Taki temat się chyba jeszcze u nas nie znalazł. Niech służy do dzielenia się informacjami o premierach muzycznych na które czekamy. Może przy okazji jakaś mała dyskusja się wywiąże?
Dzisiaj trafiłam na informację o nowym albumie studyjnym Porcupine Tree The Incident. Będzie składał się z dwóch płyt, gdzie na pierwsze znajdzie się tytułowy utwór liczący 55 minut (!), na drugiej cała reszta.
Zapowiada się interesująco, premiera 21 września. Tak więc na koncercie w październiku będę miała okazję usłyszeć nowe utwory na żywo, o ile się wybiorę
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Już dawno miałem zająć się twórczością Porcupine Tree, jednak nie miałem zbytnio czasu, chęci i możliwości... Ale jak na najnowszym albumie ma być 55-minutowa suitka... Będę miał ten album, muszę go mieć
A jak już jesteśmy przy progresywnych klimatach: Dream Theater też wydało nowy album, co prawda minęło już 5 czy 6 dni od premiery, ale to nieistotne.
CD 1:
1. A Nightmare To Remember 16:10
2. A Rite Of Passage 8:35
3. Wither 5:25
4. The Shattered Fortress 12:46
5. The Best Of Times 13:19
6. The Count Of Tuscany 18:18
.
CD 2 (Black Clouds & Silver Linings Covers Bonus Disc):
1. Stargazer [Rainbow] 8:10
2. Tenement Funster/Flick Of The Wrist/Lily Of The Valley [Queen] 8:16
3. Odyssey [Dixie Dregs] 7:59
4. Take Your Fingers From My Hair [Zebra] 8:18
5. Larks' Tongues In Aspic (Part II) [King Crimson] 6:30
6. To Tame A Land [Iron Maiden] 7:15
.
CD 3 (Black Clouds & Silver Linings Instrumentals):
1. A Nightmare To Remember (instrumental) 15:37
2. A Rite Of Passage (instrumental) 8:35
3. Wither (instrumental) 5:27
4. The Shattered Fortress (instrumental) 12:45
5. The Best Of Times (instrumental) 12:49
6. The Count Of Tuscany (instrumental) 18:47
.
CD 4 (Black Clouds & Silver Linings Remixable files):
1. A Nightmare To Remember (Stem Mix)
2. A Rite Of Passage (Stem Mix)
3. Wither (Stem Mix)
4. The Shattered Fortress (Stem Mix)
5. The Best Of Times (Stem Mix)
6. The Count Of Tuscany (Stem Mix)
+
Limited edition audiophile 180-gram double-LP set with exclusive artwork from Hugh Syme
LP 1:
Side A
1. A Nightmare To Remember 16:10
Side B
1. A Rite Of Passage 8:35
2. The Shattered Fortress 12:46
.
LP 2:
Side C
1. Wither 5:25
2. The Best Of Times 13:19
Side D
1. The Count Of Tuscany 18:18
+
- limited edition, numbered lithograph by Hugh Syme (100 lucky winners will find a litho signed by Hugh Syme)
- a silver foil ticket (100 lucky fans win a M&G w/ band)
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Najnowsza, zimowa płyta Stinga, która ma się ukazać już 26 października!
A oto, co na niej znajdziemy:
1. Gabriel's Message
2. Soul Cake
3. There Is No Rose of Such Virtue
4. The Snow it Melts the Soonest
5. Christmas at Sea
6. Lo How a Rose E'er Blooming
7. Cold Song
8. The Burning Babe
9. Now Winter Comes Slowly
10. The Hounds of Winter
11. Balulalow
12. Cherry Tree Carol
13. Lullaby for an Anxious Child
14. Hurdy Gurdy Man
15. You Only Cross My Mind in Winter
Parę nowości, kilka staroci, ale za to w nowej aranżacji...
A ja czekam na tych panów, nawet mimo tego, że The Fixer jest chyba najgorszym singlem w dziejach zespołu i nie zapowiada dobrej płyty ale akurat Pearl Jam szansa się należy:
Utwory z "Backspacer":
1. Gonna See My Friend
2. Got Some
3. The Fixer
4. Johnny Guitar
5. Just Breathe
6. Amongst The Waves
7. Unthought Known
8. Supersonic
9. Speed Of Sound
10. Force Of Nature
11. The End
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Megadeth - Endgame
W kilku zdaniach (po dobrych 30 przesłuchaniach) - jednak rozczarowanie. Ciągle najlepszym albumem od czasu powrotu Megadeth pozostaje dla mnie The System Has Failed, Endgame stawiam chyba nawet za UA (choć tam były totalne pomyłki momentami, tutaj takich kaszalotów raczej brak). Jest poprawnie, solidnie, Mustaine umie komponować muzykę, która poniżej pewnego poziomu nie schodzi ale ogólnie album nie porywa. Brakuje tak banalnej rzeczy jak dających się zapamiętać riffów czy chwytliwych refrenów. Niby jest najbardziej thrashowo od jakiś 137 lat, ale właściwie nic z tego nie wynika. Zawiódł mnie strasznie Broderick, jego solówki są przeładowane techniką ale znów - nic z nich nie wynika. Nie siedzą w utworach, nie uzupełniają ich i przesadnie uwypuklenie ich w miksie (znów, wrr!) tylko szkodzi albumowi.
Źle nie jest, są przynajmniej dwa bardzo fajne kawałki (The Day We Fight!, 1,320), reszta trzyma sensowny poziom, są lepsze o gorsze momenty ale przebłysków geniuszu raczej brak.
3+ w skali szkolnej, gdzie dla mnie United Abominations to 4- a The System Has Failed to 4+.
_________________ We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun
We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye
We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
Tym razem nie o płycie, lecz filmie dokumentalnym...
It might get loud to wymiana doświadczeń między trzema gitarzystami: Jimmym Pagem (Led Zeppelin), Edgem (U2) oraz Jackiem Whitem (The White Stripes).
Pewnie każdy znalazłby jakieś obiekcje co do składu tej kompilacji, mając własne wyobrażenie grupy marzeń. Ja jednak na pewno rzucę okiem. Mimo wszystko to trzy pokolenia i trzy ikony rocka.
Megadeth - Endgame
W kilku zdaniach (po dobrych 30 przesłuchaniach) - jednak rozczarowanie. Ciągle najlepszym albumem od czasu powrotu Megadeth pozostaje dla mnie The System Has Failed, Endgame stawiam chyba nawet za UA (choć tam były totalne pomyłki momentami, tutaj takich kaszalotów raczej brak). Jest poprawnie, solidnie, Mustaine umie komponować muzykę, która poniżej pewnego poziomu nie schodzi ale ogólnie album nie porywa. Brakuje tak banalnej rzeczy jak dających się zapamiętać riffów czy chwytliwych refrenów. Niby jest najbardziej thrashowo od jakiś 137 lat, ale właściwie nic z tego nie wynika. Zawiódł mnie strasznie Broderick, jego solówki są przeładowane techniką ale znów - nic z nich nie wynika. Nie siedzą w utworach, nie uzupełniają ich i przesadnie uwypuklenie ich w miksie (znów, wrr!) tylko szkodzi albumowi.
Źle nie jest, są przynajmniej dwa bardzo fajne kawałki (The Day We Fight!, 1,320), reszta trzyma sensowny poziom, są lepsze o gorsze momenty ale przebłysków geniuszu raczej brak.
Zgadzam się co do pracy Brodericka i ogólnego wrażenia. Trochę popolemizuje. Refren 44 minutes albo how the strony end nie jest chwytliwy? Ok. Endgame nie ma chwytliwego refrenu ale to jest akurat kawałek który pije do Rust in Peace, a nie do Countdowna czy Youthnasia jak powyższe. Sam Endgame to fpytkę kawałek, szczególnie to interludium jak Rudy śpiewa że budzi się w trumnie i druga cześć, jak przyspiesza po "believe me this is endgame" (nawet nie solówka ale ten riff pod nią jest zajebongo i końcówka). Ale oprócz genialnych momentów są tez dosyć żenujące - dialetic chaos i " the hardest part of letting go...sealed with a kiss".
Fajne są teksty - oczywiście jak przystało na metal są dośc infantylne i dlatego fajne ale Rudy śpiewając o Nowym Światowym Porządku i o tym jak illuminaci chcą nas zachipowac odkrył nowe tereny głupoty dla zagospodarowania przez heavy metal. Serio oceniam to pozytywnie, bo teksty o infantylne teksty cthulu i zombich już się nieco przejadły.
Ja jestem bardzo ciekaw debiutanckiej płyty polskiego zespołu Hatifnats "Before it is too late"
25 września startują.
Kto słucha trójki to pewnie nie raz ich słyszał, bo trójka ich mocno promuje. Zespół w Polsce zjawisko. Grają rockowo progresywnie, świetnie brzmieniowo. I mają wokalistę o niezwykłym głosie.
Na youtubie jest trochę nagrań z koncertów nie za dobrej jakości.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Chris Cornell, legenda Seattle, zaczął ulegać czarnej stronie komerchy. Jego dokonania solowe, choć początkowo obiecujące, zostały zakończone pustym słowem i dźwiękiem. Zaś najnowszy album - Scream, nagrany razem z (!) Timbalandem - to ostateczny upadek artysty...
Lecz oto przyszedł doń Stwórca i rzekł:
- Powstań!
Jako że Soundgarden powraca!
Cytat:
The 12 year break is over & school is back in session. Sign up now. Knights of the Soundtable ride again! www.soundgardenworld.com
A mnie właśnie Soundgarden, szczególnie te mocniejsze płyty, podchodzi najbardziej z tego zestawu (no, jeszcze dawne AIC). Czekam jakichś przejawów tego odrodzenia, choć nie ukrywam, że oczekiwań zbyt wysokich co do poziomu nie mam, nie wierzę po prostu w powrót do źródeł.
Słabo. Brzmi trochę jak biedny rip-off New Order/Joy Division wzbogacony o najgorsze cechy stylu new romantic Jeżeli chodzi o indie altenatywne zżyny z Joy Division to już bardziej polecam Editors i Interpol, oni przynajmniej nie próbują zgrywać jakichś muzycznych poetów.
Co to znaczy indie? Wiem, że tu chodzi o skrót od individual, albo independent, ale co to oznacza w określaniu cech dystynktywnych gatunku muzycznego (i nie tylko, bo o ile się orientuję, to indie jest szerszym terminem)? Skoro jest indie alternatywne, to czy to znaczy, że jest także indie mainstreamowe? Pytam jako totalny laik. Czym jest indie? I nie chodzi mi o przykłady.
Słabo. Brzmi trochę jak biedny rip-off New Order/Joy Division wzbogacony o najgorsze cechy stylu new romantic Jeżeli chodzi o indie altenatywne zżyny z Joy Division to już bardziej polecam Editors i Interpol, oni przynajmniej nie próbują zgrywać jakichś muzycznych poetów.
Jest to nazwa worka, do którego wrzuca się niezależne, oryginalne i wytyczające nowe trendy w skostniałej muzyce współczesnej zespoły. Charakteryzuje je głownie to, że grają nudnego rocka alternatywnego, mają po kilkadziesiąt milionów odpaleń na laście (tzw. underground) i wszystkie brzmią podobnie. Omijam łukiem szerokim.
Bitter, nie Lao Che, tylko konkretnie tej płyty Lao Che - "Powstanie Warszawskie", "Gusła" i "Koli" były ok moim zdaniem (może troszkę prentensjonalne, ale zdarzało mi się w przeszłości jarać gorszymi rzeczami).
Co do indie to Mad i Batou mnie wyręczyli. Dodam tylko, że zanim zaczęto używać tego określenia na siódmą wodę po kisielu z the Clash (najczęśćiej wydającą dla ogromnych koncernów muzycznych), indie rockiem zwano kapele takie jak Fugazi wydające swoje płyty same zrzeszone w małe, faktycznie niezależne wytwórnie.
Charakteryzuje je głownie to, że grają nudnego rocka alternatywnego, mają po kilkadziesiąt milionów odpaleń na laście (tzw. underground) i wszystkie brzmią podobnie. Omijam łukiem szerokim.
Ja tam lubię czasami sobie posłuchać Interpol, Editors czy Franzów, które to zespoły właśnie tym mianem są określane Ale nie należy zbyt wielkiej wagi przywiązywać do szufladek muzycznych, chociaż jak wszelkiego rodzaju schematy i generalizacje ułatwiają życie. Ale bywają zabawne w momencie kiedy jakiś wykonawca się im wymyka - wymyśla się wtedy następną i cała zabawa zaczyna się od początku
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
oooj jak ja kiedyś nie cierrrrpiałem tej całej indie otoczki, strasznie. No ale z drugiej strony słuchałem wtedy Metallicy i System of a Down
w zeszłym roku przekonałem się do Kasabiana i Arctic Monkeys, bardzo przyjemne do słuchania zespoliki, polecam. Więcej, Kasabian jest jednym z gównych powodów dla ktorych wybieram się na HOF'10.
Bitter, nie Lao Che, tylko konkretnie tej płyty Lao Che
Ogólnie chodziło mi o mój post.
Szczerze, to uważam, że za dużo filozofii w ogóle w muzykę wkładasz. I naprawdę nie widzę tu podobieństwa z Joy Division, czy Editorsami. Obydwa zespoły mnie nie ziębią, ni parzą, są dla mnie przeciętne. oo
I osobiście nie traktuję Spiętego jako poety. Może on sobie taką funkcję przypisuje, mnie tam nic do tego. Po prostu pisze świetne teksty, które są odkrywcze i zaskakujące. I liczy się efekt świeżości. Więcej skupienia nad rozkoszowaniem się dźwiękami (wszakże mowa też nimi jest), a mniej otoczki filozoficznej, zdecydowanie. Takie dogłębne analizowanie, metkowanie zalatuje mi delikatnie manieryzmem.
Ja z indie to preferuję Death From Above 1979. Szkoda, że nie nagrywają dalej... Przyjemnie brzmi (bez nudzenia alternatywnego) jest Kanadyjczyk Danko Jones. Interpol czy Editors też bardzo lubię posłuchać, ale nie łączyłem ich dotychczas z ruchem owym.
Wracając do Chrisa Cornella i zespołu Soundgarden... Owocem wspomnianej reaktywacji ma być płyta Telephantasm, która pojawi się w sklepach już 28 września. A póki co można przesłuchać kawałek Black Rain z tegoż albumu.
Utwór powstał na bazie dema, które początkowo miało zasilić płytę Badmotorfinger (dlatego brzmi jak stary Soundgarden). Osobiście jestem bardzo pozytywnie zaskoczony (również formą Cornella), ale nie wyciągam jeszcze wniosków na przyszłość.
"Karma" (muz. Mark Jansen, Coen Janssen, Simone Simons, sł. Mark Jansen) - 1:32
"Monopoly on Truth" (muz. Isaac Delahaye, Mark Jansen, Simone Simons, sł. Mark Jansen, Simone Simons) - 7:11
"Storm the Sorrow" (muz. Coen Janssen, Simone Simons, sł. Simone Simons) - 5:12
"Delirium" (muz. Coen Janssen, Isaac Delahaye, Simone Simons, sł. Simone Simons) - 6:07
"Internal Warfare" (muz. Mark Jansen, Isaac Delahaye, Coen Janssen, sł. Simone Simons) - 5:12
"Requiem for the Indifferent" (muz. Mark Jansen, Isaac Delahaye, sł. Mark Jansen) - 8:34
"Anima" (muz. Mark Jansen) - 1:24
"Guilty Demeanor" (muz. Mark Jansen, sł. Mark Jansen) - 3:22
"Deep Water Horizon" (muz. Mark Jansen, Isaac Delahaye, Coen Janssen, sł. Simone Simons) - 6:32
"Stay the Course" (muz. Mark Jansen, Isaac Delahaye, Simone Simons, sł. Mark Jansen) - 4:25
"Deter the Tyrant" (muz. Isaac Delahaye, Mark Jansen, sł. Mark Jansen) - 6:37
"Avalanche" (muz. Mark Jansen, Isaac Delahaye, Simone Simons, sł. Simone Simons) - 6:52
"Serenade of Self-Destruction" (muz. Mark Jansen, Isaac Delahaye, Coen Janssen, sł. Simone Simons) - 9:55
"Twin Flames" (wersja regularna, utwór dodatkowy na iTunes) (muz. Mark Jansen, sł. Mark Jansen) - 4:47
Jak na razie raz przesłuchałem - całkiem przyjemne, ale żaden utwór mnie nie porwał.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ładnie się zapowiada za to koniec lata i jesień - już za parę dni nowe Dead Can Dance, zaraz potem Katatonia, a w październiku - My Dying Bride.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum