U Mieville'a rekompensuje to sama wizja świata, pomysły, tak że pewne niedociągnięcia czy uproszczenia są do przełknięcia. Łukjanienko ofiaruje w tym względzie o wiele mniej
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
W drugiej połowie Dworca na prędkość akcji narzekać nie można. W LonNiedyń na ślamazarność narzekać też nie można, ba jest jej bardzo dużo.
ASX76 napisał/a:
sporo humoru
Sporo humoru to jest u Pratchetta , a nie Łukjanienki. W Dworcu kilka razy też udało się autorowi mnie rozśmieszyć.
ASX76 napisał/a:
refleksji nad ludzką naturą.
Refleksja na ludzką naturą u obu panów często ukryta jets pod płaszczykiem innej rasy, jak bym owej refleksji (nie koniecznie pasującej do moich poglądów) nie odmówił Mieville'owi.
Dla mnie Łukjanienko do dobry rzemieślnik ale niestety tylko rzemieślnik.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Maegu, w książkach Łukjanienki jest: szybka akcja, sporo humoru i refleksji nad ludzką naturą. U Mieville'a to jest?
Jak dla mnie, to oni są z innych bajek. W ogóle nie do porównywania. Tworzą całkiem inną literaturę. U Łukjanienki właśnie akcja jest najważniejsza obok pomysłu. U Mieville'a najpierw świat, łamanie konwencji, sięganie po fabuły spoza schematów gatunkowych. Łukjanienko gra konwencjami, bawi się nimi, Mieville sprawdza granice, poszerza, rozpycha konwencje.
Jeden tzn. Łukjanienko tworzy było nie było fantastykę czysto rozrywkową, drugi - Mieville, jednak ambitniejszą, ale przez to mniej rozrywkową, trudniejszą w odbiorze, z całkiem inaczej rozkładanymi elementami "świata" i "fabuły".
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
U Mieville'a rekompensuje to sama wizja świata, pomysły, tak że pewne niedociągnięcia czy uproszczenia są do przełknięcia.
Łukjanienko ofiaruje w tym względzie o wiele mniej
1. Dla kogo do przełknięcia, dla kogo nie...
2. Łukjanienko nie "ofiaruje", lecz "oferuje" jeśli już.
Za to pod innymi względami oferuje więcej od Mieville'a i pozostaniemy przy swoich zdaniach.
Maegu -> Ile książek Siergieja czytałeś, że śmiesz twierdzić, iż w jego książkach nie ma sporo humoru?
Tomasz napisał/a:
Jak dla mnie, to oni są z innych bajek. W ogóle nie do porównywania. Tworzą całkiem inną literaturę.
Pewnie, że są z innych bajek, w ogóle nie do porównania i tworzą całkiem inną literaturę. Z grubsza napisałem to samo wcześniej, ale skoro Metz zaczęła jątrzyć, nie mogłem pozostawić tego bez odpowiedzi.
Może czasem lepiej odpuścić, ale nie mogłem bezczynnie/biernie patrzeć, gdy Metz wywyższała Mieville'a nad Łukjanienkę, ponieważ twórczość drugiego pisarza cenię sobie znacznie wyżej.
Maegu -> Widocznie nie śmiejemy się w tych samych miejscach.
A bo w paru miejscach trafiłam na takie miejsca, gdzie akapit był tylko o Martinie. No i imię głównego bohatera było użyte parę razy: Martin to, Martin tamto... po prostu nie lubię, jak o istnieniu podmiotu domyślnego się zapomina. Ot, i tyle. Ale poza tymi chropowatościami - podobało mi się. (...)
I to ma być powód, żeby wyskoczyć niczym przysłowiowy Filip z konopii z zarzutem o chropowatość stylu??? LOL
Przepraszam bardzo, ale to jest jakiś absurdalny nonsens!! Ja rozumiem, że nie lubisz, gdy "zapomina się o istnieniu podmiotu domyślnego" (a tak swoją drogą, ciekawe, ile w tym "inwencji" tłumacza było), niemniej to nie znaczy/nie usprawiedliwia wypisywania farmazonów!!
Ja rozumiem, że nie lubisz, gdy "zapomina się o istnieniu podmiotu domyślnego"
Uff... No co ja poradzę, że denerwuje mnie, jak w pięciozdaniowym akapicie trzy zdania mają tę samą konstrukcję i zaczynają się od: Martin poszedł, Martin spojrzał, Martin podniósł się... Ze trzy razy mi się do oczu rzuciło, głównie w pierwszym opowiadaniu i trochę szkoda, bo reszta tekstu nie budziła we mnie żadnych zastrzeżeń.
Wiesz, najpierw przeczytałam Labirynt odbić i tam żadnych usterek językowych się nie dopatrzyłam. Kiedy więc znalazłam te drobiazgi w Spektrum pomyślałam w pierwszej chwili, że to wcześniejszy utwór i ża autor jeszcze biegłości językowej nie nabył. A tu nic właśnie. Nie lubię takich mylnych tropów. I pewnie temu się czepiam.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
To jedyne kryterium biegłości "językowej"? I to zbudowanego jedynie na podstawie trzykrotnego powtórzenia? lol
Proszę przeczytać fachową recenzję, zamiast kompromitować się dalszym, pozbawionym wszelkiej logiki/sensu tłumaczeniem pojmowania przez siebie pojęcia "chropowatości" stylu:
http://www.esensja.pl/ksi...st.html?id=3070
Żeby było jasne, nie dyskredytuję tej książki. Podobała mi się i parę wpisów wyżej napisałam konkretnie co jest IMHO warte pochwały. Generalnie, zalety (DUŻE) przeważają nad wadami (MAŁYMI). No dobra, zgodzę się nazwać je usterkami.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
A Ty zwaliłaś winę od razu na pisarza, choć w pierwszej kolejności wypadałoby zwrócić uwagę na wydawcę. Żeby było jasne.
Naprawdę? Wydawało mi się, że pisałam ogólnie o książce, nie poszukując winnych. Jeśli jednak odebrałeś moje wpisy jako zarzut pod adresem pisarza, to sorry - nie było to moją intencją.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Naprawdę? Wydawało mi się, że pisałam ogólnie o książce, nie poszukując winnych. Jeśli jednak odebrałeś moje wpisy jako zarzut pod adresem pisarza, to sorry - nie było to moją intencją.
Taa... Jasne. A uwagi typu: chropawy styl i autor jeszcze biegłości językowej nie nabył, to oczywiście odnoszą się do czegoś/kogoś innego... LOL
Ludzi osądza się po czynach (w tym wypadku co napisali), a nie po intencjach (którymi Piekło jest wybrukowane).
Taa... Jasne. A uwagi typu: chropawy styl i autor jeszcze biegłości językowej nie nabył, to oczywiście odnoszą się do czegoś/kogoś innego... LOL
No dyć tam stoi napisane, że w pierwszej chwili tylko tak myślałam. A o: "(...)pomyślałam w pierwszej chwili, że to wcześniejszy utwór i że autor jeszcze biegłości językowej nie nabył. A tu nic właśnie". Za mało klarowne to jest? LOL
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
To nie tylko tyczy się Łukjanienki, każdego autora, którego ASX bardzo ceni i oczekuje, że wszyscy będą ten pogląd podzielać ;P A bez jątrzenia nie byłoby dyskusji, tak btw xD
Co do mojego porównania, rzecz rozbija się o sam pomysł i to jak autor, w tym wypadku Łukjanienko sobie z nim poradził. Wyobraźnia autora była tu jedynym ograniczeniem, ale w tym wypadku niestety dosyć sporym.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Ja przepraszam, nie skrytykować cokolwiek. Zaatakowałem Beatę, ponieważ sobie na to zasłużyła, ot co. Gdyby było to "cokolwiek", nawet palcem bym nie ruszył.
Jeśli już krytykujecie danego autora, oczekuję, że pojawi się uzasadnienie w postaci sensownych zarzutów, a nie jakieś dziwaczne ssanie z palców - gdy w grę wchodzi opcja nr dwa dochodzi do mojej stosownej reakcji.
Metz, jeśli chodzi o ścisłość - Łukjanienkę cenię za część jego dokonań. Nieraz sam krytykowałem jego książki, więc proszę mi tu nie wmawiać czego oczekuję od innych, jeśli łaska.
Trzeba było zostawić Mieville'a w spokoju (bo nie o porównanie twórczości tych dwóch panów chodziło), zaznaczając tylko, że Łukjanienko nie sprostał w pewnej mierze, rozmiarom swojego pomysłu. A przy lekturze Spektrum się ciut nudziłam, ale to tak btw
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Zaatakowałem Beatę, ponieważ sobie na to zasłużyła, ot co.
Bo ośmieliła się mieć zdanie cokolwiek odmienne? Bo pochwaliła nie dość entuzjastycznie? Bo nie całkiem ją zachwyca?
Z mojej strony EOT, profesorze Bladaczka.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Bo ośmieliła się mieć zdanie cokolwiek odmienne? Bo pochwaliła nie dość entuzjastycznie? Bo nie całkiem ją zachwyca?
Przecież dokładnie napisałem, że chodzi tylko i wyłącznie o Twój absurdalnie bezsensowny zarzut odnośnie (cytuję): "chropowatego stylu" (koniec cytatu). Jeszcze większym "lolem" jest jego uzasadnienie: trzykrotne powtórzenie nazwiska bohatera.
Tyle jeśli chodzi o fakty. Proszę łaskawie wziąć to pod uwagę, zamiast zadawać pytania, które nie mają żadnego związku z zaistniałym problemem.
Przecież dokładnie napisałem, że chodzi tylko i wyłącznie o Twój absurdalnie bezsensowny zarzut odnośnie (cytuję): "chropowatego stylu" (koniec cytatu). Jeszcze większym "lolem" jest jego uzasadnienie: trzykrotne powtórzenie nazwiska bohatera.
No to jednak coś więcej. Takie zbudowanie następujących po sobie zdań niewątpliwie jest dowodem na gorszy styl. I chyba tłumacz nie ma tu nic do rzeczy, bo jakby w oryginale były chociażby zaimki to by je pewnie na nazwisko nie tłumaczył.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
No to jednak coś więcej. Takie zbudowanie następujących po sobie zdań niewątpliwie jest dowodem na gorszy styl. (..)
No to jednak nic więcej, ponieważ taki zbitek pojawia się tylko w jednym miejscu i w tylko jednej książce Łukjanienki.
Nawet jeśli przytrafił się taki "błąd" pisarzowi (a nie polskiemu wydawcy...), to "jedna jaskółka wiosny nie czyni". Takoż i w tym, jak widać, wyjątkowym przypadku, nie powinno to rzutować na od razu/z miejsca określanie jego stylu "chropawym" czy coś w ten deseń, ponieważ jest to wyciąganie kosmicznego wniosku na podstawie zaledwie jednego przykładu, który na dodatek wcale nie musiał leżeć po stronie autora!!
Tomaszu, twoje "chyba"... - ma bardzo wątłe podstawy.
To ja szybko dodam coś od siebie. Beata napisała, że znalazła tam kilka, a nie jeden takich stylistycznie nie najlepszych akapitów. Po drugie, nie pisała ogólnie o "chropowatości stylu autora", tylko takie nieładne powtórzenia nazwała chropowatościami.
Jak pisał Tomasz, te fragmenty są napisane w gorszym stylu, a że są częścią utworu, to rzutują na odbiór całości. W jak najlepszym tonie jest zwrócić uwagę na takie potknięcia autora. Mniej prawdopodobne jest, że tłumacz od siebie dodał niepotrzebnie nazwisko bohatera tam, gdzie się wcale nie pojawiało w oryginale, zresztą to można sprawdzić.
Tak więc ten zarzut ma sens. Niech się autor stara bardziej, żeby nie zdarzały mu się tego typu wpadki.
kirk_pazdzioch -> Napisałeś, że można to sprawdzić... Do dzieła!
Zamiast mi tu "mędrkować", proszę o konkretne dowody/cytaty z tekstu!!
Winę/błąd należy udowodnić.
W przeciwieństwie do Was przeczytałem prawie wszystkie książki Łukjanienki które do tej pory ukazały się u nas, i po raz kolejny powtarzam: taki zbitek z powtórzeniem nazwiska pojawia się tylko w jednym miejscu i w tylko jednej książce Łukjanienki.
Dziwi trochę to, że sam tak zapalczywie bronisz stylu Łukjanienki. Przecież przeczytałeś tylko polskie tłumaczenia, a jednocześnie nie masz zaufania do pracy tłumaczy.
Ponadto mi nie zależy wcale na skrytykowaniu jego stylu. Chciałem tylko wtrącić pewną uwagę do dyskusji, bo nikt tu napisał, że Łukjanienko ma kiepski styl, tylko że mu się zdarzyły stylistycznie gorsze fragmenty w utworze, które mogą (ale nie muszą) świadczyć o tym, że autor miał mniejsze umiejętności pisząc dzieło, o którym mowa. Mogły to być też zwykłe potknięcia, ale do autora należy powinność zapobiegania im i kiedy mu się zdarzają, nich liczy się z tym, że ktoś mu je wytknie.
Sam nie przeczytałem nic Łukjanienki. Widziałem jedynie film (Straż Nocna czy coś o podobnym tytule), który sprawił na mnie wrażenie strasznie bełkotliwego. Może lektura postów w tym temacie zachęci mnie do wypożyczenia czegoś z biblioteki, a może też ktoś pokusi się o krótką wypowiedź na temat wspomnianego filmu, jak się on ma do powieści? Bo nie chcę się wzbraniać przed przeczytaniem książki dlatego, że film na jej podstawie nakręcony był beznadziejny.
Dziwi trochę to, że sam tak zapalczywie bronisz stylu Łukjanienki. Przecież przeczytałeś tylko polskie tłumaczenia, a jednocześnie nie masz zaufania do pracy tłumaczy.
Jakich tłumaczy? Skąd się wzięła liczba mnoga?
A mnie dziwi, na jakiej podstawie wyciąga pan fałszywe/zbyt daleko idące wnioski. Otóż Pani Ewa Skórska jest bardzo dobrą tłumaczką i do jej pracy nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Natomiast do korekty u wydawcy jak najbardziej uzasadnione pretensje.
Jeśli wcześniej to nie było jasne, to teraz już powinno.
Na początku postawiłem pytanie: ciekawe, ile w tym "inwencji" tłumacza było, co wcale nie znaczy, że nie mam do niego/niej zaufania.
A mnie dziwi, na jakiej podstawie wyciąga pan fałszywe/zbyt daleko idące wnioski.
A mnie dziwi, że się tak straszliwie upierasz przy swoim. Jak napiszesz to jeszcze sto razy, to i tak nie zmienisz opinii innych, a jeszcze bardziej wyjdziesz na pieniacza. Swoją drogą Beata pisze (jak to powtarzasz) o jednym fragmencie, który jej zgrzytał, a czasem właśnie jeden błąd (nawet drobny) może rzutować na przyjemność płynącą z lektury.
Twoje oburzenie jest naprawdę zabawne, chociaż wygląda trochę niebezpiecznie. Za bardzo się ekscytujesz. Zastanawiam się, czy w rozmowie przy kawie/herbacie/innych napojach, nie rzuciłbyś się na rozmówcę z powodu odmiennych opinii (no, może pozostałbyś przy zakrzyczeniu przeciwnika).
ASX76 napisał/a:
Otóż Pani Ewa Skórska jest bardzo dobrą tłumaczką i do jej pracy nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Natomiast do korekty u wydawcy jak najbardziej uzasadnione pretensje.
Mnie się wydaje, że to najpierw tłumacz musiał się potknąć (a jeszcze wcześniej ewentualnie autor), a potem redakcja, która to potknięcie przepuściła.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Twoje oburzenie jest naprawdę zabawne, chociaż wygląda trochę niebezpiecznie.
Za bardzo się ekscytujesz.
Zastanawiam się, czy w rozmowie przy kawie/herbacie/innych napojach, nie rzuciłbyś się na rozmówcę z powodu odmiennych opinii (no, może pozostałbyś przy zakrzyczeniu przeciwnika).
1. Nareszcie poczułem się doceniony.
2. Niet, ekscytacji nigdy zbyt wiele.
3. To zależy od tego, co by mi trafiło pod rękę. Czasami nie pozostaje nic innego jak użycie argumentu siłowego (na najbardziej opornych na logikę/fakty).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum