FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
[UW] Ian McDonald
Autor Wiadomość
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-01-15, 21:32   [UW] Ian McDonald

Dzisiaj, czyli 15 stycznia ukazała się Rzeka Bogów, kolejna pozycja z Uczty Wyobraźni. Książka objęta patronatem ZB, poniżej informacja od wydawnictwa Mag:

Cytat:
Jest 15. sierpnia 2047 r. W połowie XIX w. Matka Indie jest wszystkim czym była zawsze – starożytna lecz żywa, biedna lecz jednocześnie szokująco bogata. Rozdwojona, groźna, piękna i okropna, przerażająca i dzika. Naród rozdarty kulturowo i narodowościowo, podzielony kontrastami i sprzecznościami. Prawie dwa miliardy ludzi zaludnia subkontynent i jego miasta – cyberabady – gdzie spotykają się ponadczasowa kultura i najwyżej rozwinięta technologia tworząc nowe społeczeństwa i – prawdopodobnie też nowe gatunki. RZEKA BOGÓW to wielka i pełna sprzeczności powieść, tak jak i Indie, w których się rozgrywa. RZEKA BOGÓW to ambitny thriller, którego akcja toczy się w futurystycznych Indiach.

W kategoriach podejmowanego ryzyka, rozmachu, pomysłów i pomysłowości oraz kalibru intelektualnego, niewiele ukazało się ostatnio książek mogących się równać z RZEKĄ BOGÓW, nie ma też żadnej podobnej powieści o Indiach. To nie tylko rewelacyjny thriller osadzony w Indiach, lecz także niesamowicie oryginalny thriller o Indiach – napisano w „The Hindu” - indyjskim ogólnokrajowym dzienniku. Lecz prawdziwy walor tej powieści to pełne zanurzenie w mitologii i normach społecznych hinduizmu oraz islamu i realistyczna wizja napędzanej technologią przyszłości Indii.

RZEKA BOGÓW bez wysiłku bije na głowę dowolną spekulatywną powieść z ostatnich paru lat; to pełen wigoru skok w przyszłość Indii, widzianą oczyma dziewięciu zupełnie różnych postaci. Ich historie wikłają się i łączą, podczas gdy McDonald nie tylko snuje rozbuchaną, pełną tajemnicy intrygę, ale także ilustruje przyszłe dylematy ludzkości, przeskakując od jednego odkrycia ku następnemu, prowadząc nas nieubłaganie ku przyszłości, jakiej sami byśmy sobie nie wyobrazili. W tej książce McDonald buduje postacie z rozmachem, pozwalając czytelnikowi zdać sobie sprawę, jak monumentalna jest sama opowieść. Autor przedstawił przekonującą wizję przyszłości, harmonijnie łączącą mity, politykę oraz hipotezy rozwoju sztucznej inteligencji.

RZEKA BOGÓW Iana McDonalda zdobyła nagrodę British Science Fiction Association za najlepszą powieść roku 2004.

RZEKA BOGÓW jest prawdopodobnie jak dotąd najwybitniejszą powieścią Iana McDonalda. Gęsta, momentami trudna w odbiorze, kojarzy się z puszczonym na pełen gaz kulturowym zanurzeniem Williama Gibsona; pełna jest naukowego żargonu, spostrzeżeń religijnych i socjologicznych oraz nawiązań do sztuki, tak niskiej, jak wysokiej.

Ian McDonald otrzymał nagrodę Philipa K. Dicka i British SF Association Award za najlepszą powieść, był nominowany do Hugo, ma także kilka nominacji do nagrody Arthura C. Clarke’a.
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2010-01-15, 21:36   

Metzli napisał/a:
Jutro, czyli 15 stycznia ukaże się Rzeka Bogów

Eee... dzisiaj jest 15?

(wykasowane)

Rzekę zamierzam kupić :)
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
  
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-01-15, 21:40   

No, ja jestem dzień do tyłu (już się poprawiłam) a tobie się autorzy pomylili :mrgreen: Wieki Światła i Dom burz napisał Ian, ale MacLeod :mrgreen:
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2010-01-15, 21:47   

Metzli napisał/a:
tobie się autorzy pomylili :mrgreen: Wieki Światła i Dom burz napisał Ian, ale MacLeod :mrgreen:

Tej, ja byłem przekonany, że zamawiam kolejną książkę tego autora...
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2010-02-06, 15:56   

Skończyłem czytać "Rzekę Bogów". Oszałamiająca powieść, w cudownie pogmatwanej scenografii, w której do końca trudno się odnaleźć. Ale gubić się w takich przestrzeniach to mała ekstaza. Koncept fabularny sci - fi nie wydaje się szczególnie odkrywczy - nie jest to zarzut, bo niesamowicie przejmująco napisany i zmuszający do refleksji, co wydaje się dziwne, na pierwszy rzut oka zważywszy istotę. Ech, piszę tak enigmatycznie, bo nie chcę spoilerować. Ale ten pomysł z aeai jest naprawdę inteligentny i chyba nie przez przypadek i nie przez kaprys to Indie były tu scenografią.

EDIT: na Fantaście dałem 6. I dlaczego tak mało tam do tej pory ocen? Na wszystkie demony piekieł!
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2010-02-08, 13:58   

Romulus napisał/a:
Oszałamiająca powieść, w cudownie pogmatwanej scenografii, w której do końca trudno się odnaleźć.

Ja stwierdzam, ze McDonalda bardziej niż wizję przyszłości pociąga psychologia postaci. Podobnie rzecz się miała i w Chadze i w Serca, dłonie głosy. Tutaj mamy już większy odjazd, bo pokazuje Indie przyszłości z punktu widzenia grupy bohaterów, każdy inaczej to odbiera, każdy należy do inne społeczności. Dla mnie odjazd. No i ten hinduski kociołek ;)
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-02-12, 19:48   

A tutaj o swoich wrażeniach z lektury, Mad pisze trochę więcej :)
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2010-02-18, 14:43   

Mag_Droon też się nie utopił, miał dobry kajak najwidoczniej. Na dodatek w pamięci zarejestrował ową przygodę i podzielił się z nami swoimi odczuciami na temat "Rzeki bogów".
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5370
Wysłany: 2010-03-10, 23:00   

Po lekturze Rzeki bogów zgadzam się z chwalącymi - to jest świetna książka. Przede wszystkim jest inna - akcja ustawiona w rzadziej uczęszczanym rejonie świata (Europa kompletnie się nie liczy, a USA jakoś tak na marginesie), pełna szczegółów kulturowych, religijnych i obyczajowych. A oprócz wątku SF jest intryga polityczna, całkiem smakowita i wątek policyjny. I to wszystko razem sprawia, że bohaterowie są żywi, zresztą cały świat powieści aż kipi - wszędzie jest pełno ludzi, którzy podróżują, jedzą, grają w krykieta, intrygują, robią interesy... nie ma próżni. :) No i są antycypacje najróżniejsze - począwszy od holowania góry lodowej, żeby sprowadzić monsun (ciekawe czy zadziałałoby i jakie byłyby skutki globalne takiego posunięcia), aż po wywiady z wirtualnymi aktorami (seriale mają się świetnie).
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
carrie


Posty: 4
Wysłany: 2010-03-18, 16:20   

Niniejszym dołączam do grona chwalących. :)

Parę miesięcy temu znajoma pożyczyła mi "Serca, dłonie, głosy", ale utknęłam. Może to była kwestia tłumaczenia, może ciekawszych propozycji - w każdym razie, książka wróciła na półkę po pięćdziesięciu stronach. Nie przykuła mojej uwagi nawet na tyle, żeby skojarzyć ją z "Rzeką bogów", którą z kolei przeczytałam z zapałem, jakiego bym się po samej sobie nie spodziewała.

W "Rzece..." jest masa fajnych rzeczy: tło, koncept, postaci, trans- i posthumanizm który nie wali po oczach jak u np. Wattsa. A jednak głównym atutem tej książki jest dla mnie coś jeszcze innego. Obecność bicza na erpegowców i autorów seriali, metaplotu. MacDonald udowodnił, że stworzenie czegoś takiego w pojedynczej powieści nie będącej częścią cyklu jest możliwe i może przybrać genialną formę. Szczerze żałuję, że już te książkę przeczytałam - i nie oszołomi mnie po raz drugi, a na pewno nie w takim stopniu.

W jednej z recenzji, chyba nawet w okolicach ZB, ktoś napisał, że rok ledwo się zaczął, a już znalazła się silna kandydatka na najlepszą książkę przeczytaną w AD 2010. "Rzeka...", rzecz jasna. My thoughts exactly. :)
 
 
Urshana 


Posty: 745
Skąd: Silesia
Wysłany: 2010-05-05, 09:18   

Skończyłam "Rzekę bogów" i oczywiście żałuję, że to już, że nie ma więcej. W głowie mi aż huczy od opinii, zachwytów i pochwał. Jeśli książka zmusiła mnie do refleksji, że może jednak czas poczytać coś o fizyce kwantowej, teorii strun, tak dla poszerzenia horyzontów, udowodniła mi, jak mało wiem o hinduizmie jako religii (na bieżąco wyszukiwałam informacji na temat bogów), a jednocześnie w żaden sposób nie utrudniała rozkoszowania się świetnym językiem, bohaterami, wątkami, to uważam, że jest rewelacyjna. Czytając, zachwycałam się gęstością języka, wirtuozerią konstrukcji. Pierwsze i ostatnie zdanie powieści tak wspaniale ze sobą współgrają. Wspomniano już o roli aeai (od razu miałam w głowie swoją ulubioną już bardzo starą anime "Ghost in the shell"), neutkach, a ja dorzucę jeszcze kwestię Braminów (cudownych dzieci powstałych w wyniku manipulacji genami). I rzecz dla mnie absolutnie genialna, połączenie bogów i techniki. Brhma, Wisznu, Śiwa i ich rola w powieści... Aby nie zrobić krzywdy kolejnym książkom czekającym na czytanie, powinnam chyba najpierw ochłonąć, bo wszystko, po co teraz sięgnę, wydać może mi się blade i nijakie.
 
 
MORT
in emergency brea...


Posty: 1905
Wysłany: 2010-05-05, 09:54   

Właśnie dla tego postanowiłem przeczytać książkę o mitologii Indii przed Rzeką Bogów.
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2010-05-08, 14:08   

ASX76 w temacie o Oldze Tokarczuk napisał/a:
Dziwaczne, to są dopiero pozycje z UW w stylu: "Rzeka bogów"
Hmm, dla mnie to było zwykłe SF, świetnie skomponowane, bogate w szczegóły obce nam europejczykom co prawda, ale w jaki sposób dziwaczne. IMO trochę przesadzasz ASXie. Możebyś tak uzasadnił ową dziwaczność.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2010-05-10, 14:48   

Urshana napisał/a:
Aby nie zrobić krzywdy kolejnym książkom czekającym na czytanie, powinnam chyba najpierw ochłonąć, bo wszystko, po co teraz sięgnę, wydać może mi się blade i nijakie.

E tam, ja od razu po Rzece Bogów zabrałem się za Accelerando i krzywda jej się nie stała :)
Rzeka Bogów, jako książka z cyklu UW w pełni realizuje moje założenia co do tej serii - jest wyzwaniem dla wyobraźni. Oszołamia, męczy, rzuca to tu, to tam, od samego początku zmuszając do uwagi i pracy na najwyższych obrotach. Język, koncepcja, rozbicie fabuły na licznych bohaterów i chaos kulturowy, a wszystko spięte. Czysta uczta wyobraźni.
Trochę gorzej jest w innym ujęciu - mam wrażenie, że McDonald wrzucił za dużo pomysłów, przesycił nimi powieść, w efekcie czego rozwiązanie, które zaproponował nie jest satysfakcjonujące.
Niemniej, solidne 8/10
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Urshana 


Posty: 745
Skąd: Silesia
Wysłany: 2010-05-10, 16:42   

Ja po "Rzece bogów" przeczytałam dwie krótkie pozycje - Pielewina i Mahfuza i też się wzięłam za "Accelerando" - czasem zwoje mi się przegrzewają, brak mi wszczepek - ale jestem już w połowie. I jestem naprawdę zadowolona. "Rzeka bogów" jednak lepsza, zobaczymy, jakie będą wrażenia po przeczytaniu całości.
 
 
Kennedy 
Sepulka


Posty: 601
Skąd: Chasm City
Wysłany: 2010-08-17, 17:21   

Rzeka Bogów za mną.
Bardzo mi się podoba jej konstrukcja od strony fabularnej, od strony technicznej to jest majstersztyk. Oto mamy splot wielu wątków, które z początku w ogóle do siebie nie przystają, by z czasem okazało się że każda z historii stanowi część większej meta-fabuły (fajne określenie, dobrze tu pasuje). Żaden z wątków nie jest dominujący wobec pozostałych, ale każdy jest potrzebny żeby Opowieść miała sens. Cała Opowieść nie przypomina, jak to się często zdarza, jednej lub kilku nici głównych oplecionych wątkami pobocznymi. Rzeka Bogów to raczej skomplikowany dywan, utkany z wielu nici, z których żadna nie jest najwazniejsza. Owszem, z ich splotu wyłaniają się pewne wzory, które są istotniejsze od innych, ale są to już elementy na poziomie, hm, meta-wątkowym.
Porządne sklecenie fabuły w taki sposób nie należy do zadań prostych, a McDonald wyszedł z tego wyzwania bardzo zręcznie, w dodatku kondensując całość w stosunkowo niewielkiej ilości stron - wielu pisarzy prawdopodobnie nie zdołało by się zmieścić w jednym tomie. takkie skondensowannie sprawia, że czytelnik musi uważnie śledzić całośc i pamiętać dokładie co się z kim działo, ale to niewiielka cena za fabułe, która wciąga i nie jest sztucznnie nadmuchana na miliard stron. Z mojej strony należy się owacja na stojąco.
Nie tylko fabuła jest egzotyczna i konstrukcyjnie nietypowa - totalną egzotyką jest też sceneria, czyli Indie i ich kultura, która przenika świat powieści. Mamy całą mase najrozmaitszych pomysłów, od palmerów przez neutków, aż po aeai; czasem mniej oryginalnych, czasem bardziej, ale wszystkie świetnie wpasowują się w całość. I tu też wyszo bardzo zgrabnie. Znów brawa dla autora, zwłaszcza, że gość o ile wiem nie pochodzi z tego rejonu kulturowego i nie ma z nim wiele wspólnego.
Wreszcie bohaterowie, każdy jest inny, wszyscy nakreśleni wyraziście i z dbałością o portret psychologiczny. Kolejny plus. McDonald wyraźnie bardziej interesuje się właśnie postaciami bohaterów, aniżeli tłem, co stawia jego powieść w opozycji do np. Accelerando Strossa. Niemniej żadnego z elementów nie zaniedbuje (jak to czyni właśnie Stross).

Co mi nie pasuje. Język. Nie znoszę narracji w czasie teraźniejszym, odrzuca mnie od niej na kilometr. Po prostu. To czysto subiektywny zarzut, komuś może to nie wadzić, mi jednak przeszkadza potwornie i uniemożliwa pełne zagłebienie się w świecie powieści.
Ponadto, gdy odrzeć Rzekę Bogów z całego jej bogactwa, odkryjemy że nie jest to tak naprawdę wiele więcej ponad (nie)zwykły thriller science fiction. Owszem - egzotyczny, wymagający, doskonale skonstruowany i dopracowany pod każdym względem, ale tylko thriller. Owszem, są tu pewne interesujące treści, przede wszyystkim dotyczące natury sztucznej inteligencji, ale jak dla mojego intelektualistycznego umysłu, McDonald mógł pociągnąc temat znacznie dalej. Lubię filozoficzne sf - i Rzeka Bogów znakomicie mogła by się w ten nurt wpisać, ale jednak odniosłem wrażenie, że czegoś tu jednak brakuje. Szkoda. Ale mimo wszystko nie żałuję i nie mogę traktować subiektywnych braków jako poważnej wady którą nie tyllko ja powinienem podzielać. W swojej kategorii - ambitnego rozrywkowego sf - jest to powieść, nie zawaham się użyć tego słowa, wybitna pod prawie każdym względem, zostawiająca daleko w tyle cała mase innych powieści, cykli i autorów. Warto przeczytać, jesli ktoś jest zmęczony pulpą zalewającą rynek od dziesiątek lat, czasami spróbowaie jakiejś egzotycznej potrawy może być bardzo odświeżające i poszerzające horyzonty.
Tylko tyle.
Aż tyle.

8,5/10
_________________
Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię.
J-P.S.
 
 
rybieudka 
Istota z głębin


Posty: 639
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-09-09, 09:25   

Jak obiecałem tak robię. Link do mojej recki Rzeki bogów: http://rybieudka.blogspot...recenzja-z.html
Zapraszam!
_________________
Tekst to tylko pretekst do podtekstu...

RYBIEUDKA blog - http://rybieudka.blogspot.com/

Wrocławskie Spotkania z Fantastyką - http://www.wrosf.blogspot.com/

Jedyny TAKI katalog fantastyki - FANTASTA.PL
 
 
Polaris


Posty: 2
Wysłany: 2011-09-13, 21:06   

Kennedy napisał/a:
gdy odrzeć Rzekę Bogów z całego jej bogactwa, odkryjemy że nie jest to tak naprawdę wiele więcej ponad (nie)zwykły thriller science fiction. Owszem - egzotyczny, wymagający, doskonale skonstruowany i dopracowany pod każdym względem, ale tylko thriller.

Czytając cytowany przypomniałem sobie stary tekst prof. Burszty o kryminale jako gatunku i pożytkach zeń płynących. Tekst sugerujacy, że w istocie postawić należy pytanie: "tylko" thriller, czy "aż" thriller..? Oto link:
http://archiwum.polityka....alu,397244.html
 
 
rybieudka 
Istota z głębin


Posty: 639
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-10-17, 12:49   

Ufff, poszło! Dla chętnych całkiem długaśna recenzja Domu derwiszy. Dni Cyberabadu oczywiście Iana McDonalda

Wrzucam reckę z bloga, ale oczywiscie pierwotnie (tzn. jakieś 3 godziny wcześniej...) poszła na Fantaście

http://rybieudka.blogspot...rabadu-ian.html
_________________
Tekst to tylko pretekst do podtekstu...

RYBIEUDKA blog - http://rybieudka.blogspot.com/

Wrocławskie Spotkania z Fantastyką - http://www.wrosf.blogspot.com/

Jedyny TAKI katalog fantastyki - FANTASTA.PL
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2012-02-26, 12:18   

Ian McDonald będzie na Pyrkonie :mrgreen:
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2012-04-04, 17:39   

Mój wywiad von Pyrkon z Ianem McDonaldem http://www.kawerna.pl/akt...mcdonaldem.html
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2012-04-07, 22:03   

Ł napisał/a:
Moim zdaniem McDonald ma bardziej toporny język narracji/tłumaczenie.
Co do pomysłów to B. przedstawia właśnie bardziej spójną i oryginalną wizję świata niż McDonald który wydaje mi się ograniczać do przewidywalnego ekstrapolowania wiodących futuro-wątków w bliskim zasięgu (w dodatku u niego każdy temat to tak nieco swoją drogą idzie). I to McDonald zahacza bardziej o efekciarstwo, patrz jego roboty (choć te inspiracje mangą są jak najbardziej u niego świadome i celowe) - to jeszcze większa skala umowności niż sprężyny u B.


Co do języka - IMO B ma prosty i czytelny styl, bez żadnych udziwnień. McDonald natomiast włada lepszą frazą, bardziej rozbudowaną. W efekcie B czyta się szybko, natomiast McDonalda czytało mi się lepiej.
W przypadku opowiadań - lepszą kompozycję ma chyba B, z wyraźniejszą (mocniejszą) puentą. Jednak cały czas gdzieś mnie to irytowało - miałem wrażenie takiej sztuczności, tak układania historii, aby wyszedł taki finisz. U McDonalda jest to bardziej nieostre.
Co do pomysłów - McDonald, oprócz ekstrapolacji futuro-wątków, przedstawia też wpływy historyczno-kulturalne miejsc, w których rozgrywa akcję. I tym mnie kupuje. Odniosłem wrażenie, że u B ma to marginalne znaczenie (coś jak 'wyspiarskie państwo' z Bena Bony istniejące tylko po to, aby umieścić tam siedzibę firmy i obchodzić przepisy). U McDonalda uwarunkowania regionalne mają pierwszorzędne znaczenie, to one rzutują na sposób patrzenia na technologię, ścieżki rozwoju.
A co do efektowności - postawiłbym znak równości między robotami a nakręcanką ;) U jednego i drugiego nie brakuje takich gadżetów.
Bardziej chodziło mi o efektowność wizji - mordowanie dzieci w nieśmiertelnym społeczeństwie, betonowanie koryt rzek, patenty na żywność, sprężyny jako energia.
No i inspiracje mangą są na plus (Ultralordowie wszechświata mnie rozwalili).


Domu derwiszy. Dni Cyberabadu przeczytane. Dni trafiły w to, na co narzekałem w Rzece Bogów - przesycenie pomysłami. Tutaj zostały obszerniej potraktowane, co mnie w pełni usatysfakcjonowało.
Dom zaś przeniósł do gorącej Turcji. Jest to bliżej nam znany kraj i kultura, więc (chyba) na tym polu było mniej efektownych elementów (jak Psy Kryszny, Bramini, aeie). Nabrały natomiast znaczenia postacie (barwna plejada) jak i intryga (wciągająca i rozbudowana).
Jestem na tak.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2012-04-08, 08:16   

Tixon napisał/a:

Co do języka - IMO B ma prosty i czytelny styl, bez żadnych udziwnień. McDonald natomiast włada lepszą frazą, bardziej rozbudowaną. W efekcie B czyta się szybko, natomiast McDonalda czytało mi się lepiej.

Bacigalupi ma wzorcowy język klasycznej powieść, McDonald ma trochę scenariuszową, rwaną frazę, czasem widowiskową ale przez większa cześć czasu - drażniącą dla mnie.

Tixon napisał/a:
Co do pomysłów - McDonald, oprócz ekstrapolacji futuro-wątków, przedstawia też wpływy historyczno-kulturalne miejsc, w których rozgrywa akcję. I tym mnie kupuje. Odniosłem wrażenie, że u B ma to marginalne znaczenie (coś jak 'wyspiarskie państwo' z Bena Bony istniejące tylko po to, aby umieścić tam siedzibę firmy i obchodzić przepisy). U McDonalda uwarunkowania regionalne mają pierwszorzędne znaczenie, to one rzutują na sposób patrzenia na technologię, ścieżki rozwoju.

Ja raczej uważam że McDonald przerysowuje Orient i generalnie robi to za co E. Said krytykował zachodni orientalizm (ściaga tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Said ). Te prze-eksponowanie miejscowych ciekawostek w postaci podstawy pionu technologicznego średnio mnie kupuje. Bacigalupi ma bardziej realistyczną i wiarygodną perspektywę której piękno wynika z wewnętrznej logiki skonstruowanego świata, McDonald jest za to efekciarski a każdy jego pomysł wygląda na konsturowany na zasadzie "hej spróbujmy ożenić jakoś gadżet technologiczny z miejscową specyfika i zobaczmy co wyjdzie". Czasami mu wychodzi lepiej, czasami gorzej.

Tixon napisał/a:
A co do efektowności - postawiłbym znak równości między robotami a nakręcanką ;) U jednego i drugiego nie brakuje takich gadżetów.

Serio stawiasz znak równości między latającymi po mieście i dynamicznie rekonstruującymi się zwierzkowatymi nanobotami a zmodyfikowanym genetycznie człowiekiem (który wcale X-menem nie jest przez to)? I pod kątem naukowym i pod popkulturowym pomysły McDonalda są odstrzelone o parę miar długości bardziej.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2012-04-08, 10:03   

Ł napisał/a:
Bacigalupi ma wzorcowy język klasycznej powieść, McDonald ma trochę scenariuszową, rwaną frazę, czasem widowiskową ale przez większa cześć czasu - drażniącą dla mnie.

Zgadzam się. McDonald też mnie na początku drażnił, ale po kilkuset stronach Rzeki to przeszło.
Ł napisał/a:
Ja raczej uważam że McDonald przerysowuje Orient i generalnie robi to za co E. Said krytykował zachodni orientalizm

W skrócie jest to opisywanie wschodu na potrzeby zachodu? I tak, i nie - z samego używanego języka i pochodzenia pisarza, jest tu racja. Jednak ten wschód jest głębszy niż tylko otoczka, to ożenienie gadżetów z miejscową specyfiką. U McDonalda - w moim odczuciu - wygląda to na "hej, zobaczmy jakie gadżety miejscowa specyfika może urodzić".
Ł napisał/a:
Serio stawiasz znak równości między latającymi po mieście i dynamicznie rekonstruującymi się zwierzkowatymi nanobotami a zmodyfikowanym genetycznie człowiekiem (który wcale X-menem nie jest przez to)?

Który potrafi zamienić się w "mechanicznego zabójcę" ;)
U obu autorów występują gadżety, McDonald ma Psy Kryszny, Dataradżów (którego fragmenty wyglądają jak film s-f) i nanozabawki, za to Bacigalupi idzie w modyfikacje genetyczne (Żołnierze, koty, słonie, nakręcanki). Na tym polu stawiam znak równości.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2012-04-08, 10:28   

Tixon napisał/a:

W skrócie jest to opisywanie wschodu na potrzeby zachodu? I tak, i nie - z samego używanego języka i pochodzenia pisarza, jest tu racja. Jednak ten wschód jest głębszy niż tylko otoczka, to ożenienie gadżetów z miejscową specyfiką. U McDonalda - w moim odczuciu - wygląda to na "hej, zobaczmy jakie gadżety miejscowa specyfika może urodzić".

Gdyby w Indiach żył sobie pisarz Iash Makdonalsz opisujące bliską przyszłość krajów Zachodnich, gdzie łączy np Pieśń o Rolandzie z hi-techem, to pewnie w tychże Indiach żyłby jego fanboy Tikhsasz, myślący że miejscową specyfiką Europy jest Pieśń o Rolandzie i generalnie wszyscy ją tu znają i determinuje ona ich sposób myślenia o technologii i cywilizacji.

Tixon napisał/a:

U obu autorów występują gadżety, McDonald ma Psy Kryszny, Dataradżów (którego fragmenty wyglądają jak film s-f) i nanozabawki, za to Bacigalupi idzie w modyfikacje genetyczne (Żołnierze, koty, słonie, nakręcanki). Na tym polu stawiam znak równości.

Jeśli dla ciebie tak samo prawdopodobny i wymagający tego samego stopnia umowności jest genetycznie zmodyfikowany kot biegający po ulicy, z nanotechnologicznym robotem przyjmującym postać kota albo stada komarów zależnie od potrzeby, to odpuszczam.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2012-04-08, 20:51   

Ł napisał/a:
Gdyby w Indiach żył sobie pisarz Iash Makdonalsz opisujące bliską przyszłość krajów Zachodnich, gdzie łączy np Pieśń o Rolandzie z hi-techem, to pewnie w tychże Indiach żyłby jego fanboy Tikhsasz, myślący że miejscową specyfiką Europy jest Pieśń o Rolandzie i generalnie wszyscy ją tu znają i determinuje ona ich sposób myślenia o technologii i cywilizacji.

Sądzę, że bezzasadnie zakładasz, iż Tikhsasz byłby jego fanbojem. Uważam również, iż wiedziałby, że Pieśń jest jednym z elementów kultury europejskiej, wyrosłej z Biblii. Sądzę też, że jego rozumowanie było by następujące - uwzględnienie wpływu Pieśni o Rolandzie na kulturę i naukę wzbogaca książkę.

Ł napisał/a:
Jeśli dla ciebie tak samo prawdopodobny i wymagający tego samego stopnia umowności jest genetycznie zmodyfikowany kot biegający po ulicy, z nanotechnologicznym robotem przyjmującym postać kota albo stada komarów zależnie od potrzeby, to odpuszczam.

Ale ja tego nie rozbijam na części i umieszczam na skali możliwości naukowych oraz wydźwięku popkulturowego - wystarczy mi, że oba leżą na tej samej płaszczyźnie układu [gadżetowego]. Inaczej wchodzisz w zabawę porównywania znikających kotów z nanotechnologicznym zmiennokształtnym robotem, mechów z nakręcanką, zmodyfikowanych żołnierzy z braminami, w końcu celnikami z psami kryszny.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2012-04-08, 21:29   

Tixon napisał/a:

Sądzę, że bezzasadnie zakładasz, iż Tikhsasz byłby jego fanbojem.

Zdystansuj się od teoretycznej postaci powałej na potrzeby pięknej analogii. Ale jeśli poczujesz się lepiej to możemy go nazwać Tikhsaszem Strasznym, 69 niefanbojowym awatarem Wisznu.


Tixon napisał/a:
Uważam również, iż wiedziałby, że Pieśń jest jednym z elementów kultury europejskiej, wyrosłej z Biblii. Sądzę też, że jego rozumowanie było by następujące - uwzględnienie wpływu Pieśni o Rolandzie na kulturę i naukę wzbogaca książkę.

Super, stąd tylko o krok od szukaniu wpływu Szekspira na teorie superstrun. To co robisz to właśnie mitologizowanie dalekiego zakątku planety, z którego wyciągasz najbardziej odróżniającego go od twoja zakątku niuanse, nadymasz je do niewyobrażalnych rozmiarów, a nastepnie w oparciu o nie próbujesz przewidzieć przyszłość tego regionu. Na potrzeby książki i pisania baśni SF, może jest to ok, ale do rzeczywistości ma się nijak.

Tixon napisał/a:

Ale ja tego nie rozbijam na części i umieszczam na skali możliwości naukowych oraz wydźwięku popkulturowego - wystarczy mi, że oba leżą na tej samej płaszczyźnie układu [gadżetowego]Inaczej wchodzisz w zabawę porównywania znikających kotów z nanotechnologicznym zmiennokształtnym robotem, mechów z nakręcanką, zmodyfikowanych żołnierzy z braminami, w końcu celnikami z psami kryszny.

Przepraszam a kto napisał:
Tixon napisał/a:
Jako, że porównujemy książki będące fantastyką bliskiego zasięgu, w dodatku mające akcje umiejscowioną w Azji, ocena, która jest lepsza, to chyba nie problem?


To moja zabawa czy Twoja?

a "układ gadżetowy" to chyba jakiś termin z równoległego wszechświata Tixonoidów, który akurat nie nalezy do punktów wspólnych pokrywających się z Ł-wszechświatem, więc wybacz.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2012-04-08, 22:02   

Ł napisał/a:
Zdystansuj się od teoretycznej postaci powałej na potrzeby pięknej analogii.

Ok. Po prostu próba tłumaczenia czegoś fanbojstem deczko mnie drażni. Taki nędzny chwyt, którego ASX używał :>

Ł napisał/a:
Super, stąd tylko o krok od szukaniu wpływu Szekspira na teorie superstrun. To co robisz to właśnie mitologizowanie dalekiego zakątku planety, z którego wyciągasz najbardziej odróżniającego go od twoja zakątku niuanse, nadymasz je do niewyobrażalnych rozmiarów, a nastepnie w oparciu o nie próbujesz przewidzieć przyszłość tego regionu. Na potrzeby książki i pisania baśni SF, może jest to ok, ale do rzeczywistości ma się nijak.

Sądzę, że przesadzasz w wyolbrzymianiu cech książki aby podpasowały pod teorię. To co wychodzi u McDonalda, to - tak uważam - gadżet zrodzony z miejscowej specyfiki. Dlatego udoskonalone dzieciaki zwie się Braminami, aeie wpasowują się w dżiny i podobnie.
Ł napisał/a:
To moja zabawa czy Twoja?

Dobra, tu mnie masz.
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko, że chodziło mi o porównanie na poziomie ogólnym, płytkim, bo nie mam wystarczających kompetencji (bądź czasu i możliwości) by przejść głębiej - do analizy języka na przykładach itp.

Ł napisał/a:
"układ gadżetowy" to chyba jakiś termin z równoległego wszechświata Tixonoidów, który akurat nie nalezy do punktów wspólnych przecinających z Ł-wszechświatem, więc wybacz.

Wyjaśniam :
piszesz "pod kątem naukowym i pod popkulturowym pomysły McDonalda są odstrzelone o parę miar długości bardziej" czyli jeśli rozpatrywać pomysły wg kryteriów naukowych oraz popkulturowych, można wyznaczyć układ który roboczo nazwałem gadżetowym. Jako, że nie chodziło mi o efektowność gadżetową, wystarczyło mi ich istnienie na tej samej płaszczyźnie.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2012-04-08, 22:38   

Tixon napisał/a:

Sądzę, że przesadzasz w wyolbrzymianiu cech książki aby podpasowały pod teorię. To co wychodzi u McDonalda, to - tak uważam - gadżet zrodzony z miejscowej specyfiki. Dlatego udoskonalone dzieciaki zwie się Braminami, aeie wpasowują się w dżiny i podobnie.

Wyolbrzymiam cechy nieistniejącej ksiązki nieistniejącego indysjkiego autora Makdonaldsza, żebyś poprzez analogie ogarnął zagadnienie z którego postrzeganiem masz problemy w analizie prozy Mcdonalda, który robi to samo ale nie tak ostentacyjnie. U Mcdonalda nie jest tak że technologia rośnie inspirowana kulturą i później jest wpisywana w kontekst kulturowy. Zależnośc jest odwrotna - McDonald opowiada fajne orientalne baśnie, pomalowane z wierzchu nieco hi-techem. Selekcjonuje w swojej narracji Indyjskie specyfiki, podpina pod nie bierzące trendy futurlogiczne i dość chaotycznie miesza. Jego Dżiny bardziej przypominają baśniowe dżiny niż sztuczne inteligencje, niezalkeznie od swojej genezy. Świat Bacigalupiego przypomina mi eksperyment naukowy, symulacje. Świat McDonalda to 1001 baśni w estetyce SF. Ty piszesz że McDonald kupuje Cię własnie tym że potrafi uwzględnić czynnik kulturalny w technologii. No cóż, nabrałeś się na sztuczkę. Piękną, zręczną ale sztuczkę.


Tixon napisał/a:
piszesz "pod kątem naukowym i pod popkulturowym pomysły McDonalda są odstrzelone o parę miar długości bardziej" czyli jeśli rozpatrywać pomysły wg kryteriów naukowych oraz popkulturowych, można wyznaczyć układ który roboczo nazwałem gadżetowym. Jako, że nie chodziło mi o efektowność gadżetową, wystarczyło mi ich istnienie na tej samej płaszczyźnie.

Nadal Cię nie rozumiem. Na takiej samej zasadzie że coś ma podobną funkcję, bez uwzględniania skali i kontekstu tego czegoś, to można porównywać tarczę antyrakietową USA z ochotniczą strażą pożarną wsi Koziebrody. Tak, i to i to spełnia funkcje obronną, chroniąc swą ludność przed wielkim gorącym, ale nadal nie wynika z tego że można postawić między tym a tym znak równości. Chyba musisz jeszcze trochę pomyśleć nad tym tematem.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2012-04-08, 23:34   

Ł napisał/a:
Świat Bacigalupiego przypomina mi eksperyment naukowy, symulacje. Świat McDonalda to 1001 baśni w estetyce SF. Ty piszesz że McDonald kupuje Cię własnie tym że potrafi uwzględnić czynnik kulturalny w technologii. No cóż, nabrałeś się na sztuczkę. Piękną, zręczną ale sztuczkę.

To chyba wyjaśnia wszystko - jako preferującemu fantasy, bliższa mi jest estetyka sf w 1001 baśniach, niż eksperyment naukowy.

Ł napisał/a:
Nadal Cię nie rozumiem. Na takiej samej zasadzie że coś ma podobną funkcję, bez uwzględniania skali i kontekstu tego czegoś, to można porównywać tarczę antyrakietową USA z ochotniczą strażą pożarną wsi Koziebrody. Tak, i to i to spełnia funkcje obronną, chroniąc swą ludność przed wielkim gorącym, ale nadal nie wynika z tego że można postawić między tym a tym znak równości

Ech, idzie o to, że obie są wystarczająco blisko siebie, by były w miarę równe (nie tyle pojedyncze punkty, ale suma tych gadżetów).
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

OGIEN I LÓD - Przystan mil/osników prozy Georgea R. R. Martina


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,52 sekundy. Zapytań do SQL: 13