie ma granic
Szkoda tylko, że o wznowieniu Tufa nie ma żadnych wieści...
_________________ Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
Szkoda tylko, że o wznowieniu Tufa nie ma żadnych wieści...
A przydałoby się chyba bardziej, bo to jeszcze trudniej dostępne, a jeżeli już, to za absurdalne pieniądze. Ale temat FD chyba bardziej nośny
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Rockowy Armagedon
Książka napisana jest równie przyjemnym stylem, co Saga, a tematyka jest jednocześnie bliższa i dalsza: bliższa, bo dzieje się "u nas", a nie w świecie fantasy, dalsza, bo dotyczy sfery obyczajowej USA, ruchu hippisowskiego i jego rozliczenia. Główny bohater, były dziennikarz, obecnie pisarz, rusza napisać reportaż o morderstwie menadżera słynnej grupy muzyków z lat 60 - The Nazgul. Przy okazji odwiedza starych znajomych, aby sprawdzić, jak żyją. Osią fabuły jest śledztwo w sprawie morderstwa i przyglądanie się reaktywacji bandu (denat trzymał prawa do nazwy czy jakoś tak), którą uważa za niemożliwą - podczas ostatniego koncertu główny wokalista i serce zespołu został zastrzelony przez snajpera. Do tego dochodzi aspekt mistyczny - album Nazguli nosił nazwę Music to Wake the Dead i ktoś zdaje się traktuje zawarte tam teksty poważnie.
Właściwie, chociaż wątek główny był wciągający (intryga mająca na celu wskrzeszenie rewolucji lat 60), ciekawsze było sedno powieści Martina - ludzie, ich życie i problemy. To jacy byli podczas ruchu hippisowskiego, jak postrzegają go teraz, jak się zmienili. Solidna lektura.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
E tam, lepsze od tych textów są np.: "Pieśń dla Lyanny", "Pieśni samotności Larena Dorra", "Lodowy smok", "Trupiarz", "Małpia kuracja", "Słabe warianty", "Portrety jego dzieci", "W oblężonej twierdzy", "Piaseczniki", cykl "Pieśń Lodu i Ognia", "Ostatni rejs Fevre Dream"...
"Piaseczniki" jak najbardziej, do tego "Na odłączonych ziemiach". Przy Lodowym smoku i Pieśni samotności już bym się wahał, a reszty nawet nie ma co wspominać Choć kto wie, może jeszcze zmienię zdanie, dopiero jestem w połowie drugiego tomu Retrospektywy.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
W ramach pożerania tego, co nowego biblioteka oferuje - Ostatni rejs Fevre Dream. No cud miód i orzeszki, czyli przyzwoita książka z motywem, który w obecnych czasach wydaje się kilkukrotnie zabity (kołkiem) i wystawiony na światło słoneczne. Martin jednak pokazuje swą pisarska wielkość. Potrafi też przedstawić pasję w fascynujący sposób, aż mam ochotę wrócić do Przygód Hucka.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Tuf Wędrowiec - rany, jakie to jest dobre. Martin potrafi pisać, zarzucić świetnym pomysłem, ustawić sytuację i wycisnąć z niej maksimum emocji. Nawet gdy patrzy mu się na ręce i ewidentnie widać, że kantuje, robi to z wdziękiem magika.
No i zdecydowanie lepiej wychodzi mu posiadanie ograniczenia w pisaniu jakim jest opowiadanie: nie przedłuża, nie rozciąga, daje same gęste. Mniam.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Może czytałeś nie te książko co trzeba?
Albo nie tak jak trzeba. Próbowałeś wyłączyć tryb F2?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Piaseczniki to jedno z najlepszych opowiadań jakie kiedykolwiek powstało. I nic specjalnego poza nimi nie napisał w tym zakresie. Przynajmniej ja sobie niczego takiego nie przypominam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum