Mnie równie Podziemia Veniss bardzo się podobały. Książka zawiera w sobie ogromny ładunek emocjonalny, nawet w jednym z rozdziałów autor zwraca się do nas w drugiej osobie. Mroczna i miejscami bardzo brutalna wizja przyszłości przypadła mi do gustu. Szkoda ze Mag nie pokusił się o wydanie wszystkich nowel dziejących się w tym świecie, tym bardziej ze książka jest bardzo szczupła. Jak pisze autor w posłowiu "wszystkie one opowiadają o stopniowym obejmowaniu ziemi w posiadanie przez stworzone przez Quina istoty" Pozostaje jedynie mieć nadzieje ze dane nam będzie móc kiedyś je przeczytać.
Teraz zastanawiam się nad kupnem Miasto szaleńców i świętych, ale 706 nie wróży dobrze książce w miękkiej oprawie. Szkoda ze Solaris nie poszedł w ślady Rebisu czy Maga wydając w większym formacie i HC.
Teraz zastanawiam się nad kupnem Miasto szaleńców i świętych, ale 706 nie wróży dobrze książce w miękkiej oprawie. Szkoda ze Solaris nie poszedł w ślady Rebisu czy Maga wydając w większym formacie i HC.
Spokojnie wytrzymuje próbę czytania. Może szkoda, że nie jest to twarda okładka, ale do jakości wydania nie mam uwag. A i treść zacna, więc nie ma co się zastanawiać, tylko szybko kupić i czytać.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Mógłbym się z nią zgodzić, tj. z recenzją. Aczkolwiek w moim przypadku trzeba także stwierdzić jasno - VanderMeer, mimo że wart uwagi i godny polecenia, nie kupił mnie ostatecznie. Przyjąłem jego powieść z ciekawością i przyjemnością, jednak nie zachwycił mnie praktycznie w żadnym elemencie. Najbardziej irytowała mnie narratorka. Tak jak ona kilka razy "zaczynała", tak i ja kilka razy miałem ochotę wtedy "przestać". Naprawdę.
Powieść napisana w doskonałym stylu. Ale, ostatecznie, dla mnie jest tylko dobra. Warto ją przeczytać, bo to obecnie najlepsze, co jest na polskim rynku fantastycznym. Jeśli przyjąć, iż istnieje szufladka "ambitna fantastyka" to VanderMeer mieści się w niej we wspomnianych stanach dobrych.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jeśli idzie o tą narrację w Shriek, chociaż miejscami może wydać się irytująca, ma jednak moim zdaniem pewien urok. To ciągłe zaczynanie od początku, subiektywne spojrzenie i dopiski Duncana Shrieka, który co chwila wtrąca się z jakimś sprostowaniem. I, co najważniejsze chyba, utrzymany z Miasta... klimat Ambergris. Jeśli kogoś urzekł wcześniej teraz też powinien być zadowolony z lektury. Ja się do tej grupy nie zaliczam, ale podobnie jak przy pierwszej odsłonie tego miasta, teraz Shriek również przeczytałam z przyjemnością.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Wy już tutaj rozmawiacie o nowo wydanej pozycji, a ja dwa słowa o Podziemiach Veniss, które przeczytałem jakiś (dłuższy) czas temu.
Spodziewałem się nie-wiadomo-czego po tych wszystkich zachwytach i trochę się rozczarowałem. Nie pamiętam czy kiedykolwiek wysunąłem taki zarzut w stosunku do książki, ale Podziemia... były za krótkie; miałem wrażenie, jakbym czytał książkę nie do końca skończoną, jakby brakowało w niej tej iskry geniuszu, która po pierwsze uzupełni nieco obraz chociażby świata przedstawionego jaki wyłania się w powieści, po drugie uczyni z niej nie tylko książkę (bardzo?) dobrą, ale coś więcej.
Lepiej wspominam drugą część książki (w tej chwili nie pomnę już nazwy). Była ona - przynajmniej dla mnie - dużo bardziej sugestywna i dosadna.
_________________ We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun
We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye
We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
Wkrocz do świata, w którym zdrada to drugie imię uczciwości.
Prowadząc niemożliwe do rozwiązania śledztwo w sprawie podwójnego morderstwa, detektyw John Finch szuka prawdy wśród wojennych ruin niegdyś potężnego miasta Ambergris. Po sześciu latach rządów nieludzkich szarych kapeluszy Ambergris powoli popada w anarchię. Pozostałości armii buntowników są rozproszone, a ich przywódczyni, tajemnicza Błękitna Dama, zniknęła. Mieszkańców zamyka się w obozach. Kolaboranci wędrują ulicami, brutalnie zaprowadzając porządek. Finch musi sobie poradzić także z nowymi siłami, takimi jak zagadkowy as wywiadu Ethan Bliss, oraz z chorobą jego partnera, Wyte’a, który dosłownie rozpada się pod wpływem presji.
W tej przejmującej powieści spotykają się przeszłość z przyszłością oraz wydarzenia o kosmicznej skali z przyziemnymi sprawami. Co się stanie, jeśli Finch rozwikła śledztwo? Co się stanie, jeśli tego nie zrobi? Czy Ambergris pozostanie takie samo?
„Chinatown” zmieszane z „Nagim Lunchem” i doprawione szczyptą „Tetsuo II: Body Hammer”. Pozycja obowiązkowa dla fanów fantastyki, czarnych kryminałów i świetnej literatury.
— Joe Abercrombie, autor „Best Served Cold”
„Finch” rozłożył mnie na łopatki. Urzekł mnie połączeniem brudu z delikatnością oraz pięknem języka. Rzadko się zdarza, by powieści niczego nie brakowało. Wyobraźcie sobie połączenie książek Cormaca McCarthy’ego z dziełami Davida Goodisa i niezwykłymi nawiązaniami do Lovecrafta.
— Ken Bruen, autor „London Boulevard”
Dzięki ostrej jak brzytwa, a zarazem brudnej prozie — jak przystało na czarny kryminał — „Finch” dociera do sedna tajemnicy Ambergris i stanowi bez mała jego apoteozę. Wspaniała książka!
— Hal Duncan, autor „Welinu”, „Atramentu” i „Ucieczki z piekła”
Cieszę się na tę pozycję z UW i powrót do Ambergris. Oczywiście można marudzić, że "znowu to samo", ale ja z chęcią zatopię się w lekturze
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Cieszę się na tę pozycję z UW i powrót do Ambergris
Ja też już nie mogę sie doczekać kiedy zacznę lekturę. Jestem przeogromnie wdzięczny MAGowi ze wydaje VanderMeer'a, mimo ze podobno bardzo słabo sie sprzedaje. Autor aspiruje do grona moich ulubionych pisarzy, głównie przez swój styl pisania, umiejętność budowania nastroju i dobierania słów. Jednocześnie trochę szkoda ze do Shrieka: Posłowie, dana taką paskudna okładkę, nie oddającej w ogóle klimatu książki.
Jakby ktoś był zainteresowany, to linkuję swoją recenzję: http://katedra.nast.pl/ar...eer-Jeff-Finch/
Ogólnie - VanderMeer świetny jak zwykle, chociaż nie będzie to moje ulubiona jego książka.
Skończyłem Fincha. Z recenzją ogólnie się zgadzam z jednym znaczącym zastrzeżeniem: Uważam Fincha za książkę prawie tak samo "duszną" jak Shriek: Posłowie i uważam, że z obiema Miasto... pod względem atmosfery nie może się równać.
IMO za atmosferę w Finchu odpowiada sytuacja tytułowego bohatera. Przez całą książkę odzierany z pozostałości normalności (pojęcie w Ambergris nieco względne, chodzi mi o normalność sprzed Powstania), z elementów nowej stabilizacji, z życia, przyjaciół, ze wszystkiego. Krok za krokiem Finch staje się coraz bardziej pusty i zagubiony. Za ersatz dotychczasowego życia wydają się być mu odkrywane krok po kroku tajemnice, choć i one dają mu jasny przekaz: wszyscy Cię wykorzystali! Postawa bohatera (stopniowe przenoszenie ciężaru z "rozwiązać" na "przeżyć") jak i zakończenie książki wpisują się w kanon gatunku wspaniale.
Miasto też emanuje nowymi zagadkami: stało się to na co "wszyscy" czekali (no, może nie wszyscy i może nie czekali), czyli przejęcie miasta przez Szare Kapelusze, ale nagle mimo swej potęgi wydają się oni słabsi niż dotychczas, stworzyli sobie narzędzia w postaci Stronników, które wydają się podnosić rękę na swoich twórców (na wszelkie zmiany chyba). Buntownicy, agenci państw ościennych, wszystkie części składają się na bogatą konstrukcję, której stabilność prawie do końca jest dla nas zagadką (można zakładać to i owo, ale niekoniecznie wszystko się spełnia).
I na koniec jedna rzecz, która smuci z jednej strony, ale raduje z drugie. Finch swoim zakończeniem domyka historię Ambergris jakim je znamy (tu ten i ów doda: i lubimy). Chwilowo wydaje mi się, że pisanie dalej o tym mieście może zdawać się być jedynie odcinaniem kuponów. Cieszy mnie to, bo dobre cykle nie powinny się ciągnąć w nieskończoność. Ale to tylko moje zdanie oparte jedynie na lekturze ww. tytułów.
VanderMeer już zapowiedział, że napisze kolejną książkę z Ambergris. Też mnie to zaskoczyło w świetle zakończenia "Fincha". No ale nie sądzę, by ten autor zdecydował się na odcinanie kuponów... a przynajmniej by robił to nie mając dobrego pomysłu. Myślę, że znowu nas zaskoczy.
Rzeczywiście, po tej powieści odzyskałem wiarę w VanderMeera. Powieść jest najbardziej dynamiczna ze wszystkich dotychczasowych osadzonych w tym mieście, osadzona w czarnym kryminale i naprawdę "duszna", jak to ujął Mag_Droon. Intryga zaskakująca i nieoczekiwana. Nic tylko czytać. A VanderMeer nie opuści moich półek
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Raptem jedna książka wystarczyła, aby odwrócić zły los. Z tego co pamiętam, szykowałeś mu "wilczy bilet", a tu proszę... Ratunek przybył w samą porę. Może z innymi autorami będzie podobnie?
Wątpię. VanderMeer mi się podobał zawsze. Ale - bez szału. Uważałem, że to powieści na jedno przeczytanie. A "Finch" podniósł im wszystkim poziom. Dlaczego rzutowało to na pozostałe? Bo "Finch" się z nimi łączy i scenograficznie i jeśli chodzi o wątki, które się przewijają we wszystkich powieściach osadzonych w Ambergris. Powieść ta stanowi ich ukoronowanie i własnie przez to pewne "podsumowanie" tego świata rzutuje w moich oczach na całość tych historii. Zastanawia mnie, co jeszcze wyciśnie autor z tego miasta i z chęcią sięgnę po kolejną powieść.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Finch swoim zakończeniem domyka historię Ambergris jakim je znamy (tu ten i ów doda: i lubimy).
I na dodatek domyka z nieoczekiwanej strony. W sumie w ogóle nie zdziwię się, jeśli w nowej powieści przedstawi kolejne, całkiem nowe interpretacje różnych punktów przełomowych z historii miasta. Bardzo misię to podoba, takie subtelne połączenie wszystkich opowieści z Ambergris.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Czytając Fincha bez znajomości Miasta (powiedzmy że przeczytałem wczesna historie miasta Ambergis) i Shrieka dużo się traci czy da się spokojnie bez tego obejść?
Obejść się da, sama historia z Fincha na tym nie powinna ucierpieć. Tylko pewnie odbiór pozostałych książek przy ich późniejszej lekturze będzie inny niż w przypadku czytania najpierw Miasta szaleńców i świetych i Shriek: Posłowie. Pewne kwestie, które w poprzednich książkach były niedopowiedziane, w Finchu są wyłożone jasno.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Najważniejsza kwestia dla mnie to czy Finch straci dużo czy nie. Wydaje mi się najciekawszy i mam wrażenie że może trafić w mój gust a pozostałe dwie książki niekoniecznie. Zacząłem czytać Miasto (wypożyczone z biblioteki) ale przy Przemianie Martina Lake'a mnie przystopowało. Nie wiem czy się jakoś męczyć dalej czy nie. Obawiam się że Shriek w formie pamiętnika też mnie nie zachwyci zbytnio. Za to Finch, to może być to
Wydaje mi się najciekawszy i mam wrażenie że może trafić w mój gust a pozostałe dwie książki niekoniecznie.
Na pewno jest najpełniejszym utworem, a i moim zdaniem najlepszym jeśli chodzi o Ambergris. Miasto szaleńców i świętych to w dużej mierze ciekawostki, zabawa formą i teatr w którym VanderMeer popisuje się wyobraźnią i przedstawia nam swoja wizję miasta. Z tych wszystkich utworów tylko 3 przypadły mi do gustu, ale jako całokształt daje rade i tak, chociaż miejscami jest ciężko. Za to Shriek to dobra książka... ale w dużej mierze to znowu "ciekawostka przyrodnicza" i w kolejne wynurzenia autora o historii miasta, co jest bardzo statyczne, zero dynamizmu i osoba której Ambergris nie porwało może przy tym usnąć. Finch z tego wszystkiego jest najnormalniejszy i najprędzej trafi w gusta czytelnicze. Tylko znowu, ja nie potrafię odpowiedzieć na pytanie czy wiele się straci, bo sam wszystkie utwory przeczytałem przed Finchem, i chociaż pewnie nie wszystko pamiętam, to podświadomie kojarzę fakty, które VanderMeer zawarł w ostatniej powieści.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Finch ma najprostszą formę i fabułę, którą dość łatwo śledzić. Wciąż ważnym bohaterem jest miasto, ale sama historia opowiedziana w Finchu nie powinna ucierpieć - prawdopodobnie nie wyłapiesz pewnych odwołań do pozostałych książek, ale na samą historię Fincha one wpływu nie mają (może tylko pewien trup wyda ci się mniej ciekawy?).
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Laureat (dwukrotnie) World Fantasy Award, finalista Hugo Award, Bram Stoker Award, IHG Award, Philip K. Dick Award, i innych. Publicysta The Washington Post, Publishers Weekly i innych prestiżowych amerykańskich periodyków poświęconych literaturze, członek jury nagrody The Aisner Award, najważniejszej nagrody przyznawanej autorom komiksów i powieści graficznych, przyjeżdża do Polski.
W dniach 2-4 kwietnia odwiedzi Warszawę na zaproszenie Wydawnictwa Powergraph http://www.powergraph.pl/ , wydawcy kwartalnika Fantasty & Scence Fiction.
W Polsce ukazały się nakładem Wydawnictwa Mag:
Podziemia Veniis (2009)
Shriek: Posłowie (2010)
Finch (2011)
Autor w poniedziałek 4 kwietnia godz. 14.00 będzie gościem Czatu Wirtualnej Polski
Fantasty & Scence Fiction jest polską edycją amerykańskiego miesięcznika literackiego, który ukazuje się od 1949 roku. Polskie wydanie jest kwartalnikiem. http://www.fandsf.pl/
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Słów kilka o Mieście Szaleńców i Świętych - świetna książka. Początkowo wyglądało na dominację formy nad treścią (co mi nieszczególnie przeszkadzało, zwłaszcza, ze forma bardzo przypadła do gustu), ale wraz z zagłębianiem się w lekturę i odnajdywaniu sieci powiązań, odwołań i interpretacji, banalność opowiadanych historii traciła na znaczeniu.
Lektura była w pewnym stopniu wymagająca, ale warto było.
Co do wydania - trochę wpadek się trafiło, najpoważniejsza jaka rzuciła mi się w oko to pomyłka w imieniu w pierwszym opowiadaniu - podczas szamotaniny bohater przez chwilę przez to szarpał się sam ze sobą (chociaż może miało to sens - albo to moja nadinterpretacja).
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum