"Robin Hobb debiutowała trylogią o uczniu skrytobójcy Uczeń skrytobójcy, Królewski skrytobójca i Wyprawa skrytobójcy, stając się od razu największym objawieniem literatury fantasy lat dziewięćdziesiątych. Szczególne uznanie krytyków i czytelników na całym świecie przyniosła jej umiejętność tworzenia autentycznych, nietuzinkowych postaci, jakże różnych od rzesz papierowych, podobnych do siebie jak krople wody bohaterów zaludniających karty wielu innych powieści z tego gatunku."
Czyli opinie o dość charakterystycznej pisarce fantasy, wg mnie jednej z najlepszych. Świetnie manipuluje uczuciami czytelnika przez umiejętne zastosowanie narracji pierwszoosobowej, ma pomysł na świat i przygodę, pisze ciekawie, z lekką dawką humoru, czasem refleksyjnie.
Jak wam się czyta/czytało jej książki i która trylogia jest najlepsza?
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
Jak pierwszy raz czytałam trylogię o skrytobójcy to byłam zachwycona. To było coś wspaniałego, normalnie takie małe objawienie. Jak ukazało wznowienie Maga to oczywiście kupiłam, przeczytałam... Czytało się inaczej, Bastard mnie denerwował w szczególności plus jeszcze kilku innych bohaterów, narracja doprowadzała mnie momentami do szału.
Kupiłam też 'Żywostatki", ale stoją na półce i jakoś nie mam chęci sięgnięcia po nie. Jestem uprzedzona
Na książki Hobb trzeba mieć dużo czasu i święzy mózg Inaczej człowiek może się szybko znudzić, bo tempo akcji nie jest powalające.
Skrytobójca bardzo mi się podobał, choć Bastard stanowczo za dużo myślał. Niewielu pisarzy aż tak zagłębia się w psychikę i potrafi tak dobrze oddać niektóre dziwne znajomości - vide Ślepun.
Złotoskóry to moja ulubiona trylogia; stosunkowo najwięcej się tam działo, czytelnik miał okazję poznać trochę świata.
Żywostatków nie zdołałam zmęczyć do końca
W Hobb bardzo intryguje mnie to, jak potrafi zaznaczyć pewne zachowania lub myśli, nad którymi nie myślimy/wstydzimy się ich. I często robi to w kontaktach Bastarda z Błaznem lub Brusem - dziecięca wręcz zazdrość np., furia bezsilności.
W przeciwieństwie do Dhu ja wolę trylogię Skrytobójcy - Błazen był wtedy ciekawszy, historia jakby bardziej wciągająca i wszystko pokryte taką mgiełką świata niepoznanego do końca Złotoskóry już mnie tak nie wciągnął ani nie wywołał we mnie takich emocji. Po Żywostatki dopiero sięgnę.
Zła, tak z reguły jest. Czytałaś coś po raz drugi i znałaś całą fabułę, czyli zero elementu zaskoczenia. xD
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
Za sobą mam tylko trylogię Skrytobójcy. Nie powiem żebym była jakoś specjalnie zachwycona Hobb stosuje skalę mikro, bardziej wchodzi w psychikę swoich bohaterów a ja jednak wolę kiedy powieść jest wielowątkowo, intrygi polityczne wręcz się same zapętlują - po prostu coś bardziej w stylu Eriksona czy Martina. Preferuję skalę makro xD
Pierwsze dwa tomy Skrytobójcy czytało się nawet miło, gorzej z trzecim. Ten moim zdaniem był o wiele za długi, a Bastard to już skutecznie działał mi w nim na nerwy. Należy też wspomnieć o zakończeniu, które od pewnego momentu łatwo było przewidzieć. Na półce czekają Żywostatki i Błazen (pożyczony od Złej), ale cały czas spadają na koniec kolejki książek do przeczytania
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Pierwsze dwa tomy Skrytobójcy czytało się nawet miło, gorzej z trzecim. Ten moim zdaniem był o wiele za długi, a Bastard to już skutecznie działał mi w nim na nerwy.
Mnie "trójeczka" się podobała. Gorzej z "Królewskim skrytobójcą". Wątek z Władczym był tak wkurzający, że aż chciało mi się wyć. Czy oni wszyscy byli ślepi ? Nie widzieli co się kroi? A zaufanie Szczerego do brata to już parodia.
Drugiej serii nie czytałem - wciąż czeka na półce, to samo z długo oczekiwanym 3 tomem "Żywostatków" - co chce sie wziąsć do czytania to mi coś wypada.
Jedno wiem na 100 % za nową trylogię Robin Hobb raczej sie nie wezmę.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Zła, tak z reguły jest. Czytałaś coś po raz drugi i znałaś całą fabułę, czyli zero elementu zaskoczenia. xD
Tutaj się nie zgodzę. Hobb pierwszy raz przeczytałam mniej więcej około 10 lat lemu. Zaczynając czytać wznowienie pamiętam tylko, że był ktoś taki jak Bastard i miał Rozumienie, nie pamiętałam szczegółów z fabuły książki. Pamiętałam za to, iż byłam zachwycona i bardzo mi się podobała, a tutaj rozczarowanie i lekka irytacja.
Twórczość Hobb to był mój początek poważnego zainteresowania się fantastyką. Wiec mam do niej szczególny sentyment. Książka w padła w moje łapki nie co przypadkowo i na dodatek była to wyprawa skrytobójcy. Jednak bardzo szybko wkręciłem się w klimat i zauroczyłem światem pięciu księstw. Twórczość Hobb ma w sobie coś magicznego i urokliwego. Bohaterowie wydają się być naturalni i człowiek żywi do niech mocne emocje, kocha ich i nienawidzi. Hobb ma spory talent do tworzenia otoczenia fabuły. Bez przesadyzmu i naturalnie tworzy świat pełen zapachów i barw
Zła napisał/a:
Jak ukazało wznowienie Maga to oczywiście kupiłam, przeczytałam... Czytało się inaczej,
Może wzrosły lub zmieniły się twoje gusty i wymagania. Czytając książki po tylu latach musiałaś na nią patrzyć inaczej
Jeden wielki spoiler ze Złotoskórego, zawiera zakończenie całej trylogii
Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu wzruszyłam się nad zakończeniem jakiejś książki. Nie to, żebym płakała, ale parę razy pociągnęłam nosem O.o
W ogóle mam strasznie mieszane uczucia odnośnie zakończenia całej trylogii. Niby jestem zadowolona, bo nie wszystko skończyło się tak do końca happy endem, szczególnie żal było mi Błazna, summa summarum mojej ulubionej postaci. Do tego ta cała figurka, którą dostał Bastard od Błazna - ta z czarnego kamienia. Smutne to było, nie przeczę.
Z drugiej zaś strony zakończenie było okrutnie rozwleczone. Byłam zaskoczona, bo jakby nie patrzeć, można było zakończyć bardzo klasycznie - zszedł się z Sikorką i amen. A autorka opisała wszystkie perypetie, cały proces powrotu Bastarda do koziej. No i zakończeniem nie było tutaj uwolnienie smoka, co liczy się bardzo na plus. Nie było zakończenie questa = koniec książki.
Ogólnie to szkoda tych wszystkich postaci, które lubiłam najbardziej. Szkoda Lamówki. A i tak żyli długo i szczęśliwie. Cholera, nie lubię czytać zakończeń dłuższych utworów, bo za bardzo się przywiązuję do postaci ;P
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
Spoilery ze złotoskórego.
Przeznaczenie błazna to nie tylko zakończenie trylogii złotoskórego ale całej Seri czyli trylogii o Skrytobójcy i żywostatkach. Wiec ma kolosalne znaczeni dla całego świat opisanego przez Autorkę. Z tego powodu normalnie jest że dużo się od zakończenie oczekuje.
Tyraela napisał/a:
W ogóle mam strasznie mieszane uczucia odnośnie zakończenia całej trylogii. Niby jestem zadowolona, bo nie wszystko skończyło się tak do końca happy endem, szczególnie żal było mi Błazna, summa summarum mojej ulubionej postaci. Do tego ta cała figurka, którą dostał Bastard od Błazna - ta z czarnego kamienia. Smutne to było, nie przeczę.
To się chwali że nie wszytko poszło tak cudownie. Niby wszytko się udało. Niby ci dobrzy wygrali ale były też mniej szczęśliwe akcenty. Wile bólu wile nie miłych rozstań.
Tyraela napisał/a:
Z drugiej zaś strony zakończenie było okrutnie rozwleczone.
Niby tak ale mimo tego rozwleczenia coś temu zakończeniu brakowało. Jakiegoś twardego akcentu. No sam nie wiem.
Trudno by było zakończyć tak obszerną sagę na wygranej dobra. Było na tyle dużo ciekawych postaci że coś trzeba było o nich powiedzieć. Tak jak z sikorką wszystko musi potrwać by miło ręce i nogi
To fakt, zakończenie ma wielkie znaczenie dla całego świata. Ale czy tak dużo się zmieniło? Oprócz powrotu smoków i zniszczenia Białej Kobiety - no i oczywiście pokoju z Zawyspiarzami - nie było żadnych charakterystycznych akcentów. Dla równowagi Hobb mogłaby dorzucić zniszczenie jakiegoś królestwa, albo Królestwo Górskie też mogłoby pod koniec mieć jakieś znaczenie.
Toudisław napisał/a:
Wile bólu wile nie miłych rozstań.
No tak, ale mimo wszystko ostatnie zdanie książki brzmi "Jestem zadowolony". Jakby nie było, happy end
Toudisław napisał/a:
coś temu zakończeniu brakowało. Jakiegoś twardego akcentu.
Twardy akcent poniekąd był, ale bardzo, bardzo rozwleczony na ponad 150 stron. Hobb mogłaby napisać teraz jakąś książkę (tylko błagam, nie znowu trylogię) o przygodach jakiegoś białego proroka, mógłby być Błazen, chociaż z białego stał się brązowy xD
Po przemyśleniu sprawy, jednak zakończenie mi się podobało. Jedne z niewielu, które wzbudziły we mnie jakiekolwiek emocje.
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
Ja zaczełam od Wyprawy skrytobójcy, bo tylko ta część była w bibliotece. Byłam zachwycona to były moje początki z fantastyką a ta książka wywarła na mnie ogromne wrażenie. Więc oczywiście pobiegłam do księgarni po całą trylogie wznowioną przez MAGa ( WS było Próchna ) ale byłam wtedy happy. Byłam oczarowana tym cyklem. A jak się Złotoskóry pojawił to juz całkiem.
Aktualnie uważam ten cykl za bardzo dobry, ale jakoś narazie mnie nie ciągnie do ponownego czytania szczególnie, że utknełam na Żywostatkach.
Co do zakończenia to na świeżo po przeczytaniu byłam niezadowolona, wcale mi się nie podobało. Teraz po zastanowieniu myśle, że nie jest takie najgorsze.
Ja mam za sobą tylko trylogię Skrytobójcy i Złotoskórego. Żywostatki dopiero mam zamiar przeczytać. Na początku byłem zachwycony nowym sposobem narracji, ale im dalej zagłębiałem się w lekturę, tym bardziej mnie drażniła. Tym bardziej że Bastard miał dla mnie beznadziejny charakter - i poznawanie tego świata jego oczami zaczęło mnie coraz bardziej męczyć. Choć według mnie jest wiele innych o wiele ciekawszych pozycji fantasy do przeczytania, to pewno Żywostatki zmęczę by poznać całość historii tamtego uniwersum.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Czytałam tylko trylogię Skrytobójcy. Ucznia już parę dobrych latek temu, jeszcze w poprzednim wydaniu, ale kiedy wśród książek, które podsunęła mi kumpela było jego wznowienie, postanowiłam sobie je odświeżyć i zapoznać się z jego kontynuacją. Może na mój osąd wpłynęło to, że równocześnie czytałam Eragona, ale dla mnie ta trylogia była bardzo udana. Szczególnie postać Bastarda mi sie podobała. To prawda, że czasami był cholernie wnerwiający, kiedy zachowywał sie jak smarkacz i egoista, ale to też było w nim fajne. Muszę przyznać, że rzadko spotyka sie tak prawdziwie zarysowane charaktery, z wszystkimi wadami i zaletami, bez zbytniego idealizowania. Wszystko co robił, jak reagował było bardzo typowe dla chłopca w jego wieku, postawionego przecież w nietypowej sytuacji.
Uwaga lekki spoiler Skrytobójcy
Nawet ten jego związek z Sikorką, choć w ostateczności nieszczęśliwy, był bardzo, z braku innego słowa, ludzki. Z wszystkimi swoimi konsekwencjami.
Koniec spoilera
Ostatecznie najbardziej mi się podobał Królewski Skrytobójca. Może właśnie za ten wątek miłosny. W końcu jestem babą .
_________________ Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niech przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach tam nie ma nic. Jestem tylko ja. Litania Przeciw Strachowi Bene Gesserit
Mnie też najbardziej się podobał "Królewski Skrytobójca", z tego samego powodu.
Ale chociaż jestem babą, to nie rozumiałam kompletnie postępowania Sikorki. I wkurzało mnie jej imię.
_________________ "Nie działaj pochopnie, gdy stajesz naprzeciw łysych, pomarszczonych i uśmiechniętych staruszków."
Terry Pratchett, "Złodziej czasu"
Mam za sobą już kilka miesięcy temu cykl o Skrytobójcy i Złotoskórym. Nie pamiętam już wszystkich szczegółów, bo w tak zwanym międzyczasie przewinęło się mnóstwo książek, ale wiem, że te dwa cykle połączone ze sobą, to kanon fantasy i najpewniej kiedyś do tego wrócę... już dziś jestem ciekaw, czy przeżyję podobny dysonans wspomnień z okresu pierwszego czytania i odczuć wynikłych z kolejnej odsłony, jak Zła. To, co bardzo ujęło mnie za serce mola książkowego w tej serii, to był "związek" Bastarda i Ślepuna. Świetnie opisane jednoczenie się tych dwóch różnych (a jakże podobnych do siebie!) istnień - człowieka i wilka. Majstersztyk.
Natomiast nadal mam przed sobą (dosłownie, bo pierwszy tom leży pół metra ode mnie, właśnie dziś wypożyczony z biblioteki) cykl "Kupcy i ich Żywostatki". Nie wiem, dlaczego, ale jakoś do tej pory Żywostatki mnie odpychały... ale chyba dam im teraz nową szansę.
A jeszcze taka mała kwestia, interesuje mnie Wasze zdanie... Żłotoskóry był kobietą czy mężczyzną? Ja obstawiam, że to była kobieta pod gorsetem skrywająca swe atrybuty.
A jeszcze taka mała kwestia, interesuje mnie Wasze zdanie... Żłotoskóry był kobietą czy mężczyzną? Ja obstawiam, że to była kobieta pod gorsetem skrywająca swe atrybuty.
Przeczytaj "Żywostatki"
_________________ W moim świecie wszyscy są kucykami, jedzą tęczę i kupkają motylkami.
A co do samej Autorki to najprawdopodobniej na The Soldier Son skończy się wydawanie jej książek w Polsce. chyba dobrze bo lepiej zostać na dobrym wrażeniu
Mnie Hobb na kolana nie rzuciła, przeczytałem trylogie o Skrytobójcy, czytało sie fajnie ... i tyle. Bohaterowie nie robili na mnie wrażenia, a główna postać mnie wręcz drażniła, świat wykreowany przez Hobb wydał mi sie jakiś taki ... nijaki , a na ten właśnie element, obok dobrej rozrywki, kładę największy nacisk
Na półce miałem też Złotoskórego , ale sprzedałem
_________________ "Tych, którzy umierają zdrowo, wypycha się i wystawia na widok publiczny w szklanych skrzyniach jako przykłady właściwego życia."
Steven Erikson, "Zdrowe zwłoki"
Trudno się spodziewać, aby proza pani Hobb spełniła oczekiwania Martinowców, Eriksonowców czy Kayowców, ponieważ jej twórczość jest kierowana głównie do młodszych i początkujących czytelników fantasy.
Niezaprzeczalną zaletą Robin jest umiejętność operowania słowem. Książki czyta się szybko i przyjemnie, oczywiście pod warunkiem, że przymknie się oko na klasyczną, pozbawioną fajerwerków fabułę i sympatycznych, aczkolwiek raczej jednowymiarowych bohaterów. Trochę męczyłem się podczas lektury trylogii o Skrytobójcy i na obecną chwilę nie planuję do niej wracać.
Z twórczości Hoob chyba najlepsze są "Żywostatki".
Przeczytałem też całą trylogię skrytobójcy, ale o ile pierwsza część nawet mi się podobała, to już dwie następne co najwyżej średnio (a Bastard jest doprawdy irytujący).
Co do "Złotoskórego" to wysiadłem w połowie "Misji błazna" i nie wiem czy do cyklu wrócę (nie wykluczam tego, ale nie wcześniej niż w przyszłym roku).
_________________ Płyńcie łzy moje poprzez smutku knieje! Wygnani na wieki, niechże was opłaczę; Gdzie czarny ptak nocy haniebną pieśń pieje, Tam dni pędzić będą tułacze.
------------------
Czyli budziła emocje a to już coś Jasne, że gościu może wnerwić bo to taka niejednoznaczna i nieraz irytująca postać. Ja jakoś przemęczyłem jego humory i całkiem tą postać polubiłem.
mec napisał/a:
świat wykreowany przez Hobb wydał mi sie jakiś taki ... nijaki , a na ten właśnie element, obok dobrej rozrywki, kładę największy nacisk
Może, rzeczywiście nie powalał na nogi ale za to był dość realistyczny. Dla mnie był swojski i nie udziwniony, a to zrekompensowało brak jakiś fajerwerków.
ASX76 napisał/a:
Trudno się spodziewać, aby proza pani Hobb spełniła oczekiwania Martinowców, Eriksonowców czy Kayowców, ponieważ jej twórczość jest kierowana głównie do młodszych i początkujących czytelników fantasy.
A to czemu? Tutaj sporo czytelników wymienionych przez ciebie pozycji czyta Hobb.
Trochę męczyłem się podczas lektury trylogii o Skrytobójcy i na obecną chwilę nie planuję do niej wracać.
A ja myślałam że tylko ja tak mam. Ja czytałam pierwszy tom Skrytobójcy, i całą trylogię Błazna. Jak to dobrze że nie jestem sama
Parę lat temu łykałem Hobb bezproblemowo - wręcz z wypiekami na twarzy. Dzisiaj jej książki stanowią dla mnie męcząca lekturę. "Żywostatki" doczytałem niejako na siłę - żeby mieć "zaliczoną" całą trylogię, a "Błazna" sprzedałem bez czytania co mi się bardzo rzadko zdarza.
Trochę mi szkoda tego ostatniego tomu - miał szansę być naprawdę dobry , a wyszedł tak sobie. Głównie dlatego, ze bohaterzy stracili pazur i wszyscy, nawet ci najbardziej wkurzeni" stali się tacy do rany przyłóż. Wydorośleli, zyskali nowy system wartości - stali się NUUDNI.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Mam za sobą na razie pierwszą część /oba tomy/ i pierwszy tom drugiej części "Żywostatków" /więcej nie ma w miejskiej bibliotece a ja kiepsko stoję z finansami /
Sporo niebanalnych pomysłów; spodziewałem się raczej jakichś inspiracji Tolkienem a spotkałem się z czymś zupełnie innym, oczywiście moje zdumienie było jak najbardziej pozytywne. Świetna konstrukcja fabuły i postaci, naprawdę nie mają w sobie nic z tych
Cytat:
rzesz papierowych, podobnych do siebie jak krople wody bohaterów zaludniających karty wielu innych powieści
Trylogie "Skrytobójca" i "Złotoskóry" miejska biblioteka posiada i to tylko kwestia czasu, kiedy się za nie zabiorę, ale w tej chwili jestem w trakcie czytania innego cyklu i nie chcę sobie robić w głowie zamieszania. Czekam też, aż biblioteka zakupi pozostałe tomy "Żywostatków", po prostu muszę wiedzieć, jak się wszystko skończyło.
Miałam ochotę sięgnąć po tę pozycję, bo Żywostatki mi się podobały, o wiele bardziej, niż Błazen i trylogia Soldier Son, ale to chyba pierwsza część jakiegoś większego cyklu... Co pewnie oznacza, że Hobb skończyły się pomysły - wraca do gotowego już świata, zamiast znaleźć sobie jakiś nowy. Zazwyczaj nie wróży to dobrze całemu cyklowi...
Mnie też Żywostatki się bardzo podobały, a i chętnie bym kupił i poczytał tę nową trylogię.
MAG może by się skusił na nią, pod warunkiem, że od dawna planowany, a wciąż odwlekany "Shaman’s Crossing" sprzedał by się dobrze no i zdobył pozytywne recenzje.
_________________ "Kto czyta książki, żyje podwójnie"- U.Eco
MAG może by się skusił na nią, pod warunkiem, że od dawna planowany, a wciąż odwlekany "Shaman’s Crossing" sprzedał by się dobrze no i zdobył pozytywne recenzje.
Co mu pewnie nie grozi. Z tego co pisał AM Hobb odcina już chyba kupony. Plan MAGa i tak jest przeładowany więc nie wieżę by Hobb się tam znalazła. Czekam na Shaman’s Crossing i tyle na razie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum