Buhahaha, tez miałam w szkole wybór chodzenia na etykę. I chciałam na nią chodzić. Ale jakos tak się dziwnie złozyło że przez cztery lata dwie godziny w tygodniu siedziałam na korytarzu i czytałam książkę.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Buhahaha, tez miałam w szkole wybór chodzenia na etykę. I chciałam na nią chodzić. Ale jakos tak się dziwnie złozyło że przez cztery lata dwie godziny w tygodniu siedziałam na korytarzu i czytałam książkę.
Też nie byłem specjalnie zadowolony z poziomu lekcji etyki w mojej szkole, ale to krok w dobrą stronę.
Ważne że była. W mojej szkole nie było, bo dla trzech chętnych łącznie ze wszystkich klas? W czwartej klasie tylko z mojej klasy na religię nie chodziło już chyba z siedem osób, ale temat etyki jakoś nie wrócił - ja nadal siedziałam na korytarzu i czytałam książki, oni się urywali na godzinkę i palili gdzieś na osiedlu.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
W moim liceum, mimo że określałem się mianem ateisty, uczęszczałem na religię. Zajęcia odbywały się z księdzem i naprawdę nie czułem się indoktrynowany czy coś, choć pierwsze co robiłem to mówiłem księdzu (mieliśmy trzech), że jestem niewierzący i zwyczajnie nie chce mi się siedzieć na korytarzu. Ba, z tymi ludźmi zajebiście się dyskutowało (z księżmi w sensie). To już raczej oazowa część klasy toczyła ze mną boje. Jedna dziewczyna nawet zadzwoniła do mojej matki, "czy Pani wie, że Paweł jest ateistą". Matka odpowiedziała, że wie. Tamtą zatkało i się rozłączyła Ludzie, klamki i parapety...
Ja przez 3 lata liceum miałem takiego zajebistego księdza, że spadały m\nam kapcie. Banda dzikich metali, którzy tylko czekali, aby świecić własnymi interpretacjami Biblii, zapędzać klechę w kozi róg. A ksiądz Zbigniew Cebula spokojnie wkręcał nas w takie rozważania i dyskusje, że od tamtej pory nie pamiętam żadnego innego, który by nas tak intelektualnie stymulował. I szczerość to było jego drugie imię. Doszło nawet do tego, że wyrysował nam na tablicy wykres przedstawiający ile kasy z niedzielnej tacy jest przeznaczane na "haracz" dla kurii, utrzymanie kościoła i jego własne "wynagrodzenie".
Niestety, w 4 klasie, nasz ksiądz odszedł do innej parafii a my dostaliśmy jakiegoś głąba po seminarium, prosto od pługa oderwanego, który walił sloganami i doszło do tego, że ci najbardziej zaangażowani w lekcje religii kończyli nudząc się, grając w "statki" albo odrabiając lekcje. A szczytem było podsuwanie nam pod nos jakiegoś żałosnego sprzeciwu przeciwko dopuszczalności aborcji. Podpisały tylko bogobojne laski. Facet w jeden semestr zniszczył wszystko, co poprzedniemu udało się zbudować przez 3 lata.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
A jeśli większość rodziców była by za usunięciem krzyża ze ścian szkoły, to pozwoliłbyś na jego usunięcie?
Tak, jak najbardziej. Trudno, demokracja jest głupia, ale i tak jest najlepszym rozwiązaniem... Przykład z mojego liceum (trochę dawny, ale za to w czasach, kiedy "czarni rządzili" dość mocno ): każda klasa miała "pod opieką" jedną z sal, w której mogła sobie robić własny wystrój. Mieliśmy na przykład popiersie Słowackiego malowane w kwiatki i z pacyfą na szyi (wieszcz a la hipis) oraz hasełko wybrane wspólnie ze "Skrzydlatych myśli", które zawisło nad tablicą (zdaje się z Francisa Bacona, ale dziś nie bardzo pamiętam jakie). Odbyło się też referendum (tajne), co zrobić z krzyżem. Efekt: większością głosów pozostał, ale za to jego rozmiar został ograniczony. Przez cztery lata nie słychać było żadnych głosów sprzeciwu, choć wierzących było wśród nas może nieco ponad połowę uczniów. W niektórych salach w szkole nie było krzyży i ta większość wierzących też nie robiła awantury. Na tym polega współistnienie na jednym podwórku, bez narzucania odgórnie "jedynie słusznej drogi" Tutaj zgadzam się z Romulusem, decydować powinni użytkownicy a nie państwo.
Inaczej sprawa się ma z urzędami czy takim np. sejmem... Bo dla mnie, chrześcijanina, bardzo często obraźliwe jest wieszanie krzyża w miejscu, gdzie łamie się wszelkie zasady, nie tylko chrześcijańskie, i gdzie banda troglodytów wyciera sobie Bogiem gębę...
A wracając do sprawy włoskiej i pewnej Finki, której nie podobają się włoskie zwyczaje. Mnie się nie podoba wiele zasad, które obowiązują we Francji i dlatego, choć mamy wspólną Europę i choć Prowansja jest cudowna, nie zamierzam się tam osiedlać. Bo jako przybysz powinnam się dostosować do lokalnych warunków, a nie zmieniać te warunki na moją modłę. Zmieniać mogę ewentualnie wraz z miejscową społecznością, a nie przeciwko niej. A jeśli nie podoba mi się ich styl życia, którego nie zamierzają zmieniać, to po prostu jadę dalej. Narzucanie komuś swojej wizji świata i sposobu życia jest brakiem kultury.
A różnorodność jest piękna, precz z unifikacją!
_________________ Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
Ja nie wspominam za dobrze liceum, bo jeden ksiądz był nerwus i wybuchał, a drugi preferował płeć męską i dawał im piątki za łądny pasek, ale za to bardzo dobrze wspominam wykałdy na studiach dominikanina prof. Kłoczowskiego z rozumienia zła w filozfii od oświecania do wspólczesności, zresztą wszystkie jego wykłady były oblegane.
Włochy będą się odwoływać, rodzice włoskich dzieci - jak pisał Ł - uzbrajają dzieci w krzyże a te domagają się ich wieszania w szkole. W tych samych Włoszech narasta ruch wieszania krzyży w miejscach publicznych, w której do tej pory nie wisiały.
W Polsce także wesoło. Prezydent już się podgotował w temacie i jest gotowy do obrony krzyża (fajny temat, bo kampania za pasem, a elektorat toruńskiego ajatollacha tylko czeka na wezwanie do boju). Tymczasem po stronie "ateistów" (cudzysłów konieczny, aby nie obrazić niektórych) zaktywizowała się w temacie posłanka Joanna Senyszyn. Nie ma co, lepszej bohaterki, która zantagonizuje i zideologizuje całkowicie niemerytorycznie walkę, nie można było wybrać. Dysząca nienawiścią do Kościoła, mierna kobicina, przedstawicielka Matki Partii, która jest potomkinią innej partii walczącej z kościołem i wiarą.
Już widzę oczyma wyobraźni te "spory", machanie różańcami i zdrowaśmaryjki wyśpiewywane pod kościołami, szkołami. Posłanka Senyszyn w skórze i pejczem zagrzewająca do boju dziatki. Papcio Rydzyk i jego asasynki różańcowe. Mniammmm.........
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
i znów religia doprowadza do bezsensownych sporów i walk
Błąd. Nie religia tylko ludzkie charaktery. A że wykrystalizowało się to w postaci religii to przecież nie istotne. Religia jest pretekstem. Może być miejscem wylewanie się ludzkiego fanatyzmu. Fidel to ludzie są źródłem zła i nikt inny
Dyskusja wydzielona z Kościoła Katolickiego. Trochę stron się już zrobiło.
Jand
A ja się teraz skłaniam chyba w stronę opinii Łaka. Uściślając, co mam na myśli: w dalszym ciągu uważam, iż instytucje państwowe nie powinny eksponować symboli religijnych w taki sposób, jak to dziś się robi, jednak chyba lepiej dać sprawie spokój, bo to do niczego dobrego nie prowadzi- antagonizuje się społeczeństwo i skupia jego uwagę na mało istotnej sprawie, czego pozytywnych skutków chyba próżno oczekiwać.
Sam się dałem wciągnąć niepotrzebnie w ten spór i nakręcać przez wypowiedzi oponentów. Mój błąd. Już wyluzowałem.
Toudisław, jednakowoż, gdyby religia nie istniała, nie było by problemu
problem z religią jest taki, że straciła w zasadzie prawie wszystkie swoje pozytywne funkcje dzieki którym wspierała ludzkość przez wieki a pozostały aspekty niosace ze sobą konfikty
niestety czasy gdy religia niosła ze sobą więcej dobrego niż złego minęły
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum