FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Kryzysy czytelnicze
Autor Wiadomość
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2009-04-04, 13:17   Kryzysy czytelnicze

Jand zakłada nowy temat, znaczy, że ma do napisania pracę i robi wszystko, żeby jej nie napisać. ;)

Kolejny raz patrzę na półkę z książkami do przeczytania i kolejny raz trudno mi sięgnąć po którąkolwiek pozycję. Wiadomo, że z kupowaniem książek i ich w ogóle dostępnością (biblioteki/znajomi) nie ma problemu, dobrą literaturę można znaleźć wszędzie. Gorzej jeśli chodzi o chwycenie się za tą literaturę. Nie mam problemów chyba tylko z Eriksonem, który wciąga mnie zawsze i nie zastanawiam się długo by za niego chwycić, bez względu na ilość stron. Ilość stron to zresztą dla mnie często jeden z pretekstów - wszystko jakieś grube, a ja bym chciał przeczytać coś w jeden-dwa dni. A tak zaczynając nową książkę muszę polubić styl autora, bohaterów, wpasować się w fabułę... A jeśli chodzi o ambitniejsze pozycje, jak Dukaj czy UW, to już w ogóle przesuwa się moment sięgnięcia na "nie-wiadomo-kiedy".
Obrazem tego, że kryzysów czytelniczych jest coraz więcej są chociażby listy książek do przeczytania w danym miesiącu, które pojawiają się na blogach. To już jak dla mnie sposób wzajemnego motywowania się do czytania (działające podobnie jak kluby AA ;) ) , ale czy on w sumie pomaga?
Macie jakieś sposoby na motywację do czytania? Wiadomo, że do czytania nie powinno się zmuszać, ale jasne jest, że czytać warto i za każdym razem jak chwycę się za książkę to dziwię się, że tak długo zwlekałem marnowałem czas na nic nie robieniu. Najbardziej przydałoby się oczywiście odłączyć kabel od internetu. ;)
Na mój kryzys chyba najbardziej wpłynęło kupno własnego laptopa w styczniu. Najwięcej czasu spędzałem na starych grach, więc od momentu formatu unikam gier jak się da. Dopiero ostatnio udało mi się chwycić za parę książek, ale zero przeczytanych książek przez pierwsze dwa i pół miesiąca roku wisi nade mną i mam obawy, czy uda mi się z tego wybrnąć, książkę dziennie przeczytać potrafię.
Podzielmy się kryzysowymi rozterkami. Ja poczytam Tracę Ciepło nim słońce zmusi mnie do wyjścia po piwo. ;)
pozdrawiam
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2009-04-04, 13:51   

U mnie przyrasta powoli lista zaległości:
"Miasto Szaleńców i Świętych", "LonNieDyn", "Źródło" - nie wiem, kiedy je "ruszę". Skończę Viriconium, chwycę drugi tom Eriksona, potem Abraham, Egan, do tego czasu ukaże się Kres więc książki te znowu spadną na koniec kolejki. Na święta planuję przeczytać "Tracę Ciepło" - drugie, ostatnie podejście. Czytam wolniej niż chciałbym - wracam zmęczony z pracy i walę się na kanapę. Kiedy pobiegam wieczorem, wówczas wraca mi chęć do aktywności umysłowej. Bez "pobudzenia" fizycznego nie jestem w stanie znowu wysilić się umysłowo. Bieganie zatem bardzo ożywczo działa mi na umysł. Muzyka "na uszach" płuca w przełyku - dobrze się wtedy myśli, a po odpoczynku, sama przyjemność wziąć książkę do ręki. Alkohol nie pomaga :) Moda Na Sukces nie pomaga, "elektrowstrząsy" informacyjne też nie. Byle zatem pogoda była.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Kennedy 
Sepulka


Posty: 601
Skąd: Chasm City
Wysłany: 2009-04-04, 14:50   

Miałem ostry kryzys czytelniczy, który trwał trzy lata, od wakacji 2005 do mniej więcej września 2008, przez ten czas zmęczyłem, raczej opornie, ok. 30 tytułów (nie licząc lektur w szkole). Nie wiem dokładnie, czym był spowodowany, chyba ostrym przesytem, bo wcześniej (ostatnie trzy klasy podstawówki plus gimnazjum) robiłem po ok. 120 książek rocznie, tak około. W każdym bądź razie, przez te trzy lata ciężko mi się było za cokolwiek zabrać, brnięcie przez fabułę mnie męczyło, wielu zaczętych książek nie mogłem skończyć.
A nie, chyba wiem, przez co to było, właśnie mi przyszło do głowy, że mi się kryzys zbiegł z pojawieniem komputera w domu :-/ No, mniejsza z tym.

Wraz z rozpoczęciem studiów i dostępem do biblioteki uniwersyteckiej, w której mają dosłownie wszystko co sobie zażyczę, chęć na czyytanie mi wróciła i, zgodnie z listą którą sobie robię (w celach testowych, chcę zobaczyć ile czytam w rok) od początku listopada do dziś przerobiłem 47 tytułów... Czyli obecnie mam się dobrze, żadnego kryzysu nie ma. Niestety, mam inny, dosyć poważny problem, czyli rosnący stos książek koło fotela, przybywa mi ich więcej niż mogę przetrawić i w rezultacie niektgóre czekają na swoją kolej dosyć długo. Np. Z kwiecia powstaniesz Simaka leży już cztery miesiące, Umrzeć w Italbarze Zelaznego tak samo. Przeciąga mi się też Waran Diaczenków, a to wszystko dlatego, że ciągle coś nowego wynajduję w bibliotece, albo kupuję, albo mi ktoś pożycza :-| i cięzko się wyrobić. Chyba się trochę zachłysnąłem zbiorami mojej biblioteki, bo jest tam mnóstwo rzeczy, których szukałem przez wiele lat i nie mogłem zdobyć (ot, ostatnio np. pięcioksiąg White'a o Królu Arturze, albo wszystkie książki Dukaja, albo Szostak, albo trylogia Lyonesse Vance'a, któą zamierzam przeczytać jeszcze w tym miesiącu i wiele innych). Ostatnio postanowiłem sobie, że nie biorę nic nowego do czytania dopóki nie przerobię wspomnianego stosu (12 książek, 5 już przeczytanych, szósta w toku), póki co jest więc nieźle.
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5370
Wysłany: 2009-04-04, 19:29   

Kryzysy czytelnicze? Miewam, nie lubię. ;) Na ogół są produktem ubocznym innych problemów. Wtedy w głowie kotłują mi się różne możliwe scenariusze rozwiązania kłopotów i nie umiem się skupić na literkach. Co pomaga? Czasem łatwa i nieskomplikowana lektura, najlepiej taka, którą już znam (kiedyś Chmielewska, ostatnio Weber :P ). A czasem muszę po prostu porządnie się zmęczyć - okres przedświątecznych porządków idealnie wprost się do tego nadaje. ;) Gdybyż jeszcze owe czytelnicze kryzysy raczyły to uwzględnić i pojawiały się jedynie wtedy! //evil
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
Carmilla 
gołąbeczka


Posty: 500
Skąd: z miasta
Wysłany: 2009-04-04, 19:33   

Miewam od czasu do czasu kryzysy czytelnicze i z doświadczenia wiem, że najlepiej jest taki kryzys po prostu przeczekać. Jeśli męczę książkę miesiąc - to to przemęczę ją w miesiąc albo niedoczytam, bo uznam, że się nie da. Wiem, że w pewnym momencie trafi mi się taka książka, nad którą przesiedzę do rana, choć trzeba będzie wstać do pracy...
I chyba pogodziłam już się z tym, że książek, które chciałabym przeczytać, a których nigdy nie przeczytam zawsze będzie więcej od tych, które przeczytam.
Fakt, ostatnio o tyle nie miewam kryzysów czytelniczych, że mam kryzys oglądalniczy. W tym roku nie obejrzałam ani jednego filmu, więc na książki mam zdecydowanie więcej czasu. I nie ukrywam, że dobrze mi z tym.
_________________
Recedite plebes! Gero rem imperialem
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-04-04, 21:52   

Kryzys czytelniczy... to niemal stan permanentny. Dobijają mnie jeszcze wypowiedzi w stylu: Sześć książek w miesiącu to mało. Już przestałam się łudzić, że uda mi się nadrobić zaległości. Starsze pozycje z fantastyki, te wychodzące na bieżąco, poza tym ogromne zaległości jeśli chodzi o literaturę z innego zakresu, nie-fantastykę... tworzy się naprawdę długa lista.

To co napisała Beata, problemy, które odciągają od lektury, plus dodatkowo taki okres jak mamy teraz - cieplutko, prawie zawsze ktoś wyciągnie na piwko czy jakiegoś grilla wieczorkiem. Marnowanie czasu przed kompem czy zmęczenie po pracy... I na książki robi się przerażająco mało czasu.

Carmila napisał/a:
Fakt, ostatnio o tyle nie miewam kryzysów czytelniczych, że mam kryzys oglądalniczy. W tym roku nie obejrzałam ani jednego filmu, więc na książki mam zdecydowanie więcej czasu. I nie ukrywam, że dobrze mi z tym.


U mnie jest sytuacja odwrotna, 1 przeczytana książka i 3 filmy. Gdzie wyszło, że w kinie byłam praktycznie co tydzień. Dobrze byłoby znaleźć czas na obie te rzeczy. Ech, marzenia... ;)

Jander napisał/a:
Obrazem tego, że kryzysów czytelniczych jest coraz więcej są chociażby listy książek do przeczytania w danym miesiącu, które pojawiają się na blogach. To już jak dla mnie sposób wzajemnego motywowania się do czytania (działające podobnie jak kluby AA ;) ) , ale czy on w sumie pomaga?


Należałoby zapytać autorów. Ja nigdy takiej listy nie zamieszczałam, moja lista nigdy nie sięgała niż góra dwóch książek. A nawet tak krótka bardzo łatwo ulegała zmianie. Ale może to przez fakt, że wiedziałam o niej tylko ja? ;)
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2009-04-04, 23:47   

Jakby nie Sieć, TV i praca to pewnie czytałbym więcej a tak czytam jak znajdę czas. Kryzysu raczej nie miewam - duża w tym zasługa "Katedry", która wymusza ( //bicz ) na mnie regularne czytanie i pisanie recek. Tak więc jakiś dłuższych przerw nie mam, co najwyżej w danym okresie czasu czytam mniej.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2009-04-05, 07:15   

Mnie się trafia kryzys tak raz na pół roku. Przez dwa tygodnie moim najlepszym przyjacielem nie są książki, a flashowe gierki :p Metoda pozbycia się tradycyjna - siadam sobie spokojnie w kąciku i czekam aż mi przejdzie.
A zaległości to zupełnie inna sprawa. Książek kupuje prawie tyle, co w czasach końca liceum czy początku studiów, a czasu na ich czytanie jest kilkukrotnie mniej. Stąd też pewnie kilkadziesiąt pozycji czeka na przeczytanie. Część się pewnie nie doczeka, bo gusta się zmieniły. Ma to też swoje dobre strony - zawsze mam z czego wybierać, częściej trafiają się rozterki "co wybrać" niż płacz z braku odpowiedniej lektury na dany nastrój.
_________________
 
 
Dhuaine 
Catty


Posty: 662
Skąd: Łódź
Wysłany: 2009-04-06, 01:06   

Jander napisał/a:
za każdym razem jak chwycę się za książkę to dziwię się, że tak długo zwlekałem marnowałem czas na nic nie robieniu

O właśnie. Mam dokładnie to samo. U mnie kryzys czytelniczy trwa już dobre dwa lata, choć w wersji ekstremalnej dopiero (=.=) rok. Jak już wezmę książkę i mam czas ją dokończyć, to idzie szybko i sprawnie. Ale wystarczy tylko, że coś wyskoczy, jakiś projekt na polibudzie, pilna rozmowa na gg, coś z grafiki - i już wszystko się sypie. Książka idzie w odstawkę.
Sama nie mogę się nadziwić, czemu mam tak mało czasu na książki... Na pewno bardzo dużo czasu spędzam przy komputerze, czego nie da się uniknąć na tych studiach, ale jestem już na czwartym roku, do diaska. Na pierwszym i na drugim też non stop siedziałam przy kompie, a i tak czytałam nieźle.

Na pewno swoje dołożył przesyt fantasy. Od dawna nie znalazłam książki, która by mi się naprawdę podobała, była naprawdę oryginalna i zapadająca głęboko w pamięć. Doszło do tego, że czuję swoistą niechęć do sięgania po następne książki fantasy - bo pewnie znów nie będzie w nich nic nowego.
Czekam dalej na ADwD i pewnie nigdy się nie doczekam.

Kupuję znacznie mniej książek niż wcześniej, tylko nowości, które później i tak czekają na swoją kolej na półce. Jakiś czas temu zrobiłam listę nieprzeczytanych książek - po prostu dramat. Większość z nich nigdy nie zostanie przeczytana. Niektóre mają już po 3-5 lat; przez ten czas gust mi się tak zmienił, że jedyne, co mogę z nimi zrobić, to pożyczyć kuzynce.
Prowadzę za to liczniki stron na goodreads. Niestety, działa to na mnie tylko dobijająco. Na przykład w tej chwili gd pokazuje, że ostatni raz czytałam książkę 12 dni temu. x_x

Swoją drogą mam też mnóstwo zajęć, które nie pomagają w wygospodarowaniu wolnego czasu na książki. Przez ostatnie miesiące zaczęłam poważniej myśleć o karierze zawodowej. Jeśli się uda, to wkrótce będę miała jeszcze mniej czasu na wszystko. =.=

Nie mam pojęcia, jak wyjść z tego dołka. .___.
_________________
goodreads .
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-04-07, 21:39   

Dhu napisał/a:
Jakiś czas temu zrobiłam listę nieprzeczytanych książek - po prostu dramat. Większość z nich nigdy nie zostanie przeczytana. Niektóre mają już po 3-5 lat; przez ten czas gust mi się tak zmienił, że jedyne, co mogę z nimi zrobić, to pożyczyć kuzynce.


Do takiego stanu jeszcze nie doszłam... Ale widzę np. na swojej półce Czarodziejski statek Hobb i jakoś wcale nie ciągnie mnie, żeby po niego sięgnąć. Już nawet przestawiłam te książki do przodu, do pierwszego rzędu, żeby bardziej rzucały się w oczy. Nic z tego, zbyt dużo innych książek, za wiele zaległości, które chciałoby się nadrobić ;P
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15587
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2009-04-07, 21:44   

Na czytelniczy kryzys zalecam 'Widmopis" i/lub "Atlas chmur" Mitchella. Szkoda, że ta druga pozycja nie wyszła w UW - jak najbardziej by się nada(wa)ła. :-)
Może kiedyś pan Andrzej się skusi... ;)
_________________
Buk, Horror, Dziczyzna
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2009-04-07, 21:51   

Kiepsko też jeśli chodzi o książki zaczęte i nieskończone - najczęściej na szczęście przerywałem w początku, ale w takim Atramencie jest dokładnie w połowie i zupełnie nie potrafię dokończyć. Poza tym mam jakieś 6 zaczętych książek, których obecnie nie czytam i kurzą się na półkach.
Przeczytałem dziś ledwo-ledwo rozdział Tracę Ciepło i o ile trudno mi coś zarzucić, tak zwyczajnie mnie nie wciąga. Zerka na mnie Mój Własny Diabeł, chyba będzie idealny na szybką, niedługą lekturę.
Wiesz Dhuaine, komputer ze wszystkich szatańskich stworzeń jest chyba najgorszy jeśli chodzi o czytanie książek - jeśli nie ma się porządnej głowy do oddzielenia sobie życia od kabelka to kryzysy czytelnicze będą ciągłe. Ja już to widzę, bo ze znajomym bierzemy się hobbystycznie za programowanie i czuję, że książki jeszcze bardziej pójdą w odstawkę. Najpewniej ze względu na kupę pozycji tematycznych do czytania w trakcie roboty. Aczkolwiek jeśli chodzi o studia to mam duży luz, poza sesją i kilkoma drobnymi pracami.
Z nieprzeczytaniem pewnych książek pogodziłem się wyłącznie ze względu na zmianę przekonań religijnych - ot, nagle pewne rzeczy przestały mnie tak pasjonować... ;)
pozdrawiam
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2009-04-07, 22:39   

Co do kryzysów, to się zdarzają, ostatnio dość często - chociaż 17 książek w tym roku się przeczytało jakoś, to nie czuję, żeby to było jakieś płynne czytanie. Każdy kryzys odczuwa indywidualnie. Dla mnie to będzie tydzień bez książki, dla innych miesiąc.
Nie ma reguły do tego co mnie wyciąga z takich dołków czytelniczych. Może być to zarówno Marquez, Moore czy inszy Pratchett. Studia mi nie przeszkadzają... no dobra, obrona mi przeszkodziła i wybiła mnie 2 tygodnie temu z takie "ciągu" czytania. Jest wiele rzeczy oprócz czytania - no jakoś tak mi się okryło ostatnio. o.O no ale to nie znaczy, że w ogóle się nie czyta.
Moje kryzysy też nie są za wielkie ze względu na to, ze potrafię mieć po 10 książek pozaczynanych w ciągu miesiąca, równolegle czytać z 5, więc zazwyczaj jedna do mnie przemówi i ratuje przed kolejnym dołkiem. ;)
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Elektra 


Posty: 3693
Skąd: z Gdyni
Wysłany: 2009-04-08, 06:39   

Co jakiś czas ogarniały mnie kryzysy czytelnicze, ale dość szybko sobie z nimi radziłam, z reguły znajdowałam książkę, która taki kryzys przełamywała. Do czasu. Ostatni kryzys trwa u mnie już ponad dwa miesiące. No i zupełnie nie chce mi się czytać. W lutym przeczytałam jedną książkę, w marcu zero (no, nie licząc jakichś fragmentów Chmielewskiej, które czytałam już wielokrotnie). I nawet nie chodzi tu o brak czasu, chociaż jest go mniej, to na pewno wygospodarowałabym przynajmniej godzinę dziennie na czytanie. Po prostu mi się nie chciało. Zaczynałam coś czytać i po kilku, kilkunastu stronach sobie odpuszczałam (w ten sposób mam przeczytane prologi w ponad dziesięciu książkach). Doszło do tego, że woziłam ze sobą książkę w komunikacji miejskiej i w ogóle do niej nie zaglądałam.

Mam podobnie jak Dhu i Shadow, części książek już raczej nie przeczytam. Ale ich staram się pozbywać w miarę regularnie, bo tylko mnie denerwują na półkach. ;) No i kupuję znacznie mniej niż wcześniej, więc liczba nieprzeczytanych jakoś nie rośnie (tylko robią się zaległości w księgarniach, jak już mi przejdzie i wybiorę się na zakupy... ciekawe czy mi pieniędzy wystarczy ;) ).

W obecnym kryzysie pomaga mi... literatura zawodowa. //panda Po przeczytaniu Ustawy o rachunkowości i jeszcze innych tego typu rzeczy dochodzę do wniosku, że mam ochotę na zwykłą powieść. I czuję, że to może być Erikson. Po jednym rozdziale Myta ogarów chcę więcej, ale czekam na dalszy ciąg (nie cierpię zostawiać książki w połowie, gdy jest interesująca).
_________________
Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
 
 
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3200
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2009-04-09, 19:05   

Mój kryzys czytelniczy permanentnie trwa gdzieś od około 1,5 roku, a może nawet od 2 lat. Głównymi powodami były: brak czasu jaki mogłem przeznaczyć na literaturę, masa innych obowiązków oraz powolnie następująca zmiana zainteresowań i gustów literackich. W pewnym momencie książki z zakresu literatury fantasy, science-fiction czy grozy, które najczęściej czytałem, po prostu przestały mnie "kręcić". Stopniowo zacząłem zajmować się literaturą faktu, głównie koncentrując się na pozycjach poświęconych starożytnemu Rzymowi. I paradoksalnie właśnie czytanie tego gatunku literackiego spowodowało pogłębienie się kryzysu. Literaturę stricte naukową czyta się inaczej niż beletrystkę. Wymaga ona sporej ilości wolnego czasu oraz swego rodzaju świeżości umysłu w celu koncentracji nad czytanym tekstem. Tych możliwości mi z reguły brakuje, a co za tym idzie - czytam więc wolno. Jednym z lekarstw jakie staram się sobie aplikować, jest sięganie po powieści historyczne, które można "łyknąć" w miarę szybko, a które pozwalają oderwać się od literatury faktu. Niestety, terapia nie przynosi pożądanych rezultatów :) Czytam mało i raczej z doskoku... Może na święta coś mi się uda nadrobić? //mysli
_________________
Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz //orc [Stary Ork]

Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje //utrivv [utrivv]

"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
 
 
Dhuaine 
Catty


Posty: 662
Skąd: Łódź
Wysłany: 2009-04-10, 13:18   

Metzli napisał/a:
widzę np. na swojej półce Czarodziejski statek Hobb i jakoś wcale nie ciągnie mnie, żeby po niego sięgnąć.

Nigdy nie pamiętam, w jakiej kolejności idą Żywostatki... Ja nigdy nie dokończyłam trzeciego tomu. Po prostu padłam na nim z nudów. Prawdopodobnie zaraz tam akcja się rozkręcała, ale po dwóch tomach trylogii miałam już dość. Z Żywostatkami był taki problem, że wszyscy się na nie napalili, ale kiedy MAG w końcu je wydał, to mania zdążyła już opaść. Ja miałam wrażenie, jakbym czytała te książki trochę z obowiązku.

Jander napisał/a:
ze znajomym bierzemy się hobbystycznie za programowanie i czuję, że książki jeszcze bardziej pójdą w odstawkę. Najpewniej ze względu na kupę pozycji tematycznych do czytania w trakcie roboty.

Co Wam na mózgi padło? :shock: Programowanie hobbystyczne? W czym w ogóle chcecie programować? >.<
Taak, pozycje tematyczne >.> Mam kupę książek o webdesignie i nawet je czytam. Na pewno w tym miesiącu przeczytałam więcej pozycji technicznych niż normalnej literatury.

Elektra napisał/a:
Doszło do tego, że woziłam ze sobą książkę w komunikacji miejskiej i w ogóle do niej nie zaglądałam.

Ja też. O_o Zamiast czytać, poświęcam też czas na układanie planu dnia i aktualizowanie kalendarza w komórce. Dopiero kilka dni temu wyciągnęłam książkę z torby i przeczytałam kilka stron na przystanku.
Aż dziż, że cały czas pamiętam, o czym czytam. :P Jedną książkę wlokę ze sobą już dwa miesiące. Może w święta uda mi się ją dobić...
_________________
goodreads .
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-04-10, 14:31   

Dhu napisał/a:
Z Żywostatkami był taki problem, że wszyscy się na nie napalili, ale kiedy MAG w końcu je wydał, to mania zdążyła już opaść. Ja miałam wrażenie, jakbym czytała te książki trochę z obowiązku.


Na bazie tej fali kupiłam Czarodziejski statek i Szalony statek. Nawet zaczęłam to czytać, ale że przypadło to akurat na początek okresu odstawiania fantasy, książka wylądowało z powrotem na półce. Ciekawe czy kiedyś w ramach małego wytchnienia sięgnę po to ponownie. Czy też wyląduje na allegro z opisem: Książki jak nowe, nieczytane :P

El napisał/a:
Doszło do tego, że woziłam ze sobą książkę w komunikacji miejskiej i w ogóle do niej nie zaglądałam.


Też się mogę zapisać do tego klubu. Chyba można to zaliczyć do głównych syndromów kryzysu czytelniczego. Brałam książkę jakby z poczuciem jakiegoś obowiązku... bo jak tak wyjść bez niej, w tramwaju na pewno po nią sięgnę. Jasne. Kończyło się tak, że co najwyżej trochę rogi się jej ucierały przez noszenie w torbie :P

Pod koniec miesiąca okaże się czy udało mi się wyjść z czytelniczego dołka. Oby ;)
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2009-04-10, 16:57   

Metzli napisał/a:
Też się mogę zapisać do tego klubu. Chyba można to zaliczyć do głównych syndromów kryzysu czytelniczego. Brałam książkę jakby z poczuciem jakiegoś obowiązku... bo jak tak wyjść bez niej, w tramwaju na pewno po nią sięgnę. Jasne. Kończyło się tak, że co najwyżej trochę rogi się jej ucierały przez noszenie w torbie :P

No to faktycznie ktoś ma problem - jak wiem, ze nie będę miał szansy na czytanie to po prostu książki nie biorę. W praktyce zawsze mam przy sobie coś do czytania, a jedynym czynnikiem, który uniemożliwia mi czytanie jest urocza koleżanka z pracy, która jedzie tym samym autobusem..
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2009-04-10, 18:08   

Metzli napisał/a:

Też się mogę zapisać do tego klubu. Chyba można to zaliczyć do głównych syndromów kryzysu czytelniczego. Brałam książkę jakby z poczuciem jakiegoś obowiązku... bo jak tak wyjść bez niej, w tramwaju na pewno po nią sięgnę. Jasne. Kończyło się tak, że co najwyżej trochę rogi się jej ucierały przez noszenie w torbie :P
Normalnie - czyli poza okresem kryzysu - zawsze mam książkę ze sobą w komunikacji, i prawie zawsze ją czytam. Wyjątki są w zasadzie dwa: jadę na egzamin, to wygrywają notatki, albo też na przystanku dostanę Metro czy też inną darmową gazetę.
A, no jeszcze kiedy spotkam kogoś znajomego, to nie czytam. Choć czasem książka jest ciekawszym towarzyszem :P
_________________
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-04-10, 19:36   

Wypowiedzieli się szczęśliwi ludzie, którzy tego nie doświadczyli... Później zaczęłam wozić ze sobą gazetę, akurat był to Film. Z takim samym skutkiem. No ale, ostatnio udało mi się to przełamać, zaczęłam czytać. Nawet w drodze z pracy, co najrzadziej mi się zdarzało, bo byłam już zbyt zmęczona. Może jest to mały kroczek naprzód :P

Shadow napisał/a:
Choć czasem książka jest ciekawszym towarzyszem :P


Niektórych osób lepiej nie zauważać... xD
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15587
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2009-04-10, 19:46   

Tigana napisał/a:
W praktyce zawsze mam przy sobie coś do czytania, a jedynym czynnikiem, który uniemożliwia mi czytanie jest urocza koleżanka z pracy, która jedzie tym samym autobusem..


Taki czynnik, choć jedyny, przebija wszystkie inne razem wzięte. ;)


Czy Wasze kryzysy czytelnicze nie wynikają w głównej/znacznej mierze z dość jednorodnego doboru lektur?
_________________
Buk, Horror, Dziczyzna
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4474
Skąd: fnord
Wysłany: 2009-04-10, 19:47   

Miałem kryzys* czytelniczy do 17 roku życia gdzie funkcje książek spełniały u mnie gry komputerowe. Minął.



* definicja kryzysu: nie brak czasu a chęci do sięgnięcia po książke.

Polecamy słownik języka polskiego, życzymy miłego użytkowania FF - Mad.

Pozwoliłem dodać sobie do tego dopiska brakujące znaki interpunkcyjne. Jak już być ortofaszystą silącym się na złośliwość, to polecam też używanie częsci mózgu których nie rekompensuje słownik FF.

Zdolniacha z Ciebie, uczysz się. Będą z Ciebie ludzie!
Mad


a myślałem że skasuje "niewygodny" fragment posta, tak jak ostatnio. :mrgreen:
 
 
Gand 
Smart Guy


Posty: 680
Wysłany: 2009-04-10, 22:10   

Czyli wszyscy przechodzą obecnie kryzys czy jak? o_O Ja zazwyczaj albo czytam bardzo dużo, albo nie czytam prawie w ogóle. I tak wtedy kiedy czasu nie ma, mam ochotę czytać i czytam zazwyczaj dużo, a wtedy, gdy można się poobijać i naprawdę jest dużo wolnego patrzę na książki średnio przyjaźnie i zdarza się, że przez tydzień przeczytam 20 stron a nawet i nie.
Nie da się ukryć, że często przyczyną mojego kryzysu jest jakaś świetna gra (Falllout 3 w okolicach świąt w grudniu i styczniu :P ) czy np fascynacja serialem (House M.D., który zabrał mi zdrowo ponad miesiąc życia; oglądałem w każdej wolnej chwili, to był obłęd).
_________________
We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun

We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye

We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-04-10, 22:34   

ASX napisał/a:
Czy Wasze kryzysy czytelnicze nie wynikają w głównej/znacznej mierze z dość jednorodnego doboru lektur?


Poważnie zastanowiłam się nad tym pytaniem, tak dla odmiany ;) I wyszło mi, że ma to drugorzędne znaczenie. Bo to nie jest niechęć do jednego rodzaju literatury, ale do sięgania po książkę w ogóle. Od jakiegoś czasu na mojej półce nie brakuje również pozycji z innego zakresu niż fantastyka, kiedy nadchodzi kryzys wszystkie jednakowo się kurzą.

Gandosław napisał/a:
Czyli wszyscy przechodzą obecnie kryzys czy jak? o_O


W końcu mamy kryzys, taki ogólnoświatowy... ;P Można przyjąć, że wiele osób go doświadcza, a w tym temacie wypowiedziało się raptem parę osób.
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3200
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2009-04-11, 07:38   

Ł napisał/a:
* definicja kryzysu: nie brak czasu a chęci do sięgnięcia po książke.
Rozumiem, że to definicja w 100% podchodząca pod "twój" kryzys, bo nijak ma się ona do "moich" objawów ;)

Gand napisał/a:
Czyli wszyscy przechodzą obecnie kryzys czy jak? o_O
Gdyby tak było, to w sumie nie ma w tym nic dziwnego. Starzejemy się i w związku z tym przybywa nam obowiązków, a doba nadal ma 24 godziny ;) Poza tym, z tego co dowiedziałem się z wypowiedzi forumowiczów w tym temacie, to poza Elektrą i może kimś jeszcze, kryzysy mają raczej postać "mniejszej ilości przeczytanych książek" a nie "w ogóle nie czytania". Owszem, dla kogoś kto czytał 3-4 książki w tygodniu, a teraz czyta jedną na 2-3 tygodnie, to jest znaczący spadek wydajności, ale tak źle to nie jest. Ważne, że nadal czytamy ;)
_________________
Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz //orc [Stary Ork]

Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje //utrivv [utrivv]

"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
 
 
Carmilla 
gołąbeczka


Posty: 500
Skąd: z miasta
Wysłany: 2009-04-11, 20:17   

Martinus Jachus napisał/a:
Ważne, że nadal czytamy ;)

święte słowa. Jak czytam czasami, że przeważająca liczba Polaków w ostatnim roku (o dowolnie wybranym roku tak czytam) nie przeczytała ani jednej książki tudzież przeczytała 2-3 a wszystkie one to podręczniki czy inna literatura użytkowa, to faktycznie - mówienie o kryzysie - bo przez miesiąc czy dwa nie przeczytałam żadnej książki - jawi się niedorzecznością
_________________
Recedite plebes! Gero rem imperialem
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4474
Skąd: fnord
Wysłany: 2009-04-11, 21:27   

Martinus Jachus napisał/a:
Ł napisał/a:
* definicja kryzysu: nie brak czasu a chęci do sięgnięcia po książke.
Rozumiem, że to definicja w 100% podchodząca pod "twój" kryzys, bo nijak ma się ona do "moich" objawów ;)

Pasuje pod twoje jak najbardziej.

Martinus Jachus napisał/a:
Mój kryzys czytelniczy permanentnie trwa gdzieś od około 1,5 roku, a może nawet od 2 lat. Głównymi powodami były: brak czasu jaki mogłem przeznaczyć na literaturę, masa innych obowiązków oraz powolnie następująca zmiana zainteresowań i gustów literackich. W pewnym momencie książki z zakresu literatury fantasy, science-fiction czy grozy, które najczęściej czytałem, po prostu przestały mnie "kręcić".

Przewartościowałeś swoją chęć czytania fantastyki. Brak czasu to jedynie katalizator całego procesu, który spowodował wzmożenie harmongramowej selekcji i w rezultacie usunięcie fantastyki poza nawias cyklu dnia.
 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2009-04-12, 07:08   

Tyle gadacie o tym kryzysie, że mnie napadł zupełnie poza normalnym rozkładem. Zamiast nadrabiać zaległości czytelnicze w święta - jak to było w planie - od czwartku przeczytałem dziesięć stron. Nie lubię was. O!
_________________
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2009-04-12, 09:06   

A ja się podźwignąłem. Do jutra skończę pewnie Ayn Rand. Potem pozostałe zaległości, dopóki paczuszki od Toudiego nie dostanę. Mój kryzys wynikał ze zmęczenia. Trochę wolnego, plus codzienny wysiłek fizyczny i zapominam o kryzysie. I nawet nie musiał mnie Barack Obama ratować :badgrin:
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Procella 


Posty: 1193
Skąd: L-space
Wysłany: 2009-04-14, 07:06   

U mnie największym problemem jest nadmier książek. Ostatnio kupowałam ich więcej, niż byłam w stanie "przerobić" i to nie był dobry pomysł ;) Chce mi się czytać, ale często wygląda to tak:
1) Przez pół godziny przyglądam się grzbietom książek na półce z nieprzeczytanymi pozycjami
2) Wybieram 3-4 książki, kartkuję je, czytam po raz setny blurby
3) Wybieram jedną, zasiadam do czytania
4) Po dwudziestu stronach zaczynam się zastanawiać, czy nie lepiej było się zdecydować na inną książkę
5) Przychodzi listonosz z kolejną paczką książek
6) Oglądam nowe książki i stawiam je na półce
7) Wracam do przerwanej lektury
8) Dochodzę do wniosku, że wśród nowych ksiązek jest pozycja, która baaardzo mnie interesuje, odkładam to, co czytam i zabieram się za nową rzecz
9) w trakcie czytania tej książki jakiś wątek/bohater/nazwa wywołuje skojarzenie z inną, czytaną wcześniej książką i nie mogę się powstrzymać, żeby do niej nie zajrzeć i nie przeczytać choćby kilku stron
10) Szukając tej książki na półce zauważam jeszcze inną książkę, którą wcześniej zaczęłam czytać i nie skończyłam (powody - patrz wyżej)
11) Dochodzę do wniosku, że trzeba w końcu zabrać się za te wszystkie zaczęte i niedokończone ksiązki - i zabieram się za wszystkie
12) Z rozpaczy je odkładam i sięgam inną książkę

No i tak to mniej więcej wygląda. :shock: :roll: :-> Ale czytać mi dalej chce. Aż za bardzo ;)

Teraz założyłam sobie szlaban na kupowanie książek do końca maja, więc może trochę wyjdę na prostą.
_________________
Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween

http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Neil Gaiman- blog w polskiej wersji językowej


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,3 sekundy. Zapytań do SQL: 14