FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Ryszard Kapuściński
Autor Wiadomość
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2010-02-25, 16:19   

Mag_Droon napisał/a:
No tak, bo i w Etiopii i Angoli i Iranie Polaków było jak mrówków.

Nie było tak mało jak ci się wydaje. No i chyba tam potzrebny agent gdzie mpolacy sa a jest ich an tyle mało że trudno kogoś zwerbować. Polaków nie było tam tak mało bo po Armi andersa a potem emigrantów w Afryce było kilkanaście tysięcy i to czesto wykształconych z pochodzeniem szlacheckim. Zresztą sam Kapuściński często bywał w Zachodniej Europie.
Cytat:
Jeśli polonia owa donosiła obcym służbom na niejakiego Kapuścińskiego? Już taki ciężki żywot niezasymilowanych na obczyźnie, że jak się nie obrócisz to dupa z tyłu. Zawsze ktoś ma cię za wroga.

Mag ... Sory ale proszę sprecyzuj bo piszesz jak Siaka teraz ...
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8273
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2010-02-25, 16:44   

Cytat:
Mówię o tym że w okresie 1950-1990 ( mniej więcej ) Informacja na świecie biegła wolniej. Teraz by dowiedzieć się co się dzieje na innym kontynencie potrzebuje 5 minut korzystania z internetu. Wtedy informacja płynęła wolniej i nie było tylu jej źródeł. Informacje od dziennikarza były więc często jedynymi jakie mógł zdobyć polski wywiad na temat tego co się dzieje np. w Angoli. Taka rola Kapuścińskiego była by wręcz chwalebna. Donoszenia na Polonię albo na polaków czasowo przebywających za granica było by już zwykłym świństwem
Google bez internetu? Ukryty przekaz. :mrgreen:
A bardziej serio. Te donoszenie na Polaków miało miejsce, czy to tylko konstrukcja myślowa?

Toudisław napisał/a:
Mag ... Sory ale proszę sprecyzuj bo piszesz jak Siaka teraz ...
O precyzyjnym wyrażaniu się nic nie będę pisał ;)
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2010-02-25, 16:59   

Cytat:
A bardziej serio. Te donoszenie na Polaków miało miejsce, czy to tylko konstrukcja myślowa?

Toto !! Nie wiem. Nie oskarżam go o to. Pokazuje tylko granice gdzie kończy się moja akceptacja dla współpracy z wywiadem
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23179
Wysłany: 2010-02-25, 17:05   

Jeśli Kapuściński współpracował z wywiadem, będąc szczerym komunistą - taki jego wybór. Mam to gdzieś. Domosławski udowadnia w tej książce (piszę po omówieniach), że ubarwiał swoje historie, opisywał zdarzenia, które nie miały miejsca - także ze swojej biografii.

O tym jednak w Polsce pisać nie wolno, bo się autorytety oburzą i wyzwą od ciemnogrodu - skoro tak, na pohybel autorytetom, jeśli o mnie chodzi.

Jak pisałem - Domosławski jest niezgorszym mistrzem reportażu od wyliczonych przez ASX-a. Przeczytajcie "Gorączkę latynoamerykańską". Klasyka. Wątpię, aby nierzetelnie pisał o Kapuścińskim. Wdowie się nie dziwię, że walczy o to, aby książka się nie ukazała, co przydaje jej przed publikacją tylko reklamy i będzie to bestseller. Rzygać mi się chce, kiedy jakieś autorytety popierają prewencyjną cenzurę. Choć, niestety jest ona dozwolona prawem (zabezpieczenie powództwa - tym "wytrychem" można wiele zdziałać).
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2010-02-25, 22:48   

Toudie, piszę w oparciu o takie same przesłanki jak Ty o współpracy Kapuścińskiego. Jak będziesz miał fragmenty jego teczki, opatrzone komentarzem specjalistów to będzie to miało znaczenie. A nie takie gadanie jak teraz się uskutecznia.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2010-02-25, 22:56   

Mag_Droon napisał/a:
Toudie, piszę w oparciu o takie same przesłanki jak Ty o współpracy Kapuścińskiego. Jak będziesz miał fragmenty jego teczki, opatrzone komentarzem specjalistów to będzie to miało znaczenie. A nie takie gadanie jak teraz się uskutecznia.

A czy ja coś piszę o tym jak współpracował ? Fakt współpracy jest pewny. A co do samej jej przebiegu się nie odnoszę. Tylko napisałem gdzie IMO przebiega granica przyzwoitości
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5372
Wysłany: 2010-02-25, 22:58   

Romulus napisał/a:
(...) ubarwiał swoje historie, opisywał zdarzenia, które nie miały miejsca - także ze swojej biografii.

Hmm... hmm... dyskusyjne to jest. Znaczy, żeby z tego zarzut robić. Bo taki Wańkowicz to dopiero "kręcił" - na przykład łączył, po prostu sklejał ze sobą biografie czterech zupełnie obcych ludzi w jedną i tę jedną przedstawiał w książce (takie zarzuty odnosiły się, o ile dobrze pamiętam, do "Bitwy o Monte Cassino"). Twierdził, że robił to dlatego, że gdyby wpuścił tych wszystkich ludzi na karty swoich książek, to miałby tam straszliwy bałagan, a opisywanie tych "pojedynczych" losów wcale nie byłoby ciekawe, bo przecież ludziom nie przytrafiają się "książkowe" historie na co dzień, a on chciał, żeby jego książki były atrakcyjne dla czytelnika. Niby opisywane przez niego fakty miały miejsce, ale wydarzyły się innym ludziom, albo w nieco innym miejscu i czasie. Czy to jest koloryzowanie, ubarwianie? - Pewnie, że tak. Ale reportaż to nie jest IMHO zapis całkiem gołych faktów, od tego są raporty komisji śledczych. :P
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23179
Wysłany: 2010-02-26, 08:28   

Właśnie dla mnie to także nie zarzut. Co więcej, dla Domosławskiego także nie. Książkę nabędę w weekend dopiero i to na przekór tym wszystkim kwękaczom, którzy oburzają się, że Domosławski nie pisał biografii na kolanach tylko rzetelnie. Oraz dla tego, że Domosławski jest świetnym autorem.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Gustaw G.Garuga 


Posty: 20
Skąd: Zhongguo
Wysłany: 2010-02-28, 12:55   

Romulus napisał/a:
Domosławski udowadnia w tej książce (piszę po omówieniach), że ubarwiał swoje historie, opisywał zdarzenia, które nie miały miejsca - także ze swojej biografii.

Dla znających angielski bardzo ciekawy artykuł na ten temat w Times Literary Supplement: http://www.richardwebster.net/johnryle.html
_________________
Strona autorska - www.juraszek.net
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2010-03-01, 11:20   

prof. Środa napisał/a:
"Sprawa Kapuścińskiego" nabiera tempa. W każdej stacji telewizyjnej - audycja, w każdej gazecie artykuł, w którym roztrząsane są grzechy tego cenionego niegdyś reportażysty i pisarza. Mówi się, że był stalinowcem, że konfabulował, że dobrze czuł się w PRL-u, że miał romanse, że był Tajnym Agentem - zapewne też, jak okaże się wkrótce - cyklistą, masonem, Żydem i ateistą. Oczywiście, to nie są żadne zarzuty. To wynik skrupulatnego poszukiwania Prawdy przez ucznia i przyjaciela Kapuścińskiego, jakim był Artur Domosławski. Jego książka "Kapuściński – non fiction" robi zawrotną karierę w kraju, a wkrótce za granicą. Można powiedzieć, że jest to kariera wprost proporcjonalna do pośmiertnego upadku Kapuścińskiego. Jasność Prawdy wymaga widać cienia. Jej Czystość nader często brudzi. Jak błoto.

Jesteśmy takim dziwnym narodem, który, gdy tylko wyda na świat jakiegoś wielkiego męża, polityka, artystę czy noblistę, to tak go kocha, takim otacza go zainteresowaniem, a nade wszystko - tak bardzo pragnie dowiedzieć się Prawdy o nim, że go niszczy. I tak, kraj nasz, jak się ostatnio okazało, jest krajem agentów, tajnych współpracowników, miłośników stalinizmu i pospolitych zdrajców. Wielka szkoda, że nasi dociekliwi historycy, gorliwi pracownicy IPN, czy zwykli, skrupulatni dziennikarze, nie mają dostępu do dokumentów Tajnych Służb z bardziej odległych epok, bo wtedy dowiedzielibyśmy się sporo o słabościach, zdradach, zatwardzeniach czy konfabulacjach Mieszka I, Kopernika, Mickiewicza, Sienkiewicza czy Kościuszki. Stracilibyśmy wtedy - co prawda - autorytety i pomniki, ale posiedlibyśmy Prawdę. A to, że pełną błota? Prawda ważniejsza.

Na szczęście żaden z dzisiejszych, gorliwych sług Prawdy nie może sobie tak poszaleć w dalekiej przeszłości jak może to robić w bliskiej, wobec żywych ludzi albo tych, którzy właśnie zmarli. I robi to bez żadnych skrupułów. W imię Prawdy.

Starsze pokolenia, świadkowie niedawnych wydarzeń, znając kontekst działalności wielkich postaci, zachowają zapewne zdrowy osąd, natomiast młode pokolenia, indoktrynowane rzekomymi potwornościami PRL, powiedzą: "Wałęsa - ten agent?" lub "Kapuściński - ten konfabulator z PRL-u?". I w przyszłej Polsce, Wałęsa czy Kapuściński będą postaciami podejrzanymi. W imię Prawdy.

Domosławski zapewne zrobi karierę na tej książce. Wdowa po Kapuścińskim jest zbyt słaba, a polskie sądy zbyt powolne, żeby wstrzymać publikację i tłumaczenia. Zawsze można jednak uznać, że nie o karierę tu chodziło. Chodziło o Prawdę. Bezkompromisową. Prawdę, która nie liczy się z przyjaźnią, która drwi z dyskrecji, gardzi przemilczeniami, nie rozumie empatii. Prawdę faktów, która rozmija się i z Prawdą człowieka. I z Prawdą czasów i miejsc.


Najpierw Bartoszewski, teraz Magdalena Środa. Zastanawiam się, czy to nie jest już przypadkiem jakaś histeria?
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5372
Wysłany: 2010-03-01, 11:26   

Taa... czytałam tę wypowiedź. Jakkolwiek trochę racji pani Środa ma (tak sobie myślę) w opisie tych "demaskatorskich" trendów, grzebaniu w teczkach i nurzaniu w błocie, to jednak z tą karierą dla Domasławskiego chyba przesadziła. A w ogóle, ciekawam czy książkę już przeczytała, czy tylko tak "ogólnie" się jej ulało?
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23179
Wysłany: 2010-03-01, 13:12   

"Najfajniesze" jest to, że to kolejna osoba, która chętnie przywitałaby wstrzymanie wydania tej książki - jak wnoszę z tej wypowiedzi. Zatem następna obrończyni praw jednostki, która chętnie podepcze wolność słowa w imię prewencyjnej cenzury.

Polska to dziwny kraj? Dziwny. Bo trzeba w nim autorytety cenzurą ochraniać. Bo inaczej same się nie obronią.

Przypomniał mi się ongiś głośny świąteczny wywiad z wdową po Herbercie, która bez rękawiczek robiła z niego wariata i dziwkarza. Ale wdowy nikt nie potępiał, bo i musiała się wkupić - jak to utrzymywał potem Ziemkiewicz - w ten sposób w łaski salonu dając "haki" na męża, który głośno odcinał się od krucjaty Michnika i jego obrzydliwego bruderszaftu z Kiszczakiem, Jaruzelskim i Urbanem. Jej było wolno to robić i nikt nie krzyczał, że autorytet Herbert jest ściągany na dno. Albo inaczej: krzyczeli wtedy prawicowi chłopacy, ale kto ich by słuchał i się przejmował...

Teraz szczekaczką jest Magdalena Środa i to w duchu stalinowskiej cenzury. Wow. to są elity aspirujące do prowadzenia narodu i same pędzące na europejskie salony. Tak jak pani Środa jest zniesmaczona Polską i tymi zawistnymi Polakami, tak jak jestem zniesmaczony panią Środą.

Cóż to za prawda i pomnik, którego trzeba bronić kagańcem cenzury?
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2010-03-01, 14:02   

Romku, z jednej strony ją rozumiem. Gówno przywiera na stałe, żaden poler prawdy, jej prawdziwego obrazu, plotki i obmowy nie zetrze.
Będziesz się tłumaczył znaczy żeś winien. Nie tłumaczysz się znaczy zgadzasz się z tym co napisane.
Rozumiem, ale nie pochwalam takich paniczno-krzykaczych wypowiedzi, bo jakoś nigdy nie są poparte żadnymi argumentami.
Tyle, bo co to za autorytet, który może być zachwiany/obalony jedną książką? Ano taki polski autorytet na piasku z tektury budowany.
Prawda nas wyzwoli, ale tylko wtedy gdy znana jest od początku.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2010-03-03, 11:39   

Trochę OT:

wp.pl napisał/a:
Reżyser Jan Kidawa-Błoński wydał oświadczenie dla mediów, w którym przestrzega przed ograniczaniem wolności słowa i swobody twórczej.

8 marca odbędzie się premiera jego filmu "Różyczka" - opowieści o pisarzu, którego żona była agentką UB. Według reżysera, jedno z czasopism wycofało się z publikacji wywiadu z nim, ponieważ redakcja otrzymała ostrzegawcze pismo od prawników córki Pawła Jasienicy. Prawnicy ostrzegają, że wszelkie nawiązywanie w publikacjach do osoby Pawła Jasienicy i jego rodziny w kontekście filmu "Różyczka" będzie stanowiło naruszenie dóbr osobistych córki pisarza, Ewy Beynar-Czeczott.

Reżyser twierdzi, że pismo wystosowane przez prawników uniemożliwia dziennikarzowi nawet zadanie pytania, czy film był inspirowany historią Jasienicy, bo jest to nawiązanie do osoby pisarza. - To pachnie cenzurą prewencyjną - powiedział Jan Kidawa-Błoński.

Reżyser podkreślił, że film "Różyczka" nie jest filmem o Pawle Jasienicy. - Nie jest również filmem o Sergiuszu Jesieninie, Bertoldzie Brechcie czy Peterze Rainie, choć ich losy mnie zainspirowały - dodał Kidawa-Błoński.

Córka pisarza Ewa Beynar-Czeczott przyznała, że kancelaria prawna w jej imieniu ostrzegła pisemnie różne redakcje, by w publikacjach nie łączyły jej ojca z bohaterem filmu "Różyczka".

- To dlatego, że były już wzmianki o tym, iż film jest oparty na ostatnich latach życia Pawła Jasienicy. Jedyne, co jest wspólne z historią filmową, to fakt, że druga żona Pawła Jasienicy była agentką UB - powiedziała córka pisarza. Ewa Beynar-Czeczott dodała, że chodzi tylko o to, by widzowie nie łączyli fikcji z historią Pawła Jasienicy, ponieważ jego ostatnie miesiące nie upływały na romansach - jak filmowego bohatera - lecz na walce z ciężką chorobą. Zapewniła, że nie jest w żadnym konflikcie z twórcami, ale filmu nie obejrzy, bo nie chce się denerwować.

Śjakaś epidemia chyba.

@
Toudisław napisał/a:
Kapuściński nie żuje więc bronić się nie może

W jego stanie ciężko mu jest żuć cokolwiek :mrgreen:

Przepraszam, ale sami widzicie jakie ucieszne potworki literackie czasami wychodzą ;p
_________________
Instagram
Twitter
  
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2010-03-03, 11:58   

Spellsinger napisał/a:
Śjakaś epidemia chyba.


I będzie tego więcej.
Co do Kapuścińskiego to chętnie tą książkę przeczytam. Ale już mogę przypuszczać, że sensacja będzie mniejsza niż dudnią media. Dziwi mnie że Autorytety tak bardzo boją się prawdy. Nie się bronią od tego Są Autorytetami. Kapuściński nie żuje więc bronić się nie może ale są inni ludzie którzy mogą to robić za niego. Niech rzetelnie go bronią używając faktów i argumentów a nie Demagogi. Dal mnie RK nigdy Autorytetem nie był. Bo to że ktoś fajnie piszę to jeszcze Ciut za mało.
 
 
Rheged 
Kurp z zasiedzenia


Posty: 135
Skąd: Olsztyn/Ostrołęka
Wysłany: 2010-03-03, 14:55   

Ale nie ma po co bronić. Kapusta autorytetem jest i będzie, ale jako reportażysta. Tego nikt mu nie odbierze. A że był osobą publiczną, to niestety jego brudy można rozprawiać publicznie. Kwestią smaku jest to oczywiście, czy warto, ale brudy Kapusty nie mogą mieć wpływu na wizerunek Kapusty jako dziennikarza właśnie. Co innego jako człowieka. Znowuż nie można być autorytetem we wszelkich dziedzinach. Nawet Bartoszewski przestał takowym być, gdy zaczął używać terminologii typu "dyplomatołki", czy gdy zaczął wypowiadać się o Muzeum Powstania Warszawskiego.

Śliwa mnie wkurwiła nieprzeciętnie. Etyk z wykształcenia, tytułów co nie miara, medialność w stopniu zaawansowanym, a plecie bzdury. O ile prawda jest zawarta w książce Domosławskiego, o tyle nie warto w ogóle ją negować. Jakieś sztuczne rozróżnienie na prawdę o faktach i prawdę o człowieku - przecież to to samo. Jeśli Kapusta był taki, a taki, to jest to zarówno fakt, jak i prawda o człowieku. Przy okazji odbrązawia się jego wizerunek, pokazuje się, że nie był kryształowy. Przecież być taki nie musiał. Nasuwa mi się myśl o filozofie nazwiskiem Sartre - facet zrobił wiele dla filozofii, dla egzystencjalizmu, a swoim życiem dał przykład krytyczny. I co? Dalej jest geniuszem pisarskim, wnikliwym moralistą, dobrym filozofem. Skąd wniosek, że musi zatem być dobrym człowiekiem? To myślenie starożytne.
_________________
Emil 'Rheged' Strzeszewski



Pipe of the rising sun
Sympathy for the pipe
Pipe of the storm
Born to be pipe
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2010-03-03, 15:01   

Rheged napisał/a:
Ale nie ma po co bronić. Kapusta autorytetem jest i będzie, ale jako reportażysta.

Ale czy pisanie nie prawdy, przemilczenia czy podawanie wykrzywionego mocno jednostronnego obrazu rzeczywistości to przykład super dziennikarstwa ? Pytanie na poważnie. Bo dziennikarstwo to nie tylko warsztat i umiejętności opowiadanie tego co się widziało ale i pewna odpowiedzialność za słowa.
 
 
Rheged 
Kurp z zasiedzenia


Posty: 135
Skąd: Olsztyn/Ostrołęka
Wysłany: 2010-03-03, 15:06   

Kwestia podejścia. Oczywiście masz rację, ale chodzi tu o metodę Kapusty jako reportażysty. Wiesz, wszystko można wybaczyć facetowi, który pomimo swojej ideologiczności, często ubarwianiu wydarzeń, jest mimo wszystko w podstawowym punkcie rzetelny. A moim zdaniem taki właśnie był. Poza tym jak tu przejść obojętnie obok takiego rozpoczęcia typu "To był piesek rasy japońskiej"? No czapki z głów.

Poza tym przywilejem dziennikarza jest pisanie tego, co chce. Oczywiście kłóci się to z obowiązkiem pisania prawdy. To może być faktycznie nie do pogodzenia. To dyskusja bez przyszłości właściwie. Przyzwoitość nakazywałaby opowiadać się po stronie prawdy, a rozsądek podpowiada, że prawda nie została do tej pory w ogóle zdefiniowana.
_________________
Emil 'Rheged' Strzeszewski



Pipe of the rising sun
Sympathy for the pipe
Pipe of the storm
Born to be pipe
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2010-03-03, 15:57   

Rheged napisał/a:
Poza tym przywilejem dziennikarza jest pisanie tego, co chce. Oczywiście kłóci się to z obowiązkiem pisania prawdy.

I spoko. Gdyby jego relację były wykrzywione tylko i wyłącznie jego poglądami to właściwie ok. Można sobie sprawdzić to co napisał i ocenić jak się nasze widzenie prawdy ma do jego . Jednak RK zmianił poglądy w raz z ustrojem a to już pachnie koniunkturalizmem. Jego książki po latach 90 są w dużej mierze przepisaniem wcześniejszych reportaży tylko z innym komentarzem.

Cenie jednak jego umiejętności pisarskie i talent do opisywanie ludzi. Atmosferę pewnych wydarzeń potrafi oddać bardzo dobrze.
 
 
Rheged 
Kurp z zasiedzenia


Posty: 135
Skąd: Olsztyn/Ostrołęka
Wysłany: 2010-03-03, 16:14   

Każdy ma prawo postępować, jak mu się podoba. Gwarantuje to także swobodę oceny. Kapusta korzystał z jednego oraz drugiego. Pamiętajmy, że dziennikarz również ma prawo do własnego zdania. To prawo niezbywalne. Swoje zdanie może zmieniać. Jeśli czuje potrzebę podzielenia się nim publicznie, jest to także jego prawo. Oczywiście można czuć się rozczarowanym farbowaniem "prawdy" przez Kapustę, jak i jego traktowaniem jej w kategoriach pragmatycznych, ale powraca pytanie - co to jest prawda?

W reportażu prawda chyba jest tym samym, co obiektywność w recenzjach - to znaczy nigdy nie jest obecna. Zawsze należy do niej dążyć, ale nawet będąc jej najbliżej dokonuje się jej wykrzywienie. Bo człowiek najzwyczajniej w świecie jest emotywny, nie racjonalny. Nie ma też wbudowanego, wrodzonego pojęcia/idei prawdy, ma tylko predyspozycje do jej poszukiwań (nieudolna trawersacja tezy Chomskiego). Wbrew wszystkiemu, co teraz wyłazi na wierzch w sprawie Kapuścińskiego, uważam, że do prawdy dążył. Oczywiście to tylko moje zdanie, poza tym nie należy tego traktować jak obrony Kapusty. Kapusta broni się sam.

Inne pytanie, jaki mi się rodzi - po co nam autorytety? Znam kilku świetnych dziennikarzy, w tym reportażystów. Każdy z nich ma inne poglądy, często radykalnie sprzeczne z moimi, każdy ma swoją metodę na pisanie, na badanie rzeczywistości. Ich pluralizm składa się w moim pojęciu w jedno. Na co więc mi autorytet? Ergo - dokonując skrótu myślowego - na co komu autorytet? Po głębszym zbadaniu samego autorytetu okazuje się, że nie dość, iż nie był "prawdziwy" do końca, to jeszcze jego metoda jest tylko jedną z wielu. I niekoniecznie ujmuje najpotrzebniejsze aspekty sprawy. Można kogoś podziwiać, nawet zazdrościć mu, ale nie stawiać na piedestał, a to się stało z Kapuścińskim jeszcze za życia.
_________________
Emil 'Rheged' Strzeszewski



Pipe of the rising sun
Sympathy for the pipe
Pipe of the storm
Born to be pipe
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23179
Wysłany: 2010-03-03, 18:09   

Nie można być arbitralnie jednostronnym. Książki jeszcze nie przeczytałem (jestem w trakcie - czyta się doskonale), ale nie można zapominać o jednym: na jedną ubarwioną i zmyśloną historię, która się nie zdarzyła, ile przypada tych, które się wydarzyły? Nie ma co deprecjonować Kapuścińskiego z tego względu. Przecież nie zmyślił wszystkiego, nie jechał na Lazurowe Wybrzeże i nie pisał książek o Afryce. Był w Afryce, podróżował po niej, znał smak niebezpieczeństwa i ryzyka. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której jedzie w pewne miejsce, ląduje na jakiejś zapadłej dziurze, bo skończyło się paliwo i wie już, że straci "temat" - czym to jest dla reportera, mogę sobie tylko wyobrazić. Siada więc i pisze, aby podróż ta miała jakiś sens, dla niego i redakcji i czytelników. Fakt, pisze nieprawdę. Ale potem jedzie w inne miejsce, coś/kogoś spotyka, coś się dzieje, opisuje to. Nie można gubić z oczu całości. Był tylko i aż człowiekiem. Zdarzały mu się okresy słabości i triumfu. Cóż w tym dziwnego albo nagannego? Dla mnie nic, bo nie stoi u mnie na ołtarzu.

Iluż pisarzy to straszne świnie, hipokryci, blagierzy, dranie? Wymieniać można. Szymborska zanim została noblistką, w głębokim PRL-u pisała wiernopoddańcze wiersze ku czci Stalina, czy dzielnych funkcjonariuszy UB, do których przychodzi we śnie Feliks Dzierżyński. Słonimski był uważany w emigracyjnych kręgach za przechrztę, sprzedawczyka (i pewnie nim był). Jeśli wierzyć wspomnieniom żony, Antoine de Saint - Exupery bardzo, bardzo odbiegał od obrazu Małego Księcia, Herbert nie kochał za bardzo swojej żony, a na pewno miał na oku inne panie. I tak dalej i tak dalej.

Można o tym wiedzieć, można takie prawdy poznawać, bo to tylko ludzie, nie święci (a i ci przecież nie zawsze mieli czyste życiorysy, taki święty Paweł na przykład). Problem powstaje, kiedy kogoś się ustroi w szatki i postawi na piedestale z myślą, że tylko mozna go wielbić, nie mówić o rzeczach przykrych z ich zycia, przemilczać je. Wtedy zaczyna śmierdzieć spod tych szatek i śmierdzieć spod czaszek tych wszystkich wyznawców i stróżów Braku Jedynej Prawdy, którzy strojąc się z kolei na autorytety (jak Środa, która jest straszliwie wręcz selektywna w ochronie pewnych wartości) próbują arbitralnie rozstrzygac o czym mam prawo wiedzieć.

Jeszcze gorzej, kiedy biograf zna niekorzystne fakty i je przemilcza, aby utwierdzać wszystkich w iluzji. To znacznie gorsze od tego co robił Kapuściński. Bo on ubarwiał lub czasami kłamał - choć nie powinien, skoro pisać miał o tym, co się wydarzyło. Ale, do jasnej ciasnej, w jakim stylu to robił!

Te wszystkie jego wady mogą być nauczką dla jego następców. Ale nie deprecjonują jego twórczości. Raczej ukazują ją w nowym świetle. Choć wszyscy Moralni Rygoryści pewnie zaczną sądzić po tych skrawkach, nie patrząc na całość. Ale to ich problem.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Rheged 
Kurp z zasiedzenia


Posty: 135
Skąd: Olsztyn/Ostrołęka
Wysłany: 2010-03-03, 23:32   

To jest też kwestia pewnej chęci łatwej oceny. Kapusta ubarwiał, kłamał, etc. Czy jednak wiemy tak naprawdę "dlaczego?". Rzekłbym, że mamy za mało danych, aby się w ogóle wypowiadać. Być może miał je autor biografii, nie wiem. Na pewno miał więcej niż my. Sytuacja jest analogiczna jak do oceniania twarzy kobiety po widoku jej pleców. Można się ostro przejechać. Ale niestety zbyt wielu ludzi, którzy lubią sędziować, sędziuje na podstawie niewystarczającej iości przesłanek. Ja bym nie wypowiadał się ani za, ani przeciw. Postuluję powstrzymanie się od sądu w tej materii, co oczywiście ani nie broni Kapusty, ani nie opowiada się za tym, co robił. Są po prostu niektóre sytuacje, których nie sposób ocenić bez krzywdy albo bez mijania się z prawdą w jakimś punkcie. I to chyba jest taka właśnie sprawa.
_________________
Emil 'Rheged' Strzeszewski



Pipe of the rising sun
Sympathy for the pipe
Pipe of the storm
Born to be pipe
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2010-03-04, 08:57   

Dzisiaj w radiu usłyszałem, że pierwszy nakład non-fiction zszedł jak ciepłe bułeczki. Na antenie padło pytanie czy cała ta heca z zabezpieczeniem powództwa i teraz zapowiedzią wytoczenia procesu cywilnego przez Kapuścińską, nie jest przypadkiem chwytem reklamowym. W sumie taka zagrywka miałaby w sobie sporą dawkę przewrotnego cynizmu obficie podlaną ironią. W kontekście kreowania rzeczywistości przez Kapuścińskiego.

Kapuścińska dziś powiedziała, że książki nie czytała (rym przypadkowy), ale z różnych źródeł zna tyle przytoczonych jej fragmentów, że nie bardzo widzi potrzebę by ową książkę przeczytać. Zwłaszcza, że nie chce się dodatkowo denerwować ;)
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2010-03-04, 09:04   

Jeżeli jej nie czytał to niech się o niej nie wypowiada. A te " przytoczone z rożnych źródeł cytaty " to są o dupę rozbić. Jak przeczytam to się sam wypowiem ale już teraz czuje, że będzie tam mniej sensacji niż to się mówi " pocztą pantoflowa "
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23179
Wysłany: 2010-03-04, 10:13   

Toudisław napisał/a:
Jeżeli jej nie czytał to niech się o niej nie wypowiada. A te " przytoczone z rożnych źródeł cytaty " to są o dupę rozbić. Jak przeczytam to się sam wypowiem ale już teraz czuje, że będzie tam mniej sensacji niż to się mówi " pocztą pantoflowa "

Jestem po pierwszych rozdziałach dotyczących dzieciństwa. Domosławski wskazał w nich, że ojca Kapuścińskiego nie wywieziono do Katynia, jak utrzymywał sam RK. Lecz nie czyni tego, aby obnażyć kłamstwa, zlustrować, wyszydzić. Stawia pytanie: dlaczego tak napisał, skoro wiedział, że to nieprawda. I podsuwa dwie propozycje odpowiedzi. Trudno którąkolwiek z nich uznać za jakąś przesądzającą. W tym momencie Domosławski sam się zatrzymuje, bo nie wie, gdyż tej jednej, ostatecznej prawdy nie da się ustalić. Czytelnik może sobie wybrać, ale nawet jak wybierze tą mniej korzystną - to i tak otrzymuje obraz człowieka, który się bał i który się bronił.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23179
Wysłany: 2010-03-10, 22:17   

Przeczytałem książkę Domosławskiego.

Słowo o krytykach: nie czytali jej, albo czytali, jednak wybrali z niej tylko to co im się nie spodobało wyrywając to dodatkowo z kontekstu. Autor postawił sobie za zadania podejść do tematu "Kapuściński" uczciwie - nie na kolanach, nie w tonie dziękczynnym, że Kapuściński BYŁ. Tam, gdzie znajdował jakiś fałsz, jak detektyw podążał tropem w poszukiwaniu odpowiedzi, dlaczego Kapuściński skłamał (np. że przyjaźnił się z Guevarą?). Domosławski wyciąga niewygodne dla Kapuścińskiego fakty, stawia pytania, próbuje szukać odpowiedzi, ale nie przesądza. I myślę, a może mam nadzieję, że po lekturze tych wszystkich krytyków swojej książki, naszła go refleksja: co to za towarzycho, które boi się zadawać niewygodne pytania i, co gorsze, szukać na nie odpowiedzi?

O biografii: gdyby napisana była na kolanach, jak większość pozycji poświęconych np. Władysławowi Bartoszewskiemu, pies z kulawą nogą by na nią nie zwrócił uwagi. Albo: zwróciliby uwagę salonowi klakierzy ujadający (oczywiście, ganiąc przy tym hagiografie), że ciemny naród nie kupił kolejnej hagiografii.

Warto ją przeczytać, jeśli kiedykolwiek ktoś fascynował się Kapuścińskim. Za indywidualny odbiór nie ręczę, ale jeżeli nie macie w domach ołtarzyka dla niego i nie boicie się konstatacji, że nie był do końca taki, jak się prezentował lub był prezentowany; że był także słabym człowiekiem, nie pozbawionym wad; że nie był ze spiżu i był krytykowany na Zachodzie za nierzetelność - spodoba się wam. Ale "Imperium", "Szachinszach", "Heban" nadal będą waszymi ulubionymi lekturami.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2010-03-26, 15:15   

W łapie mam właśnie czwartkową rzepę. Na drugiej stronie znalazłem taki oto tekst:

blog.rp.pl napisał/a:
Rzetelny jak Kapuściński

24 marca 2010 autor rp

W tym tygodniu Polska Agencja Prasowa ustanowiła Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego dla najbardziej rzetelnych, obiektywnych i poprawnych warsztatowo informacji, zarówno tekstów, jak i relacji radiowych oraz telewizyjnych.
W świetle opublikowanej właśnie książki Artura Domosławskiego o Kapuścińskim nagroda ta nabiera szczególnego sensu. Na naszych oczach oficjalnie tworzony jest nowy kanon dziennikarstwa III RP. Wprawdzie i wcześniej dziennikarzom zdarzało się koloryzować, naciągać fakty, kłamać, okazywać stronniczość, a nawet wynajmować się za odpowiednią cenę możnym tego świata albo tym, którzy więcej zapłacili, zawsze jednak traktowane to było jako przestępstwo przeciw dziennikarskim zasadom i uznawane za kompromitację.
W wypadku Kapuścińskiego okazuje się, że wszystko to nie ma żadnego znaczenia i w niczym nie kwestionuje honorów “cesarza” reportażu. Co więcej, zgodnie z sentencją nagrody to właśnie jego pisarstwo staje się miarą “rzetelności” i “poprawności”. Ta lekcja z pewnością zrozumiana zostanie przez młodych dziennikarzy. Może warto więc dla uporządkowania sformułować ją w punktach.
1) Kłam, ile wlezie. Ważne, abyś znalazł silnych popleczników, którzy wyjaśnią, że kłamałeś we właściwej sprawie, a więc właściwie mówiłeś prawdę.
2) Fakty się nie liczą. Zasadę tę przedstawił jako swoją teorię Włodzimierz Iljicz Lenin, prorok tak drogich “mistrzowi” lewicowych rewolucji z pogardą piszący o “fakcikach”.
3) Możesz najmować się na służbę najbardziej odrażającym instytucjom. Poplecznicy (patrz wyżej) zawsze wytłumaczą to historyczną koniecznością.
4) Możesz, jak baron Münchhausen, opowiadać na swój temat niestworzone banialuki. “Któż nie koloryzuje swojej przeszłości – westchną z zadumą poplecznicy. – A ten dopiero miał co koloryzować. To z zawiści wytykają mu to jego przeciwnicy…”. (Swoją drogą warto by rzeczonego barona uczynić patronem kolejnej, tym razem międzynarodowej, nagrody dziennikarskiej).
5) Ostatnie, najważniejsze: sukces jest miarą wszystkiego i wszystko usprawiedliwia.

Autorem jest Bronisław Wildstein.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23179
Wysłany: 2010-03-27, 18:58   

Ha! Można się było tego spodziewać. Nie powinna ta opinia być zaskoczeniem. Jednakże akurat Wildstein życiorysem udowodnił, że można było inaczej, niż Kapuściński. To mu daje pewnie moralną satysfakcję, bo innej nie może. I pewnie wielkie osobiste wkur...nie, któremu często daje wyraz w innych swoich artykułach. I nie sposób mu odmówić także racji w ocenie Kapuścińskiego. Ani Domosławski, który niejako próbuje w książce Kapuścińskiego tłumaczyć, ani inni apologeci tego pisarza, nie mogą się dziwić takim reakcjom.

Ktoś po przeczytaniu książki Domosławskiego powiedział złośliwie, ale celnie, że teraz wypadałoby postawić książki Kapuścińskiego na oddzielnej półce w księgarniach. Bo to ani literatura faktu, czy reportaż - ani nie fikcja.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-03-28, 12:04   

Hmm... a dla mnie takie komentarze jak ten Wildsteina w Rzepie jest dokładnie taką samą przesadą jak wystawianie Kapuścińskiego na piedestał przez innych. A w kwietniu może znajdzie się czas w końcu na lekturę książki Domosławskiego ;)
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2010-03-28, 12:31   

Metzli napisał/a:
Hmm... a dla mnie takie komentarze jak ten Wildsteina w Rzepie jest dokładnie taką samą przesadą jak wystawianie Kapuścińskiego na piedestał przez innych

Jasne. Że ten komentarz to swego rodzaju prowokacja. Tylko że nie o samego Kapuścińskiego tam chodzi. Raczej o klikę jego wielbicieli którzy wielbią podobne równie rzetelne dziennikarstwo. Przy okazji RK porusza się tamta podobnych Autorytetów i zaciemniania tego co jest dobre i tego co jest złe.

A mnie się podoba jak ludzie mają jasne i zdecydowane poglądy ( bez fanatyzmu ). Letni ludzie za bardzo je zmieniają zależnie od tego skąd wije wiatr.

Zresztą jak można odpowiedzieć na dość groteskową nagrodę za dziennikarską, rzetelność
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Wydawnictwo Solaris


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,5 sekundy. Zapytań do SQL: 13